GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

wędkarze na forum..są?

20.04.2005
20:57
[1]

Kochanka_Prezesa [ Bello di Notte ]

wędkarze na forum..są?

chciałam sprawdzić ilu jest wędkarzy na forum..
potraktujcie pytanie poważnie;>

20.04.2005
20:59
smile
[2]

Max_Payn [ Legionista ]

ja sie ucze

20.04.2005
20:59
[3]

Max_Payn [ Legionista ]

a ty na prawde jestes kochanką prezesa ? hehe weś zmien nazwe bo wies

20.04.2005
21:00
smile
[4]

tomekcz [ Polska ]

Ja wędkuje ale tylko amatorsko:)

20.04.2005
21:00
[5]

Bullzeye_NEO [ Boodnock Saint ]

HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAH!

20.04.2005
21:01
[6]

Gotman [ Paladyn ]

EWCIA >>>> JESTEŚ KOCHANA
BUZIACZKI
oczywiście ja jestem..

20.04.2005
21:04
smile
[7]

Gotman [ Paladyn ]

narazie jest nas 4...

ktoś się jeszcze dołączy....

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-04-20 21:05:17]

20.04.2005
21:06
[8]

Max_Payn [ Legionista ]

ja z tata to 5 bo sam nie moge

20.04.2005
21:12
[9]

Gotman [ Paladyn ]

mogło by się zrobić bardzo ciekawie, gdyby zebrało się nas trochę więcej i każdy napisałby coś na ten temat

20.04.2005
21:12
smile
[10]

Misiaty [ The End ]

Jeśli chodzi o mnie to wędkarstwo bardzo amatorskie :) Raz jeden złapałem Lina który miał 48 cm i to jest właśnie moje największe osiągnięcie :) Mimo prób polowania na węgorza, tego nie udało mi się dopaść.

Rejon łowienia: Bory Tucholskie
Metoda: Spławik (nie pytajcie jaki ;))

Gratuluję tematu :)

20.04.2005
21:13
smile
[11]

piokos [ ]

To było 20 lat temu, nad Pilicą. Miałem krzywy patyk, a na jego końcu zawiązany półmetrowy drut miedziany, z uformowanym haczykiem. Na końcu tego drutu była nadziana kulka z chleba. Siedziałem nad sadzawką 2m x 2m o głębokości 20cm. W tym "stawie" pływała 1 maleńka półprzezroczysta rybka, tak na oko 4cm długości, ta wspomniana kulka była zwykłą kulką chleba 1cm x 1cm. Siedziałem nad brzegiem i czekałem na moją zdobycz 30 min. Znudziło mi się poszedłem ulepić zamek z piasku. Miałem 5 lat.

20.04.2005
21:13
[12]

Punks Not Dead [ Reggae Rasta ]

Kochanka ----> a są :)

20.04.2005
21:14
[13]

Max_Payn [ Legionista ]

ja chodze na lowy tak ze moj tata wsiada do autobusu ja upuszczam piedziesiąt groszy ktos sie schyla i jak tata zlapie za dupe to złowiony hehehe nie wiem jak mozna ryby lowic pływaja plywaja a tu ktos je złowi no weś !

20.04.2005
21:14
[14]

Gotman [ Paladyn ]

misiaty >>> bory tucholskie.. kojarze
ja łowię w okręgu pzw BESKID, czyli BIelsko-Biała, Katowice, Częstochowa

piokos >>> na tym się skończyło ??? :)

Punks Not Dead >>> łowisz??? powiedz coś więcej

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-04-20 21:14:46]

20.04.2005
21:16
[15]

Misiaty [ The End ]

Gotman - niesamowite jeziora... Przyjemna atmosfera, dużo dobrych rybek no i ten jeden, jedyny, niepowtarzalny klimat :)

20.04.2005
21:16
smile
[16]

Viti [ Capo Di Tutti Capi ]

Są i to nie byle jacy ;-) W długi weekend jadę na zawody wędkarskie.

20.04.2005
21:17
[17]

Gotman [ Paladyn ]

Misiaty >>>> u mnie niestety melioranci chwytają się za wszystko...
wiesz, o co chodzi??

20.04.2005
21:17
smile
[18]

piokos [ ]

Gotman => tak :)

20.04.2005
21:17
[19]

Kochanka_Prezesa [ Bello di Notte ]

ja się wybieram na szczupaka do szwecji ale nie wiem czy w tym roku..trochę za dużo planów..

20.04.2005
21:17
smile
[20]

VinEze [ Hasta la victoria siempre! ]

a ktoś łapie na prąd albo na siłę?

20.04.2005
21:18
[21]

Gotman [ Paladyn ]

Viti >>> jaki okręg??? jesteś seniorem?? ja jeszcze juniorem

20.04.2005
21:18
[22]

Max_Payn [ Legionista ]

jak to na siłe ?

20.04.2005
21:18
[23]

tomirek [ ]

no mam troche ryb na koncie. Poczawszy od sledzi, poprzez fladry, plotki, pstragi i rozne inne na szczupakach skonczywszy :)

20.04.2005
21:19
[24]

Misiaty [ The End ]

Gotman - jeśli się nie mylę to u Was przez "dbałość" o glebę prowadzą różne działania któe powodują obniżenie poziomu wód? :) Czy może to co napisałem to stek bzdur? :) Edukację geograficzną zakończyłem wraz z liceum rok temu :)

20.04.2005
21:19
smile
[25]

Madril [ I Want To Believe ]

Ja wędkowałem... amatorsko bardzo raczej... :)
Ale jeszcze do tego wróce, może w te wakacje nawet...

20.04.2005
21:19
smile
[26]

Gotman [ Paladyn ]

VinEze >>>> nie nawidzę kłusownictwa

20.04.2005
21:20
[27]

Punks Not Dead [ Reggae Rasta ]

no więc

moja przygoda z rybami rozpoczeła się 7 lat temu, gdy mój wujek z kuzynem ciągle wychodzili na ryby. chcialem pojsc z nimi. cieszyłem się z najmniejszego karasia. cwiczylem dalej.

20.04.2005
21:20
smile
[28]

Max_Payn [ Legionista ]

a co za ruznica czy zabijesz rybe chakiem czy prondem ? frag jest frag

20.04.2005
21:21
[29]

Gotman [ Paladyn ]

Misiaty >>> nie całkiem
melioracja polega na regulowaniu dzikich rzek, co je niszczy i wszstko, co w nich żyje

Max_Payn>>>> kłusownicto a wędkarstwo to coś innego, jakbyś zauważył :(

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-04-20 21:21:45]

20.04.2005
21:22
smile
[30]

piokos [ ]

chakiem czy prondem

ROTFL

20.04.2005
21:22
smile
[31]

eMMeS [ Emotion of Heart-Love To Rock ]

JA jestem dumnym wędkarzem, który w swojej karierze dorobił się nawet 3kg karpia

20.04.2005
21:23
smile
[32]

S1KoR© [ alkoholik ]

ja z kamykiem :D choc ja raczej amatorsko, kamyk chyba jednak lepiej ale cuś sie tam w zyciu nałapało i to nie jedno cuś...jak robicie oficjalny gdzies wypad, to ja bym sie pisał...jak cos to spining i spławik ;]

Misiaty --> gdzie dokladnie jest moge spytac w borach ? okolice chojnic moze ?charzykowe ? tuchola? krojanty ? bo tak sie sklada ze w raciązu (niewiem czy kojarzysz ta wioske) mam działke swoja i tam wlasnie łowię od czasu do czasu ;] (ocywiscie w wakacje :])

20.04.2005
21:24
smile
[33]

Max_Payn [ Legionista ]

co to rtofl? gotman no weś nie gdaj morderco nic cie nie uratuje nic

20.04.2005
21:24
smile
[34]

Gotman [ Paladyn ]

eMMeS >>> łowisz biernie, czy czynnie???

20.04.2005
21:24
smile
[35]

Kochanka_Prezesa [ Bello di Notte ]

<--piokos

20.04.2005
21:25
[36]

Gotman [ Paladyn ]

Max_Payn >>>> odejdź w pokoju

20.04.2005
21:25
[37]

Kapitan KloSs [ Ramzes VII MiĆki ]

Ja jestem wędkarz.

20.04.2005
21:25
[38]

Max_Payn [ Legionista ]

weście sobie wlaczcie pocacontas i tam był taki motyw ze nawet kamien ma dusze a co dopiero ryba sobie pływa zre normalnie widzi kolory rozumie co sie do niej muwi niekażda a tutaj zonk i chakiem w pysk no rzesz

20.04.2005
21:25
[39]

Misiaty [ The End ]

S1KoR© - ooo, same bliskie memu sercu nazwy (mimo, że na codzień mieszkam we Wrocławiu) :)

Mamy domek letniskowy w Błądzimiu (30 km Tuchola, 8 km Lniano) i tam głównie odbywałem swe wojaże wędkarskie pod pilnym okiem taty :) Teraz zaś przyjdzie czas na wędkarską samodzielność :)

20.04.2005
21:27
smile
[40]

peterkarel [ Konsul ]

ja wędkuje od małego ;]
oczywiście rekreacyjnie:D

20.04.2005
21:28
[41]

Gotman [ Paladyn ]

Misiaty >>> ja polecam wypady na dziką rzeczkę na spinnig z kolegą/przyjacielem (lub płeć piękna :))
rozwija wędkarsko

20.04.2005
21:29
[42]

Gotman [ Paladyn ]

Co Wy na to, gdybym założył wątek seryjny??
bo dużo nas się zebrało...

20.04.2005
21:29
smile
[43]

DynXAdam [ Centurion ]

ja takze wedkuje :) juz 3 lata i mam na koncie 1 miejsce w mistrzostwach kola nie chwalac sie :P a po co ci to wiedziec ilu jest wedkarzy :>

20.04.2005
21:29
smile
[44]

Kochanka_Prezesa [ Bello di Notte ]

max ma 12 lat..nie krzyczcie na niego;D

20.04.2005
21:30
[45]

Gotman [ Paladyn ]

DynXAdam >>> gratuluje
a co wy na to, żebym założył wątek seryjny??

