GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Recenzja gry:Demon Stone (PC)

22.04.2005
13:17
smile
[1]

Maximus1 [ Konsul ]

Recenzja gry:Demon Stone (PC)

Gier opartych na uniwersum Dungeons and Dragons wyszła już cała masa. Przeważnie były to jednak klasyczne erpegi, podczas gdy opisywany tutaj tytuł ze swym macierzystym gatunkiem ma raczej niewiele wspólnego. Realia świata Forgotten Realms wraz z zamieszkującymi go rasami i potworami zostały zachowane, jednak jeśli chodzi o sposób rozgrywki, to raczej daje się on zaszufladkować jako hack’n’slash. Aby uzmysłowić Wam o co mi chodzi, wyobraźcie sobie grę Drużyna Pierścienia w realiach D&D...

Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta?

To porzekadło jak ulał pasuje do fabuły przedstawionej w tej produkcji. Sporo czasu temu przez Zapomniane Krainy przetaczał się potężny konflikt dwóch śmiertelnie nienawidzących się ras, dowodzonych przez swoich herosów – Slaad’a i Serec’ę. A wiadomo, że gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą, więc podrzędnym rasom ludzi, elfów i krasnoludów obrywało się przy okazji równie mocno. Na szczęście podczas pojedynku dwóch wodzów zwaśnionych stron, jeden z ludzkich magów wykorzystał nadarzającą się okazję i zamknął walczących przy pomocy zaklęć w Demonicznym Kamieniu, aby tam ścierali się ze sobą przez całą wieczność. Ten bohaterski czyn wygasił wojenną pożogę w Zapomnianych Krainach. Niestety moc zaklętych okazała się na tyle potężna, że pomimo niewoli byli w stanie przywołać trójkę bohaterów, w jakich przyjdzie nam się wcielić, aby ci nieświadomie uwolnili ich z zamknięcia w klejnocie. I w ten oto sposób na świat znów wydostało się pradawne zło, które rozpoczęło na nowo przedwieczną walkę. Teraz naszym zadaniem będzie posprzątać ten cały bałagan...

Co trzy głowy to nie jedna

Głównych bohaterów mamy trzy sztuki: wojownika Raaneka, czarodzieja Illiusa oraz złodziejkę, a może zabójczynię - Zhai. Jak to zwykle bywa, poznali się oni w dość nietypowych okolicznościach, to znaczy pośrodku ogromnej bitwy. Wiadomo że nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg, więc pretekst na stworzenie grupy, slangowo nazywanej „drużyną”, mamy gotowy. Na dodatek dwaj panowie ukrywają z pewnością mieniącą się im przed oczami wizję rozdawania autografów piszczącym fankom, a z tym wiąże się jednak konieczność dokonania czegoś niezwykłego, np. ocalenia świata od zagłady. Zhai ma nieco inne motywacje, gdyż jak każdy mroczny elf, a przede wszystkim jak każda kobieta, chce ona przez cały czas podkreślać swoją niezależność, no a przy okazji przemieścić prawa własności do jak największych ilości złota z innych ludzi na nią samą.

Przez prawie cały czas możemy swobodnie przełączać się pomiędzy bohaterami. Napisałem prawie, gdyż zdarzają się momenty, kiedy któraś osoba z tej szacownej trójcy musi zaszpanować swoimi indywidualnymi umiejętnościami. Wtedy pozostała dwójka po cichutku znika ze sceny i zaczyna się występ solo. Po wykonaniu zadania znów przejmujemy stery nad całą ekipą. Oczywiście nie gramy naraz wszystkimi trzema bohaterami – dwójka, która nie jest aktywna w danym momencie, pałęta się za wybranym przez nas herosem, a jeśli trzeba, dobiera się do skóry napotkanym po drodze kreaturom.

Specjalne zdolności mają to do siebie, że są niepowtarzalne. I tak Zhai może ukrywać się tu i ówdzie w cieniu, co pozwala jej być niewidzialną dla wrogów. Dodatkowo tylko ona opanowała jakże trudną sztukę skakania. Illius posiada z kolei nieograniczone ilościowo możliwości zwalczania sił wroga z dystansu – po prostu ciska w nieprzyjaciół raz po raz magiczne pociski, przerabiając ich na skwierczące pieczyste. Raanek... Hmm... Jak nikt inny włada mieczem, a poza tym nosi zarost, ma długie pióra i to chyba on ma być „tym przystojnym, zimnym draniem”. Poza tym trolle zabiły mu całą rodzinę, a więc zadatki na bohatera ma już na starcie.

Tak jak na każdą dobrą drużynę przystało, jej prawdziwą siłą jest praca zespołowa. Opiera się to na prostej zasadzie – im więcej ciosów zadadzą bohaterowie sami pozostając nietrafieni, tym bliżej są wykonania superataku, który bezapelacyjnie posyła do piachu wszystkich widocznych na ekranie wrogów. Niestety nie dotyczy to tzw. bossów, których to spotykamy klasycznie pod koniec każdego poziomu. To już z reguły są twarde sztuki - znakomicie potwierdzają słuszność teorii przetrwania najsilniejszych.


22.04.2005
14:18
[2]

Katane [ Useful Idiot ]

A gdzie wzmianka, ze gra jest diabelnie nudna i mozna ja przejsc w 1 dzien?

22.04.2005
14:20
[3]

zarith [ ]

no może 'diabelnie' nudna to nie, ale w porównaniu z konsolowymi odpowiednikami baardzo uboga...

...niemniej jednak z przyjemnością spędziłem przy niej kilka godzin:)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.