pulpet1991 [ Junior ]
Fikolki
Czesc. Jestem tu nowy.
Jak sie nauczyc ssalta do przodu,sprezyny i stac na rekach? i tego co van dame robił ostatnio na filmie takie wymachiwanie nogami na luzku robil
Serio pytam,wszystkie wskazowki mile widziane.
Pzdr
Arczens [ Legend ]
Litr gorzały i robisz wszelkie akrobacje
PaZur76 [ Konsul ]
Aaa, skoro serio pytasz to ci ... serio odpowiem (tak się składa, że trochę ćwiczę te ... "fikołki").
(Sorry za niefachowe słownictwo ale AWF'u nie kończyłem.)
salto w przód ---> IMHO najlepiej najpierw się naucz fikołka, który ja (amatorsko) nazywam "fiflakiem" (bo flaki z człowieka wychodzą jak mu ... nie wychodzi heh ;-), może potem pomóc przy salcie w przód. "Fiflak" wygląda tak, że stojąc pochylasz się ku ziemi (tak jakbyś chciał stanąć na rękach), kiedy dłonie oprzesz na ziemi dynamicznie wybijasz się z nóg (albo raczej z jednej nogi), przerzucasz je górą wybijając się równocześnie tym razem z rąk i lądując w końcu na nogach (stopach). Na początku będziesz walił plerami o ziemię (ćwicz więc najlepiej na ziemi/trawie, dodatkowo podłóż sobie jakąś poduszkę). Musisz po prostu obczaić w którym momencie wybijać się z rąk a jeszcze wcześniej (kiedy kładziesz dłonie na ziemi) uginaj ręce (żebyś miał się z "czego" wybić), nie rób tego na prostych rękach (choć tak też się da, trzeba tylko zdecydowanie szybciej przerzucić giry w powietrzu). Całe ćwiczonko musisz zrobić po prostu dynamicznie, czas trwania - ok. 1 sekundy. Swego czasu (ech, te 10 lat temu ...) doszłem do takiej wprawy, że machałem "fiflaka" wybijając się z rąk z podłogi a lądując na podeście jakieś pół metra (może nawet więcej) nad podłogą ... Wbrew pozorom wcale nie jest to takie bolesne kiedy nie wyjdzie (o ile nie robisz na betonie ;-) - lądujesz na plecy, mnie osobiście nigdy nie zdarzyło się wylądować na główce. Im mocniej umięśnione plery tym chyba mniej boli. Szczerze mówiąc bardziej bolą kolana (kiedy wychodzi) bo jest solidne "tąpnięcie" na nogi przy lądowaniu i kolana poddawane są sporym obciążeniom. Kiedy to opanujesz czas na salto w przód. Weż rozbieg (kilka metrów, raczej więcej jak 5), biegniesz i najpierw robisz mały naskok na obie nogi a potem wybijasz się z nich i ... robisz fikołka w powietrzu. Sorry ale inaczej chyba się nie da napisać, charakter tego ćwiczenia jak prosty jak życie Pigmeja. Nie wiem czy da się to przećwiczyć z pomocą np. kumpli - ja uczyłem się tego "na żywca", sam. Lądowanie na początku na poduszkę, jak się nie uda spadasz na plery. Ale nie traktuj tej ostatniej informacji jako pewnik ;-) ...
