GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Moje opowiadanie ver. 1.1

20.09.2005
19:55
smile
[1]

Orlando [ Reservoir Dog on holiday ]

Moje opowiadanie ver. 1.1

Tak jak sugerował Flyby, założyłem osobny wątek z moim opowiadaniem, gdzie jak najcześciej będe się starać dodawać troche rzeczy. Jak już ogłosze status "złoty" :P to wrzuce do "na każdy temat".
Ale narazie... ci co mają abonament mogą czytać na bieżąco :D
Oczywiście wszelkie komentarze, negatywne lub pozytywne mile widziane, a przede wszystkim uwagi :D


PROLOG

Ciemne brudne krople mijającej burzy leniwie wystukiwały swój rytm na popękanym parapecie wynajętego mieszkania. Odkleił twarz od szyby i ruszył do łazienki. Już czas – pomyślał - Plan był bardzo precyzyjny …, aż za precyzyjny. Poczuł na twarzy skurcz niepokoju, a jak zawali …? Wielokrotnie zastanawiał się nad tym jak to jest stać po drugiej stronie lufy, jak zawalę sam się przekonam, skrzywił twarz ponownie, wkładając berettę do kabury. Wyłączył radio, mieszkanie wypełniła przerażająca cisza.Wyszedł i skierował się do windy mijając brudne, zaniedbane korytarze. "Spokój". Poczekał chwile przed drzwiami i wsiadł. "O nie, tylko nie ona." Sąsiadka z piętra wyżej. Była znana z bardzo dużego talentu bezsensownego gadania i mówieniu o tym co jest najmniej ważne.
- O dzień dobry panie Janku! - "Nienawidzę jak tak do mnie mówi" - Pan też wychodzi? - zapytała. " Nie, do cholery, zachciało mi się jeździć windą tę i nazad!"
- Tak.
- O jak to dobrze się składa! - "Piąte piętro." - Bo widzi pan, pani Zosia z szóstki mi opowiadała... - "Drugie, boże, jaka ja mam ochotę ją uciszyć" - i wtedy... - "Parter."
- Przepraszam, ale śpieszę się.
- No dobrze, do widzenia.
Szybkim krokiem opuścił winde, nie oglądając się do tyłu. Chłodny powiew powietrza lekko uderzyło w jego twarz. Udał się do wynajętej Mazdy. Usiadł wygodnie w fotelu, by chwile odpocząć. Plan. Trzymać się planu. Zapalił wóz i ruszył.
"Pamiętaj, wchodzisz, robisz swoje i wychodzisz, co tam zrobisz to twoja sprawa". " Co tam zrobisz to woja sprawa". Wiedział co zrobić. Wszystko przygotował. Strażnicy, kamery, kajserka. Nic nie umknęło jego uwadze. Musi się udać. Musi.

- JAK JEDZIESZ IDIOTO!! - Lecz on nie słyszał, jechał dalej. Nie powinien zwracać na siebie tyle uwagi. Jest profesjonalistą, jego napady z Gdańska i Szczecina są znane od paru lat, jako jedne z najlepszych, jakie się udało przeprowadzić w Polsce. Uspokoić się. "Pogłośnie muzykę, dobrze na mnie działa". Radio Zet, złote przeboje. "In Gadda da Vidda". Lubił ten utwór, uspokoiło go to. Miejski krajobraz pośpiesznie się przesuwał. Minął ostatnie skrzyżowanie i zatrzymał się na poboczu. Wyjrzał przez okno. Słońce nie zdąrzyło jeszcze dobrze oświetlić budynku. "Mało ludzi, mały ruch. O to chodziło". Wyjął tłumik ze schowka i założył na berette. Nie chcemy przecież, żeby sąsiedzi słyszeli, co by sobie pomyśleli. Schował broń, by można ją było łatwo wyjąć. Wysiadł z wozu i udał się do budynku naprzeciwko.