20.04.2005
21:31
smile
[46]

S1KoR© [ alkoholik ]

Misiaty --> mozna by sie kiedys umowic na małe łowienie :D skoro to i tak blisko ;]

ja tam c oroku w wakacj ejezdze..a heszcze teraz sąsiad zrobil nowy - 10'cio metrowy mostek do łowienia z kanapą wygodną itd :D chyba w tym roku zaczne reaktywacje na dobre...bo nic chyba tak nie uspakaja jak piwko samotnie wieczorkiem podczas wędkowania...ehhh te czasy dobre ;]

20.04.2005
21:32
smile
[47]

Gotman [ Paladyn ]

sikor >>> lepiej we dwóch

20.04.2005
21:32
[48]

Misiaty [ The End ]

S1KoR© - ja teraz przymierzam się do wyrobienia sobie karty (ahh te beztroskie czasy się smkończyły ;) i możemy ruszać. Powiedz mi jeszcze, jak to jest z egzaminem? Można w każdej chwili podejść?

20.04.2005
21:33
[49]

Gotman [ Paladyn ]

Misiaty >>> ja jestem świeżo po zdawaniu >>> banał, jak wiesz cokolwiek o rybach

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-04-20 21:33:50]

20.04.2005
21:33
smile
[50]

S1KoR© [ alkoholik ]

no czasem we dwoch tez jest dobrze w sumie...jeden trzyma rybe - drugi ją ogłusza pałką w łeb :D i wtedy jest współpraca :] no chyba ze jakiegos wegorzyka sie łowi to we dwoch wedkie sie czymie :D hehe nie no tak naprawde to obojenie czy dwoch czy nie...wazne ze jest fajnie i reraxuje :]

20.04.2005
21:34
[51]

Misiaty [ The End ]

Gotman - a czy mogę sobie wybrać datę egzaminu? Słyszałem, że głownie pytają z wymiarów? Jak to wygląda?

20.04.2005
21:34
smile
[52]

Gotman [ Paladyn ]

Sikor >>> o to chodzi

20.04.2005
21:34
[53]

Gotman [ Paladyn ]

opowiem Ci

20.04.2005
21:35
smile
[54]

S1KoR© [ alkoholik ]

Misiaty --> wiesz..prawde mowiac musialbym sie udac do znajomego by sie dowiedziec jak to teraz jest...bo nawet sam niewiem...ale jak sie dowiem (no chyba ze ktos tutaj napisze) to Ci powiem...

20.04.2005
21:37
[55]

Gotman [ Paladyn ]

jest tak >>> uczysz się wymiarów ochronnych najpopularniejszych ryb. A z terminem jest tak, żę chyba każde koło ma swoje terminy egzaminowania

20.04.2005
21:37
[56]

Gotman [ Paladyn ]

powiedzieć Ci, jakie miałem pytania??

20.04.2005
21:38
[57]

Misiaty [ The End ]

Gotman - jakie? :)

Co do łowienia ryb - w sumie albo w samotności albo we dwójkę, choć w samotności świetnie odstresowuje :) No i ten spokój :)

20.04.2005
21:45
smile
[58]

ganek [ Konsul ]

Ja jezdze z kumplami w wakacje "na ryby" bez wedek :)

20.04.2005
21:45
[59]

Gotman [ Paladyn ]

pierwsze było o wymiar ochronny karasia
drugie brzmiało tak (cytat, pamiętam je:))
'Przychodzisz na łowisko i widzisz burzącą się wodę. Co robisz??'
moja odpowiedź (poprawna)
jest to oznaka, zę ryby mają tarło i wtedy ich połów jest niedozwolony

next pytanie:
przychodzisz na łowiski i łowisz rybę i nie wiesz, jaki to gatunek. Co robisz??
moja odp.
wypuszczam rybe

next pytanie
widzisz na łowisku wędkarza łamiącego regulamin PZW. Co robisz??
moja odp. zwracam uwagę komuś pełnoletniemu, że dany wędkarz łamie zasady

next pytanie:
przychodzisz na łowisko i widzisz śmieci. Co robisz??
moja odp. (nie mogłem wytrzymać ze śmiechu)
sprzątam

gratulacje, zdałeś egzamin :))))))

20.04.2005
21:45
smile
[60]

Regis [ ]

Ja tez wedkuje :) Nie za czesto, bo nie mam gdzie (tzn. niby mam, ale jak mam polowic to porzadnie, rpzez pare dni, a nie wyskoczyc na 1 dzien 500m od domu nad odre :P )

20.04.2005
21:47
[61]

Gotman [ Paladyn ]

Regis >>>> co tam na Odrze??

20.04.2005
23:08
smile
[62]

Viti [ Capo Di Tutti Capi ]

Kochanka_Prezesa --> Do Szwecji? No proszę, bardzo ładnie :) Na Vastervik? Ja myślałem żeby się wybrać do Szwecji, tym bardziej że osoba z mojej rodziny (sorki że tak piszę ale internet ma uszy) często jest przewodnikiem na takich wyprawach.


Gotman --> Okręg Warszawski, 53 Koło PZW. Co do wymiarów ochronnych, np. w SKWW (pamięta ktoś?) - Spinningowy Klub Wiadomości Wędkarskich narzuciliśmy sobie wymiar dla Szczupaka 45 cm. teraz to już wymiar oficjalny. Wciąż jednak łowię często na kotwice pozbawione zadziorów.

20.04.2005
23:15
smile
[63]

Kochanka_Prezesa [ Bello di Notte ]

Viti --> żeby nie było niejasności..nie potrafię łowić a jeśli już to robię to czysto amatorsko..a zaproszenie na wyjazd do szwecji dostałam od dobrego znajomego i bardziej niż te ryby podoba mi się porspektywa imprezy na promie;)..

20.04.2005
23:20
smile
[64]

steward [ Legia Warszawa ]

Ooo co za temat :) brawo

Ja jestem zapalonym wędkarzem :) łowię przewaznie na Narwi.. ewentualnie jak wyjadę gdzieś na mazurki. Łowię na spinning nastawiam się z reguły na szczupaki [nie chwaląc się złowiłem kilka ładnych sztuk]

Pozdrawiam wszystkich wędkarzy. Nie pozdrawiam plebsu który nam zaśmieca brzegi rzek i jezior. No i oczywiście nie pozdrawiam amatorów wędkarstwa łowiących bez zezwolenia i karty wędkarskiej.

20.04.2005
23:30
smile
[65]

KaM1kAzE® [ BeeR GooD! ]

no to się dopisze :)


jestem wędkarzem, obecnie z powodu braku czasu w stanie "spoczynku" *

podobnie jak i mój ojciec. Jest to nasze hobby i jeśli chcemy odpocząć od trudów codzienności udajemy się nad jeziorko z wędkami i wędkujemy :)

nawet nie musimy ryb łapać :)

Jak to mój staruszek mawia: "Ja jeżdżę na ryby, natomiast PO ryby to do hodowli pstrągów się udaję" :))


__________

* tu nie ma żadnego podtekstu seksualnego :)))

20.04.2005
23:40
smile
[66]

Viti [ Capo Di Tutti Capi ]

Kochanka_Prezesa - Jeśli tylko nie buja, chyba że mała falka podziała jak katalizator ;) Tylko nie wypływajcie w stanie wskazującym na szkiery.
PS. W Szwecji każdy potrafi łowić ;) Tam się trzeba napocić żeby nic nie złowić :D

steward -> A czemu nie, przecież nikt tu nie będzie się obrażał za to że złowił mniejszą sztukę. Mój najwięszy Esox miał 94cm i 7kg., ale do blachy wypłynął kiedyś większy; niestety nie wziął.

Wędkarz to na zachodzie osoba która łowi ryby, u nas która ma wędki ;D

20.04.2005
23:43
[67]

Kochanka_Prezesa [ Bello di Notte ]

viti--> dzięki za rady;)
ale nie wiem czy czasu wystarczy..teraz dla mnie priorytetem jest sycylia..i to nie ze względu na rybki;)

20.04.2005
23:53
[68]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Raciąż, powiadacie... Ładne jeziorka, nieciekawy kościółek, jedno skrzyżowanie, domek przy drodze wytapetowany tłuczonym szkłem i krasnalami (co za gust...), pole biwakowe nad jeziorem, łupki krzemienne wśród wzgórz nad Raciąską Strugą, Nadolna Karczma, Brda...

Coś kojarzę ;-)

Spining... cóż, też kojarzę, parę szczupaków, pstrągów i kleni się wyciągnęło... Ale szybko porzuciłem dla muchy. Sztucznej (to wyjaśnienie dla wędkarskich lamek). I nie polecam, bo za dużo Was się będzie po łowiskach pstrągowo-lipieniowych pałętać ;-)))

Dyżurna fotka w załączniku.

20.04.2005
23:56
smile
[69]

KaM1kAzE® [ BeeR GooD! ]

sys|Yavor ---> byłes kiedyś w Raciążu??? :))

tak sie skłąda że Sikor i ja mamy tam swoje działki nad jeziorkiem i bywamy tam co roku odkąd sie urodziliśmy :D

pozatym już nie ma tego krasnala namalowanego :)

Jeśli byłes tam dłużej niż tydzień kiedyś i poznałes paru fajnych ludzi, to to miejsce (ta wieś) nabiera nowego wymiaru :) takiego wymiaru ze czujesz ze musisz tam wrócić :)

21.04.2005
00:12
[70]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Raciąż? To miasteczko ma dla mnie zupełnie inny wymiar, taki, który wspomina się już tylko ze smutnym uśmiechem w oku, gdyż nie wszyscy, z którymi wówczas jeździłem na pstrągowe wyprawy, żyją. Niezależnie od tych miłych i będących już nieodwracalną przeszłością zdarzeń, mam sentyment do tej okolicy. Tam właśnie zaczęła się moja przygoda z wędkarstwem - tym, które śmiem nazwać najprawdziwszym z prawdziwych, kiedy człowiek naprawdę staje się cząstką Natury - tej przez wielkie "N". Brdę przeszedłem tam wielokrotnie, nieraz przeprawiając się przez rzekę... Zresztą samą rzeką też przelazłem w neoprenach spore odcinki (jednak ten wyczyn nad Brdą jest możliwy tylko w niektórych fragmentach).

