ronn [ moralizator ]
Bush, Kerry, Irak, Terroryzm..
W ciagu ostatnich lat na calym swiecie bardzo nasilily sie ataki terrorystyczne ze strony na cywylizacje zachodnia. To jest fakt. Co powinnismy zrobic?? Wylacznie biernie poprawiac bezpieczenstwo, czy wyjsc z kontratakiem? Hitler tez zajmowal bez walki Czechoslowacje i alianci nawet nie mrugneli okiem, po to zeby zachowac 'pokoj za wszelka cene'. Teraz wszyscy w ogole nie znajacy sie na polityce artysci pokazujac wlasna glupote beda w kazdej sytuacji lansowac, nawet glupi pokoj. Tymczasem w wypadku wojny totalnej beda pisac wspaniale patriotyczne poematy ku pokrzepieniu serc, mimo tego, ze m.in oni sami doprowadzili przez swoje dzialania do takiej wojny.
Ciezko mi zrozumiec to dlaczego, spoleczenstwa zachodu same dzialaja na swoja niekorzysc.
Na sile lansuja wszelakie przywileje dla innych religii, podczas gdy oni w tamtych krajach nie mieloby zadnych praw i musieli by zwracac uwage pod jakim cisnienem pobieraja wode z kranu. Gdy tylko uslysza wojna z piana na ustach przeprowadzaja milionowe demonstracje. Nikt natomiast nie demonstruje po kolejnych zamachach..
Czy musimy sie ciagle biernie bronic? Czy warto propagowac pokoj w sytuacji, gdy nie da sie powstrztymac zamachow inaczej niz tylko poprzez wojne? Czy uwacie, ze istnieje mozliwosc dialogu miedzy islamem i zachodem? (izrael - palestyna; dialog jest, ale ciagle sie kroja) Wreszcie, czu ustepstwa wzgledem Hitlera przyczynily sie do pokoju czy wojny i rozlewu krwi?
Ja cenie Busha, za to ze podjal bardzo niepopularna decyzje i wypowiedzial ta wojne. Powinnismy uczyc sie na bledach. Prawdopodobnie, bledem bylo niedostateczne zapewnienie bezpieczenstwa 11/9, ale nie da sie zapobiegac wszystkim zamachom. Bush podjal paleczke, wypowiedzial wojne. Bo innego wyjscia nie ma.. ja go nie widze..
Natomiast Kerry. Dla mnie to taka usmiechnieta lalusiowata chorogiewka mowiaca to, co ludzie chca uslyszec. Trzeba miec jaja i zajmowac sie polityka a nie uczestnictwem w koncertach i meczach baseballowych..
Dlaczego R.E.M koncertuje anty-bushowsko, a nie anty-terrorystycznie? Komu oni chca pomagac?
Blindson [ Centurion ]
zapraszam na :
Lucky_ [ Konsul ]
ronn - dobrze powiedziane, zgadzam sie.
sparrhawk [ Mówca Umarłych ]
ronn - pełne poparcie. Aż się dziwię, że jeszcze tu nie ma tysiąca głosów atakujących Busha i wychwalających jak to zgrabnie ująłeś "uśmiechnietą lalusiowatą chorągiewkę" :), gdzie jedynymi argumentami jest cytowanie wpadek językowych urzędującego prezydenta, wykrzykiwanie: "Bo oni to dla ropy zrobili!!" czy wręcz idiotyczne podnoszenie temtu wiz.
A co do R.E.M. - jakby się skupili na muzyce, a odeszli od polityki, byłoby wspaniale. Bo ostatnia płyta pod względem muzycznym jest genialna.
Arczens [ Legend ]
Dla mnie terroryzmem jest wojna prewencyjna i to co robi Bush.
Szenk [ Master of Blaster ]
Znam dwa powiedzonka o historii
"Historia lubi się powtarzać" i "Historia nikogo jeszcze niczego nie nauczyła".
Dzieje XX w. - najbardziej nam chyba znane, co zrozumiałe - stanowią doskonałe odzwierciedlenie obu tych powiedzonek.
Głupota pewnego rodzaju ludzi budzi we mnie tylko niezrozumiałe zdumienie i stanowi dowód... no właśnie czego? Od bezkrytycznego poparcia lewicowych intelektualistów zachodnich dla nowego ustroju ZSRR na początku wieku, poprzez postawę pacyfistów wobec poczynań Hitlera (o czym wspominał już ronn we wstępniaku); od ruchów pacyfistów w latach 60. sprzeciwiających się wojnie w Wietnamie (tutaj sytuacja może nie być tak jednoznaczna, Amerykanie pokazali jednak przynajmniej komunistom, że nie pozwolą na bezkarne poszerzanie ich wpływów) i zimnej wojnie, po ostatnie wydarzenia związane z walką z terroryzmem i wojną w Iraku (jakoś nie jest mi znany żadny przypadek pacyfisty, który protestowałby przeciwko mordowaniu tysięcy Irakijczyków przez reżim Saddama - natomiast zaraz ruszają na ulice antywojenne protesty na wieść o znęcaniu się nad paroma więźniami irakijskimi).