- Dzień dobry. - Strażnik miło się uśmiechnął.
Lecz on nie odpowiedział, stał przy wejściu. Spojrzał w lewo, gruby strażnik jeszcze dostatecznie się nie obudził, potem w prawo, sytuacja była podobna, lecz on bardziej wyglądał na studenta, który dorabia jak może. Spojrzał na koniec na wprost, jakaś kobieta załatwiała swoje sprawy bankowe przy kasie. Wziął głęboki oddech. "Wchodzisz, robisz swoje i wychodzisz, co tam zrobisz to twoja sprawa". " Co tam zrobisz to twoja sprawa". "Twoja".
Wyliczył to, ćwiczył jak to zrobić, zero litości. Szybkim ruchem wyjął broń prawą ręką i strzelił. Ciało strażnika zaczęło upadać. Szybki ruch ręki. W czole drugiego strażnika pojawia się czerwony ślad, ciało pierwszego upada. Szybkość. Szybkim ruchem znalazł się obok kobiety i uderzył kolbą w jej skroń. Bezwładne ciało osunęło się na podłogę. Kasjerka w ciągu 10 sekund nie zdążyła nawet pisnąc od momentu wyjęcia broni, a już lufa była skierowana w jej czoło.
- Albo dasz kasę do tego worka - Szybko wyjął spod płaszcza dużą torbę - albo sam to zrobię będąc obok twoich zwłok, rozumiesz? - "Spokój"
- Aaaa... - Druga ręką szybko odkręcił tłumik, który zaraz schował do kieszeni. Zaczął się denerwować.
- Ostatni raz mówię! - Tym razem poszła na współprace. Szybko zaczęła pakować pieniądze. Dla niego za wolno. Ale uważał również, by nie włączyła alarmu. Za dobrze mu idzie by się teraz wszystko spieprzyło. Nie po tych wszystkich trudach. Musi się udać.
- STAĆ!!
Słowo zaczęło uderzać go niczym obuch. Policja? Czyżby suka włączyła alarm?
Niby jak? Uważał jej każdy ruch. Powoli zaczął przekręcać głową w prawo. Może mu się tylko wydawało, że powoli. Na jego twarzy pojawiły się str€żki potu. Zobaczyl na schodach trzeciego strażnika. Tym razem to nie był jakiś grubas, czy chudy studencina, wysoki na około 1,80 m, widać, że umięśniony. Ale nie o to chodziło. Nie powinno być trzeciego strażnika, nie teraz. Dzisiaj na dyżurze mielibyć tylko ci dwoje. Spieprzyło się. Tego się najbardziej obawiał. Wszelkie opory puściły. Znowu wolno zaczął przesuwać broń w kierunku strażnika. Wolno? A może to adrenalina mu tak uderzyła, że czas zwolnił? Może. W chwili gdy oboje wymierzyli się spojrzeniami i lufami strażnik zawołał.
- Rzuć broń!! - " A więc to tak jest jak jesteś po drugiej stronie lufy. Lecz, nie. Albo ty, albo ja".
- Kurwa. - Był to ledwie niedosłyszalny szept. "A miało być tak pięknie".
Broń wypaliła.