Raciąż to piękne okolice. Tchną prasłowiańską historią, trzeba tylko chwilę posłuchać... A gdy się chce, można nawet nie tylko usłyszeć, ale i zobaczyć - na przykład fragmenty popielnic (urn pogrzebowych, gdyby ktoś pytał) czy krzemiennych ostrzy...

Jedno z najbardziej urokliwych miejsc w Borach Tucholskich. Nie wiem, jak tam teraz z rybami, dawno nie byłem. I w sumie nawet nie chcę wiedzieć, zawsze jeździłem tam na ryby, a nie po ryby, więc czy są, czy nie, na dobrą sprawę wsio ryba :-)

21.04.2005
00:19
smile
[71]

Arcy Hp [ Pan i Władca ]

Ja wyławiam tylko te najlepsze sztuki :]

21.04.2005
00:22
[72]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Zatem ryby i wędki już odkryłeś, wędkarstwa jeszcze nie.

21.04.2005
00:29
smile
[73]

KaM1kAzE® [ BeeR GooD! ]

wsio ryba :)))

niemniej w tych 3 jeziorkach połączonych kanałami w jedno ryby niby są..... nle jakieś nijakie...

natomiast jak sie ma kumpla leśnika, którego ojciec też jest leśnikiem, to dostajesz za free pozwolenie na łowienie w rezerwatach przyrody (tam gdzie nawet wejść nie można) pod jednym warunkiem - nie możesz żadnej ryby ani nic co tam "rośnie" wziąć dla siebie :)

Takie miejsce jest niedaleko Turowca - po prostu 100% dzicz, żadnej żywej duszy prócz leśników - sarny i jelenie i inny badziew sie przechadza bez strachu itp....

człowieku, jak ja tam z kolegą (tym właśnie leśnikiem) zasiadłem o 5:00 nad ranem wczesną jesienią to normalnie byłem ZACZAROWANY..... tam słońce inaczej wschodzi, tam powietrze jest inne tam wszystko jest inne... normalnie poczułem się jak część natury, jak stan do którego chyba w życiu dąże albo od którego uciekam... nie wiem.... ale to, jak sie wtedy czułem.... po prostu nie do opisania :) mieszkańcom wielkich miast życzę, aby choć raz w życiu mogli się tak poczuć :)

A co do ryb - to też łowiłem na paprocha, potem sie na tego malutkiego twistera przesiadłem co go po dnie ciągasz i tyle okonków, sandaczy i szczupaków nałapałem ze aż miło :) Oczywiście potem wszystko wypuściłem :)

21.04.2005
00:54
[74]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Cóż, ja nie wypuszczałem. Inna sprawa, że komplety łowiło się naprawdę rzadko (ówczesny komplet pstrągów bądź lipieni wynosił 5 sztuk), poza tym wędzonego potokowca naprawdę lubię, zwłaszcza ciepłego.

W każdym razie wędkarz jeziorowy ze mnie żaden. Wówczas istniał dla mnie tylko spining, potem przerzuciłem się na muchę, z którą na Brdzie dość ciężko sobie poradzić (choć da się, aczkolwiek to naprawdę ryzykowna fucha na tej rzece... jeden fałszywy krok i człowiek walczy nie o rybę, a o życie). Pamiętam, jak latem, gdy przyjeżdżaliśmy, często musieliśmy czekać jeszcze kilkanaście minut marznąc w samochodzie, bo było jeszcze za ciemno na pierwsze rzuty... Potem te mgły sunące kłębami nad rzeką, pierwsze promienie Słońca, dzięki którym rosnące na zboczach świerki malowały cieniami całą przestrzeń nad rzeką... Ten dreszczyk niepokoju, gdy przechodziło się brodem na drugą stronę: uda się dzisiaj, czy zaliczę kąpiel? A do samochodu wracało się zmordowanym, o zmroku, po całym dniu spędzonym w terenie i przejściu kilkunastu kilometrów w terenie plus te cztery-pięć powrotu do samochodu... I niejeden raz o tzw. kiju. Za to po prostu szczęśliwym.

Zaczarowany, powiadasz... stałeś kiedyś pośrodku kryształowo czystej rzeki, na płytkim bystrzu... kiedy woda z chlupotem opływa nogi, powietrze jest gęste od zapachu kwiatów, na głowę sypią się ich płatki, a wokół ciebie na metr w górę wyskakują do przelatujących owadów pstrągi? Albo widziałeś, jak stado saren przeprawia się przez rzekę? Widziałeś, jak spod brzegów wypływa stado leszczy tak wielkich i tak blisko powierzchni płynących, że zdaje się, że człowiek mógłby po ich grzbietach przejść na drugą stronę? Albo - to już przygoda z innej rzeki - stałeś wieczorem wykonując ostatnie rzuty, a wokół ciebie pływały... bobry? Życzę każdemu takich przygód, człowiek inaczej zaczyna patrzeć na świat...

A... I ja Ci dam "kanały" :P To struga, w przyujściowym odcinku naprawdę bardzo malownicza :P

21.04.2005
01:08
smile
[75]

KaM1kAzE® [ BeeR GooD! ]

owszem - na brdzie (teąż gdzieś gdzie nie wolno łowić) stałem po pas we wodzie rzucając wedką pod prąd, zeby dżig spłynął z prądem i złapałem tam pstrąga potokowego? tuziez tęczowego (nie paiętam, bo to dawno było w kazdym razie tego co rzadziej występuje :]) piękna rybka :) mój ojciec do dziś mi jej zazdrości jak cholera, bo sam nigdy mu sie nie udało go upolowac :)

natomiast nad tym jeziorkiem w rezerwacie w pobliżu turowca to sarenki i inna dziczyzna w pobliżu 50m ode mnie sobie chodziła i w ogóle sie nie bała :) normalnie jakbym był jednym z nich :) nie człowiek z miasta tylko część przyrody, której nie należy się bać :) po prostu piękne uczucie :)

mam nadzieje ze we wakacje uda mi sie jeszcze raz czegoś takiego dośwaidczyć :) jeszcze jak mój kumpel zaczął o całej tej przyrodzie opowiadać..... o zwierzęach, o polowaniach, o łowieniu ryb i o wszystkim co sie tej przyrody tyczy, to przez moment też chciałem sie przekwalifikowac na lesnika :) niestety życie mi na to nie pozwala... :)

w kazdym razie magia tamteych miejsc przyciąga... i będzie przyciągać póki o tym mysle :)

21.04.2005
14:32
[76]

Gotman [ Paladyn ]

sYs|yavor >>> na streamery łowisz, czy raczej na suche, czy jak??
ja kiedyś spróbuję

21.04.2005
14:42
smile
[77]

Gilmar [ Easy Rider ]

A dopiszcie mnie do listy maniaków.
Wędkarz - Karpiarz.

21.04.2005
14:46
[78]

Gotman [ Paladyn ]

hm....
sporo mówicie o pięknych terenach...
a łowiliście kiedyś w okolicach jez. Goczałkowickiego? To znaczy nie na samym jezorze, tylko na dpływach. Jeden z nich nazywa się Bajerka >> malutka rzeczka z wieloma zakolami, wąska, za to głeboka. Ale jak okolica.... same lasy wokół, wszędzie ciemno, tylko czasami ciszę przerywa przejeżdżający pociąg..
Wspaniała okolica.
Warto sróbować na spławik lub paprocha...
W czasie tarła ogromne ilości leszczy ciągną w górę rzeki z jeziora Goczałkowickiego.
Kojarzycie??

Gilmar >>> jeszcze nie ma listy..
ale można zrobić


Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-04-21 14:46:03]

21.04.2005
14:47
smile
[79]

Guderianka [ Konsul ]

siedzi wędkarz na brzegu jeziora i zarzuca wędkę do wody. jezioro duze piękne, tafla wody spokojna, cisza, słońce...raj na ziemi. nagle wedkarz słyszy hen daleko chyba jak echo niesie:
spieeeeeeer......laj.........
ale nic....podrapał sie po głowie, zarzucił wedke i dalej w spokoju czeka az cos chwyci haczyk.po kilku minutach dobiega do niego znowu
spieeeeer......laj....
zdziwony rozgląda sie i widzi jak z trzcin wypływa kajakiem facet i wiosłuje patelniami!! na to wędkarz do niego:
- panie-a nie lepiej by było wiosłami tak machć?
-spier..laj!

21.04.2005
14:55
smile
[80]

Gilmar [ Easy Rider ]

Gotman ---------> hahahahaha, to tylko taka przenosnia była...

21.04.2005
15:01
smile
[81]

Gotman [ Paladyn ]

Gilmar >>> niezła

21.04.2005
15:01
smile
[82]

Mistrz Giętej Riposty [ Kozioł Antyfaszysta ]

Nie zrozumialem dowcipu Guderianki.

21.04.2005
15:24
[83]

Gotman [ Paladyn ]

ja też

21.04.2005
15:24
[84]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Gotman:

Preferuję suchą muchę, ale na Brdzie rzadko kiedy można na nią coś upolować. Tam bardziej nadaje się głęboko prowadzona mokra mucha, ewentualnie streamer. Prywatnie wolę mokre muchy, rzucanie streamerami jest jakieś takie... mało estetyczne ;-) Ale zdarzało się coś tam złowić na małe muddlery dla przykładu. Z kolei na spining preferuję woblera.

No i naczelna zasada: zawsze łowię wyłącznie na sztuczne przynęty, które wykonuję sam.

