GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Wyżal się Marcinkiewiczowi...

22.11.2005
14:27
smile
[1]

twostupiddogs [ Generaďż˝ ]

Wyżal się Marcinkiewiczowi...

"Wstydzę się za swojego premiera"



ZOBACZ TAKŻE

• Klaus: Czechy nie są prowincją UE (21-11-05, 12:52)


Piotr Manowiecki, Praga 22-11-2005 , ostatnia aktualizacja 21-11-2005 17:28

Czesi uwielbiają nabijać się ze swych polityków. Czasem żarty przynoszą nawet bardzo poważne konsekwencje polityczne

"Ja już nie wiem, jak się do ciebie dodzwonić. Rozumiem, że denerwują cię te telefony. Nie będziemy już do siebie dzwonić, ale przynajmniej odpisz" - takiego SMS-a otrzymał w sierpniu premier Czech Jirzi Paroubek.

Wiadomość pochodziła od osoby, której premier nigdy nie poznał. Gdy w lipcu czeska policja na polecenie premiera Paroubka rozpędziła widzów festiwalu muzyki techno, dwaj krytycy muzyczni ujawnili numer telefonu komórkowego szefa rządu. Powoływali się przy tym na deklarowaną przez niego chęć częstszego kontaktowania się z wyborcami. Przez kilka kolejnych dni telefon Paroubka nie przestawał dzwonić.

Pół roku temu w 30 punktach Pragi pojawiły się billboardy z twarzami zwykłych ludzi i z hasłem "Wstydzę się za swojego premiera". Chodziło o ówczesnego premiera Stanislava Grossa, którego media oskarżyły o wzięcie łapówki na kupno eleganckiego apartamentu z basenem w najdroższej stołecznej dzielnicy.

Agencja reklamowa, która wpadła na pomysł billboardów, zaprosiła do udziału w kampanii wszystkich Czechów. Każdy za dość niską opłatę, ok. 400 zł, mógł mieć swój własny billboard. Zainteresowanie przerosło oczekiwania organizatorów. Przy skrzyżowaniach, wjazdach do supermarketów i autostradach zaczęły pojawiać się twarze dzieci, dorosłych oraz emerytów, którzy wstydzili się za premiera. Jedna tablica stanęła nawet na ulicy, przy której mieszkał Gross.

Premier wkrótce potem podał się do dymisji. Zmusiły go do tego naciski sojuszników partyjnych, ale billboardy obrony mu nie ułatwiły. Jego partyjny kolega, były premier Milosz Zeman, w swojej bestsellerowej książce "Jak się myliłem w polityce" tak uchwycił jedną z najważniejszych zasad polityki: "Polityk może być kochany, polityk może zostać znienawidzony, ale polityk nigdy nie może stać się śmieszny".

W orędziu telewizyjnym przed dymisją Gross przepraszał za to, że "na początku nie miał ochoty wyjaśniać spraw, które uznawał za prywatne, co w rezultacie doprowadziło do politycznych zawirowań". Wkrótce powstała strona internetowa, na której skruszeni obywatele sami wyznawali premierowi swoje grzechy i przepraszali za nie "z całego serca".

Ludzie żałowali drobnych kradzieży, niewierności małżeńskiej, przechodzenia na czerwonym świetle, a jeden grzesznik przepraszał Grossa za to, że mu na początku zaufał. Wszystkie wyznania były automatycznie wysyłane na adres e-mailowy kancelarii premiera.

Nie był to pierwszy przypadek wykorzystania czeskiego internetu do ośmieszenia polityków. Trzy lata temu Gross, wówczas szef MSW, założył specjalną grupę policyjną "Młyn". Grupa była wyłączona spod kontroli parlamentu. Pojawiły się spekulacje, że zbierała informacje o przeciwnikach politycznych partii Grossa, czyli socjalistów.

Kiedy te informacje przedostały się do mediów, student praskiej Wyższej Szkoły Ekonomicznej Jan Zubiczek zmanipulował internetową wyszukiwarkę Google tak, że po wpisaniu do niej po czesku hasła "Wielki Brat" wyskakiwał link na stronę MSW z dużym zdjęciem przenikliwie wpatrującego się w internautę ministra Grossa.

