Jogurt Truskawkowy [ bez owoców ]
HUNTER FEST 13-14.03.2005, Lista obecnych ?
Jestem ciekaw kto wybiera się na Hunter Festa, może jakieś małe spotkanko GOLowiczów? Ja niestety pojawię się dopiero 14-stego. No to róbmy listę obecnych:
1. Jogurcik
2. ...
3. ...
:)
ILEK [ Plugawy Karzełek ]
w Marcu??
gladius [ Óglaigh na hÉireann ]
Jakim marcu?
Jogurt Truskawkowy [ bez owoców ]
Oj... pomyłka, miało być 13-14.08.2005 oczywiście.
Aen [ MatiZ ]
1. Jogurcik
2. Aen
Będę na 100%, wraz ze swoją wesołą pijacką kompanią
Jogurt Truskawkowy [ bez owoców ]
Aen, ja też wpadnę ze swoimi true death, black half cab, satanic metals ;)
Jogurt Truskawkowy [ bez owoców ]
UP?
Luzer [ Music Addict ]
Wątpliwe żebym był, jednak troche za daleko...niestety
Chupacabra [ Senator ]
ja myslalem sie wybrac, bo na woodstock nie pojachalem, a to znacznie blizej. Tylko zalezy czy znajde kogos chetnego ze mna jechac, bo samemu to mi sie nie chce :)
Jogurt Truskawkowy [ bez owoców ]
Jak na razie zapowiada się bardzo skromnie...
pani_jola [ Konsul ]
ja bede, z racji tego, ze tam mieszkam.
do zobaczenia.
Aen [ MatiZ ]
No, my wyjeżdżamy już dziś - Chlania na polach namiotowych nigdy za wiele
pani_jola [ Konsul ]
jakby co to w przepompowni (taki bar jakby co) jest dzis mini koncert. wiec jakby co to prosze bardzo. a jak chcecie zrobic sobie klimat przed festiwalowy to do knajpy huntera -semafor (kolo dworca), simon i grzegorczyk wpadaja tam co jakis czas.
pozdro.
Aen [ MatiZ ]
No i wróciłem. Krótki opis:
Muza - Al Sirat, Chassis, Butelka, Mech (!!!), Coma (!!!), Behemoth - Te zespoły zapamiętałem najlepiej. Sam jubilat nigdy mnie nie kręcił, i chociaż zrobili ciekawy show (Goście, skrzypki maski, jakieś ziomki rodem z Pulp Fiction (Pokraka :D)) to muzyka była monotonna i odrobinę męcząca. Reszta kapel również na dobrym poziomie, chyba nie było żadnej chały (Poza nielubianymi przeze mnie punkowymi klimatami)
Wielki minus - Chryja pierwszego dnia z niemożnością wyjścia - Ludzie którzy o tym nie wiedzieli (Na jednych biletach było napisane, na innych nie) musieli parę godzin marznąć jeśli nie wzięli ciepłych ciuchów, tak samo palacze męczyli się bez nikotyny. Całkowicie humor psuła blond - dziwka przy wejściu, która nawet kłóciła się z organizatorem (ziomek spoko, chciał mnie wypuścić po kurtkę) że nie wolno, bo inni też będą chcieli. Potem w końcu wypuszczali, nie wiem, czupiradło dostało chyba w papę parę razy. Szkoda również, że tak mało żarcia było - Frytki, jakaś suróweczka, kiełbacha i gofry. Finito.
Pole namiotowe - Jakieś boisko, tuż obok bloków z wielkiej płyty. Oczywiście, ochrona łaziła tylko po to by łazić (Jebane złodziejstwo wyniosło mi z namiotu plecak, to samo paru osobom z sąsiednich, a łajzy uśmiechały się tylko, mówiąc że trzeba było pilnować. To od czego wy, panowie, jesteście). Pomimo takich sytuacji, klimat był tam całkiem spoko, wszyscy chlali i byli przyjaźnie w miarę nastawieni. Bilans ogólny - Warto było jechać, choć nie mogę odżałować ciuchów i nowego plecaka.
