GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Nauczyciele oceniają czestotliwosc chodzenia do szkoly zamiast...

30.03.2005
15:28
smile
[1]

Buzzerek [ Legionista ]

Nauczyciele oceniają czestotliwosc chodzenia do szkoly zamiast...

...wiedzy.

Nie bylo mnie spoooory okres czasu w szkole, glownie przez przewlekle choroby. Gdy juz zglosilem sie do odpowiedzi i odpowiedzialem na wszystkie pytania /moim zdaniem na 4 lub 5/ nauczycielka postawila mi 2, argumentujac moim niechodzeniem do szkoly. Powiedziala, ze dobra ocena bedzie nie-fair w stosunku do reszty klasy.

Dlaczego nauczyciele oceniaja czestotliwosc chodzenia do szkoly zamiast wiedzy?

30.03.2005
15:31
[2]

Bushido [ Generaďż˝ ]

Ale wredna baba, powiedz to wychowawczyni/wychowawcy.
Ja też dużo do budy nie łaże ale mam dobre stopnie. Może miała zły dzień?

30.03.2005
15:31
[3]

badyl 16 [ patyk ]

a co na to klasa

30.03.2005
15:32
smile
[4]

darek_dragon [ 42 ]

Bo są ograniczeni i sądzą, że cała wiedza pochodzi od nich, a nauka we własnym zakresie jest niemożliwa? ;)

30.03.2005
15:33
smile
[5]

@lb@tros [ Horned Reaper ]

Ja bym się zachlastał jakby mi taki argument nauczycielka wystawiła. Jesli faktycznie byłeś chory to powinieneś walczyć o swoje!! NIe może Ci ot tak obniżać ocene!!

30.03.2005
15:33
[6]

Buzzerek [ Legionista ]

Wycha nic nie zrobi, bo tak sie sklada, ze mam zajebiscie wredna wyche, ktora jest tez przeciwko mnie. Mowi, ze zanizam jej poziom klasy przez nieobecnosci. Ale ja na to nic nie poradze... mam slaby organizm. Dodam, ze wszystkie godziny sa usprawiedliwione przez lekarzy.

Wycha dodatkowo nastawia klase przeciwko mnie. Wiec klasa na ocene nic.

30.03.2005
15:33
smile
[7]

cronotrigger [ Rape Me ]

powiedział ten co ma same 5 i 6 :P

30.03.2005
15:34
[8]

olivier [ unterfeldwebel ]

Rozmawiac, rozmawiać, rozmawiać. Jeśli miałeś watpliwości do do oceny, to należało ją o to zapytać. Nieobecności (nieusprawiedliwione) mogą mieć wpływ jedynie na ocenę z semestru, nie rozumiem więc sytuacji. Masz swoją godność, nie daj się wywłoce, ona tam urzędzuje dla ciebie, a nie ty dla niej.

30.03.2005
15:35
[9]

J0lo [ Legendarny Culé ]

zmień szkołę

30.03.2005
15:35
[10]

Bushido [ Generaďż˝ ]

No to jest tylko jedno wyjscie, zapytaj ile u niej kosztyje 5 :D

30.03.2005
15:35
[11]

Buzzerek [ Legionista ]

j0lo: klasa maturalna, za chwile matura... a do poprawienia masa ocen. Powoli watpie, czy wogole mnie dopuszcza do tej matury. Wredne nauczycielki z wychą na czele :/

30.03.2005
15:36
[12]

Karl_o [ APOCALYPSE ]

Oj znam ten bol z autopsji.... ci nauczyciele potrafia byc czasami podli.

30.03.2005
15:40
[13]

J0lo [ Legendarny Culé ]

Buzzerrek ---> to już nie wiem... powiem ci szczerze że o ile wychowawczyni nie powinna tak robić to jednak troche dajesz jej argument przeciw tobie... u mnie to wygląda tak że tym co zależy na prawdę to chodzą niezależnie od tego czy dobrze czy źle się czują... m.in. też dlatego że nauczyciele z nieistotnych dla mojego profilu przedmiotów mówią że nie chce im się nas maglować bo i tak nic nam z tego więc oceniają łatwiutkie kartkówki i frekwencję...

