GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Warto jeszcze studiować w Polsce?

13.09.2005
11:55
[1]

bartek [ ]

Warto jeszcze studiować w Polsce?

Mimo, że maturę będę pisał dopiero za trzy lata chciałbym już dziś orientacyjnie wiedzieć coś niecoś na temat studiów.

Podstawowe pytanie: czy warto studiować w Polsce? Wiadomo, że czołowe uczelnie reprezntują świetny poziom, ale dostanie się na nie graniczy z cudem. Coraz więcej znajomych już po studiach mówi mi, że to ciągła balanga, a to czego się uczyli w 80% okazało się całkowicie nieprzydatne w przyszłej pracy zawodowej (pozostałe 20% to zapewne cwaniaczenie i bajerowanie zarządu ;)).

Ktoś z GOLowiczów studiuje za granicą? Czy to się opłaca? To prawda, że z dyplomem solidnej angielskiej czy amerykańskiej uczelni można dużo więcej niż po najlepszej polskiej szkole, mimo, że w tej drugiej często ryje się znacznie więcej? Gdybym chciał w przyszłości pracować poza krajem (a tak właśnie będzie, jeśli wszystko pójdzie po mojej myśli) - kogokolwiek obchodziłby dyplom jakiejś polskiej uczelni, o której nigdy nie słyszał?

Najbardziej interesują mnie studia anglojęzyczne z możliwością pracy, kierunki zarówno ścisłe (matematyka, informatyka) jak i humanistyczne (języki, historia, kultura itd.). Mam dwie lewe ręce, nie jestem ładny ani dobrze zbudowany, nie mam słuchu i ogólnie talentów artystycznych, także muszę się w miarę uczyć, bo bez tego to jedynie "ding dong" pod kościołem ;))) Wracając do tematu: jeśli chodzi o wykłady w języku angielskim to wybór jest szeroki: przez USA, Anglię i Australię po Szwecję. W innych krajach również znajdą się kierunki prowadzone w języku angielskim?

Odnośnie kosztów to wiadomo - najlepiej tam, gdzie najmniej chcą ;) Na studiach będę miał stały dochód w wysokości 300-500 euro (wynajem 140m2 mieszkania w Polsce) plus to co zarobię. Tych pieniędzy ekstra jednak nie biorę na razie pod uwagę, bo fizycznie lokal jest rodziców i jeśli tylko będę miał taką możliwość - nie będę tykał tej forsy (z założenia miały iść na spłatę kredytu :P). Najbardziej martwią mnie właśnie koszta, bo wyczytałem na studiuj.pl iż w takiej Szwecji, gdzie za naukę nie płaci się nic, utrzymanie kosztuje w granicach 600 euro miesięcznie, a to i tak pewnie zaniżona suma... Oczywiście Szwecja jest bardzo droga, ale taka Anglia również do tanich nie należy, a o Stanach czy Australii nie myślę, bo mimo, że bardzo chciałbym tam studiować - przesadzają z cenami. Wiem o sponsorach, ale to nie musi się udać i ponadto wizja pracowania za pół darmo przez lata nie napawa optymizmem.

Może ktoś starał się o dostanie na zagraniczną uczelnię? Macie znajomych studiujących w innych krajach? Piszcie! :)

O formalnościach nie wspominam, bo wydaje mi się, że jest to "z jajami" opisane na wielu stronach poświęconych studiom oraz sajtach samych ośrodków.

Kiepsko u mnie również z wyborem kierunku, bo jestem niezły z matematyki, języka polskiego i przedmiotów związanych z informatyką/matematyką (pracownie elektroniczne, techniki cyfrowe, elektryka też zaczyna mi się podobać), nienawidzę natomiast chemii, fizyki (mój największy grzech ;)) czy różnorakich robótek ręcznych (rysunki techniczne, projekty itd.). I co tu robić? Jakiekolwiek szanse na dostanie się na uczelnię związaną z informatyką przy awersji do fizyki? Tematy Yavora czytam z zapartym tchem, ale to co mam w szkole to "ciemna strona fizyki", tzn. kretyńskie wzory na działania, których nie mogę sobie nawet wyobrazić :P

Jestem ciekaw gdzie Wy chcielibyście studiować, bądź gdzie posłalibyście swoje dzieci, aby w wieku siedemdziesięciu lat zamiast do domu starców mogłyby latać na Wyspy Kanaryjskie? Nie chodzi o same pieniążki, ale o pewne jutro i możliwości.

13.09.2005
12:29
[2]

Nadbor [ Pretorianin ]

Ten polski ci wybaczam boś młody, ale jak wierzysz w bredzenie yavora to źle z tobą. Jeżeli chcesz się po prostu nauczyć tyle, żeby byc pożądanym towarem na światowym rynku to UW wystarczy. Na doktorat wyjedziesz najprawdopodobniej na zachód. Natomiast jeżeli masz za dużo forsy i nie czujesz się na tyle bystry, żeby konkurować z najlepszymi dzięki swoim umiejętnościom, to jedź na studia na zachód i płać za dyplom renomowanej uczelni. Czesne na Oxfordzie - 3000 funtów(jesteś z tego zwolniony jeśli masz zarobki w na osobę w rodzinie do bodajże 18000 funtów rocznie) akademik(zależy od college'u) ok. 2500 funtów za rok(3 semestry po 2 miesiące). Jeżeli masz takie zarobki jak wyż. to pewnie dostaniesz 1000 funtów zapomogi, możesz też liczyć, że pomogą ci znaleźć pracę(np. 1000 funtów miesięcznie). I nie licz, że tam idą geniusze. Na MIT czesne wynosi 30 000 dolarów, a reszta proporcjonalnie, ale dzięki tej ich pomocy, kredytom, stypendiom i pracy możesz się utrzymać nawet jeśli twoi rodzice zarabiają średnią krajową. Teraz się zastanów - chcesz pracować po nocach i odmawiać sobie jedzenia, czy pouczyć się trochę więcej i poczekać, aż sami po ciebie przyjdą(ale musisz być rzeczywiście dobry)

13.09.2005
12:30
[3]

SULIK [ olewam zasady ]

Jezeli nie lubisz fiyki i rysunku technicznego - to odpusc sobie studia techniczne :) w tym informatyka tez odpada

13.09.2005
12:45
[4]

gladius [ Óglaigh na hÉireann ]

Jeśli masz możliwość wyjazdu z tego chorego kraju, to korzystaj. Pamiętaj - jak będziesz szedł na stuadia, u władzy będą pisuary. Lepiej uciekać.

13.09.2005
12:59
[5]

pr0fane [ Konsul ]

elektryka to wbrew pozorom tez masa wykresow, rysunkow technicznych ,i duzo fizyki, wiec raczej kolejny kierunek tez odpada z tego co napisales:))

13.09.2005
13:09
[6]

Misiaty [ The End ]

gladius - ale ich czas będzie dobiegał końca ;)

Co do wyjazdu - jeśli dostaniesz się na uczelnie w UE będziesz mógł korzystać z szerokiego wachlarza pomocy finansowej zarówno z UE jak i z poszczególnych państw. Studia w UK mogą nagle okazać się niezwykle tanie (zwłaszcza, że i tak kandydaci z UE płacą znacznie mniej na najbardziej renomowanych uczelniach).

13.09.2005
13:12
[7]

stanson_ [ Manieczki ]

gladius - a czemu Ty jeszcze nie uciekłeś z tego "chorego kraju"?

