GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

*Kultura przemocy. O kultowych zbrodniarzach i adwokatach diabła*

06.09.2005
19:40
smile
[1]

Dziki Tur [ Konsul ]

*Kultura przemocy. O kultowych zbrodniarzach i adwokatach diabła*

Kultura przemocy. O kultowych zbrodniarzach i adwokatach diabła
2005-09-01


Krwiożercza skłonność do stosowania przemocy to temat fascynujący i zagadkowy. W USA ta kwestia od dawna jest częścią walki politycznej. Podstawowe pytanie brzmi - czy przemoc leży w ludzkiej naturze, będąc jednym z podstawowych instynktów, czy też jest nam narzucana przez kulturę? Według etologa Konrada Lorenza, mordercze popędy człowieka są nieuniknionym bagażem ewolucji. Dzielimy je z innymi gatunkami zwierząt. Natomiast przeciwnicy tego poglądu, np. psycholog Erich Fromm, zwracają uwagę na fakt, że ludzka agresja wykracza poza zachowania zwierzęce. Tylko człowiek zabija na rozkaz, dla przyjemności i zaspokojenia ambicji.

Wbrew pozorom, te akademickie rozważania mogą mieć poważne konsekwencje dla przemysłu rozrywkowego, gospodarki i życia społecznego. Jeżeli przemoc jest naturalnym, wrodzonym instynktem - tzn. usankcjonowanym konstrukcją psychiczną każdego człowieka - to krwawe filmy i gry video nie mają na nas żadnego destruktywnego wpływu. Jeśli zaś przemoc jest nam narzucana, jak sadomasochistyczne ćwieki i łańcuchy niewinnym owieczkom, to może trzeba by zastanowić się nad jakąś cenzurą.

Nie ulega wątpliwości, że mistrzami przemocy (i głupoty ) są Amerykanie. Niestety, ich kultura ma zasięg ogólnoświatowy. Reżyser Michael Moore, ten od Bowling for Columbine, oskarżał producentów broni i ludzi rozrywki o stwarzanie klimatu zbrodni. Twierdził też, że amerykańska
skłonność do zabijania wywodzi się z mentalności pierwszych osadników. Ci purytańscy sekciarze panicznie bali się monarchów, Indian i sąsiadów, a także własnych "diabelskich" popędów. Lęk wzbudzał w nich permanentną agresję.

Niepoprawna politycznie teoria historiozofa Arnolda Toynbee zakłada, że Amerykanów ukształtowało środowisko. Komuś żyjącemu w warunkach pogranicza nie opłacało się być nadmiernie cywilizowanym. Nawet jeżeli ten ktoś w Europie wiódł spokojne życie, za oceanem siłą rzeczy upodobniał się do Indian. Wdziewał mokasyny, nie rozstawał się z bronią i w końcu sam zabierał się za zbieranie skalpów. Tak przemoc stała się elementem amerykańskiego etosu. Co gorsza, zdolność zabijania stała się symbolem wolności.

Widać to szczególnie wyraźnie w przemyśle filmowym. Rob Zombie, popularny muzyk rockowy i nabierający popularności reżyser, uważa się za bohatera, kombatanta w batalii o wolność wypowiedzi. Płyty Roba zakazane są w supermarketach Wall-Mart, a jego debiutancki film Dom Tysiąca zwłok był o krok od zatrzymania na półce wytwórni Universal. Specjalistka od dystrybucji była świadkiem pierwszych reakcji. Testujące film dzieciaki reagowały na scenę zabijania policjanta wrzaskami typu "Zabij tego (tu wstaw ulubiony bluzg)!". HWDP nie jedno ma imię, ale dla pracownicy hollywoodzkiej masarni to było już za wiele. Za dużo było wtedy szumu wokół przemocy w szkołach. Kazała artyście wynosić się z nieukończonym dziełem. W końcu przygarnęła go niezależna firma Lion’s Gate.

Twórcy tacy jak Rob Zombie dużo mówią o komercji i sztuczności filmów masowych. Domagają się prawa do nieskrępowanej ekspresji. Chcą móc masakrować swoich bohaterów i wszystkich wokół tak, żeby nikt nie myślał, że to tylko film. Narzekają też na skostnienie i hipokryzję konserwatywnej Ameryki. W warunkach kulturowej próżni prawo do filmowania sadyzmu i gwałtów stało się kolejnym z Praw Człowieka. Do rangi arcydzieła urasta wiarygodne pokazywanie bólu i strachu ofiar. Paradoksalnie, te praktyki postrzega się jak prawdziwy humanizm.
Zombie mógłby powtórzyć za klasykiem Terencjuszem: "Nic, co ludzkie, nie jest mi obce". Zwłaszcza zło.

