GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Czy są na forum żeglarze? cz.1

16.11.2005
14:05
smile
[1]

steward [ Narew Ostrołęka ]

Czy są na forum żeglarze? cz.1

Witam w karczmie w całości poświęconej żeglarstwie, dyskutujemy tutaj tylko i wyłącznie na tematy powiązane z tą tematyką. Zapraszam osoby posiadające patenty, pływające (bez patentów) jak i szczurów lądowych którzy dopiero planują wypad na 1 w życiu rejs.

Życzę przyjemnych rozmów.

[wkrótce pojawi tu się bardzo ładny wstępniak.. narazie jest w fazie dopracowywania ;)]


[**Lista bywalców**]
steward
Carribee
Pamir
brutu
Golem6
Promyk
DEXiu
The LasT Child
Sasanka
TeadyBeeR

Temat dzisiejszych rozmów: Wasze ostatnie rejsy, najgorsze lub najwspanialsze, czyli opisujemy historie z rejsów.

16.11.2005
15:03
[2]

The LasT Child [ GoorkA ]

na zaglach bylem dopiero dwa razy
w zeszlym roku pod koniec wakacji pojechalem na mazury z moimi przyjaciolmi wynajelismy Sasanke 660 Suprnova. Bylem jedyna osoba na pokladzie ktora nie miala jeszcze stycznosci z lodkami. Przeplynelismy trase Mikolajki - Ruciane - Gizycko - Sztynort - Ryn - Mikołajki. Było niesamowicie. Swietny klimat, bardzo ladna pogoda. Bylo tez kilka przygod. Drugiego dnia zeglowania, po Niegocinie plynelismy juz podczas zachodu slonca, jednak do Gizycka dotarlismy w nocy (nie mielismy szperacza ani latarek) i mielismy problem z wejsciem do portu, byly na wejsciu male zolte bojki jak sie okazalo oznaczaly one kamienie, poszla nam linka do kontra-fału, na szczescie jacys ludzie powiedzieli nam ze obok powinny byc bojki wejsciowe - wszystko dobrze sie skonczylo. Druga przygoda byla dosyc podobna, plynelismy ze Sztynortu do Rynu, minelismy kanaly kolo 18 i po malu zaczelo sie sciemniac (2 polowa wrzesnia) i w nocy plynelismy na oparach benzyny przez Tałty i Ryńskie. Ja siedzialem na dziobie wypatrujac kamieni, sieci rybackich. 2 kumple siedzili przy sterze, telefonem oswiecajac mape, a 2 kumpele... spaly w mesie ;). Nocy byla piekna, nie bylo chmur, bylo dosyc zimno, miodzio. Na szczescie dotarlismy do Rynu, ale benzyny bylo juz tak malo ze nastepnego dnia juz silnik nie chcial odpalic. Ogolnie atmosfera byla sielankowa. Duzo czasu wylegiwalem sie na kabinie czytajac gazety, oczywiscie takze znajomi uczyli mnie sterowania. Ten wyjazd mnie tak wciagnal, ze w tym roku bylem z moim kumplem na obozie (chcialem zrobic patent, a on jezdzi tam juz od 8-9 lat!). To byla zupelnie inna bajka - nauka. Nie mialem prawie wogole przyjmenosci z plywania. Czesto sterniczka dzialala mi na nerwy, tak samo jak obozowy porzadek. Ale poznalem tam wiele fajnych osob, zrobilm patent wiec nie zaluje. Z ciekawych historii to wplynelismy z wegorzewa do sztynortu, wialo dosyc fajnie (4-5) padal deszcz, a mi odrazu na samym poczatku zachcialo sie siusiu ;). Ze wzgledu na przeszkadzajacy wiatr dlugo podchodzilismy do wejscia do kanalu, to tego jeszcze bylem caly mokry co dzialalo na moj pecherz, ale powiedzialem sobie wytrzymam, nie bede naginal etykiety. Juz przeplynelismy przez kanal i nie wytrzymalem, na wejsciu do Sztynortu przez 2 minuty robilem popisowke na dziobie :D. No coz, ale nie bez powodu ten port jest nazywany najwiekszym kiblem europy - Szczynortem ;D.

16.11.2005
15:17
smile
[3]

CATAN [ Pretorianin ]

Ahoj!
Ja pływam od jakieś 10 lat, najpierw optymist, kadet, omega, no a w tym sezonie wreszcie dwa tygodnie na Corvecie: całe Mazury. Oczywiście czarter: studenci (no... ja już sporo po studiach:)w 6 łajb po 6 osób więc na wieczorne ognisko było niezłe stadko:). W Sztynorcie siedzieliśmy trzy dni bo wiała taka niezła 8 z deszczem aż foki rwało. Więc Zęza i śpiew:). Niestety podczas bitwy morskiej tak się przejąłem, że plumknęły mi nowiutkie okulary (korekc+przeciwsł), no ale cóż, straty zawsze są. No a z pływania to jeszcze męczę windsurfing, no bo nurkowania to pod żeglarstwo nie podciągnę:)

16.11.2005
15:28
smile
[4]

steward [ Narew Ostrołęka ]

Bardzo ładna trasa muszę przyznać ;) chociaz bardzo często jest na niej dość tłoczno.

