GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Monty Python jeszcze raz

18.04.2002
10:53
[1]

Astrea [ Genius Loci ]

Monty Python jeszcze raz

ŚWIAT SZTUKI
(Wywiad z sir Edwardem Rossem)


--------------------------------------------------------------------------------
SPIKER Eric Idle
REDAKTOR John Cleese
SIR EDWARD ROSS Graham Chapman

--------------------------------------------------------------------------------
SPIKER
Witam państwa w kolejnym wydaniu magazynu "Świat Sztuki". Na początek zajmiemy się kinem.

REDAKTOR
Dobry wieczór. Jednym z najpłodniejszych reżyserów kinowych naszych czasów i wszechczasów jest: Sir Edward Rosse. Po pięcioletniej przerwie powrócił do kraju, żeby wziąć udział w przeglądzie swoich filmów w "National Film & Teather". Mamy zaszczyt gościć go dziś w studio.

SIR EDWARD ROSS
Dobry wieczór.

REDAKTOR
Edwardzie... Pozwolisz, że będę ci mówił po imieniu?

SIR EDWARD ROSS
Nie ma sprawy...

REDAKTOR
Nie wszyscy to lubią, nie rozumiem czemu? Chyba są nadwrażliwi więc wolę spytać.

SIR EDWARD ROSS
Mnie to nie przeszkadza.

REDAKTOR
A więc Edwardzie. Przepraszam, że poruszyłem ten temat.

SIR EDWARD ROSS
Proszę mi mówić Edwardzie.

REDAKTOR
Dziękuję za współpracę. To mnie czasem przerasta...

SIR EDWARD ROSS
Rozumiem.

REDAKTOR
Trudno znaleźć idealne porozumienie, żeby rozmówca się wyluzował...

SIR EDWARD ROSS
Właśnie.

REDAKTOR
To głupstwo. Ale nie ważne. Nie mówmy już o tym... A więc Ted... gdy nakręciłeś pierwszy film... Mogę ci mówić Ted? To krócej niż Edward.

SIR EDWARD ROSS
Pewnie. Wszyscy mówią do mnie Ted.

REDAKTOR
Ależ oczywiście, to krócej. Nieprawdaż?

SIR EDWARD ROSS
W rzeczy samej.

REDAKTOR
I o wiele mniej formalnie!

SIR EDWARD ROSS
Dobra. Ted, Edward! Co za różnica?

REDAKTOR
Super. A ty mów do mnie Tom! Daruj sobie Tomaszów i podobne bzdury! Ha, ha, ha... Na czym to stanęliśmy? A! "Edziu Skarbie", kiedy ostatni raz ... ?

SIR EDWARD ROSS
O bardzo przepraszam ale nie lubię, gdy ktoś zwraca się do mnie: "Edziu Skarbie"!

REDAKTOR
Co?

SIR EDWARD ROSS
Nie lubię, gdy ktoś zwraca się do mnie: "Edziu Skarbie".

REDAKTOR
[chwila przerwy]

Powiedziałem do ciebie "Edziu Skarbie"?

SIR EDWARD ROSS
No jasne! Rób pan w końcu ten wywiad...

REDAKTOR
Nie sądzę abym powiedział do ciebie "Edziu Skarbie".

SIR EDWARD ROSS
Tak, powiedział pan!

REDAKTOR
Ja powiedzialem do niego "Edziu Skarbie"?

[publiczność na widowni w studio mruczy "Tak, tak, tak..."]

REDAKTOR
Nie powiedziałem do ciebie "Edziu Skarbie". Prawda "Kochanieńki"?

SIR EDWARD ROSS
Nie mów do mnie "Kochanieńki" !

REDAKTOR
A mogę "Słodziutka Śliweczko?

SIR EDWARD ROSS
Nie.

REDAKTOR
"Kiciu"?

SIR EDWARD ROSS
Nie!

REDAKTOR
"Aiołeczku"?

SIR EDWARD ROSS
Nie! Zacznijmy wreszcie !

REDAKTOR
A "Frank"? Może być?

SIR EDWARD ROSS
[nieufnie]

Dlaczego akurat "Frank"?

REDAKTOR
To śliczne imię. Prezydent George Bush Junior ma jeża, który się tak nazywa.

SIR EDWARD ROSS
Co tu jest grane?

REDAKTOR
Frank... Franek... Franeczek... Mały Franuś...

SIR EDWARD ROSS
Nie. Wychodzę. Spływam. Spadam stąd. Nigdy mnie tak...

[wychodzi]

REDAKTOR
[głośno]

Opowiedz nam coś o swoim ostatnim filmie sir Edwardzie.

SIR EDWARD ROSS
[prawie poza sceną]

Proszę?

REDAKTOR
Zechciałbyś opowiedzieć nam o swoim ostatnim filmie?

SIR EDWARD ROSS
A nie będzie "Kiciusiów"?

REDAKTOR
Przyrzekam.

[klepie siedzisko krzesła obok siebie]

Proszę, Sir Edwardzie.

SIR EDWARD ROSS
Mój ostatni film?

REDAKTOR
Tak, Sir Edwardzie.

SIR EDWARD ROSS
Pomysł przyszedł mi do głowy, gdy zacząłem pracować w branży w 1919 roku. Byłem wtedy tylko chłopcem od podawania herbaty i ...

REDAKTOR
Zamknij się!

18.04.2002
10:53
smile
[2]

Astrea [ Genius Loci ]

ARTUR "DWIE SZOPY" JACKSON -------------------------------------------------------------------------------- REDAKTOR Eric Idle ARTUR Terry Jones DRUGI REDAKTOR John Cleese -------------------------------------------------------------------------------- [Studio telewizyjne, w którym na dwóch krzesłach siedzą Redaktor i Artur "Dwie Szopy" Jackson]. REDAKTOR W zeszłym tygodniu w Royal Festival Hall po raz pierwszy wykonano nową symfonię jednego z największych współczesnych kompozytorów, Artura "Dwie Szopy" Jacksona. ARTUR Dobry wieczór. REDAKTOR Pozwoli pan, że na chwilę zboczę z tematu. Intryguje mnie ten pański przydomek - "Dwie Szopy". Skąd on się wziął? ARTUR To żaden pseudonim, po prostu kilku moich przyjaciół tak mnie nazywa. REDAKTOR Rozumiem. Czy ma pan dwie szopy? ARTUR Nie, mam tylko jedną i to od dawna. Jednak kilka lat temu powiedziałem, że rozważam możliwość postawienia drugiej i od tamtej chwili niektórzy nazywają mnie "Dwie Szopy"... REDAKTOR Mimo, że ma pan tylko jedną? ARTUR [zniecierpliwiony] Tak. REDAKTOR Rozumiem. Ma pan może zamiar kupić drugą? ARTUR Nie. REDAKTOR ...żeby przydomek pasował... ARTUR Nie! REDAKTOR Rozumiem. Wracając do pańskiej symfonii... czy skomponował ją pan... w szopie? ARTUR [oburzony] Nie! REDAKTOR A skomponował pan cokolwiek w tej swojej szopie? ARTUR Nie! To najzwyklejsza w świecie ogrodowa szopa! [w tle rozmawiających pojawia się zdjęcie ogrodowej szopy] REDAKTOR Rozumiem. Więc chce pan postawić drugą, żeby w niej komponować... ARTUR Skąd! Dajmy już spokój tym szopom, one nie mają żadnego znaczenia. Kilku przyjaciół nazywa mnie "Dwie Szopy" i na tym koniec! Proszę mnie zapytać o muzykę. Jestem kompozytorem! [rozpaczliwie] Ludzie nieustannie nagabują mnie o te szopy. To już przesada! Mam już dość tego tematu! Wolałbym wcale nie mieć tej szopy! REDAKTOR Podejrzewam, że ma pan zamiar ją sprzedać. ARTUR Sprzedam, a owszem! REDAKTOR To będzie pan Artur "Bez Szopy"... ARTUR Skończ pan z tymi szopami!!! REDAKTOR Z całym szacunkiem panie Jackson, mieliśmy mówić o pańskiej symfonii. ARTUR [zdezorientowany] Co? REDAKTOR To symfonia na organy i bębenki... [Artur spostrzega zdjęcie szopy] ARTUR : Co to takiego? To szopa! Zdejmijcie to zdjęcie! [redaktor znacząco kiwa głową w stronę kamerzysty i zdjęcie znika a w jego miejsce pojawia się wizerunek Artura] ARTUR W porządku. REDAKTOR A teraz panie Jackson, przejdźmy do symfonii... [na ekranie pojawia się duży napis: ARTUR "DWIE SZOPY" JACKSON] REDAKTOR Zdaje się, że interesował się pan rozpoznawaniem pociągów... ARTUR [całkowicie zdezorientowany] Co? REDAKTOR Słyszałem, ze jakieś trzydzieści lat temu bardzo pana interesowało rozpoznawanie pociągów. ARTUR Co to ma do cholery wspólnego z moją muzyką?! [wchodzi drugi redaktor] DRUGI REDAKTOR Masz z nim kłopoty? REDAKTOR Niewielkie. DRUGI REDAKTOR [bierze Artura za oszewki i podnosi go z krzesła] My redaktorzy jesteśmy o wiele lepsi od takich jak ty, "Dwie Szopy". REDAKTOR Właśnie, zmiataj stąd "Dwie Szopy"! To studio jest za małe dla nas trzech! [wykopują Artura z kadru] DRUGI REDAKTOR Wymyśl swój własny program, ćwoku jeden! REDAKTOR [z uśmiechem w stronę kamery] Artur "Dwie Szopy" Jackson.

