GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

..:: Forumowa gra w 3 słowa - część X ::..

01.08.2005
10:32
smile
[1]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

..:: Forumowa gra w 3 słowa - część X ::..

Celem gry jest ułożenie jak najdłuższego wierszyka (może zostaniemy dodani do księgi rekordów Guinessa? :P). Aby Było Śmieszniej (ukłon w stronę CDA :P), wierszyk układamy razem. Każdy użytkownik forum dopisuje do już istniejącego myślotoku 3 wyrazy które będą:
a) sensownie brzmieć z poprzednimi postami
b) w miarę "wierszowate" ;)

**Zanim zaczniemy, garść zasad:
1. W poście można umieścić tylko i wyłącznie 3 słowa (chyba, że są to sprawy techniczne, wtedy trzeba to jakoś oznaczyć, na przykład pisząc kursywą, albo poprzedzając wypowiedź 4 slashami - "////").
2. Nie można pisać następnego posta nim zrobią to kolejne 2 osoby. Uwaga! Jeżeli 2 osoby napisały "odpowiedź" do naszej wypowiedzi, musimy poczekać na jeszcze jednego posta). Jeśli napiszemy "odpowiedź" do posta na który ktoś już odpowiedział (nawet jeśli był to ułamek sekundy), nasz post się nie liczy i możemy spróbować jeszcze raz, tym razem "odpowiadając" na aktualne 3 słowa.
3. Jeżeli przed nami znajduje się więcej niż 1 "odpowiedź" na 1 "temat", przy odpowiedzi wybieramy tą, która pojawiła się pierwsza. Wtedy i tylko wtedy możemy zacytować poprzedni post.
4. Gra trwa "ile się da", jednak po 200 postach przechodzimy do nowego wątku gdzie któryś z "doświadczonych" (udział w minimum 2 edycjach zabawy - pierwsza się nie liczy :P) umieszcza efekt naszej pracy w wątku poprzednim.
5. Nie wolno edytować postów!
6. "Wiersz" może wyjść biały i traktować o czymkolwiek. Byle miał resztki sensu ;)
7. Prawo do wycinania lub edycji wersów (jeżeli łamią któryś z powyższych punktów) ma jedynie zarząd.