21.04.2005
15:25
smile
[85]

suavek [ Centurion ]

nie

21.04.2005
15:29
[86]

Gotman [ Paladyn ]

SAM??
no to gratulacje, niezły z Ciebie projektant :)
rzucisz pare zdjęć Twoich wyrobów??

21.04.2005
15:34
[87]

Gotman [ Paladyn ]

sYs|yavor >>> coś mi się zdaje, ze szykuje mi się z Tobą długa rozmowa...
jeśli masz czas, to opowiedz mi coś więcej o przynętach, głównie o wyrobie woblerów. Ja łowie już od dawna, jednak nic sam nie wykonałem. Jednak mój tata robił woblery tak:
w piance wycinał kształt, a następnie zalewał to żywicą.
Jak Ty robisz woblery??

21.04.2005
16:30
[88]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Jak wspomniałem, głównie zajmuję się wędkarstwem muchowym, stąd większość przynęt, które robię, to właśnie muchy. Ostatniego woblera zrobiłem ładnych parę lat temu. Ale idea jest dość prosta. Łazisz sobie wśród rzek i strumieni, to czasami natkniesz się na ładne kawałki kory, czy to leżące gdzieś, czy to wypatrzone u jakiegoś gospodarza. Ostatnio robiłem woblery z kory topolowej. Bierzesz nożyk, kawałek kory, strugasz to chwilę, potem w łapę pilnik, szlifujesz toto starając się zwracać uwagę na symetrię. Następnie pisak w łapę, kreślisz na bryle linie cięcia, żyletka, rozcinasz na połówki. Dłutkiem dziubiesz rowek, w który wpakujesz dental (drut dentystyczny), pod nim gdzieś robisz zagłębienie na obciążenie. To ostatnie musisz zrobić symetrycznie, w obu połówkach (zresztą nawet rowek na dental warto wydłubać także w drugiej połówce. Rozmieszczenie obciążenia zależy od przeznaczenia woblera. Sam wolałem woblery z obciążeniem w części ogonowej, gdyż lepiej układały się w czasie rzutów, a to rzecz istotna, gdy spiningiem operujesz na rzece rozmiarów Brdy.

No i teraz, mając obie połówki z kory, bierzesz dental, robisz jedno kółeczko (ogonowe), wyginasz drut, robisz kolejne zagięcie (na kółeczko brzuszne), kolejne zagięcie i kółeczko przednie. Przycinasz ołów starając się, aby był symetryczny. Bierzesz obie połówki kory, smarujesz żywicą epoksydową, wkładasz wygięty dental, obciążenie, dosuwasz drugą połówkę. Dwoma klamerkami sciskasz obie połówki, usuwasz nadmiar kleju, czekasz aż zaschnie. Tak przygotowanego woblera po wysuszeniu uzbrajasz w kotwiczki i nacinasz wcięcie na język. Z kawałka pleksi wycinasz język. Powierzchnię języka jak i kąt jego natarcia dobierasz zależnie do przeznaczenia woblera (inne na małe rzeki, inne na płytkie, inne na szybki nurt itp.). W wannie testujesz ustawienie języka i zachowanie woblera, korygując jego zachowanie właśnie kątem, powierzchnią i kształtem języka. Sprawdzasz, czy przy szybkim ruchu nie wykłada się na boki (istotne w przypadku woblerów pstrągowych, które często są ciągnięte pod szybki nurt). Ostatnie testy ustawienia woblera wykonuję w wannie, ale już z językiem wklejonym za pomocą świeżej żywicy - jest czas na dokonanie poprawek. Po stwardnieniu żywicy pozostaje uzupełnić ewentualne braki (np. żywicę wypłukaną przez wodę podczas testów), potem bierzemy taśmę brokatową i oklejamy woblera używając jakiegoś kleju wodoodpornego. Na koniec kilkukrotnie lakierujemy likwidując nierówności i szlifując powierzchnię. Ostatnia faza to malowanie (oczęta, kropięta, grzbiecięta itd.) i ostatnie 1-2 warstwy lakieru.

Najlepiej robić toto seryjnie. Jedno wieczorne posiedzenie to 2-3 wystrugane woblery (po godzinę na woblera), kolejny wieczór to rozcinanie, dłubanie, wyginanie drutów, sklejanie, trzeci wieczór to zabawa w wannie z języczkiem ( ;-) ), czwarty wieczór lakierowanie, piąty wieczór malowanie. W sumie przy takim cyklu produkcyjnym wyprodukowanie woblera zajmuje góra trzy godziny na sztukę (lakierowanie na przykład jest rzeczą króciutką, ale sporo trzeba czekać na wyschnięcie).

W każdym razie frajda ze złowienia ryby na własną przynętę jest dla mnie nieporównywalna z łowieniem na przynęty kupne. Jakby nie patrzeć, łowiąc na własną przynętę masz 100% gwarancji, że swoją pracę wykonałeś na tyle dobrze, że atak ryby był w pełni twoją zasługą.

No, to tyle pobieżności ;-) Robienie sztucznych much też opisać? ;-)))

21.04.2005
16:32
[89]

Gotman [ Paladyn ]

dzięki sYs..
już czytam...

jeśli chcesz...
a czytałeś mój post z 14:46??
znasz//kojarzysz te okolice??

DZIĘKI
wezmę się za te woblerki...

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-04-21 16:34:30]

21.04.2005
16:39
[90]

Gotman [ Paladyn ]

a propos much >>> jak długo uczysz się rzucania, np. rollercoaster??
a jak z cenami sprzętu muchowego??
no wiesz, krąży taka opinia, że muszkarstwo to baardzo droga odmiana wędkarstwa. Jak się to ma w rzeczywistości??

21.04.2005
17:06
smile
[91]

paściak [ z domu Do'Urden ]

I ja, i ja wedkuje. Od jakiegos miesiaca jestem prawie co 2 dni na rybkach. Tak sie sklada ze miejscowosci w ktorej zyje, jest takie dosc spore dzikie jezioro. Cudow tam nie ma, ale za to moze tam chodzic kto chce, kiedy chce, gdzie chce i na jak dlugo chce. Wiec lazimy z paczka :-)
Narazie wylawiamy same plocie i zdregi, ktore wedruja na zywca czasem, reszte wpuszczamy. Ale ostatnio wlasnie kumpel wylowil 53 cm szczupaka. Wiem ze sa pod ochrona teraz, i sie ich nie lowi, ale kumpel to nie ja i wzial go do domu... Wieczorem dam zdjecie :D

21.04.2005
17:08
[92]

paściak [ z domu Do'Urden ]

I foto:

21.04.2005
17:08
[93]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Gotman:

Okolic nie kojarzę. Praktycznie wszystkie moje wyprawy to Bory Tucholskie i Pomorze.

Chodzi Ci o rzucanie spiningowe czy muchowe? Spiningowe przy dobrym nauczycielu to ok. 2 lat przy założeniu, że rocznie spędzisz nad wodą ok. 50-70 całodniowych wypraw :-P Rzucanie muchą i jej właściwe prowadzenie to umiejętności, na naukę których stracisz 3-5 lat. Między innymi dlatego sprawia to tyle frajdy - ciągle wiesz, że możesz być lepszy. I nagle przestaje przeszkadzać wiatr, nurt rzeki przestaje być złośliwy... To ogromna frajda, gdy nagle zaczynasz to wszystko wokół siebie rozumieć...

Zaraz podepnę zdjęcia.

21.04.2005
17:15
[94]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Marne pozostałości z czasów produkcji woblerów, niestety. W sumie z tego co tam widoczne tylko jeden wobler nadaje się do wędkowania w małych rzekach pstrągowych, ów najbardziej na prawo (zresztą widać, że jest skonstruowany do pływania w szybkim nurcie). Jak wspominałem, czasy pieczołowitego wykonywania woblerów odeszły już u mnie niemal w niepamięć... Wolę muchę.

21.04.2005
17:17
[95]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

A tu to, co obecnie preferuję i po czym nie sądzę, abym kiedykolwiek wrócił do innego rodzaju wędkowania (z wyjątkiem może sporadycznego spiningu).

21.04.2005
17:19
smile
[96]

Gilmar [ Easy Rider ]

paściak ---------> nie przystoi na forum publicznym podawać informacje o zwyczajnym kłusownictwie. Malo tego dawać nawet zdjecie ryby złowionej w okresie ochronnym.
Gdyby jakis mój kolega zrobił coś takiego na moich oczach, natychmiast przestaje byc moim kolegą.
Mój post nie jest forma agresji do Twojej osoby, ale musiałem zareagować.

21.04.2005
17:26
[97]

Gotman [ Paladyn ]

sYs >>> spinningiem rzucam już z 3 lata :)

dzięki za foto
świetne woblery

21.04.2005
17:27
[98]

Gotman [ Paladyn ]

sYs >>> a na zawody jeździsz, czy wolisz samotne wyprawy w głąb 'natury'??
ja takie kocham

21.04.2005
17:35
[99]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Zawody to dla mnie zaprzeczenie całej idei wędkarstwa. Zwłaszcza, że Polacy często rozgrywają je na zabieranych rybach.

Wiesz, które wyprawy wspominam najlepiej? Kiedy wstawało się na przykład o trzeciej w nocy, wędrowało 45 minut na dworzec (tia, to był jeszcze czas, gdy taksówek po nocach nie dało się uświadczyć...), potem o 4:25 pociąg, potem o 6:30 przesiadka, potem kilkudziesięciu minutach wysiadka i... 8 km marszu w Bory. Wreszcie rzeka, całodniowa wędrówka jej brzegami. Tylko ty i Przyroda. Wreszcie koniec wędkowania, paniczne zasuwanie na ostatni pociąg... Powrót prawie o północy, po zaliczeniu 20-25 kilometrów w terenie. Tak, to była zabawa... A potem coraz częściej jeździło się samochodami i wyprawy straciły wiele ze swego uroku. Teraz nawet gdybym chciał pojechać w "moje" tereny pociągiem, nie mam jak - szanowne PKP polikwidowało linie. Zostały tylko wspomnienia. A przydałoby się czasami jakieś uatrakcyjnienie, ech...

