WindowsXP [ Konsul ]
Wszystko się popier*liło?
Z opowiadań rodziców wiem jakie mieli dzieciństwo - gra w kapsle, ogniska z kiełbaskami, "walki gangów", bitwy o "bazy", mecze między podwórkowe i międzyosiedlowe i tak dalej... Moi rodzice mają masę przyjaciół jeszcze z okresu ogólniaka, z którymi co jakiś czas się spotykają, i bawią się tak samo świetnie jak kilkadziesiąt lat temu. Sam jestem na półmetku szkoły ogólnokształcącej i właśnie zdałem sobie sprawę, że oprócz mojego psa, nie mam żadnego prawdziwego przyjaciela. Może nie jestem super rozrywkowy (popiję, potańczę, ale z umiarem), ale czy nie wydaje się Wam, że coś jest nie tak? Obecnie nikt z mojej szkoły nie jest w stanie zorganizować fajnej imprezki typu ognisko z kiełbaskami czy jakaś wyprawa rowerowa, bo jedynie w tańcbudzie pełnej śmierdzących, klejących się metowców i najczęściej łatwych lasek jest gitowo. Szczególnie jak się łyknię pigułę i zapije paroma piwami. O samej kulturze picia możnaby pisać historię - teraz się leje w gardło żeby lać - aż do spawa (z dziewczynami jest nieco lepiej, ale wśród chłopaków - póki nie pokażesz jak się obrzygać czy jak spać na ławce - jesteś cienias, jak dotąd nie widziałem wśród młodzieży kogoś, kto wypiłby piwo, dwa i powiedział "dziękuję").
Zaraz napiszecie - jesteś taki mądry - to zorganizuj jakąś imprezę. Organizowałem kilka. Wiecie ile osób przybyło? Sam z kumplem na pewno bym tego wszystkiego nie wcisnął :)
Co o tym sądzicie? Czy naprawdę jest coraz gorzej, a to co ma teraz po naście lat zostanie w 90% pustą, szarą masą, zdolną do wszystkiego? Czy honor, jakieś poczucie przynależności do większej grupy, bezinteresowna pomoc, przyjaźń to relikt minionej epoki?
gladius [ Óglaigh na hÉireann ]
Po prostu trzeba umieć dobierać sobie znajomych. Wiadomo, że WIĘKSZOŚĆ to żule i swołocz, bo tak jest w każdej dziedzinie... pieniądz gorszy wypiera lepszy...
DarkStar [ PowerUser ]
musisz byc niefajny skoro wszyscy olali cie na imprezie:) to samo kiedys spotkalo mojego kumpla, ale wtedy olali go doslownie jak spal zmeczony po kilku setuniach:)) mam wielu znajomych z liceum i kilku przyjaciol z ktorymi spotykam sie non stop.
wiesz, na prawde ciezko znalezc w normalnym klubie napigulonego szesnastolatka:P
o co choszi?
soze [ sick off it all ]
zaduzo czasu spedzasz z rodzicami i kompem a zamało ze znajomymi ze szkoły podworka itd....
ps. myslisz ze rodzice omineli wswoich opowiesciach prawdziwe oblicze ich imprez?..napewno powiedzieli ci wszystko? :)
WindowsXP [ Konsul ]
Tak, mam kilku lepszych "kumpli" i kilka "kumpel", ale jak to jest, że kiedyś, jak się żyło na jednej ziemi czy chodziło do jednej szkoły to mówiło się "my" a dziś raczej "ja i oni"? Czy dopuszczalne było zachowanie typu - nie przyznanie się kogoś z grupy do winy i ponoszenie konsekwencji przez wszystkich?
Myślisz, że olali mnie? :) Stary, takich imprez były przez te półtora roku krocie, nie tylko organizowane przezemnie.
TheMaster [ Konsul ]
Proponuję się rozejrzeć i zmienić towarzystwo, miałem podobnie jak Ty i wyszło mi to na dobre.