Celem największej w historii Republiki Czeskiej prześmiewczej kampanii były plakaty wyborcze socjaldemokratów z 2004 r. zawierające slogan: "Jestem socjaldemokratą, wierzę w to, co robię". To niezbyt udane hasło autorstwa Grossa pobudziło niewyczerpane pokłady fantazji Czechów. W miasteczku Trzebicz pojawił się np. billboard, gdzie zamiast Grossa na przechodniów spoglądał Osama ben Laden deklarujący: "Ja również wierzę w to, co robię".

Olbrzymią popularnością wśród młodych Czechów cieszy się płyta z nagraniem jednego z ostatnich przemówień ostatniego sekretarza generalnego KC partii komunistycznej Milousza Jakesza. Latem 1989 r., a więc na kilkanaście tygodni przed aksamitną rewolucją, Jakesz mówił m.in.: - My naradzamy się z tymi członkami partii i ze zwyczajnymi członkami, my znamy ich poglądy. Przecież na ten Komitet Centralny ludzie piszą setki listów. Ja sam dostanę po prostu średnio 25 listów dziennie. Oczywiście, wszystkich nie mogę przeczytać. Znam ich listę. Znam jednym zdaniem, co jest w tym liście. Więc kiedy mnie to zaciekawi, kiedy myślę, że tam będzie coś poważnego, albo kiedy jest tam coś poważnego, to mi ci towarzysze dadzą to przeczytać. Ja na to nie reaguję, reagują na to oni. Tobym nic innego nie robił, niż czytał listy i pisał odpowiedzi, gdybym to miał robić ja. A kto by robił to inne wtedy?!".

Młodzi Czesi chętnie słuchają Jakesza, ale humor skierowany w Paroubka i Grossa jest przyjemniejszy, bliższy sercu, rodem z czeskiej gospody, w której przesiadywał dobry wojak Szwejk. A autorzy dowcipów nie muszą już się obawiać, że ponury sąd skaże ich na karę więzienia. Czeska demokracja ma poczucie humoru.


Czesi zdecydowanie utwierdzają mnie w przekonaniu, że mają specyficzne poczucie humoru. Ciekawe czy u nas dałoby się zrobić Marcinkiewiczowi stronę skarg i zażaleń. Najlepiej na jakimś zagranicznym serwerze. Pytanie tylko czy w tym chorym kraju, w którym takie sprawy ścigane są z urzędu, prokurator by się nie zajął organizatorami.

22.11.2005
14:32
[2]

Mistrz Giętej Riposty [ Zrób koledze naleśnika ]

No i oczywiscie musialo paść "tylko w Polsce" tym razem w nieco zmienionej formule:

"Pytanie tylko czy w tym chorym kraju..."

Chyba w Wyborczej tak nie napisali ? Bylo postawic cudzysłów, tam gdzie konczysz cytowac.

22.11.2005
14:39
[3]

twostupiddogs [ Generaďż˝ ]

Mistrz Giętej Riposty

Rozumiem zatem, że jak 23 grudnia walnę sobie bilboard "Nowa, rewelacyjna WC Kaczka w świątecznej promocji" to do mnie Ziobro nie zapuka?

Jesteśmy jednym z nielicznych krajów mających takie chore przepisy. Przepraszam, może jeszcze Korea Płn.

22.11.2005
14:41
[4]

Bramkarz [ brak abonamentu ]

Mistrz Giętej Riposty

Najsmutniejsze że to jednak uzasadnione sformułowanie.

A Czechy? Czechy to zupełnie inna stylistyka :)

22.11.2005
14:45
[5]

haker19 [ Chor��y ]

Spieprzajd Dziadu reaktywowali czyli jednak moza jak sie chce.

22.11.2005
14:47
[6]

el f [ RONIN-SARMATA ]

A kogoś "w tym chorym" kraju skazano za skargi i zażalenia na rząd ?


Oczywiście po 1990 roku...

