GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Forum CM: KIJ W MROWISKO - uwaga tylko dla doroslych

29.07.2005
09:31
smile
[1]

klod______ [ Centurion ]

Forum CM: KIJ W MROWISKO - uwaga tylko dla doroslych

Rozpowszechnione jest przeświadczenie, że coś takiego jak własność intelektualna istnieje i że natura tej własności jest taka sama jak natura własności przedmiotów materialnych czyli rzeczy. Przeświadczenie takie podtrzymywane jest przez krzykliwą propagandę ferowaną w mediach przez rozmaite grupy nacisku pod pretekstem walki z piratami. Grupy owe uzyskały od państwa przywileje w naturalny sposób przekładające się na korzyści materialne i dążą do ich zachowania a nawet rozszerzenia. Na straży tych przywilejów ma, oczywiście, stać państwowa policja i państwowy wymiar sprawiedliwości. Niezorientowany radiosłuchacz, telewidz lub czytelnik prasy jest dodatkowo napominany przez rozmaite międzynarodowe autorytety, ma także ugiąć się pod ciężarem ogromnych strat, jakie wolny obrót informacją przynosi nie tylko wielkim firmom software'owym czy najbogatszym przedstawicielom show-businessu ale i -- co najgorsze -- budżetowi państwa. Istnienie własności intelektualnej przyjmowane jest powszechnie jako pewnik -- nikt prawie nie poddaje go w wątpliwość, nikt nie przedstawia innego podejścia do tego problemu. Tymczasem różnica między własnością zwykłą, tradycyjną, odnoszącą się do rzeczy, a własnością intelektualną istnieje, jest znacząca i, sądzę, staje się łatwo widoczna dla każdego już po krótkiej refleksji.

29.07.2005
09:38
[2]

Dagger [ Legend ]

Staje się szczególnie widoczna jeśli porównać ochrone prawnoautorską z ochroną patentową.

29.07.2005
09:41
[3]

Dagger [ Legend ]

Ciekawy komentarz przy okazji amerykańskiego wyroku dotyczącego p2p

29.07.2005
10:10
[4]

klod______ [ Centurion ]

izabelinie ;) przetlumaczysz nam ???( a zwlaszcza mnie ;))

Media companies are jubilant at a Supreme Court judgment, but Congress should take them on




AS USUAL, America's Supreme Court ended its annual term this week by delivering a clutch of controversial decisions. The one that caught the attention of businessmen, and plenty of music lovers, was a ruling concerning the rampant downloading of free music from the internet.

Nine elderly judges might have been forgiven for finding the entire subject somewhat baffling. In fact, their lengthy written decisions on the case betray an intense interest, as well as a great deal of knowledge. Moreover, they struck what looks like the best available balance under current laws between the claims of media firms, which are battling massive infringements of their copyrights, and tech firms, which are keen to keep the doors to innovation wide open (see article).

This case is only the latest episode in a long-running battle between media and technology companies. In 1984, in a case involving Sony's Betamax video recorder, the Supreme Court ruled that technology firms are not liable if their users infringe copyright, provided the device is “capable of substantial non-infringing uses”. For two decades, this served as a green light for innovations. Apple's iTunes, the legal offspring of illegal internet file-sharing, is among the happy results. But lately, things have turned against the techies. In 2000, a California court shut down Napster, a distributor of peer-to-peer (P2P) file-sharing software. It had, the court decided, failed to stop copyright violations (though the firm relaunched as a legal online-music retailer).


Innovation and intellectual property
Jun 30th 2005
Peer-to-peer
Mar 31st 2005



United States



The internet

Intellectual property

Music



The Supreme Court publishes its decision on the case. See also Napster.







In its ruling this week, the court unanimously took the view that two other P2P firms, Grokster and StreamCast, could be held liable if they encourage users to infringe copyrights. The vast majority of content that is swapped using their software infringes copyrights, which media firms say eats into their sales. Although the software firms argued they should not be responsible for their customers' actions, the court found that they could be sued if they actually encouraged the infringement, and said that there was evidence that they had done so. On the other hand, the court did not go as far as media firms demanded: they wanted virtually any new technology to be vulnerable to legal action if it allowed any copyright infringement at all.