13.09.2005
13:16
smile
[8]

N2 [ negroz ]

Ja studiuje tylko i wyłącznie, z tego wzgledu, aby sie uchronić przed wojskiem. Za rok kończe i "adie"... nie ma mnie. Jak by sie ktoś pytał jestem w Anglii.

13.09.2005
13:26
[9]

gladius [ Óglaigh na hÉireann ]

stanson_ - bo tacy jak ty dostarczają mi nieustającej rozrywki, za granicą bym takich nie znalazł.

13.09.2005
13:29
[10]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

jasne ze warto, trzeba sie uczyc.

N2 milej fabryki albo sprzatania zlewek w barze:)

13.09.2005
13:31
[11]

Nadbor [ Pretorianin ]

Powtarzam - jeżeli twoim celem jest obijanie się i korzystanie z "szerokiego wachlarza" to wyjeżdżaj. Moja dziewczyna zdała na Oxford na fizykę i opowiadała jak tam jest. Uczyc się za dużo nie trzeba, jak czegoś nie zaliczysz to nic, jest tylko 6 miesięcy nauki - nie przemęczysz się. Obejrzyj to:
https://www.computerworld.pl/news/82941.html
https://www.topcoder.com/stat?c=school_avg_rating
Nie mówię, że ten konkurs to jakiś najważniejszy test świata, i że UW jest pod każdym względem lepszy od MIT, ale świadczy to o tym, że mają tam wystarczający poziom(wydział JSIM), żeby zdolny student mógł się utrzymać w światowej czołówce.
Wbrew temu co piszą gazety: PRZECIĘTNIACY WYJEŻDŻAJĄ!

13.09.2005
13:40
[12]

Nadbor [ Pretorianin ]

przepraszam za link

13.09.2005
13:52
[13]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

Nadbor

Lamiglowki algorytmiczne to tylko jeden z aspektow umiejetnosci dobrego informatyka...

13.09.2005
14:09
[14]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

Maevius ----------> Trudno sobie wyobrazić, ażeby ktoś biegły w takich łamigłówkach miał jakieś specjalne problemy na innych polach, a jeśli nawet założymy, iż takowe ma, to łatwo może je przezwyciężyć.

13.09.2005
14:09
[15]

Nadbor [ Pretorianin ]

UW od lat jest czołówce w konkursach programistycznych. Bodajże 2 lata temu zajęli pierwsze miejsce w jakimś prestiżowym konkursie w programowaniu zespołowym.
Maevius -> jasne, że tak - napisałem to, te umiejętności są po prostu najłatwiejsze do przetestowania. A wyniki tych testów potwierdzają, że można się w Polsce uczyc na najwyższym poziomie.

13.09.2005
14:15
smile
[16]

Peterrek [ 420 ]

Wyjeżdżajcie, wyjeżdżajcie z tego "chorego kraju". Im Was mniej tym łatwiej będzie mi.

13.09.2005
14:18
smile
[17]

gofer [ ]

< - Peterrek

13.09.2005
14:24
[18]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

alpha_omega -> algorytmy to nie wszystko, przeciez. Trudno sobie wyobrazic, by ktos tak dobry w algorytmice, byl alfa i omega w innych dziedzinach wiedzy potrzebnych do stworzenia solidnego projektu informatycznego.

13.09.2005
14:25
[19]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

Nadbor -> Nie twierdze, ze Ci ludzie sa slabi - Sa bardzo dobrzy i podziwiam ich zdolnosci :)

Ale nie pachnie Ci tu czasem tak troche autoreklama UW ? :-p

13.09.2005
14:27
[20]

Promyk [ Sylwester B. ]

Jestem ciekaw gdzie Wy chcielibyście studiować, bądź gdzie posłalibyście swoje dzieci, aby w wieku siedemdziesięciu lat zamiast do domu starców mogłyby latać na Wyspy Kanaryjskie? Nie chodzi o same pieniążki, ale o pewne jutro i możliwości.

czegoś takiego nie zaoferuje Ci nikt... nigdy i nigdzie... do takiej pewności trzeba zrobić coś by mieć dochód pasywny*... a tego nie uczy żadna uczelnia

*Rowling niezależnie czy teraz siedzi czy robi cokolwiek innego - zarabia - bo jej "Harry Pottery" się sprzedają... to jest dochód pasywny - za raz wykonaną pracę pieniądze przychodzą zawsze... ale do takich dochodów musisz dojść jakoś sam...

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-09-13 14:25:01]

13.09.2005
14:32
[21]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

Maevius ----------> Pewnie, że nie wszystko - zważ jednak, że algorytmika i podobne łamigłówki to dział w którym pierwsze skrzypce gra kreatywność, pomysłowość, znajomość języka (różne sztuczki, tricki, niekonwencjonalne zastosowania składniowe), nierzadko matematyka. Także nie sądzę, ażeby osoba, która wygrywa tego typu konkursy na arenie międzynarodowej, miała jakieś większe trudności na innych polach :)

13.09.2005
14:34
smile
[22]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

Coz, autystyczne dzieci nierzadko potrafiace podac prawidlowo niebotyczny ciag liczb pierwszych nie potrafia np. zawiazac sznurowek.

13.09.2005
14:38
[23]

Nadbor [ Pretorianin ]

Maevius -> czemu ty chcesz się ze mną nie zgodzić, skoro uważamy tak samo?:) Ja po prostu tłumaczę bartkowi, że nie musi wyjeżdżać za granicę, jeżeli chce skończyć dobre studia. Zresztą nie tylko studia. Naprawdę nie mamy powodów do kompleksów. Mamy gimnazjalistów, którzy wracają z medalami z międzynarodowych olimpiad mat i inf dla liceuw(tak to się pisze?). W zeszłym roku reprezentacja Polski(drużyna z XIVLO w stolicy) wygrała Turniej Młodych Fizyków w Sydney. Jak ktoś chce, to może w naszym kraju. Niestety prawdą jest, że po studiach wielu(chyba większość) tych najzdolniejszych wyjeżdża na zachód. Ale to nie oni żebrają o dotacje, tylko headhunterzy stamtąd wyciągają po nich ręce.

Czuję się jak kandydat na prezydena epatujący optymizmem i gadkami o polskie młodzieży. LOL

13.09.2005
14:39
[24]

shabso [ Trane ]

Jak dostać sie na studia gdzies za granicą ? Wystarczy wpłacić za szkołe i tyle mogę sie juz uczyc tam gdzie chcę.... ?

13.09.2005
14:41
[25]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

Nadbor, to wszystko rozchodzi sie jedynie o to czy sie chce komus uczyc - czy tez nie.

Jesli sie chce - bedzie dobry.. Tak mi sie wydaje.. Z wlasnego doswiadczenia.. Bo gdybym nie mial takiego lenia i nie tracil tak wiele czasu na mmorpg, osiagnalbym znacznie wiecej. :)

13.09.2005
14:42
smile
[26]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

Maevius ------------> U autystycznych dzieci nie mówimy o kreatywności, biegłości, odnajdywaniu się w nowych sytuacjach problemowych, znajdowaniu nowych, odkrywczych zastosowań itd., u autystycznych dzieci mówimy o zamknięciu się w sobie i kompletnym skupieniu na jednej czynności, którą doprowadza się do perfekcji, a czasami nie mówimy wcale, bo zbyt małe są nasze możliwości poznawcze. Jedno z dzieci autystycznych (nie pamiętam imienia i nazwiska), które potrafi nawiązać jako taki kontakt z rzeczywistością i komunikuje się z otoczeniem (nawet pisze) stwierdziło, iż wyniku działania nie oblicza, widzi jedynie obrazy (barwy, błyski itp.), które odpowiadają liczbom - z miejsca zna wynik.

