GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Do wszystkich pracujacych...

19.03.2002
10:32
smile
[1]

Grucha [ Konsul ]

Do wszystkich pracujacych...

Zalozylem ten watek pod wplywem impulsu i rozzalenia....
Mysle ze problem dotknal wielu z nas posiadajacych jako takie doswiadczenie zawodowe w pracy w zespole ludzi.Pracuje w hurtowni zatrudniajacej ok 40 osob z czego ok.80 % procent ludzi to 24-30 latkowie.Atmosfera zawsze(od 3 lat) byla dobra wszyscy moglismy sie porozumiec i rozwiazac problemy miedzy soba.Niestety wszystko zaczelo sie zmieniac.
Wszyscy donosza na siebie,najdrobniejsze sprawy (nawet osobiste) sa roztrzasane w wiekszym gronie a z reguly trafiaja od razu do prezesostwa.Daje sie zauwazyc jak bardzo zdeterminowani stali sie pracownicy: dojda do swojego celu nawet po trupach znajomych.Czuje sie wszechobecna falszywosc i zaklamanie.Wszyscy podkladaja sobie wzajemnie klody pod nogi.Ehhh....
A ja chyba jestem idealista poniewaz mi nie odpowiadaja takie reguly gry.Ja chcialbym grac fair.Nie tylko w pracy ale tez w zyciu.Ale chyba jedno z drugim sie pokrywa,prawda ?
Co wy o tym myslicie?
Czy u was tez sie obserwuje takie zachowania ?
Czym to jest spowodowane ?

19.03.2002
10:34
[2]

lizard [ Generaďż˝ ]

tak zwana fordoza

19.03.2002
10:36
[3]

Grucha [ Konsul ]

Moglbys wyjasnic ?

19.03.2002
10:37
[4]

Piotrasq [ Seledynowy Słonik ]

Recesja i bezrobocie - ludzie zrobią najpodlejsze rzeczy byle tylko utrzymać pracę...

19.03.2002
10:39
[5]

lizard [ Generaďż˝ ]

taki zespol zaleznosci miedzyludzkich 1 raz wysatpil i zostal opisany w fordzie stad nazwa fordoza yak znajde yakies materialy dam znac

19.03.2002
10:42
[6]

Mr_Baggins [ Senator ]

Grucha --> przyjaciele to byli w liceum. Na studiach to raczej koledzy (patrz np. zapisy na egzaminy itp.). A w pracy, to jest konkurencja i rywalizacja.

19.03.2002
10:45
[7]

Grucha [ Konsul ]

Mr_Baggins--->Rozumiem ze przyjaciol w pracy raczej trudno znalezc.No ale "kolega z pracy" to takie popularne okreslenie....

19.03.2002
10:45
[8]

roman11 [ Pretorianin ]

Niestety - to właśnie skutki zmian na rynku pracy. Najgorsze instynkty wychodzą z ludzi... Jednego w tym nie rozumiem: pracodawców . Sam kieruję ludźmi i nie dopuszczam do takich zachowań (w praktyce są one marginalizowane), natomiast najwyższe dyrekcje, managementy itp - nie reagują na to, choć w praktyce prowadzi to do pogorszenia efektów pracy ich podwładnych (migracje pracowników, stres , zniechęcenie itp). Myślę więc, że klucz do problemu tkwi w mechanizmach zarządzających, komórkach d/s personalnych, które muszą wnikliwiej przyglądać się sytuacji na dole ,a także dopracować systemy motywacyjne tak, aby promować dobrych, a nie zaufanych pracowników (a przecież nie jest to tylko kwestia pieniędzy, których brak często jest pretekstem do ograniczenia zasad motywacji pracownika, tym bardziej, że tak naprawdę pracuje się głównie dla kasy - ale nie tylko)

19.03.2002
10:47
[9]

Mr_Baggins [ Senator ]

Grucha --> wyraz "kolega" pochodzi z niemieckiego, gdzie oznacza kogoś, z kim pracujesz. Nie ma właściwie żadnego zabarwienia emocjonalnego, coś jak np. współpasażer.

19.03.2002
10:49
[10]

Piotrasq [ Seledynowy Słonik ]

roman11 ---> prezentujesz tutaj podejście czysto podręcznikowe. Wiesz dobrze, że w życiu nie jest tak ładnie jak w podręcznikach o zarządzaniu zasobami ludzkimi...

19.03.2002
10:53
[11]

Mr_Baggins [ Senator ]

roman11 --> w dużych firmach to dyrekcja ma to w głębokim poważaniu, bo zawsze znajdzie się pracownik. Szczególnie na niższe stanowiska, gdzie nie jest wymagane jakieś specjalne doświadczenie. Przyjmą takiego delikwenta po studiach, zaproponują mu płacę 2000 brutto, on myśli, że pana Boga za nogi złapał. Wypruwa sobie żyły, pracuje ciężko myśląc, że awansuje, a tu po roku, dwóch dziękujemy panu i bierzemy następnego.

19.03.2002
10:54
[12]

Piotrasq [ Seledynowy Słonik ]

Mr_Baggins ---> zapomniałeś dodać, że chodzi o firmy prywatne...

