GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Mam do Was pytanie, do osob powyzej 19-20 roku życia...

02.02.2006
10:18
[1]

Ginjal2 [ Junior ]

Mam do Was pytanie, do osob powyzej 19-20 roku życia...

Chciałem to umieścić w erotyce bo temat raczej dla pełnoletnich, lecz nie zwiazany z erotyką, lecz daje to tutaj, licze na poważne odpowiedzi, choć jak wiem wszystko się moze zdazyc...jestem na forum od dawna, ten nick zalozylem gdyz wiem ze potem moglbym miec problemy po takim topicu...

Jak poradzic sobie z myslami...samobojczymi...ktore trwaja od paru ladnych miesięcy? Pytam całkiem poważnie, czy psycholog? Psychiatra? Leczenie jakies? Boje sie sam siebie że coś w skrajnej sytuacji sobie zrobie. W domu sytuacja tragiczna, rodzice sie kłucą, teksty o rozwodzie, o tym że nie byłem potrzebny tak jak całe malazenstwo, w zyciu osobistym tak samo zle, przez 3 lata oszukiwany, kopany w tylek za cala dobroc jaka pewnej osobie dalem, ona z dnia na dzien zakonczyla znajomosc w sumie bez podania przyczyn i zachowuje sie do mnie jakbym byl jej wrogiem, przyjaciele, a w sumie pseudo przyjaciele olali...wiem że takie jest zycie i ze sa gorsze problemy na swiecie lecz ja gorszych jeszcze nie mialem a widac mam slaba psychike i nie wiem jak sobie poradzic...
Pierwsza wizyte u psychologa mam w piatek, ale nie wiem co mu mowic, czy wszystko co Wam ale ze szczegolami, czy inaczej? Boje sie braku zrozumienia jak to bywalo u mnie przez dlugi czas i braku po raz kolejny pomocy...

Ktos z Was mial jakies takie skrajne sytuacje z ktorych wyszedl obronna reka?

02.02.2006
10:26
[2]

Disdained [ Chor��y ]

NApisze tak: moi rodzice tez sie rozwioda (narazie czekaja az skoncze studia, ale ja wiem co sie dzieje), tez bylam przez 3 lata oszukiwana i jeszcze mam problemy ze zdrowiem od ponad 10 lat. Ale o samobojstwie nie pomysle nigdy. Jesli to cie pocieszy, to wiedz, ze nie tylko ty masz problemy, wiekszosc ludzi, ktorych mijasz na ulicy ma w zyciu lepiej lub gorzej. Jezeli naprawde masz takie mysli to ja radze wlasnie do psychologa na poczatek. Nigdy nie bylam, wiec nie wiem co dokladnie trzeba tam mowic, pewnie po porstu to co ci lezy na sercu. Mam nadzieje, ze wszystko bedzie dobrze, glowa do gory :)

02.02.2006
10:31
[3]

Maxblack [ MT ]

bo tak to z reguły chyba jest... jak się patrzy na innych to wygląda, że mają idealnie w życiu, a każdy na zewnątrz chyba stara się robić takie wrażenie.

sam nie potrafię ci pomóc, mogę jedynie doradzić, abyś otworzył się całkowicie przed psychologiem, tylko wtedy będzie ci w stanie pomóc/zrozumieć.

02.02.2006
10:32
[4]

craym [ Senator ]

jak pojdziesz do psychologa to raczej nie nastawiaj sie na to, ze on bedzie mowil Ci jaka twoja sytuacja jest tragiczna i jak straszna, nie bedzie sie rozczulal, a mam nadzieje, ze kaze Ci sie wziasc do roboty nad soba =]

z psychologami po czesci jest tak jak z medycyna naturalna
trzeba po pierwsze mocno wierzyc w ich dzialanie a po drugie myslec, ze oni naprawde moga pomoc
pojscie do psychologa z nastawieniem, ze on i tak nic nie zrobi albo ze on nie moze mi pomoc bo moja sytuacja jest beznadziejna skresla od razy sens wizyty u lekarza!