18.04.2002
11:01
smile
[3]

Astrea [ Genius Loci ]

INSPEKTOR TYGRYS (SKECZ W STYLU AGATY CHRISTIE) -------------------------------------------------------------------------------- INSPEKTOR GERALD TYGRYS John Cleese PUŁKOWNIK PICKERING Graham Chapman PANI VELLOPER Carol Cleveland GŁÓWNY INSPEKTOR UWAGA Eric Idle ZASTĘPCA KOMENDANTA POLICJI KTOŚSTOIZAPANEM Terry Jones POSTERUNKOWY Michael Palin KOMENDANT POLICJI POŻAR Ian Davidson TRUMNIARZ Terry Jones GŁOS CZYTAJĄCY LIST Graham Chapman -------------------------------------------------------------------------------- [zbliżenie na kobietę - panią Velloper, pijącą herbatę z filiżanki] NAPIS: TYMCZASEM W ŚRODKU [odjazd kamery; ukazuje się wnętrze angielskiego salonu; na środku stoi sofa, na której siedzi pani Velloper; przed sofą ława; z tyłu zapalona lampa stojąca, stolik, regał z książkami, stojący zegar, kominek; obok sofy a przed kominkiem stoi pułkownik Pickering, ubrany w strój sportowy; na zewnątrz szaleje burza; do salonu energicznie wchodzi inspektor Tygrys, ubrany w płaszcz z kapeluszem na głowie] INSPEKTOR TYGRYS Dom jest otoczony. Niestety nie musze prosić, żeby nikt opuszczał pokoju! Nie! Muszę prosić nikogo... Nie! Musze prosić wszystkich... Nie! Musze nie prosić, żeby nikt opuszczał pokoju... [zaczyna przechadzać się po salonie; na twarzach zebranych w salonie pojawia się konsternacja; do sofy podchodzi mężczyzna ubrany w strój kierowcy i dziewczyna] Nikogo nie musze prosić, żeby nie opuszczał pokoju... Nie! Nikt nie musi prosić, żeby pokój nie wychodził... Nie! Ja... Ja proszę pokój, żeby ktoś nie wyszedł... Nie! Proszę nikogo w pokoju, ktoś może wyjść. Powinienem ja! Powinienem wyjść z pokoju? Każdy musi opuścić pokój! Jak jest teraz, gdy oni są w środku? Jasne? PUŁKOWNIK PICKERING Nie chce pan, żeby ktokolwiek opuszczał pokój? INSPEKTOR TYGRYS Państwo podstawie, że się pozwolą... Przepraszam. Państawię poprzez zezwolę się... Pańzwolę się przed po... przezezwolę się przeze przed... Przepraszam na chwilę. [szybkim i zdecydowanym ruchem kilka razy uderza się w głowę a następnie, chwytając ją oburącz, wykonuje ruchy jakby ustawiał ją na właściwym miejscu] Państwo pozwolą, że się przedstawię. Niestety musze prosić, o to żeby nikt nie opuszczał pokoju. Państwo pozwolą, że się przedstawię. Inspektor Tygrys. WSZYSCY Tygrys?! INSPEKTOR TYGRYS [podskakuje wystraszony] Tygrys?! Gdzie? [uspokaja się] Ja Tygrys. [do pani Velloper] Ty Jane. [do wszystkich] Przepraszam. Państwo pozwolą, że się przedstawię. Niestety muszę prosić, żeby nikt nie opuszczał pokoju. PANI VELLOPER Dlaczego? INSPEKTOR TYGRYS To proste. [przechadza się po salonie wokół ławy] Skoro zwłoki znaleziono w tym pokoju... a nikt go nie opuścił, zatem mordercą musi być ktoś w tym pokoju. [po okrążeniu ławy staje na swoim miejscu] PUŁKOWNIK PICKERING Jakie zwłoki? INSPEKTOR TYGRYS Zwłoki... w tym pokoju, musi być morderca. [przechadza się po salonie wokół ławy] Morderca zostawił zwłoki a ja przybyłem bez zwłoki do tego pokoju, którego nikt nie może opuścić. Opuścić pokoju bez zwłoki nikt nie może. Zwłoki w tym pokoju... bez zwłoki przybyłem po zwłoki. Zwłoki nie mogą opuszczać mordercy w tym pokoju. [po okrążeniu ławy staje na swoim miejscu; z wewnętrznej kieszeni płaszcza wyjmuje buteleczkę, z której wysypuje tabletki] Bez zwłoki łyknij tabletki tygrysie. Ktokolwiek zostawił zwłoki bez zwłoki wyjść nie może. Nikt nie może opuścić zwłok. [połyka tabletki; do salonu wchodzi chirurg z dwiema pielęgniarkami pchającymi łóżko na kółkach] Pań zwłoki... po zwłoki... przed się zwłoki... [jedna z pielęgniarek bierze za ramię inspektora Tygrysa, który plecami opada na łóżko; lekarz przykłada do jego głowy ręczną piłę i zaczyna ciąć; zaciemnienie] NAPIS: TEN SAM POKÓJ CHWILĘ PO LOBOTOMII *) [rozjaśnienie; inspektor Tygrys, z zabandażowaną głową, wstaje z łóżka] CHIRURG A teraz Sir Geraldzie? INSPEKTOR TYGRYS Tak lepiej. Państwo pozwolą, że się przedstawię. Jestem Inspektor Tygrys i muszę prosić, żeby nikt nie opuszczał pokoju. [podnosząc kciuk do góry, z nieukrywanym zadowoleniem "puszcza oko" do chirurga stojącego przed drzwiami; ekipa medyczna opuszcza salon] Ktoś tu popełnił morderstwo a mordercą jest ktoś w tym pokoju. Pytanie brzmi... kto? PUŁKOWNIK PICKERING Tu nie było żadnego morderstwa. INSPEKTOR TYGRYS Nie było morderstwa? WSZYSCY Nie. INSPEKTOR TYGRYS [zaczyna się przechadzać wokół ławy] To mi się nie podoba. Zbyt proste, zbyt jasne. Zaczekam. [siada na sofie obok pani Velloper] Zbyt proste, zbyt jasne. [w salonie gaśnie światło; chwila ciszy a następnie przeraźliwy krzyk, po którym słychać strzał; światło zapala się; inspektor Tygrys siedzi na sofie z przechyloną do tyłu głową, w której widoczny jest krwawy otwór po pocisku, strzałą ma przebitą na wylot szyję, w prawej dłoni trzyma butelkę z napisem "TRUCIZNA"] PUŁKOWNIK PICKERING Na Jowisza miał racje. [do salonu wchodzi główny inspektor Uwaga, ubrany w płaszcz, z kapeluszem na głowie; razem w nim wchodzi posterunkowy] INSPEKTOR UWAGA Dom jest otoczony. Muszę prosić, żeby nikt nie wychodził z pokoju. Jestem główny inspektor Uwaga. PANI VELLOPER Uwaga? INSPEKTOR UWAGA [podskakuje wystraszony razem z konstablem; rozgląda się] Co?! Gdzie?! [reflektuje się] Ja jestem Uwaga. Uwaga - Scotland Yard. PANI VELLOPER Dlaczego mamy uważać? INSPEKTOR UWAGA [po chwili zastanowienia] Przepraszam ale nie rozumiem. PANI VELLOPER Dlaczego mamy uważać na Scotland Yard? INSPEKTOR UWAGA [po jeszcze dłuższej chwili zastanowienia] Niestety nie rozumiem. Zwłoki... [przechadza się po salonie] ...czyli mordercą musi być ktoś w tym pokoju! [staje za sofą, pomiędzy dziewczyną a pułkownikiem, na którego patrzy podejrzliwie] Chyba, że miał bardzo długie ręce, jakieś trzydzieści, czterdzieści stóp, ale taką ewentualność możemy wykluczyć. [zaczyna się nienaturalnie śmiać] Uwaga na Scotland Yard! [śmieje się coraz mocniej] Dobry dowcip. [przerywa śmiech] Dobra. A teraz czas na rekonstrukcje zdarzeń. [bierze krzesło i stawia obok sofy, od strony inspektora Tygrysa] Ja usiądę tutaj, a wy konstablu zgaście światło. [siada na krześle; posterunkowy wychodzi; po chwili gaśnie światło] Doskonale. Najpierw rozległ się krzyk... [krzyczy] ...a tuż przed zapaleniem światła rozległ się strzał... [słychać strzał; światło zapala się; na krześle, z przechyloną do tyłu głową, w której widoczny jest krwawy otwór po pocisku, siedzi martwy inspektor Uwaga, którego szyja na wylot przebita jest strzałą; wchodzi umundurowany Zastępca Komendanta Policji, któremu towarzyszy posterunkowy] KTOŚSTOIZAPANEM Dom jest otoczony a nikomu nie wolno wychodzić z pokoju, ani z reszty domu. Państwo pozwolą, że się przedstawię - zastępca Komendanta Policji**), Ktośstoizapanem. WSZYSCY Ktośstoizapanem? [posterunkowy rozgląda się] KTOŚSTOIZAPANEM Stary numer, nie dam się na to nabrać. Czas na rekonstrukcje zbrodni. Posterunkowy, będziecie inspektorem Tygrysem. POSTERUNKOWY Tak jest. [przechadza się po pokoju, naśladując inspektora Tygrysa] Nikt nie opuści pokoju... prosić powinienem... ktoś zostawił zwłoki... nikogo w pokoju bez zwłoki... musisz łyknąć tabletki tygrysie bez zwłoki... pańzwolę się stawić po... KTOŚSTOIZAPANEM Bardzo dobrze, siadajcie. [posterunkowy siada na sofie obok pani Velloper] W porządku. Teraz udamy, że światło zgasło. [sięgając do prawej, zewnętrznej kieszeni munduru] Posterunkowy, krzyczcie. [wyjmuje z kieszeni rewolwer; posterunkowy krzyczy] Teraz ktoś was zastrzeli. [strzela do siedzącego posterunkowego, który pada martwy] Drzwi się otworzą... [drzwi do salonu otwierają się i wchodzi Komendant Policji ubrany w mundur] POŻAR Nie ruszać się! Komendant Policji - Pożar. WSZYSCY Pożar! Gdzie? [komendant Pożar podskakuje wystraszony, odwraca się i rozgląda; cięcie; trumniarz] TRUMNIARZ Przerywamy ten skecz. Powrócimy do niego jak tylko pojawi się coś interesującego. Tymczasem przedstawię państwu kilku moich przyjaciół. [cięcie; przy dźwiękach żałobnej muzyki, czterej trumniarze niosą trumnę niemiłosiernie męcząc się; zatrzymują się przed oknami budynku i stawiają trumnę na ziemi; opróżniają trumnę z zawartości, rozglądają się i podnoszą trumnę; żwawo ruszają naprzód, podskakując radośnie przy dźwiękach dixielandowej muzyki; cięcie; odręcznie napisany list] GŁOS Szanowny Panie, ale ten list powinniście otrzymać na samym początku programu. Szczerze oddany Igor Wielkodupas (lat dwa). *) lobotomia - (gr. lobós - płatek ucha; płat wątroby; gr. tomé - cięcie) med. operacyjne przecięcie połączeń nerwowych płata czołowego z korą mózgową przez nacięcie istoty białej, powodujące przerwanie u chorego ataków szału lub b. silnych nieuleczalnych nerwobólów; leukotomia. wiem.onet.pl **) w tłumaczeniu Tomasza Beksińskiego użyto "Zastępca Głównego Posterunkowego"; z uwagi na to, że dokładnie chodziło o Dowódcę Posterunkowych a aktualnie dla Polaka słowo posterunkowy kojarzy się z najniższym policyjnym stopniem, uznałem, że tłumaczenie Zastępca Komendanta Policji jest bardziej adekwatne zwłaszcza, że Ktośstoizapanem występuje w mundurze oficerskim

18.04.2002
11:38
smile
[4]

Dymion_N_S [ Bezimienny ]

Astrea ---> Fantastyczne !!!!! małom z krzesła nie spadł ze śmiechu, a przy okazji oplułem monitor :))))))))))))))))) Daj coś jeszcze !!