Zarzuty, że skłania widownię do oglądania realistycznych przedstawień śmierci, Rob zbija typowym argumentem używanym przez obrońców pornografii - lepiej, żeby rozładowali się patrząc, niż mieli naprawdę krzywdzić. Wynika z tego, że pragnienie zabijania jest równie wrodzone i nieuniknione jak popęd seksualny.

W przypadku Roba Zombie trudno mówić o zwykłym wyrachowaniu i "żerowaniu na najniższych instynktach". Nieszczęśnik zdaje się naprawdę wierzyć w to co robi. Wyraża to m.in. obnoszeniem na czole litery X, symbolu kojarzonego z osławionym Charlsem Mansonem.

Ten recydywista, charyzmatyk i kiepski muzyk wsławił się napadem na kalifornijską willę Romana Polańskiego dziewiątego sierpnia 1969 roku. Zginęło pięć kilka osób, m.in. ciężarna żona Polańskiego, aktorka Sharon Tate. Jej śmierć była absurdalnym przypadkiem. Na celowniku Mansona był poprzedni właściciel posesji, producent muzyczny, który odrzucił debiutanckie nagrania Charliego.

Plan Mansona zakładał mordowanie dalszych celebrities, w celu wywołania społecznego szoku i, w dalszej konsekwencji, wojny rasowej. Np. Frank Sinatra miał być żywcem obdarty ze skóry przy akompaniamencie jego największych przebojów. Stylowe torebki ze skóry gwiazdora trafiłyby potem do hipisowskich sklepików…

Guru rekrutował swój klan spośród maruderów młodzieżowej rewolucji w San Francisco. Służyły mu głównie fanatyczne, młode kobiety, indoktrynowane przez "mistrza" ideologią, narkotykami i oralnymi praktykami seksualnymi. Kierowały się przede wszystkim nienawiścią. Na ścianie willi Polańskiego dziewczyny wypisały słowo "świnie". Za farbę posłużyła im krew którejś z ofiar. Trzeba wyjaśnić, że słowo "świnie" było popularnym określeniem, jakim swoich przeciwników określali ówcześni hipisi. Znaczyło tyle, co "zgred" albo "wapniak".

Do dziś Charlie otoczony jest w USA prawdziwym kultem, szczególnie w środowiskach rockowo-metalowych. Co drugi ciężej grający rockman odwoływał się do niego, niczym do Boga. Np. znakomity muzyk Trent Reznor z Nine Inch Nails nagrał swoją płytę The Downward Spiral w tej samej wilii, w której zginęła Sharon Tate. Tytuły piosenek to m.in. Świnka i Marsz świń…

Dla Roba Zombie historia zbrodni Charlesa Masona była najważniejszą młodzieńczą inspiracją. Była tak szalona, że sam nie wymyśliłby nic lepszego. Do dziś uważa zbrodnie Mansona za "idealny scenariusz". W Bękartach diabła, najnowszym filmie Roba, bohater cytuje słowa jednego z wyznawców Mansona.- Ja jestem Diabłem! We wcześniejszym Domu 1000 zwłok Otis – jeden z filmowych zabójców - skanduje kontrkulturowe hasła o "społeczeństwie mechanicznej reprodukcji" podczas zamieniania jednej z ofiar w pozbawioną kończyn rzeźbę. Była to scena komediowa.

Charles Manson uosabia skrajną realizację pewnego ideału. To wolny, charyzmatyczny artysta, którego umiłowanie wolności popchnęło do otwartej wojny ze społeczeństwem.
Równie "wspaniali" są bohaterowie filmów Roba Zombie. Mają w sobie niezwykła witalność. Energię całkowitej wolności, która jeszcze nie dała się unicestwić w totalitarnym społeczeństwie konsumentów i bigotów.