WindowsXP [ Konsul ]
Soze, na pewno nie wszystko, ale wiem więcej niż im się zdaje... ;-)
WindowsXP [ Konsul ]
TheMaster, musiałbym znaleźć osoby żyjące poza tym naszym "systemem", w którym policja to ch*je, nauczycielki to pi*dy, a politycy - sk*rwysyny (z tym ostatnim mogę się ewentualnie zgodzić, tyle, że śmiesznie to wygląda jak koleś głosi na ten temat orędzia, a nie słyszał nigdy o prawicy, lewicy czy funkcjach sejmu i senatu). Widzę kilka potencjalnych osób na tym forum, ale do Vadera, Gladiusa, Wysia, Rothona, Attyli, AKa (kolejność przypadkowa) czy Zaritha powinienem mówić raczej per "tato" ;-) Nie chodzi mi o ludzi, którzy lubią to, a nie lubią tamtego czy coś - chodzi mi po prostu o kogoś kto prezentuje sobą COŚ, chociażby nawet takiego przygłupawego pasożyta ;))) który to Banita mimo licznych wad ma swój styl i swoje racje, a takich znam wielu - w większości są ode mnie trzy razy starsi.
DarkStar [ PowerUser ]
sa imprezy i imprezy. skoro nikt nie przychodzi na twoja czy kumpla to sam sobie odpowiedz jaka musi byc atrakcyjna:P u mnie w chacie zawsze jest komplet.
wczesniej bylo tak samo jak teraz, tylko biedniej. trawa, dragi, alkohol do wyboru do koloru.
moj ojciec mial kumpla o ksywce "Balon", bo zawsze rzygal do wanny. obecnie profesor AM:)
chaos3000 [ Chor��y ]
niestety tak dzis sie sprawy maja. Ja nie pije wogule i jak sie mnie o to ich olewam i dale sie czepiaja albo sie kaze odp****yc to sie tluc chca a jak oberwa to mowia ze spoko ze mnie gosc, no i gdzie tu sens?
WindowsXP [ Konsul ]
DarkStar, to nie była atrakcyja impreza, bo mieliśmy zamiar sprawdzić jak wygląda impreza na trzeźwo, na łonie natury- jak widać bez paliwa nie ma żniwa. Wszyscy woleli urżnąć się w innym miejscu.
Chaos3000, tak, brak zainteresowania trunkami tzn. laniem w morde wszystkiego co płynne jest dziś bardzo tępione.
soze [ sick off it all ]
i zawsze było.... kto niepije ten kapuje!:))
Vein [ Sannin ]
DarkStar - lol.... ja rozumiem tego goscia zygajacego do wanny :P latwiej trafic, mozna sie przewiesic prez brzeg :P hehe lol....
co do impez... jezeli klasa nie jest zgrana toi ninc nie wyjdzie z imprezy... nu mie klasa sie w miare ndogaduje... ale i tak mamy grupy... np jestem w "dream team" zazwyczaj 5 osob. chodizmy sobie np ndo pubu wypic jakas herbate, coca cole czy jakies napoje wyskokowe (rzadziej).... ale jak sie organiuzje impnreznnen to sie pojawia 8 osób (extended dream team ;) ) do 10.... lanaprty to zanzwyczajn 8 osob i przynajmnienj 6 kompow (ostatio bylo bodajze 8 czy 9 komputerów)....
wiec jak widzisz t owszystko zalezy od klasy....
chaos3000 [ Chor��y ]
a co sie robilo jak sie dowiedzieli ze nie pale i nie cpam i kazalem im sie od********c wtedy to juz mosialem spadac bo mam 18 lat i jeszcze chce zyc.