19.03.2002
10:55
[13]

Grucha [ Konsul ]

Mr_Baggins--->No zgadza sie ale w jezyku polskim wyraz ma zabarwienie emocjonalne.Mozna kogos okreslic kolega bez emocji natomiast powszechnie jest uzywane podkreslajac raczej pozytywny stos. do drugiej osoby.Zreszta to akurat nie jest najwazniejsze

19.03.2002
10:57
[14]

Pinezka [ Chor��y ]

Grucha, pocieszające jest to, że są jeszcze ludzie którzy myślą właśnie tak jak Ty , bo czasem myślę, że ten świat oszalał. Uważam, że w każdych warunkach można zachować człowieczeństwo. Chociaż już półtora roku szukam pracy bez rezultatu nie żałuję, że odeszłam z poprzedniej bo właśnie tam musiałabym postąpić podle . A ja chcę z czystym sumieniem patrzeć w lustro.

19.03.2002
10:57
[15]

Mr_Baggins [ Senator ]

Piotrasq --> oczywiście, że o prywatne. Akurat tu miałem na myśli np. PricewaterhouseCoopers czy Arthur Andersen. A co do firm państwowych, to ile ich jeszcze zostało?

19.03.2002
10:59
smile
[16]

Piotrasq [ Seledynowy Słonik ]

Jeszcze parę jest...w tym i moja. :)))

19.03.2002
11:01
[17]

roman11 [ Pretorianin ]

Piotrasq --> tak jak Grucha - jestem trochę idealistą (dlatego nie zająłem się polityką ...) - wiem, że w życiu jest różnie, ale każdą firmę tworzą ludzie , a oni mają i dobre i złe cechy. Gnoi nie da się uniknąć - trzeba tylko starać się tworzyć mechanizmy, żeby promować dobrą pracę , a nie np. konfidentów Mr_Baggins - nie do końca tak jest - oczywiście zależy to w pewnym stopniu od stanowiska, ale zawsze trzeba liczyć sie z tym, że nowy pracownik to kilka tygodni słabszych wyników - pracuję w dużej firmie (wg nowej ustawy) i wyobraź sobie, że jest to brane pod uwagę.

19.03.2002
11:04
[18]

Mr_Baggins [ Senator ]

Piotrasq --> z całym szacunkiem, Twoja firma jest skomercjalizowana i jest spółką akcyjną. To, że państwo ma w niej udziały ma znaczenie dla pozycji prezesa i rady nadzorczej (pamiętasz pana Tywonka?) a dla szeregowych pracowników to chyba niewielkie. Może faktycznie łatwiej jest zachować pracę w TPSA niż np. w Shellu, ale moim zdaniem róznice są niewielkie.

19.03.2002
11:06
[19]

Piotrasq [ Seledynowy Słonik ]

Ja utrzymuję pracę już 15 lat... :)))

19.03.2002
11:08
[20]

Grucha [ Konsul ]

roman11--->Mysle ze masz racje motywacja dla tych dobrych zachowan powinna isc "z gory" ale ciezko jest oczekiwaci doskonalego przygotowania merytorycznego z zakresu zarzadzania zasobami ludzkimi od prywatnego wlasciciela firmy. Pinezka--->Dzieki :)Powodzenia w poszukiwaniach BTW: Analogicznie sytuacja przedstawia sie u mnie na uczelni....

19.03.2002
11:10
[21]

Mr_Baggins [ Senator ]

Piotrasq --> gratuluję :) Moja wypowiedź dotyczyła ludzi młodych, zaraz po studiach, których zatrudniają wielkie firmy, dają niezłą pensję, komórkę, wykorzystują maksymalnie a potem wywalają i biora następnych. roman11 --> w skali takiej np. Pricewaterhouse wymiana pracowników nie wpływa znacząco na spadek wydajności. Nie wymienia się przecież całej ekipy od razu.

19.03.2002
11:16
[22]

roman11 [ Pretorianin ]

Grucha --> racja - dlatego przedstawiłem to jako raczej podstawowy problem tzn. takie kierowanie zasobami ludzkimi, aby jak najwięcej (nie oszukujmy się) wycisnąć z potencjału pracownika. A nie oznacza to "wycisnąć" i wyrzucić, bo doświadczony zespół (no - ważne , żeby to był zespół, a nie gromadka ludzi) - jak w sporcie - daje większe efekty niż banda kotów. Jest za to jeszcze jeden mechanizm, który wpływa na pracodawcę, mającego w d.... sprawy o których mówimy - wkońcu spadną wyniki i trzeba się będzie mocno zastanowić : dlaczego. Prędzej czy później wpadnie na to, że klucz do sprawy tkwi w ludziach (tyle, że niektórym sporo czasu na to potrzeba, a przy tym muszą się dość kompleksowo podszkolić, bo nie wystarczy wynająć firmy Team Buildingowej)...

19.03.2002
11:20
smile
[23]

Grucha [ Konsul ]

No i co tu zrobic? Mam isc do prezesa i powiedziec mu ze nedznie kieruje ludzmi ? Czy poczekac az sie firma posypie ?