13.09.2005
14:43
smile
[27]

wysiu [ ]

alpha --> A skad wiesz jak to dziala z tymi mlodymi koderami?

13.09.2005
14:43
[28]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

Maevius ---------> Zawsze po wyjściu na samodzielność można rozpocząć tzw. drugie podejście :)

13.09.2005
14:46
[29]

Nadbor [ Pretorianin ]

Maevius -> NO WŁAŚNIE! Jak powiadał Einstein 95% pracy i 5% zdolności. Btw. znam wielu z tej polskiej czołówki i uwierz mi potrafią wiązać buty(w każdym razie metaforycznie).

13.09.2005
14:47
smile
[30]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

Nadbor rotfl ! Umarlem! Jak powiadał Einstein 95% pracy i 5% zdolności -> Moj ojciec powtarza mi to srednio 4 razy w tygodniu :P

13.09.2005
14:47
[31]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

wysiu ----------> Z profilu zadań? Po prostu, stąd takie konkursy cieszą się światową renomą, stąd ich zwycięzcy dostają często propozycję pracy, studiowania etc. w najlepszych ośrodkach, iż owe zadania sprawdzają potencjał. Nie wie czegoś? - ma możliwości szybkiego nadrobienia niewiedzy. Nie martw się - ten kto układa te zadanka doskonale wie co robi :)

13.09.2005
14:48
smile
[32]

Yisrael [ Pod Mocnym Aniołem ]

Jak sie metaforycznie wiaze sznurowki ?

13.09.2005
14:50
smile
[33]

The Wanderer [ green eye of the secrets ]

Wyjezdzaj na studia, jesli masz taka okazje. Polskim dyplomem mozesz sobie na zachodzie podetrzec tylek, bo tyle jest dokladnie wart. Bez znaczenia, czy jest to UW, KUL, czy jeszcze inne gowno tego pokroju. Mity o miedzynarodowych certyfikatach "najlepszych" polskich uczelni mozesz sobie wsadzic miedzy bajki, bo z doswiadczenia moich znajomych, ktorzy konczyli je z wyroznienie wiem, ze sa warte tyle, co niepelne wyksztalcenie podstawowe w Polsce. Polska produkuje 200tys. studentow rocznie, to stanowczo za duzo, a najgorsze przed wami, bo na studia ida roczniki z wyzu demograficznego i dla ogromnej rzeszy tych osob za 5 lat nie bedzie pracy.
Ja skonczylem studia w Polsce, teraz studiuje w Glasgow, mam przyzwoita prace, mieszkanie i odkladam 1200 GBP miesiecznie, wbrew temu, co mowi Maevius. Wszystko jest kwestia wiedzy i umiejetnosci, bo tylko to liczy sie w cywilizowanym swiecie, a nie tak jak w waszym ukochanym kraju - znajomosci/rodzina/kasa.
Teraz jestem na tygodniowym urlopie w Polsce i niestety nic sie tu nie zmienilo przez ostatnie pol roku. Po wyjsciu z samolotu przywitaly mnie geby politykow na plakatach, szarzy ludzie bez wyrazu, chamstwo i tradycyjny brak kompetencji. Na domiar zlego zaczelo padac, jakby moje 312 dni w roku mialy mi nie wystarczyc :/.
Oczywiscie sa tu tez rzeczy, dla ktorych warto czasami przyjechac - ladne kobiety <choc ich ubior i styl pozostawiaja duzo do zyczenia>, zywiec, slowianskie kobiety, slonce, latwe kobiety, tanie piwo, seksowne kobbety, kielbasa, ladne i latwe kobiety, paluszki lajkonik, ladne kobiety, tyskie, kobiety na rynku w Krakowie...chyba tyle.

13.09.2005
14:51
smile
[34]

Yisrael [ Pod Mocnym Aniołem ]

The Wanderer> Chyba Cie tam wyposcili w tem Twojem Glasgow.

13.09.2005
14:53
[35]

Maevius [ Czarownik Budyniowy ]

Ale ja mam na mysli studia w Polsce, nie o prace po studiach w Polsce..

13.09.2005
14:57
smile
[36]

oksza [ Senator ]

-->> The Wanderer
Wykup sobie "słowiańską kobietę" z Internetu (russianbrides.com ?), zamów kiełbaski w kontenerze, cysternę taniego piwa, przebierz się potajemnie przed lustrem za Lajkonika raz na kwartał i zostań w Anglii, nie stresuj się tymi przyjazdami do naszego kraiku - nie warto sobie nerwów strzępić :)

Polskim dyplomem mozesz sobie na zachodzie podetrzec tylek

Zerknij na link Nadbora wyżej.

13.09.2005
14:58
smile
[37]

The Wanderer [ green eye of the secrets ]

Yisrael he, he. Szkotki genetycznie sa po prostu grube, bo tak je uksztaltowala tamtejsza pogoda. Pada minimum 300 dni roku <dlatego tez Szkoci pija 3 razy wiecej niz Polacy>, temperatura rzadko dochodzi do 25 stopni. Niestety ladnych kobiet mi tu brakuje, dlatego teraz kazdy wieczor spedzam na podziwianiu tych polskich, bo autentycznie tutaj nie mamy sie czego wstydzic. czywiscie tylko podziwiam ;), bo w Glagow zostawilem swoja kobiete i nic wiecej nie wolno mi tobic :P.

13.09.2005
15:00
[38]

Yisrael [ Pod Mocnym Aniołem ]

Niby duzy, a taki niedorosniety.

13.09.2005
15:02
[39]

Nadbor [ Pretorianin ]

The Wanderer -> jeżeli chodzi o koszta to znam Oxford, bo miałem tam studiować i nie jest lekko, ale jak pracujesz to OK. Co do dyplomu to się z tobą zgadzam oczywiście. Tylko, że załatwienie sobie fajnego dyplomu ma sens w przypadku prawa, MBA itp. w dziedzinach, które interesują bartka(i np.mnie) studia służą załatwieniu sobie UMIEJĘTNOŚCI. A jeśli chodzi o poziom nauczania, to najlepsze polskie uczelnie mogą konkurować z najlepszymi zachodnimi. To co napisałeś jest znamienne: aby zdobyć i utrzymać dobrą pracę to TY a nie twój DYPLOM ma być coś wart(mówię o "wymiernych kierunkach")

13.09.2005
15:06
[40]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

Nadbor ----------> A jakie kierunki są niewymierne jeśli można wiedzieć?

13.09.2005
15:07
[41]

The Wanderer [ green eye of the secrets ]

oksza to co tam pisze ma taka sama wartosc, jak obietnice polskich politykow. Wszyscy moi znajomi w Szkocji maja wyzsze wyksztalkcenie, 4 skonczylo UW z wyroznieniem i nikogo to tutaj nie interesuje, chyba ze ma sie za soba college jezykowy, wtedy jest duzo latwiej. Moja siostra skonczyla z wyroznieniem najlepsza polska uczelnie informatyczna i pracuje dla Comarchu <jedna z bardziej znanych polskich firm informatycznych> za okolo 2 tys zl netto miesiecznie. To mniej, niz ja zarabiam w tydzien. Dodam, ze 'na zycie i szkole' wydaje lacznie z moja kobieta okolo 600 GBP, mieszkam w samym centrum, mam wszystko to, co w Polsce uwazane jest za luksus i zadnych zmartwien, moge jechac na sylwestra do Paryza i nie myslec, czy zabraknie mi z tego powodu na jedzenie. Jednym slowem bezpieczenstwo i pewna przyszlosc, cos o co w Polsce bardzo trudno.