Mortan [ ]
Aen -- > Trzeba było jechac na Woodstock a nie na Huntersyf ;)
blood [ Killing Is My Business ]
pf a kto na tym wudstoku gral niby ? ;]
Mortan [ ]
Lao Che i Pogodno. Zreszta jedzie tam ktos dla zespołow ? ;)
Aen [ MatiZ ]
Na Smródstock? Tam jebali całe namioty, przychodziłeś i zastawałeś biały kwadrat na trawie. A na Hunterfeście grały przynajmniej dobre kapele, a i klimatu uświadczyłeś
Mortan [ ]
Ale przynajmniej mni nie okradli, a o skład Hunterfestu mozna pominac milczeniem. Co do klimatu to nie wiem naprwde jaki tam poczules, bo muzycznie to chyba zaden.
Aen [ MatiZ ]
Mortan - Eee...Pieprzysz. Milczeniem należy pominąć to, że wg. Ciebie Lao Che czy Pogodno jest lepszym składem niż to co było na Feście. Ale cóż, gusta i guściki.
blood [ Killing Is My Business ]
w zaleznosci od upodobania muzycznego na ta impreze warto bylo pojechac chociazby dla samego behemota, lub nawet huntera
Jogurt Truskawkowy [ bez owoców ]
HunterFest się udał. Pojechaliśmy na kolejny drugi dzień, od samego rana pogoda dopisywała, na polu namiotowym ogólny syf, toitoje zasrane, ktoś sobie painballowałk, ktoś grał w piłę, rozbiliśmy się koło bramki na końcu boiska, zostawiliśmy trochę rzeczy i poszliśmy na koncert. Kapelka nikt grała nieźle, ale nikomu nie kwapiło sie do zabawy, jedynie coverem Sepultury zachęcili ludzi. Pokiwałem się przy Milczeniu Owiec, poskakałem na coverze Misfitsów, prawie zasnąłem na Carnalu, pogo zaczęło się przy Mechu, potem Rootwater nieźle rozgrzał publikę, Corruption dorzuciło opału do ognia, Indios Bravos zebrało sporo reggea'owców, koma pomimo kłopotów z dźwiękiem wykonała piękny SPEKTAKL, Behemotha przesiedziałem koło stadniny, na górce... za wąski w barach jestem żeby rozbijać się w młynku z takimi bykami. Czekałem z niecierpliwością na Huntera, BYŁO WARTO! Ekipa zagrała dużo kawałków, Simon wyśmiał Behemotha wychodzac w nagolennikach z kiełaskami i chlebem :)) Totalnie nie podobały mi się "kaczorkowate" Wersety, ale mały ma przyszłośc jeśli już zaczyna z Hunterem. Drak miał chyba z 5 gitar, a bo to jedna mu upadła z inną były jakieś problemy, technik nieźle się uwijał. Po Hunterze, zachrypnięty powędrowałem na pole, o 5 już na dworzec się wybrałem, gdzie pobliskie brudy się pluły, ale szybko się uspokoiły. Ogólnie impreza udana, ale wkurzały problemy techniczne/dźwiękowe i drogie jedzenie.
P.S. Mamy dużo zdjęć.
P.S. Sorry, że tak chaotycznie, dużo błędów, ale sieszę się troche.
Jogurt Truskawkowy [ bez owoców ]
Koma=Coma, jeszcze zaspany jestem :)
pani_jola [ Konsul ]
a ja caly czas czekalem na HURT, a oni taki beznadziejny koncert dali. kawalki tylko z nowej plyty i 30 min grania. ale lus, ze udalo mi sie wejsc na scene i chwile pogadac z maciejem (wolakem).
a tak w ogole to bylo milo, gdyby nie to, ze trzeba bylo siedziec tam tyle godzin.