GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Oceńcie: Reportaż

10.05.2005
13:55
smile
[1]

Orlando [ Reservoir Dog ]

Oceńcie: Reportaż

Wiem, to troche niezwykły reportaż, ale główny wątek się zgadza. Wydarzenie w szkole, której byłem uczestnikiem.
Jestem otwarty na wszelką krytykę, ale pochwały też mile widziane. Chodzi o treść.

Ze szkolnej ławki

Zdarzenie, które opiszę wydarzyło się naprawdę i mogło się przytrafić każdemu, nawet tobie. Jednak na jedno pytanie nie odpowiem:
„Czy każdy by miał tyle szczęścia co ja?”

Był to zwykły, szary dzień. Przyszedłem do szkoły, nie będącświadom tego co się stanie. W czasie lekcji języka polskiego zostałem poproszony o przyniesienie kredy. Miejsce to znajduje się na drugim końcu szkoły, a mnie z powodu własnego lenistwa nie śpieszyło się.
Wracając, z pudełkiem kred w ręce, odezwała się natura. Po drodze były trzy toalety, z czego dwie zamknięte, co mnie trochę zdenerwowało. Ostatnia znajdowała się przy klasie, w której powinienem już być. Przy mojej wielkiej radości drzwi się otworzyły. Zrobiłem dwa kroki do przodu i zatrzymałem się. W jednej chwili sobie uświadomiłem: „ To mogły być ostatnie kroki w moim życiu”. Dwa metry ode mnie, stał chłopak około 180 cm wzrostu z pistoletem w prawej ręce. Mierzył w prawo, w stronę gdzie znajdują się sedesy. Nie wiedziałem czy ktoś tam się znajduje. Stał dwa metry ode mnie i nie był świadom mojej obecności. Ze strachu upuściłem pudełko kred. Postać szybkim ruchem ręki zaczęła mierzyć we mnie. Czułem potężny strach, czas dłużył się nieubłagalnie, każda sekunda trwała jak minuta. W chwili, gdy w myślach widziałem swój nekrolog, ze strony, gdzie są sedesy wybiegł chłopak popychając mojego niedoszłego zabójcę na ścianę. Pistolet wystrzelił. Poczułem przeszywający mnie ból, złapałem się za brzuch. Po chwili poczułem wydobywającą się krew. Przechylając się w prawo upadłem na podłogę, wciąż trzymając się za brzuch. Widziałem, z podłogi, że obaj nadal się szarpią. Zacząłem widzieć wszystko jak mgłę, a potem zaczęły nastawać ciemności. W ostatniej sekundzie świadomości usłyszałem kolejny wystrzał.

Obudziłem się w szpitalu, przy moim łóżku byli rodzice i znajomi ze szkoły. Dowiedziałem się, że chłopak z pistoletem uznał przypadkową osobę za zabójcę swoich rodziców. Każdy by tak myślał po sporej dawce amfetaminy. Ten drugi wystrzał, który słyszałem okazał się „samobójem”.
Ćpun w czasie szarpaniny postrzelił się w nogę. Będzie odpowiadał przed sądem za posiadanie narkotyków oraz usiłowanie zabójstwa.
A co ze mną? Kula nie wyrządziła większej krzywdy i nie było problemów z wyjęciem jej. Teraz kończę ponieważ w korytarzu szpitalnym czeka na mnie chłopak, któremu uratowałem życie, więc resztę napisze później.



By Orlando©

BTW. To wszytko tylko mój pomysł, od nikogo nie ściągałem więc wypraszam sobie takie komentarze.

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-05-10 13:56:12]

10.05.2005
14:09
smile
[2]

Deepdelver [ Wielki Prestidigitator ]

Hmm troche to ryzykowne - reportaż jest zwykle pisany z perspektywy obserwatora a nie uczestnika.

10.05.2005
14:12
[3]

Orlando [ Reservoir Dog ]

U nas było tak, ze uczestnik, widzialem pare innych prac...
W dodatku chodzi mi o treść....

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-05-10 14:16:06]

10.05.2005
14:16
[4]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

Orlando --> a czy swoje uwagi odnośnie stylistyki też można przedstawić?

10.05.2005
14:17
[5]

Orlando [ Reservoir Dog ]

Jak chcesz...

