GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Pamiętniki Drużyny Pierścienia (i nie tylko)...

16.05.2005
20:02
[1]

Orlando [ Reservoir Dog ]

Pamiętniki Drużyny Pierścienia (i nie tylko)...

PAMIĘTNIK ARAGORNA, SYNA ARATHORNA.

Dzień pierwszy:

Zabite Upiory Pierścienia: 4. Nieźle.
Spotkanie z hobbitami. Przeszliśmy czterdzieści mil. Wypatroszyłem wiewiórkę, okazała się całkiem niezła i chrupiąca.

Na razie nie jestem Królem.

Dzień czwarty:

Wyruszyliśmy z Rivendell, na przełęczy pełno śniegu, dalej chyba nie przejdziemy. Boromir wkurzający.

Ciągle nie jestem Królem.
Dzień szósty:

Zabite orki: zero. Rozczarowany. Dodałem zarostu: wyglądam szorstko i męsko. Odlot!
Wciąż mam ochotę przykopać temu cholernemu krasnoludowi.
Powstrzymuję się.

Ciągle nie Król.

Dzień dziesiąty:

Sorry za brak wpisów ostatnio. Bardzo ciemno w Morii. Balrog bardzo duży. Gdzieś wpadli razem z Gandalfem.

Dzisiaj również nie Król.

Dzień jedenasty:

Zabite orki: 11. Super. Dodałem zarostu: wyglądam jeszcze bardziej szorstko i męsko.

Legolas jest chyba przystojniejszy ode mnie.
Ciekawe czy będzie mnie chciał poznać bliżej gdy już zostanę Królem?

Dzień dwudziesty ósmy:

Niepokojące: zaczynam uważać że Frodo jest atrakcyjny. Czuję, że gdybym czegoś próbował, Sam mógłby mnie zabić. Poza tym te owłosione hobbickie stopy trochę nieprzyjemnie na mnie oddziaływują.

Ciągle nie Król.

Dzień trzydziesty;

Lothlorien. Myślę, że Galadriela na mnie leci. Niezła szprycha! Fajna rozmowa z Boromirem. W gruncie rzeczy nie jest taki zły... Wziąłem prysznic! Odlot!

Ale ciągle nie Król.

Dzień trzydziesty drugi:

Zabite orki: zero. Dodałem zarostu: jestem nieźle owłosiony.
Legolas powiedział mi, że Cień rośnie w jego umyśle.
Myślę, że Legolas może być gejem.

Nie, nie Król.

Dzień trzydziesty trzeci:

Zabite orki: Niezliczone tysiące! Yes!!! Mega odlot!!!

Boromir zabity przez orki. Szlag. Chociaż umarł jak bohater w moich ramionach, to teraz jestem definitywnie pewien, że był gejem. Nie jestem też pewien krasnoluda...
Spoczywaj w pokoju Boromirze.

Ciągle nie Król, ale przynajmniej Boromir uznał tuż przed śmiercią, że nim jestem. Chociaż przyczyną mógł być upływ krwi...

Dzień trzydziesty czwarty:

Frodo poszedł do Mordoru. Powiedział, że idzie sam, ale jednak wziął ze sobą Sama. Ciekawe dlaczego?
Mój boże, czy wszyscy w tym cholernym filmie to geje?

Nie jestem też pewny samego siebie...

Ciągle nie Król, szlag by to trafił!


CZĘŚĆ DRUGA - DZIENNIK ELFA LEGOLASA

Dzień pierwszy:

Przybyłem na spotkanie Rady Elronda. Byłem na niej najładniejsza osobą.
Zgodziłem się na towarzyszenie jakiemuś kurduplowi do Mordoru by wrzucić pierścionek do wulkanu. Ważna misja, pierścionek podobno klei się do każdego.

Dzień czwarty:

Boromir irytujący. Po cholerę nosi cały czas tę tarczę, wygląda jak kelner z tacą... Wspięliśmy się na Karadhras, ale te pozostałe bubki nie umieją chodzić po śniegu i tak narzekały, że musieliśmy zawrócić.

Jestem definitywnie najpiękniejszym członkiem Drużyny. Jupi!

Dzień szósty:

Kopalnia w Morii. O wiele za ciemno, by się odpowiednio uczesać. Bardzo się boję, że robi mi się kołtun!

Orki są takie niedobre i niemiłe...

Ciągle najpiękniejszy.

Dzień dziesiąty:

Gandalf wpadł w jakąś przepaść. Z innych ważnych wiadomości: myślę, że robi mi się pryszcz na nosie!!! To bardzo poważna sytuacja, jako że elfie pryszcze mogą się utrzymać nawet przez 500 lat, albo więcej!!!