13.09.2005
15:12
smile
[42]

bialy kot [ Generaďż˝ ]

Jak tam musi byc pieknie... Prawie jak jUeSAj...

13.09.2005
15:12
[43]

Attyla [ Flagellum Dei ]

bartek
to czego się uczyli w 80% okazało się całkowicie nieprzydatne w przyszłej pracy zawodowej
Na studiach studiujesz a nie uczysz się zawodu. Od nauki zawodu to były/są zawodówki. Na studiach uczysz się uczyć, myśleć, kojażyć fakty i z nich wytważać potrzebne ci informacje itp itd. I nie ma tu znaczenia to czy uczysz się w Polsce czy za granicą. Jeszcze. Bo już niedługo, kiedy zaczną studiować roczniki uczące się po niedawnej "reformie" nauczania, to wszystko zejdzie z czasem na psy. A wtedy być może nasz uczelnie osiągną poziom światowy (czyt. obniżą poziom do światowego, bo póki co, dobre podstawy dają większe możliwości przy rozwoju specjalizacji)

13.09.2005
15:12
smile
[44]

The Wanderer [ green eye of the secrets ]

Nadbor masz 100% racji i wlasnie dlatego wyjechalem z Polski, bo tutaj jest na odwrot. Umiejetnosci i podejscie do obowiazkow to wartosci niemal nieznane dla pracodawcow.
Co do poziomu wyksztalcenia masz racje, ale to ma wbrew pozorom niewielkie znaczenie, jesli ktos nie posiada praktycznych umiejetnosci i sily przebicia. Szare osoby zawsze zgina w tlumie.
MBA znacznie latwo tu uzyskac, sam planuje sie w to pobawic za 3 lata.

oksza zapomnialem dodac, ze nie ma tu pieknych kobiet :(.

13.09.2005
15:13
[45]

J0lo [ Legendarny Culé ]

Attyla ---> te roczniki "po reformie" od pierwszego wkraczają na uczelnię... więc poczekasz sobie raptem kilkanaście dni :)

13.09.2005
15:16
[46]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

U mnie nauczyciele już są przerażeni młodszymi rocznikami, także nie tyle, czy nie tylko reforma, ale przede wszystkim zmiany mentalności.

13.09.2005
15:17
[47]

tomcio006 [ Legend ]

Attyla co to miało znaczyć:Bo już niedługo, kiedy zaczną studiować roczniki uczące się po niedawnej "reformie" nauczania, to wszystko zejdzie z czasem na psy!!!!!!!????????!!!!!!!!
Tak sie składa ,że mam "przyjemność" być "tym rocznikiem" więc chętnie sie dowiem co z nami jest nie tego...

13.09.2005
15:18
smile
[48]

The Wanderer [ green eye of the secrets ]

Polskie studia nauczyly mnie dwoch rzeczy - kombinowania i poruszaniu sie w gaszczu przepisow prawnych. Tylko tyle.

bialy kot niestety tylko prawie, bo nie ma tu slonca i pieknych kobiet ;(.


Pytanie czy oplaca sie studiowac jest troche bezzasadne, bo to zawsze sie oplaca. Nieistotne gdzie, byle wybrac dobry kierunek i ciezko pracowac, aby zdobyc jakas realna, praktyczna wiedze. Jesli masz wybor zachod/Polska, to nie masz sie nad czym zastanawiac.

13.09.2005
15:18
smile
[49]

bialy kot [ Generaďż˝ ]

tomcio006: Nie kompromituj nas, ludzi z '86. Prosze... :)

13.09.2005
15:19
[50]

twostupiddogs [ Generaďż˝ ]

Proponuję jeszcze powiązać temat wątku z dyskusją o wprowadzeniu płatnych studiów w Polsce. Jednym z argumentów "za" jest np. zapewnienie uczelniom właściwego wyposażenia tak, aby mogły doszlusować do poziomu światowego. Ciekawe tylko co będzie gdy okaże się, że studiowanie w UE jest tańsze niż w Polsce. Szczególnie, że nietrudno mi sobie wyobrazić sytuację, że dużo łatwiej i dużo, dużo lepiej płatną pracę na czas studiów można znaleźć w Rzeszy np. Wtedy na pewno polepszy się polskim uczelniom :)

13.09.2005
15:22
[51]

bartek [ ]

Nadbor, dzięki! :) Już widzę, że Oxford to coś dla mnie ;))) Odnośnie Yavora miałem na myśli formę, nie treść, bo jak już pisałem fizyka to nie moja działka, ale chyba muszę ją polubić...

Wiem o UW, wiem o MIT i może padłem ofiarą plotek, ale z tego co wiem, to na UW dostałbym się po skończeniu MIT... ;) Jest także inna droga: ponoć wystarczy "jedynie" zwyciężyć w Olimpiadzie Informatycznej ;)

Wiem o czym mówisz, ale wystarczy przejrzeć CV np. Czajki, żeby wiedzieć, że geniusze nie rosną na wierzbach. Pomaga im potężna kasa pompowana w przypadku Tomka od dwunastego roku życia. Jeśli ktoś wyłapuje talent, który ma dwanaście lat to nie mam słów. Kiedy ja miałem dwanaście lat nic oprócz czatów i gierek mnie nie interesowało :) Nie jest mi z tym wcale źle, ale wydaje mi się, że poziom topcoderów będzie dla mnie niesiągalny jeszcze przez lata, o ile w ogóle kiedykolwiek będę potrafił tyle, co Ci nasto-, dwudziestolatkowie...


"Liceów" :)

Promyk, wczoraj w Hotelu Gołębiewskim widziałem setki siwiutkich Niemców (pod hotelem stało ponad 10 autokarów na niemieckich tablicach). Przyjechali na miesiąc. Cena za dobę to bodajże 200 zł. Myślę, że to nie jedynie kwestia dochodu pasywnego, a miejsca, w którym się żyje. Ci ludzie nie wyglądali na zmęczonych życiem i mocno wątpię w to, żeby każdy z nich był drugą Rowling.

13.09.2005
15:22
smile
[52]

The Wanderer [ green eye of the secrets ]

tomcio006 nic, wam wpajana mniej wiedzy, wiec jej nie posiadacie, nam wiecej i tez jej nie posiadamy. Ale niektorzy sa tym sfrustrowani, bo musieli robic wiecej, zeby miec tyle samo. Polska mentalnosc :). Szkoly sa takie same jak byly, uczniowie tez, jedyna roiznica jest taka, ze powszechna choroba stala sie dysleksja, ale tutaj akurat attyla nie powinien wychylac sie przed szereg.