21.04.2005
17:38
[100]

Gotman [ Paladyn ]

hmmm... wspomnienia...
rzeczywiście, jak patrze na organizacje zawodów wędkarskich przez pożal się Boże PZW, to głowa boli....
ale jest jakaś nadzieja >>> wędkarsi świat (czytasz??) organizuje jedne z pierwszych zawodów spinningowych, w których naczelną zasadą, aby ryba została uznana jest to, zę musi o swoich siłach odpłynąc na wolnośc... dzięki temu jest jakaś nadzieja na poprawę rybostanu w Polsce...

21.04.2005
17:44
[101]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Bo ja wiem... Gadają o tym od lat - i co? Jest jakoś lepiej?

Stanowczo twierdzę, że zawody wędkarskie nie mają nic wspólnego z wędkarstwem.

21.04.2005
17:46
smile
[102]

Gilmar [ Easy Rider ]

Pozwólcie, że się wtrącę, do miłej rozmowy. Moim zdaniem, radykalna poprawa rybostanu w Polsce nastąpi wówczas gdy nagminnym stanie się wypuszczanie złowionych ryb do wody a nie zabieranie na obiad czy kolację. Niestety w Polsce pokutuje opinia, że ryby sa niczyje a ogromna liczba wedkarzy uważa wedkarstwo za forme w miare taniego zapelniania sobie lodówki.

Jednym slowem - "Catch and release" - oooo, przepraszam to raczej 3 slowa.

21.04.2005
17:47
[103]

Gotman [ Paladyn ]

pozostaje mi nadzieja na lepsze wędkarskie jutro w Polsce >>> bez melioracji, kłusownictwa, bez tego wszytkiego, co dziś w Polsce złe....

21.04.2005
17:49
smile
[104]

Gotman [ Paladyn ]

<<<Gilmar

aleśmy się rozgadali..
jak tak dalej pójdzie, to będzie z tego karczma... :)

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-04-21 17:48:50]

21.04.2005
17:57
smile
[105]

Gilmar [ Easy Rider ]

Gotman -----------> karczma wedkarzy ma szanse bytu o ile zostanie zaludniona ludzmi faktycznie kochajacymi wedkarstwo, ryby i przyrode. Kilku oszolomow nie majacych zielonego pojecia o temacie zapewne potrafi zlikwidować taka inicjatywe i odebrać ochote ludziom rozsadnym a jednoczesnie bedacym pasjonatami tej wspanialej formy odpoczynku i rekreacji.
A tak na marginesie...
Czy na forum o grach karczma wedkarzy to dobry pomysł...???

21.04.2005
17:59
[106]

Gotman [ Paladyn ]

raczej nie ma szans bytu...
ale tak jak mówisz > kilku zapaleńców i mogłaby żyć...

21.04.2005
18:11
smile
[107]

Gilmar [ Easy Rider ]

Gotman --------> ja podwiesiłem ten watek.
Nie ma sensu tworzyć karczmy, natomiast można sprobowac przedłużyć wątek o kolejną/kolejne częsci i popatrzec czy zbierze sie większa grupka takich jak Ty, Viti, yavor i moja skromna osoba. Wówczas mozna rozważyć propozycje karczmy. Najpierw muszą być ludzie a później karczma. Nigdy odwrotnie.

21.04.2005
18:19
smile
[108]

Gotman [ Paladyn ]

ok
ja jestem gotów poczekać....

21.04.2005
20:18
[109]

Gotman [ Paladyn ]

a tak w ogóle Gilmar >>> opowiedz mi więcej o 'Twoim' wędkarstwie...

21.04.2005
20:58
smile
[110]

Gilmar [ Easy Rider ]

Gotman -----------> Parałem sie wiekszoscią technik wędkarskich w różnych okresach zycia. Nigdy nie liznąłem nawet wędkarstwa muchowego i morskiego. Cóż centralna Polska nie sprzyja rozwijaniu takich technik. Jakies ostatnie 15 lat to tylko i wyłącznie Karpie. Zawsze miałem hopla na punkcie duzych egzemplarzy i na takie tylko starałem sie polować. W światku polskich karpiarzy niektorzy ochrzcili mnie dinozaurem karpiarstwa polskiego. Po częsci maja racje, poniewaz jestem jednym z zalożycieli i animatorow tego ruchu wędkarskiego w naszym kraju. Moje bardzo skrajne poglady etyczno- moralne i brak zgody na pseudo- zawodowstwo spowodowalo, ze w pewnym momencie wycofałem sie z tzw elit, zarzadów itp a powrócilem z ulga do tego co lubię najbardziej.
Czyli samotnych wypraw, kontemplacji przyrody, ciszy i spokoju. Zlowienie ryby nawet tej największej juz mnie nie rajcuje, wazny jest klimat łowów... wiara, nadzieja i milość, ze coś się wydarzy. Sesje karpiowe sprzyjaja przemysleniom, jest czas na to aby zachwycic sie zachodem słońca, czy nurkujacymi zimorodkami... ech... wedkarstwo wszak polega na czekaniu.
Hehehehehe, troche nafilozofowalem... a może rozmarzylem się...???

21.04.2005
22:26
[111]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Widzę bratnią duszę :-)

Mam podobne podejście do sprawy. Dałem sobie spokój z pogonią za WIELLLKIMI pstrągami. Swego największego złowiłem w pierwszym roku łowienia i miał zaledwie 50 cm. Rok później już łowiłem na muchę, a że preferuję suchą, wybierałem odpowiednie rzeki i ich odcinki. Cóż, w naszych wodach oznaczają one zwykle małe zagęszczenie dużych pstrągów. Więc gdy inni telepali się w pogoni za wielką rybą, ja telepałem się w pogoni za mniej przypadkowo złowioną, a trudniejszą technicznie rybką. Owszem, w miarę regularnie łowię kilka pstrągów grubo ponad 40 cm rocznie (a raczej łowiłem, na muchę ostatnio też rzadko wyjeżdzam... za rzadko, niestety). I miałem z tego kupę frajdy. Już pstrążek wielkości 35 cm daje przeciętnie pięć minut wyśmienitego holu, zwłaszcza gdy jest w dobrej kondycji. Ile musiałby mieć pstrąg, bym na spining musiał go holować 5 minut? 50 cm?

W każdym razie wędkarstwo muchowe, zwłaszcza to nie ślepe, a więc na suchą muchę, to dla mnie kwintesencja wędkarskiej estetyki i rozumienia przyrody. Bywały wyprawy, w czasie których wykonywałem ledwie kilkanaście rzutów muchą, choć nad wodą byłem cały dzień. I przez ten cały dzień - w moim rozumieniu wędkarstwa - wędkowałem. Domyślam się, że inni mogą dostrzegać podobne aspekty w wędkarstwie mniej, nazwijmy to, czynnym.

21.04.2005
23:15
[112]

Viti [ Capo Di Tutti Capi ]

A ja bardzo lubię zawody wędkarskie. Pozwalają się sprawdzić w sytuacji stresowej, pomagają w zdobywaniu umiejętnosci budowania taktyki, zmuszają do ciągłego analizowania zmiennych czynników itd.
Organizowanie zawodów na żywej rybie uważam po części za chybione. Wynika to z asekuracyjnej techniki holu. Ryba po takim holu ma tak duże zakwasy że umiera po jakimś czasie. Każdy kto holował np. bolenia o tym wie, o łososiowatych nie wspomnę nawet. Ciągle mam na myśli zawody spinningowe.
Jednak za najbardziej nobilitujące uważam regularne łowienie okazów. To tutaj widać czy wędkarz "odrobił lekcje". O ile zawody wymagają umiejętności to łowienie wymagają umiejętności do kwadratu.


Gotman --> Moim zdaniem najdroższe jest wędkarstwo spinningowe (oczywiście zakładając posiadanie sprzętów tej samej klasy z różnych dziedzin) za najtańsze uważam karpiowanie.
Mnogość przynęt spinningowych wymaga posiadania sporej kolekcji wędzisk, kołowrotków, żyłek, plecionek i całej masy drobiazgów.


W kwestii rybostanu. Nie zmieni się nic albo niewiele dopóki PZW będzie musiało prowadzić gospodarkę rybacką w obecnym kształcie na swoich wodach - połowy powinny zostać ograniczone do połowów kontrolnych. Pomijam inne wody, tam niewiadomo co sie dzieje. Tzn. wiadomo że trwa rabunek: dzierżawa jeziora na 3-4 lata, czyszczenie do dna a później branie w dzierżawę kolejnego. Dla mnie to jest czysty bandytyzm.


Gilmar - Keczendriliz ;) uważam za jak najbardizej godny propagowania. Szkoda że rybę łowi się czasami raz na miesiąc, trudno wymagać wtedy od kogoś żeby ją wypuścił.

Pamiętam jak na zawody SKWW nad Narie zjechały największe spece spinningu w Polsce. Rybacy na dzień przed zawodami "pochwalili się" ze z tego jeziora wyciągają 3 razy wiecej ryb niż z innych <ekhm> To co zostaje dla wędkarzy? No i połowiliśmy.... Zawody wygrano okoniem "gigantem" - 27 cm. Ja się uplasowałem na bodajże 7 miejscu z okoniem 23 cm. Łacznie rybę złowiło ok. 14 zawodników na ok. 40 startujących.