Turning customers into pirates

Both the entertainment and technology industries have legitimate arguments. Media firms should be able to protect their copyrights. And without any copyright protection of digital content, they may be correct that new high quality content is likely to dry up (along with much of their business). Yet tech and electronics firms are also correct that holding back new technology, merely because it interferes with media firms' established business models, stifles innovation and is an unjustified restraint of commerce. The music industry is only now embracing online sales (and even experimenting itself with P2P) because rampant piracy has demonstrated what consumers really want, and forced these firms to respond.

The Supreme Court tried to steer a middle path between these claims, and did a reasonable job. But the outcome of the case is nevertheless unsatisfactory. That's not the court's fault. It was struggling to apply a copyright law which has grown worse than anachronistic in the digital age. That's something Congress needs to remedy.

In America, the length of copyright protection has increased enormously over the past century, from around 28 years to as much as 95 years. The same trend can be seen in other countries. In June Britain signalled that it may extend its copyright term from 50 years to around 90 years.

This makes no sense. Copyright was originally intended to encourage publication by granting publishers a temporary monopoly on works so they could earn a return on their investment. But the internet and new digital technologies have made the publication and distribution of works much easier and cheaper. Publishers should therefore need fewer, not more, property rights to protect their investment. Technology has tipped the balance in favour of the public domain.

A first, useful step would be a drastic reduction of copyright back to its original terms—14 years, renewable once. This should provide media firms plenty of chance to earn profits, and consumers plenty of opportunity to rip, mix, burn their back catalogues without breaking the law. The Supreme Court has somewhat reluctantly clipped the wings of copyright pirates; it is time for Congress to do the same to the copyright incumbents.

29.07.2005
10:24
[5]

BamSey [ Generaďż˝ ]

Niestety Filip wyjechał i wraca w sierpniu:)

29.07.2005
11:03
smile
[6]

maniak1988 [ Konsul ]

zaraz ja sie ucze angielskiego od przedszkola.... ale też od podstawówki to olewam :)... momencik tylko dorwe sie do czegoś z procentami to może bede w stanie przetłumaczyc... a tak wogóle to czegoś krótszego nie mogłeś wybrac?

29.07.2005
11:21
smile
[7]

Anoneem [ Melodramatic Fool ]

Średnio bulwersujące jak dla mnie, ktos tu się chyba zatrzymał w pół zdania :)

29.07.2005
11:25
[8]

klod______ [ Centurion ]

ciag dalszy ;)

Różnica między informacją a rzeczą jest następująca [11]:
1. Informacja może być powielana bez zmniejszania jej zasobów.
2. Korzystanie z informacji nie zmniejsza możliwości korzystania z niej przez innych.