10.05.2005
14:18
[6]

Sir klesk [ Sazillon ]

Stylistyka troche ... niekiepawa ;)
ale tresc jest ok, dlaczego mialaby byc zla? :)

Ps.
Pozniej dam tutaj moje opowiadanie na j.polski ;)

10.05.2005
14:20
smile
[7]

(:AllegromańkA:) [ Let's rock! ]

No to kilka moich sugestii:

Przyszedłem do szkoły, nie będąc świadom tego co się stanie - poprostu "nie świadom"
Miejsce to znajduje się na drugim końcu szkoły... - określ miejsce
Po drodze były trzy toalety... - lepiej będzie "po drodze minąłem"
Przy mojej wielkiej radości... - ku mojej wielkiej radości
W jednej chwili sobie uświadomiłem: „To mogły być ostatnie kroki w moim życiu” - Albo "sobie uświadomiłem, że to mogły być..." albo "uświadomiłem: to mogą być"
w stronę gdzie znajdują się sedesy - może lepiej "toalety"
szybkim ruchem ręki zaczęła mierzyć we mnie - wymierzyła we mnie
ze strony, gdzie są sedesy - lepiej od strony toalet:)
Zacząłem widzieć wszystko jak mgłę - raczej "przez mgłę"

Po za tym kilka błędów interpunkcyjnych i parę powtórzeń, to sobie już tam popraw:)

Ogólnie praca nie jest zła:)

10.05.2005
14:20
[8]

Orlando [ Reservoir Dog ]

mam dysortografie, wiec z tym nie bede mial raczej problemow...

poprostu nie chcialem znawu pisac toalet...
a to z mgla to fakt, zapomnialem...

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-05-10 14:22:08]

10.05.2005
14:31
smile
[9]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

Moje sugestie:

Był to zwykły, szary dzień. Przyszedłem do szkoły, nie będąc świadom tego co się stanie. W czasie lekcji języka polskiego zostałem poproszony o przyniesienie kredy. Miejsce to znajduje się na drugim końcu szkoły, a mnie z powodu własnego lenistwa nie śpieszyło się.
Gdy wracałem (nie może być wracając, bo z sensu zdania wyjdzie, że to natura wracała), z pudełkiem kred w ręce, odezwała się natura. Po drodze były trzy toalety, z czego dwie zamknięte, co mnie trochę zdenerwowało. Ostatnia znajdowała się przy klasie, w której powinienem już być. Ku mojej wielkiej radości drzwi się otworzyły. Zrobiłem dwa kroki do przodu i zatrzymałem się. W jednej chwili sobie uświadomiłem: „ To mogły być ostatnie kroki w moim życiu”. Dwa metry ode mnie, stał chłopak około 180 cm wzrostu, z pistoletem w prawej ręce. Mierzył w prawo, w stronę, gdzie znajdują się sedesy. Nie wiedziałem, czy ktoś tam się znajduje. Stał dwa metry ode mnie i nie był świadomy mojej obecności. Ze strachu upuściłem pudełko kred. Postać szybkim ruchem ręki wymierzyła (zaczęła mierzyć i nie skończyła? nei bardzo to brzmi...)we mnie. Czułem potężny strach, czas dłużył się nieubłagalnie, każda sekunda trwała jak minuta. W chwili, gdy w myślach widziałem swój nekrolog, ze strony, gdzie są sedesy wybiegł chłopak popychając mojego niedoszłego zabójcę na ścianę. Pistolet wystrzelił. Poczułem przeszywający mnie ból, złapałem się za brzuch. Po chwili poczułem wydobywającą się krew. Przechylając się w prawo upadłem na podłogę, wciąż trzymając się za brzuch. Widziałem, z podłogi, że obaj nadal się szarpią. Zacząłem widzieć wszystko jak mgłę, a potem zaczęły nastawać ciemności. W ostatniej sekundzie świadomości usłyszałem kolejny wystrzał.

Obudziłem się w szpitalu, przy moim łóżku byli rodzice i znajomi ze szkoły. Dowiedziałem się, że chłopak z pistoletem uznał przypadkową osobę za zabójcę swoich rodziców. Każdy by tak pomyślał po sporej dawce amfetaminy. Ten drugi wystrzał, który słyszałem okazał się „samobójem”.
Ćpun w czasie szarpaniny postrzelił się w nogę. Będzie odpowiadał przed sądem za posiadanie narkotyków oraz usiłowanie zabójstwa.
A co ze mną? Kula nie wyrządziła większej krzywdy i nie było problemów z wyjęciem jej. Teraz kończę ponieważ w korytarzu szpitalnym czeka na mnie chłopak, któremu uratowałem życie, więc resztę napiszę później.