ja tez raz mialem przejeb
bylem rok na studiach zaocznych ale bardzo chcialem sie przeniesc na dzienne, po roku zdawalem trudne examy, myslalem sobie ze jak nie zdam, to bedzie bardzo ciezko... wiadomo o co chodzi ale jednoczesnie wzialem sie do roboty, przez 1,5 miesiaca 10h dziennie w ksiazkach i sie dostalem

02.02.2006
10:43
[5]

ribald [ Konsul ]

Moim rodzice się rozwiedli jak byłem w 1 klasie liceum. Tato poleciał do usa, więc razem z mamą i jej nowym mężem zamieszkałem w innym mieście. Jak nie trudno sobie wyobrazić, przejebane. Nie tyle w domu bo tu było jeszcze w miarę w porządku, ale wiadomo nowe miejsce, zero znajomych, zero chęci do nauki, zero chęci do życia. Z czasem się trochę poprawiło, ale też bardzo często miałem myśli samobójcze. Do pewniego dnia. Jak zwykle leżałem sobie wieczorem w łóżku i czytałem książkę. Nagle cholera wie skąd poczułem się trochę gorzej, ale pomyślałem sobie że nic to przejdzie. Tylko, że było mi tak jakoś dziwnie duszno, więc wstałem żeby podejść do okna. Jak tylko to zrobiłem serce nagle zaczeło mi BARDZO zapierdalać, nogi zrobiły się jak z waty i sru. Tyle jeszcze co zdążyłem krzyknąć i narobić trochę hałasu i zaciemnienie. Obudziłem się w karetce no i reszta już nei ważna.
Ale do czego zmierzam? Ano do tego, że póki wszystko jest w porządku (ze zdrowiem) to człowiek myśli jakby to było dpbrze raz na zawsze wszystko skończyć. Ale kiedy przychodzi co do czego i śmierć naprawdę (albo przynajmniej tak nam się wydaje) zagląda nam w oczy, wszystko się zmienia. Wtedy naprawdę zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo chce żyć. To zdarzenie wyleczyło mnie z czarnych myśli jak ręką odjął.
Zgadzam się, że czasem jest taki dołek, że nie widać nic pozytywnego w życiu, ale (teraz będzie trywialnie) czas naprawdę leczy wszystko! i nie warto przez chwilowe trudności przekreślać kilkudziesięciu przyszłych lat życia.
Co do psychologa myślę, że to dobry pomysł. Ja nie rozmawiałem z nikim i do tej pory mam z tym trudnośći. Może gdybym miał kogoś komu mógłbym się wygadać, wszystko wyglądałoby jakoś inaczej? I chodzi nie tyle żeby Cię "wyleczył" czy coś, ale po prostu wysłuchał. Tylko zastanów się czy nie taniej wyjdzie pogadać o tym z kimś bliskim :)

02.02.2006
11:09
[6]

Solesar [ Guardian Angel ]

Jeśli chodzi o myśli samobójcze to miewałem i dalej miewam. Sporadycznie od jakiegoś roku. Zdarza się że chwyta mnie deprecha i wtedy człowiek najchętniej by się zabił. Najczęściej idę spać, mam jakiś sen a rano pierwsza myśl po przebudzeniu to żeby się powiesić. Zacząć wszystko od nowa w innym być może lepszym życiu, o ile takowe istnieje. Moje przyczyny takiego myślenia są trochę na innym tle niż porażki i niepowodzenia osobiste. Narazie jakoś sobie z tym radzę, bo życie wciąż ma dla mnie dużą wartość, i nie potrafie z niego tak łatwo zrezygnować.. Dziwne.

Moim zdaniem w Twoim życiu za mało szczęśliwych chwil. Potrzebne Ci jakieś budujące wydarzenie, sukces na tle osobistym lub zawodowym i prawdziwa miłość.