Ciągle najpiękniejszy, pomijając ten cholerny pryszcz.

Dzień jedenasty:

Lothlorien. Podejrzewam, że Galadriela może być piękniejsza ode mnie!

Poza tym jestem pewien, że kopiuje moją fryzurę, jako że jestem tak uczesany od przynajmniej 1000 lat. Niemądra dziewczynka. Trochę była zdenerwowana gdy w jej Lustrzanej Fontannie wziąłem miłą kąpiel z bąbelkami.

Zignorowałem jej zarzut, że moje włosy zatkały rurę kanalizacyjną. Od 800 lat z mojej pięknej głowy nie spadł ani jeden włosek!

Ciągle zdecydowanie najpiękniejszy.

Dzień trzydziesty:

Całe to wiosłowanie nie wpływa dobrze na moje kompleksy.

Aragorn zaczyna uważać, że Frodo jest niezwykle atrakcyjny. Gdyby czegoś próbował, Sam mógłby go zabić.

Nie ma co mówić - najpiękniejszy.

Dzień trzydziesty trzeci:

Boromira przyciąga Pierścień. Nudne. Mnie nie przyciąga, ja już mam wszystko czego mi trzeba – perfekcyjne włosy i wspaniale ukształtowany tyłeczek.

Dzień trzydziesty piąty:

Boromir nie żyje. Bardzo krwawa śmierć, zupełnie niepotrzebna. Kiedy umierał, Aragorn dał mu całusa. A ja wystrzelałem cały kołczan strzał i nic Boromir DEFINITYWNIE nie był piękniejszy ode mnie! Nie mogę tego zrozumieć.

Frodo poszedł z Samem do Mordoru. Dwóch maleńkich hobbitów samych, razem...to naprawdę bardzo miłe i kochane!

Jestem pewien, że Gimli leci na mnie. To niesprawiedliwe! Jest ode mnie niższy, więc w tym mam przewagę, ale ten hełm i broda...bardzo mało atrakcyjne. Przed nam mroczna i niewdzięczna droga, bardzo mroczna i bardzo niewdzięczna...



DZIENNIK BOROMIRA Z GONDORU

Dzień pierwszy:

Przybyłem na spotkanie rady Elronda. Aragorn zachowuje się jakby był lepszy od innych. Myśli, że jest taki wspaniały bo wyrwał sobie tę elfkę. A przecież nawet jeśli ma cudownie wyrzeźbiony tors, wspaniale ukształtowane mięśnie, męski, kilkudniowy zarost i ten ciepły, rozbrajający wzrok, to nie znaczy że...że...uch...zaraz...zapomniałem o co mi chodziło.

Wygląda na to, że niechcący zgodziłem się na jakąś misję. Byłem zbyt zajęty patrzeniem na Aragorna i jego...sposób siedzenia...no i skinąłem głową chociaż nie dosłyszałem o co mnie pytają

Ups...

Dzień trzeci:

Cholerna misja, cholerna Drużyna, cholerny Pierścień!!!

Dzień czwarty:

Frodo upuścił Pierścień. Podniosłem go, ale Aragorn kazał mi go oddać. Arogancki łobuz. Ciekawe co powiedziałby, gdybym wsadził mu Róg Gondoru w...

Cholerny Pierścień.

Dzień piąty:

Wygląda na to, że Aragornowi zaczyna podobać się Frodo. Sam go zabije, jeśli czegoś spróbuje.

Dzień szósty:

Aragorn ciągle leci na Froda. „Boromir, oddaaaaj Pierścień Frodooowi”, „Boromir, to JA przeniosę Frooooda przez Karaaaadhras”, „ Boromir, czy możesz wreszcie zaprzestać prób obcięcia Frodowi głowy gdy śpi, aby zawładnąć Pierścieniem?”

Czepia się tak, że staje się to nie do wytrzymania!

Dzień dziesiąty:

A dlaczego Aragorn nie leci tak na MNIE?

Dzień jedenasty:

Wyniosłem Froda z kopalni Morii.

Nawet mi się to podobało. Mam nadzieję że nie staję się zboczonym miłośnikiem hobbitów, tak jak wujek Windermir. Zwłaszcza, że nie skończył najlepiej.

Ale Merry i Pippin też są niczego sobie małymi stworzonkami...

Acha, Gandalf umarł.

Dzień trzydziesty:

Lothlorien. Galadriela to całkiem niezła laska! Jestem pewien, że przyciąga ją mój męski czar, zwłaszcza teraz, gdy jeszcze się nie umyłem!