stanie na rękach ---> (IMHO najlepiej na początku (dla bezpieczeństwa) poćwicz zwykły przwrót w przód bo przy próbach stania na rękach często będziesz na początku leciał właśnie w przód, na plecy.) Zacznij od prób stawania na głowie, potem na przedramionach (ręce ugięte, wspierasz się na ziemi przedramionami i dłońmi, na głowie się nie podpierasz). Kiedy to opanujesz przejdż do stania na rękach ale przy ścianie. Jeżeli masz słabiutkie ręce, które nie potrafią utrzymać ciężaru ciała to je najpierw wzmocnij na siłowni - z tym, że w zasadzie nie ręce (chociaż te też, głównie tricepsy) a bardziej barki i "kaptura" (z nich idzie siła). Potem już właściwe próby bez żadnych podpórek typu ściana. Na początku najwięcej problemów będzie ci sprawiało złapanie nawet na kilka sekund "pionu": albo będziesz się za słabo odbijał z nóg albo wręcz przeciwnie - za mocno. Im jesteś wyższy tym ciężej ci będzie złapać równowagę (ja mam blisko 190 cm wzrostu więc musiałem być arcycierpliwy ;-). Nie ćwicz stania na rękach wieczorem/przy słabym oświetleniu - kłopoty z równowagą. Balansujesz na kilka sposobów - przestawiając łapki, uginając ręce w łokaciach, uginając nogi w kolanach i "uginając" się w plerach, w kręgosłupie. W końcu opanujesz stanie do tego stopnia, że będziesz mógł stać bez mała minutami (dopóki ci farba nie popłynie z nosa a przed oczami nie zaczną robić blackouty i redouty ;-). A chodzenie na rękach to potem już banał - po prostu stojąc leciutko się przeginasz w kręgosłupie, zaczynasz wówczas lecieć w przód a wtedy ... przestawiasz łapki i zaczynasz iść. Są jeszcze skoki na rękach (mnie to wychodziło średnio na jeża) - równocześnie uginasz lekko ręce w łokciach (tak jakbyś chciał zrobić pompkę stojąc na rękach) i nogi w kolanach a potem dynamicznie prostujesz nogi i odpychasz się z rąk - powinieneś zrobić małego "susa". W nauce tego pomóc mogą pompki na rękach w staniu na rękach przy ścianie (wzmocnienie rąk).
"sprężynka", jeśli chodzi o to błyskawiczne wstawanie z ziemi (leżąc na plecach) na nogi to ---> Czysta dynamika. Bardzo pomóc może (jako wprawka) ćwiczenie zwykłego mostka (leżąc na plecach wypychasz/unosisz tułów max. ile się da do góry wspierając się na rękach (dłoniach) wyciągniętych ponad głowę i stopach). Potem nauka "sprężynki" - leżysz na plerach, ręce wyciągnięte nad głowę, ugięte w łokciach i oparte dłońmi o ziemię za łepetyną. Podciągasz kolana do klatki i "strzelasz" nogami w górę (musisz wyczaić kąt) jednocześnie wybijając się/odpychając rękami (dłońmi), w pewnym momecie uginając nogi i lądując na nich (kurde, też nie wiem jak to lepiej opisać). Na początku pomóc może kiedy będziesz zaczynał leżąc trochę powyżej powierzchni na której lądujesz stopami (ale ja tego nie próbowałem, ćwiczyłem "na jednym poziomie") albo leżąc na czymś co trochę "sprężynuje" (jakiś materac). Tak jak napisałem wcześniej - czysta dynamika i gibkość, elastyczność w kręgosłupie (ruchy węża w plerach ;-). Na marginesie - jest jeszcze "sprężynka" bez użycia rąk (bez wybijania się z nich). W jej wypadku ręce leżą wzdłuż ciała a kiedy podciągasz kolana do klaty to ręce także uginasz w łokaciach w kierunku głowy i kiedy "strzelasz" nogami w górę to łapki też równocześnie dynamicznie prostujesz (ale nie ma tego typowego wybicia się z nich bo o nic ich nie wspierasz). Wbrew pozorom ta "sprężynka" nie jest wiele trudniejsza od tej pierwszej, trzeba ją tylko jeszcze dynamiczniej robić. W ostateczności można się przy niej w pierwszej fazie wesprzeć na własnej ... "makówce" (jakkolwiek to brzmi), odchylając głowę do tyłu (ale to, powtarzam, ostateczność ! - można sobie zrobić kuku !).
"wymachiwanie nogami na łóżku" - wiem o co ci chodzi ale nie wiem jak się tego uczyć - nie umiem tego, nigdy mnie nauczenie się tego nie interesowało. Btw, Van Damme to twój idol ? O rany ... To już IMO lepszy jest taki gruby Chińczyk (nie znam nazwiska) - grubasek a zwinny że hej ...
No i rzecz jasna jakaś drobna rozgrzewka przed treningiem też jest bardzo wskazana - skłony na prostych nogach aby rozciągnąć tyły ud (intensywnie ćwicząc stanie na rękach często może ci się zdarzać naciąganie mięśnia jednej z nóg kiedy się odbijasz od ziemi). Jakieś krążenia tułowia, mostek też jest dobry - aby rozruszać trochę kręgosłup w dolnej części (do sprężynki i stania). Do stania jeszcze krążenia nadgarstkami + 2 małe ćwiczonka rozgrzewkowe na nadgarstki, których nie opiszę bo ... nie potrafię krótko ;-P.