Pozwolę sobie opisać nasze wejście do portu we władysławowie w sierpniu tego roku. Otóż był to któryś z kolei dzień rejsu, dobrze 5-6, płynęliśmy od strony miasta Hel do Władysławowa, było całkiem miło chociaz bajdewind przy takim wietrze i przy tak dużej fali jest dość męczący o czym chyba każdy wie. No więc tak sobie płyniemy i płyniemy, słoneczko nawet ładnie świeci no ale jedna załogantka przeżywała w tym czasie bardzo silnie chorobę morską... wymęczona, zielona na twarzy, nic nie jadła, nic nie piła.. co chwila wychylała się na zawietrzną we wiadomym celu. Niestety jako że była to dziewczyna kapitana (brata starszego) podjął on decyzję o tym żeby tak około 3 nad ranem wejść do władysławowa żeby Ania mogła się trochę przespać i odpocząć. Jako załoganci nie mieliśmy zbyt dużo do powiedzenia więc zmieniliśmy nieco kurs na Władysławowo... ustaliłem pozycję na mapie i wyszło że za około pół mili będziemy widzieć boje naprowadzającą na główki portu (zapomniałem nazwy -wybaczcie). Oczywiście cała załoga, prócz biednej Ani, stała w kokpicie i wypatrywaliśmy tej boi. Jest to jednak nie lada kłopot ponieważ cały port we władysławowie jest oświetlony żółtymi latarniami.. i w takim gąszczu świateł ciężko jest dostrzec mrygający mały punkcik. Ok zauważyłem coś co przypominało boję (małe światełko świecące różnymi kolorami) więc dostosowaliśmy swój kurs do kursu na boję. Wszystko by było ok gdyby nie Dom Rybaka na którym są dwa czerwone światła naprowadzające na które powinniśmy się kierować ale po zmianie kursu na boję zboczyliśmy z trasy na główki portu, więc kapitan postanowił żebyśmy płynęli na Dom Rybaka, podpłynęliśmy bliżej i zobaczyliśmy zieloną główkę :) byliśmy już prawie w domu tylko gdzie była ta cholerna czerwona główka? Na szczęście są mapy i da radę wejść do portu na jedno światło i mapę :) weszliśmy do portu, zmęczeni, przemoczeni, każdy miał po kilka warstw ubrań do tego pasy ratunkowe.. (musieliśmy fajnie wyglądać). Następnego dnia chcieliśmy sprawdzić co nam tak świeciło kolorowymi światłami na horyzoncie... okazało się.. że była to tylko dyskoteka na jednej z plaż...

Sory że tak długo ale musiałem opisać ze szczegółami :)

16.11.2005
15:30
[5]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

Marynarze sie licza??

16.11.2005
15:31
[6]

steward [ Narew Ostrołęka ]

Z marynarki wojennej? No myślę że tak.. chociaż bardziej bym wolał marynarzy pływających pod żaglami :)

16.11.2005
15:43
[7]

The LasT Child [ GoorkA ]

CATAN --> ahooj Ci tez!

Steward --> wiem ze jestem mlody i niedoswiadczony. ale choroba morska to jak ludzie sie ze soba kloca a nie jak rzygaja, to jest po prostu rzyganie

16.11.2005
15:45
[8]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

No niestety niedane mi bylo. Ale pod polska bandera mam troszke wyplywane:))

16.11.2005
16:22
[9]

Promyk [ Sylwester B. ]

eee... ja opowiadać nie umiem:>...

Ale cóż - Adriatyk - wybrzeże Chorwacji...