**Zarząd karczmy:
WorldWideWeb - pomysłodawca i prezes
grish_em_all, Blond_Alex, Łyczek - samozwańczy zastępcy

Pytania i reklamacje należy zgłaszać do ww. osób

** Dotychczasowe dzieło:

była tak bardzo, nieswoja i chora, była i moja, lecz kocha potwora,
wsadzi do wora, wszystko czym on, potem pod koła, a kiedy zawoła,
poleje się smoła, ucziec nie zdoła, fajnie tak będzie, gdy słońce wzejdzie,
dzień piękny nadejdzie, i zwała przejdzie, i lepiej będzie, i radość wszędzie,
oby tak dalej, życie szczęściem jest, wszyscy się kochają, albo tak pogardzają,
wiosna piękna nastanie, rozbiorą się panie, nieletni zamkną oczy, Blond_Alex nas zaskoczy,
nie jeden się zatoczy, gdy będzie w, jej ładnym pokoju, i się rozbierze,
zatańczy przy rurze, i sobie pójdzie, w tłoku ujdzie, może raz jeszcze,
przelecą ją dreszcze, może się odda, i będzie wsmaniale, o grzmiący cymbale,
odejdziesz w chwale, przejdźmy do rzeczy, zróbmy co trzeba, bo braknie chleba,
i będzie ulewa, będzie też mokro, szaro, buro i, bardzo ponuro, lecz,
złe myśli precz, chodźmy wszyscy wstecz, Blond_Alex ładna jest, każdy to wie,
lecz boi się, ale my nie, bo wiemy, że, ktos z nas
zdąży na czas, i będzie wtedy, bara bara i..., i wtedy znowu
padniemy na progu, w szponach nałogu, i ona nas, wszystkich, skubany chłystek
poniesie hen, daleko, tą wartką rzeką, miodem płynąca i..., i kwiatem pachnąca
spadająca gwiazdka lśniąca, co nad nami, walczy z wiatrakami, i ogólnie rzecz
biorąc, z cieniami, i z marchewkami, oraz z wielkimi, bardzo fajnymi kobietami
i ich koleżankami, które są lesbijkami, ale miłymi paniami, i tak jakoś
ktoś walnął klocka, odejdźcie od komputerów, bo na forum, daja żyć autorom
i też moderatorom, bo admin jest, więc staraj się, pisać ten wiersz
żeby długi był, nocami się śnił, i zagłuszy ciszę, teraz tylko słyszę
wrzaski w ciemności, łamiące siekości, mojej największej miłości, ryby bez ości
ku twej radości, aż ogarną mnie, jakieś dziwne mdłości, i obudzę się,
w pokoju bez, klamek, w nagości, brud dziś zagości, albowiem my tam
jesteśmy w nagości, i pełni miłości, w twojej osobowości, aż do końca
choć tacy prości, szukamy wciąż słońca, co nam przyświeca, ale nagle gaśnie
i znowu zaświeca, jak ksieżyc za, oknem się patrzy, i mruga do
nas lubieżnym okiem, dotykając lubieżnym wzrokiem, nie ogarnia mrokiem, a gdzieś za rogiem
rycerz ze smokiem, walczy zacięcie i, i noga kopie, robi mu zdjecie
i ma wzdęcie, spokojnie, niedługo przejdzie, gdy słońce wzejdzie, ono samo odejdzie
już cicho będzie, jak potwór przybędzie, atomówki go spiorą, godność mu odbiorą
ale on ucieknie, gdzie pieprz rośnie, bo honoru za, grosz nie ma
i się schowa, do kibla, a, do schowka pod, schodami miotły schowa
spuchnie mu głowa, i będzie bolała,, pójdzie do lekarki, szukać udarowej wiertarki
a jak znajdzie, ona mu da, prosto w łeb, aż mu spadnie
z głowy kapelusz, i odsłoni busz, upadając na podłogę, złamie mu nogę
założą mu gips, a potem zwolnienie..., wypłacą mu odszkodowanie, będzie miał radowanie
ale będzie chlanie, będzie miał banie, jak rano wstanie, a potem do
domu pójdzie bo, ma już dość, boli go kość, i nie tylko
chce mieć wyrko, a za wyrkiem, kilka flaszek z, napojem który potrafi
orzeźwić każdego zmęczonego, i napoić spragnionego, a także wyczerpanego, bowiem jest on
magiczny, zarazem izotoniczny, gdy wypijesz go, to odejdzie zło, i nadejdzie dobro
które będzie mogło, wzmocnić się piwem, wódką, winem i ginem, zagryzać będzie muffinem
zrazu też kawiorem, ale z tym, jest problem nielada, gęba jakaś blada
i oczy jakieś, takie jakby podkrążone, i lekko zaczerwienione, trzeba być człowiekiem
dojrzewać z wiekiem, zacząć wodę pić, przyjdzie się golić, lub się zabić
lub setę obalić, trochę się nawalić, lecz potem trzeba, iść do chlewa
ale niekoniecznie, brzmi to niedorzecznie, bowiem, mówiąc niegrzecznia, mam gdzieś wieprze
i życie równierz, jest w podpierce, i wszystko piep**ę, i co mnie
boli, gnębi, gryzie, taka bowiem ma, natura, cóż poradzę?, komuś tym wadzę?
i sobie wsadzę, taka ma wola, bo strzelę se, Zgubionego, Walniętego gola
albo zjem babola, podonie małego trolla, i pójdę spać, trudno będzie wstać
ale nic to, bo powiem wam, nie jestem sam, więc radę dam
gdyż wsparcie mam, Rycerza mego kochanego, bez konia jakiego, brzydkiego i zaniedbanego
ufajdanego w smole, bo siedział w stodole, i pił jabole, ale ów rycerz
zmienił szybko się, w prawdziwego żula, co tylko hula, została jeno koszula
a i ona, brudna i spocona, no i zabłocona, ale też zgnojona
pożółkła i styrana, koszula jego pana, żula się bała, ale go olała
i wnet wyjechała, do miasta wielkiego, z przesytu słynącego, Las Vegas je
nazwano i tak, ją tam pochowano, i wnet zapomniano, o tej legendzie
co tak naprawdę, wiecznie słynąć będzie, w bajce każdej, jest przecież morał
przecież nie koniec, to naszych hec, będzie się działo, i w-końcu się
stało coś dziwnego, bo ziemniak przemówił, gdyż był zmutowany, a gdy zrobił
podwójne salto mortale, podskoczyli mu do, gardła i zeskoczyli, a potem uciekli
gdzie pieprz rośnie, bo byli wściekli, że skoczył wyżej, znaczy się ziemniak
Nagle przyszedł Mikołaj, lubego nie wołaj, on prezent przyniósł, podarek się spodobał
długo go oglądała, w pysk mu, dała a potem, wróciła sama samolotem,
i się dowiedziała, że miliard wygrała, więc kupi sobie, fajne skórzane spodnie,
a potem buty, i super wóz, jest już szczęśliwa, bo rachunki zapłacone,
wszystkie sprawy załatwione, można więc do, diabła już iść, tam samo zło,
odejdzie z nią, daleko hen hen, do nieba bram, bo on cham,
włazi wszędzie sam, jest zupełnym egoistą, wszystko gdzieś ma, wszystkich nas zna,
to taka gra, toczy się dalej, więc idziemy wytrwale, nie patrząc na,
to co było, bo już było, już nie wróci, w każdym razie,
w świat popędzi, i zniknie gdzieś, w otchłani snu, wkładał członka mu,
paluszka swego małego, lecz jakże rozkosznego, zmieńmy lepiej temat, nie zmieniajmy go,
bo będzie dno, odpowiedziała więc na, pytania fajne dwa, które brzmiały tak,
zesrał się ptak, na łeb twój, co robisz człowiecze, bardzo miły mój,
świat będzie twój, cały stoi otworem, korzystaj z niego, szalej na całego,
bądź dobrym kolegą, daj w du**e, optymizm jest wskazany, dzień będzie udany,
wyjdą wszystkie plany, co do jednego, będziemy pić kolego, do rana białego,
aż do upadłego, a jak wstaniemy, znowu chlać będziemy, nigdy nie wytrzeźwiejemy,
lecz gdy wstaniemy, chętnie pierdzieć zachcemy, a potem zginiemy, gdy już zmartwychwstaniemy,
znowu żyć będziemy, gazy znowu zbierzemy, i sobie pójdziemy, na łączkę zieloną,
pachnącą trawką wyłożoną, odpoczniemy sobie troszkę, kanapeczek zjemy troszkę, wypijemy wódeczki też,
i kocyk rozłożymy, i trochę pośpimy, jak się obudzimy, to jeszcze potańczymy,
a jak skończymy, z dziewczynkami zabawimy, będziemy bardzo zmęczeni, jak trzech leni
