Judith [ Gladiator ]
Stronka dla "klimatycznych" ludzi, :)
Zauważyłem, że sporo tu "klimatycznych" ludzi, :)). Jeśli ktoś miałby ochotę pooglądać i poczytać nieco recenzji lub opowiadań w nienajgorszej (jak myślę) oprawie graficznej, to zapraszam, :).
yosiaczek [ Generaďż˝ ]
niestety nie mam czasu szczegółowo obejrzeć, więc wpadłam tam gdzie jest to co lubię czyli do galerii i... cóż... prześliczne obrazy... :)
Judith [ Gladiator ]
Bardzo nam miło, a Soulowi, szczególnie, :). A nawet odgrażał się, że za jakiś czas coś dorzuci, choć najwięcej to robił ostatnio zdjęć i makiet - bo studiuje architekturę. Naszczęście idziw wiosna więc budzimy się powoli ze snu i bierzemy się do pracy, :)))
yosiaczek [ Generaďż˝ ]
pozdrów i powiedź swojemu koledze, że ma świetną technikę <patrzę z zawiścią, bo mi nigdy nie uda się nic takiego ;)>
Judith [ Gladiator ]
Nie martw się, mi też nie, :)). Za to staram się wyżyć w słowie i ew. grafice komputerowej, czy zdjęciach i ich obróbce...
yosiaczek [ Generaďż˝ ]
ja sie wyżywam we wszystkim po trochu i może dlatego nic dobrze mi nie wychodzi, bo nie potrafię skupić się na jednej rzeczy :)
Judith [ Gladiator ]
To zupełnie tak jak ja weżmy bowiem: studiowanie filozofi (b. czasochłonne), robienie zdjęć (b. pasjonujące i wymagające czasu), robienie strony (jw.), granie na gitarze (jw. x10!), grenie na komputerze, no i jeszcze ostatnio chodowanie kwiatków, :)))). A jakby człowiek chciał codziennie z każdego po trochu to nici, :))))

Judith [ Gladiator ]
Chyba pójdę już spać - jak można robić takie byki!!!!! Jak robię notatki to w życiu takich błędów nie sadzę - czyżby komputerowy regres w ortografii, :)))
yosiaczek [ Generaďż˝ ]
heh gdybym ja miała pisać bez poprawiania błędów to by mnie nikt nie rozczytał :) a co do tych zajęć to moim największym problemem jest to, że szybko mija mi szał na coś, rzucam to w kąt, biorę sie za coś innego i tak w kółko :)

Judith [ Gladiator ]
A największym problemem jest zrezygnować ot, tak po prostu z takiego trybu życia, :).
emerka [ Centurion ]
zajrzalem, poczytalem recenzje i.. uh, na poczatek spostrzezenie takie: wedle Judith jej/jego txty sa recenzjami.. hmm, pozwoli Judyta, ze poskromie odrobine jej/jego ambicje [a moze nie??] i nazwe jej zbiory fraz na tematy raczej około-, niż muzyczne w istocie, czwartorzędnymi piśmienniczo [nie sposób użyć "literacko"] peanami sługusa.. sorki, ale powinnas swe txty, zwlaszcza ten o Mer De Noms, zostawic w szufladzie. soulbringerze:::Perdition City Ulvera w żadnej mierze nie zasługuje na takie słowa, jakich Ty raczyłeś w stosunku do tej plyty użyć. Album jest zwyczajnie kiepski. Nie, nie jestem z tych ortodoksów, którzy tęsknią do metalowej przeszłości Ulvera i psioczą na elektroniczne beaty lub inne smaczki. Fakt, realizacja jest poprawna, nawet więcej. Co z tego, jeżeli dźwięki przez nich spreparowane już w parę lat przed wydaniem perdition City były drugiej świeżości... no i jeszcze nieszczęsny patos:::ów dobił, jak dla mnie, ciekawy zamysł ich płyty opartej na poezji W.Blake'a; jego niszczące własności objawiły się raz jeszcze i położyły kolejną ofiarę na ołtarzu sztuki[?] pretensjonalnej aż do bólu na poziomie egzaltowanej licealistki... ble

Judith [ Gladiator ]
No cóż, dobrymi manierami to ty emerka niestety nie grzeszysz, ale to nic, nie każdy musi. Poza tym mam komfort pisania o dobrych płytach i nic dziwnego, że recenzje są w takim a takim tonie. Po prostu przedstawiam swoje stanowisko, a nie piszę peany na jakiś konkurs literacki - jeśli wolisz dobrą formę literacką nad szczere uczucie to proszę bardzo, rzeczywiście nie masz co czytać większości tych tekstów, bo ich nie zrozumiesz...

Judith [ Gladiator ]
Soul wpadł do mnie dziś w południe i powiedział, że jak będzie mógł to dopisze tu co nieco od siebie, na razie stwierdził, że jesteś strasznie nadęty i spokojnie poszedł do domu... No, cóż, może doczekamy się jakiejś bardziej konstruktywnej krytyki, rzeczywiście kwękać ot tak to potrafią wszyscy - prosimy więcej konkretów...
Judith [ Gladiator ]
Wrzucam do góry i z niecierpliwością czekam na wasze opinie, :)
KRIS_007 [ 1mm[]R+4l ]
Ok to moze ja cos napisze od siebie? (nie zabraniac mi prosze;)) Po pierwsze brakuje kilku plikow na stronce (zwlaszcza tego o samaelu jestem ciekaw co napisaliscie o tym napisaliscie;)) Zawiodlem sie na dziale fotografia. Ot kilka fotosow noca. Nic ciekawego (wiem krytyka 5 latka:)) Jedyne zdjecie ktore mi sie spodobalo to chyba Peace of light. Zawiodlem sie gdy zobaczylem ze to zwykla fotka z zamazanym odbiciem swiatla i lekko podkreconom w tym miejscu jasnoscia. 'Down to... ' nawet fajna (gdzie to robiliscie? bo bunkrach w nocy sie wloczycie?:)) glownie za ten 'zielony';) efekt Galeria - wow. to mi sie podoba! Niektore wyglodaja hmm... powiedzmy przecietnie;) ale wiekszosc to naprawde niezle obrazy. Tylko dlaczego na niektorych obrazach po kliknieciu zamieniaja sie na kolorowe? IMHO to psuje troszke 'ten rodzaj zagadki, zachety' jak pisze na wstepie;)) Lece z psem i zaraz czytam 'Scriptorium' to zaraz wroce zeby opisac wrazenia;))
yosiaczek [ Generaďż˝ ]
no więc jestem spowrotem :) tak długo sie nie odzywałam, bo przeglądałam stronke :) no więc ode mnie to raczej żadnej konstruktywnej recencjokrytuki nie usłyszycie gdyz ja zawsze do wszytkiego jestem nastawiona obiektywnie i nie potrafie szukać dziury w całym więc wszytko mi się podoba. uważam, że jeśli wam się tak podoba to tak ma być i niczego się nie czepiam :)

Judith [ Gladiator ]
Kriss 007 --> Samael już jest, ale obawiam się, że nie jest to nic specjalnego - krótka recenzja w dodatku przetłumaczona przeze mnie koślawo na angielski, :)). To jedna z pierwszych rzeczy wrzuconych na The Hollow, ponoć nawet sam Soul nie jest z niej zadowolony... Co do zdjęć to rzeczywiście, nasza technika jest prosta - spontanicznie robimy co się da, a co uznamy, że może fajnie wyglądać, a następnie ja siadam do swojego Photoshopa, a Soul do swojego, :)))). Czasem wychodzą ciekawe rezultaty, a czasami publikujemy tak jak wyszło. Nie jest to żadna "SZTUKA PRZEZ DUŻE "SZ" ", :))). Poza tym te zdjęcia są robione "idioten camera", :) Aha, "Down to" Pochodzi ze starej poniemieckej śluzy na Kanale Mazurskim. Wdrapaliśmy się tam na górę, za pomocą lin i węzła ratowniczego, :))). Zabawa była niesamowita! Obrazy masz poukładane chronologicznie "Angel" to pierwszy obraz Soula, a potem już, jak mi się zdaje idzie mu coraz lepiej, :))) I pięknie dziękuję za opinię!!!
Judith [ Gladiator ]
Yosiu --> Twoje "słowa krytyki" są wprost przeurocze, :)). Ale my naprawdę tego potrzebujemy, bo na pewno nie wszystko jest super, albo zwyczajnie ktoś się z naszą opinią nie zgadza. Zatem jak Ci coś leży na sercu to nie ma sprawy, :))

Judith [ Gladiator ]
I żeby nie było: bardzo lubimy, jak ktoś się z nami nie zgadza - jeśli jego argumenty są solidne a krytyka konstruktywna, to kto wie.. Przeciez tylko świnia nie zmienia poglądów, :)
yosiaczek [ Generaďż˝ ]
Judith ---> ale ja właśnie mam tak głupio, że nie potrafie skrytykować tego co ktoś zrobił, no chyba, że cos będzie się rzucało w oczy i bardzo przeszkadzało :) na waszej stronie naprawde nic mnie nie drażni, np. skrytykowany przez Emerkę text recenzji Mer De Noms mi się podoba, bo pierwszy raz sie z taką "dziwną" recenzją spotkałam. w ogóle to zamiast waszą stronę to bym mogła krytykować koments Emerki :))) od was oczekuje tylko tego żebyście się rozwijali, żeby było po co zaglądać :)