02.02.2006
11:20
smile
[7]

hum4ncry [ Konsul ]

Nie myslicie zeby zalozyc karczme 'niedoszli samobojcy'?? Ja bym tam chetnie pisal wlasnie mam depreche jakich malo, wczoraj o malo sobie zyl nie pochalastalem jak weszedlem do wanny, odwiodlo mnie to ze sytuacja w domu jest tragicznie masakryczna i moglbym doprowadzic do jeszcze gorszych rzeczy przez to co bym zrobil, chyba tez sie umowie z psychologiem. Oj boze jakie zycie jest ciezkie i chujowe:((((((((((

02.02.2006
11:24
[8]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Przesąd XX wieku ten cały psycholog. Jeśli sam sobie ze sobą nie poradzisz, to nikt nie zrobi tego za siebie. Kurde - skąd teraz taka mania rozczulania się nad sobą? Sprawa jest prosta. Co cię nie zabije to cię umocni a jeśli cię zabije to może i lepiej dla ciebie i ewentualnego twojego potomstwa. Brutalne to ale prawdziwe.
Rodzice zachwiali poprostu twoją samoocenę i wytrącili z poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji. Jeżeli tego potrzbujesz (a najwyraźniej tak właśnie jest), to sam musisz to sobie zapewnić. W każdym razie uświadom sobie, że nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Dlatego nie ma co się nad sobą użalać a walczyć z własnymi i innych słabościami. Bo w nas samych znajdują się przyczyny wszystkich dolegliwości.

Co do tej "złej" dziewczyny, to nigdy nie ma tak, żeby dziewczyna czy kobieta rzuciła kogoś ot tak sobie. Coś tam musiało nie grać. Nie słuchałeś jej najwyraźniej. Albo inaczej - słuchałeć ale nie słyszałeś. Zadowolony z zaspokajania własnych potrzeb zapomniałeś, że ona też ma swoje, I to zwykle dużo silniejsze i pełniejsze niż nasze - męskie. Spróbuj przy następnej okazji nie nastawiać się wyłącznie na nadawanie. Odbieraj też sygnały, staraj się je zinterpretować i próbuj dostosować do nich swoje zachowania a będzie dobrze.
Twoi rodzice najwyraźniej mają dokładnie ten sam kłopot. Nie kopiuj tego. Ustal, gdzie to się w tobie zagnieździło i usuń zanim zmarnujesz komuś życie. Nie jesteś samotną wyspą. Zwłaszcza, Jeżeli nie jesteś sam. Bardzo łatwo skoncentrować się na sobie i własnych potrzebach. Ale to nie jest metoda. Na nic.
Spróbuj mojej metody (też wpadam w pychę - jakiej tam mojej? Ludzie stosują ją od zawsze) - kontroluj wszystko co robisz i rób codzienny rachunek z wydażeń. To co zrobiłeś źle można naprawić. Ważne jest to, by zrobić to w porę, by nie odkładało się to odsetkami na rachunku wzajemnych rozliczeń dwojga ludzi. Twoi rodzice najwyraźniej przesadzili z "kartami kredytowymi" i w końcu okazało się, że odsetki przekraczają wysokość dopuszczalnego debetu. Pozostawiając ich samym sobie zribisz krzywdę i im i sobie. A masz szansę wpłynąć na polepszenie domowych stosunków. Wystarczy zainwestować w to nieco siebie i kontrolować ich wydatki. Oni po prostu wpadli w panikę. W panice człowiek nie myśli - a reaguje. I zwykle wychodzi mu to na złe. Oni w tej chwili skoncentrowali się na sobie i na swoich "problemach". Oaż im, że jesteś z nimi a nie obok. Uwaga - z nimi a nie z każdym z nich z osobna. Niech zobaczą, że żadne z nich nie jest całością. Całością są tylko w rodzinie. I nie ma żadnego "ja" a jest "my". Instynktownie pójdą za tobą - bo zobaczą w tym wyjście z impasu. Im jest naprawdę źle, skoro tak się gryzą. Niech zapomną o tym jak jest źle im samym ai pomyślą ile złego robią temu drugiemu. jeżeli uda ci się to chociaż na chwilę, to wygrałeś - źle - wygraliście.
Postaraj się wyciągnąć ich z tego. Nawet jeżeli ci się to nie uda - nabędziesz bezcenne doświadczenie - tak potrzebne w dorosłym(czyli odpowiedzialnym - odpowiedzialnym za siebie i najbliższych) życiu każdego człowieka. Pamiętaj - że każdy człowiek jest kowalem własnego i innych losu. Użyj młota, by rozbić wątpliwości i mury:)
Powodzenia.