Ktoś, kto nie ma np. krzesła, może stać się jego posiadaczem na dwa sposoby. Po pierwsze, może wejść w jego posiadanie przez kupno, dzierżawę, użyczenie lub kradzież -- od innej osoby, która wówczas przestaje tym krzesłem dysponować. Po drugie, może sobie krzesło zrobić sam ale wymaga to zmniejszenia zasobów materialnych rozmaitych dóbr do konstrukcji krzesła koniecznych. W świecie materialnym działa zasada zachowania materii oraz wynikająca z niej zasada wykluczania. Korzystanie z jakiejś rzeczy przez jedną osobę, uniemożliwia korzystanie z niej przez kogoś innego. Wyklucza każdą inną osobę z korzystania z tej rzeczy. Korzystanie z jakiejś rzeczy w jeden sposób uniemożliwia korzystanie z niej w inny sposób.
Wyklucza użycie materialnych zasobów, z których ją wykonano, do innych celów. Korzystanie z rzeczy jest ekskluzywne i właśnie ta ekskluzywność jest podstawą prawa własności w stosunku do rzeczy, jak również praw podobnych, takich jak użytkowanie. Dzięki tej zasadzie łatwo jest określić przedmiot własności i jego granice, łatwo jest określić właściciela i jego odpowiedzialność w stosunku do innych osób za wyrządzone szkody.
W przypadku informacji mamy trzy możliwości jej uzyskania. Po pierwsze, ktoś, kto nie ma np. jakiejś książki czy programu komputerowego, może je od kogoś innego odkupić, pożyczyć lub ukraść. Wówczas, tak jak wyżej, poprzedni dysponent książkę lub program traci. Po drugie, może sobie sam taką książkę napisać lub program opracować. Jest mało prawdopodobne, że powstała w ten sposób książka w jakimkolwiek stopniu będzie przypominać oryginał. Jednakże już w przypadku programów komputerowych jest wysoce prawdopodobne, że niezależni programiści opracują bardzo zbliżone bądź nawet identyczne algorytmy. Żaden z nich nie może sprawiedliwie domagać się prawa własności do takiego algorytmu, skoro każdy powstał niezależnie jako efekt intelektualnego wysiłku ich twórców. Wreszcie trzecia możliwość polega na tym, że książkę lub program można sobie skserować, zeskanować, przegrać na dyskietkę lub dysk optyczny czy nauczyć się na pamięć, po czym oryginał zwrócić właścicielowi. Informacją dysponują teraz dwie osoby i każda z nich może z niej korzystać w sposób i do celów, jakie uzna za stosowne. Informacja uległa powieleniu bez żadnego umniejszenia jej zasobów. Informacja uległa powieleniu bez żadnej straty dla jej pierwotnego dysponenta. W przestrzeni, gdzie istnieje
informacja, nie działa bowiem zasada zachowania informacji w sensie podobnym do zasady zachowania materii. Nie działa też zasada wykluczania: korzystanie z informacji nie jest ekskluzywne. Z tych względów trudno jest uzasadnić ustanowienie własności informacji i równie trudno jest określić zasady jej ochrony -- przynajmniej w sposób tradycyjny, stosowany do własności w świecie materii.

29.07.2005
11:26
smile
[9]

Dagger [ Legend ]

==>klod______
Czyżbyś chciał testować nowo odkryty FAQ? :P

29.07.2005
11:29
[10]

klod______ [ Centurion ]

dagger chce nabic statystyki ;) zeby nowa ksywka nie byla legionista ;)

29.07.2005
11:30
[11]

Dagger [ Legend ]

==>klod
Myślałem że na forum CM obowiązują odrębne stopnie - chyba kiedyś był taki pomysł?

29.07.2005
11:31
[12]

klod______ [ Centurion ]

Argument odwołujący się do potocznego rozumienia własności podkreśla, że ludzie na ogół wiedzą, że nie należy kraść rzeczy będących cudzą własnością, że trzeba uzyskać zgodę właściciela na korzystanie z nich i ewentualnie zapłacić wynagrodzenie. Tymczasem w przypadku informacji potoczne podejście jest zupełnie inne. Nikt nie uważa za czyn naganny skserowanie sobie pożyczonej od zajomego książki, nagranie na magnetofonie nadawanych przez radio piosenek lub nagranie na magnetowidzie wyświetlanych w telewizji filmów. Mało kto wzbrania się przed kopiowaniem programów komputerowych z dyskietek pożyczonych od znajomych lub przed udostępnieniem własnych programów w podobnych celach. Powszechność tak zwanego piractwa wynika po części z tego właśnie faktu, że zbyt daleko posunięte roszczenia dotyczące własności intelektualnej stoją w sprzeczności z naturalnym poczuciem, że własność dotyczy tylko rzeczy (przedmiotów materialnych), zaś w przypadku informacji jest konstrukcją sztuczną.

29.07.2005
11:35
[13]

gladius [ Óglaigh na hÉireann ]

clod - dlatego też masz konstrukcję dozwolonego użytku prywatnego. Nie wiedzieć czemu (a właściwie wiedzieć - lobbing) dozwolony użytek prywatny nie stosuje się do programów komputerowych.