1

Warszawa Wrzesień - Październik

Mężczyzna siedział w fotelu, przed kominkiem. Rozmyślał." Oh Elizabeth, jak mi ciebie brakuje". Ogień zaczął przygasać, więc wstał, i wrzucił leżący obok drewienko do kominka. "Na jakiś czas wystarczy". Ogień. Co w nim jest takiego, że człowiek czuje sie tak bezpiecznie? Jak by był obok swoich bliskich. Bliskich....
- Tatusiu, tatusiu! - mała dziewczynka zaczeła biec w jego stronę.
- Tak, słoneczko? - szybko obrócił się w fotelu w jej strone. - Coś się stało?
- Popatrz tatku, jaki ładny mam rysuneczek. O zobacz, tu jesteś ty, tu mamusia, a tu...
- Piękne kwiatuszku, ale tatuś jest zajęty, idż pokaz mamusi, ucieszy się - uśmiechnął się.
- Dobrze. - Jak szybko się pojawiła, tak znikneła. Upewnił się, że już poszła.
- A więc jak mówiłem... - skierował wzrok na mężczyzne siedzącego przed nim. - Dresy. To jest poprostu plaga. Łysy dureń, który myśli, że jest nie wiem kim i że jego się wszyscy powinni bać. Ale wierz mi! Jakby tak mieli się tłuc z kimś, kto jest tak silny jak on - odwrócił się w strone, skąd nadbiegła dziewczynka, po chwili skierował wzrok spowrotem na męźczyzne. - uciekł by w pare sekund. Oni by bili tylko słabszych.
- Zgodze się z toba. Plaga. - pierwszy raz się odezwał.
- A teraz coś ci opowiem, ide sobie raz z małą na spacer i widze jak jakiś taki 15-latek idzie sobie drogą, a doniego podchodzi trzech byków. Ten najwyższy zaczął:
"- Dawaj kurwa telefon!"
"- Ale ja nie mam..." - widzac bylo, ze przestraszony chłopak.
"- A w ryja chcesz? Dawaj komóre!" - Jak zaczął wyjmować telefon, wkurzyłem się i zacząłem iść w ich strone. W momencie jak juz wyjął telefon, ten szef walnął:
"- Prima aprillis!!" - I sobie poszli.
Mężczyzna zaczął się śmiać. Po chwili podchodzi kobieta.
- Piotruś, jade z małą na zakupy.
- Dobrze kochanie, miłej zabawy. - ostatnie slowa wyjątkowo podkreślił, po czym się uśmiechnął.
- Wiesz przeciez ze trzeba jechać! Mleko, woda...
- Dobrze, już dobrze.
- No to pa!
- No pa!
Mineły cztery godziny, mężczyzna już dawno wyszedł, a na dworzu zaczeło się robić ciemno. Zaczął się martwić, dla uspokojenia włączył telewizor.
- Marcin Pawłowski, Zapraszam na Fakty. - "Biedak okropnie wygląda, oby z tego wyszedł."
- W centrum doszło do karambolu. Czerwona Alfa-Romeo - "Alfa?" - z niewiadomych powodów skręciła na lewy pas i czołowo uderzyła o nadjeżdzającego TIR`a. W Alfie Romeo jechała kobieta - "Że co!?" - i mała dziewczynka - "Nie, prosze tylko nie to" - Oboje zgineli na miejscu. -"..." Ktoś zapukał do drzwi, Piotrek podskoczył ze strachu, szybko podbiegł do drzwi i otworzył. Zobaczył mundurowego.
- Tak słucham?
"Elizabeth, jak mi ciebie brakuje".
- Przepraszam szefie.
- Ee, tak? - Kominek zgasł.
- Coś się stało? - widać było na jego twarzy troske.
- Nie, poprostu... - przerwał na moment - znowu mi się śnił tamten dzień. - Oboje milczeli przez chwile.
- Mam informacje. - Męźczyzna przerwał cisze.
- Tak?
- Chciałby z panem pogadać.
- Dobrze, zaprowadź go do biura zaraz przyjdę. A wiesz, czy udało mu się? - Mężczyzna milczał - Aha. Cholera.

