GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Idą Święta ........ :)

22.11.2005
22:03
smile
[1]

Robi27 [ VISCA EL BARCA !!! ]

Idą Święta ........ :)

długie ale warto, uwaga są bluzgi

Idą Święta, a to oznacza że... Najpierw trzeba, kurwa, kupić
prezenty. Oznacza to, że będę latał po sklepach, przepychał się
przez spoconych ludzi z obłędem w oczach, żeby wydać mnóstwo
kasy na jakieś pierdoły. Co gorsza, wszystko już kiedyś komuś
kupiłem. Wujek Edek dostał w zeszłym roku flaszkę, a przecież
nie kupię mu w tym roku książki, bo ten facet nigdy nie
przeczytał nic ponad tekst na etykiecie półlitrówki. Ciocia
Jadzia rok temu ukontentowała się kremem nawilżającym, co go
kupiłem z przeceny, bo za tydzień kończył się termin ważności.
W tym roku jedynym kosmetykiem dla tej lampucery byłby krem
przeciwzmarszczkowy, ale po pierwsze, takich zmarszczek żaden
krem nie wygładzi, a po drugie, przecież nie wydam na kosmetyki
całej kasy na Boże Narodzenie. I tak ze wszystkimi. Dziecko
mordę drze o jakiś nowy program komputerowy, choć i tak
wiadomo, że przestanie się nim zajmować po 48 godzinach, bo
każda gra jest dla niego za trudna, Półmózg jeden. Żona będzie
miała jak zwykle pretensje, że Kowalska z jej biura dostanie
coś ładniejszego. W rezultacie kupię byle co - jak co roku.
Potem śledzik w pracy z ludźmi, których mordy są mi
nienawistne, i patrzenie na męki szefa, który życzy nam "dużo
pieniędzy", choć wszyscy wiedzą, że dopiero wtedy byłby
szczęśliwy, gdybym pracował za miskę zupy z brukwi przykuty
łańcuchem do komputera. Krwiopijca jeden. Potem wszyscy się
nawalą jak szpaki, a pan Henio obślini biust pani Bożeny z
księgowości, zamkną się oboje w archiwum, bo oni zawsze walą
się jak króliki, kiedy są naprani. Następnego dnia kac, w
dodatku żona będzie robić wymówki. Jeszcze tylko trzeba jebnąć
w baniak karpia, bo małżonka - uważacie - wrażliwa jest i na
męki zwierzątka nie może patrzeć, choć mnie męczy od 15 lat bez
zmrużenia oka, garbata owca. Przynieść i przystroić choinkę. Z
dzieckiem, żeby miało ciepłe wspomnienia z dzieciństwa", a ono
w dupie ma choinkę, mnie, Boże Narodzenie i wszystko. Jak taki
glon emocjonalny, może mieć jakiekolwiek wspomnienia? No i
kolacyjka wigilijna. Rodzinna, mać ich w tę i z powrotem. Jedna
wielka męka. Co za kutas wymyślił ten łzawy termin "rodzinna
wieczerza"? Przyjdą wszyscy ci, od których na co dzień trzymam
się z daleka z dobrym skutkiem. Usiądziemy za stołem... A nie,
pardon, najpierw prezenty! Trzeba będzie się kłamliwie
ucieszyć, choć z góry wiem, że ten krawat kupiony na bazarze od
Wietnamczyków dopełniłby liczną kolekcję podobnych gówien,
gdybym oczywiście zawalił szafę takim badziewiem, a nie zaraz
następnego dnia wyrzucił wszystko do śmietnika. Dostanę też
najtańszy koniak i jakieś kosmetyki. Jakie - będę wiedział
ostatniego dnia przed Wigilią, kiedy w pobliskim supermarkecie
zaczną wyprzedawać to, czego nie udało się upchnąć ludziom. Po
prezentach się zacznie. Te same kretyńskie dowcipy wuja Bronka,
zwłaszcza, kurna, ten o gąsce Balbince. Wszyscy będą dokarmiać
mojego psa po to, żeby narzygał w nocy na pościel. Ciotka
załzawi się po dwóch godzinach żucia żarcia z wytrwałością
tapira i zacznie płakać, "jak to dobrze, że trzymamy się
razem". Gówno prawda akurat, co wykażą następne dwie godziny,
kiedy to nawaliwszy się już, zacznie wyzywać swojego ślubnego
od złamanych chujów. To oczywiście prawda, ale dlaczego
popierać to rzucaniem w niego salaterką po śledziach? Mniejsza
o jego mordę, ale ciotka nigdy nie trafia. Plama na wersalce
cuchnie jeszcze przez dwa tygodnie po Wigilii. Jedyna nadzieja,
że akurat w tym roku 6-letnia latorośl kuzynostwa z Lublina nie
nawali w gacie w połowie kolacji i nie zakomunikuje o tym
radośnie jeszcze przed deserem. Bo to, że coś wywali sobie na
łeb ze stołu, to pewne jak w banku. Jeszcze tylko muszę przeżyć
debilne gadki o polityce, przy których wszyscy oczywiście
skoczą sobie do gardeł i na siebie się poobrażają. Na koniec
ciotula Jadzia puści maleńkiego pawika na ścianę koło swojego
fotela i można będzie odtrąbić koniec męczarni. A nie, byłbym
zapomniał. Kolejną rozrywką będzie wyprawa na pasterkę, bo to