Legolas wziął kąpiel w jej fontannie. Teraz ma przerąbane, cha cha cha! Elfi piękniś! Jestem pewien, że te jego włosy są farbowane. Poza tym pół nosa zajmuje mu pryszcz

Aragorn zasugerował abyśmy wzięli prysznic. Dopiero po chwili zrozumiałem, że NIE chodziło mu o wspólny!

Cholerny Aragorn!

Dzień trzydziesty trzeci:

Frodo głupieje z tym swoim Pierścieniem. Nawet nie pozwala mi zerknąć. Trochę razem pouprawialiśmy zapasy na ziemi, gdy chciałem mu go gwizdnąć. Tak długo się siłowalismy aż zniknął. Przez całą walkę miałem chęć aby go przytulić, ale udało mi się powstrzymać (O wiele było łatwiej po tym, gdy dał mi w twarz).

Aragorn byłby zazdrosny. Ha!

Dzień trzydziesty czwarty:

Zabiły mnie orki.

Cholerne orki!


BARDZO SEKRETNY DZIENNIK FRODO BAGGINSA

Dzień pierwszy:

Jestem w Domu Elronda, po długiej drzemce czuję się już o wiele lepiej. Poza tym Sam świetnie wymasował mi plecy i przygotował doskonałą kąpiel z dużą ilością bąbelków (wykąpał się ze mną). Jakże wspaniała jest platoniczna, braterska miłość! Co prawda do samego końca nie jestem pewien po co ssał moje palce, ale przypuszczam, że jest to część elfiej terapii.

Dzień trzeci:


Wziąłem na siebie obowiązek zaniesienia Pierścienia do Mordoru. Chyba był to fatalny pomysł.

Dzień czwarty:

Aragorn i Boromir mieli ze sobę wielką utarczkę o to który z nich będzie mnie niósł podczas przeprawy przez Karadhras. Aragorn wepchnął Boromira w zaspę, Boromir ugryzł Aragorna w ucho. Pierścień musi wywierać na nich silniejszy wpływ niż przypuszczałem.


Dzień szósty:

Obudziłem się w momencie gdy Aragorn starał się rozpiąć guziki mojej bluzki. Pewnie starał się zawładnąć Pierścieniem.

No cóż, Sam go zabije jeśli czegoś popróbuje.

Dzień dziesiąty:

Dzisiaj Legolas głaskał wewnętrzną stronę moich ud swoim łukiem.

Byłem bardzo zdziwiony. Nie wiedziałem, że i on pożąda Pierścienia. Jaka potężna siła drzemie w tym małym kawałku metalu!

Dzień jedenasty:

Gandalf pokazał mi bardzo dziwną sztuczkę. Nie wiedziałem, że ten jego spiczasty kapelusz ma jeszcze inne zastosowanie.

Ciekawe, czy to przez Pierścień, czy też czarodziej jest po prostu lekko skrzywiony...

Dzień dwudziesty czwarty:

Wreszcie odpoczynek. Kopalnie Morii są zbyt mroczne aby Aragornowi udało się mnie dostrzec i uszczypnąć, tak jak to robił ostatnio.

Gandalf wpadł do przepaści. Jego spiczasta czapka też

Dzień dwudziesty siódmy:

Lothlorien jest bardzo piękne. Galadriela również. Chciałem jej dać Jedyny Pierścień, ale go nie przyjęła, tylko wciąż powtarzała: „Nie, jest coś innego co mógłbyś mi zaoferować, Frodo Baggins” i pocierała kolanem o moje spodnie. Cóż, nie mogłem odmówić. Z przyjemnością podarowałem jej swoją zapasową parę spodni. Widocznie mają w Lothlorien jakieś przejściowy deficyt odzieży.

Dzień trzydziesty:

Cały dzień wiosłowaliśmy. Bardzo zmęczony. Merry i Pippin zaoferowali mi grupowy masaż. To wspaniale mieć takich oddanych przyjaciół! Cieszę się, że Pierścień nie ma nad nimi władzy. Chociaż przyznam, że nie musieli mi tak długo masować pleców . Ani innych części mojego ciała.

Mam nadzieję, że Pippin pamięta iż jesteśmy kuzynami. Pamięta, prawda?

Prawda?

Dzień trzydziesty trzeci:

Boromir próbował odebrać mi Pierścień. Nie jestem do końca pewien, ale chyba chciał również do mnie się przytulić. Zwiałem.

Dzień trzydziesty szósty:

Wszyscy się do mnie przystawiają. Nie wiem czy będę w stanie się temu oprzeć. Spadam do Mordoru.

Sam idzie ze mną. To dobrze, czekam na więcej tych platonicznych, braterskich masaży stóp w których jest mistrzem.