lecz całkiem rozbawieni, wczesną wiosną orzeźwieni, i bardzo zadowoleni, i strasznie zaskoczeni,
lecz pozytywnie nastawieni, do jutrzejszego dnia, od samego rana, aż do wieczora,
wszak późna pora, i trochę upiorna, ale co tam, dziś jest lepiej,
jutro będzie gorzej, ale ktoś pomoże, i będzie dobrze, obyś miał rację,
już wkrótce wakacje, dalekie podróże i, takie po tacie, prane w herbacie,
takich nie macie, w żadnym sklepie, tego nie będzie, czekają na moment,
tak to jest, i już będzie, jak po kolędzie, tak jest wszędzie,
także u nas, zakładają sobie pas, bo najwyższy czas, wyluzować się trochę,
iść sobie zapalić, i piwko wypić, i się pobawić, i się załatwić,
wielki wodospad będzie, w siódmym rzędzie, kury na grzędzie, oglądani przy lamencie,
którym rządzić przyjdzie, to nie wyjdzie, bieda wtedy przyjdzie, żebrać będzie trzeba,
za kawałkiem chleba, zasmakuje nam gleba, lub deski drewno, to smakuje średnio,
lecz moze być, lepiej ziemię ryć, żeby nie przytyć, i frajerem być,
co tu kryć, dobrze jest żyć, ekstra tak super, bawmy się zatem,
wypijmy po piwku, nożem czołgiem granatem, rozwalmy wszystkich wokoło, by było wesoło,
śmiechu w około, krew się poleje, siedzę i kleję, i skręcam tuleje,
dlatego idę do, bo lubię go, bo to ziom, a nie złom,
nie sprzedasz go, on nie jest, żadnym jakimś sprzedawczykiem, handlowcem z naszyjnikiem,
cwaniakiem z bloków, bez żadnych skoków, prosto na banię, takie jego zadanie,
to tylko gadanie, w wannie śpiewanie, nie zawsze udane, sranie w banię,
ty głupi baranie, zaraz będzie kłótnia, pogodziła ich lutnia, nic nie wyszło,
i to wszystko, się magicznie rozprysło, i nieźle skisło, twoje siedzisko które,
tańczy na rurze, ma atuty duże, śpiewa w chórze, jak tylko chce,
lecz dobrze wie, odwiedź dziś mnie, po moim trupie, w samochodzie coupe,
albo w maluchu, w trakcie rozruchu, złap ten rym, bo będzie dym,
nie ma co, kto wiezie szkło, ten wali to, co ma TESCO,
idzie gdzie indziej, ale gdy przyjdzie, to się obejrzy, wzrok gdzieś skupi,
i banana kupi, zapamięta tę twarz, którą też znasz, gówno już masz,
ale już niedługo, bo idzie Hugo, i wypije frugo, i pół litra,
zakręci się wkoło, zarobi na goło, na odwyk pójdzie, i tak ujdzie,
masa martwych kukułek, i innych dziubdziułek, i dziwnych spółek, z ograniczoną odpowiedzialnością,
i nieskończoną bezsennością, przepojoną piękną nagością, zakończoną smutną starością, piękną straszną mądrością,
z wielką dojrzałością, okraszoną wielką miłością, z wielką odległością, za morzami górami,
jeziorami i rzekami, wzbogaconymi pięknymi zabytkami, beczkami ze śledziami, i wielkimi ogórkami,
kiszonymi bardzo zdrowymi, lub też marynowanymi, w "Biedronce" kupionymi, dawno już nieświeżymi,
fajne te supermarkety, z "Constara" kotlety, w wieprza atlety, już wyprzedane niestety,
bo miały zalety, i zaczęły bzdety, opowiadać coraz większe, właśnie wtedy kiedy,
szli razem do, miejsca gdzie zło, było a to, nikogo nie zadowoliło,
więc się wywaliło, mocno się dymiło, i byłoby zgniło, lecz się skończyło,
bo ziemię ryło, coś się rozwaliło, i światło zgasło, a w ciemności,
stare już kości, rozgrzane do białości, jadą do włości, i ja powróciłam,
a daleko byłam, ale już jestem, prawie się zgubiłam, lecz potem rozluźniłam,
urodzinki czyjeś były, wszyscy się opili, całkiem miło było, teraz trzeba odchorować,
żeby życia skosztować, i ponownie pobalować, sąsiada kota pocałować, ale niezbyt mocno,
żeby nie wyrosło, coś bardzo wielkiego, i okropnie szpetnego, do mnie podobnego,
i dosyć głupiego, główka boli dalej, dlatego mi polej, sobie też możesz,
przejdzie Ci może, byle klina zapodać, i ogórka obrać, pieniędzy trochę pobrać,
ale nie przepić, mandatu nie wlepić, kogoś się przyczepić, koledze kogoś polecić,
byle kogoś miłego, jak i wyrozumiałego, w czepku urodzonego, i duchem wielkiego,
byle tylko nieumarłego, nie całkiem sztywnego, oby był zdrowy, żył jeszcze długo,
życiem jak cudo, był kochany wszędzie, może wiele zdobędzie, szczęściarz z niego,
on wie dlaczego, każdy lubi jego, a zwaszna nagiego, lub też ubranego,
w nocną piżamę, ubierze piękną Hanię, Hania się cieszy, bo się zawiesił,
a Marian leży, potrzebny hard reset, aż się powieszę, albo się utopię,
ale będzie szkoda, brudna będzie woda, brudnej nie chcemy, bo się strujemy,
do lekarza pójdziemy, i sobie odpoczniemy, flaszkę mu damy, minut nie wygadamy,
kogoś nowego poznamy, do domu pójdziemy, swoją flaszkę wychlejemy, i pietruszkę oskrobiemy,
i sklep obrobimy, i pupę podetrzemy, tak dla ściemy, z kibla pijemy,
potem ją skonsumujemy, a jak nie, to będzie źle, to się popłaczemy,
Velvet se kupimy, i znów podetrzemy, to również zjemy, coca-colą popijemy,
w lustro spojrzymy, i się przestraszymy, chatę dobrze wywietrzymy, i dziewczynki zaprosimy,
jajko sobie usmażymy, na patelni Tefal, jajka bedą przypalone, a dziewczynki rozochocone,
wilgotne i spocone, ciepłą kąpiel zrobimy, i się pobawimy, znów coś wysadzimy,
a jajka spalimy, będzie wielki pożar, którego nie ugasimy, pójdzie z dymem,
powstanie wielkie ognisko, będzie wielkie pośmiewisko, któż to wie, znów będzie źle,
może jednak nie, to okaże się, w bliskiej przyszłości, na dalekiej posiadłości,
ktoś zbiera kości, świat bez miłości, ale nie cały, wcale nie mały,
a jednak niewielki, niczym misie żelki, które zaraz zjemy, i się napijemy,
pysznego kremu whisky, z zardzewiałej miski, potem wyjdziemy gdzieś, dobrze się najeść,
wypić i zapalić, jakiś numer odwalić, i kumla zabić, nie lubimy go,
dobić trzeba go, z ziemią zrównać, krater wielki zostanie, woda go zaleje,
wokół wszystko oszaleje, ogień go ogrzeje, głowa nie zaboleje, wszystko się wyleje,
on się śmieje, na cały głos, i wyprowadza cios, pada jak długi,
leży i kwiczy , na pomoc liczy, mu nie pomożemy, to nawet lepiej,
bo nie zasłużył, i się zadłużył, poszedł na dno, w samo bagno,
które było głębokie, i bardzo zdradliwe, dziwnie też kłamliwe, podejrzane to wszystko,
zalatuje z daleka, bardzo dziwi człeka, skomplikowane to zdeka, a droga daleka,
bo on kaleka, czas mu ucieka, musi się pospieszyć, bo pociąg ucieka,
z peronu czwartego, piątego i szóstego, pewnie nie zdąży, torba mu ciąży,
po peronie krąży, do sedna dąży, i się pogrąży, coś mu ciąży,
w zimnej otchłani, ma słaby organizm, dochodzi do granic, swej wytrzymałości psychicznej,
jak również fizycznej, wszystko mu jedno, tylko jedno zmartwienie, co dalej będzie,
to pytanie martwi, ale będzie dobrze, bo mama kupi, ulubiony samochód Porsche,
z zaczepistą klimatyzacją, jeśli ładnie poproszę, dostenę za grosze, gratis nowe kalosze,
tudzież nowe gumiaki, lub stare trzewiaki, czerwone jak maki, wąchająje ssaki,
i inne robaki, szerszenie i ptaki, też zwierzaki jak, jakiś rak nieborak,
w niebiosach niesie, ładne pyszne czereśnie, lubię jeść je, trochę za wcześnie,