Judith [ Gladiator ]
A Kris się chyba zaczytał... albo wyszedł na baaaaardzo długi spacer z psem, :)))) Yosiu --> Uważaj, bo mi tu Soul wpada w samouwielbienie, :))). A co do update'a a to masz rację - postaramy się wrzucić coś w okolicach weekendu...
yosiaczek [ Generaďż˝ ]
i dobrze niech popada, z własnego doświadczenia wiem, że lepiej jest jeśli ma sie przekonanie, że to co sie robi, robi się dobrze (oczywiście jeśli obok jest ktos kto może sprowadzic na ziemię i ewentualnie powiedzieć, że tak nie jest :)). a co do nowości to ja nie mówie, że musza być już, bo jeszcze np. opowiadań nie przeczytałam, ale tak wiecie, raz na jakiś czas... :)
Judith [ Gladiator ]
Uff... To mnie uspokoiłaś, bo z doświadczenia wiem, że zwykle przybywa nam dość rzadko. Ale dawno nie byliśmy, jak to mawia Soul "na skanerze", :). Zatem coś się w jego pracowni pewnie uzbierało... Liczę na ten weekend, bo sam mam ochotę coś napisać zwłaszcza że idzie wiosna...
Soulbringer [ Legionista ]
Opinie Yosiaczka bardzo pozytywnie na mnie wpłynęły. Miło się dowiedzieć , że to co robię może się komuś podobać. W samouwielbienie jeszcze nie popadam. Generalnie dużo mi jeszcze brakuje. Jak patrzę na prace Dave'a McKeana to mi rączki opadają. Też patrzę na niego z zawiścią. Mam już coś nowego i chyba powędruje do galerii. Krisowi przyznaję rację. Niektóre moje prace są przeciętne- nawet bardzo.Ale to chyba dobrze bo jest nad czym popracować. Dziękuję za opinię.Fotografia nie jest moją mocną stroną. Bawię się.Może kiedyś coś z tego będzie. Sorki za Samaela. Do tej recenzji dzisiaj nie chcę się przyznawać. Jak rzekł Judith to były poczatki. Jak chcesz to możemy wymienić informacje tutaj. Do wypowiedzi emerki (Ulver Perdition City) jeszcze powrócę.
emerka [ Centurion ]
do konkretów:: morze nazw::hmm, wydaje mi się, że tylko nienazwane może nie mieć tożsamości [vide biblijne genesis]. Z tekstu okazuje się, że żyłem w wielkim błędzie. "każda istota i każda rzecz", które były kiedyś nazwane, tracą swą tożsamość w "morzu nazw". a jednak podmiot piszący o sobie w pierwszej osobie "z pewnym strachem" zanurzając się "w morskiej toni", przypomina sobie kim jest - na nowo uświadamia sobie swoją tożsamość człowieka ogarniętego pustką, a wnętrze jego wypełnia "nicość", "głód", "ogień żądzy", ma, jak później czytamy "duszę", ma też swój "honor"!!! oj hollow, hollow... jakaś drobna niekonsekwencja, zaledwie zmienia wykładnię tekstu, ale to widocznie żaden problem. z braku większej ilości potwornego jadu nadętego bufona pozwólcie, że odstąpię od rozwodzenia się nad zdaniami typu "Owładnięty przez tą chodzącą świątynię, ten przenajświętszy ołtarz, gotów jestem w jednej chwili zaprzedać swą duszę i honor by móc chś raz jej zaznać, mej czarnej madonny... ". Apeluję jedynie o choć drobinę samokrytyki i chwili na przeczytanie tekstu chłodnym okiem, zanim się go opublikuje - bynajmniej nie mam tutaj na myśli literówek.. a poza tym::jeżeli miała to być recenzja płyty [czyt. muzyki raczej] to, sam musisz przyznać Drogi Autorze, trochę nie wyszło. Spłodziłeś coś z pogranicza opowiastki opartej "na motywach" tekstów Keenana. W trakcie aktu tworzenia muzyka apc tłem li tylko była.. w tekście nim nawet nie jest. rec.ulverka::już potwornie nadęty i nabrzmiały od kwasów zdołam przyczepić się do końcowej nieścisłości. Czy Szanowny Recenzent zechciałby napisać co rozumie pod hasłem "niebanalne przesłanie"?? Czy mógłby mi też Soulbringer wskazać w jaki sposób ma mnie ów przekaz poruszyć, jeżeli został on wyłożony - przepraszam za kolokwializm - jak krowie na rowie lub łopatologicznie, jak kto woli. Podstawową własnością Sztuki jest niedopowiedzenie, czyli gotowość dzieła na współpracę z odbiorcą. Ono mówi, Ty odpowiadasz, a nie niewolniczo powtarzasz za nim. "Perdition City" tego powietrza, choćby kawałka marginesu dla mnie, zdecydowanie brakuje. Nikt chyba nie lubi, gdy uważa się go za idiotę, prawda?? pozdrawiam nie-"klimatyczny" człowiek

Judith [ Gladiator ]
Emerka uff.. widzę, że zadęcie nadal przeszkadza ci w pokornej refleksjami na tekstami innych... To że rzeczy tracą swoją tożsamośc w morzu nazw a ja ją tam tracę swoją i potem buduję poprzez teksty i muzykę APC to nie niekonsekwencja a paradoks, jak już mamy się czepiać słówek proszę pana, :)). Widzę że głębsza refleksja nad np. tekstami Heraklita przyprawiłaby Cię niehybnie o zawał... Poza tym w większości twoje cytaty to przetłumaczone (być może nie najlepiej) fragmenty tekstów. Czepiasz się więc w pewnym sensie nie mnie a APC. Poza tym stwierdzasz że jest to recenzja raczej muzyki, w czym objawia się twoja wielka ignorancja, pal sześć moją recenzję, ale dla APC. Bowiem takie a nie inne uczucia zrodziły się we mni pod wpływem bardziej tekstów niż muzyki. Po raz kolejny apeluję o trochę więcej pokory przy czytaniu (nawet pozornie głupich) tekstów innych - wbrew pozorom, można się czasem wiele nauczyć..... Jeśli chodzi zaś io spory nad istotą i istnieniem, Św.Tomaszu, tak zwanej "recenzji" to się kłócić nie zamierzam, ale nudzą mnie recenzje czytane w tzw. literaturze fachowej i nie zamierzam ich na moich stronach powielać. Głównie chodzi o subiektywny odbiór, moje uczucia oraz uczucia innych, którzy się z nimi zgadzają bądź nie - niezależnie od wyników, jeśli tylko dyskusja opiera się o konstruktywne argumenty, to dobrze... Poza tym niezbyt dobrze o Tobie świadczy fakt iz wszystko traktujesz "per negatio". Wiem, że "Drwić z filozofii to naprawdę filozofować", ale jeśli już to z pokorą i większym dystansem...
NightBlade [ Pretorianin ]
Strona jest super bardzo Night:))
KRIS_007 [ 1mm[]R+4l ]
Jestem jestem;) to byl dlugi spacer z psem;)) No ale musze juz spadac wiec wejde jutro;)))
KRIS_007 [ 1mm[]R+4l ]
Jestem jestem;) to byl dlugi spacer z psem;)) No ale musze juz spadac wiec wejde jutro;)))
KRIS_007 [ 1mm[]R+4l ]
Iiiii... sory za 2klik;)
yosiaczek [ Generaďż˝ ]
Judith ---> nie ma co sie przejmować, w końcu Emerka nie jest jedynym człowiekiem na świecie i nie on jeden decyduje :) może jest to spowodowane tym, że nie jestem tak wrażliwa i oczytana jak on, ale mi się podoba :) Soulbringer ---> witam pana malarza i gratuluję sprawnej ręki :) niestety nie znam twórczości McKeana, ale do opadania rąk starczą mi twoje prace :)
Soulbringer [ Legionista ]
emerka --->Powiadasz, że album Ulvera jest zwyczajnie kiepski. Mogę wiedzieć co wywołuje u Ciebie takie odczucia? Warsztatu i realizacji raczej się nie czepiasz. Brak tekstów? Przeszkadza Ci czysta muzyka. Drażni informacja zamieszczona na okładce płyty : "Music to an interior film". Ten album z założenia ma być soundtrackiem do Twoich prywatnych przeżyć. Nikt tutaj niczego Ci nie narzuca. Tutaj kryje się owo niedopowiedzenie. Nie wiem co czuje moja siostra gdy słucha tej płyty. Nie wiem co czujesz TY. Możesz twierdzić, że jest to dobra muzyka do przeprowadzania remontów generalnych w swoim domu. Nikt Ci tego nie zabroni.Nie podałeś żadnych argumentów i przystąpiłeś do fakania. Piszesz , że dźwieki skomponowane przez Trickstera Gharma są nieświeże. Nie podajesz żadnych przykładów ich wcześniejszego użycia. Prosiłbym o jakieś konkretne nazwy. Muzyka zawarta na "Perdition City" jest chropowata, brudna, nasączona ludzkim potem. Nie czuję tu patosu. Masz prawo twierdzic inaczej. Chodziło mi o to niebanalne przesłanie: "You fly or rather float drift through an enermous dark room a room of noises ... but otherwise empty no planets no meteorites if anything perhaps fine dust clouds of exploded music you float there somewhere between pleasure and fear in a piece of time you cannot determine you are everywhere but in the present and you disappear further and further into these incalculable rooms and your personality fades away your features evaporate your body decomposes and your last thought is that you have become a noise a thin nameless noise among all these others howling in the empty dark room" Trickster Gharm Przeglądałeś wkładkę do płyty? O to chodziło mi w końcówce mojej "recenzji". Uważnie ją przeczytałeś?