Jak zwykle - po kilku piwach już (kapitan pozwolił:]) mamy wchodzić do portu... okazało się, że cenę podbili 3-krotnie od poprzedniego roku... no cóż... to płyniemy na dziko, a jako, że się ściemniało - zacumowaliśmy przy jakimś opuszczonym bubynku... na dziko...
Z kumplem nam się wcale nie chciało iść spać... napompowali ponton... ok mili wiosłowania... dotarliśmy to tergo portu... patrzymy... a tu czyichś jacht płynie wprost na przystań... bez większego myślenia podpłynęłiśmy... obudziliśmy załogantów (staarsze małżeństwo angielskie...)... włączają przyżądy... GPS... i siaaara... okazuje się, że to nie oni płynęli tylko nas znosiło... cóż... bywa:] al;e zgodnie z tym, e należy sobie pomagać - i za nadzór ochrzanu nie było...
Podpłyneliśmy do pomostu... wyciągnęłiśmy ponton i poszliśmy na miasto... standard - próba miejscowych trunków... po konsumpcji jeszcze się przejść... patrzymy... parking z łodziami (kumpel w tym momencie zacząłmi mówić, żebyśmy tam nie leźli... jak to ja - polazłem... no cóż... policja tam była... ja ich nie widziałem... obszukali nas... jeden tylko po angielsku cokolwiek umiał... ale kaleczył... afera o nóż żeglarski... i o to, że jesteśmy podpici... skończyło się na tym, że mamy iść na jacht (gdyby on wiedział jak my na ten jacht musimy się dostać:D:D - lekko wstawieni) to odespać i nie wynosić noży z jachtu... wróciliśmy... znów pół mili wiosłowania... i na jacht... spaliśmy na pokładzie... ok. 8 więc zaczęło nam walić po oczach... dobroduszny kapitan wiedząc, że mamy kaca (to było widać) wysłał nas tą samą drogę po zapasy (i przy okazji latarkę zgubioną wyłowić - znaleźliśmy ją - działą do dziś:] - i załatwiłem sobie kolec jeżowca w stopę)... kiedy wracaliśmy... zaczęło wiać pożądnie... w stronę nabrzeża... jak dotarliśmy do jachtu - trzeba działać szybko... bo za chwile nam łajbę o betonowe nabrzeże rozłupie... no to wyciągami... jacht na morze... ale 2 osoby muszą zostań na nabrzeżu... żeby lin nie tracić... i podpłyną pontonem... wiadomo kto... jacht wypłynął... załadowaliśmy liny do pontonu... i wypływamy... zatoczka... zakwasy jak diabli obaj... i znosi nas na skały - sprężyliśmy się i resztką sił... odpłynęliśmy od tego zagrożenia (gdybyśmy lekko słabsi jeszcze byli - to czekałby nas szpital... w nie wiem jakim stanie... silna fala... ostra skała...)... dotarliśmy do jachtu... i jakoś dalej poszło...

Poza takimi smaczkami żegluga na Adriatyku jest nudna... spokojnie... nic się nie dzieje (nooo... nudystki są:] a my mieliśmy lornetki:])

16.11.2005
16:24
[10]

Promyk [ Sylwester B. ]

wszelkie literówki wyżej - niezamierzone... po tej ucieczce wieczorem musiaęłm antenę naprawiać na maszcie:]

Jacht nietypowy - kiedyś robił za szpiega na bałtyku... 80m szmat:]

16.11.2005
16:33
smile
[11]

steward [ Narew Ostrołęka ]

tak na marginesie.. moze ma ktoś fajny pomysł na logo karczmy?

16.11.2005
18:04
smile
[12]

DEXiu [ Konsul ]

Na logo to by trzeba wybrać coś orginalnego. Nie żadne badziewne koło sterowe ani łódkę (w ostateczności można by odgapić od Łodzi i wziąć ich herb :D ), ale w tej chwili nie mam pkmysłu co by to mogło być.
Co do historii żeglarskich to raczej nie pamiętam nic ciekawego, no może poza klasycznym przypadkiem na naszych polskich wodach śródlądowych, a mianowicie darcie ryja na jakiejś niedzielne łajzy co nie wiedzą gdzie dziób a gdzie rufa, a i tacy się zdarzają. Weźmy choćby ostatnie lato kiedy to wpływaliśmy do śluzy - nie pamiętam gdzie to dokładnie było, ale zdaje się że gdziesik niedalego Śniardw (czy -ów nie wiem jak się to odmienia) ;) - w każym razie byliśmy pierwsi i wpływaliśmy na prawym halsie, a tu jakiś cieć, co sobie chyba zapomniał o hamowaniu się wtrężala z lewej. Gdyby nie to że akurat na pokładzie leżał odbijacz i kumpel zdążył do zrzucić to by mi dziursko w burcie wybili chyba :/

17.11.2005
12:48
smile
[13]

steward [ Narew Ostrołęka ]

chyba mi wybaczysz ale takich "cieciów" na mazurach nazywamy warszawiakami ;) - bez urazy dla warszawy...

17.11.2005
13:18
[14]

Diplo [ Generaďż˝ ]

Witam.
Pływam gdzieś od pięciu lat, z czego od dwóch lat ze stałą grupką znajomych. Zazwyczaj na mazurach, dwa razy bylem na bałtyku. Jako że moja załoga ma prawie zerowe doświadczenie, ja też nie jestem jakis super doświadczony to przygód jest od cholery. A to raz w okolicach Bogaczewa wpłyneliśmy na pieprzoną mielizne i zerwał sie fal od płetwy sterowej, innym razem koleżanka zapomniała wrzucić biegu na katarynie dzieki czemu zwiedzaliśmy szuwary (dodam że koleżanka ma któryś z patentów motorowodnych). Nie wspomne o trudach przeprawy przez niegocin.