- Siergiej, jak miło cię widzieć! - Piotrek wszedł do swojego biura szybkim krokiem. Siergiej wstał z fotela przy biurku i się lekko ukłonił.
- Witaj. - W jego głosie nie było słychać wschodniego akcentu. - Dobrze wyglądasz. - To było prawdą, Piotrek, który siedział przy kominku przedstawiał całkiem innego człowieka. Smutnego, bez życia.
- A dziękuje nie narzekam, proszę usiądź. - Piotrek również usiadł przy biurku, po stronie szefa. Meżczyzna, który wszedł za nim do gabinetu usiadł na sofie, nie odzywając się.
- A więc, opowiadaj! - powiedział to spokojnym tonem, lekko się uśmiechając.
- Cóż szefie, ja... - Siergiej na chwile przerwał. - ja nie wiem jak to się stało. Wszystko sprawdziłem, ja naprawdę...
- Proszę nie tłumacz się. - Przerwał mu - Pamiętasz co powiedziałem? - Siergiej starał się unikać jego wzroku - Wchodzisz, robisz swoje i wychodzisz, co tam zrobisz to twoja sprawa. Tak powiedziałem. I dlatego - jego ton zaczął przyjmować trochę złowrogi ton - nie chce byś mi się tłumaczył. Jesteś tylko człowiekiem, przecież każdemu to się może zdarzyć. - Wziął leżącego na stole papierosa - chcesz?
- Nie...
Nic nie mówiąc podpalił papieros leżącym na stole zapałką. Zaciągnął się.
- Psy wiedzą jak wyglądasz? - powiedział to jednocześnie, gdy dym wylatywał mu z ust.
- W nocy ustawiłem, że kamery nie nagrywały nic tego dnia, tylko puszczały do monitorów poprzedni dzień.
- Zabici lub ranni?
- Nie wiem...
- Że co? - lekko się zaśmiał - jak to kurwa nie wiesz? Nagle oślepłeś? Może dlatego to spierdoliłeś!? - nie krył już gniewu.
- Znaczy... no... - Strach. Zaczął się bać. - Pięciu nie żyje, dwóch cywili rannych, nie widzieli mojej twarzy.
- A ktoś widział dostatecznie, żeby zrobić portret pamięciowy?
- Nie.
- Dobra, masz tu fałszywy paszport - lewą ręką otworzył szufladę - i dowód, pojedź do Łodzi, tam wylecisz do Paryża.
- Ale ja nie znam francuskiego.
Wyjął kopertę i położył na biurku.
- To będziesz rozmawiał migowym. - Powiedział to z powagą.
- Hmmm... dobrze, dziękuje szefie. - Wstał i podał rękę. On ani drgnął.
- Zejdź mi z oczu.
Siergiej ruszył do drzwi. Wyszedł, a Piotrek wyrzucił do popielniczki resztkę papierosa. " Ja mam jakiegoś pecha".

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-09-25 08:39:58]

20.09.2005
20:08
[2]

DeLordeyan [ The Edge ]

początek nawet ciekawy, potem robi się nudno

20.09.2005
20:44
smile
[3]

Soulcatcher [ Prefekt ]

Nie stresuj się zbytnio tym co napisałem, jak ktoś nie pisze to nigdy się nie nauczy.
Przeczytałem pierwszy akapit.

Jak ktos mówi "chuju", "kurwa" itd to że tak powiem chuj go obchodzą promienie słońca.

Jeżeli już to :
"Ciemne brudne krople mijającej burzy leniwie wystukiwały swój rytm na popękanym asfalcie"

Poza tym pierwsze zdania, do rozpoczęcia dialogów nie mają zupełnie rytmu.
Może tak:
Ciemne brudne krople mijającej burzy leniwie wystukiwały swój rytm na popękanym parapecie wynajętego mieszkania. Odkleił twarz od szyby i ruszył do łazienki. Już czas – pomyślał - Plan był bardzo precyzyjny …, aż za precyzyjny. Grymas niepokoju przeszył jego twarz, a jak zawali …? Wielokrotnie zastanawiał się nad tym jak to jest stać po drugiej stronie lufy, jak zawalę sam się przekonam, skrzywił twarz ponownie, wkładając berettę do kabury.
to co napisałem to też jest grafomania, ale przynajmniej ma jakiś rytm, twoje zdania są strasznie poszarpane :)

Nikt nie "udaje się" do łazienki.