30.03.2005
15:46
[14]

goldenSo [ AnomaliA ]

Przedwoń do najbliższego kuratora oświaty, albo spotkaj się z dyrektorem

30.03.2005
15:52
[15]

Loiosh [ Generaďż˝ ]

Mialem to samo, wlacznie z tekstem, ze "to nie fair w stosunku do tych co chodza", w kazdym razie jakims podobnym. Ostatecznie pod koniec roku troche odpuscila, zaznaczajac, ze mam poprawic frekwencje. No to troche poprawilem, juz sie tak nie czepia, ale dalej mnie nie lubi:)
Z tym, ze u Ciebie sytuacja jest o tyle trudniejsza,ze to ostatni rok. Trudno cos poradzic, ale wydaje mi sie, ze dopuszcza cie do matury. Nauczyciel to taka istota, co lubi sie popastwic, ale w koncu odpusci. Najlepszych ocen miec nie bedziesz,ale przeciez i tak najwazniejsza jest matura.
Ew. mozesz pogadac z dyrem/wicedyrem u mnie to o dziwo pomoglo, chociaz w nieco innej sprawie,ale tez chodzilo o konflikt na linii nauczuczyciel uczniowie. W ostatecznosci mozesz tez zrobic dym, wlaczajac w to np.lokalne media,ale to troche ryzykowny krok:)

30.03.2005
15:53
smile
[16]

Regis [ ]

Buzzerek --> Mialem to samo na polrocze - w pazdzierniku zerwalem sciegno achillesa i nie bylo mnie w szkole do konca semestru prawie (chodzilem tylko pare dni miedzy 10 grudnia i swietami). Moje oceny? Z angielskiego 2 (z ocen 5 i 3. teraz mam 5, 5, 5, 4, 96% z matury probnej podst. i 82% z rozszerzonej matury probnej, wiec mysle z nauczycielka zauwazy ze popelnila spory blad dajac mi 2 :P ). Z fizyki 3 (oceny 3- [kartkowka], 5- [spr. z tego co na kartkowce, czyli na zdrowy rozum powinno to przynajmniej czesciowo anulowac kartkowke...], 6). Z przedsiebiorczosci 4- [ze niby ona taka laskawa ze mi 4 dala :\ ] (5,5,5,5,3). Na szczescie z reszty rpzedmiotow nauczyciele byli w porzadku i mialem oceny takie jakie mi wychodzily mniej wiecej. Ale zgadzam sie - duza czesc nauczycieli ocenia nie za wiedze, a za frekwencje, zapominajac ze frekwencja wlicza sie juz do zachowania (czyli dwa razy dostaje po plecach za to samo :\ )

30.03.2005
15:55
[17]

czolgista [ Chor��y ]

powiedz, że wielkie umysły tego świata, geniusze nauki, uczyli się w domu a nie w szkole

30.03.2005
15:57
[18]

Buzzerek [ Legionista ]

mozesz pogadac z dyrem/wicedyrem

Loiosh: troche tyo trudne, bo moja wycha jest, jak na ironie, dyrektorką! :) Ma kompleks wyzszosci, jedzie po czym sie da, nie da sie jej przemowic do rozumu, bo to ONA MA RACJE, nawet jezeli nie ma, patrz pkt1. :/

30.03.2005
16:02
[19]

Vader [ Senator ]

Częstotliwość chodzenia do szkoły ma znaczenie. Wyznacza postawę ucznia wobec nauki. Dla mnie jest to oczywiste. Skoro Ty lejesz na szkole, to szkoła leje na Twoje oceny - i masz gorsze. Proste :)

30.03.2005
16:04
[20]

goldenSo [ AnomaliA ]

@Buzzerek
Udaj się do najbliższego kuratorium oświaty, tam ci pomogą.

30.03.2005
16:08
smile
[21]

Yisrael [ Pod Mocnym Aniołem ]

Vader > Jak Ci urwie nogi inaczej będziesz śpiewał o "postawie". Goście mają dobre oceny, no więc o co chodzi ? Nie chodzą i ich rzecz, co robią z wolnym czasem. Jak na studiach - możesz chodzić tylko na sesje, a ptaszek wykładowcom czy jesteś na wykładzie czy też nie. Postawa wobec nauki to wiedza. Znasz, wiesz - jest oK, jeśli masz 100 proc. obecności i same tróje to to poakzuje, że przychodzisz się bawić, pogadać z kumplami czy jakoś zorganizować czas. Inna sprawa czy większość tej wiedzy w ogóle jest człowiekowi do szczęścia (nie do dobrego w sensie materialnym życia) potrzebna.