02.02.2006
11:24
[9]

Debczak_Lebork [ Konsul ]

Samobójstwo to ostateczność... Czasem warto dostać potężnego kopniaka w dupę od życia

02.02.2006
11:26
[10]

Coolabor [ Piękny Pan ]

powiem wam, ze bardzo ważne jest, że chcecie o tym porozmawiać z psychologiem, to już jest dużo i dobry dowód na to, że nie poddajecie się

wiem, ze w takich chwilach nie chce i nie ma się siły i ochoty na nic, ale czasem warto porobić to co się lubi, aby tylko mniej myśleć, cokolwiek - książka, gra, zakupy, nauka, rozmowa ze znajomymi, itp. Zawsz etaki stan to dobry punkt wyjścia - marzysz o czymś, to nie masz nic do stracenia i robisz wszystko (czasem nawet niezbyt rozsądne rzeczy) aby to osiągnąć

02.02.2006
11:42
[11]

Deepdelver [ aegnor ]

Ginjal2 --> koniecznie idź do psychologa. Jeśli masz dobrą wolę i będziesz z nim współpracował to na pewno pomoże. Nie stanie się to z dnia na dzień, ale nauczysz się metod walczenia z nawrotami depresji. Psycholog nie jest jakimś guru, który nagle naprawi Twoje życie, ale jeśli się przed nim otworzysz to może Ci pomóc samemu to zrobić. Bez Twojej pomocy jedyne co będzie mógł zrobić to zapisać Ci leki. Tak czy owak powinno Ci to pomóc przetrwać ciężkie chwile. Poza tym staraj się coś kreatywnego robić - to przynosi ulgę i odpędza złe myśli.

Attyla -->
Mitem XX wieku jest przekonanie, że depresja jest wyrazem słabości i każdy powinien sobie z nią poradzić "domowymi sposobami". Depresja to choroba, zatem należy ją profesjonalnie leczyć. Anginę też możesz próbować wyleczyć naparami babuni, ale ryzykujesz nasileniem się choroby, powikłaniami i nawrotami.

02.02.2006
11:48
[12]

Van Gray [ taki szary freestyler ]

Zależy, na jakiego psychologa trafisz. Zdarzają się "olewacy", ale i też tacy z powołaniem, którzy naprawdę Ci pomoże. W sumie masz tylko jedno wyjście: postawić na szczerość.

Nie wiem, czy Ci to w jakikolwiek sposób pomoże, ale wiedz, że jesteśmy z Tobą. Poradzisz sobie ;)

02.02.2006
11:53
[13]

casnova14 [ Centurion ]

Ja mam tylko 17 lat ale znam Twój problem tak mi sie przynajmniej wydaje, rodzice jak u niketórych z was tak i u mnie: rozwód, kłótnie, non stop pretensje. Raz po naprawde powaznej kłótni pobiegłem do łazienki z nozem i ciałem sobie reke, uszkodzenia powaznie zył nie doszło, chociaz troche krwi straciłem, ostatnio znowu wzialem zyletke i cialem... tym razem inny powód ze osoba której zaufałem i wygadałem sie nie zachowała sie tak jak oczekiwałem... <wygadała sie> ale nie radze nikomu próbowac pepłnic samobójstwa, bo potem jest duzo gorzej lepiej idz sie wygadaj komus psycholog to dobra sprawa poniewaz co prawda płącisz mu za to lecz on Cie nie zna, nie zna Twoich znajomych ani nikogo i masz pewnosc ze nawet jesli komus to powie to nic sie nie stanie. ja naprawde chciałbym miec wypadek smiertelny... nie zabije sie sam bo martwie sie o rodzine aby oni czegos nie zrobili z mojej winy. Może i jestem młodszy od was ale mam podone problemy...

02.02.2006
11:58
[14]

EasyInternetCafe [ Konsul ]

Zalecam Ci wizyte u psychiatry - przepisze Ci jakies tabletki np. anty-depresyjne, bo z tego co czytam to wnioskuje, ze jestes w glebokiej depresji i do tego wizyty u psychologa.