18.04.2002
11:40
[5]

Vilya [ Wilczyca Stepowa ]

hmmm... tylko tyle ----->

18.04.2002
11:51
smile
[6]

griz636 [ Jimmi ]

Nauczyciel - Terry Jones Guseppe - Michael Palin Mariolini - John Cleese Uczeń - Eric Idle Helmut - Graham Chapman * [Sala lekcyjna. Nauczyciel pisze na tablicy: LEKCJA WŁOSKIEGO] Nauczyciel: Dobry wieczór uczniowie, witajcie na drugiej lekcji języka włoskiego, który pomożemy wam doszlifować. W zeszłym tygodniu zaczęliśmy od podstaw i nauczyliśmy się jak jest po włosku "łyżka". Ciekawe ilu z was to pamięta... * [Wszyscy uczniowie (a jest ich 6) się zgłaszają] Uczniowie : Si! Si! Si! Nauczyciel: Nie wszyscy naraz... Guseppe. Guseppe : Guideno! Nauczyciel: Doskonale, Guseppe. A mówiąc po włosku: Monto bene, Guseppe. Guseppe : Muchias gracias, siniore, gracias le studa du niele. Nauczyciel: W tym tygodniu poznamy zwroty przydatne do nawiązania rozmowy z Włochem. Na początek spróbujmy powiedzieć skąd pochodzimy. Ja na przykład powiedziałbym: Sono Englese de Gerard's Cross. Jestem Anglikiem z Gerard's Cross. Powtórzmy razem. Wszyscy : Sono Englese de Gerard's Cross. Nauczyciel: Nienajgorzej. Weźmy teraz kogoś innego. Pan Mariolini. Skąd pan pochodzi? Mariolini : Z Neapolu. Nauczyciel: Pan jest Włochem. Mariolini : Si. Nauczyciel: A więc pan powie: Sono Italiano de Napoli Mariolini : Ah, capista siniore, mile gracias. * [Uczeń podnosi rękę]. Uczeń : A preponare, Siniore. A noncore seno parle mante sinior quenon si pos sone Italiano di Napoli quanto li la Itale di Milano ? Nauczyciel: Przepraszam, ale nie zrozumiałem. * [Wstaje Helmut, ubrany w narodowy strój Bawarii]. Helmut : Bitte main herr, Was ist das word fur Muttefich? Nauczyciel: Helmut, idź na zajęcia z niemieckiego. Helmut : (wychodząc) Ah, danke. Guseppe : Kolega powiedział: Dlaczego mam mówić, że pochodzę z Neapolu, skoro mieszkam w Mediolanie? Nauczyciel: Powiedz koledze, że skoro mieszka w Mediolanie, musi powiedzieć: Sono Italiano di Milano. Uczen : A, Milano eta dol mendie di Napoli! * [Rozpętuje się kłótnia po włosku miedzy uczniami, Nauczyciel wygląda na zdezorientowanego]. Guseppe :Powiedzial, ze Mediolan jest ladniejszy od Neapolu. Nauczyciel: Jak to, stopniowania jeszcze nie przerabialismy! * [Wszyscy się kloca w typowo włoski sposob, jeden z nich wyciaga gitare i zaczyna grac jakas włoska melodie. Nauczyciel zalamany siada na krzesle. Slychac odglos zarzynanego prosięcia]. Koniec.

18.04.2002
11:52
[7]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Uwielbiam MP ;-)) Kiedyś miałem sporo skeczłw na dysku, ale uległy anihilacji podczas formatu dysku ;-((( Mój ulubiony był o mielonce ;-))

18.04.2002
11:54
[8]

Dreamquest [ Generaďż˝ ]

AAAA.... Monty....... ;o))))) Rewelacja w KAZDYM calu!

18.04.2002
11:59
[9]

griz636 [ Jimmi ]

a to to jest Klasyka z Klasyki!! Sprzedawca - Michael Palin Klient - John Cleese Kolejarz - Terry Jones Sięrżant - Graham Chapman * [Klient wchodzi do sklepu ze zwierzętami. W ręku trzyma klatkę.] * [Za ladą schylony Sprzedawca.] Klient : Dzień dobry, przyszedłem z reklamacją... (Sprzedawca nie reaguje) Proszę pani? Sprzedawca: (podnosi się) Co ma znaczyć to "proszę pani"? Klient : Przepraszam, mam katar. Przyszedłem z reklamacja. Sprzedawca: Mam przerwę obiadowa. Klient : Nieważne kolego. Chcę zareklamować tę oto papugę, którą kupiłem w tym oto sklepiku niecałe pół godziny temu! Sprzedawca: O tak, norweska błękitna, coś z nią nie tak? Klient : Zaraz panu powiem co z nią nie tak: jest martwa, oto co z nią nie tak! Sprzedawca: Wcale nie, tylko drzemie! Niech pan spojrzy... Klient : Słuchaj kolego, umiem odróżnić martwą papugę od żywej: (podnosi wyżej klatkę) ta jest martwa. Sprzedawca: Ależ skąd proszę pana, ona tylko drzemie. Klient : Drzemie? Sprzedawca: Właśnie tak. Niezwykłe ptaki te norweskie błękitne. Piękne pióra, no nie? Klient : Upierzenie nie ma tu nic do rzeczy, ta papuga jest martwa jak kamień! Sprzedawca: Ona po prostu drzemie! Klient : Dobrze, skoro drzemie, obudzę ją: * [Krzyczy przez klatkę do papugi, która leży na dnie] HALO, POLY! MAM DLA CIEBIE SMAKOWITE ŚNIADANKO, TYLKO SIĘ ZBUDŹ, PAPUŻKO POLY! * [Sprzedawca szybko ręką uderza w klatkę] Sprzedawca: Poruszyła się! Klient : Wcale nie. To pan trącił klatkę! Sprzedawca: Nic takiego nie zrobiłem! Klient : Zrobił pan! * [wyciąga papugę z klatki i krzyczy prosto do jej ucha] Klient : HALO, PAPUŻKO POLY, PRZEBUDŹ SIĘ! * [Klient podrzuca ja do góry, ta spada na ziemie] Klient : To się nazywa martwa papuga! Sprzedawca: Nie, ona jest ogłuszona Klient : Słuchaj kolego, mam już dość tej komedii, ta papuga bezwarunkowo nie żyje! A gdy kupowałem ja niecałe pół godziny temu zapewniał mnie pan, ze jej totalny brak ruchu spowodowany jest zmęczeniem po długim i wyczerpującym skrzeczeniu! Sprzedawca: Przypuszczalnie usycha z tęsknoty za fiordami... Klient : Usycha z tęsknoty za fiordami?! Co pan mi tu wciska! Dlaczego leży nieruchomo na grzbiecie odkąd przyniosłem ja do domu? Sprzedawca: Norweskie Błękitne lubią kimać na grzbiecie, przepiękny ptak, jakie śliczne upierzenie! Klient : Pozwoliłem sobie dokładniej obejrzeć tę papugę i stwierdziłem, że początkowo siedziała na żerdzi tylko dlatego, że była do niej przybita! Sprzedawca: No jasne, że była przybita, inaczej powyrywałaby pręty i fru! Klient : Słuchaj no koleś, ta papuga nie zrobiłaby żadnego fru! nawet gdybym przepuścił przez nią 4000 woltów. Ona śpi cholernym snem wieczystym! Sprzedawca: Wcale nie, usycha z tęsknoty! Klient : Nie usycha, ale już uschła! Tej papugi już nie ma! Przestała istnieć! Odeszła na spotkanie ze swoim stwórcą! To zdechła papuga! Sztywniak! Opuściło ją życie, teraz spoczywa w spokoju, gdyby nie przybił jej pan do żerdzi wąchałaby kwiatki od spodu! Strzeliła w kalendarz i śpiewa teraz w anielskim chórze! To jest już ex--papuga! Sprzedawca: No to wymienię ją panu. Klient : (do kamery) W tym kraju trzeba się nagadać do utraty tchu, żeby cię wysłuchano * [Sprzedawca szybko zagląda pod ladę] Sprzedawca: Przykro mi, ale papugi się skończyły. Klient : Rozumiem, wszystko jasne... Sprzedawca: Ale mam ślimaka. Klient : Czy on gada? Sprzedawca: Raczej nie. Klient : No to zamienił stryjek siekierkę na kijek... Sprzedawca: Coś panu powiem, niech się pan wybierze do Bolton do sklepu mojego brata, on panu wymieni ta papugę. Klient : W Bolton? Dobra. * [Klient wychodzi] * [Klient wchodzi do sklepu z tabliczka : "IDENTYCZNY SKLEP ZE ZWIERZĘTAMI W BOLTON", Sprzedawca właśnie sprawdza swoje wąsy (doklejone).] * [Klient ogląda się uważnie, zdziwiony. Patrzy na wystrój sklepu i podnosi leżącą na ziemi klatkę (ta sama).] Klient : Przepraszam, to jest Bolton, prawda? Sprzedawca: Nie, Ipswich. Klient : (do kamery) Uroki kolei InterCity. * [Klient wychodzi.] * [Klient znajduje się w dziale reklamacji kolei. Podchodzi do Kolejarza. Kolejarz : (w stronę Klienta) Wcale nie musze tego robić!!! Klient : Że co proszę? Kolejarz : Jestem wykwalifikowanym chirurgiem mózgu, ale lubię być panem swojego czasu... Klient : Przepraszam bardzo, ale co to ma do rzeczy? Kolejarz : No, widzi pan, nie łatwo jest zapełnić pół godziny programu... Klient : Chciałem złożyć reklamacje - jechałem do Bolton, a znalazłem się w Ipswich! Kolejarz : Ależ tu jest Bolton. Klient : (do kamery) Sprzedawca w sklepie ze zwierzętami mnie okłamał! Kolejarz : Nie można winić za to Brytyjskiej Kolei. * [Klient wraca do tego samego sklepu] Klient : A wiec jestem w Bolton! Sprzedawca: Tak Klient : Powiedział mi pan, że to Ipswich! Sprzedawca: To był kalambur. * [Klient ogląda się za siebie przestraszony] Klient : Kangur? Sprzedawca: Nie, kalambur! Taki wyraz, który czyta się tak samo od przodu i od tyłu. Klient : Palindrom? Sprzedawca: Tak. Klient : To nie jest palindrom! Palindrom od Bolton brzmiałby Notlob, niestety... Sprzedawca: Czego pan chce? Klient : Przykro mi, ale nie zamierzam kontynuować moich dociekań, bo to wszystko robi się zbyt głupie... * [Wchodzi sierżant i przerywa skecz]: Sierżant : W pełni się z panem zgadzam, to jest głupie, dobra, dawajcie dalszy ciąg programu, no już! ---------- ALTERNATYWNE ZAKOćCZENIE 1 Sprzedawca: (wychodząc zza lady) A ja nigdy nie chciałem zostać sprzedawcą w sklepie ze zwierzętami... Zawsze chciałem zostać... Drwalem ! (zdejmuje kitel- pod spodem ma czerwoną-w kratę koszule i szelki, zakłada futrzaną czapkę) (zaczyna śpiewać piosenkę o drwalu) ---------- ALTERNATYWNE ZAKOćCZENIE 2 Sprzedawca: No, chyba niewiele możemy w tej sytuacji zrobić... Klient : No. Hm. Sprzedawca: (patrzy na chwile na swoje stopy, robi głęboki wdech, mówi cicho) Pójdziemy do mnie? Klient : No, dobra, czemu nie. Koniec

18.04.2002
12:51
[10]

themon [ Pretorianin ]

----a to moja żona- trochę jej śmierdzi z gęby, ale to bardzo miła kobieta. ----królowa Wiktoria, za nią królowa Wiktoria, na prowadzenie wychodzi królowa Wiktoria. ----pański krok jest zbyt mało głupi, żeby dostać stypendium. Niech pan jeszcze nad nim popracuje.