Judith [ Gladiator ]
Aha, mam jedno pytanie, które teraz mam po prostu komu zadać, :)). Otóz początki The Hollow były takie, że z jakichś powodów bałem się pisać po polsku, myśląc, że lepiej będzi opisywac własne przeżycia w obcym języku, chyba na zasadzie jakiegoś dystansu, a z drugiej strony jako ćwiczenia językowego. Obecnie zastanawiam się nad obcięciem wersji angielskiej, jako, że nikt spoza Polski nas chyba nie bedzie czytał.. Poza tym większość materiałów i tak jest po polsku, tak więc oprawa nie ma tu większego znaczenia...
emerka [ Centurion ]
witam nie długo odpowiedź, dziś, niestety, ciężka nocka w pracy i nie mam czasu na pisanie. ale nie zapomniałem... pozdrawiam

Judith [ Gladiator ]
Witaj emerka, a gdzie pracujesz, że Cię tak zarzynają? My niestety przez naszą "pracę" nie mamy czasu zrobić update'a (pomijając kolegę, który poskąpił nam na razie skanera...)
KfiT [ Chor��y ]
zawartośc fajna ,ale hmm... wykonanie nie za bardzo

Judith [ Gladiator ]
A to interesujące, zawsze otrzymywaliśmy głosy, że odwrotnie, :)).
yosiaczek [ Generaďż˝ ]
no jak dla mnie to wykonanie dobre... :)
emerka [ Centurion ]
huh, dziś z czasem stoję lepiej, a więc do stukania.. cyt. nr 1 "To że rzeczy tracą swoją tożsamośc w morzu nazw a ja ją tam tracę swoją i potem buduję poprzez teksty i muzykę APC to nie niekonsekwencja a paradoks" ::::Wydaje mi się, że zbyt mało jest znaków świadczących o tej zmianie w tekście, dlatego pozwoliłem sobie na wytknięcie tej, nadal trzymam się tego słowa [za chwilę napiszę dlaczego], niekonsekwencji. Jestem uparty stosując wciąż ten wyraz z czystej życzliwości. Tak, to prawda, ponieważ paradoks [o ile on tam się znajduje] jest już tak wyświechtaną figurą poetycką, [nie wspominając już o tym, że jedną z najprostszych i najbanalniejszych] że każdy piszący winien omijać ją z daleka. cyt. nr 2 " Widzę że głębsza refleksja nad np. tekstami Heraklita przyprawiłaby Cię niehybnie o zawał" ::::czy pijesz do mego poziomu intelektualnego?? zakładasz, że nie mogę ścierać się z Tobą słownie nie będąc, tak jak Ty, na filozofii?? nie będę kontynuował tego wątku. cyt. nr 3 "Poza tym w większości twoje cytaty to przetłumaczone (być może nie najlepiej) fragmenty tekstów. Czepiasz się więc w pewnym sensie nie mnie a APC" :::::brak jednak jest w tekście wyraźnych granic między tworem rdzennie Twoim, inspirowanym i cytowanym. Jak w takim wypadku określić kogo się "czepiam"?? że nie wspomnę o kwestii stopnia oryginalności Twoich tekstów, który to staje się niebezpiecznie dyskusyjny... cyt. nr 4 "stwierdzasz że jest to recenzja raczej muzyki, w czym objawia się twoja wielka ignorancja, pal sześć moją recenzję, ale dla APC. Bowiem takie a nie inne uczucia zrodziły się we mni pod wpływem bardziej tekstów niż muzyki. " ::::zestawię to tylko z kawałkiem tego, do czego odnosi się powyższy cytat:: "Spłodziłeś coś z pogranicza opowiastki opartej "na motywach" tekstów Keenana. W trakcie aktu tworzenia muzyka apc tłem li tylko była.. w tekście nim nawet nie jest. " apele [w całym tekście jest kilka] o pokorę podczas czytania czyichś tekstów odbijam do Apelującego. cyt. nr 5 "nudzą mnie recenzje czytane w tzw. literaturze fachowej i nie zamierzam ich na moich stronach powielać" ::::w takim razie nie opatruj swych tekstów tą nazwą. cyt. nr 6 "Poza tym niezbyt dobrze o Tobie świadczy fakt iz wszystko traktujesz "per negatio". Wiem, że "Drwić z filozofii to naprawdę filozofować", ale jeśli już to z pokorą i większym dystansem... " ::::"per negatio" wszystko? naprawdę "wszystko"? taak, jestem złym człowiekiem. a mój dystans do czytanych tekstów jest, dałem to chyba wyraźnie odczuć, znaczny. tyle do Judyty. pa
emerka [ Centurion ]
pracuję w turystyce na błogosławionych nocnych zmianach. więcej nie napiszę, może Twój cioteczny brat jest moim szefem??
emerka [ Centurion ]
Soulbringerze przypomniałem sobie o dobrym tekście na temat ulvera "perdition city", nie będę zatem swego wieprza przed perłą Ci posyłał. oto tekst:: Ulver Perdition City [Jester; 2001] Rating: 2.6 Remember those two goth girls you knew back in high school. You know, the ones who hung out at the mall on weekends, drinking Starbuck's coffee and eating McDonald's? Well, Perdition City, the new album from Christophorus G. Rygg and Tore Yiwizaker (aka Ulver) is a lot like that. We're talking lite goth-industrial mixed with smooth-jazz and lame electronic music (the kind so bad it's actually deserving of the derogatory term often used by chain music stores: "electronica"). In other words, total and utter crap. To be fair, the first few seconds of Perdition City offers some potential. The first track, "Lost in Moments," opens with a driving drum-machine beat heavily treated in reverb, reminiscent of the sort that often found its way into early 70s psychedelia. After about 20 seconds of this, the beat drops out, and it's contrasted with a few sparse piano chords, and random vocals-- likely from an ill-tuned radio-- in the distance. All's well so far. And then comes the saxophone. Guest musician Rolf Erik Nystrom plays sax with the schmaltziest of them, which, to be fair, is a perfect match for the vocals-- would-be-savvy, seductive male crooning that briefly flirts with the idea of carrying the song before mercifully disappearing again. As the sax thankfully leaves with the vocals, the drum machine and piano return. But even, in this new context, they sound plastic and uninspired. By the time the song draws to a close with ominous minor chords, whooshing wind-sounds and a crackly-voiced narration, you have to wonder how anyone's supposed to take this seriously. Even more laughable are the liner notes, which-- if one can wade through the pretentious nonsense like, "I know now that the underworld is incalculable. To describe it we rely exclusively on tones, sounds, rhythm and pure instrumentality"-- divulge that these guys consider Coil an influence. Excuse me while I retreat to a corner and snicker to myself. Loud enough that people on the other side of the room can hear. What these guys don't seem to realize, is that layering some "creepy" vocals ("Ghosts presence/ Ghost music from the radio at night and you can't sleep") over a vaguely ambient backdrop that sounds like an amateur rendition of "Who Will Fall" (as they do on-- snicker snicker-- "We Are the Dead") does not make you Coil. It makes you a Coil rip-off. A blatant one. You see, Ulver makes music that is "dark" and "ominous" without actually posing any legitimate threat, not unlike those two girls you knew back in high school. Really. I can't even begin to comprehend how anyone who listens to Coil could release music this corny and live with themselves. Coil is legitimately frightening. Ulver is frightening like a made-for-TV horror movie is frightening. Ulver makes music for people who want to convince themselves that they dig creepy music without ever having to worry about nervously glancing over their shoulder or feeling their pulse rise. For Christ's sake, on "Catalept," they actually sample Bernard Herrmann's theme from Psycho. Sorry, guys, but after Busta Rhymes uses it, it no longer falls into the "creepy" category. Furthermore, the creepiest music in the world generally ceases to be creepy when attached to a drum-machine beat that for all intents and purposes might be named "Demo." Still, I'm all about giving credit where credit is due, and I must give Ulver points for variety. According to their website, Rygg and Yiwizaker hail from the Norwegian metal scene, pinning Perdition City as something of a departure from their norm. Even among the tracks on the album, the duo tries out a few different styles. Besides the pseudo-industrial tracks, there's also "Hallways of Always," a lame excursion into the world of Casio-based electronics, and "Porn Piece or the Scars of Cold Kisses," which takes a stab at bad adult-contemporary balladry and disguises it with Casio-based electronics. Who knows? Maybe Perdition City was nothing more than a well-intentioned but ultimately ill-advised experiment for these guys. Maybe, in their more traditional form, Ulver is a really solid metal band. If that's the case, well, you can't blame a band for trying something different. That said, Ulver might want to consider a return to their metal roots. If I want to hear something creepy, I'll stick to the real thing. -David M. Pecoraro, January 25th, 2002 znajduje się on na:: https://pitchforkmedia.com/record-reviews/u/ulver/perdition-city.shtml Jako że zamieścicie w przyszłości recenzję płyty Lateralus zespołu Tool, dla spodziewanego kontrastu podrzucam jeszcze jeden link:: https://pitchforkmedia.com/record-reviews/t/tool/lateralus.shtml szybkiego apdejtu pa