dlatego we śnie, w dużych ilościach, pije wódę u, moich kumpli dwóch,
lata kilka much, i komary gryzą, i zawiewa bryzą, i pachnie bryza,
kostki toaletowej Domestos, pachnącej jak kokos, jej egzotyczna świeżość, daje Ci świadomość,
zbliżającego się końca, i wschodzącego słońca, choć niezwykle pachnąca, dużo spłukań wytrzymujaca,
a póżniej zmartwychwstała, długie życie miała, prawie nie spała, a mimo to,
poszłą na dno, odbiło od wieczka, potłukło się ciut, lecz to cud,
zesłany od Boga, prosto z nieba, co cenić trzeba, to coś pięknego,
ukrytego nie zglebionego, przy tym szalonego, i mocno podniecającego, równieżwodą ociekającego,
to takie urocze, po cichu mamrocze, opowieści dziwnej treści, mówi bez boleści,
co się mieści, w jej boleści, wszystko nam opowie, czego się dowie,
zaputa o zdrowie, jak leci panowie, przypatrzą się krowie, jej pięknej mowie,
w srebrnej podkowie, mućka się zowie, o trawce gada, i ją zajada,
deszcz ciągle pada, swoje mleko bada, a BSE odpada, radość ma wielką,
z premierem Belką, protestują przeciw serkom, z całym senatem, sejmem na czele,
księdzem w niedzielę, uderzają w żele, i żadne duperele, ani przystankowe menele,
piją z gwinta, mają gdzieś zasady, schowane do szuflady, wyciągnięte z kieszeni,
wymyślał je Lenin, strasznie się biedził, ale nie twierdził, że coś mądrego,
wnerwiasz mnie kolego, to coś złego, dla mojego znajomego, dlatego uważaj sobie,
ręce trzymaj obie, przy sobie pamiętając, kto mieczem wojuje, od miecza ginie,
ktoś mu zawinie, po łysej czuprynie, chodzi po minie, jest jak kamikadze,
ku jego odwadze, przybrał na wadze, przeszedł na dietę, i zobaczył metę,
dobiegł do niej, i wrzasnął głośno, "I jestem zwycięzcą!", wyścig ten wygrał,
dumny jest strasznie, i bardzo zmęczony, jego papieros skręcony, do połowy wypalony,
ale walczy dalej, mimo braku siły, nerwy mu puściły, załamał się całkowicie,
targnął na życie, zaklął sobie obficie, upadł na ziemię, bity w ciemię,
stracił swe mienie, ale nie całe, szanse miał małe, zebrał więc przyjaciół,
których miał wielu, dążył do celu, ale bez celu, uciekł w marzenia,
może się spełnią, a może nie, nie spełni się, lecz będzie lepiej,
choć biedę klepie, na piwo znajdzie, kupi w butelce, potem wsadzi widelce,
w rybę wędzoną, już jednak zjedzoną, stwierdziwszy fakt spożycia, nie nadawszy się,
już do niczego, teraz pije mleko, prosto z krowy, unijnej dodać warto,
z bułką tartą, i akcyzą naklejoną, wszystko nam opodatkują, i nas trują,
a ile obiecują, narzekał Wyborczą przeglądając, przy tym rozpaczając, i popijając kawą,
byle nie słodzoną, z odrobiną śmietanki, lekką nutką dekadencji, z wairą istnienia,
obroną swego mienia, zerkał na zegarek, jakiś nocny marek, ale dobrze chodzi,
nigdy nie zawodzi, na manowce wodzi, z humorem powiada, nosi buty Prada,
ściągnięte z gada, który rząd okrada, z nienacka skrada, z zaskoczenia działa,
armata taka mała, ale rozwali gada, ale gad niegłupi, jak go ukatrupić,
trzeba go przekupić, lub go upić, gadzina odważna była, pięciu wieśniaków zabiła,
życia ich pozbawiła, chociaż nie powinna, ależ była zwinna, zrobiło się widno,
jak w południe, było tak cudnie, ciepło i słonecznie, niech trwa wiecznie,
ta piękna sielanka, tylko bądźmy grzeczni, uzbrojeni i niebezpieczni, ale jacy pożyteczni,
aniołkami się zwiemy, i diabełki jemy, wodę święconą pijemy, z księdzem debatujemy,
i się lejemy, wodą od święta, wódą co dzień, w przechodnia przechodzień,
wychodzi w dzień, jak słońce wschodzi, i też zachodzi, Bóg się rodzi,
jak i nadzieja, wspólnej socjalistycznej przyszłości, oglądając wieczorne wiadomości, nie wiemy nic,
co się dzieje, na tym świecie, nic nie wiecie, ot, same śmiecie,
noooo, idzie nowe, jakieś takie kolorowe, od dawna oczekiwane, ale nie różowe,
nie, jasno różowe, lecz dosyć ciemne, to będzie świetne, nożem się tnę,
bo tego chcę, i boję się, lecz mam nadzieję, że walnie mnie,
on mieć zechce, święty spokój wreszcie, w supermarkecie jeszcze, wciągnie sobie ścieżkę,
i zerwie wywieszkę, chce poznać koleżkę, rzucić mu śnieżkę, i poderwać laseczkę,
i nakładając maseczkę, musiała ściągnąć czapeczkę, lśniącą w kropeczki, różowe jak flaming,
frunący za nim, puszczający kilka min, prosto w komin, i trochę bylin,
pan henio wychylił, i cuda uczynił, widząc te piękne, kobiety w negliżu,
"starość też radość", rzekł do mnie, i zabił psa, strzelbą od dziadka,
nie chciał tego, ale go korciło, żeby to zrobić, i teściową wrobić,
więc teściowa miła, gdy to zobaczyła, na policję zadzwoniła, i zięcia udupiła,
czyli była niemiła, później się opiła, i się cieszyła, i tak zaśpiewała,
"gdybym ja miała", bym ci dawała, całusa w usta, nie jestem pusta,
jak ta kapusta, mam swoje zdanie, panowie i panie, było ostre sranie,
i udane pranie, razem z namaczaniem, bardzo się zmęczyła, później się umyła,
potem wiele nabroiła, z niego kpiła, później się broniła, potem ziomka pobiła,
i prawie się, popłakała z żalu, ale źle zrobiła, była na balu,
więc się umówiła, była tam potańcówa, później dobra palcówa, potem mała rozróba,
bo miałem kaca, wstałem z materaca, poszedłem do łazienki, wpadła do wanienki,
stanął mój maleńki, ale miałem spodenki, znanej firmy adidas, to jednak wymiata,
tak mówi tata, i kolega brata, posiadacz małego fiata, udaje drogowego pirata,
zamęczył już fiata, niezbyt to trudne, lecz bardzo nudne, i bardzo brudne,
a wrecz paskudne, więc poszedł sobie, mówiłem o Tobie, w eleganckim grobie,
pochowamy Twe ciało, wrzucimy też kakao, ciągle mi mało, dlatego chcę więcej,
pazerny jestem wielce, trzeba to zajęcze, ale kiedyś zmartwychwstanę, przed Wami stanę,
pokażę postrzałową ranę, i chusteczki osmarkane, przez płaczącą mamę, i tatusia mego,
do zgonu ochlanego, na wątrobę chorego, i mocno nieogolonego, ale za to,
z sercem cieplutkim, od picia wódki, zrobił się malutki, ale bardzo wesolutki,
więc pewnego dnia, poszedł do sklepu, i kupił mleko, wypił je gekon,
i zjadł bekon, był nad rzeką, jak skakał Cecon, i myślał dalej,
i ciągle główkował, aż się schował, głęboko w norze, głębiej nie może,
aż nagle wyszedł, i znalazł kieliszek, z podpisem: Bazyliszek, więc go wywalił,
do kosza włożyli, kilka butelek wina, od pana Stalina, względnie od Lenina,
od wujka Adolfa, wino było smaczne, lecz Castro powiedział, że wolałby śledzia,
tak po staropolsku, kupionego w kiosku, za parę złotych, i groszy kilka,
ale śledzie owe, przypominają mi sowę, zgwałconą przez krowę, uwaga - wygłasza mowę,
i naśladuje niemowę, zmarnował czasu połowę, kiedy chciał połowę, myszek białych policzyć,
kotka na smyczy, który głośno beczy, jak pijana koza, to tylko poza,
wygląda jak zorza, nad brzegiem morza, wszystko to magiczne, jakby ciut romantyczne,
i dość sceptyczne, poszedł do tego, jak mu tam, zwanego czasem sexshopem,
tak dla żartu, a godziny upływały, lata wręcz mijały, nic nie zmieniały,
