GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Polski słownik wilczego kapitalizmu Tom I

01.05.2005
14:45
smile
[1]

Mistrz Giętej Riposty [ Kozioł Antyfaszysta ]

Polski słownik wilczego kapitalizmu Tom I

Do zalozenia sprowokowal mnie niedawny temat, ze slowem wilczy kapitalizm w tytule. Temat moze i dobrze sie zapowiadajacy, tyle ze szybko przeksztalcony w to co zawsze - jatke "komuchy vs ci, co im sie powiodlo". Ale tak mnie wzielo na myslenie, i zaczalem sobie myslec i pisac o naszym wilczym jakby nie bylo kapitalizmie, a w szczegolnosci o jego warstwie werbalnej.

Potraktujcie ten wątek raczej jako żart i zaczątek luźnej dyskusji o języku, niż prowokacje do kłotni o zaletach jednego sytemu i wadach innego. Kto zacznie tu dyskutować o polityce, temu zmuszony będę sprzedać jedną z mych giętych ripost. A teraz zapraszam do meritum.

Kiedyś, istniał zabawny język, którym porozumiewały się publicznie elity władzy z masami. „... Skonsolidowane wysiłki w celu realizacji planu innowacji odzwierciedlają zaangażowanie klas pracujących...” i tak dalej, dużo trudnych słów, treści zdecydowanie mniej, ale wartość komiczna przeogromna.

III RP gorsza nie jest, i też wstydzić się czego nie ma.

Czy nie jest trochę, tak, że współczesny polski język „biznesowy” zaczyna przypominać swoim oderwaniem od zwykłego tamten, socjalistyczny? W tamtym dominowały naleciałości rosyjskie, tutaj oczywiście anglojęzyczne, ale też specyficzne. Wobec tego trzeba by jakiś slownik, bo normalny czlek przestanie rozumieć, o co chodzi w tym wszystkim.

Kilka przykładów idiotycznych nadużyć i ewidentnych głupot, przy każdym słowo komentarza ode mnie.

Broker, makler – osoby godne naśladowania. W przedszkolu koledzy chcieli na strażaka, albo policjanta, ale ty wiedziałeś już wtedy, że zostaniesz brokerem. Co to znaczy, dowiedziałeś się już po studiach.

Brunch – od teraz na lunch chodzą tylko niezorientowani. Jak chesz wyjść z kotłowni i coś zjeść – gdzie idziesz? Proste, że na „brunch”. Jak się dowiedziałem od znajomego profesjonalisty, brunch to posiłek będący czymś, co kiedyś nazywano drugim śniadaniem, ale nie do końca. W każdym razie, u niego w pracy, brunchem nazywa się każdy posiłek. Ładnie to brzmi. Zdecydowanie potwierdzam, brzmi wspaniale. Zresztą jak zachwala modny serwis clubber.pl jeden z lokali: „..Karma to idealne miejsce na brunch...”
https://www.clubber.pl/page.php?p=venue&venue=706
Moim osobistym marzeniem, byłby brunch na rancho. W Denver oczywiście.

Casual Friday – oznacza mniej więcej to, że w piątek nie trzeba się odstawiać jak na pogrzeb wujka, można do pracy w swetrze. Oby tylko nie miał powyciąganych farfocli. Ale uwaga! Jak donoszą pewne źródła, nie we wszystkich firmach, i nie na wszystkich stanowiskach dopuszcza się takie rozchełstanie. Taki na ten przykład telemarketer musi być schludny nawet gdy rozmawia z klientem przez telefon. Grunt to profesjonalizm. Nawet w piątek 13-go.
Nieoceniony Kuba Tatarkiewicz (https://www.apple.com.pl/kuba/archiwum/348.html )
proponuje nawet na wzór Casual Friday, środę jako dzień bez poczty elektronicznej. A ja od siebie dorzucam czwartek bez wypłaty, gdy pracujemy za darmo.

Menedżer/manager – jak uczy doświadczenie, managera potrzeba w każdej branży. Managerem trzeba być też praktycznie na każdym stanowisku.

Nadgodziny – tego słowa od dziś nie używaj. To pojęcie abstrakcyjne i trudne do zdefiniowania. Na godziny to się robiło w socjalizmie, i sam widzisz czym to się skończyło.
Jeden z moich znajomych, kreatywny broker zresztą, w swej pracy dowiedział się, że siedzenie po godzinach jest tam niemile widziane. I rzeczywiście, siedzi codziennie po 16 jakies 2-3 godziny, a szef niemiło na niego patrzy.