Zdaniem słynnego francuskiego pisarza Michela Houllebecqa liberalna kontestacja lat sześćdziesiątych musiała owocować przemocą. W powieści Cząstki elementarne pojawia się wniosek, że naturalną konsekwencją całkowitej wolności musi być przemoc. Dla prawdziwie wyzwolonej jednostki liczy się tylko przyjemność. A zabijanie też może być fajne.

Coś jest na rzeczy. Obok Mansona, innym sławnym kontrkulturowym zabójcą był niejaki Ira Einhorn, nazywany Jednorożcem. Brodaty i spasiony Unicorn zaliczał się do najsłynniejszych pacyfistów lat sześćdziesiątych. Dla Amerykanów o poglądach lewicowych był kimś w rodzaju Kuronia, Michnika czy nawet księdza Tischnera. Wielkim autorytetem. Głosząc hasła o miłości i pokoju, występował obok samego Jerry’ego Rubina, najsłynniejszego politycznego działacza ruchu hipisów. Słuchały go tysiące ludzi.

Rubin, podobnie jak wielu hipisów, porzucił kontrkulturową utopię na rzecz kariery w biznesie. Ewolucja Unicorna była bardziej gwałtowna. W jego mieszkaniu znaleziono gnijące zwłoki eksdziewczyny słynnego pacyfisty. Po dokonaniu zbrodni Unicorn nadal prowadził ze studentami zajęcia z etyki. Co więcej, nimb działacza i bohatera, połączony z poparciem gwiazd showbiznesu, pozwolił Unicowrnowi oskarżyć CIA o prowokację i wyjść z więzienia za kaucją. Przez dwadzieścia lat wodził policję za nos, ukrywając się w Europie. Przyparty do muru składał kolejne apelacje.

W przypadku Unicorna zbrodnicze skłonności były obecne jeszcze czasach działalności pacyfistycznej. W swoich dziennikach pisał "sadyzm – to brzmi pięknie, poczuj to na języku. Z radością kontemplować ból innych. Bić kobietę, co za frajda. Przemoc, która przepłynęła przeze mnie tej nocy, może zaowocować mordem tego, co tak bardzo kocham".

Według psychologa Ericha Fromma sadyzm jest kluczem do zagadnienia przemocy. Sadyzm, czyli przyjemność płynąca z zadawania cierpienia i rozkosz obserwowania go. Dążenie do całkowitej dominacji i kontroli.

Aby sadyzm był w ogóle możliwy, konieczny jest zanik współczucia i brak jakiejkolwiek reakcji negatywnej. Postawa ta dochodzi do głosu szczególnie w kulturach materialistycznych. Zorientowanych na swoistą nekrofilię, czyli kult luksusowych przedmiotów, martwych wyznaczników społecznego statusu.

Społeczeństwo, w którym rozmaite Bękarty diabła, Teksańskie masakry, Sin City i tym podobne stają się neutralnym kanonem rozrywki, akceptuje sadystyczną przemoc jako coś oczywistego. To przecież tylko filmy. Nie miałoby sensu powtarzanie wyświechtanych, humanistycznych frazesów o wpływie oglądania krwawej jatki na psychikę. Ale dlaczego ludzie tak bardzo jej łakną i tak łatwo ją akceptują?

Najprostsza odpowiedź brzmi - z nudów. Druga - z ciekawości. Trzecim powodem może być podświadomy bunt. Filmy,
w których zło tryumfuje, umożliwiają sprzeciw (bierny). Kompensują frustrację, kanalizują niszczycielskie, aspołeczne emocje. Na tej samej zasadzie kibolstwo zastąpiło wojny. W sytych społeczeństwach Europy musi istnieć nieprawdopodobny głód rzezi, czytelnego podziału na klany i plemienne barwy i, przede wszystkim - głód ujawnionego przeciwnika.

Na głębszym psychologicznym poziomie przemoc zapewnia panowanie nad drugim człowiekiem i może być źródłem złowrogiej wiedzy. Kaleką namiastką poznania. Opisywał to pisarz Izaak Babel, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej, przytaczając autentyczną wypowiedź pewnego radzieckiego oficera: "Strzelaniem do duszy nie dojdziesz, gdzie ona jest w człowieku i jak się wykazuje. Ale ja, bywa, samego siebie nie żałuję, ja bywa, wroga godzinę depczę albo ponad godzinę. Ja pożądam życie bez osłonek poznać, jakie jest."