13.09.2005
15:25
[53]

hopkins [ Wieczny Optymista ]

The Wanderer powszechna choroba stala sie dyslekcja? Nie, ona sie nie stala. Ona byla i teraz ja nazwali =]

13.09.2005
15:26
[54]

Kyahn [ Kibic ]

The Wanderer -----> ja bym się nie zgodził z tym co mówisz. Teraz w szkołach uczą takich pierdół,
że ręce opadają, wiem bo mam siostrę w 1 kl. liceum, głównie chodzi mi tu o fizykę, chemię, matematykę (bo te przedmioty są mi najbliższe).
Gdzie im do tego czego mnie uczyli, a mam raptem 23lata.
Nie mówię, że ta wiedza jest w życiu niezbędna (bo nie jest), ale choćby taka matematyka
uczy logicznego myślenia, a jak patrzę na swoją siostrę i jej znajomych, to się zastanawiam
czy ich w szkole w ogóle uczą myśleć :)

13.09.2005
15:27
[55]

Attyla [ Flagellum Dei ]

tomcio - byłem ostatnio na wywiadówce u mojej córki. Dowiedziałem się, jak obecnie "naucza" się historii, geografii, biologii i paru jeszcze innych przedmiotów. Dowiedziałem się też jak się je traktuje w dalszych latach edukacji i zdębiałem. Dla przykładu przejdzie moja mała dziewczynka kurs historii w zakresie antyku i nie usłyszy ani razu takich nazw jak las teutoburski, Filippi czy Maraton. Nie usłyszy też nic o Peryklesie, Filipie, Aleksandrze czy Gajuszu Juliuszu Cezarze. W zasadzie będzie słuchała jakichś nic nie znaczących pierdół i skończy szkołę wiedząc z historii akurat tyle ile wiedziała rozpoczynając ją... To mam na myśli. Za moich czasów chodząc na leksje historii uczyłem się historii. Teraz w zasadzie nie wiem czego tych dzieciaków uczą. W zasadzie sam wszystkiego będę musiał jej uczyć od podstaw.

13.09.2005
15:32
[56]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

Attyla ---------> Teraz uczą się rozpoznawania obrazków i rzowiązywania testów - widać to po tym jak wygląda matura :) Podejście - wkuj i nie miej żadnego szerszego spojrzenia. Tylko co ma w takim razie na celu historia? Znajomość dat rocznych? Strojów z epoki? Czytania map? Dużym plusem jest natomiast praca ze źródłami, która niegdyś nie zawsze była tak powszechna.

13.09.2005
15:32
[57]

hopkins [ Wieczny Optymista ]

Attyla -- > w ktorej klasie masz corke?

13.09.2005
15:32
[58]

Nadbor [ Pretorianin ]

alpha_omega -> wszystkie humanistyczne, różne markietingi i zarządzania itp. Gdybym MUSIAŁ zatrudnić jakiegoś filozofa to kierowałbym się dyplomem, bo nie widzę innego sposobu sprawdzenia, który jest większym kretynem.
bartek -> można zacząć się uczyć w liceum i w ciągu 3 lat dogonić krajową czołówkę bez żadnych pieniędzy i indywidualnych toków, tylko kółka i książki. Jestem żywym dowodem:). Na UW na JSIM rzeczywiście w tym roku poszli chyba tylko laureaci obojga olimpiad, ale są inne wydziały, a poza tym ucz się, żeby zostać laureatem!

13.09.2005
15:35
[59]

tomcio006 [ Legend ]

bialy kot-->??????????????????????
The Wanderer -->może i nam się wpajało mniej wiedzy,fakt, przy tylu godzinach trudno czegokolwiek nauczyć...w końcu my musielismy przerobić materiał z 4 lat w 3 !!!
Ale jeśli ktoś do tego podszedł na poważnie i dostał sie na dobrą uczelnię to chyba znaczy że musiał delikatnie mówiąc trochę zap$$$**** przy tak skróconym programie!!!
Nadal uważasz ,że musiałeś robic więcej żeby mieć to samo ?

13.09.2005
15:36
[60]

The Wanderer [ green eye of the secrets ]

hopkins nie do konca masz racje. Za moich czasow osoba, ktora nie zaliczala dyktand zostawala na drugi rok. Nazywalo sie ja nieukiem i leniem. Dzisiaj ta sama osoba jest dyslektykiem, ma na to papierek i jest z tego dumna. Nie potrafi stosowac poprawnie jezyka polskiego w pismie, a zaliczaja jej mature. Kazdy oczywiscie robi bledy, ale 4 bledy w jednym zdaniu tov lekka przesada...zrozumialbym, gdyby to jeszcze 'leczyli', ale po co, maja papierek...mniejsza z tym :)

Kyahn z drugiej strony, jak bylem w liceum, uczono nas operacjach na calkach, a 7 osob nie potrafilo rozwiazywac dzialan na ulamkach...jak widzisz kazdy kij ma 3 konce, moze czasami uczyc mniej, a lepiej, bo nas uczono za duzo i efekty czesto byly odwrotne od planowanych :/.

Roznica miedzy Polska a zachodem sprowadza sie glownie do tego, ze tutaj zawsze docenia czlowieka ambitnego i z umiejetnosciami.
Oczywiscie jest druga strona medalu, przyjezdza tu wiele polskiego bydla bez znajomosci jezyka angielskiego i oni nie maja tu juz tak rozowo. Zwykle koncza na Victoria Station w Londynie. Ale o tym chyba wszyscy wiedza.

13.09.2005
15:39
[61]

Attyla [ Flagellum Dei ]

hopkins - w piątej

nadbor
bo nie widzę innego sposobu sprawdzenia, który jest większym kretynem.
to, że ktoś nie uzyska jakiegoś konkretnego zawodu nie oznacza, że jest kretynem. Zatem bacz na własne słowa. Ja skończyłem 2,5 kierunku studiów, z czego tylko jeden dał mi podstawy do zdobycia zawodu (prawo). nie mam pretensji do geniuszu (:D), ale też daleko mi do zaniżania samooceny w kierunku kretynizmu.

13.09.2005
15:42
smile
[62]

The Wanderer [ green eye of the secrets ]

tomcio006 to nie ja tak uwazam, tylko attyla. Ja uczylem sie ile chcialem i czego chcialem. Mialem swoje zainteresowania, dziedziny w ktorych bylem dobry i rozwijam je do dzisiaj i tak naprawde to jedyna dobra droga do zdobywania wiedzy.
Attylo nie zgodze sie z Toba tylko dla zasady - rozumiem, ze swiat antyczny jest dla Ciebie czyms szczegolnym i wszystki mierzysz przez jego przyzmat. Ale dla wiekszosci ludzi wazniejeszy jest swiat wspolczesny i dlatego na tym koncentruje sie nasza edukacja. Czy slusznie, okaze sie za kilka lat, teraz za wczesnie na ocene.

13.09.2005
15:42
[63]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

Nadbor ---------> Ignorancja godna yavora :) Kierunki humanistyczne, marketing i zarządzanie - wszystko to kształtuje jak najbardziej wymierną wiedzę.

Gdybym MUSIAŁ zatrudnić jakiegoś filozofa to kierowałbym się dyplomem, bo nie widzę innego sposobu sprawdzenia, który jest większym kretynem.

Być może nie masz zielonego pojęcia z filozofii, ale widzisz - to samo można powiedzieć o matematyku, kiedy się matematyki nie zna. Zastanawiam się także, skąd sformułowanie 'większym kretynem'? Przypadek czy wyraz niechęci? Cóż - bolesne, że zwolennik nauk ścisłych nie akceptuje filozofii, tym bardziej, iż wybitni matematycy bardzo często w pierwszej linii byli filozofami, a wiele problemów matematycznych ma również wymiar filozoficzny, nierzadko z filozoficznych rozważań bierze swój początek. Pomijając już fakt wyrastania nauki z filozofii :)

13.09.2005
15:46
[64]

erton [ Generaďż˝ ]

Attyla --> A po co Twoja corka ma sie uczyc takich rzeczy? Po to zeby uczyc sie ich jeszcze raz w gimnazjum i potem jeszcze raz w liceum? Nie wiem jak teraz wyglada podstawowka, ale jak oni chca przez 5 i 6 klase zrobic cala historie to wyobraz sobie jak okrojony musi byc program (biorac pod uwage mozliwosci uczniow w tym wieku)

13.09.2005
15:52
[65]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

erton -------------> Naprawdę teraz uczą dość niezręcznie, program jest często absurdalny - łączy się przedmioty, przeskakuje działy, skupia na rzeczach mnie ważnych, eksponuje banały, kocha obrazki (zajmujące połowę podręcznika - owszem, to ułatwia zapamiętywanie, ale przesada jest szkodliwa) - w konsekwencji dziecko często ma jeden, nieusystematyzowany, rozbity, poszarpany mętlik w głowie. Tu coś wie, tam coś wie, syntezy brak, pragmatycznych korzyści brak - dla nauczycieli akademickich to jest koszmar.