19.03.2002
11:24
[24]

Visus Augustus [ Konsul ]

Piotrasq----> caly czas ta sama??????????????????

19.03.2002
11:31
[25]

roman11 [ Pretorianin ]

"Róbmy swoje, pewne jest to jedno, że... " Grucha -->Co Ci można poradzić ? Faktycznie - robić swoje. Myślę, że odsunąć się od wszelkich graczy - ja wobec takich gości jestem po prostu powściągliwy i merytoryczny - zero komentarzy itp . W przypadkach ewidentnych - po prostu jestem sobą. Goście, którzy kopią dołki najczęściej nie są idealnymi pracownikami. Jeżeli mają wpadkę - ty masz na nich haka. Taki klincz bywa trwały. A czy iść do szefa - mam z tym odwieczny dylemat: patrzeć jak ludzie pieprzą robotę i awansują, bo "deptają" do bossa, czy robić to samo. Powiem tylko tyle: jeżeli coś jest faktycznie na rzeczy - można to załatwić w elegancki sposób, nie koniecznie "kablując". Jeżeli chodzi o to, żeby powiedzieć szefowi, że jest cieńki - chyba raczej ryzykowne, ale jak już - drążyć temat w dogodnych momentach i urobić grunt do dłuższej (merytorycznej) rozmowy. Chociaż kilka razy zdażyło mi się wprost powiedzieć szefowi o błedzie - i pracuję już 9-ty rok w tej firmie. Wszystko jest kwestią: jak się to zrobi i na ile zna się szefa, bo nie oszukujmy się - polecieć mozna zawsze

19.03.2002
11:33
smile
[26]

Grucha [ Konsul ]

dzieki za cenne rady :)

19.03.2002
11:35
[27]

roman11 [ Pretorianin ]

Grucha --> jak chcesz konkretniej pogadać - możemy wskoczyć na priv. W sumie temat o którym mówisz wk.... mnie od dłuższego czasu...

19.03.2002
14:38
smile
[28]

roman11 [ Pretorianin ]

Grucha --> zniknąłeś. Jak co - napisz chociaż, że już masz dość. Oferta pogadania aktualna - a jak nie chcesz - tak czy inaczej : powodzenia !

19.03.2002
19:17
[29]

Grucha [ Konsul ]

Zniknalem na chwilke zeby poszukac rozwiazania mojego problemu w bibliotece uczelnianej ;) Mysle ze problem jest aktualny we wszystkich sferach naszego zycia a jezeli chodzi o prace to doszedlem do wniosku ze akurat w naszym przypadku do stanu rzeczy przede wszystkim doprowadzilo uwielbiajace ''sluchac'' kierownictwo.To oni sa niedoksztalceni - a przeciez powinni dawac wzory do nasladowania wszystkim ktorzy takowych potrzebuja ....

19.03.2002
19:19
smile
[30]

Grucha [ Konsul ]

Aha roman--> masz jakies ciekawe propozycje do dyskusji ? :) z checia pogaworze na priv.

19.03.2002
19:22
smile
[31]

Grucha [ Konsul ]

Zachecam wszystkich do opowiadania o swoich problemach w pracy A nuz znajdziemy jakies analogie ?

19.03.2002
21:37
[32]

Piotrasq [ Seledynowy Słonik ]

Visus Augustus ---> cały czas ta sama...

19.03.2002
21:55
[33]

soze [ sick off it all ]

hhhmmm.. u mnie w pracy twz jest nielepiej w sumie po 2latach tak naprawde rozmawiam z 1 kolezka???(tak wiem moja wina; )) a zreszta sluzbowo albo wymiana pierdol!!! moj przelozony jest poprostu burakiem i taka sytuacja mu pasuje - latwiej jest mu kierowac; ) podlizuchy dostaja nadgodzinki itp. a reszta zasowa za nich i tylko pretensje . kiedys niewiedzialem ile ludzie moga zrobic dla pieniedzy????teraz wiem wszystko, intrygi , ploteczki= prawdziwy serial mam w robocie ; ) jest wesolo ja sie smieje ale niektore kolezanki placza w kibelku i maja dola, niekturzy boja sie odezwac i ogulnie jest padaka ja tam niedaje sie zwariowac i fak da system dzieki czemu zaliczylem wiele dywanikow i awanturek a podlizucha jak siedza i knuja na palarni mowie dziedoberek wazelinki jaktam ? ktory 1 pierwszy robi wslizg??? wiec chyba jestem 1 do wyjepki, szkoda boto zawsze praca ale jak 1 sie zlamiesz to potem pewnie bedzie gorzej wwiec...nie dajmy sie zwariowac i powodzenia wszystkim na polu bitwy...

20.03.2002
08:35
smile
[34]

roman11 [ Pretorianin ]

Grucha - temat jak zauważyłeś jest ciekawy, więc pogadać można. Co do privu - zaraz jadę do W-wy -spróbujmy coś pokombinować w piątek OK ?

20.03.2002
09:49
[35]

Y-Duck [ Pretorianin ]

Praca = pieniądze = jedzenie. Ludzie to jednak tylko zwierząta, a one walczą między sobą o zywność.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.