GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Proszę o ocenę mojej pracy

05.01.2005
16:09
smile
[1]

elessar89 [ Pretorianin ]

Proszę o ocenę mojej pracy

Witam!
Chciałbym zaprezentowac Wam dodatkową pracę z języka polskiego - jest to felieton na temat polskiej piłki nożnej.
Zapraszam do lektury - będę wdzięczny za wszelkie uwagi.


Gorzej być nie może
Sytuacja w środowisku polskiej piłki nożnej nie jest niestety dobra; to chyba oczywiste. Jednak rzecz ma się znacznie gorzej, niż jest to przedstawiane na co dzień w mediach.
Ot, niedawne wybory prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Pierwsze, co rzuca się
w oczy, to zadziwiająca ilość kandydatów; dokładnie… jeden – Michał Listkiewicz – dotychczasowy sternik naszego futbolu. Musi to dawać to myślenia – dlaczego o urząd najważniejszego człowieka w największym związku sportowym w kraju ubiega się jedna osoba? Czy nikomu więcej nie zależy na kondycji polskiej piłki? Przecież mamy znane osobistości, szanowanych trenerów, cenionych działaczy, sędziów.
Przyczyna jest prosta – brać się za uzdrawianie polskiego światka piłkarskiego, to jakby podejmować syzyfową pracę. W Związku pełno jest nieczystych interesów, podejrzanych powiązań, jednym słowem – chore jest całe środowisko, nie zaś pojedyncze jednostki. Niemożliwym jest, aby naprawić sytuację jednym skinieniem ręki, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Taki proces musi trwać latami, bowiem tylko poprzez przemyślane
i systematyczne działania można coś zmienić w tej materii. Trudno się więc dziwić, że nikt nie chce się podjąć tego iście karkołomnego zadania – szansa na odniesienie sukcesu jest czysto teoretyczna, a w razie niepowodzeń – większość krytyki skierowana jest na prezesa; tak jest dziennikarzom najłatwiej, to najmniejsza linia oporu. Jednak skoro tak zasłużone postaci jak Andrzej Strejlau tudzież Jerzy Engel czy Antoni Piechniczek wymigują się od podjęcia pracy w PZPN, to wniosek z tego może być jeden – jest naprawdę źle. To przykre, iż tak znani ludzie nie są w stanie (nie chcą?) przeprowadzić rewolucji w celu poprawy kwestii; jeśli nie oni, to kto? Owszem, są młodzi, ambitni działacze – vide Radosław Majchrzak
z poznańskiego Lecha, – którzy bardzo chcieliby wkroczyć do akcji, jednakże boją się oni odpowiedzialności, ponadto nie mają ugruntowanej pozycji wśród „starej gwardii” Związku, co raczej wyklucza szansę na zajęcie znaczącego środowiska. Wobec takiego stanu rzeczy nasuwa się pytanie: ile czasu to jeszcze potrwa? Jedną kadencję, dwie, a może jeszcze więcej? Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, iż dopóki nie znajdzie się grupa ambitnych, niezaangażowanych w różnorakie ciemne sprawy ludzi, dopóty nie mamy co liczyć na lepsze dni piłki kopanej w Polsce.
Skoncentrujemy się na osobie starego-nowego prezesa – Michała Listkiewicza. Jest to człowiek od wielu lat związany z najpopularniejszym u nas sportem; swego czasu był cenionym arbitrem międzynarodowym (co pozwoliło mu nawiązać liczne znajomości na niwie międzypaństwowej), teraz zaś jest działaczem. Niewątpliwie zna on realia polskiej piłki, aczkolwiek od pewnego czasu można zaobserwować u niego coś, co nazwałbym „syndromem monopolisty” – widząc, że nikt nie zagraża jego pozycji, stopniowo obniża swoje loty, nie ma w nim takiego upartego dążenia do celu jak kiedyś. Nie można jednak zapominać, że dzięki poważaniu w FIFA oraz umiejętności negocjacji i wieloletniemu doświadczeniu zdołał dokonać rzeczy, o jakich wielu działaczy mogłoby tylko pomarzyć. Jego wizerunek ma znaczący wpływ na image naszej „nogi” w Europie i na Świecie, choć odnoszę wrażenie, iż prezesowi bardziej zależy na samych wojażach, niż na konsekwentnym „czynieniu swojej powinności”. Z ust pana Listkiewicza regularnie padają buńczuczne zapowiedzi w stylu „od teraz będzie lepiej” czy „kryzys zostanie szybko zażegnany”. Tajemnicą poliszynela jest to, że na obietnicach się niestety kończy. Z pewnością prezes sporo chciałbym zmienić, lecz według mnie nie ma już dawnej motywacji, brakuje mu też zaangażowania. Słowem – pora dać szansę komuś innemu.