ale pewnego dnia, wypił ktoś łyk, (24.06 21:03 1051w)przyszedł pewien byk, który miał wtyki,
takie dwa smyki, smyki bardzo małe, nago chodzą całe, bo są złe,
rodem z UE, tym szczycą się, i cieszą też, że ukłuł jeż,
wierz, jeśli chcesz, trochę to bolało, z grzyba poleciało, się wam zebrało,
biczem, aż świstało, i ciało pocharatało, a potem polały, się im bimbały,
ale nie wytrzymały, dziwna to sprawa, więc wybuchła wrzawa, wszystkim bardzo znana,
zielona jak trawa, którą pali mama, a kupuje tata, skacze jak akrobata,
i bije brata, dostając z bata, jego owłosiona klata, którą teraz zamiata,
swojego starszego brata, odniesie sukces zobaczycie, chyba sobie marzycie, będziecie na szczycie,
że zabije brata, to ludzka szmata, ma swoje lata, a lata mijają,
i włosy wypadają, i ptaki śpiewają, a przechodnie podziwiają, w osiedlu wymiata,
zrobił go tata, przy pomocy kata, z kobietą zeswatał, potem miał brata,
tak się ciągnęło, nie mogło skończyć, ktoś to wyłączy, chciało ich wykończyć,
znalazł się rycerz, twardy jak dąb, cały ze stali, wszyscy się bali,
dlatego się rozbierali, i wesoło tańcowali, w piachu tarzali, i ciągle obiecywali,
że będą próbowali, i tak zadziałali, od razu zwymiotowali, jak mało co,
pobiegli do zoo, do klatki lwa, i tam zobaczyli, o czym marzyli,
lecz się przestraszyli, później długo gaworzyli, i szybko zmyli, i go odwiedzili,
aż pewnego razu, znacznie się pospieszyli, zaraz potem uwierzyli, że są kosmitami,
zaadoptowały ich dinozaury, zabrane w góry, za pomocą rury, mającej trzy dziury,
robiąca duże chmury, i spadnie deszczyk, spadnie tam mieczyk, w skupisko mleczy,
każdy się ucieszy, a potem pójdzie, w tłumie ujdzie, gdy nie wyjdzie,
to nie będzie, mieć już nic, dobrego na świecie, nie zaufali kobiecie,
o tym wiecie, czemu tak było, colę się nabyło, piwo się wypiło,
w głowie zamroczyło, i się przewróciło, tak miło było, rano trzeba wstać,
do pracy gnać, by wieczorem pić, i nocą śnić, potem znowu wstać,
by wreszcie wypoczywać, mna kiblu srać, i opróżnić się, zaraz będzie lżej,
aż że hej, gdy wbiegnie gej, groszek sobie posiej, ku radości naszej,
jedziemy na wakacje, tu mamy rację, że są operacje, czasem dosyć podejrzane,
są te fortyfikacje, Lepper ma rację, gra się dalej, unika się alej,
idzie sięchodnikami, z popękanymi płytami, i starymi matrycami, gdzie mało pikseli,
i dużo meneli, przez gówna brnęli, aż tam utknęli, i słodko zasnęli,
aż głośno pierdnęli, że wszyscy zemdleli, aż tu nagle, zaburczało w gardle,
wydostał siędźwięk, samotny cichy jęk, słychać zgrzyt szczęk, bardzo straszny bowiem,
nie było gorszego, od niego samego, trzeba się zbierać, patrzeć przed siebie,
leżąc na glebie, zauważył na niebie, bociana wrzasnął: uratowani!, zauważył statek tani,
był do bani, ale na chodzie, chciał go zwinąć, nie mógł zniknąć,
ani palcami pstryknąć, wpadł w depresję, ten statek oczywiście, miał jaskrawo błyszczeć,
aż strach pomyśleć, statek umiał myśleć!!!, kto by pomyślał?, to było niewiarygodne,
że aż niewygodne, były moje spodnie, więc odwiedziłem krawca, leżały na spodzie,
pudła po miodzie, aż nagle dojrzałem, że się zrzygałem, czy tego chciałem?,
myślę sobie dalej, może kogoś spalę, już wyciągam fire, więc to postanowiłem,
i tak zrobiłem, potem go zabiłem, nożem był pocięty, jak diabeł przeklęty,
w ogóle niepojęty, jest koń kopnięty, był bardzo wzdęty, może palił skręty?
stał jak zaklęty, ciagle był najarany, przez skinów skopany, przez slonie podeptany,
przez kruki podziobany, aż wszytkie rany, zaczęły szarpać kormorany , otrzewia zakrwawione wokól,
nad Cristal Lake , gdzie arabski szejk, harem swój miał, w gacie srał,
i wrzodu miał, na wakacje wyjechał, w zimne kraje, gdzie brak śniegu,
ale dużo powiewu, świeżej bryzy morskiej, powietrze takie szorstkie, ciągle tylko drapie,
się po swoim, mundurze ktory zzielenial, od tego pieniał, guzik się urwał,
I nie ma, ale może będzie, albo może ktoś, zrobi to za,
niego bo lubi, co robi dym, czyli dymorobiaczem mym, i wtedy mym,
pójdziemy bardzo daleko, uchyliwszy wcześniej wieko, dużej zabytkowej skrzyni , znalawszy tam mleko,
201 skrytych dyni, wtedy zakłopował się, i napił się, kaca później miał,
kac-kupe oddał, trochę mu waniało , w oczach pociemniało, ciągle mało, mało,
az sie zebralo, koło mnie wiatrzysko, latało wokół wszystko , trzaskały otwarte okiennice,
i rozbieraly dziewice, wychylając pełne szklanice, pokazując wszystkim cyce, faceci w zachwycie,
stali jak oniemiali, i je oglądali, tak się podniecali, i wszędzie tryskali,
swoimi ustnymi ślinami, gadali z pajacami, i wodnymi nimfami, z brudnymi zębami,
z połamanymi szczotkami, i krzywymi nogami, którymi ich kopali, i często bijali,
w wielkiej hali, jak na gali, wielkich mistrzów sportu, piłkarzy i koszykarzy,
Wrócili do portu, i kajak dorwali, i ziomków porwali, później się ochlali,
wszystkie fajki wyjarali, dlatego byli mali, i śmierzdzący cali, gdy ich wąchali,
to się porzygali, że aż zaśmierdziało, ale to mało, gdy się dotykało,
ciągle było mało, był pomysł taki, że unikną draki, więc poszli szybciutko,
trwało to krótko, migiem się zwinęli, w końcu odetchnęli, swieżym powietrzem morza,
na srodku loza, bzykac sie zaczeli, wtem wpadł ksiądz, i kazania prawil,
chciał się zabawić, swoją kuśkę postawić, i piwo nalal, ale wszystko zalal,
ależ on niezdara, przyszedł pan Siara, zadzwonił po dziewczyny, skombinowali też rurę ,
zrobili dymu chmurę, oskubali niejedną kurę, dziewczyny tańczące podziwiali, i niejedną poderwali,
i chamsko wykorzystali, zaraz tutaj przyjechali, i wszystko porozkradali, w pewnej chwili,
gdy sie obrocili , to ruskich zobaczyli, byli wielce zaskoczeni, zobaczyli rój szerszeni,
uciekli co tchu, wpadli do rowu, i nie wiedzą, na czym siedzą,
wszystko od nowa, muszą się uczyć, i świnie utuczyć, będzie dobre mięsko,
doda się ziemniaczków, rosnących pośród krzaczków, i udają świętych, choć naprawde są,
unurzani w błocie, o czarny kocie, myślisz o cnocie , siedząc na płocie,
w okolicznościach przyrody, zależnie od pogody, także od mody, zakładał siedmiomilowe buty,
idąc do chałupy, zobaczył tam kupy, góry, stosy, sterty, jakieś różne oferty,
oraz trochę reklam, długich i nudnych, więc je wyrzucił, hymn narodowy nucił,
gdy nagle wykoczył, beczkę piwa wytoczył, opróżnił ją szybko, padł jak zabity,
na szczęście wstał, kac go obudził, wodą się ostudził, sucho mu było,
trochę mózgu zgniło, i się przytyło, bo się nażarło, aż go zwarło,
tak bardzo mocno, że nie wytrzymał, i wyzionął ducha, tak smutny koniec,
czekał czarnego kota, przejechanego przez U-boota, U-boot ze zlotu, także z moczu,
i z piwa, tak to bywa, że kilogramów ubywa, jak się zmywa,
garów cała góra, nad nami chmura, pod nami rura, fi siedemdziesiąt pięć,
a może sześć , poszli coś zjeść, i otruli sie,