Trochę żałuję, że opuszczam Drużynę, coraz bardziej przekonywałem się do Gimlego, brała mnie coraz większa ochota by wziąć go w objęcia. Ten wielki hełm i sękate ramiona nieźle działały na moja wyobraźnię. No cóż, przypuszczalnie i tak mu się nie podobałem


PRYWATNY DZIENNIK SAMA GAMGEE

Dzień pierwszy:

Frodo dziabnięty przez Nazgula. „Och, nie!” – krzyczał Pippin. A przecież pan Frodo jest zbyt gorący by umrzeć.

Czy ja to powiedziałem na głos?

Dzień trzeci:


Przybyłem za panem Frodo do Rivendell, gdzie elfy go wyleczą. Gandalf powiedział, abym pomógł biednemu, nieprzytomnemu panu Frodo zdjąć jego brudne ubranie. No to zdjąłem je i bardzo dokładnie go wykąpałem. A potem jeszcze raz. I jeszcze. Przyszedł Gandalf i stwierdził, że sześć kąpieli wystarczy.

Stary pryk przypuszczalnie sam nie kąpał się od Drugiej Ery.

Dzień czwarty:

Ciekawe czy już nadszedł czas na kąpiel dla pana Frodo.

Dzień piąty:

Elfia kąpiel z bąbelkami jest śliczna, bardzo kolorowa i pachnąca.

Gandalf jest wredny. Zabronił.



Dzień szósty:

Pan Frodo się obudził! Czuje się świetnie, chociaż bardzo się dziwi dlaczego jego palce są takie pomarszczone.

Postanowiłem nie mówić mu o tych wszystkich kąpielach.

Dzień siódmy:

Zakradłem się na zebranie Rady Elronda. Frodo postanowił zanieść Pierścień do Mordoru. Pan Frodo jest taki dzielny, przystojny, wysoki i cudowny!

No dobrze, może nie aż taki wysoki.

Dzień ósmy:

Idziemy do Mordoru. Inni członkowie Drużyny bardzo cwani, jeśli ktoś by mnie pytał. Zwłaszcza Boromir. Niby „uczy Pippina i Merry’ego jak posługiwać się mieczem”. Pewnie. Przecież wyraźnie widać, że to zboczony miłośnik hobbitów, który lubi się przytulać do niskich osób w spodniach.

Dzień dziewiąty:

Aragorn jest tak samo zboczony jak Boromir. Wyraźnie widać jak przystawia się do pana Frodo. Myślę, że go zabiję jeśli czegoś popróbuje.

Dzień dziesiąty:

Bardzo ciemno w kopalniach Morii. Za każdym razem gdy Aragorn próbował uszczypnąć pana Frodo w ciemności, płazowałem go mieczem po tyłku.

Gandalf wpadł do wielkiej dziury. Pan Frodo mówił później coś o jego spiczastej czapce, ale nie zrozumiałem, bo jestem tylko młodziutkim, niewinnym hobbitem ze Shire, który nie zna się na sprawach Wielkiego Świata.

Pippin mówił, że Legolas głaskał krasnoluda.

Błe.

Dzień piętnasty:

Lothlorien bardzo piękne. Ta elfia blondynka wyraźnie ma ochotę na pana Frodo. Pippin również się zgadza z moim spostrzeżeniem. Powiedziałem mu, że różnica we wzroście czyni jakikolwiek ich związek praktycznie niemożliwym. Odpowiedział, że przecież Frodo może nosić wysokie obcasy.

Nienawidzę Pippina.

Dzień dwudziesty drugi:

Opuszczamy Lothlorien. Papa, napalona elfico!

Nie za bardzo wiem gdzie teraz ruszamy, ale chyba nasza podróż będzie miała coś wspólnego z wodą, bo dali nam łódki. W sumie mało mnie to obchodzi, tak długo jak wiosłować będę z panem Frodo.

Dzień dwudziesty trzeci:

Boromir wreszcie potwierdził moje podejrzenia i zacząl brutalnie przystawiać się do pana Frodo. Oczywiście dostał kosza (hurra!), ale dopiero jak zrobił z siebie kretyna. Niby się tłumaczył potem, że chodziło mu o Pierścień, ale ja dobrze wiem o co mu chodziło.

Dzień dwudziesty czwarty:

Boromor zabity przez orki. Wiedziałem, że orki się na coś przydadzą.

Pan Frodo ruszył do Mordoru. Wziął mnie ze sobą, hurra! Bardzo potrzebuje pocieszenia, bo zrobił się niespodziewanie smutny, gdy żegnał się z krasnoludem. Wpadł w depresję i stwierdził, że pewnie umrze jako prawiczek na tym niegościnnym, odludnym pustkowiu.