13.09.2005
15:53
[66]

Nadbor [ Pretorianin ]

Attyla, alpha_omega -> źle mnie zrozumieliście - prawnika i specjalistę od marketingu weryfikuje praktyka i tylko to miałem na myśli. Szanuję ich, ale wiem, że można być równie dobrym prawnikiem po UWr, UW i Oxfordzie - właśnie dlatego wart wybrac Oxford -może nauczysz się tyle samo ale prestiż nie ten sam.
Co do filozofii to próbowałem czytać kilku filozofów(Wittgenstein, Hegel, Kotarbiński, Platon) i okazali się bez wyjątku kretynami. Matematycy nie byli filozofami. Matematycy najwyżej mieli swoje poglądy filozoficzne. Każdy jakieś ma. Filozof to człowiek, który dowodzi innym to, czego z definicji udowodnić się nie da. Jeżeli coś można udowodnić przygarnia to jakaś dziedzina nauki. Dlatego filozofom pozostaje bajanie przy piwie o niezgłębionych tajemnicach(ja też to lubię, ale to nie powód do dumy ani dziedzina wiedzy tylko sposób na zabicie czasu)

13.09.2005
16:06
smile
[67]

boro [ Generał ]

bartek --->studia za granica sa o tyle dobre, ze bardzo duzy nacisk klada na strone praktyczna..
sam spedzilem jeden semstr na politechnice w Finlandii i na prawde byl to dla mnie niesamowity eksperyment. Z drugiej jednak strony, polacy mieli nad "reszta" ogromna przewage przygotowania teoretycznego i na prawde nie bylo sie czego wstydzic. Ja mialem szczescie studiowac kierunek, na ktory nie brakowalo wszelkiego rodzaju projektow i cwiczen (studia techniczno-handlowe) i gdy starlem sie ze studentami z innych krajow UE na prawde mialem nad nimi przewage. Nie jest to jakies tam przechwalanie sie - moi znajomi, ktorzy rowniez spedzili troche czasu na ERASMUSIE mieli podobne doswiadczenia, a nasi wykladowcy, ktorzy nam towarzyszyli mieli powody do dumy.
Tak wiec z polska edukacja nie jest tak zle. Szkoda tylko, ze nie istnieje zadem porzadny system praktyk zawodowych.
W tym miejscu wylania sie przewaga uczelni europejskich. W Finlandii norma jest to, ze kazdy student pracuje (dostaje za to calkiem konkretne pieniadze).. w tym momencie cv samo sie buduje i do tego pojawiaja sie w nim dosc powazne instytucje. Podam sie jeden przyklad: Glownym sponsorem polibudy, na ktorej ja bylem (w Finlandii) jest Nokia (ok 50% budzetu uczelni). Z reszta jej osrodek miesci sie po sasiedzku z uczelnia. 90% pracownikow tego osrodka to studenci, sam bralem udzla w pracach przy jednym z ich projektow. Nie jest to jakis wyjatek - wszystko to co projektuje i wprowadza na rynek NOKIA to w wiekszosci pomysly studentow w niej zatrudnionych. Pracy nie berakuje, a poza tym raz na semestr organiowane sa targi pracy, gdzie podczas 3 dni firmy proboja znalezc nowych pracownikow. Nie sa to targi pracy a'la te organizowane w Polsce, ale powazna impreza, podczas ktorej jest w czym wybierac sposrod ofert i w znalezieniu pracy nie ma problemow. Oczywiscie najbardziej poszukiwani sa informatycy, ale nie brakuje stanowisk dla innych profesji. Sam mialem 3 oferty kontraktow - oczywiscie w Nokii, IBM i jakiejs firmie zajmujacej sie produkcja elektroniki dla samolotow (w tym F-18).

Podsumowujac - USA, Anglia, Australia to nei jedyne kraje, gdzie mozna studiowac po angielsku. W Finlandii angielski jest obowiaskowym jezykiem studiow i z mojego doswiadc zenia 95% finow mowi po angielsku, wiec nie ma problemu z porozumieniem sie. Polecam rozejzec sie za roznego rodzaju formami wsparcia finansowego - sa one dostepne oczywiscie dla studentow UE. Poczytaj tez o Nowej Zelandii - to tez dosc popularny kraj posrod studentow.

pozdrawiam
boro

13.09.2005
16:12
[68]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

Nadbor ---------------->

Co do filozofii to próbowałem czytać kilku filozofów(Wittgenstein, Hegel, Kotarbiński, Platon) i okazali się bez wyjątku kretynami.

Czyżby? W takim razie jakimże kretynem musiał być Leibniz?

Matematycy nie byli filozofami. Matematycy najwyżej mieli swoje poglądy filozoficzne.

Człowiek mający poglądy filozoficzne i budujący własny system filozoficzny jest filozofem. Kretynem? Tylko dlatego, iż zastanawia się nad rzeczami, na które póki co brak naukowej odpowiedzi? Tylko daltego, iż - jak się zdarzało - znajduje własną odpowiedź na najwyższe pytania, okazującą się po pewnym czasie bliską prawdzie? Czy matematyka w wielu punkatach nie jest filozofią? Czy metodologia i przełomy metodologiczne w naukach nie były często zasługą filozofów? Czy stawianie pytań na które nauka nie szuka odpowiedzi jest debilizmem, skoro często wprowadza naukę na nowy tor? Czy Arystoteles nie uważał się za filozofa przypadkiem? Czy rozważania o języku Wittgensteina są rzeczywiście takie bezwartościowe?

Jeżeli coś można udowodnić przygarnia to jakaś dziedzina nauki. Dlatego filozofom pozostaje bajanie przy piwie o niezgłębionych tajemnicach(ja też to lubię, ale to nie powód do dumy ani dziedzina wiedzy tylko sposób na zabicie czasu)

A przyszło Ci przypadkiem do głowy, iż fundamentem nauki jest filozofia i wszelka aksjomatyka, metodologia itp. wyrasta z refleksji filozoficznej, a owa refleksja wprowadza co jakiś czas w tych kwestiach przełomy, znosząc wiele dotychczasowych praw nauki i odświeżając na nowo daną dziedzinę? Zastanawiałeś się nad tym, iż nie mamy 100% pewności co do nauk, albowiem każda u swoich fundamentów zawiera stwierdzenia aprioryczne, które mogą być podważone - a właśnie poszukiwaniem luk i wątpliwości zajmuje się m.in. filozofia.