W tym roku mielismy fajny moment zaraz za Gizyckiem, na wysokości Almatura. Był już późny wieczór, nie wiało nic, trzeba bylo się gdzies zatrzymać. Jako że paliwa szkoda, z kumplami we trzech wskoczyliśmy do wody i ciągnelismy łódke na linkach :) Łódka dosyć spora, Joker 678.

Jeśli chcecie cos czarterować na mazurach, to polecam Hak Yacht Club. (www.hak.pl). Armator bardzo ludzki, fajne łódki, dosyć tani no i pomocny (np. podwózka ekipy z bagażami do pksu). Dla przykładu powiem, że w tym roku złamalismy jedną z listw grota, to nawet złotówki nam z kaucji nie potrącił ;).

Pozdrawiam serecznie, na foto ręczny napęd. Zdjęcie z komórki, wiec niestety słaba jakość. ;)

17.11.2005
13:30
smile
[15]

irenicus [ Generaďż˝ ]

Witam
To ja tu sie dołączam... jako w zasadzie szczur lądowy bo z żaglami mam styczność dopiero od 2 lat... i nie wiele umiem, pływam głównie nad Soliną (może to dlatego, że z Krk na Mazury doysć daleko :P)

17.11.2005
13:31
[16]

irenicus [ Generaďż˝ ]

steward--> a ty masz zamiar zrobic z tego karczme od razu? :D na logo pasowała by fotka jakiejś ładnej karaweli (tak sie to pisze?) tudzież jakiegoś innego dużego statku

17.11.2005
17:06
smile
[17]

steward [ Narew Ostrołęka ]

tak :) zamierzam zrobić karczmę, a logo się zrobi niebawem ;)

17.11.2005
21:49
[18]

The LasT Child [ GoorkA ]

pasi? ;)

17.11.2005
22:39
smile
[19]

DEXiu [ Konsul ]

@The LasT Child
<---
BTW. to to logo genialnie oddaje charakter tej karczmy, bo jak już to ktoś napisał w poprzednim wątku o żeglowaniu (moim starym) "większość GOLowiczów żegluje z łódką BOLS" :D

Swoją drogą nasza karczma rozwija się w zatrważającym tempie :)

17.11.2005
23:22
smile
[20]

BEERman [ Pretorianin ]

DEXiu--> a widziałeś kiedyś udany rejs bez? Wiadomo że pierwszy kurs po zaokrętowaniu to kurs na monopolowy, względnie najbliższy spożywczak... Do dzis pamiętam jak qmpla wyeksmitowaliśmy do namiotu bo nie było gdzie skrzynek upchnąć. ( 7 osób w venusce to nie przelewki ;-) )

17.11.2005
23:27
smile
[21]

Pamir [ Generaďż˝ ]

Dip >> Ciekawe skąd ja znam te przygody ;-P

Foota numer 2 >> Ja i Diplo holujemy nasz jachcik :)


POzdrowienia Pamir

18.11.2005
03:16
[22]

Promyk [ Sylwester B. ]

a widziałeś kiedyś udany rejs bez?

Przeżyłem... na morzu północnym... piliśmy tylko w porcie macierzystym... i odpływaliśmy jak wszyscy byli zdrowi... i w docelowym... po czym wracaliśmy...

Pływy i takie tam... ze względów bezpieczeństwa... a rejs jak najbardziej udany:] fajnie może w nocy świeci... i przy 8-9 każdy ma chorobę morską...

18.11.2005
03:17
[23]

Promyk [ Sylwester B. ]

[i fajnie może w nocy świeci.

morze oczywiście... morze...
lekko wcięty jestem...

18.11.2005
13:47
smile
[24]

steward [ Narew Ostrołęka ]

Fajne logo ;) o ile będzie następna część to napewno wrzucę ;)

19.11.2005
16:51
smile
[25]

DEXiu [ Konsul ]

Widzę że wątek nadal odnosi spektakularne sukcesy frekwencyjne, zatem nie pozostaje mi nic innego jak zrobić

^^^UP^^^

19.11.2005
17:03
[26]

Carribee [ Chor��y ]

Ja wiem że to tak nie na temat ale ja uwielbiam film "Pan i władca na końcu świata" chya tak to sie nazywa. Są jacyś jeszcze miłośnicy tgo filmu?? To on namówił mnie do pływania... i nadal bardzo lubie pływać:]

19.11.2005
17:03
[27]

Carribee [ Chor��y ]

Jak wy zaczeliśvcie pływać??

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.