Hehe, to się jeszcze zobaczy


NIEZWYKLE TAJNY DZIENNIK GANDALFA SZAREGO:

Dzień pierwszy:

Dotarłem do Shire. Cała ta kraina to jakby wielki koncert niewinności i delikatnej urody. Może to przywidzenie, ale czy przypadkiem Frodo się nie onanizował na polance tuż zanim przybyłem?

Dzień drugi:

Urodziny Bilba niezwykle udane, chyba pół Shire to jego kuzyni. Szyscy tacy mili. Bilbo tesz. Szwiatła takie śliszne. Frodo tesz nie taki zzzzły. Hobbici szom takie chochane. Uuuups...pszyglebiłem...

Dzień trzeci:

Olbrzymi galopujący kac. Ruszam do Minas Tirith po aspirynę.

Dzień dwunasty:

Przybyłem do Sarumana po radę w sprawie Pierścienia, ale ze zdumieniem odkryłem, że opanowało go zło. Nikt mi nigdy niczego nie mówi! Pewnie była jakaś notatka w tej sprawie, tylko ten łotr Radagast znowu gwizdnął listy z mojej skrytki pocztowej.

Dzień trzynasty:

Uwięziony na szczycie wieży. Wspaniały widok, lecz ciągle mży, co nie wpływa korzystnie na moją spiczastą czapkę. Aby trochę się rozerwać zacząłem pluć w dół gumą do żucia. Trafiłem kilka orków

Dzień czternasty:

Wpadł z wizytą Saruman i chciał się podotykać. A takiego!

Dzień szesnasty:

Jestem sam jak palec. Może Saruman nie jest taki nieatrakcyjny? Gdyby tylko nie miał tych wielkich nozdrzy i szponiastych paznokci...no tak, oczywiście. On jest zły. Nie mogę.

Nie mogę!!!

Dzień dziewietnasty:

Uciekłem i jestem w Rivendell. Sam zaczął przesadzać z ilością kąpieli. Wykąpał Froda już dziesięć razy, elfom skończyło się truskawkowe mydełko. Elrond zaczyna się denerwować.

Dzień dwudziesty:

Elrond zdecydował wysłać Froda gdzieś daleko, bo nie mógł się w żaden sposób dostać do łazienki na pierwszym piętrze. Zgodziłem się wyruszyć z Drużyną w razie gdyby Sam chciał wykąpać również MNIE. Przydałoby mi się...

Dzień dwudziesty pierwszy:

Aragornowi zaczyna się podobać Frodo. No cóż, Sam go zabije, jeśli czegoś popróbuje.

Dzień dwudziesty drugi:

Zapytałem Sama, czy ma ochotę mnie wykąpać. Odparł „Ha ha, ale z pana żartowniś, panie Gandalf”. Bezużyteczny smarkacz.

Dzień dwudziesty czwarty:

Na szczycie Karadhrasu bardzo zimno. Aragorn wygrał walkę o to kto ma nieść Froda. Boromir obrażony. Jeśli Legolas tak dalej będzie pomykał po tym śniegu, chyba mu przyłożę kosturem.

Dzień dwudziesty piąty:

Nie chcę ruszać do Morii, Balrog przypuszczalnie wciąż wściekły z powodu naszej nieudanej randki podczas Drugiej Ery.

Dzień dwudziesty szósty:

Jesteśmy w Kopalni Morii. Tak, Balrog wciąż wściekły.

Dzień dwudziesty siódmy:

Wpadłem do przepaści. Balrog to drań! Zrobił ze mną kilka rzeczy, których tu nie opiszę, zanim pozwolił mi opuścić te tunele! Postanowiłem nic nie mówić Drużynie. Wymyślę jakąś historyjkę o bohaterskiej bitwie. Ruszam do Elronda po pomoc medyczną, jestem cały poparzony w miejscach niezwykle wstydliwych. Mam nadzieję, że nie będzie się śmiał. A jeśli będzie to opowiem wszystkim o jego zboczonym weekendzie z Sauronem! Ha!


NIEDOSTĘPNE ZAPISKI SARUMANA BIAŁEGO

Dzień pierwszy:

Jestem znudzony. W całym Isengardzie wyłączyli kablówkę. Nie mam nic do roboty, tylko pisanie chamskich listów do Radagasta Brązowego i Manfreda Lekko Beżowego.

Może później wejrzę w kulę...

Dzień drugi:

Poznałem miłego gościa prze kulę. Wydaje się, że mnie lubi i to nie tylko dlatego, że jestem najpotężniejszym czarodziejem w Śródziemiu! Ciekawe jak wygląda...