13.09.2005
16:15
[69]

sasquath_ [ Konsul ]

boro---> studia po orgazmusie wygladaja inaczej, erazmusow traktuje sie troche jak tumankow- wierzmi. jestem w szwecji i mozna tu studiowac po ang i wszyscy mowia po ang ale pracy bez szwedzkiego nie znajdziesz:)

13.09.2005
16:16
[70]

hopkins [ Wieczny Optymista ]

The Wanderer --> przeciez o tym mowie =] Nie ma czegos takiego jest dyslekcja, jest nieuctwo i lenistwo =]
Attyla --> to corka ma jeszcze czasu a czasu =]

13.09.2005
16:20
[71]

boro [ Generał ]

sasquath_ ---> ja takiego problemu w Finlnadii nie mialem, a studentow z programu SOCRATES/ERASMUS traktowano jak wszystkich innych. Z praca nie bylo problemow - wszyscy znali angielski i nim sie poslugiwali - nie robily sie zadne grupki... nawet jak wieksza paczka sie gdzies wybieralem z Finami to byli zdyscyplinowani i nie padalo ani jedno slowo po finsku, nawet w rozmowach miedzy soba.

13.09.2005
16:26
[72]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Nadbor - Wittgenstein, Hegel, Kotarbiński czy Platon to kretyni? wow! Można nie zgadzać się z ich poglądami, ale żeby od razu szufladkować ich jako kretynów? Z jednym zastrzeżeniem - można nie zgadzać się z ich poglądami, jeżeli posiadło się odpowiedni aparat pojęciowy i sprawność umysłu, by je pojąć. Tylko skoro trzeba nabyć ów aparat pojęciowy i minimalną wymaganą sprawność umysłu, to kwalifikowanie ich jako kretynów jest, delikatnie mówiąc - niemądre.

Matematycy nie byli filozofami.
Zupełna nieprawda. Matematyka to język stworzony przez filozofów na potrzeby filozofii. Chodziło o aparat pojęciowy niezależny i nie ulegający wpływom zewnętrznym dla opisu rzeczywistości. W filozofii "humanistycznej" (tej nie posługującej się językiem matematyki) dopiero w okresie oświecenia stwierdzono, że nie potrzeba Boga dla opisu rzeczywistości. W matematyce było to oczywiste od początku (chyba, że plus lub minus nieskończoność nie tylko w sensie ciągu liczb, ale wszystkich możliwych działań i rozwiązań - traktować jako Boga).

Filozof to człowiek, który dowodzi innym to, czego z definicji udowodnić się nie da.
Znowu bzdura. Filozofia to matka wszelkich nauk. Bo u jej źródeł leży systematyzowanie i redukowanie, bez których to czynności jakakolwiek nauka nie byłaby możliwa. W zasadzie każdy wielki naukowiec (a mówiąc o wielkim myślę o człowieku posiadającym wizję i ową wizję przekładającym na język nauki) był i jest jednocześnie filozofem. Bo filozofia to poszukiwanie odpowiedzi na pytania. Również te, które znajdują się poza zakresem zainteresowań bardziej konkretnej nauki.

Jeżeli coś można udowodnić przygarnia to jakaś dziedzina nauki.
Dlatego prace takiego Arystotelesa uważane są obecnie za podstawę matematyki a Newtona fizyki - chociaż i jeden i drugi byli z gruntu filozofami. Wystarczy nadać im inną etykietkę i taki Nadbor ma "podstawy" do deprecjonowania wszystkiego, czego nie jest w stanie zrozumieć. Naturakne to. I wygodne...
Chcesz zbadać istotę tego kretynizmu? To weź chociażby pod lupę dowód ontologiczny Anzelma z Canterbury. Jeśli zrozumiesz jego wywód (zaznaczam, że nie chodzi o to, byś się z nim zgodził, ale byś zrozumiał przyczyny i implikacje) i nadal będziesz twierdził, że filozofowie są kretynami, to ja jestem kretynem do kwadratu, bo dowód ten - im dłużej go znam i im dłużej biorę go pod uwagę we własnych rozmyślaniach - jest dla mnie niezmierzoną głębią.

13.09.2005
16:28
smile
[73]

Misiaty [ The End ]

Attyla - "Nadbor - Wittgenstein, Hegel, Kotarbiński czy Platon to kretyni? wow! Można nie zgadzać się z ich poglądami, ale żeby od razu szufladkować ich jako kretynów? "

Sądzę, ze Nadbor po prostu ich nie rozumiał. I swoje kompleksy leczy nazywając ich kretynami. :-) Tylko pytanie brzmi kto w takim razie jest kretynem :-) Zwłąszcza, gdy ktoś wysuwa twierdzenia o zwiazkach matematyki z filozofią które są całkowicie nieprawdziwe :-)

13.09.2005
16:36
[74]

Nadbor [ Pretorianin ]

alpha_omega -> wypadałoby założyć inny wątek, ale mam nadzieję, że bartek wybaczy
leibniz -> to smutne, że będąc wielkim matematykiem nadal można być idiotą, ale to właściwie normalne - dlaczego umiejętność operowania abstrakcjami miałaby dawać mądrość

Tylko daltego, iż - jak się zdarzało - znajduje własną odpowiedź na najwyższe pytania, okazującą się po pewnym czasie bliską prawdzie?
Weźmy zdanie: Miłość jest dobra lub piękna. Weźmy drugie zdanie: Miłość nie jest ani dobra ani piękna. Autorem jednego z nich jest Platon.
Weźmy inne 2 zdania. Świat jest wszystkim, co jest faktem. Świat nie jest wszystkim, co jest faktem.
Jeżeli nie istnieje związek pomiędzy aktem oczekiwania i rzeczywistością, należy spodziewać się niedorzeczności.
Jeżeli jako wynik otrzymasz niedorzeczność, to znaczy, że istniał związek pomiędzy aktem oczekiwania i rzeczywistością. W obu powyższych przykładach autorem jednego ze zdań jest Wittgenstein. Niestety każdy z powyższych zdań brzmi jednako mądrze(głupio). I jest tak samo nieweryfikowalne. Jeżeli zdanie i jego zaprzeczenie są tak samo prawdziwe(fałszywe), to znaczy, że te zdania nie mają wartości logicznej.

Przepraszam co konkretnie "wyrasta" z konstatacji, że do każdej tezy można dopisać antytezę, które razem tworzą syntezę, która jest bardziej prawdziwa niż obie wyżej wymienione? (niezły debil z tego hegla)

Co filozofia ostatnio wniosła do nauki? Co obaliła? Jak rozważanie o tym, że miłość jest dobra lub piękna może kiedyś zostać potwierdzone? Jak ktokolwiek może cokolwiek udowodnic w kwestii pojęć duchowych? Do czego się przyczyniły i komu oprócz autora pomogły rozważania o języku Wittgensteina? Kto może potwierdzić, że W. słusznie rozważał, lub udowodnić mu błą(w nauce jest to zawsze możliwe)?

13.09.2005
16:40
[75]

Vader [ Senator ]

Mam pytanie do osób zawzięcie krytykujących program nauczania:

1. Jaki zakres materiału proponujecie ? (wybrać przedmiot)
2. Czy ten zakres jest możliwy do opanowania dla przeciętnego ucznia ? (wybrać stopien edukacji)
3. Czy opanowanie owego zakresu, będzie wymagało wykupienia dodatkowych lekcji w postacji np korepetycji, dla przeciętnego ucznia ?
4. Jaką metodę dydaktyczną proponujecie, by umożliwić dzieciom przyswojenie rozszerzonego (prze was - w domyśle) materiału, by nie było koniecznym opłacania dodatkowych godzin indywidualnego nauczania przedmiotu ?