18.04.2002
16:09
[11]

Astrea [ Genius Loci ]

CZŁOWIEK, KTÓRY BYŁ NIEGRZECZNY I UPRZEJMY NA PRZEMIAN -------------------------------------------------------------------------------- KLIENT Michael Palin SPRZEDAWCA Eric Idle -------------------------------------------------------------------------------- ANIMACJA [tło stanowią kartki z nutami ze skeczu "Siedem narzeczonych dla siedmiu braci"; pojawia się dwóch umundurowanych oficerów rozmawiających między sobą; w czasie ich rozmowy na różnych częściach ciała pojawiają się różne rzeczy: na głowie - ptak /kawka/, półmisek; w uchu - papieros; na głowie - but, winogrona; w klapie munduru - róża; na głowie - lew maskotka; wystająca z klatki piersiowej dłoń; na głowie - ptak /sowa/] NADDY Cześć Taddy. TADDY Mówiłeś coś Naddy? NADDY Owszem Taddy. TADDY Co takiego? NADDY Skarbonki. TADDY Skarbonki, Naddy? NADDY Tak. Chcę zapolować na skarbonki. TADDY Polować na skarbonki? NADDY Właśnie. [odchodzą; cięcie; na tle ponurego krajobrazu pojawiają się dwie skaczące, porcelanowe świnki-skarbonki; duży młotek usiłuje trafić którąś z nich; po kilku nieudanych próbach, młotek rozbija jedną skarbonkę, która rozlatuje się na drobne części prawdziwej świni] NADDY Trafiłem. TADDY No to przynieś do domu bekon, Naddy. NADDY To nie bekon tylko polędwica, Taddy. TADDY Polędwica ze świni? Mylisz się Naddy. [cięcie; rysunek dwóch części tuszy wieprzowej - polędwicy z kością i polędwicy rolowanej] NADDY Przecież to polędwica. TADDY Wcale nie. NADDY Ależ tak. [przy częściach tuszy wieprzowej pojawiają się napisy; przy polędwicy z kością "Polędwica"; przy polędwicy rolowanej "Rolowana polędwica z kością"] TADDY wyszedłem na idiotę, Naddy. NADDY Nie ma sprawy, Taddy. TADDY Dzięki. NADDY W porządku. [odjazd kamery; widok planszy z rozrysowanymi częściami tuszy wieprzowej; napis na planszy "Wspaniałe brytyjskie mięso"; odjazd kamery; wnętrze małego sklepu mięsnego; po środku stoi lada, na której znajduje się waga oraz parę porcji mięsa i oskubany kurczak; w tle wiszący na ścianie portret owcy; po jednej stronie lasy stoi sprzedawca, po drugiej klient] KLIENT Dzień dobry. Poproszę kurczaczka. SPRZEDAWCA Co mi tu szklisz ty sieroto obrzygana! KLIENT Co proszę? SPRZEDAWCA [podaje kurczaka] Oto kurczaczek dla Pana. KLIENT Dziękuję, ile płacę za kilogram, dobry człowieku? SPRZEDAWCA Za kilogram mięczaku zaśliniony, cioto pedalska! KLIENT Słucham? SPRZEDAWCA Pół funta za kilogram. Proszę, jaki śliczny kurczaczek! KLIENT Chciałbym też trochę nadzienia... SPRZEDAWCA Sam się nadziej ty larwo poroniona! KLIENT Co? SPRZEDAWCA [podaje pudełko] Proszę oto nadzienie. KLIENT Dziękuję! SPRZEDAWCA "Dziękuję" powiedziała stara ciota dłubiąc w nosie. KLIENT Co proszę? SPRZEDAWCA Jest Pan tu zawsze mile widziany! KLIENT Przepraszam.... SPRZEDAWCA Co znowu fiutku poderżnięty! KLIENT Odnoszę wrażenie, że raz mnie Pan obraża a raz jest dla mnie miły. SPRZEDAWCA Przykro mi to słyszeć! KLIENT Nie ma sprawy! SPRZEDAWCA Lepiej byś nie podskakiwał zasyfiony dupku żołędny!

18.04.2002
16:11
smile
[12]

Astrea [ Genius Loci ]

"SIEDEM NARZECZONYCH DLA SIEDMIU BRACI" -------------------------------------------------------------------------------- DYREKTOR Graham Chapman SMITH NAJSTARSZY Terry Jones SMITH DRUGI Terry Gillam SMITH TRZECI Eric Idle KAPELAN Michael Palin -------------------------------------------------------------------------------- [wnętrze szkolnej auli ze sceną przysłoniętą kurtyną; poniżej po prawej stronie stoi pianino; przed stoi drewniana ławka, na której siedzą trzy osoby; wchodzi Pralina niosący stołek od pianina oraz Brooky niosący pod pachą kartki z nutami; Pralina stawia stołek przy pianinie; obok niego siada Brooky i rozkłada na pianinie nuty; Pralina zaczyna nieporadnie grać, przerywając na czas potrzebny Brooky'emu na przewrócenie kartki z nutami; po chwili z prawej strony sceny, zza kurtyny, pojawia się dłoń z zaciśniętymi czterema palcami i kciukiem skierowanym ku górze; Pralina przerywa granie i uderza w pojedynczy akord] DYREKTOR [zza kurtyny] Siedem narzeczonych dla siedmiu braci. [niemrawe oklaski; kurtyna rozsuwa się do góry i odsłania dyrektora szkoły ubranego w charakterystyczną czarną togę i nakrycie głowy] DYREKTOR Już czas żeby siedmiu braci Smith znalazło sobie żony. Dajcie mi tu Smitha Najstarszego. [wchodzi Smith Najstarszy ubrany w szkolne garniturek z krótkimi spodenkami] SMITH NAJSTARSZY Jestem. DYREKTOR Już czas żebyś się ożenił z także szóstka twoich braci. SMITH NAJSTARSZY Dziękuję, panie dyrektorze. DYREKTOR Dawaj tu swoich sześciu braci żeby siedmiu braci było razem. [Smith Najstarszy dzwoni szkolnym dzwonkiem; wchodzi trzech mężczyzn ubranych identycznie jak Smith Najstarszy i ustawiają się obok niego twarzą do widowni] BRACIA SMITH Oto siedmiu braci. DYREKTOR Dobrze. Watsona, Wilkinsa i Spratta wezwę potem na dywanik. [chwila ciszy; dyrektor szturcha łokciem Smitha Najstarszego] SMITH NAJSTARSZY Gdzie mamy znaleźć siedem narzeczonych dla siedmiu braci? SMITH DRUGI W szkole dla panienek. SMITH TRZECI Właśnie odbywają się tam coroczne tańce. DYREKTOR Dajcie mi tu siedem narzeczonych dla siedmiu braci. [wchodzą dwie uczennice ubrane w szkolne sukienki] DWIE UCZENNICE Oto siedem narzeczonych. DYREKTOR Dajcie tu kapelana żeby siedem narzeczonych mogło wyjść za siedmiu braci. [brak reakcji; wszyscy się rozglądają] Dajcie mi tu wychowacę żeby siedem narzeczonych mogło wyjść za siedmiu braci. [wbiega kapelan] KAPELAN Przepraszam za spóźnienie panie dyrektorze. Zmagałem się z Platonem. DYREKTOR Co ksiądz wyrabia w wolnym czasie napisane jest na ścianie zakrystii. KAPELAN Czy wy czterej chłopcy bierzecie te dwie dziewczyny za waszych siedem żon? BRACIA SMITH Tak. KAPELAN W porządku. No to wracajcie do zajęć.

18.04.2002
16:12
[13]

Matt [ Knight of the Night ]

Eh... zeby chcialo mi sie to czytac. Nie macie moze tego jaka Wav'a? :))))))))

18.04.2002
16:36
[14]

Dreamquest [ Generaďż˝ ]