Judith [ Gladiator ]
No dobra widze, że mam dużo roboty, :)). Zacznijmy od tego, że jedyne macki jakie mam to tylko i wyłącznie w Łodzi, bądź spokojny, a mój brat cioteczny to jeszcze mały szczyl, :))). No to do naszych quodilbetów, :) 1. To ciekawe co mówisz o paradoksie, najbanalniejsza forma poetycka? Nie bardzo znam się na poezji i być może paradoks jest tam do bólu wykorzystywany, ale chyba nie w ten sposób co myślę. A konkretnie w taki sposób, w jaki paradoks pozwala dojść człowiekowi do granic poznania, krańców swoich władz umysłowych, gdzie słowa tracą swą moc i nie da się już o niczym (?) powiedzieć... To zapewne nie funkcjonuje w poezji na takich zasadach. Musiałbym tu strasznie dużo pisać, jak chcesz to podeślę Ci na priva moją analizę jednego ze zdań Heraklita, może to Ci powie coś więcej... 2. Bynajmniej nie piję do Twojego poziomu intelektualnego, któy jak przypuszczam jest dosyć wysoki. Pamiętaj, że ja nie jestem i nigdy nie będę filozofem, co najwyżej historykiem filozofii. Niczego innego z resztą nie oczekuję. Widzę na moim uniwerku ludzi, którym filozofia zrobił niezłą sieczkę z mózgu, nie zamierzam do nich dołączać, :))). Zrozumiesz to co napisałem gdy poczytasz trochę resztki tego, co pozostawił po sobie Heraklit, ew. jakąs jego analizę. Z tym zawałem to był żart, przypuszczalnie nazwałbyś to jakimś pseudomistycznym bełkotem... 3. Zgadza się - jednak z tego co widzę dobrze znasz angielski i jeśli wsłuchiwałeś się w teksty, albo masz je spisane to wiesz gdzie co jest z oryginału. Nie jest tego dużo, ale jak b. chcesz to mogę konkretnie wskazać gdzie co i jak. Tylko po co? Przecież wiesz... 4. Ugghhh... My fault! Musiałam ani chybi przekręcić parę słów - za szybkie czytanie szkodzi... 5. No tak, tylko jaką nazwę tu nadać?"Pseudo-recenzja" źle się kojarzy... przemyślenie, interpretacja? Też źle... Nie wiem może lepiej trzymac się tego niezbyt adekwatnego słowa ale zaproponowac jego własną definicję? Na ten moment nie mam pomysłu, na pewno nie "per genus proximum et differenciam specificam", :)). Chociaż czy "przedmowa" do "Labiryntu" nie mówi sama za siebie? Sprostuj jeśli trzeba... 6. Nie wiem jak to określić ale "wyczuwam dużo złości między wierszami". Nie do mnie. Nie do Soula. Nie do wykonawców. Tak ogólnie... na wszystko. Czemu?
Judith [ Gladiator ]
A co do recenzji 'Lateralus' to juz jest - kliknij na płytę a potem na imię moje lub Soula w górnej części. Obawiam się, że nie przypadną Ci do gustu -są równie ekstatyczne co reszta. Zastanawiam się nad napisaniem kilku co bardziej zgryźliwych rzeczy na temat kilku płyt, które można sobie podarować - zobaczymy....
Orybazy [ Pretorianin ]
A teraz cos z zupelnie innej beczki ... kurs rozpoznawania drzew na odleglosc, nie nie sorry nie ta bajka. Mam pytanko techniczne - czym dobrac sie do skinow do winampa z waszej strony - maja specyficzne rozszerzenie *.wsz?
Judith [ Gladiator ]
Skiny przerzuć do katalogu "skins", ot co, winamp powinien je rozpoznać. *.wsz to winamp extention instalation file i powiniem być czytany przez nowsze wersje winampa.
Orybazy [ Pretorianin ]
Dzieki po prosu mam starsza wersje i moje skiny sa w *.bmp. Chyba pora na uaktualnienie...
Orybazy [ Pretorianin ]
No i juz uzywam jedynego slusznego skina zatwierdzonego przez The Hollow :)
Judith [ Gladiator ]
A to ciekawe, a konkretnie? Bo mnie nadal powala Nucleo NLog.

tramer [ ]
będąc w temacie klimatu, to ja polecę:

Judith [ Gladiator ]
emerka --> Czytałem recenzję tego kolesia z pitchforkmedia.com, i stwierdzam, że ma dośc nierówno pod sufitem, :). Kogo obchodzi, że jego stary urodził się w tym samym roku, w którym został wydany "Aqualung" Jethro Tull? Lubię tę płytę, ale jakoś nie widzę powodu żeby z tego powodu lubić jego starego, :))). Sposób pisania przywodzi mi na myśl jakiegoś coolmena żującego gumę i próbującego w przejściu poderwać na to jakąś panienę - chyba że to jest jakaś ironia, bo kotleś dośc dobrze ocenia tą płytę w tekście, za to ocena na górze wynosi 1,9/10. Podobnie nie wiem czy przeciętnego słuchacza obchodzi jakiego stuff'u używa Danny Carey. Sam pogrywam co nieco na gitarze ale nie mam zamiaru pisać takich rzeczy, bo normalnie to nikogo nie interesuje, no cóż... A teksty typu: "In conclusion, there is more emotion on that album than would be on 30 Weezer albums. At the very least, there's 2.5 times as much." sa po prostu tragiczne, przykłądów możnaby mnożyć. Jako że, z tego co piszesz jesteś wyczulony na punkcie formy, nie razi cię taki sposób pisania, jaki prezentuje Brent DiCrescenzo? Ten tekst jes niemalże "chamski", prostotą wieje od niego na kilometr. :-Od razu zastrzegam, że nie widze nic złego w opisywaniu rzeczy prostymi słowami - to nawet lepiej! Ale prostota od prostactwa się różni.... Napisz koniecznie co sądzisz na ten temat, zdziwiła mnie ta "recenzja"...
Grucha [ Konsul ]
Ekhem..... No coz normalnie zwariowalem.... Extra grafiki na tej stronce....---> https://www.thehollow.prv.pl

Judith [ Gladiator ]
tramer --> A looknij tutaj: https://www.happypencil.com
emerka [ Centurion ]
Judyto ironia, ironia, ironia uff, cieszę się, że zauważyłaś, choć już miałem wątpliwości, gdyż nastąpiło to dopiero w piątej linijce Twego postu [tak, wiem, że "linijki" nie są właściwym miernikiem ilości tekstu, jednak, wybacz, nie chciało mi się liczyć słów]. Zaświadcza o tym wymownie następujący cytat:: "And now, the obligatory pitching of the fork. * * * My Summer Vacation, by Crispin Fubert, Ms. Higgins' Eng. Comp. 901 I believe that music comes and goes in cycles..." Jak słusznie zdążyłaś zauważyć tekst podpisany jest przez Brenta DiCrescenzo, jednak to Crispin Fubert opisuje swoje letnie wakacje... Inne ślady:: "It's the best Tool record because it's the longest" co wprowadza wątek wpływu progresywnego rocka na obecny kształt muzyki zespołu Tool [sorki za kiepską synestezję, ale też mam czasem niepowstrzymawalną ochotę stworzyć jakiegoś stylistycznego potworka]. Yes, Genesis, Emerson, Lake & Palmer to grupy dobrze pewnie znane słuchaczom rocka, choćby z legendarnych opowieści ojców lub didżejów programu trzeciego [p.Kaczkowski i jeszcze pan odpowiedzialny za już zdjętą z ramówki "noc lirycznych pejzaży" czy jakoś tam], oczywiście nie wykluczam własnych poszukiwań. Jedną z wielu rzeczy, którymi charakteryzowała się muzyka tych zespołów [oczywiście-i nie tylko, ale teraz nie miejsce na wymienianie innych "współwinnych"] to właśnie długość nagrywanych przez nie kompozycji. Przełom lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych to jednak prymat płyty winylowej - na stronie więc nie mogło znaleźć się więcej niż 25 minut muzyki, co mocno ograniczało aspiracje ówczesnych muzyków, ale też niektórym nie przeszkadzało:: wspomniani już Jethro Tull rozłożyli Thick As A Brick na dwie strony winylu, co daje w sumie utwór ok. 50 minutowy.. A wszystko przez tych strasznych klasyków, to ich wina, przez wieki podbijali stawkę rozdętymi do granic możliwości symfoniami, operami.. dźwiękowe ekwilibrystyki wymagały ślicznej oprawy i graniczących z cudem wykonań na wyśrubowanym poziomie technicznym. Powierzchownie rozumiane piękno muzyki klasycznej okazało się być niezwykle inspirującym źródłem dla muzyków wyżej wymienionych instytucji, a wypociny tychże przetarły szlak, na który, niespodziewanie i z wielką szkodą dla mnie, wtoczył się Tool. Lateralus jest przykładem okrutnej megalomanii, dla mnie przynajmniej, nie do zniesienia. Jakość przeszła w ilość. Opętany Danny gra na największej perkusji, w każdym utworze uderza we wszystkie bębny z niesamowitą szybkością, poza tym jego gra przywołuje wschodnie reminiscencje specyficznie "po zachodniemu" spłaszczonym transem. Zresztą nie tylko on stara się, aby muzyka na Lateralusie była wspaniale tajemnicza, mistyczna, symboliczna... Maynard wykrzykuje, śpiewa, melodeklamuje, zawodzi, szepce teksty o potwornych, złych ludziach, wtłacza ich marne egzystencje w astrologiczne prawa i amatorski okultyzm, a nawet używa prastarych formuł matematycznych dla niezbędnego wzbogacenia tekstowej wymowy:: na początku utworu tytułowego wydowbywa z siebie sylaby z częstotliwością uzależnioną od ciągu Fibonacciego [niedowiarków kieruję na pierwszą lepszą stronkę o Toolu]. Sama technologia zapisu płyty ma też pewien aspekt metafizyczny:: krążek nagrany został w jakimś tam systemie, który tylko WYBRANYM odtwarzaczom dozwala na wychwycenie i przekazanie PRAWDZIWEGO obrazu dzieła. Nam, maluczkim nie jest to dane, dostaliśmy ledwie rąbek szaty, który nie uzdrawia. Ledwie napomknę o rzewnych gitarach Adama, który wzbija się na wyżyny muzycznej kichy grając intra i outra do niektórych kawałków z Lateralusa. Potworny patos i pseudo-podniosłość. "Jak ma wzruszać, kiedy nie wzrusza" za dwie godziny coś jeszcze napiszę, tymczasem wypełnię część obowiązków
emerka [ Centurion ]
obietnicy wcześniej danej dziś nie uda mi się dotrzymać zatem do piątku pa
tymczasowy15536 [ Junior ]
Bardzo fajna strona, super rysunki . Oby tak dalej!