Mamy już 1378 wersów, czekamy na następne!!! :)

Obowiązujący wers: i otruli się

DO BRONI!


poprzednia część:

01.08.2005
10:34
[2]

.:[upiordliwy]:. [ Ball tongue ]

boli bardzo mnie

01.08.2005
10:41
[3]

GROM Giwera [ Sołdat ]

pojawił się jeż

01.08.2005
10:43
[4]

Dr@cOniS [ hooligan ]

którego zjedli też

01.08.2005
11:05
[5]

qaq [ CCCP ]

na szczytach wież

01.08.2005
11:09
smile
[6]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

widok był ciekawy

/// jak widać, "świeża" część zachęca do rymowania :D

01.08.2005
11:17
[7]

grish_em_all [ Hairless Cobra ]

choć trochę niemrawy

///sorry, że nie było mnie na posterunku, ale mam kompa niesprawnego

01.08.2005
11:19
[8]

Dr@cOniS [ hooligan ]

bo się nawdychali

01.08.2005
11:20
smile
[9]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

///Grish --> nic się nie dzieje, poradziłam sobie i nawet nic (chyba) nie zepsułam :P
W sumie to mały jubileusz - 10 część :D

01.08.2005
11:28
[10]

qaq [ CCCP ]

dymu z fabryki

01.08.2005
11:29
[11]

golmann [ ogame ]

bez cennego filtru

01.08.2005
11:31
[12]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

mieli dziwne tiki

/// tiki nerwowe :P

01.08.2005
11:33
[13]

qaq [ CCCP ]

dym to narkotyki

01.08.2005
11:34
[14]

Saluteer [ Generaďż˝ ]

nie wdychaj go

01.08.2005
15:45
[15]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

bo Ci zaszkodzi

01.08.2005
15:48
[16]

Łyczek [ LeBron James ]

i mało wchodzi

/// grish ---> miałem wejść do zarządu :/

01.08.2005
15:57
[17]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

Łyczek - przecież jesteś juz na liście. Patrz: wstępniak

01.08.2005
15:58
smile
[18]

Łyczek [ LeBron James ]

jezu jaki ślepy

01.08.2005
23:47
[19]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

łyczek czy te 3 słowa wchodzą w grę czy nie :) ?? bo nie wiem do czego pisac...

01.08.2005
23:49
[20]

Łyczek [ LeBron James ]

/// bojan ---> pewnie że nie :P sorka za pomyłke

Te słowa wchodzą w grę:

i mało wchodzi

01.08.2005
23:52
[21]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

lepsza jest marycha

02.08.2005
00:23
smile
[22]

la fessée [ je ne taime plus ]

od wuja Zdzicha

Alex ... zostawiam :** ;)

02.08.2005
00:30
[23]

Łyczek [ LeBron James ]

najlepiej się wpycha

02.08.2005
00:31
[24]

hopkins [ Wieczny Optymista ]

gdy sie znika

02.08.2005
00:35
[25]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

ona rogi doprawia

02.08.2005
00:35
[26]

Łyczek [ LeBron James ]

i sex uprawia

02.08.2005
03:08
[27]

melkora [ Generaďż˝ ]

i on powiada

02.08.2005
03:28
[28]

Mondragorn [ Lunar Dragon ]

ale bym sobie

02.08.2005
10:10
[29]

Łyczek [ LeBron James ]

pograł w piłkę

02.08.2005
11:17
[30]

qaq [ CCCP ]

i w kosza

02.08.2005
13:43
[31]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

lecz nie teraz

02.08.2005
14:02
[32]

grish_em_all [ Hairless Cobra ]

może trochę później

02.08.2005
14:27
[33]

Łyczek [ LeBron James ]

najlepiej późnym popołudniem

03.08.2005
20:16
[34]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

albo z wieczora

/// porymować pora ;P

03.08.2005
20:21
[35]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

zjeść pizze knora

03.08.2005
20:23
smile
[36]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

/// bojan --> albo kebaba knorra :) Akurat kupiłam :P

03.08.2005
20:30
[37]

qaq [ CCCP ]

dobra brzozowa kora

03.08.2005
20:56
[38]

KingSize_ [ Pretorianin ]

rozpali wnet ognisko

03.08.2005
21:00
[39]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

zapali się wszystko

03.08.2005
21:01
[40]

qaq [ CCCP ]

również kudłate psisko

03.08.2005
21:18
[41]

Łyczek [ LeBron James ]

gdy straż przyjedzie

03.08.2005
21:19
[42]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

i wódke przywiezie

03.08.2005
21:20
[43]

qaq [ CCCP ]

będzie za późno

03.08.2005
23:09
[44]

golmann [ ogame ]

aby być trzeźwym

03.08.2005
23:19
[45]

la fessée [ je ne taime plus ]

ach te promile

04.08.2005
07:11
smile
[46]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

uprzyjemniają Ci chwile

/// la fessée... :***

04.08.2005
07:31
smile
[47]

Tomus665 [ Senator ]

tylko za ile

04.08.2005
11:41
[48]

grish_em_all [ Hairless Cobra ]

stanowczo za drogo

04.08.2005
11:43
[49]

xmajorx [ Paper Master ]

jak na kogoś

04.08.2005
11:46
[50]

MAROLL [ Hypnotize ]

z rynsztoka wyjetego

04.08.2005
11:50
[51]

qaq [ CCCP ]

i nie mytego

04.08.2005
11:54
[52]

marecki [ Centurion ]

kiedys Pana Wielkiego

05.08.2005
15:00
[53]