10.05.2005
14:32
smile
[10]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

aa i tą mgłę przeoczyłam - moje zdanie takie samo jak Allegromańki :)

10.05.2005
14:35
smile
[11]

Orlando [ Reservoir Dog ]

Ok, jeszcze coś??

10.05.2005
14:37
smile
[12]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

Chyba już wystarczy ;)

10.05.2005
14:37
smile
[13]

Sir klesk [ Sazillon ]

Obrazi sie ktos jak wkleje tu swoje opowiadanie? :)

10.05.2005
14:38
smile
[14]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

sir --> ja nie ;)

10.05.2005
14:39
[15]

Orlando [ Reservoir Dog ]

Dawaj...

10.05.2005
14:40
smile
[16]

Sir klesk [ Sazillon ]

Hehe mialem zadane z j.polskiego napisac opowiadanie na dowolny temat (ale z opisem przezyc wewnetrznych, z dialogami i opisem przyrody).

Zupelnie o tym zapomnialem i musialem napisac to w szkole. Pisalem na geografii, historii i wszystkich przerwach, az udalo mi sie stworzyc 6 stronicowe opowiadanie fantasy ... osoadzone w realiach World of Warcraft. Oczywiscie nie pisalem "Wtedy Rogue lvl 38 uzyl Vanish"
Glownymi bohaterami byli Elfia Kaplanka (priest) i Krasnolud Lotrzyk (rogue)

Zglosilem sie z ta praca i dostalem 5+ ... byloby 6 ale strasznie brzydko pisalem z pospiechu i zrobilem kilka bledow... :>

Oto tresc:

"Pewnego razu w krainie Azeroth, grupie poszukiwaczy przygod przytrafilo sie cos, co zadziwilo nawet najstarsze elfy.
Loch Modan to maly obszar, polozony niedaleko stolicy krasnoludow. Wielkie jezioro, otoczone zielonymi lasami i piaszczystymi brzegami. Miejsce to kryje w sobie pelno tajemnic przyrody. Od osniezonych wyzyn oddziela je pasmo wielkich gor. Nasi bohaterowie to elfka kaplanka oraz krasnolud lotrzyk. Wedrowali oni od dwoch dni, walczyli z przerosnietymi pajakami, niedzwiedziami, a takze z lesnymi koboldami, az ktoregos popoludnia Yuri, nasz krasnolud, wykrzyknal:
-Spojrz! Tam ponad drzewami unosi sie dym!
elfka z nadzieja odpowiedziala:
- Moze to miasto Dalaran, ktorego szukamy od kilku dni?
Po zjedzeniu kolacji i rozlozeniu obozu, z planem odwiedzenia miejsca, z nad ktorego unosil sie dym, podroznicy zasneli.
Nastepnego dnia po kilkugodzinnej przeprawie przez gesty las wojownicy wreszcie dotarli do miejsca, z ktorego ciagle unosil sie dym.
Mieli racje - to byl Dalaran, Jednak przerazenie i zdziwienie nie moglo zejsc z ich twarzy, gdyz ich oczom ukazal sie makabryczny widok. Widok zniszczonego, spalonego doszczetnie miasta, ktore uwazane bylo za perle tych krain, oraz bylo waznym elementem czesto uczesczanego szlaku handlowego. Na ziemi lezaly chaotycznie porozrzucane ciala mieszkancow i wedrowcow. Nikogo nie bylo slychac, a cisze przerywalo tylko trzaskanie plomieni, ktore pozeraly resztki budynkow. Przez glowy naszych bohaterow przebiegaly setki mysli, a jedna z nich powtarzala sie wiele razy. "Co moglo do tego doprowadzic? Co posiada taka sile niszczenia?".
Nagle do uszu elfki dotarly dzwieki zblizajacych sie postaci. Oboje schowali sie w ruinach jakiejs karczmy. Na teren miasta wszedl patrol czterech, poteznych ogrow. Najwyrazniej przyszly sprawdzic czy przypadkiem nie pozostawili kogos przy zyciu. Teraz przynajmniej bylo wiadomo co jest za to odpowiedzialne. gdzies w gorach musialo osiedlic sie naprawde spore plemie ogrow... poniewaz straznicy daliby sobie rade nawet z kilkunastoma ogrami... jednak tutaj nie mieli najmniejszych szans. Krasnolud i elfka postanowili dowiedziec sie wiecej. Zdecydowali, ze kaplanka wyruszy po pomoc do Ironforge, a Yuri uzywajac swoich umiejetnosci kamuflazu i krycia sie w cieniu zakradnie sie do obozu wroga i zbada sily przeciwnika. Wieczorem, idac za patrolem ogrow, lotrzyk trafil do miejsca, w ktorym staly cztery namioty, trzy srednie i jeden olbrzymi, w ktorym najprawdopodobniej przebywal wodz. Obserwujac oboz i liczac kolejne ogry do glowy Yuriego wpadl pewien pomysl. Na samym srodku dolinki stal wielki kociol, w ktorym cos sie gotowalo. Pod oslona nocy, powoli zakradl sie do swojego celu. Czul strach, gdyz dookola bylo pelno poteznych bestii, ktore moglby go zabic jednym, celnym ciosem. Mimo to zebral sie na odwage i wyciagnal z sakiewki trucizne, ktora zazwyczaj zatruwal swoje sztylety, wlal ja w calosci do wywaru i jak najszybciej oddalil sie do swojej kryjowki. Czuwal cala noc, a gdy rano wszystkie ogry zebraly sie aby otrzymac swoja porcje jedzenia, patrzyl uwaznie czy jego plan sie powiedzie. Po skonczonym posilku uslyszal trzask lamiacej sie galezi, jednak bylo juz zapozno. Potezny wojownik zlapal go i wyprowadzil na srodek obozu. Krasnolud widzial wscieklosc plonaca w oczach zebranych potworow. Gdy tracil juz wszelka nadzieje poczul, ze uscisk ogra slabnie.
- Trucizna zaczela dzialac! - pomyslal z radoscia krasnolud. Nagle wszyscy tam obecni zaczeli padac jak muchy, jeden po drugim. Z uczuciem zdziwienia i poczuciem zwyciestwa Yuri myslal, ze to juz koniec, poczul juz, ze wygrywa, gdy uderzyl w niego ogromny bol, towarzyszacy lamaniu reki. Odwrociwszy sie zobaczyl ogra najwiekszego ze wszystkich, od razu zrozumial, ze to wodz. Musial on nie zjesc tego samego posilku co jego towarzysze. Rozpoczela sie walka, w ktorej krasnolud mogl tylko robic uniki, gdyz zlamana reka uniemozliwiala mu skuteczna ofensywe, Nagle zobaczyl, ze jego reka zaplonela zielonym blaskiem i przestala go bolec. Wtedy zrozumial co sie stalo. Z lasu wylonila sie jego znajoma elfia kaplanka, ktora dzieki swoim zakleciom leczniczym wykurowala jego zlamana konczyne. Kolejnym zwrotem akcji okazal sie oddzial wojska, ktory przybyl razem z elfka. Teraz sily byly wyrownane. Okolo trzydziestu ludzi przeciwko jednemu poteznemu ogrowi.
Po ciezkiej walce i ostatecznym ciosie jednego z rycerzy bestia padla na ziemie.
Kto wie do czego doprowadzilaby dalsza ekspansja sil ogrow w krainie Azeroth? Gdyby nie pomyslowosc i odwaga naszych bohaterow wszystko skonczyloby sie znacznie gorzej.

THE END


Troche to banalne... ale jednak uratowalo mi skore przed zlapaniem niepotrzebnej kosy z polskiego

10.05.2005
14:47
smile
[17]

Blond_Alex [ Nożowniczka ]

Nie przepadam za fantasy, ale... nawet mi się podoba :)

10.05.2005
14:54
smile
[18]

Orlando [ Reservoir Dog ]

Fajne :)

10.05.2005
15:00
[19]

oooololo [ Wierność ]

o lol ja to bynm mzaczął kzryczeć i wrzeszczec na policje :D:D:

10.05.2005
15:29
smile
[20]

Orlando [ Reservoir Dog ]

Ok, idzie do drukowania, wielkie dzieki!

10.05.2005
16:31
[21]

Loghit [ Legionista ]

Moim zdaniem dobre, drukuj!

10.05.2005
21:11
smile
[22]

Orlando [ Reservoir Dog ]

Dobra, jutro biore, zobaczymy czy wyjdzie...

Dzieki wszystkim za pomoc, szególnie allegro i krwawemu Alexowi...

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-05-10 21:12:09]

10.05.2005
21:35
[23]

gofer [ ]

w reportażach nie używa się potoczyzmów...

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.