Nie twierdzę, że USA jest cacy - a reszta jest be. Życie nie jest czarno-białe; USA też mają sporo grzeszków na sumieniu. Ale gdyby nie ten kraj - wolę sobie nie wyobrażać, jakby dziś wyglądał nasz świat; gdyby nie zimna wojna i nieprzejednana postawa Reagana, dalej tkwilibyśmy pod czerwonym butem i nawet by się nam nie śniło, że można by takie dyskusje prowadzić publicznie bez obawy o bezpieczeństwo swoje i swoich rodzin.
Arczens ---> Piszesz, że dla Ciebie wojna prewencyjna to terroryzm. Pomyśl trochę - gdyby np. państwa zachodnie zgodziły się na plan Piłsudskiego o wojnie prewencyjnej z Niemcami, gdy tylko Hitler doszedł do władzy, ale Niemcy nie były jeszcze silne - ile żyć ludzkich zdołano by wtedy uratować?
Conroy [ Dwie Szopy ]
Zgadzam się. Nie lubię zbytnio Busha, ale jego interwencję w Iraku popieram.
Pomyślmy - co by było, gdyby wojna się nie rozpoczęła? Prawdopodobnie zwiększyłaby się ilość ataków terrorystycznych. Nagłaśniane są porwania cywilów przez terrorystów, ale to mimo wszystko tylko ułamek ludzi, którzy mogliby stracić życie w zamachach przeprowadzonych na terenie USA, gdyby nie rozpoczęto ataku na Irak. Terroryści poczuliby sie bezkarni, jesli zamiast atakować, Ameryka się broniła.
Głupota było wycofanie się Hiszpanii z koalicji - przez to terroryści się rozzuchwalili. Rozpoczęli wojnę, a potem podwinęli ogon.
Ale to tylko takie gdybanie, nigdy nic nie wiadomo.
Dagger [ Legend ]
==>ronn
Czy warto propagowac pokoj w sytuacji, gdy nie da sie powstrztymac zamachow inaczej niz tylko poprzez wojne?
Widzę że objawił się kolejny utopista,który sądzi iż wojnę z terroryzmem można wygrać. Toż to jeszcze większa bzdura niż komunistyczne hasełka.
O skuteczności wojny w Iraku można mówić tylko z punktu widzenia interesów USA. Udało im się wciągnąć innych w tą zawieruchę jednoczesnie przenosząc teatr działań poza Amerykę - na Bliski Wschód i do Europy.
Szalony_Pelikan [ Konsul ]
Conroy
Nie lubię się powtarzać. Spójrz najpierw na to co inni robią z ich punktu widzenia, a potem oceniaj. To, że czegoś nie podała nasze kochane media wcale nie usprawiedliwiają braku wiedzy, szczególnie w dobie Internetu.
ronn [ moralizator ]
Dagger -->
Jak Hitler zajmowal Czechoslowacje, to tez byl to wylacznie problem Czechoslowacji, ale do czasu..
Skoro wojny z terroryzmem nie mozna (wedlug Ciebie) wygrac, to jakie jest rozwiazanie? Nic nie robic? Tylko sie bronic? Co proponujesz? Moze jakakolwiek interwencja przynajmniej zmniejszy liczbe zamachow, bo nie beda mieli 'wolnego' 24h, tylko beda musieli sie troszczyc o wlasna dupe?
Dagger [ Legend ]
==>ronn
Z punktu widzenia Niemiec to też była wojna prewencyjna.
Co do terroryzmu i szans walki z nim poprzez Bliski Wschód polecam na początek mały test - kto jest na tym zdjęciu?
mortan_battlehammer [ Legend ]
Timothy McVeigh
Dagger --> wiem o co Ci chodzi, ale wojna prewemcyjna zmnijesza ryzyko takich ataków, mapiels po 11 wrzesnia jakis atak terrorystów w USA ?
Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2004-11-02 17:56:35]
Dagger [ Legend ]
==>mortan_battlehammer
"Dagger --> wiem o co Ci chodzi, ale wojna prewemcyjna zmnijesza ryzyko takich ataków, mapiels po 11 wrzesnia jakis atak terrorystów w USA ?"
Powinienieś podpisywać posty - v 1.0; v 2.0 itd. Odpowiadam już na 3-cią wersję ;))))
Tak to McVeigh
Pogląd co do skuteczności wojny masz powyżej.
ronn [ moralizator ]
Dagger -->
Co proponujesz? Jak walczyc z terroryzmem?