21.04.2005
23:25
smile
[113]

KaM1kAzE® [ BeeR GooD! ]

no to pochwale sie zzdobyczą mojego ojca :)

ten szczupaczek moze nie jest przeogromny, ale nie o to chodzi

ma 92 cm długośi a co najlepsze - mój staruszek pojechał sobie od niechcenia na rybki nad jakieś jeziorko (w pobliżu właśnie Raciąża - chyba stobno) no i tam od niechcenia zarzucił spining :)

na początku myślał ze ma zaczep wiec zaczal szarpać i dopiero jak to cóś zaczelo "odszarpywać" to sie zgarbił :D

Po (jak to mówił) ponad godzinnej walce udało mu sie go SAMEMU i to BEZ PODBIERAKA wyciągnąć mendę na brzeg :) przywiózł go do domu, porobiliśmy fotki i szczupaczek wrócił cały i zdrowy tam skąd został wyjęty :)

ale normalnie koles sie ledwo w wannie mieścił :)

zaraz wrzuce next fotki :)

21.04.2005
23:27
smile
[114]

KaM1kAzE® [ BeeR GooD! ]

poprawka: 93 cm :)


jak ja mu go zazdroszcze!!! :)

21.04.2005
23:27
smile
[115]

KaM1kAzE® [ BeeR GooD! ]

ledwo po przekątnej na stół sie skurczybyk zmieścił :)))

a pozatym z błystka została niemiłosiernie powyginana :D

21.04.2005
23:28
smile
[116]

KaM1kAzE® [ BeeR GooD! ]

no i w wannie :)

jakby ktoś miał wątpliwości czy przeżył :)

21.04.2005
23:31
smile
[117]

steward [ Legia Warszawa ]

widzę że się chwalicie rekordami... więc pokaze rekord mojego braciaka (bliźniaka więc się chyba nie obrazi ;) )

21.04.2005
23:32
smile
[118]

steward [ Legia Warszawa ]

fotka nie weszła..

aha i ten leszczyk był naprawde łaaaadny :)

21.04.2005
23:53
[119]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Blah, nie mam zdjęć swoich "rekordów", zresztą nie są specjalnie wielkie. Jak wspominałem, nie jeżdżę nad rzeki, gdzie ryby dorastają dużych rozmiarów, a wyprawy spiningowe to juz teraz albo rzadkość, albo mała rzeczka.

Pstrąg:

50 cm - spining (w pierwszym roku, lat temu... e, nie powiem :P)
45 cm - mucha i żyłeczka 0.14

Lipień:

45 cm - niestety nimfa. Tu mógłbym pokazać swoją kolekcję płetw grzbietowych, wyraźnie większych od płetw owego metrowego szczupaka :-)

Szczupak:

60 cm - wyjęty na woblera przy okazji wyprawy pstrągowej, na rzeczce o szerokości trzech takich szczupaków :-)

Kleń:

48 cm - spining
48 cm - mucha

Tę ostatnią rybkę pamiętam do dzisiaj. Holowałem skubańca chyba 15 minut. Wypatrzyłem bydlaka w zakolu, w szybkim nurcie. Niestety, szybki nurt kończył się metr od brzegu. 10 minut podkradania, kilka rzutów muchą, jest... No i się zaczęło. Kleń nie walczy jakoś specjalnie w porównaniu do pstrąga, ale ciągnie toto całkiem silnie, zwłaszcza w prądzie. A żyłeczka 0.14 (standardowo używam takiej w ostatniej części większości przyponów muchowych). Po 5 minutach podholowałem skubańca pod brzeg, cały happy z holu, a ten na tej spokojnej wodzie leniwie machnął sobie płetewką... pyszczek zawadził mu o nurt... Szybki nurt plus pyszczek wcale niemałego klenia równa się cały kleń w poprzek szybkiego nurtu, a to równa się 15-metrowemu odjazdowi w czasie którego ryba nie robi nic - z wyjątkiem oddalania... No i tak to sobie powtarzaliśmy tę sekwencyjkę chyba z pięć razy. Co go podciągnąłem w tym nurcie, co wlazł na wolną wodę, to płetewką machał, wstawiał pysk w nurt i robił odjazd. Pod koniec zacząłem żałować, że gościa przyciąłem... Na szczęście za którymś razem nie zdążył się odepchnąć...

22.04.2005
00:11
smile
[120]

Mazio [ Mr.Offtopic ]

dżisas - czterdziestoośmiocentymetrowej muchy to nawet ja bym się przestraszył!!! ;D

ja nie łowię, mój świętej pamięci Dziadziuś kochał wędkowanie, nie udało mu się mnie zarazić, ale udało mu się nauczyć mnie szacunku dla łowiących... tylko czemu zawsze przesadzają? ;)

22.04.2005
00:24
[121]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Ty się koleś nie śmiej. Znam takiego, co na spining złapał łabędzia. Nie było mu do śmiechu.

Sam zaś kiedyś zawadziłem wieczorem podczas wymachu muchą o przelatującego nietoperza. Szkoda zwierzaka, niestety miał złamane skrzydło i pewnie niedługo potem zdechł... Przy okazji przekonałem się, że nietoperze to piękne zwierzęta...

22.04.2005
01:41
smile
[122]

KaM1kAzE® [ BeeR GooD! ]

no to z ciekawostek :)


ja kiedys machałem spiningiem w zasadzie na oslep inie zauważyłem przepływjącyh łabedzi :) dopiero sie połapałem jak już błystka była wpowietrzu i ocywiście złapałem - tego łabędzia :) noja ukochana błystka mepps'a 6 gramowa, żarówiato pomarańczowa została... na łabędziu :( koles po prostu z nią odleciał :>

pozatym:
po rzucie sciągam żyłke... sciągam sciągam i nagle łup!! coś siedzi :) WIELORYB!!! normalnie szarpie sie jak dziki, nie moge prawie kręcic kołowrotkiem.... walczyłem ak z 5 minut i wyciągam.... 15 centymetrowego leszcza.... złapałem go przez to, ze hak od błystki zahaczył sie o żyłke i powstało ucho.... a leszczyk nie wiem jakim cudem ale wpłynał w to ucho i wyciągnąłem go za szyje wokół ktrej to ucho mu sie zaplątało :)

no i jeszcze podczas łowienia złapałem płotke, której haczyk wbił sie w brzuch : też była malutka a ja myślałem ze walenia fiszbinowca złapałem :)))

sys"yavor ---> lol nietoperza shaczyłeś powiadasz :D beeeeeeeka!!! :] :]

22.04.2005
02:06
[123]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

No, nietoperzowi nie było do śmiechu. Mi zresztą też, szkoda zwierzaka.

22.04.2005
07:08
[124]

goldenSo [ AnomaliA ]

Może nie sam ale z rodziną. Moją pierwszą rybką była płotka :/ złapana za ogon.

22.04.2005
07:24
[125]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Ogon, powiadasz... W wolnej chwili wypłodzę pewną anegdotę z tym związaną. Tylko przypomnijcie mi, żeby na pewno ją wypłodził, rozbawi do łez każdego wędkarza, zwłaszcza muchowego.

22.04.2005
13:13
smile
[126]

Gilmar [ Easy Rider ]

Ciekawostki...???
Pewnego pięknego wieczoru, z rozmyslań wyrwał mnie pisk sygnalizatora. Żyłka z kołowrotka odwijała sie gwaltownie i zrywami. Zaciąłem. Opór twardy jak w zaczep a zamiast odjazdu szarpanina jak przy okoniu lub węgorzu tylko siła niepojęta... Po 10 minutach holu byłem już mokry od potu. Żaden karp tak nie walczy...??? Nastepne 10 minut i... wyszło do mnie stworzenie z ogonem i łapami. Już prawie na brzegu odhaczyło sie i uciekło w popłochu.
Biedny piżmak!!!
Dobrze, że się sam odhaczył... Zapięty był za tylną łapę. Widywałem go później jak omijał szerokim łukiem mój dywan z zanęty. Amator kulek proteinowych jakiś czy co...???

22.04.2005
13:23
[127]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

No, to obiecana anegdotka. Będzie chwila czytania.

Czerwiec, końcówka lat osiemdziesiątych, rzeka "której nie ma" (sssszzzza, który pstrągarz zdradza swoje łowiska? ;-) ). Ostatnie fotony docierają nad rzekę, Słońce zaszło już z godzinę temu i wypada się zwijać. Wciąż jednak z przyjacielem stoimy na brzegu rzeki, powtarzając co chwilę "ostatni rzut i idziemy". Przyczyna prosta: rzeka wrze. Niemal nie widzimy tego, ale chlupot wyjść pstrągów do owadów spływających powierzchnią jest nieustanny. Włażę nieco w wodę, aby jeszcze spróbować coś zobaczyć w odbiciu wschodzącego Księżyca. Wiem, że tam, gdzie rzucam, jest kilka wymiarowych pstrągów. To się po prostu wie, widząc wygląd "oczek" na powierzchni (naoglądaliśmy się ich tam przed zmierzchem co niemiara). Wreszcie naprawdę jeden z ostatnich rzutów... Nagle czuję, że coś jest nie tak jak było - wydaje mi się, że coś się stało z muchą. Zacinam. Muchówka wygina się w pałąk, zacięcie niczym w deskę. Słychać głęboki chlup. Mam dużego pstrąga! Wypuszczam natychmiast nadmiar linki z lewej ręki, żeby ryba mogła swobodnie wyciągać ją z kołowrotka. Już wszystko jest ok, opanowane, nic - tylko holować. I nagle... pustka. Linka zwisa beznamiętnie, w wodzie spokój i cisza... Sciągam, patrzę - nie urwałem muchy, nie zerwałem przyponu... Wypiął się, widocznie zacinając niemal na słuch zrobiłem coś źle. Lama ze mnie.

Wyłażę do kumpla na brzeg, wracamy przez środek borów, kilka kilometrów w totalnych ciemnościach, telepiąc się przez krzaczory przy torach kolejowych (co okazało się jednak wygodniejsze od chodzenia po samych torach). Czekając na pociąg oglądamy moją muchę i... No tak. Mucha jest. Ale łuku haczyka już nie ma. Czasy były, jakie były, haczyk był przehartowany i po prostu pękł.

Gdzie morał? Miesiąc później.

Upalny lipiec. Wybraliśmy się w kilka osób na wędkarski biwak. W środku dnia wylegujemy się i kąpiemy w jednej rzece, sporadycznie poławiając lipienie (a częściej oglądając je w maskach podczas spływów na materacach), wieczorami dojeżdzamy na ów odcinek, na którym tak żerowały w czerwcu pstrągi, gdyż... żerują nadal.