PINGWIN : Część pierwsza: Śmierć Marii Królowej Szkotów Niewielki pokój. Dwie kobiety sluchają radia. GŁOS Z RADIA : ... A teraz rozpoczynamy nadawanie nowego słuchowiska dramatycznego "Śmierć Marii, Królowej Szkotów". Część pierwsza: Początek. (rozlega się dostojna muzyka) MĘSKI GŁOS : Ty jesteś Maria ,Królowa Szkotów ? ŻEŃSKI GŁOS: Tak, jestem. (następuje seria potwornych hałasów i wrzasków, słychać uderzenia, piły mechaniczne, strzały, wiertarkę elektryczną) Obie kobiety słuchają w skupieniu. Po chwili odgłosy cichną i rozlega się muzyka. GLOS Z RADIA: Drugą część słuchowiska "Śmierć Marii, Królowej Szkotów", mogą państwo usłyszeć już teraz w Programie Czwartym. Jedna z kobiet wstaje i podchodzi do radia, Przełącza je na inny program, ponownie siada. Z radia rozlega się znana nam już dostojna muzyka, a po niej dalszy ciąg wrzasków i hałasów. Nagle wszystko zamiera. MĘSKI GŁOS : Ona chyba już nie żyje. ŻEŃSKI GŁOS: Wcale nie ! Hałasy i wrzaski zaczynają się od nowa, po chwili cichną, a z radia znów płynie dostojna muzyka. GŁOS Z RADIA : Była to druga część słuchowiska "Śmierć Marii, Królowej Szkotów", przygotowanego dla państwa przez Bernarda Hollowooda i Briana Londona. A teraz Program Czwarty eksploduje. (radio wybucha) Część druga: Pingwin na telewizorze KOBIETA 1 (Eric Idle): Zobaczymy , co dają w telewizji. KOBIETA 2 (John Cleese) : Dobrze. Kobiety przestawiają kanapę, na której siedzą. Są teraz zwrócone twarzami do stojącego w kącie pokoju telewizora, na którym znajduje się nieruchomy pingwin. Na ekranie telewizora nie widać nic. KOBIETA 1: No i co jest na tym telewizorze? KOBIETA 2 : Wygląda jak pingwin. KOBIETA 1 : Nie pytam, co stoi na telewizorze, chcę wiedzieć, jaki jest program! Kobieta wstaje, podchodzi do telewizora i naciska przycisk. Potem ponownie siada, podczas gdy telewizor powoli się nagrzewa. KOBIETA 2 : Ciekawe, że ten pingwin tam jest, no nie ? Co on wlasciwie robi ? KOBIETA 1 : Stoi. KOBIETA 2 : To widzę ! KOBIETA 1 : Gdyby tak zniósł jajko, stoczy się ono z tyłu telewizora. KOBIETA 2 : Musimy uważać. Chyba , że to samiec. KOBIETA 1 : Że też o tym nie pomyślałam. KOBIETA 2: Właśnie. To męski typ. KOBIETA 1: Może pochodzi od sąsiada ? KOBIETA 2: Pingwiny nie pochodzą od sąsiada , tylko z Antarktydy ! KOBIETA 1: Z Birmy ! KOBIETA 2: Dlaczego powiedziałaś z Birmy ? KOBIETA 1: Wpadłam w panikę . KOBIETA 2: Aha. A może uciekł z zoo ? KOBIETA 1: Z którego zoo ? KOBIETA 2 : Skąd mam wiedzieć , z którego zoo? Nie jestem cholerny doktor Bronowski ! KOBIETA 1 : Skąd doktor Bronowski wie , z którego zoo uciek2l ten pingwin ? KOBIETA 2 : On wie wszystko . KOBIETA 1 : Nie chciałabym wiedzieć wszystkiego . Życie straciłoby tajemniczość. Ale gdyby ten pingwin pochodził z zoo , miałby pieczątkę " własność zoo " . KOBIETA 2 : Wcale nie. Zwierząt nie pieczętuje się " własność zoo" ! Przybiłabyś taką pieczątkę olbrzymiemu lwu? KOBIETA 1 : Pieczętuje się je , gdy są małe. KOBIETA 2 : A jeśli zmieniają skórę ? KOBIETA 1 : Lwy nie zmieniają skóry . KOBIETA 2 : Ale pingwiny zmieniają pióra. Widzisz , bystrzejsza jestem od ciebie. KOBIETA 1 : Zejdź już z tego pingwina . Na ekranie telewizora pojawia się spiker. SPIKER : Minęła właśnie ósma , najwyższy czas, żeby pingwin na waszym telewizorze eksplodował. (Pingwin wybucha). ;o)

18.04.2002
16:37
[15]

Dreamquest [ Generaďż˝ ]

Macie i MIELNKE Mielonka (Spam) Osoby Facet - Eric Idle Kobieta - Graham Chapman Kelnerka - Terry Jones Wikingowie Facet: Dzień dobry, co tu można zjeść? Kelnerka: Są Jajka na bekonie, jajka na kiełbasie i bekonie, jajka na mielonce, jajka na bekonie i mielonce, jajka na bekonie, kiełbasie i mielonce, mielonka na bekonie, kiełbasie i mielonce, mielonka z jajkiem mielonką, mielonką bekonem i mielonką, mielonka z mielonką, jajkami i mielonką, mielonka z mielonką, mielonką, mielonką, mielonką, fasolą, mielonką i mielonką.... albo homar z krewetkami w białym sosie, pasztetem z trufli i jajkiem z mielonką. Kobieta: A można zjeść coś bez mielonki?! Kelnerka: Może mielonkę z jajkiem, kiełbasą i mielonką. W tym jest nie dużo mielonki. Kobieta: W ogóle nie chce mielonki! Kelnerka:To może jajka na bekonie mielonce kiełbasie? Kobieta: W tym jest mielonka! Facet: Ale mniej niż w tamtym daniu. Kobieta: Mogę dostać jajka na bekonie, kiełbasie i mielonce, bez mielonki? Kelnerka: Bleeeeeee! Kobieta: No co? Nie lubię mielonki! W: (śpiewają)Mielonka, mielonka, mielonka, mielonka, cudowna, kochana mielonka! (pojawia się fragment biało-czarnego filmu ze statkiem Wikingów, płynącym na pełnym morzu) Kelnerka: (do Wikingów) Zamknijcie się!!! Cisza!!! Mordy w kubeł!!! (Do kobiety) Nie może pani dostać jaj na mielonce bez mielonki! Kobieta: Dlaczego? Kelnerka: Bo to już byłoby inne danie! Kobieta: Nienawidzę mielonki!!!! Facet: Nie marudź kochanie. Zjem twoją mielonkę. Uwielbiam ją. (Do kelnerki) Poproszę mielonkę z mielonką, mielonką, fasolą i mielonką z mielonką. Kelnerka: Fasoli zabrakło! Facet: To poproszę w zamian mielonkę. Kelnerka: Podać mielonkę z mielonką, mielonką, mielonką, mielonką, mielonką i mielonką? Facet: Tak. Wikingowie: (śpiewają) Mielonka, mielonka, mielonka, mielonka, cudowna, kochana mielonka! Kelnerka: Zamknijcie się!!!

18.04.2002
16:39
smile
[16]

Astrea [ Genius Loci ]

WSPÓŁCZESNA ARCHEOLOGIA -------------------------------------------------------------------------------- GŁOS PIERWSZY Michael Palin GŁOS DRUGI John Cleese REDAKTOR Michael Palin PROFESOR LUCIEN KASTNER Terry Jones SIR ROBERT EVERSLEY John Cleese DANIELLE Carol Cleveland -------------------------------------------------------------------------------- (Ciąg dalszy animowanej czołówki...) [Człekoptak frunie ciągnąc za sobą napis: "MONTY PYTHON`S FLYING CIRCUS". Rozgniata go ogromna noga, która pęka i rozpada się na drobne części tworząc stos skorup. Po chwili skorupy znikają a z ziemi wyrastają drzewa. Pojawiają się pierwsze budynki. Słychać pukanie i piłowanie. Powstaje animowane mini osiedle, nad którym pojawia się migający neon "HOT CHA CHA". Słychać radosny ragtime. Muzyka kończy się w sposób charakterystyczny dla gramofonu odłączonego od prądu, neon gaśnie i niszczeje a następnie osiedle popada w ruinę. Przyjeżdża samochód i zostawia - napis: BUDYNEK DO ROZBIÓRKI. Następnie podjeżdża buldożer i spycha ruiny poza ekran odsłaniając tablicę z napisem: "Wkrótce będzie tu 3947 luksusowych apartamentów". Teren zostaje ogrodzony. Przyjeżdża samochód wywrotka a następnie koparka. Rozpoczynają się prace.] GŁOS PIERWSZY Wielkie nieba! Patrzcie cośmy znaleźli. [z placu budowy koparka wyciąga ogromny palec od nogi; znalezisko zostaje przewiezione do British Museum] GŁOS DRUGI Zdumiewające odkrycie. Coś fantastycznego. Archeologiczne odkrycie stulecia. Panowie, po wielu miesiącach pracochłonnych badań udało nam się z tej jednej części dokładnie zrekonstruować całe stworzenie. [na ekranie pojawia się coś w rodzaju różowego mamuta, który zamiast trąby ma duży palec od nogi; poniżej, w lewym dolnym rogu ekranu pojawia się napis: "Współczesna Archeologia"] [studio TV; trzy krzesła, na środkowym siedzi redaktor programu; po jego lewej ręce siedzi profesor Kastner a po prawej Sir Robert Everley) REDAKTOR Witam państwa! Naszym gościem w programie "Współczesna archeologia" jest dziś profesor Lucien Kastner z uniwersytetu w Oslo. PROFESOR KASTNER Dobry wieczór. REDAKTOR Ile pan ma wzrostu, panie profesorze? PROFESOR KASTNER Słucham? REDAKTOR Ile pan ma wzrostu panie profesorze? PROFESOR KASTNER Mniej więcej metr siedemdziesiąt. REDAKTOR [obraca się do Sir Roberta] Naszym drugim gościem jest znawca egipskiego malarstwa grobowego... [do Kastnera] Naprawdę metr siedemdziesiąt? Nie wygląda pan na tyle! Rozwalił się pan na krześle?! PROFESOR KASTNER Nie! REDAKTOR [do Sir Roberta] Sir Robert Everlie ,który właśnie wrócił z wykopalisk w El Ara... i na pewno ma ponad metr osiemdziesiąt! Zgadza się? SIR ROBERT EVERSLEY [zdziwiony] Tak. REDAKTOR Powiedziałbym ze ma pana nawet metr dziewięćdziesiąt. SIR ROBERT EVERSLEY No tak. [oklaski; Sir Robert rozgląda się nerwowo] REDAKTOR Cudownie! Jest pan zupełnie innym okazem niż profesor Kastner. Chodzi pan prosto, dumnie, pewnie. SIR ROBERT EVERSLEY Zdawało mi się, że mieliśmy rozmawiać o archeologii. REDAKTOR Tak, oczywiście, święta racja... ale ma pan jasny umysł! [do Kastnera] Ciebie nie było by stać na taką uwagę, ty krzywy krasnalu! [do Sir Roberta] Sir Robert Everlit...bardzo interesujący człowiek... co pan odkrył w El Ara? SIR ROBERT EVERSLEY [podnosi zza krzesła starożytną wazę] Przede wszystkim odkryliśmy kilka grobowców. REDAKTOR [do kamery] Doskonały głos. SIR ROBERT EVERSLEY Są one ważnym dowodem wpływów polinezyjskich na kulturę Egiptu w czasie panowania III dynastii. REDAKTOR Jakiego wzrostu byli Polinezyjczycy? PROFESOR KASTNER Byli... REDAKTOR Cicho! SIR ROBERT EVERSLEY Byli raczej niscy. REDAKTOR Kurduple, nie? SIR ROBERT EVERSLEY Nie znam się na... REDAKTOR Pokręcone pokurcze. Kto był wysoki? SIR ROBERT EVERSLEY Niestety nie wiem! REDAKTOR Jak się nazywa to wysokie plemię w Afryce? SIR ROBERT EVERSLEY Tym się nie zajmuje archeologia. REDAKTOR Watutsi. Wspaniałe plemię. Niektórzy mają tam dwa czterdzieści. Wyobraża pan to sobie?! Ponad dwa metry. Nie jeden na barkach drugiego ale ponad dwa metry czystego Watutsi! To się nazywa wzrost. SIR ROBERT EVERSLEY ... ale to nie ma nic wspólnego z archeologią! REDAKTOR Do diabła z archeologią. [zabiera z rąk Sir Roberta wazę i rzuca na podłogę; waza rozlatuje się na kawałki] PROFESOR KASTNER [wstaje] Dajcie mi coś powiedzieć! Przyjechałem aż z Oslo żeby wystąpić w tym programie. Jestem profesorem archeologii. Ekspertem od starożytnej cywilizacji. Fakt, mam tylko metr siedemdziesiąt! Tak, mam złą sylwetkę! Tak, rozwaliłem się na krześle! Ale miałem więcej kobiet niż wy obaj razem!!! Przeleciałem pół Norwegii... więc wypchaj się pan tym swoim sir Robertem i tymi cholernymi Watutsi! Mnie wystarcza moje ciało! Moje skromne, małe ciało! [płacze i pada na podłogę] SIR ROBERT EVERSLEY Coś ty z nim zrobił, ty cholerny kretynie?! REDAKTOR Wypraszam sobie! SIR ROBERT EVERSLEY [wstaje] Będę mówił co zechcę, bo mam metr dziewięćdziesiąt! A takich gówniarzy, jak ty, zjadam na śniadanie! [uderza pięścią redaktora, który upada na leżącego Kastnera] REDAKTOR [leżąc na Kastnerze] Zapłacisz mi za to Eversley! Dopadnę cię, choćbym miał cię ścigać aż na kraniec świata! [cięcie] NAPIS: PŁONĄCA GWIAZDA [muzyka z westernu] NARRATOR Historia człowieka szukającego zemsty w bezwzględnym, brutalnym świecie międzynarodowej archeologii. [widok Sfinksa na tle piramidy] NAPIS: EGIPT 1920 [teren wykopalisk, na którym krzątają się tubylcy] DANIELLE [spoza kadru] Wykopaliska szły dobrze w tym roku. Odkryliśmy kilka naczyń żaroodpornych z okresu ostatniej dynastii. Sir Robert był szczęśliwszy niż kiedykolwiek. SIR ROBERT EVERSLEY [stoi w płytkim wykopie i śpiewa z akompaniamentem organów Hammonda w typowo musicalowym stylu] Today I hear the robin sing Today the thrush is on the wing Today who knows what life will bring Today... [przestaje śpiewać, pochyla się i podnosi kielich] No nie! Sumeryjski kielich z czwartej dynastii. [śpiewa] Today ... [mówi] Opisz to znalezisko Danielle. Czwarta dynastia. DANIELLE Czy to...? SIR ROBERT EVERSLEY Tak, to kielich sumeryjski. DANIELLE Cudownie. Tak się cieszę. SIR ROBERT EVERSLEY Ja też się cieszę. Nareszcie wiemy, że wpływy sumeryjskie sięgały aż tu, do Abu Simbel. We wczesnym okresie przeddynastycznym, dwa tysiące lat przed erą Tutenchamona. [śpiewa] Today I hear the robin sing Today the thrush is on the wing... [Danielle wchodzi do wykopu i przyłącza się do śpiewu] Today who knows what life will bring... [dramatyczna muzyka; na skraju urwiska, poniżej którego znajduje się teren wykopalisk, pojawia się redaktor] REDAKTOR Dobra Everlie, wyłaź z tego dołka. SIR ROBERT EVERSLEY Nie zapominaj, że mam metr dziewięćdziesiąt! REDAKTOR To mi nie przeszkadza. Kastner! [pojawia się Kastner w służalczym ukłonie] PROFESOR KASTNER Tak panie. REDAKTOR Na górę! [Kastner wskakuje redaktorowi na ramiona] PROFESOR KASTNER Ale jestem wysoki. Jestem wysoki!!!! SIR ROBERT EVERSLEY Trzy czterdzieści? Danielle! [Danielle wskakuje mu na ramiona] REDAKTOR Trzy czterdzieści pięć? Abdul! [Abdul wskakuje Kastnerowi na ramiona] SIR ROBERT EVERSLEY Cztery sześćdziesiąt? Mustffa! [Mustffa wskakuje na ramiona Danielle] REDAKTOR Pięć osiemdziesiąt? Niech cię diabli! [Redaktor i Sir Robert, wraz z osobami na nich, podchodzą do siebie i wszyscy zaczynają się bić, wywracając się wzajemnie, stoły, na których stały drogocenne znaleziska; ostatecznie jako jedyny żywy pozostaje redaktor, który jest pokrwawiony i wyczerpany; redaktor podnosi mikrofon] REDAKTOR [leżąc] Na tym kończymy dzisiejsze wydanie współczesnej archeologii. Za tydzień nowe wielkie odkrycie: "Złota era rock & rolla". Johny Roten zagra Elvisa Presleya. [umiera]