Sprawa studiów:

Załóżmy: Osoba X i osoba Y skończyła matematykę. Osoba X pracuje w banku, osoba Y zajmuje się np: optymalizacją sieci ciepłowniczych z wykorzystaniem metod numerycznych. Nie trudno zauważyć, że jedna i druga osoba może korzystać z całkiem innego zakresu materiału, jaki przyszło jej przyswoić w czasie całej edukacji wyższej. Każda z tych osób może mieć pretensję do systemu: Dlaczego przydało mi się tylko 20% z tego, czego się uczyłem ?
- Jaki morał z tej przypowiastki ? A taki: Od nadmiaru wiedzy głowa nie pęka, a odejscie w polskim szkolnictwie od modelu scisłej specjalizacji - czyni absolwenta bardziej uniwersalnym, daje mu możliwość podjęcia pracy na wielu stanowiskach.

Wyjazd za granicę: Tak jak ktoś już napisał: Masz okazję - wynocha :-)

Prestiż uczelni:

Wiele uczelni/szkół bazuje głównie na prestiżu. Operuje się tutaj wyrazem "poziom". Załóżmy: Jest szkoła, która jest bardzo stara, ma 200 letnią tradycję, w ciągu tych 200 lat zdarzało się, że ktoś, kto opuścił mury - stawał się sławnym/bogatym. Powoli przez te lata budowana jest legenda. Zaczyna się nabór do szkoły. Każdy rodzic, w trosce o swoje dziecko, będzie chciał, by jego pociechy uczęszczały włąsnie do szkoły o tak pięknej tradycji. Szkoła ta, mając ogrom chętnych wybierze sobie scisłą elitę. Reszta rozejdzie się do młodszych/innych szkół.
Scisła elita zaczyna edukację, nauczyciele mogą wyłożyć więcej i w krótszym czasie, ponieważ potencjał intelektualny uczniów jest na tyle wysoki, by podołać wyzwaniu. Wygrywają olimpiady, dostają się na studia. Statystyki wznoszą się w górę, budując szkole wspaniałą opinię.
A wszystko to kryje się pod słowem "poziom".
Pozostaje zadać tylko pytanie: Ile w tym wszystkim jest udziału szkoły, a ile wynika z mechanizmów pozwalających na staranne wyselekcjonowanie z grupy chętnych - najlepszych z najlepszych...

Nadbor --> Zatem, co jest kryterium bycia filozofem ?

Attyla --> Znęcasz się nad własną córką :-)

13.09.2005
16:41
[76]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

Wiecie - uważam, że jakimś dziwnym i niejasnym dla mnie trafem, polska nauka, a przynajmniej jej niektórzy przedstawiciele nadal tkwią korzeniami w filozofi pozytywnej. Powszechnie znana i doceniana idea falsyfikacji, która odżegnuje się od ślepego scjentyzmu wierzącego niezachwianie (wbrew faktom historyczno-naukowym - uznawaniu za fałszywe, niegdyś powszechnie akcetowanych teorii) w nieomylność nauki, co jest tym zabawniejsze, iż współczesna nauka porusza się po omacku w gąszczu potencjalnie prawdziwych teorii i hipotez. Jest to tym boleśniejsze, iż ludzi, których cechuje taka wiara, często cechuje również bezkrytyczna pycha. Wszystko chcą sprowadzić do matematyki i fizyki, nie widzą jak problematyczny już teraz jest dalszy rozwój aparatu matematycznego, nie chcą pamiętać o zasadzie nieokreśloności Heisenberga, przeczą oczywistym korzeniom i inspiracjom własnych nauk i uważają się za nadinteligentny gatunek człowieka. W dodatku wierząc święcie w miarodajność testów IQ (i swoją wyższość na tym polu) i zapomną zapoznać się z prównaniem szacunkowych wyników Einsteina i Goethego :) A cały niemal świat już dawno jest krytyczny na tych polach.

13.09.2005
16:48
[77]

Attyla [ Flagellum Dei ]

Nadbor - Masz problem. Dla ciebie jedynym kryterium mądrości lub głupoty jest zgodność lub stopień niezgodności z twoimi poglądami. Ja uważam, że filozofia Hegla była filozofią niewolnika z wyboru, była pokrętna i szkodliwa, ale daleki jestem od zarzucania mu debilizmu (geniuszu zresztą też:D). Podobnie z Wittgensteinem.

13.09.2005
16:48
[78]

Vader [ Senator ]

alpha_omega --> Teistą być nie mogę, chcesz mi odebrać scjentyzm. To co kim mam być ? Nihilistą ? I dlaczego chcesz odebrac matematyce i fizyce zdolności do opisania wszystkiego. To w TWOIM interesie by jak najwięcej opisano fizyką i matematyką. Dzięki tym próbom i walce "falsyfikujących scjentystów" możemy własnie dyskutować.

13.09.2005
16:51
[79]

Nadbor [ Pretorianin ]

Zapraszam gorąco do wątku o filozofii. Chętnie wysłucham wszystkich racji i liczę na wzajemność.

alpha_omega - nie wiem do czego ty chcesz zamieszać zasadę nieoznaczoności, ale zastanów się zanim to zrobisz. z matematyką to ona ma niewiele wspólnego. Rozumiem, że ostatni post kierujesz między innymi do mnie. Kto tu mówił cokolwiek o IQ, kto się wywyższał? Ja tylko mówię, że filozofia jest durna. Nie mówię, że ja jestem mądry. Nie mówię, że nauki ścisłe odpowiadają na wszystkie pytania. Nie mówię, że ich przedstawiciele są mądrzejsi od reszty społeczeństwa. Mówię, że filozofia jest durna.
Co do gąszczu potencjalnie prawdziwych hipotez to nie bardzo wiem o co ci chodzi, ale proszę napisz to już w tamtym wątku.

13.09.2005
16:56
[80]

Nadbor [ Pretorianin ]

Attyla -> nie. Jedynym sprawdzianem mądrości czegokolwiek jest doświadczenie(fizyczne) i dowód matematyczny. Ale proszę odpisz mi w nowym wątku. Napisz mi gdzie ja używam tego kryterium, o którym piszesz.

13.09.2005
16:58
[81]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

Vader ---------> Scjentyzm to ślepa wiara - właśnie nieweryfikowalna - założenie, iż wszystko możesz sprowadzić do matematyki fizyki jest równie uprawnione jak stwierdzenie, iż nie daje się tego osiągnąć. Scjentyzm charakteryzuje wiara w nieomylność nauki - nie jesteś chyba scjentystą? Mylę się?

Nadbor ----------> Ależ Ty masz mylne pojęcie o filozofii sprowadzając ją do metafizyki. Język logiki to wytwór filozofów (kojarzysz Arystotelesa np.), istnieje coś takiego jak filozofia nauki, filzofia nie ogranicza się do rozważań o istnieniu/nieistnieniu Boga. Myślisz, że w fizyce naukowej brak jest założeń filozoficznych?

13.09.2005
17:01
[82]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

Nadbor -----------> Bzdura, sprawdzianem równie dobrym może być rzeczywistość społeczna, której nie jesteś w stanie opisać matematycznie bądź fizycznie - ktoś kto przewidział procesy społeczne i wybuch wojny zabrał, mądry, logiczny głos, widział więcej niż inni, dostrzegał analogie, fakty, procesy i dokonał sich analizy i syntezy, działał inteligentnie i przemyślnie bez rachowania na kartce papieru.

13.09.2005
17:08
[83]

Nadbor [ Pretorianin ]

alpha_omega - zgadzam się - czy ja mówiłem, że wszystko ma być obliczone na kartce? Psychologia to też nauka. Źle się wyraziłem, mówiąc doświadczenie miałem na myśli jakiekolwiek empiryczne niekoniecznie z użyciem woltomierza.
Myślę, że w fizyce założenia są po to, żeby się nimi nie zajmować, ale błagam odpiszmi w wątku o filozofii.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.