religijna rodzina. No to pójdę, choć nikt nigdy nie wyjaśnił,
po nagłą cholerę tłuc się po nocy, żeby stać na mrozie w
bezruchu przez godzinę czy więcej. Ciekawe, czy moja małżonka
znowu wywinie orła na ryj na schodkach kościółka - jak to robi
od kilku lat z uporem godnym lepszej sprawy? W kościele, jeśli
tam się dopcham, będzie cuchnąć jak w gorzelni, bo wierni tylko
dlatego stoją na własnych nogach, bo za duży tłok, żeby upaść.
Czasem tylko ktoś beknie albo puści głośno bąka, ale i tak nikt
na to nie zwróci uwagi, bo wszyscy drzemią na stojąco. Wracając
trzeba tylko będzie uważać na chłopców z osiedla, bo w Wigilię
katolicka młodzież szczególnie lubi wpierdolić bliźniemu. Rok
temu zglanowali wujka Edka, ale on chyba tego nie zauważył, bo
był zalany w płaskorzeźbę. Wreszcie wychodzą z chałupy, wory
jedne. Moment zamykania drzwi za ostatnim z tych troglodytów
jest najszczęśliwszą chwilą w moim świątecznym życiu. Kilka dni
odpoczynku. Ale mijają jak z bata strzelił, bo wielkimi krokami
zbliża się kolejny kretyński wynalazek - Sylwester. Ludzie! Kto
to wymyślił?! Już od listopada ślubna wydala z siebie
idiotyczne pomysły, żeby pójść na "jakiś bal". Jakbyśmy srali
pieniędzmi... Albo żeby gdzieś wyjechać, gdzie gorąco. A niech se
włączy farelkę pod fikusem, będzie miała tropiki w chałupie. I
tak przecież skończy się na balandze u Witka. Jasne, trzeba
ładnie się ubrać, bo wszystkim się wydaje, że to jakiś
uroczysty dzień. Czyli żona najpierw puści w trąbę pół budżetu
domowego na jakąś kieckę, w której wygląda jak zwykle, czyli
jak w worku po nawozach sztucznych. Ale cena taka, że za to
można by żywić jeden powiat w Somalii przez kwartał. Ja się
wbijam w garnitur, bo europejska cywilizacja wymyśliła, że
mężczyzna wygląda dobrze, gdy wdzieje na siebie marynarę, co
pije pod pachami. Pod szyją zawiążę sobie kolorowy postronek. I
tak mam przewagę, bo prysnę na dziób jakąś wodę kolońską i
jazda, a małżonka kładzie sobie tapety tyle, że palec w to
wchodzi do pierwszego stawu, a daje rezultat mumii Tutenchamona
zaraz przed konserwacją. I zajmuje ze trzy godziny. Łazienka,
oczywiście, zajęta i wszyscy pozostali domownicy mogą szczać do
zlewu, jak mają potrzebę, albo niech zdychają na uremię. U
Witka ten sam zestaw ludzki, ale czasem trafia się coś nowego,
na czym można by oko zawiesić. Jak zwykle nic z tego nie
wyjdzie, bo chociaż Wituś ma dużą chałupę, to ryzyko za duże.
Zresztą każda kobitka jeszcze przed północą doprowadza się do
stanu, w którym wygląda jak kupa. W tym dniu trzeba być
radosnym jak młody pies, szczerzyć zęby w uśmiechu i ruszać w
tany, nawet jeśli ni pyty nie mam o tym pojęcia. Zresztą nikt
nie ma, za to wszyscy miotają się w konwulsjach i po krótkim
czasie cuchną, jak gdyby nie myli się z tydzień. Baby w
szczególności. Z facetami jest prostsza sprawa, bo już koło
jedenastej są pijani w sztok i bełkoczą albo chcą ruchać
wszystko, na co trafią w drodze do baru. O północy trzeba
obcałować wszystkie te oślinione i śmierdzące wódą mordy,
obłudnie życząc wszystkiego najlepszego, choć jedyne, o czym
wtedy myślę, to żeby ich szlag trafił czym prędzej. Potem
sylwestrowa noc, banalna do bólu - rozmazane makijaże kobitek
(najlepszy tusz nie wytrzyma, gdy właścicielka walnie mordą w
sałatkę), śpiący pokotem faceci, jacyś zarzygani klienci w
kiblu. Norma. Ja, oczywiście, nawalę się już przed północą,
żeby uniknąć konieczności odwożenia mojej nawalonej ślubnej do
domu. I tak zakończę ten najgorszy okres w roku...

22.11.2005
22:19
smile
[2]

Janczes [ You'll never walk alone ]

<--------------------

wole przeczytac Pana Tadeusza..

22.11.2005
22:20
[3]

Stanley2205 [ Legionista ]

czytalem to juz kiedys ale genialne, usmialem sie straszliwie

22.11.2005
22:27
smile
[4]

stanson_ [ Manieczki ]

22.11.2005
22:28
[5]

|LoW|Snajper [ Generaďż˝ ]

Przeczytalem nawet takie sobie

22.11.2005
22:28
smile
[6]

haker19 [ Chor��y ]

Prawda!

22.11.2005
22:34
[7]

pani_jola [ Konsul ]

Janczes-> szczegolnie, ze to rok Mickiewicza.

23.11.2005
14:59
smile
[8]

Orlando [ Reservoir Dog on holiday ]

Skoro o Mickiewiczu mowa -->

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.