18.04.2002
16:42
[17]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Dreamquest-->Dzięki. A nie masz tego z treningiem chowania się, (tym razem wybrał dobre miejsce, ale przpadkowo wiemy, że schował sie za tamtym krzakiem BUUUM!!!)

18.04.2002
16:43
[18]

Dreamquest [ Generaďż˝ ]

Shadowmage - musze poszukac... a poki co... ROZMOWA WSTEPNA dla poszukujacych prace ;o))) URZĘDNIK (John Cleese) : (do kamery) Naprawdę lubię przeprowadzać rozmowy wstępne z kandydatami na kurs menadzerski. Słychać pukanie do drzwi URZĘDNIK: Proszę. Wchodzi Aspirant URZĘDNIK: Niech pan siada. Aspirant siada, urzędnik spogląda na niego, zapisuje coś na kartce. URZĘDNIK: Mógłby pan na chwilkę wstać ? (Aspirant wstaje) Niech pan siada. ASPIRANT (Graham Chapman) : Słucham? URZĘDNIK: Siadaj pan. Siada, trochę zdezorientowany URZĘDNIK: Ah..., (westchnięcie z dezaprobatą, zapisuje coś na kartce) Dzień dobry! ASPIRANT: Dzień dobry. URZĘDNIK: Dzień dobry (akcentuje silnie pierwszy wyraz) ASPIRANT: (zdezorientowany) Dzień dobry... Urzędnik z wyraźną dezaprobatą spogląda na Aspiranta i znowu coś zapisuje. Aspirant usiłuje zaglądnąć na kartkę, lecz Urzędnik zasłania ją ręką. URZĘDNIK: Dlaczego powiedział pan dzień dobry skoro jest już popołudnie? ASPIRANT: Pan powiedział dzień dobry. URZĘDNIK: (kręci głową) Miłego Popołudnia. ASPIRANT: Ah! (odzyskał pewność siebie) Miłego popołudnia. URZĘDNIK: O rany! (znowu coś zapisuje) URZĘDNIK: Dobry Wieczór. ASPIRANT: (rozpaczliwie, siląc się na żart) Do widzenia? URZĘDNIK: Ahahahahhahahah. Nie. (zapisuje) Urzędnik podnosi dzwonek ze stołu i dzwoni nim. Po chwili stawia go z powrotem na stół i patrzy wyczekująco na Aspiranta URZĘDNIK: Nie zapyta mnie pan czemu zadzwoniłem? ASPIRANT: Czemu pan zadzwonił? URZĘDNIK: A jak pan myśli? 5-4-3-2-1-0! (odlicza bardzo szybko i głośno) ASPIRANT: Aah (usiłuje coś powiedzieć) URZEDNIK: Za późno. (notuje coś na kartce) Urzędnik podnosi dzwonek ze stołu i znowu nim dzwoni URZĘDNIK: Dobranoc... dzyń dzyń dzyń. ASPIRANT: (bardzo zdezorientowany) Czy to zapisy na kurs menadżerów? URZĘDNIK: (przerywa dzwonienie) Tak. URZĘDNIK: (znowu dzwoni) Dobranoc... dzyń dzyń. ASPIRANT: Rany, chyba nie najlepiej mi idzie... URZĘDNIK: Niby dlaczego? ASPIRANT: No nie wiem. URZĘDNIK: Mowi pan tak bo pan nie wie? ASPIRANT: Nie wiem. URZĘDNIK: (krzyczy, szybko odlicza) 5-4-3-2-1-0! Zapisuje coś na kartce URZEDNIK: Dobra. Podnosi otwarte dłonie do uszu (wnętrze dłoni na zewnątrz) i ryczy jak łoś ASPIRANT: Przykro mi ale nic nie kapuję. URZĘDNIK: Jak pan myśli czemu to zrobiłem? ASPIRANT: ...Nie wiem URZĘDNIK: Ciekaw pan? ASPIRANT: Tak. URZĘDNIK: To proszę spytać... (szybko) Nazwisko? Aspirant patrzy zdezorientowany na Urzędnika URZĘDNIK: Pańskie nazwisko. ASPIRANT: David URZĘDNIK: Na pewno? ASPIRANT: Tak. URZĘDNIK: (zapisuje) David Napewno... ASPIRANT: Nie, Thomas! URZĘDNIK: Thomas Napewno? ASPIRANT: Nie! David Thomas. Urzędnik patrzy zdegustowany i z dezaprobatą na Aspiranta. Bierze znowu dzwonek i dzwoni URZĘDNIK: Dobranoc dzyń dzyń ASPIRANT: O rany, znowu... URZĘDNIK: Dobranoc dzyń dzyń ASPIRANT: Nie wiem jak zareagować! URZĘDNIK: Zrób pan coś, Dobranoc dzyń dzyń... 5-4-3-2-1-... Aspirant robi takiego łosia jak wcześniej Urzędnik URZĘDNIK: Dobrze! ASPIRANT: Dobrze? URZĘDNIK: Doskonale, jeszcze raz! Aspirant powtarza łosia URZĘDNIK: Rzeczywiscie doskonale... wyśmienicie... URZĘDNIK: (w stronę drzwi) Jesteśmy gotowi. Wchodzą 4 osoby w syberyjskich futrach. URZĘDNIK: Dobra jeszcze raz. Dobranoc dzyń dzyń dzyń... Aspirant patrzy najpierw zdezorientowany, ale po chwili robi łosia. Osoby podnoszą kartki z ocenami : 6.7, 7.8, 8.9, 8.7 . Urzędnik patrzy na noty, sumuje i zapisuje ASPIRANT: Co tu jest grane? URZĘDNIK: Dostał pan świetne oceny. ASPIRANT: (unosi się, wstaje) Nieważne! Chcę wiedzieć co tu jest grane, pan mnie z premedytacją upokarza, teraz stąd wyjdę i powiem policji co pan tu wyprawia z ludźmi i dopilnuję żeby tego panu zakazano. I co pan na to eeeh! co pan na to eeeh!? 4 osoby podnodszą znowu oceny : 7.9, 9.9, 9.8, 9.7 URZĘDNIK: (zapisuje) Bardzo dobre oceny! ASPIRANT: Zostałem przyjęty? URZĘDNIK: (smiejąc się) Niestety nie, wolnych miejsc nie ma już od kilku tygodni! Wszyscy wybuchają śmiechem, oczywiście oprócz Aspiranta

18.04.2002
16:46
smile
[19]

Astrea [ Genius Loci ]

:-)))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))))

18.04.2002
21:41
smile
[20]

NicK [ Smokus Multikillus ]

I do góry, ten wątek jest tego wart. BTW - LOL!!!!!!!!!! :))))))))))))))))

18.04.2002
21:42
smile
[21]