Jedno jest pewne. Nasilenie przemocy wiąże się z uwarunkowaniami kulturowymi. Przemoc nie jest nam dana od Boga. O wszystkim decyduje stopień społecznego przyzwolenia. Oto przykład: meksykańscy Indianie Hopi właściwie nie znali wojen i przestępczości. Byli łagodnymi, nastawionymi na współpracę rolnikami. Nie rywalizowali ze sobą, nie znali społecznego rozwarstwienia. Ale już w niektórych sąsiednich społecznościach zabijanie stało się oficjalną religią. Wojowniczy Aztekowie torturowali swoich jeńców całymi tysiącami i, jak to się kiedyś mówiło, "wyrywali im serca z piersi". Czynili to z głębokiego poczucia odpowiedzialności. Regularna krwawa danina miała nakarmić i obłaskawić Słońce, podtrzymać jego obecność na niebie.

Napawając się krwawymi grami i bajeczkami, nie różnimy się tak bardzo od Azteków. Kształtujemy naszą kulturę i duchowy klimat naszego życia. Poza tym, nam również chodzi o podtrzymanie czegoś. A konkretnie - świeżości emocji i doznań. Iluzji, że jeszcze żyjemy.

O2.pl

Co o tym myślicie ?

06.09.2005
19:43
smile
[2]

Riven [ infamousbutcher ]

nie chce mi sie czytac calosci, ale rozbawilo mnie to zdanie:

Jedno jest pewne. Nasilenie przemocy wiąże się z uwarunkowaniami kulturowymi. Przemoc nie jest nam dana od Boga

06.09.2005
19:44
[3]

Dziki Tur [ Konsul ]

^UP^

06.09.2005
19:45
[4]

Dziki Tur [ Konsul ]

Streszczenie: chodzi tu o przemoc w filmach, piosenkach i grach

06.09.2005
19:46
[5]

reksio [ Libertyn ]

"Przemoc nie jest nam dana od Boga"

.
.
.bo Boga nie ma :P

(reksio już znika - pstryk!)

06.09.2005
19:50
smile
[6]

Dziki Tur [ Konsul ]

Narazie trzeba ustalić czy Bóg jest ???? :)

06.09.2005
19:50
[7]

Katsper [ Centurion ]

Przemoc jest z natury przypisana ludzia jest to tak jak zostalo tu napisane naturalny czynnik ktory wychodzi z ewolucji naszego gatunku, nie mozna sie tego wyprzec ale tez nie oznacza ze mamy zabijac, i wszystko :D

06.09.2005
19:52
[8]

Dziki Tur [ Konsul ]

Przemoc nie jest nam przypisana, ona jest tylko środkiem umożliwijącym przetrwanie (przynajmniej 1000 lat temu).

06.09.2005
19:52
smile
[9]

Zenedon_oi! [ Pretorianin ]

Natura naturą ale fajnie jest czasem komuś dać w morde.

06.09.2005
19:54
[10]

Dziki Tur [ Konsul ]

Zenedon_oi!-----> to już jest chęc zrobienia czegoś nielegalnego.

06.09.2005
19:56
[11]

Katsper [ Centurion ]

lol, to ja ide zaraz do sklepu i zrobie cos nielegalnego :D

06.09.2005
19:57
[12]

Zenedon_oi! [ Pretorianin ]

Dziki_Tur --> Każdy ma czasem ochotę na coś nielegalnego. Fakt jest faktem że każdy pewnie ma jakieś takie marzenie aby być złym:).

06.09.2005
19:57
smile
[13]

Hamil_Hamster [ Indiana Majonez ]

Nawet mnie nie strasz, ze to co tam napisali to prawda o_O
Niech sobie pokazują flaki na ekranie, mnie rusza raczej to, że niby uznają tam kult paru co gorszych morderców.

06.09.2005
20:00
smile
[14]

Dziki Tur [ Konsul ]

Zenedon_oi! ---> Fakt =:)

06.09.2005
20:06
[15]

Dziki Tur [ Konsul ]

Hamil_Hamster ----> Masz racje niedługo te kulty moga sie stać niebezpieczne

06.09.2005
20:12
[16]

Vader [ Senator ]

Człowiek powiela zapamiętane wzorce. Głupotą jest temu przeczyć.

06.09.2005
20:15
[17]

Soulcatcher [ Prefekt ]

" Napawając się krwawymi grami i ... "

Co o tym myślę?