Judith [ Gladiator ]
Fajnie się czyta twoje wywody emerka, widać, że wychowałeś się na tym, co ja dopiero nieledwie zgłębiam, czyli jak to lubią niektórzy określać, "klasyce". Jednak jeśli wierzyć temu co mówi Maynard i jego kumple z zespołu, to nie byli oni zanadto inspirowani europejskim rockiem progresywnym. Jethro Tull, Pink Floyd, Camel, ELO i King Krimson (chyba też?) pozostają bardziej w strefie wpływów starego kontynentu. Dopiero od ostatnich kilku lat zaczęło się to zmieniać w stronę przeciwną - wystarczy popatrzeć na rozkład trasy koncertowej Jethro - nic tylko Ameryka i gdzieś w okolicach września Niemcy, eh... Maynard i spółka wychowywali sie raczej na innych produkcjach, których nazw nigdy nie widziałem w postaci zapisanej, więc nie będę się zbłaźniał transkrypcjami fonetycznymi, :). Co do pewnego stopnia megalomanii to się z tobą zgodzę, ale na gruncie wywiadu jaki panowie udzielili w Vivie II. Byłem zaskoczony gdy Danny nagle zaczął zachwalać Tool'a jako "truly alternative band", a Maynard autorytatywnie stwierdził, że Tool wychodzi z podziemia bo szkoda papieru i czasu antenowego dla innych kapel, które grają tony bezuczuciowego syfu, już niech lepiej puszczają Lateralusa... Niejako zmusiłeś mnie do powtórnej refleksji nad tym wywiadem i rzeczywiście, sytuację idzie porównać do jakiegoś patetycznego wyjścia nagle pojawiającego się przywódcy religijnego który mówi: "nasza religia jest lepsza niż inne proszki, weźcie ją i poświęćcie jej trochę czasu, a staniecie się lepsi". A teraz pozorna dygresja: widzę piękny widok morza z zachodzącym słońcem, napawam się nim, aż tu nagle przechodzi obok jakaś głupia siksa i piszczy do mnie:"Ah, jakie to romantczne, prawda?". Naturalną koleją rzeczy trafia mnie szlag... I tak dochodzimy do błędu, który zdaje się popełniać Tool w swojej, hmm... "kampani". Niegdyś siedzieli, po cichu i robili swoje i był to kawał całkiem ambitnej muzyki, skłaniających do przemyśleń tekstów, nikt o nich nie słyszał. Refleksja nad ich utworami była czymś intymnym, niezwykłym, ezoterycznym. Było coś urzekającego, nienazwanego w tym zjawisku którego nazwa "Tool" nie opisuje w pełni, ale ci którzy słuchają tej kapeli z zaangażowaniem powinni wiedziec "o co chodzi", :). A tu, zaraz przed wydaniem swojej nowej płyty Maynard, Danny, Adam i Justin zamieniają się w głupią siksę... Można by złośliwie powiedzieć, że z własniej niepszymuszonej woli włażą w bagno, przed którym sami tak ostrzegali (Swamp Song), :)))). ---------- Wybacz, że na resztę na ten moment na razie nie odpowiem, bo jestem trochę padnięty, ale nie zgadzam się z tobą co do samej płyty - ale o tym jutro... Hejka!

Judith [ Gladiator ]
... natomiast co do samej płyty, to Maynard zapewne odpowiedziałby Ci tak: "I met a boy wearing Vans, 501s, and a dope beastie-tee, nipple rings, and new tattoos that claimed that he was OGT, from '92, the first EP. and in between sips of coke he told me that he thought we were sellin' out, layin' down, suckin' up to the man. Well now I've got some advice for you, little buddy. Before you point the finger you should know that I'm the man, and if I'm the man, then you're the man, and he's the man as well so you can point that fuckin' finger up your ass. All you know about me is what I've sold you, Dumb fuck. I sold out long before you ever heard my name. I sold my soul to make a record, Dip shit, and you bought one. So I've got some Advice for you, little buddy. Before you point your finger You should know that I'm the man. If I'm the fuckin' man then you're the fuckin' man as well, So you can Point that fuckin' finger up your ass. All you know about me is what I've sold you, Dumb fuck. I sold out long before you ever heard my name. I sold my soul to make a record, Dip shit, And you bought one. All you read and Wear or see and Hear on TV Is a product Begging for your Fatass dirty Dollar So ... Shut up and Buy my new record Send more money Fuck you, buddy." Ja nie jestem aż takim radykałem, ale coś w tym jest, bo widac, że panowie ciężko pracują, płyty wydają rzadko, ale jeśli już to naprawdę dobre. Nie wiem też dlaczego przyrównujesz Toola do sceny rocka progresywnego. Tylko dlatego że mieli wspólną trase koncertowa z King Crimson? Ja sam mam problemy z odpowiednią klasyfikacją Tool'a i tym lepiej to o nich świadczy. Wybrali sobie oni jakąś ciemną niszę pomiędzy metalowym grzaniem i puknową zadziornością, dodając wiele od siebie. Megalomanii na samym Lateralusie jak juz wcześniej wspomniałem, nie widzę. Płyta jest raczej pełna pokory, skupienia, przeznaczona do intymnego słuchania. Teksty są ciągłym poszukiwaniem prawdy, nawet jeśli jest ona w Twoim odczuciu banalna - takie jest niestety życie. Poza tym wydaje mi się, że zbyt płytko traktujesz to co pisze Maynard. Akurat Tool w swoich tekstach wykazuje dość dobry dystans, a czasem czarny humor. To mniej więcej tak, jakby powiedzieć, że np. "Eulogy" jest najeżdżaniem na Chrystusa i na Chrześcijaństwo. Epoka prostych i niedwuznacznych tekstów wciąż trwa, ale pewnych obszarów nie dotyczy. Nie jest ich może dużo, ale obok Tool'a można wymienić np. Alanis Morissette, Suzanne Vega i jeszcze kilku innych dobrych artystów. A to, że teksty są jak zbiór pewnych medytacji, a "Disipsition" to niemal haiku... To tym lepiej, muzyka maynarda i spółki przejawia ambicje protreptyczne, jak Sokrates chce, byśmy byli pod jej wpływem "myślą ciężarni". Może dlatego nie znajdujesz tam głębi? Bo to po części z Ciebie ma ona wypływać, a nie jak to zwykle bywa, wszystko masz podane na tacy. A to co piszesz o systemie zapisu to bzdura, jedyny sposób w który ma się to przejawiać jest przerwa pomiedzy przedostatnim i ostatnim utworem - płyta jakoś wysyła instrukcję do odtwarzacza by ostatni "kawałek" był najpierw grany od tyłu, a potem normalnie do końca, nic więcej. Nie przeszkadza to kompletnie w odbiorze całości i jej niczym nie przesłania. To co piszesz o perkusji Danny'ego lekko mnie rozbawiło - "Opętany Danny gra na największej perkusji, w każdym utworze uderza we wszystkie bębny z niesamowitą szybkością..." - jeśli to dla ciebie jest niesamowita szybkośc, to mało jescze w życiu słyszałeś. W typowym Deathmetalowym zespole to jest poniżej przeciętnej, :). A Danny broni się tym, że jako jeden z niewielu muzyków na świecie gra w sposób najbardziej melodyjny, różnorodny i inspirujący. Nie popada w schematy i obok Phila Collinsa jest chyba najlepszym perkusistą świata, choć może takie zestawienie jest nie na miejscu, :). Pomyłką jest jak dla mnie to co piszesz o wschodnich klimatach na Lateralusie. To, że jest taka moda nie ma z Toolem nic wspólnego. Tak samo fakt, że buddyzm i tzw. "wschodnie klimaty" robią furorę w Ameryce, np. za sprawą Richarda Gere'a i innych sławnych osobistości wołających "Kochajcie buddę!". To jest rzeczywiście niskie i śmieszne, ale nie ma nic wspólnego z zespołem, który od samego początku nie słucha się nikogo z zewnątrz. A to, że potrafili w mistrzowski sposób połączyć ten dziwny typ muzyki ze swoim brzmieniem, nie tracąc nic ze swojej własnej tożsamości - to tylko dzięki własnym umiejętnościom, przemyśleniom i ciężkiej pracy w zespole przez tyle lat, a nie modzie. Bo gdyby panowie właśnie jej się słuchali to graliby zupełnie co innego. Warto prześledzić historię zespołu, by się o tym przekonać. Być może prawda jest to o czym piszesz z taką ironią, że Tool nie jest dla maluczkich - to raczej prawda, choć nie do końca. Po artykule na pitchforkmedia.com, które zdaje się byc Twoją Delficką Wyrocznią jesli chodzi o wybór płyt, potwierdzam tylko fakt, którego nie mogłem zrozumieć jako nastolatek - że ludzie moga słuchać ambitnej muzyki i nie byc równie jak ona ambitni, myślący. Ale samej muzyce tacy ludzie nie szkodzą. Szkodzą za to Ci którzy biorą do ręki pióro i piszą takie farmazony jak ten co mi podesłałeś. A największym wrogiem Toola jest umysłowa ciasnota i brak skłonności do refleksji oraz w druga stronę - skłonnośc do szufladkowania, a nie do przełamywania granic, analiza, która nie prowadzi w efekcie do ponownej syntezy, stanie w miejscu zamiast rozwoju... Dobra lecę na logikę... And watch the wheather change....