29.07.2005
11:36
smile
[14]

Anoneem [ Melodramatic Fool ]

"Informacją dysponują teraz dwie osoby i każda z nich może z niej korzystać w sposób i do celów, jakie uzna za stosowne. Informacja uległa powieleniu bez żadnego umniejszenia jej zasobów. Informacja uległa powieleniu bez żadnej straty dla jej pierwotnego dysponenta."

Genialne w swej prostocie, chyba właśnie zadałeś przy okazji śmiertelny cios chorej instytucji ochrony tajemnicy korespondencji :D

29.07.2005
11:53
[15]

maniak1988 [ Konsul ]

klod --> jak chcesz sobie posty ponabijać to pisz krótsze, jak bedziesz takimi długimi walił to troche to potrwa:D

29.07.2005
12:00
[16]

Indoctrine [ Konsul ]

Klod--> Muszę przyznać, że bardzo ładnie wszystko wyłożyłeś. (szkoda, że wątek i tak pewnie poleci:P)
Rzeczywiście informacja w odróżnieniu od dóbr materialnych daje się kopiować, ale tego nie rozumie większość przeciwników piractwa. I gdyby tylko firmy, twórcy, instytucje itp postępowały trochę bardziej uczciwie byłoby o wiele lepiej.

Pamiętam kiedyś jak pojawiły się artykuły w których był poruszony problem wysokich cen płyt z muzyką. Pojawiła się wyliczanka, co ile kosztuje, i na koniec wychodziło, że może 56 złotych to przesada, ale niżej 45 zejść się nie da. W tym czasie na rynku, twórcy niezależni od majorsów wydawali płyty po około 30 złotych.

Teraz dalej: muzyka w mp3 w necie jest w naszym kraju bardzo droga. Dlaczego? Przecież odpadają koszty pośrednictwa, logistyki, tłoczenia płyt, drukowania książeczek, prowizji sprzedawców.. Ale nie, jak te 11-13 piosenek kupisz w mp3 na przykład w onetplejerze to wyjdzie cena prawie jak za płytę :D


To wszystko razem powoduje u ludzi poczucie niesprawiedliwości i efekty są jakie widać.

29.07.2005
12:16
[17]

Sauron_ [ Chor��y ]

A propos muzyki na CD - czy nikt z was nie zastanawiał się dlaczego ta sama płyta na kasecie magnetofonowej kosztuje 2 lub nawet 3 razy taniej niż na CD? Szczerze mówiąc mnie zawsze ta dysproporcja fascynowała (może nawet niezdrowo) tym bardziej, że z mojej wiedzy wynika, że wysokość opłaty nie zależy od nośnika oraz wg. mnie koszt jednostkowy kasety magnetofonowej jest zbliżony do ceny czystego CD (albo nawet większy).


29.07.2005
12:17
smile
[18]

maniak1988 [ Konsul ]

to ja chyba coś jednak wypije bo was kompletnie nie rozumiem

29.07.2005
12:35
[19]

Indoctrine [ Konsul ]

Sauron_ -->

Jak to tłumaczą spece z rynku muzycznego, kasety były traktowane jako wersje demo, i firmy do nich dopłacały. A zarabiały na płytach.

Oczywiście można się zapytać czy było tak samo, jak płyt było niewiele, ale nikt na tonie odpowie :D

W przypadku płyty płacisz dodatkowo za to, że jest wygodna do słuchania i ma lepszą jakość.

To jak z filmami, na VCD kosztuje 20 złotych, na DVD 99. Różnica w jakości i dodatkach, ale koszt produkcyjny DVD(montaż itp) jest wyższy może i kilkadziesiąc procent, nie więcej.

29.07.2005
12:49
[20]

peterkarel [ Konsul ]

nie wiem o co wam biega;]

29.07.2005
12:58
smile
[21]

mgk [ Generał - Pacyfista ]

prawa autorskie to ciekawa rzecz
Jak myślicie
Czy gdy ktoś kupi sobie u architekta projekt i po wybudowaniu mu sie spodoba to moze jeszcze raz go zbudowac na innej swojej dzialce - np dwa domy dla dzieci ?
Czy gdy jakis architekt skopal dokumentnie projekt co inwestor zauważyl po wybudowaniu (bo nie mial kwalifikacji by odczytac dokumentacje budowlaną) to czy może zatrudnic innego by poprawil istniejący budynek ??