30.03.2005
16:09
[22]

Loiosh [ Generaďż˝ ]

Buzzerek -->Mam taka sama, z tym, ze na szczescie ona nie jest dyrka:) Ale w takim razie ten punkt odpada... Moze interwencja rodzicow? Jednemu koledze troche pomoglo(drugiemu z kolei zaszkodzilo:)), chociaz z drugiej strony sprawa byla duzo mniej powazna. Cholernie ciezka sytuacja, trzeba przyznac. Najdziwniejsze jest to,ze skoro na wszystkie nieobecnosci masz papiery od lekarzy to czego ona chce jeszcze?O_o Moze sprobuj z nia jeszcze raz pogadac? Tylko nie przy calej klasie na godz. wych. tylko jakos na osobnosci? Trudno mi cos wiecej powiedziec, tak przewalone to ja jeszcze nie mialem:)

30.03.2005
16:10
[23]

Khelben [ PointGuard ]

Vader --> Pierdolisz. Czyli dla ciebie lepszym uczniem jest ten, który chodzi do szkoły, i "jedzie" na jedynkach i dwójkach,niż ten który z powodów zdrowotnych opuszcza +/- 50% godzin lekcyjnych, a z sprawdzianów/odpowiedzi etc ma 4/5/6?

30.03.2005
16:12
[24]

SULIK [ olewam zasady ]

jedna ze skladowych oceny jest tez frekwencja na tym przedmiocie
wiec ... coz :)

30.03.2005
16:13
smile
[25]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

Khelben--->taki co chodzi ma napewno wieksze szanse na maturze...

IMO frekwencja jest wazna...chociazby wlasnie dlatego zeby miec dobry kontakt z klasa i nauczycielami...

30.03.2005
16:14
[26]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Vader ma rację (nie wierzę, że to napisałem ;)). Choćby nie wiem, jak obrońcy "wolności" ucznia się nie pluli, to obowiązkiem w wieku szkolnym jest do szkoły chodzić. Niezależnie czy jest się geniuszem, czy życiowym nieudacznikiem.

30.03.2005
16:15
[27]

Khelben [ PointGuard ]

ILEK --> Dla mnie akurat ma mniejsze. W końcu lepiej siedzieć w domu i zakuwać te przedmioty z których maturę będziesz zdawał, niż marnotrawić czas na sedzienie na przedmiotach które masz głeboko, i których na maturze zdawać nie będziesz.

30.03.2005
16:15
smile
[28]

Lewy Krawiec(łoś) [ I can change ]

Czego Ty wymagasz od nauczycieli? Sprawiedliwości? Obiektywizmu? Człowieczeństwa?:P
Nie ma tak;)

SULIK-->na ocenę końcową owszem, na cząstkową frekwencja nie ma wpływu;)

30.03.2005
16:16
[29]

Khelben [ PointGuard ]

sparrhawk --> Może się myle, ale obowiązek chodzenia do szkoły liceum już nie obejmuje

30.03.2005
16:16
[30]

Conroy [ Dwie Szopy ]

Vader--> Zgadzam sie z tobą. Tyle że on nie "lał na szkołę", a był chory. Nie widzisz różnicy?

30.03.2005
16:17
[31]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

Khelben--->no to niech gosciu nie biadoli tylko idze zdawac mature w kuratorium...jak taki Alfa i Omega i wszystkiego sie sam nauczy to szkloe tez skonczy na komisach...POWODZENIA.

30.03.2005
16:17
[32]

Yisrael [ Pod Mocnym Aniołem ]