No i jest jeden z takich wieczorów. Też już zmierzcha, ledwo co widać, znowu jest kilkadziesiąt "na pewno ostatnich rzutów". Przyjaciel, z którym byłem wówczas w czerwcu, stoi w miejscu, w którym ja wówczas stałem. Wykonuje ostatni rzut i... zacina. Sytuacja się powtarza - kij w pałąk, wielkie chlup, ale teraz jest ciąg dalszy. Pstrąg robi co chwilę ostre odjazdy. Walka trwa chyba z 10 minut i kończy się już niemal w całkowitych ciemnościach, 100 metrów od miejsca, w którym pstrąg został przycięty. Toż to musi być potwór! Wyjmujemy go wreszcie, mierzymy - 45 cm, piękny potokowiec. Śmiechu co nie miara - dlaczego, wyjaśni się za chwilę, gdy śmiechu będzie jeszcze więcej.

Następny dzień, ranek. Skacowany z tytułu poniesionej porażki na poły drzemię w namiocie, gdy nagle słyszę słodziutki głos przyjaciela wołającego z sąsiedniego namiotu: "Jaruś! Jaruś! Chodź no tutaj na chwilkę...". Wciąż na moralnym kacu (gość wyjął mojego pstrąga, powinienem faceta zastrzelić, a że przyjaciel - nie wypada... ot, dylemat moralny...), wyłażę półprzytomny z namiotu. I co widzę? Widzę przyjaciela, który podstawia mi pod nos pysk swojego pstrąga.

W samym końcu pyska, idealnie wbity, przepięknie zahaczony, tkwi fragment... mojej muchy. Wspaniały dowód perfekcyjnego zacięcia.

No i czas na morał. Dlaczego ów pstrąg, choć miał tylko 45 centymetrów, ściągnął mego przyjaciela aż 100 metrów w dół rzeki i był holowany przez 15 minut?

Albowiem mój przyjaciel, niestety już nieżyjący, miał kłopoty ze wzrokiem. Łowiąc o zmroku kompletnie nie widział, gdzie rzuca muchę, i czy ta płynie po powierzchni, czy jest już podtopiona. I gdy ów mój pstrąg w nocy wyszedł do innej muchy, prawdziwej, która przepływała między podtopioną sztuczną muchą przyjaciela a nim, ten widząc czy raczej domyślając się brania zaciął.

No i złowił mojego wymarzonego pstrąga.

Na suchą muchę.

Za odbyt.

22.04.2005
13:31
smile
[128]

TrzyKawki [ smok trojański ]

No nieee panowie ... oczywiście wasza troska o polski rybostan przemawia do mnie jak najbardziej - całkowicie to rozumiem, ale ... wstawać w środku nocy, przedzierać się przez jakieś chaszcze, a potem siedzieć godzinami? Tylko po to, aby złapać piżmaka i wypuścic go do wody? Albo wilka i potem bezskutecznie starać się dać mu odlecieć? Nieee ... Przy takim siedzeniu już po piętnastu minutach zaczynam głodnieć :-D

22.04.2005
13:44
smile
[129]

Mistrz Giętej Riposty [ Kozioł Antyfaszysta ]

Jaką najwieksza rybe zlapaliscie? Pokazcie za pomoca znaczkow [------(...)------].

22.04.2005
14:05
smile
[130]

Gotman [ Paladyn ]

yavor >>>>świetna opowieść :))
Trzykawki >>> nie rozumiesz idei wędkarstwa.
Ja czasami codzę na również 'moją' rzeczkę nie po to, aby złowić coś, ale po to, by obcować z naturą w jej najczystszej postaci, za jaką uważam rzekę w środku wielkiego lasu...

22.04.2005
14:09
[131]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Poza tym TrzyKawki wyraźnie nie zajarzył zasady wędkarstwa spiningowego i muchowego... Te 20 kilometrów w terenie to w czasie łowienia, a nie dochodzenia do łowiska ;-P

22.04.2005
14:10
[132]

Gotman [ Paladyn ]

sYs >>> kiedy się na rybki wybierasz??

a poza tym musisz mi coś wyjaśnić :)

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-04-22 14:14:12]

22.04.2005
14:38
[133]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Pewnie jakoś w maju się wybiorę. Od jego połowy zaczyna się żerowanie na suchych, potem idzie jętka...

Co miałbym wyjaśnić?

22.04.2005
14:45
[134]

Gotman [ Paladyn ]

będzie trochę pisania...

22.04.2005
14:52
smile
[135]

Viti [ Capo Di Tutti Capi ]

Ja miałem dwie niecodzienne przygody. Pierwsza była nad Zalewem Zegrzyńskim jakieś 100 m. od mostu w Zegrzu. Łowię jak zwykle na spinning, nagle zaczep. Ruszył, ciężko idzie i tak jakoś w bok; ani chybi coś żywego. Pompuje już kilka minut w tym czasie "ryba" zmieniła hals i teraz płynie nie w lewo ale już w prawo. Tuż przy brzegu wyłania się owo coś i materializuje w postaci starej Germiny i kołowrotkiem Rex. Błystka byłą zahaczona w kłebowisko starej żyłki. Wziąłem to starocie ze soba i wywaliłem do pierwszego lepszego kosza, zeby juz żaden wędkarz nie miał takiego przykrego rozczarowania.

Druga przygoda była nad Bugiem ponizej Wyszkowa, na główkach. Zarzuciłem gruntówkę z bardzo słusznym ołowiem, nastawiłem dzwoneczek i poszedłem robić kolację (byłem wtedy na żaglówce). Nagle <łup> 3-metrowej długości bambus ustawiony na sztorc wali wściekle w wodę. Musiał wziąć istny potwór skoro miał siłe tak przygiąć wędkę. Ja pędem do wędki, atomowe zacięcie i holuję. Pompuję, ledwo mam siłę "ryba" chodzi to w lewo to w prawo, ale zachowuje się przyzwoicie i z każdą pompką idzie potulnie. ....Po bardzo męczącym holu nagle pokazuje się wspaniały okaz gałęzi wielkości małego drzewka. Zostawiam ją brutalnie ;) na brzegu, niech schnie. ...Przechodzi mi też ochota na gruntówkę.

22.04.2005
14:56
[136]

Gotman [ Paladyn ]

Jest tak:
moja rzeczka to rzeka typowo nizinna >>> szeroko rozlana, stosunkowo płytka. W tym 'nizinnym' odcinku wraz z kolegą prawie na każdej wyprawie łowimy mnóstwo okonków na paprochy. Nie są to garbusy, choć i takie się zdarzają > głównie mniejsze osobniki, ale przecież nie chodzi tu o bicie rekordów :). Wszysto jest ok. dopóki nie idziemy w górę rzeki. Tam łączą się dwa dopływy i tworzą ww rzeczke. Tylko, że dopływy, jak to bywa na małych rzeczkach, są diametralnie różne od ..... hm... jak by nie zrobić kolejnego powtórzenia.... strumienia :). Jeden, ten na którym łowimy, jest baaadzo wąski (węższy czasami od wędki, którą mam w sygnaturce, ale proporcjonalnie głęboki. Są tam średnie klenie (niektóre podchodzą pod 40 :). I tu cały problem >>> na paprochy nic, na blachy też nic... Co sugerujesz?? małe kleniowe woblerki?? Łagodna, czy raczej agresywna praca?? Mją być podobne do sumowych (baryły) czy raczej podłużne?

Ale co jest najlepsze, gdy idziemy dalej widzimy... PSTRĄGI POTOKOWE!! Od małego marzyłem, aby złowć jakiegokolwiek 'salmoniaka'. I tu jeszcze większy problem >>> są one tak wypłoszone przez ekh.... 'miejscowych' mięsiarzy, że niccc... Mieliśmy plan, że gdybyśmy je złowili, przenieślibyś my w region,że to tak nazwe, o mniejszej aktywności kłusowniczej, gdzie spokojnie by żyły i rozmnażały się (mamy takie miejsce). Co nam na nie radzisz?? Podkreślam, że są baaardzo płochliwe i inteligentne...

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-04-22 15:03:03]

22.04.2005
15:35
[137]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

Gotman:

Klenie to wredne bestie, przynajmniej te, które znam z Brdy. Stada tam widziałem, po kilkadziesiąt(!) sztuk, wśród których po kilkanaście(!) miało lekko licząc pół metra. I nic. Wyjątkowo wredne zwierzaki do przechytrzenia. Nie płoszą się fizycznie, jak pstrągi, które dają natychmiast dyla, ale po prostu przestają żerować i ignorują wszelkie przynęty. Pierwszym kluczem do sukcesu jest więc cierpliwość i dokładna lektura książek z serii Winnetou ;-) Gdy tylko mogę, pakuję się w neoprenach w rzekę, co tłumi odłosy, naturalnie zwalnia ruchy, a przy odrobinie delikatności i nie zanieczyszcza strugi, w której stoję. Domyślam się, że na owe rzeczce takiej możliwości nie masz. Jeśli teren jest odkryty, radzę zapolować z jak największej odległości, podchodząc na czworakach lub wręcz czołgając się (sorry Winnetou, albo chcemy złowić, albo chcemy patrzeć... tu nie ma zmiłuj się dla wygody wędkarza :-) ). Podstawowa zasada - próba łowienia z jak największej odległości. Prywatnie, jeśli teren umożliwia operowanie muchówką, użyłbym mokrych much z jakimiś odcieniami czerwieni, na przykład mokrego Royal Coachmana. Jeśli nie można użyć muchy - spining, jak najcieńsza żyłka (najlepiej nie więcej niż 0.18), pływający mały woblerek, którego można spuścić za stanowisko ryby i wprawić delikatnie w ruch, a następnie poprowadzić przed nos rybie. Ewentualnie mała wirówka, prowadzona łukiem od przeciwnego brzegu pod swój, tuż przed nosem ryby - ale to wymaga perfekcyjnego opanowania rzucania spiningiem. Jeden rzut w niewłaściwe miejsce i na dobrą sprawę można już spokojnie urządzić potańcówkę. Odradzałbym prowadzenie przynęty z prądem, z moich doświadczeń wynika, że klenie rzadko fatygują się z ruszeniem w pogoń za szybko przepływającą przynętą.