brixton [ Centurion ]
win xp--->dwa razy poczytałem Twojego posta.Nie wiem ile masz lat(to nieistotne ,zresztą) i dochodze do wniosku,że masz"doła"Mam na zegarze 52 wiosenek i myślę,ze jestem w wieku Twoich rodziców.Masz racje,nasze życie stało się zwykłą "szarówą"Tu się z Toba zgadzam.Jak kiedyś śpiewał Wojtek Gąsowski"gdzie te prywatki itd"Juz nie ma tego!!.chcąc kogoś odwiedzić(mając nawet flaszkę)należy zadzwonic i sie umówić,Kuzwa kiedyś nie było telefonów,a spodkania odbywały się co tydzień.Ale na tym świat sie nie kończy!Jesteś młodym faciorem(napewno) i pamietaj jedno:Twoje Życie zalerzy tylko od Ciebie. Poukładaj więc swoje "kolcki"tak aby wyszła z nich wysoka i trwała budowla.To masz w swoich rękach!!!.więc główka do góry.powodzenia
brixton [ Centurion ]
sory! przepraszam za orta!!" zależy" tak sie pisze!zaraz jakis Centurion lub Pretorianin( Lub inne Dupek) zwróci mi uwagę.Z góry uprzedzam,mam to wszystki w... (odsyłem do linka z Motylkiem)
DarkStar [ PowerUser ]
to co sie czepiasz - sprawdziles i juz wiesz:) tytul watka sugeruje, ze kiedys bylo inaczej, lepiej niczym na obrazkach od swiadkow jehowy. niestety to nie prawda, swiat zawsze dzielil sie na ludzi fajnych, z ktorymi mozna poimprezowac i niefajnych.
wiem, ze zakladajac ten watek chciales pokazac, iz mimo mlodego wieku masz "dorosle" podejscie do zycia, wszyscy rowiesnicy zachowuja sie jak dzieci, chlaja na maxa, a ty jeden z kumplem do spolki jestescie ponad tym, dojrzali, zdegustowani zgnilizna morlana ludzi, ktorzy sie nie chca bawic w plenerze bez alkoholu spiewajac szanty. mlody ale jednoczesnie bardzo doswiadczony. lol:))
ludzie zawsze imprezowali przy etanolu w romantyzmie, antyku i mlodej polsce. starzy, mlodzi, nasto, trzydziesto i szescdziesiolatkowie. poeci, filozofowie, rzymscy senatorzy, krol Jagiello oraz Olek Kwach.
grupa akceptuje kogos, jezeli jest fajny, nie akceptuje kiedy jest niefajny. proste i sprawdzone od setek pokolen. to powinno dac ci do myslenia. wyluzuj i zastanow sie nad soba. to, ze nie chcesz sie bawic tak jak caly swiat sie bawi, nie swiadczy o twojej "doroslosci" i "dojrzalosci", tylko o wyalienowaniu i blednym poczuciu wyzszej wartosci. przemysl to sobie jeszcze raz. to nie wszysko sie popier***lo, tylko ty pierd*** glupoty. przepraszam, ze tak dosadnie.
edit:
dodam jeszcze, ze nawet ma imprezach GOLowych piwko leje sie strumieniami. zapewne wiekszosc wymienionych przez ciebie osob tez wali browara bez morlanych oporow. to, ze ktos sie zarzyga na imprezie swiadczy tylko o jego kulturze.