22.11.2005
14:47
[7]

twostupiddogs [ Generaďż˝ ]

Upgrade:

"Nowa, rewelacyjna WC Kaczka w świątecznej promocji. Przyjdź i sprawdź ile jest wart twój prezydent "

28.11.2005
11:03
smile
[8]

twostupiddogs [ Generaďż˝ ]

A jednak można :)

"Wygrana Lecha Kaczyńskiego w wyborach prezydenckich była dla nas wszystkich ogromnym ciosem. Cała osierocona Warszawa płacze rzewnymi łzami, kiedy nasz Prezydent opuszcza Ratusz na rzecz Pałacu Prezydenckiego. "Nie odchodź!" - chciałoby się zakrzyknąć. Jako nieutuleni w żalu obywatele Warszawy chcemy wspólnie podziękować mu za te trzy wspaniałe lata. Lata spędzone bezpiecznie pod jego skrzydłami, lata pełne słońca i radości.

Aby wspólnie podziękować Panu Prezydentowi, zbieramy się w niedzielę 11.12.2005 o godz. 13 przed Ratuszem (pl. Bankowy 3/5). Gorąco zapraszamy wszystkich warszawiaków do rysowania olbrzymiej pożegnalnej laurki, która zostanie potem przekazana do Urzędu Miasta. Pożegnajmy naszego Prezydenta tak, jak na to zasługuje.

Wczoraj Warszawa, dzisiaj Polska, jutro cały świat!"

i jeszcze więcej:

"
Wybór Lecha Kaczyńskiego na Prezydenta Rzeczypospolitej oznacza niewątpliwie początek nowej epoki. Dokładniej: rozciągnięcie epoki, która już trwa w Warszawie - na całą Polskę. My warszawiacy, przyjmujemy ten fakt zdjęci rozkosznym podnieceniem, tak jakbyśmy mieli wręczyć komuś zaraz nieoczekiwany prezent, nabyty w renomowanym joke-shopie. Przecież już niebawem cały Naród, ze szczególnym uwzględnieniem wyborców z województw południowych i zachodnich, a także emerytów i rolników, będzie mógł cieszyć się tym rozkosznym błogostanem, w którym zatopiła się Warszawa pod rządami Lecha Kaczyńskiego!

Już niebawem - tak jak w Warszawie - żaden złodziej nie ośmieli się podejść do samochodu i uderzeniem niecnej ręki rozbić szybę, aby wyrwać radio; jeżeli popsuje szybę, to najwyżej po to by nastawić wdzięcznemu kierowcy sygnał popularnej i cenionej rozgłośni z Torunia.

Już niebawem wszędzie rozwiną się wstążki ścieżek rowerowych, połączonych w jeden spójny i logiczny system, a nikt od Bugu po Odrę nie będzie wiedzieć, co oznacza pojęcie "masa krytyczna".

Już niebawem wszyscy właściciele zagrabionych przez komunistów nieruchomości odzyskają mienie; a pojęcie "reprywatyzacja" kojarzyć się będzie wszystkim, tak jak warszawiakom, z błyskawicznym, sprawiedliwym i zupełnie pozbawionym kumoterstwa działaniem.

Już niebawem kierowcy w całym kraju popędzą po drogach równych i szerokich, jak już dziś wszystkie warszawskie ulice.

Już niebawem geje i lesbijki w całym kraju ze wstrętem porzucą swe seksualne perwersje i zajmą się mnożeniem beneficjentów "becikowego", nauczeni zdrowym, rodzinnym przykładem Parady Normalności.

Już niebawem obcy zamkną krwiopijcze, zdehumanizowane supermarkety, a Polacy udadzą się do ustawionych na każdym chodniku kameralnych blaszanych budek, w których w przyjaznej atmosferze, na zapraszających do wypoczynku łóżkach polowych, znaleźć można będzie szeroki wybór sznurowadeł, płyt DVD i flakonów perfum o światowej marce.

Cóż wobec tak fascynującej perspektywy uczynić mamy dziś my, warszawiacy? Nie możemy przecież unosić się egoizmem, krzycząc "Nie oddamy naszego Prezydenta!" - możemy tylko wyszeptać "Dziękuję", poprzez patriotyczne łzy... I przyjść 11 XII 2005 na demonstrację dziękczynną, żeby napisać na specjalnej laurce, efektownej jak plan budowy 3 000 000 mieszkań, co NAPRAWDĘ myślimy o Lechu Kaczyńskim i jego Prezydenturze."


Reszta na stronie.

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.