29.07.2005
13:08
[22]

Indoctrine [ Konsul ]

mgk-->

Na zdrowy rozsądek:

Tak, mogę zbudować sobie dowolną liczbę domków na tym projekcie.

Tak, mogę przebudować domek jak architekt coś skopał.

A teraz prawnie:

Można zbudować tylko raz na jedną "licencję".

Jeśli udowodnię partactwo architekta, mogę przebudować, w innej sytuacji niekoniecznie.

29.07.2005
13:11
[23]

ZgReDeK [ Wredne Sępiszcze ]

No a mnie dziwi jak oni licza te straty.
Jest plyta ktora mnie interesuje, ale nie mam pieniedzy by ja kupic i sciagam ja z internetu. ?? przeciez nic nie traca skoro i tak bym tego nie kupil, inna sytuacja jest gdy mam pieniadze a jednak sciagam z internetu

29.07.2005
13:12
[24]

klod______ [ Centurion ]

cd 4

Obrońcy konieczności państwowej ochrony twórców i wynalazców argumentują, że należy im zapewnić motywacje
(ekonomiczne) do tworzenia. Jednak w historii wielkie dzieła powstawały bez takiej ochrony. Skutki zapewnienia takich
motywacji są identyczne jak w sferze przedmiotów materialnych: na ochranianym rynku obserwujemy nadprodukcję -- stąd
zalew rynku wydawniczego, muzycznego i filmowego dziełami o wątpliwej jakości i przemijającej sławie. Nazywane jest to
eufemistycznie "komercjalizacją kultury". Podobne zjawisko zachodzi w sferze oprogramowania komputerowego. Pojawiają
się programy o nikomu niepotrzbnych funkcjach, a firmy software'owe procesują się o to, która z nich jest właścicielem
interface'u windows, języka Postscript czy pomysłu na jednoczesne przewijanie dokumentów w dwóch oknach [1].
Największymi obrońcami własności intelektualnej są, jak zwykle, ci, którzy czerpią z niej korzyści materialne, czyli twórcy,
pisarze, dziennikarze, artyści sceny, prawnicy itd. Jednak ich opinia w tej kwestii nie może być obiektywna -- nemo iudex in
causa sua.

29.07.2005
13:22
[25]

Pichtowy [ Konsul ]

W takim razie moje zdanie jest takie ze idealnym rozwiazaniem bylyby gry/programy/muzyka zabezpieczone przed przegrywaniem z idealny sposob. Wtedy moznaby robic z nimi cokolwiek sie chce,czyli glownie sprzedawac albo kupowac urzywane wersje. Mysle ze autorzy byliby zadowoleni, a gracze tez (choc nie tak bardzo). Mysle ze ceny moglyby wtedy troche spasc, choc najwieksze hity ktore mialyby wielkie wziecie (taki WoW) pewnie bylyby ciagle bardzo drogie.

29.07.2005
13:27
[26]

klod______ [ Centurion ]

i na koniec

Tomasz Jefferson, współautor Konstytucji Stanów Zjednoczonych, napisał:
Jeśli istnieje jakaś rzecz, którą natura uczyniła mniej niż inne podatną na wyłączne posiadanie, to jest nią działanie
władzy myślenia zwanej ideą. Jednostka może ją posiadać jako swoją wyłączną własność dopóty, dopóki
zachowuje ją dla siebie. Atoli w chwili, kiedy wyjawi ją innym, idea narzuca się im i przechodzi w ich posiadanie.
Ten zaś, który ją otrzymuje, nie może się jej pozbyć. Cechą charakterystyczną idei jest to, iż nie można posiadać jej
w części, bowiem każdy posiada ją w całości. Człowiek, który otrzymuje ją ode mnie, sam zdobywa wiedzę, nie
pomniejszając mojej; wszak jeśli ktoś zapala ode mnie swój kaganek, otrzymuje światło, wcale nie umniejszając
mojego. Idee winny zatem swobodnie rozprzestrzeniać się pomiędzy ludźmi dla ich moralnego i wzajemnego
zbudowania, poprawy ich warunków życia, tak bowiem -- jak się wydaje -- w swej łaskawości zrządziła natura. Ona
to sprawiła, że idee rozchodzą się wzdłuż i wszerz jak ogień, nigdzie nie tracąc nic ze swej intensywności. Są one jak
powietrze, którym oddychamy, w którym poruszamy się i jesteśmy; nie ograniczają i nie zezwalają na wyłączne
przywłaszczenie. Wynalazki zatem, z natury, nie mogą być przedmiotem [wyłącznej] własności. [tłum. Jan Kłos]