Judith [ Gladiator ]
Emerka, where are You?
emerka [ Centurion ]
miło mi, że ktoś o mnie pamięta>>>dzięki Judith jedynym powodem mojej dłuższej nieobecności jest niefortunny grafik, którego układ wystawia mnie na światło dzienne raczej, niż pozwala na pisaninę w środku błogosławionej nocy. a w domku kompa nie mam, a już tym bardziej modemu. sorki za tak długie przerwy, zapewniam, że nie są one spowodowane lenistwem lub niechęcią odpisywania na Twoje posty. ale dość prywaty, wszak forum to nie blog. dziś mam chwilę, noc niemal świątecznie spokojna. uh sporo tekstu chciałbym skomentować; pozwól, że będę nawiązywał nie trzymając się niewolniczo chronologii. Swamp Song jest jednym z moich ulubionych utworów Toola, nie zapomnę tej energii, jaka przeszła przez moje ciało, gdy usłyszałem pierwsze takty tegoż na krakowskim koncercie. Nie wiem tego, czy jest tak, jak piszesz, że "włażą w bagno, przed którym sami tak ostrzegali". Po prostu nie podoba mi się to, co teraz Tool wygrywa. Nie czuję tych fluidów, moje wnętrze i wrażliwość poszło inną drogą, niż ta, którą Tool mi oferuje. Nie wydaje mi się, że Maynard w taki sposób, jaki Ty przypuszczasz, odpowiedziałby na moje "zarzuty". Nie oskarżam zespołu, że się sprzedał, że podążył w kierunku komerchy i mody. Nie wyczuwam na obecnym rynku żadnej mody na rock progresywny lat '60/'70. Sama trasa z KC nic nie znaczy: jeżeli ów fakt miałby mnie zainspirować do napisania wcześniejszych zdań to, aby zachować logiczny układ, musiałbym dodać, że w muzyce zespołu zauważam również wpływy moich szwedzkich ulubieńców z Meshuggah i nie mniej cenionego przeze mnie Pattonowskiego Mr.Bungle---choć ktoś mógłby się przyczepić, że oni "jedynie" supportowali Toola i nie można ich ustawić w jednym rzędzie jak KC [a i to wydaje się być karkołomnym posunięciem]. Zatem trwam przy moim wcześniejszym stanowisku:: Meshuggah i Mr.Bungle panowie z Toola mogą jedynie zazdrościć muzycznej wyobraźni, a KC jest dla obecnego poziomu muzycznego zespołu doskonałym i niedościgłym wzorem. Piszesz, że "Wybrali sobie oni jakąś ciemną niszę pomiędzy metalowym grzaniem i puknową zadziornością, dodając wiele od siebie". Punkowej zadziorności niemal nie wyczuwam w Toolu::może odrobinę na Opiate, jeden moment na Undertow. Metalowe grzanie::tak, z ciemną niszą zgadzam się również chętnie, jednak ciekawi mnie to, co ukrywasz za słowem "wiele" w zdaniu "dodając wiele od siebie". Wybacz, ale spodziewam się, że odpowiedziałabyś na to pytanie zdaniem następującym::"ci którzy słuchają tej kapeli z zaangażowaniem powinni wiedziec "o co chodzi"". ok, wracam do starego, sprawdzonego systemu 1 "Teksty są ciągłym poszukiwaniem prawdy, nawet jeśli jest ona w Twoim odczuciu banalna - takie jest niestety życie. Poza tym wydaje mi się, że zbyt płytko traktujesz to co pisze Maynard" :::zbyt płytko traktuję teksty, a przy tym nie zauważam prawdziwie życiowych, banalnych prawd przez nie przekazywanych?? może i tak, jak dla mnie wygląda to na małą nieścisłość. 2 "Epoka prostych i niedwuznacznych tekstów wciąż trwa, ale pewnych obszarów nie dotyczy. Nie jest ich może dużo, ale obok Tool'a można wymienić np. Alanis Morissette, Suzanne Vega...." :::mimo szczerych chęci nie udało mi się odnaleźć drugiego dna w tekstach wymienionych przez Ciebie artystów. czy możesz wskazać mi, który text Toola, Morissette czy Vegi znaczy coś więcej ponad to, co jest napisane?? pozwól, że nie wspomnę o mojej obsesji, czyli wieloznaczności... 3 "to co piszesz o systemie zapisu to bzdura" :::nie całkiem. na obwolucie otaczającej plastikowe opakowanie Lateralusa jest w którymś rogu logo HDCD [przepraszam, że nie wskażę który to róg, ale do pracy tej płyty tym razem nie wziąłem], czyli właśnie "systemu zapisu", który "...delivers the full richness and detail of the original music source for unsurpassed quality on CD and DVD recordings and more. With HDCD, you get the body, depth and emotion of the original performance - not a flat, digital imitation." to cytat z głównej strony www.hdcd.com pozwolę sobie zwrócić uwagę na ostatnie zdanie... ..chwileczkę...

emerka [ Centurion ]
cd. co do zdań dotyczących gry Danny'ego, to przemawiała przeze mnie znów tylko i wyłącznie ironia::nie spodziewałem się, że aż tak dosłownie odbierzesz owe słowa, zwłaszcza, że rozmieściłem chyba sporo znaków świadczących o jej [ironii] tam obecności. choćby sam ton.. no cóż, nauczka dla mnie::muszę pisać jaśniej i wyraźniej. [pozwolę sobie na mały wtręt::w deathmetalu się odrobinę osłuchałem, wiem z jaką szybkością potrafią zagrać bębniarze tego nurtu. z tego co piszesz, wyciągam chybotliwy wniosek, że Ty również tej materii liznąłeś.. napisałbyś mi zatem, co sądzisz [jeżeli słyszałeś] o ostatnim albumie Decapitated??] a zaliczenie Phila Collinsa do najwybitniejszych perkusistów świata jest, masz rację, niefortunnym nieporozumieniem. co do wschodnich influencji, to podejrzewam nie potrafiłbym trafnie wyznaczyć granic, którymi ty oddzieliłeś Toola od pseudo-konwertystów-modnisiów w rodzaju p. Gere'a. Jednak moja intuicja podpowiada mi, że muzyka kwartetu jest bardzo, bardzo blisko SPŁASZCZAJĄCEGO istotę sprawy "wschodu" nurtu. za pomocą orientalizujących dźwięków u ludzi podatnych na stereotypowe zagrania można wywołać nastrój skupienia, wyciszenia, medytacji.. Lateralus jest tego przykładem. krótka piłka::słyszysz "dziwne" dźwięki, niezbyt europejskie, przeplatane "transową" grą bębnów,,reagujesz jak pies Pawłowa::azja>>>ezoteryka. napisałeś, że "ludzie moga słuchać ambitnej muzyki i nie byc równie jak ona ambitni, myślący. Ale samej muzyce tacy ludzie nie szkodzą". Odważna, odkrywcza myśl. Po której jesteś stronie?? Nie myślałem, że mam do czynienia ze swoistą arystokracją "ambitnych i myślących". Czy możesz mi zatem objaśnić jak przejawia się pierwiastek ambicji w muzyce Toola?? a przy okazji, co znaczy określenie "ambitny" w stosunku do muzyki?? Są jednak tacy, jak też piszesz, którzy wymykają się powyższej definicji. Nie są ambitni ani myślący, a jednak tej muzyce szkodzą. Dlaczego? Ano, wedle Twych słów, zawinili tym, że ośmielili się powyisywać jakieś tam "farmazony".. Trochę się to wszystko kupy nie trzyma, proponuję częściej chodzić na logikę [ostatnie zdanie!!] [zwłaszcza formalną, mogę pożyczyć notatki ;-] ah, zapomniałbym o mojej rzekomej Wyroczni. przypomniałem sobie wywiad udzielony przez Philipa K. Dicka... PKD: A tak przy okazji, "Człowieka ..." napisałem przy pomocy I-cing. q:Naprawdę? PKD: Tak, i bardzo tego żałuję, bo kiedy doszedłem do końca, I-cing nie miała mi już nic więcej do powiedzenia. Przeprowadziła mnie przez większą część powieści: za każdym razem, kiedy bohaterowie mieli zasięgać jej rady, wyprowadzałem heksagram za nich i pozwalałem im działać według otrzymanej wyroczni. Lecz kiedy doszedłem do końca, I-cing nie wiedziała co dalej. Dlatego powieść w zasadzie nie ma prawdziwego zakończenia... Ale wolę postrzegać to jako swego rodzaju "zakończenie otwarte", które kiedyś może rozwinę w kontynuacji "Człowieka...". q:Jeżeli znajdziesz kogoś na tyle silnego, aby ją napisać. PKD: Albo gdy I-cing zmieni zdanie. q:Wracasz do niej co jakiś czas, żeby to sprawdzić? PKD: Nie. Nie korzystam już więcej z I-cing. "Księga Przemian" powiedziała mi więcej kłamstw niż ktokolwiek inny na świecie. I-cing jest zwodnicza i perfidna: dowiesz się z niej tylko tego, co sam chcesz usłyszeć... Prawdziwy przyjaciel zaś nie mówi ci tego, co chcesz usłyszeć - on mówi ci prawdę. Dawni królowie zawsze otaczani byli przez pochlebców, którzy zgadzali się z nimi we wszystkim. "Czyż nie jestem najpotężniejszym królem na świecie?" pytał król, a oni odpowiadali "Ależ tak, jesteś najpotężniejszym królem na świecie!" Tak właśnie działa I-cing. dlatego też pitchforkmedia.com mentalnie zdradzam z kim tylko mogę. najczęściej jest to mój własny umysł*. pa *przypatrz się korze mózgowej lateralusowskiego przekroju anatomicznego
emerka [ Centurion ]
przepraszam za znaczek po lewej stronie:: tak jakoś mi się nacisnęło..
emerka [ Centurion ]
aha pamięć mnie zawodzi, chyba się pomyliłem w poście. Najprawdopodobniej to nie Mr.Bungle grał przed Toolem na amerykańskiej trasie, ale Fantomas. pa
emerka [ Centurion ]
prezent dla Judyty wywiad Prof. Christophera diCarlo z MJK o.. filozofii. [pan profesor używa tekstów Maynarda na zajęciach ze studentami(sic!)]