Astrea [ Genius Loci ]

SCENA ŁÓŻKOWA -------------------------------------------------------------------------------- MAURYCY Eric Idle VERA Terry Jones MĄŻ Michael Palin BIGGLES Graham Chapman ALGY Ian Davidson MEKSYKANIN Barry Cryer -------------------------------------------------------------------------------- [sypialnia utrzymana w stylu przełomu wieków na poziomie klasy średniej; w części centralnej stoi łoże małżeńskie, w którym śpi kobieta, z kremem na twarzy i lokówkami we włosach, oraz jej mąż; przez okno wchodzi mężczyzna ubrany w prochowiec, z bretońskim beretem na głowie i podchodzi do łóżka; kobieta budzi się] MAURYCY Vero... Vero... kochanie! Przebudź się cytrynko. Pójdź w me ramiona. VERA Maurycy! Co tu robisz? MAURYCY Nie mogę żyć bez ciebie. Muszę cię mieć przez cały czas. VERA To bardzo nieodpowiedni moment. MAURYCY Odpowiedni czy nie, miłość skudliła moje myśli. Szaleję z pożądania. [całuje Verę w rękę; mąż budzi się i siada na łóżku; Vera przykłada palec do ust, dając znak Maurycemu aby był cicho] MĄŻ Co to było Vero? VERA Nic takiego, kochanie. Coś błysnęło za oknem. MĄŻ Aha. [kładzie się gwałtownie i natychmiast zasypia] VERA Oj! Mało brakowało. MAURYCY Bananku mój, sałatko owocowa. Dłużej nie mogę już czekać. Musisz być cała moja. VERA Och, Maurycy! [obejmuje Verę; nagle pojawia się mężczyzna ubrany w garnitur] ROGER Vero! Jak możesz? VERA Roger! ROGER Co to ma znaczyć? VERA Wszystko ci wytłumaczę, kochanie. ROGER Co to za jeden? VERA [przedstawia mężczyzn] Maurycy Zatapathique... Roger Thompson. Roger Thompsnn... Maurycy Zatapathique. [podają sobie dłonie] MAURYCY Jak leci? ROGER W porządku... [oburzony do Very] Jak mogłaś mi to zrobić po tym wszystkim co razem przeżyliśmy? [klęka przed Verą] Niech to szlag, kocham cię! MAURYCY Vero! Nie rozumiesz, że to ja cię kocham? [mąż budzi się i siada na łóżku; Vera daje znak mężczyzną aby byli cicho] MĄŻ Co się dzieje? VERA Och, nic takiego. Gałązka uderzyła w okno. MĄŻ Aha. [kładzie się gwałtownie i natychmiast zasypia] ROGER Chodź ze mną Vero! VERA Och, nie teraz, Roger. MAURYCY Vero, moja mała jaskółeczko, nie porzucaj mnie! VERA Ojej, nie mogę Maurycy. [pojawia się angielski lotnik z okresu I Wojny Światowej, z zawieszoną na szyi tabliczką z napisem "BIGGLES"] BIGGLES Zabierz łapska żabojadzie! VERA Ojej! Ken, Ken Biggles! BIGGLES Tak. Algy też tu jest. VERA Algy Braithwaite? [pojawia się drugi lotnik, który również na szyi ma zawieszoną tabliczkę z napisem "ALGY TEŻ TU JEST"] ALGY Tak Vero... Obaj wciąż szalejemy za tobą. VERA Och Biggles! Och Algy! Jak cudownie was widzieć! [zaczyna popłakiwać; mąż budzi się i siada na łóżku; Vera daje znak mężczyzną aby byli cicho] MĄŻ Co się dzieje? VERA Oj, nic takiego. Tylko woda napływa do spłuczki. MĄŻ Aha. [kładzie się gwałtownie i natychmiast zasypia; do łóżka od strony męża podchodzi Meksykanin; mąż się budzi] MEKSYKANIN [czytając z małej karteczki] PrzepraSIam. Którędy pani Vera Jackson... MĄŻ Tak... Na prawo i znowu na prawo. MEKSYKANIN Muchas gracias... MĄŻ Dobra. [Meksykanin przechodzi na drugą stronę łóżka; za nim podąża jeszcze trzech Meksykanów z instrumentami muzycznymi; zaczynają grać "Celito Lindo"] MEKSYKANIN O Vero... Pamiętasz Acapulco wiosną? VERA Ojej! Kwartet Hermana Rodriguesa! [mąż budzi się i siada na łóżku] MĄŻ Vero! Wyraźnie słyszałem meksykańską muzykę. VERA Oj nie możliwe mój drogi... To wyłączyła się poduszka elektryczna. MĄŻ Aha. Idę na siku. [wychodzi z łóżka i opuszcza sypialnię] VERA Nie wolno! Jeszcze nie skończyliśmy skeczu! [wszyscy są wyraźnie skonsternowani] ALGY A została tylko jedna strona. ROGER Nie ma na kogo reagować. MAURYCY Nie gadaj do kamery. ROGER Przepraszam. [gong; pojawia się mężczyzna ubrany w strój Azteka, machający ramionami] VERA Nie masz po co wchodzić. Mój mąż opuścił skecz. BIGGLES Poszedł na siku. [cięcie; wnętrze łazienki; mąż, trzymając łańcuszek od spłuczki, stoi przed dziewczyną] MĄŻ Cicho. Moja żona chyba zaczyna coś podejrzewać. [cięcie] ANIMACJA [wizerunek kozła] KOZIOŁ Można się było spodziewać takiego zakończenia. [kozła połyka krokodyl] KROKODYL To prawda. Ten skecz nie trącił oryginalnością. [krokodyla pożera struś] STRUŚ Być innym to niekoniecznie zaleta. [głowa strusia odchyla się niczym klapa; pojawiają się dwie kobiety] KOBIETA Stereotyp może być równie zabawny. [kobiety znikają we wnętrzu strusia; głowa opada niczym klapa; na strusia skacze czarna świnia; rzuca się też biała świnia; obie pożerają strusia; potem biała świnia pożera czarną; wpada druga biała świnia, która pożera pierwszą; beka] ŚWINIA Ale czy tego właśnie chcą telewidzowie, przy nowej, złagodzonej cenzurze, nie wspominając o zarobkach? [nadlatuje mały ptaszek i porywa świnię, unosząc ją do góry; ptaszka i świnię połyka jakiś kaszalotowate, fruwające monstrum] MONSTRUM Całkowicie się z tym zgadzam. [monstrum zostaje połknięte przez stworzenie gryzoniowate, trochę podobne do mrówkojada] GRYZOŃ Dość. Spadajmy stąd póki nie jest za późno. [olbrzymia ręka nakłada na gryzonia pudełko z napisem koniec] Za późno. KONIEC ANIMACJI [cięcie; przed rzeźnią; rzeźnicy zdejmują It's Mana z haka i wnoszą do środka; napisy końcowe]

18.04.2002
21:59
[22]

Dreamquest [ Generaďż˝ ]

OSTATNIA WIECZERZA Sanktuarium Papieża. Wchodzi Michał Anioł. MICHAŁ ANIOŁ(Eric Idle): Dobry wieczór, Wasza Świętobliwość. PAPIEŻ (John Cleese): Dobry wieczór, Michale Aniele. Chciałbym z tobą pogadać o tym twoim nowym obrazie Ostatnia Wieczerza. Nie jestem nim zachwycony. MICHAŁ ANIOŁ: O rany, kosztował mnie tyle pracy. PAPIEŻ : Wcale nie jestem nim zachwycony. MICHAŁ ANIOŁ: Nie podoba ci się galaretka. Dodaje trochę koloru. Aha, chodzi o kangura? PAPIEŻ : Jakiego kangura? MICHAŁ ANIOŁ: Żaden problem, zamaluję go. PAPIEŻ : Nie widziałem tam żadnego kangura. MICHAŁ ANIOŁ: Jest z tyłu. Nie ma sprawy, zamaluję go, zrobię z niego apostoła. Zgoda? PAPIEŻ : Właśnie w tym problem. MICHAŁ ANIOŁ: Jaki? PAPIEŻ : Apostołowie. MICHAŁ ANIOŁ: Są za bardzo żydowscy? Judasza zrobiłem najbardziej żydowskiego. PAPIEŻ : Nie o to chodzi. Jest ich tam dwudziestu ośmiu. MICHAŁ ANIOŁ: No to jeszcze jeden nie zaszkodzi, zrobię go z kangura. PAPIEŻ : Nie w tym rzecz. MICHAŁ ANIOŁ: No to zamaluję kangura. Mowiąc szczerze, nie byłem z niego zadowolony. PAPIEŻ : Nie o to chodzi. Tam jest dwudziestu ośmiu apostołów! MICHAŁ ANIOŁ: Za wielu? PAPIEŻ : No jasne, że zbyt wielu! MICHAŁ ANIOŁ: Chciałem oddać nastrój prawdziwej ostatniej wieczerzy, nie jakiejś tam ostatniej kolacyjki, ostatniego posiłku czy finałowej przekąski. Chciałem, żeby to było, kurczę, z wykopem... PAPIEŻ : Tylko dwunastu apostołów uczestniczyło w ostatniej wieczerzy. MICHAŁ ANIOŁ: Może niektórzy przyszli z... PAPIEŻ : Tylko dwunastu w sumie. MICHAŁ ANIOŁ: Może wpadli ich przyjaciele? PAPIEŻ : Posłuchaj. Tylko dwunastu apostołów i Pan uczestniczyło w Ostatniej Wieczerzy. W Biblii wyraźnie jest to napisane. MICHAŁ ANIOŁ: Żadnych przyjaciół? PAPIEŻ : Żadnych MICHAŁ ANIOŁ: Kelnerzy? PAPIEŻ : Nie. MICHAŁ ANIOŁ: Kabaret! PAPIEŻ : Nie! MICHAŁ ANIOŁ: Lubię sceny z dużym rozmachem. Mogę kilku zamalować, ale... PAPIEŻ : Było tylko dwunastu apostołów. MICHAŁ ANIOŁ: Mam! Mam. Nazwiemy obraz Przedostatnia Wieczerza. PAPIEŻ : Co? MICHAŁ ANIOŁ: Musiała być i taka. Skoro była ostatnia, musiała być i przedostatnia. Tak więc to będzie ta przednajwiększa wieczerza. Biblia chyba nic nie mówi, ilu ludzi tam było, prawda? PAPIEŻ : Nie, ale... MICHAŁ ANIOŁ: Właśnie! PAPIEŻ : Słuchaj, Ostatnia Wieczerza to ważne wydarzenie w historii naszego Pana, a przednajwiększa taka nie była. Nawet jeśli był na niej zaklinacz węży i zespół rockandrollowy. Zamówiłem u ciebie Ostatnią Wieczerzę. Z dwunastoma apostołami i jednym Chrystusem. MICHAŁ ANIOŁ: Jednym??? PAPIEŻ : Tak. Jednym. Co cię opętało, że namalowałeś tam aż trzech Chrystusow? MICHAŁ ANIOŁ: To robi wrażenie, koleś. PAPIEŻ : Wrażenie? MICHAŁ ANIOŁ: Jasne! Wspaniale wygląda! Jeden gruby idealnie równoważy dwóch szczupłych. PAPIEŻ : Był tylko jeden Odkupiciel! MICHAŁ ANIOŁ: Wiem o tym. Wszyscy wiemy, ale co z moją licencją artysty ? PAPIEŻ : Chcę jednego Mesjasza! MICHAŁ ANIOŁ: Powiem ci, czego ty chcesz, koleś. Chcesz jakiegoś cholernego fotografa, ot co! Ja jestem artystą, do ciężkiej cholery! PAPIEŻ : Zaraz ci powiem, czego chcę. Chcę Ostatniej Wieczerzy z jednym Chrystusem, dwunastoma apostołami, bez kangurów, bez numerów na trampolinie, do południa w czwartek, albo ci nie zapłacę! MICHAŁ ANIOŁ: Cholerny faszysta! PAPIEŻ : Jestem cholernym Papieżem. I może nie znam się na sztuce, ale wiem co lubię! ;o)