fragmenty pochodzą z publikacji "Wolność i własność w Internecie" Dr Jan Jacek Szymona z Instytutu Liberalno-Konserwatywnego z Lublina

29.07.2005
13:28
[27]

gro_oby [ Generaďż˝ ]

mi sie wydaje ze ceny wtedy bylyby takie jak na ps2:) bo skoro nie mozna plytek skopjowac i niema piractwa, to jedyna mozliwosc to kupic gre orgtinalna:D a jak sie niema wyboru to cena gry moze miec nawet 200-300zl:) bo i tak ja ludzie kupia;P

29.07.2005
13:34
[28]

-=Złośliwy_buraK=- [ Pretorianin ]

A moze wprowadzic konkurencje ? Tzn jak wychodzi dana gra to niech będzie np 4 dystrybutorów :) Każdy bedzie chcial zeby jego wersja była sprzedawana jak najwięcej a wiec ceny pujdą w dół :)

29.07.2005
13:38
smile
[29]

Alek_ [ Chor��y ]

Najwięcej kontrowersji wzbudza patentowanie tego co już dawno zostało wynazlezione.
Również tych rzeczy które są banalne. Jedną z rzeczy które się patentuje jest oprorgamowanie.
Zgodnie z prawem patent może dotyczyć tylko urządzenia, ale prawnicy z USA patenty na oprogramowanie
tłumaczą tym że program to zbiór 1 i 0 i jest różne na innych komputerach więc są to różne urządzenia.
W USA istnieje najgłupsze patenty, opatentowano tam np:
Pasek postępu, sklep internetowy, wszelakie algorytmy potrzebne przy wytwarzaniu praktycznie każdego
programu.
Oczywiście większość pantentów jest w rękach firma Amerykańskich firm takich jak (M$, Sun, Ibm, HP itd.)
Patenty te najbardziej uderzają w wolne oprogramowanie i małe firmy.
Na szczeście patenty w UE jeszcze nie występują ale były ostre naciski by je wprowadzić.
Na szczęscie między innymi dzięki Polsce nie zostały one wprowadzone. Ostatnio było głosowanie w tej sprawie.
Dla zainteresowanych szczegóły: https://www.ffii.org.pl/
Poniżej link na kolejny patent wymyślony przez M$ :). Ups właśnie go złamałem

29.07.2005
13:43
[30]

mgk [ Generał - Pacyfista ]

Projekt architektoniczny jest licencja na jednokrotne wykorzystanie w jednym miejscu - nawet tzw projekty typowe. mozna oczywiście sprzedać prawa autorskie i wtedy ktoś może sobie budować do woli -ale nie może przerabiać ;-)
Do skopanego projektu można wezwać tylko autora ;-)) który zwykle jeszcze bardziej spieprzy ;-) - chyba że autor wyda zgodę na ingerencje innego twórcy.
Inne pytanie - czy grafik sprzedając logo - może to logo lub jego część sprzedać ponownie innemu klientowi ???

29.07.2005
13:51
[31]

klod______ [ Centurion ]

Szczególną rolę w globalizacji ochrony własności intelektualnej odegrały Stany Zjednoczone. Do roku 1891 Stany
Zjednoczone nie chroniły praw obcych autorów. Jak pisze prof. Debora Halbert "gdzieś pomiędzy rokiem 1891 a 1988 Stany
Zjednoczone z pirata stały się policjantem i dokonały znaczącej zmiany sposobu postrzegania własności intelektualnej". Od
połowy lat 80-tych Stany Zjednoczone wywierają silną ekonomiczną presję na inne kraje aby te przyjęły
rozwiązania dotyczące ochrony własności intelektualnej podobne do amerykańskich. Wiąże się to ściśle z przechodzeniem
gospodarki amerykańskiej z epoki industrialnej do epoki informacyjnej i z koniecznością państwowej ochrony interesów
amerykańskich producentów informacji.