Nie zrażaj się wielokrotnymi, nieudanymi próbami (których pewnie będą ... setki), w końcu (min. po kilku tygodniach) zacznie ci to wychodzić ... bokiem ;-P. Te sztuczki to czysta dynamika ("sprężynka', "fiflak", salta - + skoczność) i łapanie równowagi (stanie na rękach), żadne z nich nie jest ćwiczeniem siłowym IMO.
Na początku problemem jest też własny strach ale ... strach ma wielkie oczy - te ćwiczonka wcale nie są takie niebezpieczne jakby się mogły wydawać. Wyłączając salto w tył i "fiflaka" w tył (nie znam fachowej nazwy ;-) - te są naprawdę bardzo niebezpieczne ! i podchodzenie do nich bez głowy/przecenianie własnych umiejętności może skończyć się kalectwem (na całe życie) !!! Znajomy kumpla z którym kiedyś ćwiczyłem fikołki skończył na wózku inwalidzkim próbując przyszpanować i machnąć "fiflaka" w tył - pewność siebie jest zgubna ...
Aha, takie rzeczy jak salta (szczególnie s. w tył) najlepiej IMHO ćwiczy się skacząc z jakiegoś pomostu do głębszej wody (sprawdż najpierw co w tej wodzie jest) np. z brzegu basenu do wody - mniejsze ryzyko uszkodzenia się. Albo jeśli masz dostęp do sali gimnastycznej to często możesz na niej znależć tzw. odskocznię (taka sprężynująca decha, przynajmniej za moich czasów ;-) - świetna do salt (lądowanie na grube i miękkie materace).
Tak jak pisałem skombinuj na początek jakąś dużą poduchę albo materac. I załatw sobie jakąś maść na stawy - kolana naprawdę mogą ostro napierd***ć po kilkudziesięciu/kilkuset udanych próbach fiflaka/salta a przy staniu na rękach - dół pleców (kręgosłupa).
Aaa, nie szpanuj, nie popisuj się (przynajmniej na początku ;-) bo wtedy często wkrada się nerwowość i właśnie wówczas lubi nie wychodzić. Jeśli zaś musisz coś udowodnić jakiemuś frajerowi to już lepiej daj mu w mordę ...
I nie szarżuj, nie bierz się od razu za najtrudniejsze rzeczy kiedy nie opanowałeś prostszych ! - kolejność nauki mniej więcej taka: ROZGRZEWKA, przewrót w przód, mostek, sprężynka, fiflak w przód, salto w przód. Stanie na rękach możesz ćwiczyć od samego początku. "Fikołki" najlepiej IMHO jest trenować często (codziennie) ale przez 1/2-1 godzinkę.
Powodzenia i połamania kości ;-) !
Słowa te pisał blisko 30-letni pierdziel, z ok. 13 letnim doświadczeniem w "fikołkach" (no, może parę lat przerwy miałem). Amator bo amator ale ... jeszcze żyję ;-) i chyba jestem dobrym przykładem na to, że nałóg grania na kompie nie zawsze czyni z człowieka nieruchliwego flaka ;-). Jeden jedyny raz zdarzył mi się drobny wypadek (robiąc "fiflaka" w przód przypieprzyłem z całej siły plerami w marmurową podłogę (byłem wtedy osłabiony po chorobie). O dziwo nie potłukłem się za bardzo, wstałem, otrzepałem ale już tego dnia sobie darowałem fikołki. Tak więc nie trenuj kiedy jesteś osłabiony po chorobie/nie wyspałeś się/nie masz energii.
Uff, ale się rozpisałem :-) ... Jak mi się coś jeszcze przypomni to dopiszę.
P.S.:
Nie biorę odpowiedzialności na siebie jeśli się naprawdę połamiesz i wylądujesz na wózku inwalidzkim, ćwiczysz na własne ryzyko.
kastore [ Troll Slayer ]
Wszystko w linku, polecam filmiki :)
PaZur76 [ Konsul ]
Btw, pulpet - wisisz mi śniadanie bo je poświęciłem pisząc ten ... referat ;-P ...