Dzień trzeci:
Ten gość z kuli zaczyna mnie intrygować. Odmówił mi przysłania swojego zdjęcia (oprócz dużego powiększenia swojego oka). Mówi, że jest nieśmiały, ale ja raczej podejrzewam, że on jest po prostu gruby lub włochaty. Słyszałem dziwne opowieści o związkach ludzi poznających się przez kule. Chyba powinienem na razie dać sobie z tym spokój...

Dzień siódmy:

A niech mnie! Ten koleś z kuli okazał się być mrocznym władcą Mordoru! Ja to mam farta. Chociaż zawsze mogło być gorzej, nie? Sauron nie jest ani gruby, ani włochaty. To tylko bezcielesna forma zła. Dobra, muszę lecieć stworzyć armię demonów która podbije ziemię. No i jeszcze wizyta u kosmetyczki. To nie takie łatwe utrzymać zdrowe i zadbane paznokcie...

Dzień dziewiąty:

Normalka. Gandalf zwalił mi się na chatę bez zapowiedzi, a przecież dobrze wie, że tego nie lubię. Cały czas gadał i gadał o pierścionku, który dał swojemu nowemu chłopakowi, cholerny stary zboczuch! Po prostu chciał mi powiedzieć, że ma hobbita, a ja się umawiam z gałką oczną... Ale Saruman nie zniesie takiego upokorzenia! Pokazłem mu kilka moich chwytów z WWF*. No i go powaliłem. Brawo dla mnie!

Dzień trzynasty:

Jak ja mam dosyć tego ciągłego włażenia i złażenia po tych ośmiu tysiącach schodów. I tylko po to, żeby powk*rwiać Gandalfa. Trzeba było uwięzić go w celi z łatwym dostępem, gdzie dręczyłbym go bez wysiłku. I nie musiałbym czekać do śniadania.

Dzień czternasty:

No dobra, kto pluje gumą do żucia w Orków? No, który cwaniaczek się przyzna?

Dzień piętnasty:

Właśnie byłem w samym środku znęcania się nad Gandalfem, kiedy ten zwiał. Co tam - przynajmniej nie będę musiał już się wspinać po schodach...

Dzień szesnasty:

Znowu zaglądałem w kulę. Gandalf ruszył na camping z czterema hobbitami, z elfem i jakimś człowieczkiem. Ja cie pier... - to jest Aragorn syn Arathorna. Beksę wyrzucili z Isengradu za narzekanie, że jeszcze nie jest królem... I jeszcze jakaś ciota oraz włochaty kurdupel. A może krasnolud?

Co za ofermy...

Dzień dwudziesty:

Skrzyżowałem Orków z Goblinami w jaskiniach pod Isengrdem! Całkiem ciekawy eksperyment zważywszy, że Orkowie i Gobliny są niechętne do rozmnażania się. Nawet przy kolacji z winem i świecami! Następnym razem spróbuję czegoś łatwiejszego: skrzyżuję cheerleaderki z Goblinami. Wtedy będę miał całkiem wypaśną armię, która będzie podróżować za dnia i nie będzie narzekać na różowe mundury...

Dzień dwudziesty drugi:

Nawet nie wiem kiedy zrobiłem taką brudną armię dla Saurona. Cholera, że też ze wszystkich kolorów musiałem wybrać bycie Sarumanem Białym. Nie mogłem się nazwać Saruman Błotno Brązowy? Albo Zgniło Zielony? Na białym widać każdą plamkę...

Dzień dwudziesty czwarty:

Wciąż patrzę w kulę - może zobaczę Gandalfa robiącego sztuczkę z kapeluszem?

Dzień dwudziesty piąty:

Gandalf zrobił tę sztuczkę! Powiernik pierścienia jest pod wrażeniem. Aragorn wciąż wpatruje się w spodnie Powiernika, ale Sam zabije go, jeśli ten czegoś spróbuje...

Dzień dwudziesty szósty:

Taaa... ten włochaty kurdupel to krasnolud. Widziałem jak się bawił w schowaj-hełm razem z jednym z Hobbitów. Drugim człowiekiem jest Boromir z Gondoru. Czy tylko ja mam ochotę przejechać się do Minas Tirith i powiedzieć im, że "Gondor" brzmi raczej jak odgłos oddawania wymiocin? Czy tylko mi się zdaje...