Łyczek [ LeBron James ]

dobrze już oblukanego

05.08.2005
22:15
[54]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

lecz bardzo chamskiego

05.08.2005
22:36
[55]

la fessée [ je ne taime plus ]

ale jak dzianego

05.08.2005
22:44
[56]

Łyczek [ LeBron James ]

niestety tylko wymyślonego

06.08.2005
12:38
[57]

qaq [ CCCP ]

nie było jego

06.08.2005
12:44
[58]

X-Cody [ Zabójca z Liberty City ]

wiec chciala innego

06.08.2005
12:46
[59]

Łyczek [ LeBron James ]

ale nadszedł czas

06.08.2005
12:49
[60]

qaq [ CCCP ]

gdy wybuchł gaz

06.08.2005
16:08
[61]

golmann [ ogame ]

i wszystkich zasmrodziło

06.08.2005
16:32
[62]

la fessée [ je ne taime plus ]

i chawirę wysadziło

06.08.2005
16:32
[63]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

i im zaszkodziło

06.08.2005
16:33
[64]

kupcia77 [ Jestem FACET ]

bo srali mało

06.08.2005
16:45
[65]

Łyczek [ LeBron James ]

i pili kakao

06.08.2005
16:57
[66]

golmann [ ogame ]

i jadali mało

06.08.2005
17:03
[67]

master53 [ 9mm Parabellum ]

i walneli w czoło

06.08.2005
17:12
[68]

Łyczek [ LeBron James ]

master ---> to jest gra w 3 słowa a nie w 4...

06.08.2005
17:15
[69]

master53 [ 9mm Parabellum ]

sorry....

06.08.2005
17:24
[70]

kupcia77 [ Jestem FACET ]

i sikali mało

06.08.2005
23:23
smile
[71]

Madziara333 [ Upadły Anioł ]

Stojąc sobie śmiało

06.08.2005
23:23
[72]

Łyczek [ LeBron James ]

aż im wypadło

06.08.2005
23:24
[73]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

ich tłuste sadło

06.08.2005
23:31
[74]

Madziara333 [ Upadły Anioł ]

i prawie spadło

06.08.2005
23:31
[75]

Łyczek [ LeBron James ]

z dupy imadło

06.08.2005
23:32
[76]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

nagle zza krzaka

06.08.2005
23:34
[77]

Madziara333 [ Upadły Anioł ]

wypadła wieść taka

06.08.2005
23:35
[78]

Łyczek [ LeBron James ]

złapa mnie sraka

06.08.2005
23:35
[79]

Łyczek [ LeBron James ]

edit*

złapała mnie sraka

06.08.2005
23:37
[80]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

i groźna padaka

06.08.2005
23:41
[81]

golmann [ ogame ]

rzuciła się na mnie

06.08.2005
23:42
[82]

Łyczek [ LeBron James ]

golmann ---> ile dałeś słów ??? :/

07.08.2005
09:35
[83]

grish_em_all [ Hairless Cobra ]

jakaś ogromna paka

07.08.2005
19:02
smile
[84]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

więc udałem junaka

07.08.2005
19:03
[85]

qaq [ CCCP ]

on pokazał faka

07.08.2005
19:20
[86]

^_^czacha^_^ [ Don Corleone ]

i była draka

07.08.2005
19:28
[87]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

trochę się pobili

07.08.2005
19:29
[88]

qaq [ CCCP ]

nie byli mili

07.08.2005
19:53
[89]

golmann [ ogame ]

i krótko żyli

07.08.2005
20:18
[90]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

lecz za to

07.08.2005
20:20
[91]

Dr@cOniS [ hooligan ]

nadeszło piękne lato

07.08.2005
20:53
smile
[92]

^_^czacha^_^ [ Don Corleone ]

po nim zima

///zmiana scenerii :]

07.08.2005
21:29
smile
[93]

grish_em_all [ Hairless Cobra ]

niczego ni ma

Alex --> więc udałem junaka - schizofrenia? :P

07.08.2005
21:42
[94]

Łyczek [ LeBron James ]

niedżwiedź nieźle kima

07.08.2005
22:06
[95]

Madziara333 [ Upadły Anioł ]

na polu cima

07.08.2005
22:28
[96]

W_O_D_Z_U [ PióroTechnik ]

która nieźle wcina :D

08.08.2005
09:33
smile
[97]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

kapustę i buraki


/// Grish --> nee, to tylko rozdwojenie jaźni :P

08.08.2005
11:33
[98]

qaq [ CCCP ]

i choduje maki

08.08.2005
12:06
[99]

^_^czacha^_^ [ Don Corleone ]

z nich przysmaki

08.08.2005
12:26
[100]

Łyczek [ LeBron James ]

i dobre raki

08.08.2005
13:15
[101]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

we wrzątku gotuje

08.08.2005
13:33
[102]

^_^czacha^_^ [ Don Corleone ]

na talerze serwuje

08.08.2005
14:47
[103]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

później je zajada

08.08.2005
20:47
[104]

qaq [ CCCP ]

potrawką z gada

08.08.2005
20:51
[105]

Łyczek [ LeBron James ]

i z kraba

08.08.2005
20:53
smile
[106]

Łyczek [ LeBron James ]



/// może ktoś by się zastanowił nad logiem i zrobił ;)

08.08.2005
21:33
smile
[107]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

Patrzcue jakie rzcze mozna zroic po pijkaku...................
wiem ze nie przjedzie,ale liczy sie gest
nie pytaj co forum moze zrobic dla ciebie,ale co ty mozesz zrobic dl forum

08.08.2005
21:33
[108]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

nie wlkeilem
soryy

08.08.2005
22:36
smile
[109]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

do tego żaba

/// bojan --> świetnie Ci poszło, jak na kogoś pod wpływem ;D

08.08.2005
22:44
[110]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

skacze jak szalona

09.08.2005
09:21
[111]

Łyczek [ LeBron James ]

gdy ją zjesz

09.08.2005
16:15
[112]

Łyczek [ LeBron James ]


/// UP

09.08.2005
23:14
[113]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

//up, dzis juz bez loga,sorry za nie:)

09.08.2005
23:36
[114]

golmann [ ogame ]

to sie otrujesz

10.08.2005
02:15
[115]

melkora [ Generaďż˝ ]

że to jeż

10.08.2005
10:46
smile
[116]

^_^czacha^_^ [ Don Corleone ]

którego szybko zjesz

///witam wszystkich :]

10.08.2005
18:22
[117]

sidney22 [ Generaďż˝ ]

sie zdziwisz tez

10.08.2005
18:23
[118]

sidney22 [ Generaďż˝ ]

sie zdziwisz tez

10.08.2005
18:46
[119]

MATTI....S [ Konsul ]

gdy przeleci nietoperz

10.08.2005
23:43
[120]

la fessée [ je ne taime plus ]

przemknie iglasty jeż

10.08.2005
23:49
[121]

krystian_| [ Stary Wyjadacz ]

albo inny zwierz

10.08.2005
23:58
[122]

sidney22 [ Generaďż˝ ]

sie boj tez

11.08.2005
00:46
[123]

la fessée [ je ne taime plus ]

wróble i strach

11.08.2005
01:11
[124]