Judith [ Gladiator ]
Hell-o! Wracam po udanej majówce i z radością widzę, że co nieco przybyło - jak tak dalej pójdzie, to zaczniemy pisać wypracowaniami, :). Swoją droga niegłupi pomysł... Taka mała dygresja... wydaje mi się, że mimo wszystko mamy podobne podejście do muzyki - problem leży w dookreśleniu podstawowych terminów, no ale nie jesteśmy żadnym Wolfem, czy Kantem. Poza tym nie wszystkie terminy są dookreślone, bo trudno to zrobić. Jakbyśmy się spotkali, to po paru piwach pewnie byśmy doszli do konsensu, :). Zacznijmy zatem w miarę możliwości od początku: A) Z tym textem "Hooker with a penis" to był żart, ;). Może nie najwyższych lotów, ale gdzieś tam leży prawda o przemyśle muzycznym (nie wiem czy pośrodku) i tym co się z nim wiąże. Jeszcze kilkanaście lat temu nie było takiej sytuacji, że zamiast szukać zespołów dobrych, które będą w stanie wytrzymać konkurencję, firmy fonograficzne coraz częściej promują "wykonawców/grupy jednego utworu", o których nikt nie bedzie pamiętał za rok, czy za dwa. Ale obecnie jest jeszcze gorzej... Dlaczego w TV widze ciągle zespoły o nowych nazwach, grające patenty sprzed lat, albo co gorsza miesięcy? W zasadzie operując odpowiednimi nazwami gatunków muzyki można by określić większość zespołów, któe pojawiły się w TV od kilku ładnych lat. Zawsze to jest "skrzyżowanie czegoś z czymś" do jasnej cholery... Po jakiego diabła te gęby pojawiają się w ogóle w telewizji? Bo lubią grać? Ja też lubię sobie poplumkac na gitarze i mimo, że idzie mi nienajgorzej to nie pcham się nigdzie nachalnie by tylko zobaczyli mnie mama z tata na ekranie, grrr.... No ale dosyć o tym, w kazdym razie ten tekst nie uderzał bezpośrednio do ciebie... A to o "Swamp song" nie ma nic wspólnego z przesłaniem tej piosenki - ot zupełnie luźne nawiązanie do tytułu... Meshuggah niestety nie słyszałem, za to Mr. Bungle jak najbardziej - obok Aphex Twin'a to dla mnie jedna z njabardziej "pokręconych" twarzy (niedosłownie :)) w muzyce. Podobnie zgadzam się że z KC Tool ma jeszcze mało wspólnego - a czy będą do nich "równać" to się jeszcze okaże. Piszę w cudzysłowiu, bo słowo to odnosi się do pewnych wartości, któe jak dla mnie w muzyce są chyba niezmierzalne... B) A teraz o samym Toolu: to co pisałem parę linijek wcześniej - cieszę się, że Tool nie jest skrzyżowaniem czegoś z czymśtam. Dlatego ciężko jest przylepić tu jakąś łatkę. Pisząc o punkowej zadziorności miałem na myśli raczej klimat tego gatunku (zadziorność?), a nie jego brzmienie, z którym, masz rację, Tool nie ma za wiele wspólnego. Myślałem raczej o melodyjych, rwanych riffach basu i gitary, takich jak np. w "Part of Me" - skocznych i mocnych. Może to rzeczywiście nienajlepsze określenie, ale cięzko było mi na tamten moment wymyślic coś bardziej pokrewnego. Metalowe grzanie to też niedobry termin, spłaszczający nieco istotę muzyki omawainego kwartetu. Gitary A.Jones'a są cięzkie i ostre kiedy trzeba, a kiedy indziej ciche i subtelne - zwłaszcza słychać to na "AEnimie". To niezwykła umiejętność - potrafić grać zarówno dźwiękami i ciszą... Gitara basowa Justina jest z kolei nadzwyczaj melodyjna i ma w utworach dobrze ugruntowaną pozycję - nie jest tylko "dołem", dobrym fundamentem utworów, ale w równie ważny sposób, jak gitara stanowi o głównych tonach utworu. Perkusja Danny'ego jest jak dla mnie majstersztykiem, zwłaszcza na dwóch ostatnich albumach, bo widać, że Carey chce się rozwijać i podobnie jak reszta muzyków ma równouprawnione miejsce w zespole. Jego grę wyróżnia dążenie do róznorodności - omija schematyczne walenie w gary, nie używa stopek, bo to nie w szybkości leży melodyjność, ciągłe łamanie schematów rytmicznych też na nic by się zdało... Liczy się pewna równowaga pomiędzy wszystkimi elementami konstrukcji. Jak dla mnie Danny potrafi te równowagę utrzymać i to bardzo płynnie. Właśnie jestem w trakcie słuchania "H." który jest chyba całkiem dobrym przykładem na to jak umiejętnie Carey przechodzi przez całą gamę "patentów", nie dając usłyszeć granicy pomiędzy kolejnymi "sztuczkami". Może się powtarzam, ale Sting kiedyś powiedzial, że właśnie taka powinna być muzyka - by słuchacz nie myślał w trakcie jej słuchania o tym jak jest skonstruowana, jak "grubymi nićmi" jest szyta. W muzyce tej kapeli cięzko jest mi znaleźć owe "nici", z czego się niezmiernie cieszę. Powinienem teraz zająć się Maynardem, ale jakoś tak zbrakło mi weny, on sam jest postacią do omówienia na kolejny post. Pamiętam jak uśmiechnąłem się przy czytaniu jednej z recenzji APC, jej pierwsze zdanie brzmiało tak: "I know now that not all the sirens were women." ... C) A teraz do numerków: ad1: dokładnie opierając się na zacytowanym przez ciebie tekście: napisałem iż prawda jest banalna w Twoim odczuciu (tak mi się wydawało) a nie że jest tak naprawdę. Wydaje mi się, że prawda banalna jest tym bardziej podejrzana. Ogólnie słowa zdają się być w naszej epoce prostsze i do takowej prostoty dążące - epoka informacji. Ale kiedyś było inaczej: słowa były czymś więcej niż tylko czystą, oschła informacją. Były kluczem do zrozumienia świata, zawierały w sobie dużo więcej przestrzeni. Poruszać się płynnie po niej to wykraczać poza sam dźwięk słów i bezpośrednich, jednostkowych skojarzeń, myśli które one ewokują. Raczej zbliżać się do całej reszty która pozostaje gdzieś w półmroku, gdzie światło naszej świecy nie dociera od razu. Nie grzeszę w tym momencie jasnością, ale staram się zbliżyc do sposobu, w który kiedyś myślano swiat, epoce przedakademickiej, przed Platonem i Arystotelesem zwłaszcza. Cięzko to sobie wyobrazić, ale przed wiekami Grecy nie myśleli nawet w takich podstawowych kategoraich jak my: tak jak my jednostkowość uśwuiadamiamy sobie bez problemu, tak u nich na pierwszym miejscu była właśnie wielość. Żeby pomyśleć o jednostkowości musieli najpierw, bez większego wysiłku pomyśleć o wielości i z niej dopiero wydobyc jednostkę. My odwrotnie - z jednostek budujemy dopiero wielość. Zupełnie inaczerj patrzymy na świat niż nasi przodkowie. Stalismy się tymi "wielowiedzącymi", o których Grecy ostrzegali. Postrzegamy rzeczy pojedyncze nie snując nici powiązań pomiędzy nimi. I nie chodzi mi tu o sposób myślenia ludzi jako naukowców, czy techników, a jako zwykłych ludzi z poglądami, systemem przekonań czy wiarą. Dla Greków świat był przede wszystkim jednym wielkim, wiecznym łańcuchem bytu, w którym wszystko w siebie przechodizło, wiecznie się przemiweniając, niby jakaś nieasmowita, nienazwana, niedająca się ogarnąć rozumem wielo-jedność(nazwa robocza, równie dobrze mogłaby być jedno-wielość). Szkoda że ludzie przestali się uganiać za prawdą tak jak uganiają się za pieniędzmi albo za płcią przeciwną, :). Stosunek części do całości i wyżej wymienieone problemy z pojęciem prawdy włącznie stały się przedmniotem badań akademików i naukowców: metafizyków, logików, etyków, filozofów etc. Kiedyś nad tym się nie dumało - to się czuło, myślało się i "robiło" świat.... c.d.n. - jak ma być update to muszę choć na chwile wstać i pójść na spacer
emerka [ Centurion ]
Witam Zastanawiam się nad tym, czy nasza dyskusja kogokolwiek interesuje poza nami, czy ktokolwiek czyta jeszcze oprócz nas powyższe posty?? może powinniśmy przejść na priva?? proszę o głos osoby przyglądającej się jedynie [ale nie Soulbringera :)]. do rzeczy [czyli do Judyty :))))] chetnie napiłbym się piwa w Waszym towarzystwie i doszedł do konsensusu, jednak z powodów technicznych podejrzewam nie będzie to w najbliższym czasie możliwe:: nie znalazłem czasu na majówkę choćby. Ale też nie potrafię zgodzić się z Tobą, że mamy podobne podejście do muzyki: wszystkie wcześniejsze posty dobitnie o tym świadczą. Poza tym, fakt ten bardziej mnie cieszy, niż martwi. Świadomie nie dążę do ugody, jeżeli takowa się zdarzy, to będzie dziełem przypadku, więc [jak dla mnie] wartościowsza od zamierzonej, planowanej czy przepowiadanej [i-cing...]. Staram się jedynie przedstawić w sposób jak najbardziej przystępny kawałek moich poglądów na rzeczy, nie piszę aby nawracać. W tym co pisałem na temat Toola i KC chciałem zawrzeć nadzieję, że Tool nigdy nie będzie nawet starał się równać do KC. Nadzieja płonna, wszak już to się stało, oby się przeinaczyło w przyszłości. Nie wiem, czy dane było Ci słyszeć płytę "The Construktion Of Light" [jakkolwiek się to pisze, nie pamiętam dokładnie]. Pierwszym rzucającym się w uszy punktem wspólnym jest osoba producenta/realizatora. David Bottrill, bo o nim mowa, nagrywał różnych, nawet Michaela Jacksona... W swoim fachu jest jednym z najlepszych, pozwala bandom brzmieć po swojemu, a przy tym każda jego produkcja posiada jego indywidualny sznyt. Jednym z jego [sznytu] najbardziej słyszalnych przejawów jest perfekcyjna selektywność. Na mojej ulubionej aenimie jest kilka momentów, które przy mniej poradnym realizatorze zabrzmiałyby jak japoński noise [świadomie odrobinę przesadzam], a w rzeczywistości dostępny jest naszym uszom każdy szczegół. Tak, w brzmieniu Toola jest wzorowa równowaga między wszystkimi elementami, o której wspominałeś w innym kontekście. Można ją zauważyć również na wspomnianej płytce KC. Z tym że, jak dla mnie, na tym dobre strony perfekcjonizmu się kończą. Dąży on do niemożliwego, a dokładniej do idealnej kontroli nad wszelakimi elementami. Jednak rzeczywistość wymyka się chęciom jednostek do całkowitego im jej podporządkowania. Ład ma swoją drugą stronę. Pomyłki, błędy, niedopowiedzenia lub nadpowiedzenia:::wszystkim tym daje o sobie znać królestwo chaosu. Zatrzymam się przy "nadpowiedzeniach" i dodam jeszcze do dyskusji przywołany przez Ciebie głos Stinga [żeby słuchacz nie zdawał sobie sprawy jak to wszystko co słyszy zostało zdiełane]. ojej, chyba będę mógł dokończyć dopiero we wtorek. sorki, ale nagle okazało się, że mam dużą rzecz do zrobienia pa