Fatalna sytuacja w PZPN to jedno, lecz również system szkolenia młodych zawodników leży w gruzach. Główna przyczyna jest oczywista – brak pieniędzy na pracę z juniorami. Nie ma środków na trenerów pracujących z młodzieżą, na dodatkowe treningowe boiska, na sprzęt dla wielu szkół. Ktoś tu chyba zapomniał, że najłatwiej (czytaj: najtaniej) wyłowić zdolnego gracza poprzez dostrzeżenie go na turnieju w odpowiedniej kategorii wiekowej. Tylko jak to uczynić, skoro takie rozgrywki młodzieży, profesjonalnie zorganizowane
i stojące na wysokim poziomie to w Polsce rzecz sporadyczna? Aż strach pomyśleć, ilu chłopców zaprzepaściło swój talent przez choćby ostatnie dziesięć lat – byli dobrzy na podwórku, wyróżniali się w zawodach szkolnych, ale nie zauważył ich żaden łowca talentów.
Na domiar złego, jeśli trafi się nam rocznik naprawdę uzdolniony, mający predyspozycje do osiągnięcia sukcesów na Starym Kontynencie (patrz: Mistrzowie Europy
U-19 z 2001 roku), potencjał tych zawodników jest marnotrawiony, często nie ma kto pokierować ich karierami, wskutek czego pochłania ich hazard, alkoholizm i z wielkiej nadziei pozostaje ogromny niedosyt i rozczarowanie – „za rok będzie lepiej”. Natomiast wiele „młodych wilków” zdając sobie sprawę, iż na krajowym podwórku się nie przebiją, że pochłonie ich ligowa szarzyzna, szuka szczęścia na Zachodzie, co niezwykle rzadko kończy się narodzeniem wielkiej gwiazdy.
O sytuacji w polskiej piłce klubowej ciężko jest powiedzieć cokolwiek dobrego. Mimo starań, nie widzę żadnych przesłanek, znaków, które wskazywałyby na możliwą poprawę istniejącego stanu rzeczy. Ostatni rok w Europejskich Pucharach był najgorszy od wielu lat – niepowodzenie Wisły Kraków w eliminacjach Ligi Mistrzów, kompromitujące porażki Lecha oraz Legii, i kiedy wydawało się, że gorzej być nie może, przyszło żenujące pożegnanie „Białej Gwiazdy” z Pucharem UEFA, na osłodę pozostał awans do fazy grupowej wronieckiej Amiki, jednakże patrząc z perspektywy czasu, chyba lepiej byłoby, gdyby „Kuchenki” swój udział zakończyły na rundzie wstępnej – cztery druzgocące przegrane z ze średnimi klubami europejskimi przyniosły wstyd i zażenowanie. Śmiem sadzić, iż problem tkwi w mentalności
i nastawieniu zawodników – można było odnieść wrażenie, że nie wierzą oni w sukces, że niepowtarzalną szansę zabłyśnięcia na salonach piłkarskiej Europy pogrzebali już w swoich głowach. Jest bowiem takie zjawisko, iż polski piłkarz ma przeświadczenie, że kiedy dochodzi do konfrontacji z Francuzem, Hiszpanem, Portugalczykiem czy nawet Szkotem, musi ona zakończyć się niepowodzeniem. Należy jak najszybciej skończyć z wpajaniem podobnych uwag naszym graczom – są one absolutnie bezpodstawne.
Ostatniej jesieni tylko kadra narodowa osiągała obiecujące rezultaty – rozegrała ona klika naprawdę dobrych spotkań, znacznie zwiększając swe szanse na awans do niemieckiego mundialu, który zostanie rozegrany w 2006 roku. Wreszcie selekcjoner Paweł Janas stworzył wizję nowoczesnej, przemyślanej i co najważniejsze - skutecznej gry, siejącej popłoch nawet wśród mocarzy. Reprezentacja prezentuje się jako zgrany kolektyw, w którym każdy wie, co należy do jego obowiązków i wypełnia powierzone mu zadania. Miejmy nadzieję, iż nie jest to tylko chwilowy trend, że wiosną nie będziemy świadkami załamania formy naszych Orłów,
jak bywało to nieraz przed laty.
Tak więc polska piłka nożna przeżywa głęboki kryzys i trudno wskazać, co mogłoby przyczynić się do jego zażegnania. Osobiście jestem zdania, że należy zatrudnić zagranicznego trenera kadry narodowej, aby wprowadził nowoczesne metody szkoleniowe oraz skoordynował pracę z juniorami. Do czasu, gdy tak się stanie musimy uzbroić się
w cierpliwość – zawsze jest jeszcze Adam Małysz…