KingSize_ [ Pretorianin ]

slychac tylko wrzask

11.08.2005
01:13
[125]

sidney22 [ Generaďż˝ ]

i nagle TRRRRACHHH

/mala onomatopeja/

11.08.2005
01:20
[126]

krystian_| [ Stary Wyjadacz ]

wróbel złamał noge

11.08.2005
01:23
[127]

sidney22 [ Generaďż˝ ]

ja mu pomoge

11.08.2005
01:27
[128]

la fessée [ je ne taime plus ]

i laskę ofiaruję

Sidney ... pkt. 2 regulaminu ;)

11.08.2005
01:30
[129]

krystian_| [ Stary Wyjadacz ]

noge mu zagipsuje

11.08.2005
01:42
[130]

sidney22 [ Generaďż˝ ]

Ratowac go sproboje

/la fessee--->sorry zapomnialem sie/

11.08.2005
01:45
[131]

Golden Man [ Chor��y ]

on gumę żuję

11.08.2005
11:14
[132]

qaq [ CCCP ]

i się kuje

11.08.2005
15:57
[133]

krystian_| [ Stary Wyjadacz ]

w polu majsterkuje

11.08.2005
16:06
[134]

Filipeusz [ Konsul ]

ciągle latać próbuje

11.08.2005
17:43
[135]

krystian_| [ Stary Wyjadacz ]

i UP

11.08.2005
17:48
[136]

golmann [ ogame ]

więc skrzydła kupuje

11.08.2005
21:32
[137]

Łyczek [ LeBron James ]

gdy są zepsute

11.08.2005
22:01
[138]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

pod pachami poprute

11.08.2005
22:12
smile
[139]

^_^czacha^_^ [ Don Corleone ]

ze starym butem

/////hi all :D

11.08.2005
22:15
[140]

Łyczek [ LeBron James ]

sklejanym od lat

/// elo ;] założyłem wątęk na temat loga do naszej karczmy ;)

11.08.2005
22:16
[141]

aliment [ KoTOR fan ]

bez wiekszych strat

11.08.2005
22:48
[142]

sidney22 [ Generaďż˝ ]

stylem jak kat

12.08.2005
15:03
smile
[143]

Łyczek [ LeBron James ]


/// Panowie i Panie, mamy wspaniałe logo by Wonski, w następnej części dajcie te logo i zapiszcie Wonskiego do naszego grona ;)

12.08.2005
20:56
[144]

Łyczek [ LeBron James ]

/// nie podoba Wam się, że nie piszecie ?

12.08.2005
21:33
smile
[145]

grish_em_all [ Hairless Cobra ]

mamy świetne logo

/// j.w. ;) Wonski zostanie dopisany jako logotwórca, jednakże do zarządu nie trafi, bo się po prostu nie udziela

12.08.2005
21:48
smile
[146]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

i jest błogo


/// popieram - logo super :) takie profesjonalne :)

12.08.2005
21:59
[147]

Łyczek [ LeBron James ]

niestety nie zawsze

12.08.2005
22:49
[148]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

ale bardzo często

13.08.2005
00:18
[149]

krystian_| [ Stary Wyjadacz ]

bywa tak że

13.08.2005
09:52
[150]

Łyczek [ LeBron James ]

niewiadomo gdzie jest

13.08.2005
10:17
smile
[151]

halski88 [ Ciasteczkowy Potwór ]

chyba je keks

13.08.2005
11:01
smile
[152]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

popijając go kawą

/// zaraz robię znik! Spływam nad morze :) To do wtorku :P

13.08.2005
11:15
[153]

Łyczek [ LeBron James ]

później mocną herbatką

14.08.2005
20:50
smile
[154]

Łyczek [ LeBron James ]

up....

15.08.2005
12:48
[155]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

gdy skończył popijać

15.08.2005
22:02
[156]

krystian_| [ Stary Wyjadacz ]

poszedł se kimać

15.08.2005
22:08
[157]

Łyczek [ LeBron James ]

nie mógł wytrzymać

15.08.2005
22:10
[158]

Golden Man [ Chor��y ]

lecz zaczął wywijać

15.08.2005
22:12
[159]

Fabianos [ Legionista ]

Za lasem kutasem :P

15.08.2005
22:15
[160]

Łyczek [ LeBron James ]

fabianos ---> śmieszny wers, ale może lepiej nie używaj wulgaryzmów :)

15.08.2005
22:20
[161]

Fabianos [ Legionista ]

Łyczek ----> sorki nie mogłem sie powstrzymać, przypomnała mi sie piosenka :::

Włóczykij za lasem wywija ku.....

I wszystkich których uraziłem SORKI!!!

15.08.2005
22:46
[162]

sidney22 [ Generaďż˝ ]

stanął mu czasem

15.08.2005
22:48
[163]

melkora [ Generaďż˝ ]

zegar za pasem

15.08.2005
22:49
[164]

Łyczek [ LeBron James ]

ale nagle opadł

Fabianos ---> nic się nie stało :)

15.08.2005
22:54
smile
[165]

Fabianos [ Legionista ]

i tak wisiał

15.08.2005
23:38
smile
[166]

Fabianos [ Legionista ]

UPPPPPPPPP XD

15.08.2005
23:41
[167]

bojan997 [ Parówkowy boss ]

jak stara hustawka

15.08.2005
23:45
[168]

Łyczek [ LeBron James ]

nie miał siły

16.08.2005
00:13
[169]

krystian_| [ Stary Wyjadacz ]

wróg nie miły

16.08.2005
00:15
[170]

la fessée [ je ne taime plus ]

posiłki już przybyły

16.08.2005
00:16
[171]

Łyczek [ LeBron James ]

niestety już zapóźno

16.08.2005
00:20
[172]

krystian_| [ Stary Wyjadacz ]

pomoc na próżno

16.08.2005
13:10
smile
[173]

krystian_| [ Stary Wyjadacz ]

UP

16.08.2005
13:35
[174]

eHerbert [ Konsul ]

w nogach luźno

16.08.2005
13:49
[175]

eHerbert [ Konsul ]

////UP^^
///Hej no... A tak ciekawei się zaczynało robić :)

16.08.2005
14:34
[176]

Ze wsi [ Generaďż˝ ]

skarpety śmierdziały mu

16.08.2005
14:37
[177]

serphin [ Generaďż˝ ]

pora mycia nóg

16.08.2005
14:55
[178]

Łyczek [ LeBron James ]

pomoże nawet Bóg

16.08.2005
14:57
[179]

la fessée [ je ne taime plus ]

ktoś dorwał łuk

16.08.2005
14:58
[180]

serphin [ Generaďż˝ ]

to Robin Hood

16.08.2005
15:01
[181]

Łyczek [ LeBron James ]

Koniec Wątku !!! Zaraz zrobie następny

16.08.2005
15:09
[182]

Łyczek [ LeBron James ]

Nowa część:

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.