29.07.2005
14:01
[32]

Indoctrine [ Konsul ]

mgk--> Jeśli grafik zrzekł się praw autorskich to nie może sprzedać. Jeśli nie sprzedał ani nie zrzekł się, to chyba może to zrobić bez przeszkód.

29.07.2005
14:54
[33]

mgk [ Generał - Pacyfista ]

Ale czy to etyczne ???

29.07.2005
15:30
[34]

jiser [ generał-major Zajcef ]

mgk ~~>
Ale przecież dokładnie taka sama sytuacja jest przy sprzedaży tekstów (artykułów) oraz wykonywaniu stron WWW na zamówienie. Już w momencie wstępnych rozmów wiadomo, że sprzedaż tego rodzaju treści będzie się wiązał z zrzeczeniem się praw autorskich. Później, taki autor layoutu WWW nie ma .. khem khem .. prawa kożystać z elementów tejże jego własności. Tylko jak to rozumieć, skoro cały czas wykonuje swoją pracę w jakimś charakterystycznym dla siebie stylu ?

BTW. Nie znam się zupełnie na tej części prawa. Słyszałem, że w sytuacji napisania artykułu na zamówienie obowiązuje podatek w wysokości 50% z racji przekazania majątkowych praw autoskich. To prawda ? Czy ktoś mógłby mi to wyjaśnić ?

29.07.2005
15:59
[35]

mgk [ Generał - Pacyfista ]

Dziela chronione prawem autorskim maja prawo do 50% kosztow uzysku i od reszty dopiero płaci się podatek np19%
Jest pewna kwota chyba ok 30 tys. rocznie po przekroczeniu ktorej od takich umow pobiera się VAT - ale nie jestem ekspertem bo od prawie roku mam firme i podatek liniowy ;-)

29.07.2005
16:57
[36]

jiser [ generał-major Zajcef ]

mgk ~~>
Dziękuję. Tyle właśnie mówiła moja skromna w tej materii wiedza.

A czy są jakieś paragrafy względem sytuacji z przekazaniem praw autorskich ? Bo jak przypuszczam, Ty nie miałeś z tym problemów - Twoje zajęcie chyba nie wymaga zrzekania się praw. Tak zrozumiałem z Twoich wypowiedzi.

29.07.2005
17:02
[37]

mgk [ Generał - Pacyfista ]

Ja nigdy nie zrzekalem się praw - podobnie moi podwykonawcy - robiąc projekty np elektryki maja 50 % kosztów i zachowuja prawa autorskie do dziela. Ale podkreślam ja nie jestem tu ekspertem - ja tylko korzystalem i korzystam z tej formy rozliczeń

29.07.2005
17:02
[38]

mgk [ Generał - Pacyfista ]

Paragrafy są pewnie w prawie autorskim

29.07.2005
17:26
smile
[39]

neXus [ Fallen Angel ]

mgk - > kwotą tą jest 10 tys euro, po przekroczeniu tej kwoty musisz już płacic VAT. Poniżej można, ale nie trzeba (jak co komu się opłaca)

Co do podatku - 50% wlicza się w koszty przychodu, od pozostałej części płaci się 19%

Co do praw autorskich - jest to indywidualna umowa między autorem a kupującym. Najchętniej kupujący wymagają się całkowitego zrzeknięcia się praw autorskich w celu pełnej dyspozycji danymi materiałami, autorzy wymagają tylko by ich imię i nazwisko było zamieszczane jako twórcy (szczególnie jeśli chodzi o materiały pisane).
Co do zdjęc - zależy od unikatowości zdjęć. Zazwyczaj podobnie jak w przypadku materiałów pisanych...

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-07-29 17:24:58]

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.