/edit
z mojej strony EOT
Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2004-12-19 11:57:23]
DeV@sT@toR [ Senator ]
Moim zdaniem zmienia się sporo - i to na gorsze. Nie mówię już o czasach młodości moich rodziców, bo tamte lata dzieli od wpólczesności taka przepaść na płaszczyźnie zachowań, stosunków międzyludzkich, uwarunkowań społecznych itd., że przykro nawet o tym wspominać. Wystarczy jednak, że spojrzę na dzisiejszych licealistów i porównam ich zachowanie z tym jakiego sam miałem okazję doznać te kilka lat temu i już widzę potworną różnicę. W dzisiejszych czasach ludzie coraz bardziej oddalają się od siebie, coraz więcej jest spaczonych psychik, etos młdzieży ulega amerykanizacji. Dochodzi do tego, że trudno jest mi znaleźć kogoś młodszego o kilka lat z kim mógłbym konkretnie porozmawiać. Przy alkoholu bawiono się zawsze, często przesadnie lało się procenty w gardło, ale dzisiaj to urasta do sposobu bycia, naćpać się, napić i wtedy zaczyna się zabawa. Nie twierdzę, że tak robią wszyscy, nie twierdzę, że to jest coś nowego - nowa jest jedynie skala zjawiska. Ogólnie zaś można ten problem ująć tak: życie staje się bure i nudne, zatraca się ten magiczny, niedotykalny wymiar, miast tego mamy płyciznę, i porwane nici jakie jeszcze niedawno łączyły ludzi, świat plastiku.
|Black Moon| [ Konsul ]
Moim zdaniem w dzisiejszych polskich realiach na młodziezowych impezach coraz żwawiej "trawka" zaczyna wypierać "browary". Aczkolwiek "browar" i inne alkohole nigdy nie zginą :) Także te dwa "wspomagacze" pojawiają się na imprezach, a mniej popularne stały się "balangi" bez nich...choć takie niewątpliwie się zdarzają :)
Towarzystwo w jakim się "obracam" - nie powiem - nie jest święte... :P ale gdy ktoś nie chcę "pić" czy "palić" nikogo się do tego nie zmusza..."Jego sprawa" Nie każdy potrzebuje promili w bani by się dobrze bawić, nawet z tymi co już ich sporo mają. :) Osobiścię lubię zabawić się pod wpł. alkoholu, choć bardzo chętnie biorę udział w imprezach bez niego.
Co do przyjaźni...wydaje mi się, że największym problemem jest "wstyd" i "strach", wywierane przez innych równieśników lub starszych. Ludzie silni psychicznie nie zważają na czesto cholernie głupią opinie innych i potrafią się zaprzyjaźnić. Bardzo łatwo w dzisiejszym świecie otrzeć się o przypadki, w ktorych ktoś kto ma przyjaciela przyjaciółkę jest poprostu wyśmiewany. Jestem przekonany, że ludzie robią to z zazdrości, gdyż też chccieliby mieć przyjaciela jednak nie są na tyle silni by sprostać się z napierającym otoczeniem. Tak teraz ja widzę sobię rzeczywistość, choć ( jak to nazwałeś ) "minona epoka" Twoich rodziców też nie była doskonała ;)
brixton [ Centurion ]
Dark Star---> masz rację.składam podpis( dwoma łapkami) pod Twoim postem.Wesołych Swiąt!!!
DeV@sT@toR [ Senator ]
"Co do przyjaźni...wydaje mi się, że największym problemem jest "wstyd" i "strach", wywierane przez innych równieśników lub starszych. Ludzie silni psychicznie nie zważają na czesto cholernie głupią opinie innych i potrafią się zaprzyjaźnić. Bardzo łatwo w dzisiejszym świecie otrzeć się o przypadki, w ktorych ktoś kto ma przyjaciela przyjaciółkę jest poprostu wyśmiewany. Jestem przekonany, że ludzie robią to z zazdrości, gdyż też chccieliby mieć przyjaciela jednak nie są na tyle silni by sprostać się z napierającym otoczeniem."
A to świadczy o jednym - człowiek coraz bardziej samotny, a stosunki między ludźmi są zwichnięte, coś jest tutaj nie tak i to widać gołym okiem.
brixton [ Centurion ]
Sporadycznie sie spotyka na Golasach tyle sensownych postów!wydaje mi sie,że pisza tutaj ludzie doświadczeni! I Takim WŁAŚNIE ŻYCZĘ WESOŁYCH SWIĄT!!!