02.02.2006
13:08
smile
[15]

pao13(grecja) [ Malezanomacaroni ]

Dobrze by bylo zebys odwiedzil psychologa bo napewno czekanie nie pomoze a sytuacja bedzie sie pogarszac.Musisz wiedziec ,ze te mysli nie przejda po tygodniu czy po miesiacu ... naprawde potrzeba troche czasu.

02.02.2006
13:21
[16]

matełko [ Pretorianin ]

Hmmm, z tego co wiem. to, aby poradzić sobie z depresją 3eba udać się pierw do psychologa, on ma swoje sposoby, aby wybadać co jest nie tak, jeśli psycholog widzi, że nie poradzi Ci, powie Ci, żebyś udał się do psychiatry, później już może być lepiej! PS. ja tez mialem takie zle dni, ale ogarnelem sie...

02.02.2006
14:55
[17]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Deep - a ja to widzę inaczej. Teraz jest jakaś mania od zrzucania z siebie odpowiedzialności. "To nie ja zawiniłem - to choroba" i wszyscy szczęśliwi. Tymczasem akurat coś takiego jak uzależnienia czy depresja to choroby duszy. Poprostu coraz więcej ludzi staje się takimi plastikowymi lalkami przyzwyczajonymi do fast foodów, reklamy i magicznego świata, który znajdzie lekarstwo na każdy problem. W sumie takie bioroboty, którym wystarczy nasmarować stawy, by wszystko się kręciło jak poprzednio a jedynym zygrożeniem jest wejście nowego modelu i nieuchronne obsolete... W konsekwencji to "kręcenie" staje się wartością samą w sobie i pochłania całą esencję naszego jestestwa. W końcu człowiek znajdzie uzasadnienie dla każdej swojej fuszerki. Rozwód? Nie ma problema - ti nie ja. Ja jestem doskonały. To on/ona wszystko sknocił/a.
Ja proponuję autorowi wątpu by poprostu spróbował pomóc swoim rodzicom. Jeżeli jeszcze z nimi mieszka ma tym większą ku temu okazję. Uda mu się teraz - to może się czegoś nauczy i nie powieli ich błędów we własnym życiu. Bo na to nie dostaniesz panaceum w promocji.

02.02.2006
15:13
[18]

dacar [ Cult ]

ciesze sie, ze sam doszedles do wniosku, by pojsc do psychologa. To juz pierwsza "dobra" rzecz z Twojej strony i widac, ze nie chcesz popelnic tego samobojstwa. Ale pamietaj. Jeszcze dluga droga przed Toba. Tu nie pomoze tylko psycholog. Tu musisz dzialac sam. Ale z psychologa rowniez korzystaj.

Pozdrawiam i zycze szczescia :)

02.02.2006
15:40
smile
[19]

dance for me baby™ [ Konsul ]

Ginjal2----> pomysl ze jak bys sie zabil to jak bys zapszepascil siebie kiedy umrzesz to juz ciebie nie bedzie pozostanie tylko cialo nic wiecej pomysl jak to jest kiedy cie nie ma oczywiscie jezeli jestes wiezacy to sobie tam myslisz ppujde do piekla/nieba a jak tego nie ma to co...... zastanow sie nad tym
ja tez mialem chwile zalamania nie mialem perspektyw na przyszlosc w sumie dalej ich nie ma ale jezeli cos ci moge doradzic to zajmij sie czyms znajdz sobie hobby otwrz sie na swiat idz do baru napij sie nie wiem moze na dziwki idz(mowie powaznie) jakos to bedzie
a psychiatra hmmm on cie moze nakierowac ale jak sam sobie nie pomozesz i nie zaczniejsz myslec inaczej to nic sie nie zmieni

02.02.2006
15:57
[20]

hum4ncry [ Konsul ]

Dance for me baby - zartujesz? miales takie chwile? sorry chlopaki ale toj irl kumpel ktory we wtorek sie nie poswiecil i nie posiedzial w barze dluzej niz na 1 piwo :D , w ogole masz ciekawy tok myslenia=]

02.02.2006
16:13
[21]

dance for me baby™ [ Konsul ]

hum4ncry-----> no chyba kazdy ma albo mial:)

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.