18.04.2002
22:01
[23]

Dreamquest [ Generaďż˝ ]

ZAKŁAD POGRZEBOWY Facet wchodzi do zakładu pogrzebowego. FACET (John Cleese): Dzień dobry. TRUMNIARZ (Terry Jones): Czym mogę służyć ? FACET: Mógłby mi pan pomoc? Moja matka właśnie umarła. TRUMNIARZ: Oczywiście, przecież zajmujemy się sztywniakami. FACET : Co? TRUMNIARZ: Możemy zrobić trzy rzeczy: spalić ją, pogrzebać albo wyrzucić. FACET : Wyrzucić? TRUMNIARZ: Do Tamizy. FACET : Co? TRUMNIARZ: Lubił ją pan? FACET : Tak. TRUMNIARZ: W takim razie jej nie wyrzucimy. Co pan woli- pogrzebać ją czy spalić? FACET : A co pan poleca? TRUMNIARZ: Oba sposoby są paskudne. Jeśli ją spalimy, ogarną ją płomienie i zacznie skwierczeć, co może ją trochę przerazić, jeśli nie jest całkiem martwa. Ale to szybki sposób. Dostanie pan garść popiołu i będzie udawał, że to jej prochy. A jeśli ją pogrzebiemy, zaczną ją zjadać paskudne robaki. I jak powiedziałem, może ją to przerazić, jeśli nie jest całkiem martwa. FACET : Rozumiem. Ale ona ma pewno nie żyje. TRUMNIARZ: Gdzie ją pan ma? FACET : W worku. TRUMNIARZ: Moge zerknać? (zagląda) Młodo wygląda. FACET : Tak, umarła młodo. TRUMNIARZ: (do pomocnika) Fred! FRED (Terry Gilliam ? ): Tak? TRUMNIARZ: Chyba mamy coś do żarcia! FACET : Co takiego? Proponuje pan zjeść moją matkę? TRUMNIARZ: Tak. Ale nie na surowo. FACET : Co? TRUMNIARZ: Zrobimy z niej pieczeń ze frytkami, brokułami i sosem chrzanowym. FACET : Właściwie to jestem trochę głodny. TRUMNIARZ: Świetnie! FACET : Z pasternakiem? TRUMNIARZ: Fred, skocz po pasternak! FACET : Wie pan, mam jednak opory. TRUMNIARZ: Coś panu powiem. Zjemy ją, a jeśli pan potem będzie miał poczucie winy, wykopiemy grób, a pan do niego zwymiotuje. oooo... ;)

18.04.2002
22:46
smile
[24]

Stary Wuj [ Generaďż˝ ]

Zajebisty wątek !!!!!!!!!!! Numer o "Ostatniej Wieczerzy" po prostu mnie kiedyś rozwalił !!!!!!! DZIĘKI WSZYSTKIM !!!!!!!!! Stary Wuj

18.04.2002
22:51
[25]

PELLAEON [ Wielki Admirał ]

Bardzo proszę o linki do stronek z tekstami :-) Ja mogę polecić poniższą:

19.04.2002
09:30
smile
[26]

Lechiander [ Wardancer ]

:-)))) Ufff.... :-))) :-)))

19.04.2002
10:07
smile
[27]

zarith [ ]

no no no... nie spodziewałem się Hiszpańskiej Inkwizycji:-) TADAAAAAM.. NIKT NIE SPODZIEWAŁ SIĘ HISZPAŃSKEJ INKWIZYCJI!!!!!

19.04.2002
10:10
smile
[28]

Astrea [ Genius Loci ]

Pell---> przytoczone przeze mnie skecze są wlasnie ze stronki ktora wrzuciles :-) Ktos ma cos wiecej?

19.04.2002
11:49
[29]

lizard [ Generaďż˝ ]

Jeśli więc masz mózg wielkości orzecha i lubisz głupio chichotać... ..pooglądaj sobie bo mógłbyś robić coś gorszego. A potem wpadnij do nas na kolację. m.p.

19.04.2002
14:53
smile
[30]

Johann [ Pretorianin ]

A teraz coś z zupełnie innej beczki... Słynni Odwalacze Kity - odcinek perwszy: Dżyngis Han.

19.04.2002
15:00
[31]

zarith [ ]

a teraz coś z innej beczki.... nr 1. - MODRZEW.

19.04.2002
15:07
smile
[32]

Sabathius [ gdzie jest rooda? ]

John Smith, pisze się John Smith, ale wymawia "Namorzyn Nieżyt Krtani"

22.04.2002
11:22
smile
[33]

Praefectus [ Legionista ]

OSTATNIA WIECZERZA THE MICHEAL ANGELO SKETCH Episode ? of series ? from "Monty Python's Flying Circus" Translated by Tomasz Beksinski ------------------------------------------------------------------------- Prepared by John MacKanacKy ([email protected]) Check out my WWW HomePage : https://www.ists.pwr.wroc.pl/~jsuliga * [Ktos pamieta kto wystepowal? Mail me] Michal Aniol - Papiez - Michal Aniol: Dobry wieczow, Wasza Swietobliwosc. Papiez : Dobry wieczor, Miczale Aniele. Chcialbym z toba pogadac o tym twoim nowym obrazie Ostatnia Wieczerza. Nie jestem nim zachwycony. Michal Aniol: O rany, kosztowal mnie tyle pracy. Papiez : Wcale nie jestem nim zachwycony. Michal Aniol: Nie podoba ci sie galaretka. Dodaje troche koloru. Aha, chodzi o kangura? Papiez : Jakiego kangura? Michal Aniol: Zaden problem, zamaluje go. Papiez : Nie widzialem tam zadnego kangura. Michal Aniol: Jest z tylu. Nie ma sprawy, zamaluje go, zrobie z niego apostola. Zgoda? Papiez : Wlasnie w tym problem. Michal Aniol: Jaki? Papiez : Apostolowie; Michal Aniol: Sa za bardzo zydowscy? Judasza robilem najbardziej zydowskiego. Papiez : Nie o to chodzi. Jest ich tam dwudziestu osmiu. Michal Aniol: No to jeszcze jeden nie zaszkodzi, zrobie z go z kangura. Papiez : Nie w tym rzecz. Michal Aniol: No to zamaluje kangura. Mowiac szczerze, nie bylem z niego zadowolony. Papiez : Nie o to chodzi. Tam jest dwudziestu osmiu apostolow! Michal Aniol: Za wielu? Papiez : No jasne, ze zbyt wielu! Michal Aniol: Chcialem oddac nastroj prawdziwej ostatniej wieczerzy, nie jakiejs tam ostatniej kolacyjki, ostatniego posilku czy finalowej przekaski. Chcialem, zeby to bylo, kurcze, z wykopem... Papiez : Tylko dwunastu apostolow uczestniczylo w ostatniej wieczerzy. Michal Aniol: Moze niektorzy przyszli z... Papiez : Tylko dwunastu w sumie. Michal Aniol: Moze wpadli ich przyjaciele? Papiez : Posluchaj. Tylko dwunastu apostolo i Pan uczestniczylo w Ostatniej Wieczerzy. W Biblii wyraznie jest to napisane. Michal Aniol: Zadnych przyjaciol? Papiez : Zadnych Michal Aniol: Kelnerzy? Papiez : Nie. Michal Aniol: Kabaret! Papiez : Nie! Michal Aniol: Lubie sceny z duzym rozmachem. Moge kilku zamalowac, ale... Papiez : Bylo tylko dwunastu apostolow. Michal Aniol: Mam! Mam. Nazwiemy obraz Przedostatnia Wieczerza. Papiez : Co? Michal Aniol: Musiala byc i taka. Skoro byla ostatnia, musiala byc i przedostatnia. Tak wiec to bedzie ta przednajwieksza wieczerza. Biblia chyba nic nie mowi, ilu ludzi tam bylo, prawda? Papiez : Nie, ale... Michal Aniol: Wlasnie! Papiez : Sluchaj, Ostatnia Wieczerza to wazne wydarzenie w historii naszego Pana, a przednajwieksza taka nie byla. Nawet jesli byl na niej zaklinacz wezy i zespol rockandrollowy. Zamowilem u ciebie Ostatnia Wieczerze. Z dwunastoma apostolami i jednym Chrystusem. Michal Aniol: Jednym??? Papiez : Tak. Jednym. Co cie opetalo, ze namalowales tam az trzech Chrystusow? Michal Aniol: Robi wrazenie, koles. Papiez : Wrazenie? Michal Aniol: Jasne! Wspaniale wyglada! Jeden gruby idealnie rownowazy dwoch szczuplych. Papiez : Byl tylko jeden Odkupiciel! Michal Aniol: Wiem o tym. Wszyscy wiemy, ale co z moja licencja artysty ? Papiez : Chce jednego Mesjasza! Michal Aniol: Powiem ci, czego ty chcesz, koles. Chcesz jakiegos cholernego fotografa, ot co! Ja jestem artysta, do ciezkiej cholery! Papiez : Zaraz ci powie, czego chce. Chce Ostatniej Wieczerzy z jednym Chrystusem, dwunastoma apostolami, bez kangurow, bez numerow na trampolinie, do poludnia w czwartek, albo ci nie zaplace! Michal Aniol: Cholerny faszysta! Papiez : Jestem cholernym Papiezem. I moze nie znam sie na sztuce, ale wiem co lubie!

22.04.2002
11:25
smile
[34]

zarith [ ]

dwie ostatnie wieczerze? POŁĄCZONE MOSTEM?????

22.04.2002
11:50
smile
[35]

Johann [ Pretorianin ]

Palestyńska Brygada Samobójcza... "-Ale im pokazalismy!" (Żywot Briana)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.