Bili [ Generaďż˝ ]
Ta... nienawidze polskiej spolecznosci... 3/4 to taka sama masa ktora idzie w ten sam nurt....Przyklad - znam kolesia 6 lat, byl dla mnie jak brat, a pewnego dnia jebnal mi 50 zl z pokoju...swietnie... poprostu rewelacyjnie i w taki sposob stracilem mase kumpli ktorzy kiedys byli normalni, albo cos mi ukradli po latach znajomosci ,albo sie zzulili. Wszystko słodko i pieknie. Rzeczywiscie ciezko o kogos kto chcialby sie poprostu spotkac przy piwku przy ognisku bez planowanego naprucia sie. Jak widze tych moich bylych kumpli ktorzy codziennie bakają to az sie rzygac chce. Wysoko stawiaja sobie poprzeczke. Jak tu sie najebac zeby jak najmniej wydac? To czesty problem...Przykro mi ,ze wiele osob mysli w ten sposob. A wszystko jeszcze nakreca TV - zajebiscie jest chlac z kumplami na osiedlu i to co sie ubostwia - ziolo....oooohhh ziolo... tak bardzo probmowane przez TV..zajebiscie , poprostu zajebiscie....oby tak dalej. troche zboczylem z tematu ale ch***
Mephistopheles [ Hellseeker ]
Dlatego właśnie ostatnio 90% mojego wolnego czasu spędzam przed komputerem. Na szczęście w LO jeszcze jakoś to wygląda. Dajmy na to moja klasa. Ogólnie rzecz biorąc normalni ludzie. Można z nimi pogadać, czasem wypić (oczywiście w odpowiednim miejscu o odpowiednim czasie), ale dłuższe przebywanie w takim towarzystwie aż mnie przeraża. Od razu widać wpływ tej ziomalskiej "kultury", która nas otacza. Rozmowy o tematyce innej, niż szkoła, wykształcenie i komputery (jestem w klasie informatycznej) są raczej niskich lotów. Chyba, że kogoś interesuje kto z kim, kiedy i gdzie. Dlatego nie uczęszczam na takie imprezy jak połowinki, andrzejki (akurat to święto mi się bardziej należy, niż innym :P) itp. Najbliższym takim spotkaniem, na jakie przyjdę będzie pewnie studniówka. A znając siebie nawet tego nie jestem pewien.
Inne środowisko - moje podwórko. Zbiór dresów, gówniarzy, żuli i mend społecznych. Nie są to oczywiście żadne slumsy. W sumie dość porządne osiedle, ale wszyscy porządni ludzie siedzą w domu, albo są w pracy / szkole. Przynajmniej przechodząc wiem, że nie dostanę w pysk, bo jestem "stąd". Co jednak nie powstrzymało sąsiadów z pierwszego piętra (najbardziej patologiczna rodzina, jaką znam) do włamania i kradzieży w mojej (i pozostałych sąsiadów) piwnicy. Raz nawet wycieraczki kradli, ale do mnie nie doszli, bo mieszkam na trzecim piętrze. Czy ktoś mnie może oświecić po co komu dziesięć starych brudnych wycieraczek do butów? Podsumowując: przebywanie z takimi ludźmi jest dość niewskazane.
Zupełnie inaczej wygląda sprawa z kumplami, których znam od dawna. Są to porządne osoby, całkiem kulturalne, w porównaniu z podwórkową hołotą. I nie chodzi bynajmniej o to, że nie mówią co drugie słowo "k***a". Widujemy się dość żadko, gdyż mieszkamy w różnych miejscach miasta (czasem poza miastem) i chodzimy do różnych szkół. Właściwie, to spotykamy się najczęściej na LANparty, które robimy co jakiś czas. Z niektórymi widzę się częściej. Właściwe jedyne co robimy, to rozmawiamy, oglądamy filmy itp. W sumie nic odkrywczego.
więc jeśli porównać obydwie epoki, to z perspektywy czasu tamta była faktycznie lepsza. Ale miała też swoje minusy. Np. nie można było robić LANparty. :P