Dzień dwudziesty ósmy:

Uruk-hai gotowe na wojnę. Dzisiaj oglądałem drużynę pierścienia w kuli. Boromir przekonał małego Hobbita, żeby ten zagrał na rogu Gondoru. Ha ha ha! Nie śmiałem się tak od czasu, gdy umówiłem Gandalfa z Balrogiem i Gandalf został w oberży z rachunkiem za kolację... Kula jest super - lepsza niż kablówka!


ZATAJONY PAMIETNIK GIMLIEGO SYNA GLOINA


Dzień pierwszy:

Grr. Argh.

Dzień drugi:

Utknąłem w Rivendell z napuszonymi elfami i resztą hołoty. Już mam niestrawność... Prosiłem Elronda aby przeniósł mnie na drugie piętro, bo mam dosyć wchodzenia do łazienki Hobbitów i oglądania ich w kąpieli przy świecach. To idiotyczne!
Wczoraj przez przypadek wykąpałem się w balii z truskawkowym mydłem. Przynajmniej jest plus - broda zrobiła się jedwabista...

Dzień trzeci:

Elrond nie chce zamienić mi pokoju! Rano znowu natknąłem się na Hobbitów w kąpieli. Co one wyprawiają z tymi marchewkami?! Banda niewyżytych szczeniaków - nic dziwnego, że nie rosną im brody!

Dzień siódmy:

Podejrzewam Aragorna, syna Arathorna, że napalił się na Hobbity. Całkowicie odpuścił sobie tę gorącą Elfkę i woli kurduple z włochatymi nogami... Na szczęście ja, Gimli syn Gloina, jestem na miejscu i sprawię, by już nie czuła się samotna...

Później.

Zanotować: Elfki są odpowiedniego wzrostu, by nie było mi zimno w uszy... O TAK!

Dzień dziewiąty:

Zgodziłem się iść na wyprawę. Arwena zrobiła się strasznie zazdrosna... Gimli syn Gloina nie będzie się wiązał! Już woli iść na wyprawę z Hobbitami-mięczakami i szpiczastouchymi, niż szwędać się po Rivendell i rozmawiać o "naszym związku".

Dzień trzynasty:

Bardzo zimno w górach. Mieliśmy małą walkę o to, kto będzie niósł Hobbitów. Nie brałem udziału, bo właśnie pokazywałem Legolasowi jak należy właściwie rozczesywać włosy. Walka zakończyła się, gdy Aragorn podniósł powiernika pierścienia i wsadził go sobie w spodnie. Tak jest - uduś powiernika kretynie!!

Dzień czternasty:

Kopalnie Morii. Chyba trochę się przeliczyłem, bo kuzyn Balin nie żyje od sześćdziesięciu lat. Mogłem się tego domyślać, bo już dawno nie dostałem od nich kartki na Boże Narodzenie... Ale przecież nie mogę się zajmować tyloma sprawami!

Dzień piętnasty:

Gandalf spadł w przepaść. Hobbity zaraz użyły tego jako wymówkę, żeby zrobić sobie piknik na trawie. Trochę byłem zakłopotany, bo Boromir ciągle wbijał mi Róg Gondoru w splot słoneczny... Przynajmniej mam nadzieję, że to był Róg...

Dzień szesnasty:

Legolas powiedział mi, że Aragorn leci na Froda. Sam zabije go, jeśli ten czegoś spróbuje. Powiedziałem Legolasowi, że jest nam potrzebny trochę mniej rozpustny przywódca. Zaś Legolas spytał czy chcę się z nim wykąpać... Podejrzewam, że cała ta Elficka poezja o więziach łączących wojowników to tylko przykrywka dla ich sado- masochistycznych igraszek...

Dzień dwudziesty:

W Lothlorien. Galadriel to całkiem niezła laska. Kiedy Hobbici się przytulali, a Boromir gonił Aragorna, miałem trochę czasu, żeby pokazać jej kilka krasnoludzkich sztuczek. Nic specjalnego, ot proste schowaj-hełm i kopanie-w- kopalnii. Wszyscy są zadowoleni oprócz jej męża Celeborna. A może to był jednak Celeborn? Jakoś trudno u Elfów rozróżnić płcie...

Dzień dwudziesty drugi:

Opuściliśmy Lothlorien. Trochę powiosłowaliśmy w tych głupich łódeczkach. Czuję się taki samotny. A Hobbity wcale nie wyglądają tak źle... Całkiem przystojne, gdyby się umiały uczesać. Jednak i tak nie mogę zbliżyć się do Frodo bez ugryzienia przez Sama. Pippin zaś kręci z Boromirem. No cóż, sprawdzę czy Merry ma ochotę na mały spacerek do lasu. Niech żyją więzi między wojownikami!