Judith [ Gladiator ]
cd. ad 2: jak dla mnie Suzanne Vega jest nie tylko piosenkarką, ale i poetką. Raz ironiczną, raz poprostu szczerą i uczuciową, innym razem wesołą, albo zamyśloną. Ale chyba zawsze myślącą. Najbardziej podoba mi się "Language" - bardzo lotna i ujmująca refleksja o języku z płyty "Solitude Standing". Urzekająco piękna jest też "Gypsy" i "Ironbound fancy poultry" z tej samej płyty. Niezwykłe są tez jej teksty o miłości - "World before Columbus" czy "Small blue thing" chociaż ta ostatnia nie mówi o niej wprost to jednak wyczuwa się coś takiego.... Ogólnie podoba mi się jej sposób pisania, będący w moim odczuciu nieopodal malowania - jej teksty są jak szkice czy fragmenty jakiegoś skłaniającego do zadumy... Celowo nie rozwodze się nad jej cudownym głosem, bo na ten temat możnaby pisac peany, :) Alanis Morissette to artystka dość dziwna. Krążą o niej opinie że jest przeintelektualizowana. Patrząc na jej teksty możnaby tak sądzić - w zasadzie któż je rozumie poza nią samą? Tu byłoby zapewne spore wyzwanie dla ciebie, bo posługuje się ona ironią dosyć zręcznie. W zasadzie jest sporo momentów gdzie nie wiadomo jakie są jej intencje mam na myśli jej przedostatnią płytę. W zasadzie tylko diwe piosenki: "Thank You", "Baba" i "So pure" mają wydźwięk dobitnie ironiczny. Dalej jest różnie, problem leży w tym czty czasem nie za mało albo nie za dużo możnaby z jej tekstów wywnioskować. Ale czy zawsze autor musi operować konkretnym i przejrzystym przekazem? Do tej pory nie mam ugruntowanego stanowiska w sprawie albumu "Supposed former infatuation Junkie". ad 3: Aha! To nie tylko tym objawia się ta technologia? Byłem na tej stronie - nie posiadam na ten moment takiego odtwarzacza, i chyba nie będę mógł - to chyba jakies audiofilskie rzeczy, powyżej możliwości mojego portfela. Ale prawdą jest że można osiągnąć większą jakość dźwięku - jakiś czas temu kupiłenm sobie wymarzony box set pt. "Salival", gdzie są na DVD wszystkie teledyski Tool'a, bez tego z Lateralusa. Jakość dźwięku poprostu zwala z nóg!

Judith [ Gladiator ]
A tak w ogóle to jest update! Mały ciasny ale własny. A co do forum, to GOL zaczyna mnie już wnerwiać chyba założę je w ramach strony, bo widziałem całkiem niezłą darmową usługe tego typu.
Judith [ Gladiator ]
cd. part deux: Death metalu nie słucham, chyba że dla poprawienia humoru, :). Jakoś nie kręcą mnie te klimaty, niestety. Przede wszystkim razi mnie fakt iż w tego typu zespołach częściej się za przeproszeniem pruje mordę i ryczy miast śpiewać, a ja jakoś nie moge się do tego przekonać.... Próbowałem słuchać takich zespołów jak np. Children of Bodom (którzy nota bene technicznie są świetni), Sceptic, Nile, Cradle of filth, czy Yattering lub Vader - ale nic z tego. Jeno doom metal mnie jeszce pociąga (ale tu śpiweają i to nawet całkiem porządnie), zwłaszcza My dying bride i Anathema (swoją droga jestem ciekaw co myślisz na temat ich drogi rozwoju?). Z innych jeszcze np. Danzig, Type O' Negative no i ... power metal szerokiej maści - nic mnie tak nie poprawia na duchu jak np. Luca Trulli i spółka! :) Decapitated niestety nie słyszałem, z bardziej kopniętych rzeczy obiło mi się o uszy (niemal dosłownie) coś takiego jak Dillinger Escape Plan - hardcore, jazz i growl w jednym, po paru minutach nie wiedziałem gdzie jest sufit a gdzie podłoga, :). Phil Collins nie jest może najwybitniejszym perkusistą świata, ale za to wg. mnie jednym z najbardziej charakterystycznych. Gdy usłyszałem po raz pierwszy "Bad Love" Claptona od razu wiedziałem kto i zacz, zanim sięgnąłem po wkładkę. A teraz do meritum czyli Tool a sprawa wschodnia, :). Z tymi psami Pawłowa masz trochę racji, i być może właśnie to jest trochę mylące, bo ostatnimi czasy przesłuchiwałem tę płytę tak konkretnie, technicznie, żeby wyłapać tak mniej więcej ile tych orientalnych pierwiastków tam się znajduje. I w zasadzie takich stricte wschodnio się kojarzących wstawek tam jest niewiele. Najbardziej rzuca się w oczy "Eon blue apocalypse", trochę "The patient", oczywiście "Mantra", "Disposition" i "Reflection". Takie jest moje zdanie. Chyba za bardzo narzucają się nam te wschodnie skojarzenia, choć prawdopodobnie tak chcieli członkowie zespołu, ale są miejsca gdzie ich po prostu nie ma i tylko front okładki nam przypomina, że takie było założenie twórców. Boję się jeno, że za bardzo szufladkujemy i przypisujemy intencję tam gdzie jej nie ma... Hmmmm... Bardzo fajny był ten fragment z wywiadu z PKD, to jeden z moich ulubionych autorów, choć nie czytuję go tak intensywnie jak dawniej. Nie przeczytałem jeszcze "Valis" (za którą dostał nagrodę Nebula o ile dobrze pamiętam) i właśnie "Człowieka z wysokiego zamku". A to co czytam o sposobie jego napisania jest doprawdy intrygujące (zero ironiii, żeby nie było). Ciekawe jest to co piszesz o Bottrill'u - chyba dobrze się stało że zmienił Sylvię Massy przy pracy nad tym zespołem, co słychać już w brzmieniu Aenimy, które jest lepsze niż na Undertow. Nadal ciekawi mnie co daje HDCD, może by tak się wybrac z płytką do jakiegoś sklepu na "prezentację" ? :). Choć słyszałem kiedyś o istnieniu takiej usługi jak pokoje odsłuchowe - płacisz za godzinę siadasz w pokoju z idealnie wytłumionymi ścianami i ustawionymi odpowiednio głośnikami z serii High-end, wrzucasz płytkę do odtwarzacza za 5000 zł i odpływasz...

Judith [ Gladiator ]
Właśnie udało mi się poprawnie skonfigurować forum, zatem cała dyskusja zostaje odtąd przeniesiona tam, gdzie jej miejsce, czyli na The Hollow! Dla zachowania porządku wywodów skopiowałem stąd kilka ostatnich naszych postów. Poza tym teraz można już zakładać osobne wątki a nie rozprawiać o wszystkim w jednym. Emerka, Soul i każdy kto ma ochotę "klimatycznie" podyskutować, :) - Zapraszam!