SULIK > Może u Ciebie. W moim Liceum frekwencja liczyła się tylko do oceny z zachowania. Inna sprawa, że trzba być na 50 proc. + 1 lekcji by móc zaliczyć (nie być nieklasyfikowanym) - takie coś można chyba tylko podaniami załatwiać i zdawać komisyjnie. Jeśli chodzi o mnie to miałem po 200 godzin nieobecnych w szkole, bynajmniej nie z powodów zdrowotnych - po prostu mnie to nudziło, a czasem chciałem uniknąć stresu - odpowiedź czy klasówka. Maturę zdałem na 5 z polskiego (pisemną, z ustnej zwolniony), angielski zaliczyłem certyfikatem (ustnie i piesmnie), a jako dodatkowy przedmiot wybrałem WOS, który zdałem na 4 (bo to było niewymagające.). Nie trzeba chodzić do szkoły, jak cię to wkurza. Szkoła jest za bardzo przeceniania przez samych uczniów, kórzy jej nie lubią. Jedynki widza jako konieć świata, maturę jako najważniejsze wydarzenie w życiu. A ja mówię nie - trzeba się zająć sobą przede wszystkim, a szkoła jest dobra, owszem, chociaż demonizowana i, tak jak mówię, zbyt poważnie brana. Ilez mnie to stresów kosztowało to tragedia.

30.03.2005
16:18
[33]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Khelben - obowiązek szkolny jest do 18 roku życia.

30.03.2005
16:19
[34]

Khelben [ PointGuard ]

ILEK --> Przecież wystarczy chodzić na sprawdziany, i na komisji raczej nie skończy

30.03.2005
16:21
[35]

Khelben [ PointGuard ]

sparrhawk --> Dziwne, byłem pewien, że obecnie kończy się wraz z ukończeniem gimnazjum

30.03.2005
16:21
[36]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

Khelben--->widzisz...a on sie zaslanial chorobami i nawet te olal...wiec czemu sie dziwi.

30.03.2005
16:22
[37]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Khelben - przykro mi. :)

30.03.2005
16:23
[38]

Khelben [ PointGuard ]

ILEK --> "Zasłanianiem" nazwałbym raczej używanie fikcyjnych zwolnien lekarskich, a nie "prawdziwie" przeżytą chorobe.

30.03.2005
16:23
[39]

Khelben [ PointGuard ]

sparrhawk -->Niby dlaczego jest ci przykro?

30.03.2005
16:28
[40]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

Khelben--->mozliwe ze o nich nie wiedzial...bo przeciez skoro sie do szkoly nie chodzi to i kontakt z klasa kiepski wiec pies z kulawa noga sie nie zainteresowal zeby do niego zadzwonic i o sprawdzianie powiedzec...i na prawde gdyby mu zalezalo to mimo choroby znalazl by chwilunie zeby na te jadna godzine do szkoly sie pofatygowac...

ale moze ja jestes jakis spaczony przez swoja szkole w ktorej istniala niepisana zasada ze wystarczy chodzic i te "trzy" sie zawsze dostanie...co do matury to jezeli sie chodzilo nauczyciele cie znali to nie bylo bata zawsze pomogli. jezeli ktos mial problem (kumpla 3-miesiace nie bylo w szkole - klasa maturalna) to szlo sie zawsze dogadac i nauczyciele zorganizowali mu pomoc...i podszedl do matury...byly tez takie nygusy jak ja ktore zwyczajnie potrafily olac...ale zawsze sie jakos potrafilo dogadac z nauczycielem...

30.03.2005
16:29
[41]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Przykro mi, że nic nie mogę poradzić na to, że gimnazjaliści muszą się jeszcze parę lat w przebrzydłych szkołach przemęczyć. :)

30.03.2005
16:35
[42]

Khelben [ PointGuard ]

ILEK ---> Nie nie jestem spaczony przez żadną szkołe i żadne niepisane zasady. W mojej byłej szkole nie istniały żadne "niepisane" zasady, te któe obowiązywały były spisane w statucie szkoly, a od frekwencji zależało tylko to, czy będzie sie klasyfikowanym.Żadnego wpływu na oceny z przedmiotów czy też zachowania nie miała(wiem z własnego doświadczenia, z powodu chorób i kontuzjii miałem frekwencje na poziomie 51-53%)

30.03.2005
16:36
smile
[43]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

Khelben--->kurde literowka!!! myslalem ze sie domyslisz:)))

jestes=jestem

edit
ale od lat frekwencja ma znaczenie w stosunku do ciebie nauczyciela...i tego sie nie zmieni

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2005-03-30 16:37:25]

30.03.2005
16:41
[44]

Khelben [ PointGuard ]

ILEK --> U mnie nie miała żadnego, zawsze należałem do osób o najniższej frekwencji, a przez nauczycieli byłem bardzo lubiany(no oprócz mojej wychowawczyni z podstawówki i nauczycielki od chemii z gmnazjum)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.