Opisujesz krok po kroku jakbyś pisał scenariusz filmu.

Słowa "upierdliwa" i "plotkara" nie pasują cąłkowicie.

Promienie słońca "padają" ale nie "uderzają".

Nadużywanie wulgaryzmów jest męczące. Trzeba być wielkim pisarzem żeby wulgaryzmy nie raziły.

Trzy zdania od "Wstał z fotela ..." są rozdzielane przez "i".

Nie można trzymać się "według planu" można sie "trzymać planu" lub " postępowac zgodnie z planem"

"Udał się do łazienki się odświerzyć" - 2 x się.

Do windy też sie "udał" bandyta sie nie udaje, bandyta chodzi, przemyka się, skrada, szura nogami, idzie, miarowo maszeruje, ale nie"udaje się" go to może zrobić angielska królowa która oststnio udała się z kurtuazyjną wizyta do WC.

Zacznij od tego że przeczytasz jeszcze trochę dobrze napisanych książek. To pomaga.

Ale tak jak ci powiedziałem nie stresuj się

20.09.2005
21:03
[4]

Orlando [ Reservoir Dog on holiday ]

Dzieki soul za rady, zawsze to jakaś pomoc :D
A co według ciebie miałbym wstawić zamiast "plotkara" i upierdliwa"? Wedug mnie to najlepsze okreslenie starej lapmucery co sie każdym interesuje, a tu, a to tam...

Zacznij od tego że przeczytasz jeszcze trochę dobrze napisanych książek. To pomaga.

Wiem, wiem, teraz jestem w liceum i mam potąd lektur...

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-09-20 21:10:18]

20.09.2005
21:21
[5]

Flyby [ Outsider ]

..to co Soul powiedział Orlando ..piszesz scenariusz (i dobrze to robisz;)) a trochę zapomniałeś o literaturze ;) ..nie zniechęcaj się

20.09.2005
21:22
smile
[6]

eJay [ Gladiator ]

Nie lubie czytac tekstu, ktory zawiera duzo wulgaryzmow..No chyba, ze jest to scenariusz filmu pt. "Murzyni z Bronxu":)

20.09.2005
21:28
[7]

Orlando [ Reservoir Dog on holiday ]

"Data deleted by User"

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-09-21 17:09:53]

20.09.2005
21:39
[8]

Flyby [ Outsider ]

..i znowu literatura sie kłania Orlando.. zaskoczenie i przekleństwa można oddać opisem.. tylko właśnie..żeby to "zabrzmiało", dało efekt, trzeba trochę się "wysilić".. ;)

21.09.2005
09:28
[9]

Soulcatcher [ Prefekt ]

Nie potrafię ci powiedzieć jak napisać dobre opowiadanie czy książkę. Na to nie ma recepty. A już na pewno nie można reguł zawrzeć w poście na forum dyskusyjnym, gdyż to temat rzeka.
Na pewno musisz się zastanowić jakie klimaty chcesz oddać tą książką i trzymać się tych klimatów.
Musisz sobie również wybrać język jakim piszesz. Bohater jest osadzany w jakiejś rzeczywistości i takim językiem się posługuje. Nie może z jednej strony gadać jak najemnik a z drugiej jak nastolatek. Także zbuduj profil głównej postaci, a porofile innych bohaterów.
Co do stylu jakim piszesz, sorry, sorry, sorry ale naprawdę sporo ci brakuje do bycia dobrym pisarzem. Zdania są porwane, nie mają rytmu, skaczesz z tematu na temat, na to nic nie mogę poradzić.

24.09.2005
20:45
smile
[10]

Flyby [ Outsider ]

..Orlando .."Poczuł na twarzy skurcz niepokoju - a jak zawali?" ..nie lepsze to by było od "przeszycia" ? ..Wiesz, te pierwsze dwa, trzy zdania dla wytrawnych czytelników bywają decydujące.. ;)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.