Klient – wystrzegaj się inaczej nazywać tego tępego ciula, który wydzwania, narzeka i pierdoli ci do ucha. Profesjonalista nie traci nigdy zimnej krwi. Klienta trzeba nie tylko uszanować, ale i polubić. W dobrym tonie jest odbierać telefony „od klienta” na różnych imprezach, można tym wzbudzić podziw kolegów i koleżanek, którym powodzi się znacznie gorzej, do nich bowiem klienci nie dzwonią.

Kreatywny – w dzisiejszym świecie, choćbyś nie wiem jak kurewsko był zdolny, jak nie jesteś kreatywny, to daleko nie zajedziesz. Ot, weźmy takiego prostego sanitariusza w zakładach opieki zdrowotnej. Codziennie styka się z innymi wyzwaniami, codziennie inni pacjenci, inne schorzenia. Czy taki sanitariusz zaszedłby daleko w życiu zawodowym, gdyby nie wykazywał się głęboko posunięta kreatywnością, tylko jechał po rutynie ? Ni ch***. Kreatywny być musisz, i nie ma przebacz!
A kto nie wierzy niech zajrzy na https://www.kreatywni.ipnet.pl/ .

Osobowy, osobisty – zapomnij tego słowa. Nie ma takiego słowa. Jak usłyszysz to słowo na ulicy, udawaj, że nie wiesz o co chodzi. Od dziś klientom mówisz „postaram się dopilnować tego oso... PERSONALNIE”. Zatrudnij w Firmie kilku doradców personalnych, w końcu z ludźmi trzeba umieć postępować.

PijaR – wbrew pozorom nie chodzi o mnicha klasztornego. Współczesne podejście do klienta to unowocześniona maksyma „nasz klient - nasz pan”, choć zasadniczo możnaby napisać „nasz target – nasz pan”. W każdym razie Public Relations, czyli tak zwana „morda” to niezbędny i kluczowy dla sukcesu firmy element. Pracownik działu pijar, musi oczywiście cechować się sporą kreatywnością.

Punkt do CV – wszystkie bzdury, nikomu nie potrzebne, traktuj jako punkty do cefał. W końcu Lider samorządu klasowego 3C Gimnazjum w Parzymiechach też brzmi dumnie. I zapowiada ambicje zawodowe.

Przedstawiciel – życie to nie bajka, i nie każdy niestety zostanie wymarzonym brokerem czy doradcą personalnym. Na początku może zdarzyć się niestety, że szef każe ci brać na miasto filtry i wciskać je ludziom po domach. Nie zrażaj się, a zapytany przez znajomych, czym się zajmujesz odpowiadaj śmiało, że jesteś przedstawicielem handlowym. Tabliczką „akwizytorom wstęp wzbroniony” nie przejmuj się. To nie o tobie mowa. ( inna nazwa to dealer, obecnie już niemodna ).

Skłosz – chyba nikt do końca nie wie, jak się nazwę tego pięknego sportu pisze. W każdym razie nie jest to nic, co chciałbyś oglądać w TV, wolałbyś już mistrzostwa szachowe. Ale jak wiadomo sport to zdrowie, więc mimo zmęczenia po 12 godzinach pracy, nigdy nie odmawiaj szefowi, gdy zaprosi cię na partyjkę skłosza. Poodbijacie trochę te kretyńską piłeczkę od ściany, tylko nie wczuj się za bardzo i nie ograj szefa. Pamiętaj, że czasami trzeba prosić o podwyżkę.

Target – w biznesie, marketingu czy innym pijarze nie ma już celów, a nawet jesli są, to ładniej jest powiedzieć „targetem naszego produktu... ” niż jakieś oklepane „celem...”. A już zupełnie zostałem rozbity przez usłyszany przypadkowo z ust jednego niemłodego profesjonalisty ... target docelowy!

Zasoby ludzkie – jakby szczęście dopisało, i dostałbyś stanowisko kierownicze, to tak będziesz nazywał bydło do dręczenia, znajdujące się pod tobą w hierarchii. Acha, zapomniałbym, jak donosi serwis https://www.twoja-firma.pl/ „Człowiek jest innowatorem, tzn. odkrywa i stosuje nowe narzędzia pracy, tworzy nowe systemy organizacji pracy.” To bardzo ciekawe i pouczające.

Jak chcecie, podawajcie zabawne przykłady i dopisujcie własne hasła, mam kilka w zapasie, ale na razie nie publikuje. Pozdro dla wszytskich (nie)młodych profesjonalistów.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.