Z pstrągami podobnie: łowienie z prądem, najlepiej za pomocą pływających woblerów z językiem ustawionym tak, aby wobler szybko schodził pod wodę i intensywnie drgał. Podchodzimy 30 metrów powyżej potencjalnego stanowiska, pakujemy się w wodę lub kucając bardzo ostrożnie zbliżamy na nie mniej niż 15-20 metrów, rzucamy woblera 5 metrów powyżej stanowiska ryby, czekamy, aż spłynie, delikatnie napinamy żyłkę i drganiami szczytówki (wędka prostopadła do żyłki i ustawiona w poprzek nurtu) symulujemy chorą rybkę. Woblerek dość mały, powiedzmy 7-8 cm.

22.04.2005
15:49
[138]

Gilmar [ Easy Rider ]

Gotman ---------> czy masz pewność, ze odlowione pstragi jestes w stanie w dobrej kondycji przenieść w inne miejsce? To ryby wrażliwe na zawartość tlenu w wodzie i mało odporne na zranienia. Nastepne pytanie, to co oznacza inne miejsce? Inna rzeczka? Należałoby upewnić się czy inna woda ma podobne właściwości zwłaszcza pod wzgledem ph i twardości. Na oko rzeczka może wydawać sie dobra dla pstrągów ale woda w niej płynąca juz nie...

22.04.2005
15:55
[139]

barteqq [ Konsul ]

ja sobie czasami polowie ale zeby prezes cie nei zlapal. jak "lapiesz" jakies "ryby" :P

22.04.2005
16:41
smile
[140]

Gotman [ Paladyn ]

gilmar >>> nie bój się.My robimy to profesjonalnie >>> a o ph i twardości wiem dużo, gdyż jestem również akwarystą i nie obce są mi testy wody...
możesz być spokojny, a rzeczka ta sama, tylko miejsce, gdzie je przeniesiemy jest w głeboko w lesie, lepiej dotlenione, więcej pokarmu...

sYs >>> dzięki :-) jak zwykle wyśmienita odpowiedź :)

jutro się za nie biorę...

22.04.2005
17:17
smile
[141]

Gepcia [ Pretorianin ]

Ja wędkuję od 2 lat...

22.04.2005
17:22
[142]

Gotman [ Paladyn ]

Gepcia >>> powiedz coś więcej. Gdzie, na co ??

22.04.2005
17:50
smile
[143]

Souldriver [ Jason Bourne ]

ja wędkuję na Odrze,ale Ciiii....w tajemnicy powiem Wam, że nie mam karty ciii nikomu nie mówcie:)

22.04.2005
18:19
smile
[144]

Gotman [ Paladyn ]

Soul >>> to zdaj. Przynajmniej będziesz miał satysfakcję.

22.04.2005
18:22
[145]

Souldriver [ Jason Bourne ]

Gotman---> spróbuję...tylko... wiesz ja nie jestem świetnym wędkarzem:) moje "wędkowanie" to czysta parodia, ale jak nie mam co robić to idę nad Odrę w sekretne miejsce, żeby police mnie nie znalazło i karciarze :) ale chyba zdam

22.04.2005
18:24
[146]

Gotman [ Paladyn ]

Soul >>> może Cię to wciągnie na dobre tak jak wielu z nas??
OBY

22.04.2005
18:26
[147]

Gotman [ Paladyn ]

Soul >>> https://www.wedkarskiswiat.pl/1.php?show=3/4/1
poczytaj

22.04.2005
21:39
smile
[148]

Viti [ Capo Di Tutti Capi ]

Klenie można też na chlebek - ze skórki robisz wskaźnik a haczyk ubierasz w bukiecik z miąższu.

Szkoda że ja w neoprenach nie mogę łowić, chyab że bym kamieni nakładł do kieszeni. Za chudy bolek jestem :)

22.04.2005
21:42
[149]

Gotman [ Paladyn ]

Viti >>> daj sobie paski ściągające :)

trzymcie za mnie, już sie z kumplem na jutro umówiłem na te klenie :-)

22.04.2005
21:51
smile
[150]

TrzyKawki [ smok trojański ]

Gotman - zajarzyłem czy nie, zostanie to moją słodką tajemnicą, ale fakt faktem - jako wędkarz należę raczej do narybku :-D A do obcowania z naturą wędka mi nie jest potrzebna :-D

sYs|yavor - A czy to jakas różnica w kontekście tego, co powiedziałem? :-D

22.04.2005
21:55
[151]

Gotman [ Paladyn ]

TrzyKawki >>> może z narybku zostaniesz.... dojrzałym osobnikiem ;-)

Wiesz, wędka, czy bez wędki...hm... ja jako wędkarz zawsze wole mieć kij w ręce >>> to już część mojej natury...

22.04.2005
23:16
[152]

Viti [ Capo Di Tutti Capi ]

Gotman -> Paski nic nie dadzą, neopreny mają za dużą wypornośc dla mnie, woda stojąca to jeszcze, ale w rzece to bym popłynął.

23.04.2005
01:05
[153]

sYs|yavor [ Generaďż˝ ]

A myślisz, że ja nie pływam? Praktycznie stojąc zanurzonym już do pasa tracisz tyle na wadze, że w prądzie zaczynasz się ślizgać po dnie. Ale ma to i swoje zalety. Chcesz przejść na drugą stronę rzeki, a tu zonk, woda po pachy. Stajesz więc nad zagłębieniem dna, zaciskasz jedną ręką neopreny u samego szczytu, wędka i kosz w drugiej łapie... No i robisz skok a la Neil Armstrong, opadasz na dno, szybko się odbijasz, co w połączeniu z dużym wyporem błyskawicznie cię wypycha. I już - jesteś po drugiej stronie, a jedyny koszt to lekko namoczony wąski pasek kurtki mora, która nawet nie zdążyła przemoknąć.

Owa wyporność ma więc i zalety :-)

23.04.2005
09:58
[154]

Gotman [ Paladyn ]

a ja już szykuję wędke na klenie...

zamierzam podejść je jak najciszej i zacząć paprochami... a później się zobaczy...

23.04.2005
12:11
smile
[155]

hctkko [ Firestarter ]

I ja, i ja, też wędkuję :) I to nawet czynnie
Jutro mam zawody spławikowe. Głównie nastawiam się na płocie, może jakiś karpik się trafi.

26.04.2005
11:50
[156]

Gotman [ Paladyn ]

pierwszy i myśle jeden z nielicznych UPik

26.04.2005
11:51
[157]

EwUnIa_kR [ Legend ]

gotman --> a co ty tu obisz?:O o 9 miałeś na rybki zmykać;P

26.04.2005
12:15
smile
[158]

Nazgrel [ Jedi ]

Eno ja też wędkarz amator :) Połowe wakacji to na mazurach spędzam. Dzisiaj miałem jechać, ale, że egzaminy to ojciec pojechał sam ;p

26.04.2005
13:29
[159]

Gotman [ Paladyn ]

a ja czekam, aż przestanie padać i od razu na moją ukochaną rzeczke idę....

26.04.2005
16:29
[160]

andrzej701 [ Centurion ]

a ja chcę zostać wędkarzem!!!poradźcie jakąś dobrą książkę dla początkującego o wędklarstwie.

26.04.2005
16:56
[161]

hctkko [ Firestarter ]

andrzej701 ----> Wędkarstwo Jeziorowe - Tadeusz Andrzejczyk

26.04.2005
17:05
[162]

Gotman [ Paladyn ]

ja polecam książkę Jacka Kolendowicza "PORADNIK WĘDKARZA - SPINNING"

26.04.2005
17:44
[163]

andrzej701 [ Centurion ]

dzięki
Gotman - żeby czytać o wędkowaniu spinningowym trzeba widzieć co to?a ja nie wiem,na razie chciałbym poczytać coś tak na początek.dopiero potem spinning,ale dzięki

26.04.2005
17:48
[164]

Gotman [ Paladyn ]

andrzej >>> a ja Ci dam najlepszą radę >>> znajdź sobie w otczeniu jakiegoś wędkarza i wybierz się z nim na ryby. Praktyka pomaga bardziej niż książki, ale poczytać też nie zaszkodzi

28.04.2005
12:53
[165]

Viti [ Capo Di Tutti Capi ]

...A ja książek Kolendowicza nie polecam, tak samo jak książek autorstwa Jacka Jóźwiaka. Jeden jest autorem wielu, delikatnie mówiąc, kontrowersyjnych twierdzeń i teorii, drugi to największy ściemniacz i blagier.

01.05.2005
09:57
[166]

Gotman [ Paladyn ]

i mój chyba ostatni, pierwszomajowy upik ;)
a dlaczego pierwszomajowy?
ponieważ dziś oficjalnie zaczyna się polowanie za zębaczem ;)
dla jednych dawno wyczekiwany dzień. Dziś to wielu z nas ruszy w "pole" za esoxem, a dla innych będzie to po prostu kolejna wędkarska niedziela....

01.05.2005
09:59
smile
[167]

kupcia77 [ Jestem FACET ]

jestem wędkarzem ale nie zapalonym hehs

01.05.2005
10:05
[168]

llllllllllllllllllllllllllllol [ Centurion ]

zdałem na karte wedkarska

26.05.2005
00:41
smile
[169]

Viti [ Capo Di Tutti Capi ]

Odgrzebałem wątek, nie wiem czy jeszcze ktoś go śledzi.
Ja już ustrzeliłem swojego pierwszego Esoxa w tym sezonie - 2,5 kg i 70 cm. Z dwoma innymi miałem kontakt, zresztą tego samego dnia; jeden spudłował w przynętę a drugi rozgiął kotwicę podczas holu.

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.