05.01.2005
17:31
smile
[2]

Gangsta_^ [ Latin Lover ]

Jeśli 89' to rok twojego urodzenia, to praca wyszła ci naprawdę bardzo dobrze. Widać znajomość tematu, błędów ortograficznych nie robisz (na siłę można się przyczepić do kilku dużych liter), z interpunkcją w porządku - ciężko powiedzieć coś złego, poza tym przyjemnie się czyta. Jeśli twoim nauczycielem polskiego nie jest Tadeusz Fudałą, to nie masz się czego obawiać.

Znalazłem jednak pewiem fragment, w którym wyraźnie nadinterpretujesz, a mianowicie:
Mistrzowie Europy
U-19 z 2001 roku), potencjał tych zawodników jest marnotrawiony, często nie ma kto pokierować ich karierami, wskutek czego pochłania ich hazard, alkoholizm i z wielkiej nadziei pozostaje ogromny niedosyt i rozczarowanie


Nie przypominam sobie, żeby którykolwiek z tych młodych zawodników wpadł w alkoholizm czy hazard, ale na potrzeby pracy, by zwiększyć dramatyczność - niech ci będzie.

05.01.2005
18:59
smile
[3]

elessar89 [ Pretorianin ]

Gangsta_^ - Bardzo dziękuję za opinię (cieszę się, że Ci siępodobała).
Jeśli chodzi o ten alkoholizzm, to przyznam, że trochę kolorozowałem fakty...
Może ktoś jeszcze się wypowie?

05.01.2005
19:03
smile
[4]

Mortan [ ]

merytorycznie i stylowo calkiem niezle, ale moim zdaniem koniecznie musisz cos napisac o tzw "dzialaczach", braku profesjonalizmu, przekupstwach itd.

05.01.2005
19:11
smile
[5]

mrEdDi [ ShoguN ]

nawet nawet spoko nie jestem za dobry z polskiego ale mi sie podoba i nie wypowiem sie co jest żle bo mam dostateczny z polskiego :) a ty to pisales bo musisz do szkoły czy tak o sobie ??

05.01.2005
19:21
smile
[6]

elessar89 [ Pretorianin ]

mrEdDi -> Pisałem to, gdyż nauczyciel chce mi dac celujący na koniec roku i co jakiś czas zadaje mi dodatkowe prace.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.