ZASZYFROWANE ZAPISKI NAZGULA

Dzień 1

Właśnie otworzyłem gwiazdkowy prezent od Saurona. Śliczny, śliczny, śśśśliiiiiczny pierścionek!

Dzień 1,000,967

Dostałem pudełko czekoladek na gwiazdkę od Saurona. Jak zwykle zeżarł wszystkie z toffi, a mnie zostawił te truskawkowe. Oj, ciężka dola sługi...

Nadal jestem bezcielesny.

Dzień 1,001,056

Bardzo znudzony. W Barad-Dur nie mam nic lepszego do roboty, więc gram w scrabble z Orkami. To doprawdy jest bardzo denerwujące, bo one znają tylko ciemny język Mordoru. Spróbuj przeliterować Azg Nazg Gimbatul, aby dostać potrójną premię słowną... Łatwe?

Tak właśnie myślałem!

Dzień 1,001,102

Podejrzewam, że Sauron coś knuje. Natknąłem się dziś na niego jak miał na sobie świecący tusz do rzęs. Myślę, że będzie szczęśliwy gdy odzyska ciało. Wreszcie będzie mógł włożyć tę małą czarną...

Dzień 1,001,105

Tak, Sauron coś kombinuje. Dał rozkaz wylotu i pochwycenia jakiegoś hobbita i jego bliskiego przyjaciela, którzy jakoś posiedli pierścień...
Niestety, moja sugestia, żeby umieścić zdjęcie tego pierścienia na kartonikach z mlekiem została zignorowana.

Dzień 1,001,106

Dostałem wypaśnego konia!
Nie takiego konia... chodzi o żywego.
YEAH!
Ale jest też minus - nadal jestem bezcielesny...

Dzień 1,001,107

Dziś wieczorem byłem bliski pochwycenia powiernika pierścienia, ale dostałem napadu śmiechu, gdy zobaczyłem jak powiernik i jego trzej przyjaciele się przytulali.
Podejrzewam, że Gandalf wybrał hobbita na powiernika bardziej ze względu na jego niebieskie oczy i pełne usta, niż ze względu na heroiczną budowę...

Dobra, co mi tam. Złapię przystojniaczka i jego kurduplowatych kumpli w Bree. Już nie mogę się doczekać tej rzeźni... Rany ale będzie jatka!

Dzień 1,001,109

Cholerny Aragorn. Niech szlag trafi jego potomków. Tych nikomu nieprzydatnych ludzików, których kręcą hobbity. Syna Arathorna zaopiekował się powiernikiem. Cały czas czekałem w Bree, gdzie Sauron kazał zastawić pułapkę. Walka się nie odbyła. Za to mieszkańcy Bree byli bardzo dobrze poinformowani.

Drinki: 10 Mai Tais (potem nabiłem oberżystę na kij od szczotki)
Zabici: 17 ludzi, he he, ale jestem niegrzeczny...

Dzień 1,001,115

Śledziłem następcę Isildura i zgraję hobbitów przez sześć dni.
Aragorn leci na powiernika. Sam zabije go, jeśli ten czegoś spróbuje.

Dzień 1,001,116

Trochę się rozbrykałem z próbą porwania powiernika. Aragorn zrobił się bardzo zaborczy i podpalił mnie. A Sam faktycznie próbował mnie zabić. Dopiero później się zorientowałem, że pociągnął mi patelnią po kolanach...

Dzień 1,001,119

Poznałem elfkę laskę Aragorna. Tak się obśmiałem, że ten zboczeniec na punkcie hobbitów mógłby mieć dziewczynę, że się władowałem w rzekę. Koń nie żyje, zbroja cała zardzewiała. Muszę wrócić do Mordoru po ę.

Naprawdę potrzebuję ją tylko do zbroi...


Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-05-16 21:03:18]

16.05.2005
20:25
smile
[2]

W_O_D_Z_U [ Makaveli ]

mocne . Przeczytałem :D

16.05.2005
20:28
smile
[3]

Milka^_^ [ Potępieniec ]

Każdy z każdym :D

16.05.2005
21:04
smile
[4]

Orlando [ Reservoir Dog ]

Wiem, ze troche długie ale na zakonczenie dnia jest idealne...

16.05.2005
21:14
smile
[5]

cycu2003 [ Senator ]

fajny tekścior, przeczytałem prawie cały

17.05.2005
13:50
smile
[6]

Orlando [ Reservoir Dog ]

maly upik

17.05.2005
13:52
smile
[7]

Actimel [ Impossible Is Nothing ]

dłuższego tekstu juz nie masz :P ?

17.05.2005
13:53
smile
[8]

Orlando [ Reservoir Dog ]

mam, chcesz??

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.