Uwaga do autora : " spierdzielaj "



06.09.2005
20:18
smile
[18]

Dziki Tur [ Konsul ]

Wyobrażcie sobie ,że zaczeliby cenzurować gry:|

06.09.2005
20:29
[19]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

Wbrew pozorom, te akademickie rozważania mogą mieć poważne konsekwencje dla przemysłu rozrywkowego, gospodarki i życia społecznego. Jeżeli przemoc jest naturalnym, wrodzonym instynktem - tzn. usankcjonowanym konstrukcją psychiczną każdego człowieka - to krwawe filmy i gry video nie mają na nas żadnego destruktywnego wpływu.

Wyciąganie tak daleko idących wniosków z tej alternatywy, być może dobrze się prezentuje medialnie, ale jest delikatnie mówiąc bzdurą. Rozpatrzmy trzy opcje:

1. Przemoc jest naturalnie wrodzona człowiekowi

W takim razie jej stłumienie jest zasługą rozwoju społecznego, który nad instynktem nadbudowuje
bufor bezpieczeństwa w postaci wpojonych obaw, obrzydzenia, moralności, praw, dobrze widzianych zachowań itp. itd. Jaki będzie skutek kontaktu z materiałami brutalnymi i pełnymi przemocy dla osoby, u której ten bufor opiera się np. jedynie na wpojonym obrzydzeniu do przemocy? Czy fakt naszej wrodzonej agresji nie każe nam właśnie jej izolować? Czy wtedy nie łatwiej o fascynację okrucieństwem, gdy się ją nam podaje na talerzu doprawioną fabularnym usprawiedliwieniem i szczyptą szlechetności wykonawcy? Czy nie łatwiej wtedy pęknie nadbudówka instynktów? Pytania retoryczne.

2. Przemoc jako wypadkowa zmiennych rozwoju społecznego

Komentarz zbędny. W takim wypadku wpływ treści agresywnych na nasze widzenie świata, jest być może odmienny od tego z punktu 1. ale skutki są te same.

3. Kantata na społeczeństwo i parę genów

Najbrdziej prawdopodobną odpowiedzią jest ta, iż pod względem skłonności do przemocy jesteśmy uwarunkowani zarówno genetycznie jak i społecznie, a sądząc z nauki historycznej - póki społeczność zapewnia odpowiednie blokady, jedynie jednostki sa skłonne je przekraczać.
Trudno powiedzieć nqa czym to polega - w dużej mierze, może nawet w większej części, na starchu i obawie przed śmiercią, infamią, zejściem na margines.

Podsumowując - w każdym wypadku epatowanie przemocą wydaje się być poważnym zagrożeniem. To zaś, iż jest ona m.in. uwarunkowana kulturowo jest prawdą oczywistą, intuicyjnie odczuwaną do najdrobniejszego nerwu.

06.09.2005
20:33
smile
[20]

Deepdelver [ aegnor ]

Może i bym biadolił nad wszechobecną kulturą przemocy, hamującą moralny rozwój ludzkości. Niestety, coraz częściej nachodzi mnie smutna refleksja, że o ile rozwój technologiczny jest wręcz zatrważający, z dobrodziejstw rozwoju intelektualnego korzystają raczej pojedyncze jednostki, to rozwój moralny w perspektywie społeczeństw prawie nie występuje.
Społeczeństwo jako ogół jest moralne pod pręgierzem prawa, religii, autorytetów moralnych. Kiedy tego bata brakuje (stan wojny, anarchia, klęski żywiołowe) budzą się demony. Zamiast uczyć moralności wolimy ludzi tresować w jej duchu.
Dlatego śmieszne jest obwinianie o coś brutalnych gier, filmów czy agresywnej, nienawistnej muzyki - to są skutki a nie przyczyny.

Napawając się krwawymi grami i bajeczkami, nie różnimy się tak bardzo od Azteków.
Nie różnimy się bo i różnić się nie możemy, stoimy zaledwie o stopień wyżej w moralnym rozwoju a o całe wieki dalej w rozwoju technicznym. Bardzo niebezpieczny rozkrok. :)

06.09.2005
20:42
[21]

alpha_omega [ Generaďż˝ ]

Deepdelver -----------> Szpagat niemalże, a nikt się nie rozciągał - z uśmiechem idioty przesuwamy jedną nogę coraz dalej :)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.