Mysle, ze sama 'poprawa bezpieczenstwa' nie zalatwi sprawy.
Blindson [ Centurion ]
terroryzmu nie da sie zwalczyc jest i bedzie mozna tylko probowac bardziej dbac o bezpieczenstwo . Terroryzm to obecnie najskuteczniejsza bron swiata , nie potrzebne sa duze fundusze a wszytsko opiera sie na strachu . Najgorsze jest to ze niektorzy ulegaja terrorystom ktorzy w ten sposob upewniaja sie ze ich metody sa skuteczne i w coraz to czesciej zadaja cios w bezbronnych.
Jesli chcecie cos sobie poczytac o terroryzmie zapraszam na :
Dagger [ Legend ]
==>ronn
Jak napisałem wyżej terroryzmu nie da się wyeliminować - co więcej zakładając podstęp techniczny należy się liczyć również ze wzrostem terroryzmu - dzięki coraz większemu dostępowi jednostek do zdobyczy technologii.
Terroryzm bazuje na frustracji często spowodowanej biedą (choć nie tylko) więc teoretycznie jego ograniczenie powinno być do osiągnięcia poprzez stopniowy wzrost zamożności krajów 3-go świata - ale nie dość że to proces długotrwały to dodatkowo nie jest pewne że te kraje odniosą korzyści z globalnej gospodarki - równie dobrze różnice mogą się powiększyć.
Dagger [ Legend ]
Errata miało być "postęp techniczny" -czyżby jakieś freudowskie przejęzyczenia? :)
Adamss [ -betting addiction- ]
Hm, Bush zaryzykował i postanowił wypowiedzieć wojne terroryzmowi. Popełnił wiele błędów w czasie swoich rządów, ale za ten fakt go cenie. Co do Kerry'ego, troche mnie denerwuje ten gość - biadoli na prawo i lewo jaka to wojna jest zła, jakby kiedyś wziął na swoje barki taką odpowiedzialność. Mówi to co ludzie chca usłyszeć.
Załóżmy, że Kerry wygra wybory. I co? 2 dni po przejęciu władzy każe wracać wojskom Amerykańskim do kraju i zostawić Irak taki jak jest?
U obu widze wiele wad, ale jeżeli z nich miałbym wybierać - wybrałbym Busha.
Dagger [ Legend ]
==>Adamss
Bush rozpoczynając wojnę też mówił ludziom to co chcieli usłyszeć :>
mortan_battlehammer [ Legend ]
Dagger --->
Rozwinac gospodarke 3 swiata mozna w jeden sposob - wprowadzic tam juryzdyckje bialych czyli jakis rodzaj kolonii, to jak wiadomo dla pewncyh osob jest niemozliwe do pojecia bo zaraz by sie zaczely jeki ze sie zabiera wolnoisci itd. (przyklad bogatych koloni w afryce a potem ich upadek pod władza tubylców), lecz pradaksalnie takie rozwiazanie byloby katsaftorą dla swiatowej gospodraki bo rozwinieci obecnie by dostali ostro po kieszni ( brak taniej sily roboczej itp.) wiec jest to rozwiaznie złe z perspektywy globalnej.
Rozwiazc terroryzm mozna na dwa sposoby: jeden wyrznac wszytkich dzikusów , co niestety nie wchodzi w gre (niestety dla bialych ), lub drugi lepszy w krótkim czasie wprowadzic na rynek inne zrodilo paliwa niz ropa ( trudne zadanie ze wzgledu na lobby importerów i prztworców) i głownie zamknac dla nich granice do białych panstw, niech sie wybijaja u siebie, oczyiscie to ostatnie tez niektrym panstwom do łba nie wpadnie i beda za to placic wyskoa cene( np francja juz ma problemy z arabami)
Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2004-11-02 23:27:25]
DarkStar [ PowerUser ]
wojna jest zla ale Kerry kariere zrobil w wojsku:P
ronn [ moralizator ]
Do tego watpliwa kariere..
Blindson [ Centurion ]
jedno jest pewne z terroryzmem trzebawalczyc jednak ta walka jest z gory oprzegrana poniewaz nie da sie zwalczyc terroryzmu takie jest moje zdanie . Uleganie terrorystom jest jescze gorsze poniewaz widza wtedy ze ich metody sa skuteczne i z nich nie zrezygnuja. Jedyne co mozna zrobic t ozwiekszyc bezpieczenstwo .... ale strachu przedzamachami nigdy nie uda sie zwalczyc .
Flyby [ Outsider ]
...przyznam Blindson ze nie rozumiem...walka z terroryzmem jest z gory przegrana
ale z terroryzmem trzeba walczyc...jednoczesnie reklamujesz strone o terroryzmie...to jakis fatalizm umyslny czy reklama dla terroru?
Blindson [ Centurion ]
hmm w tym sensie jest przegrana ze terroryzmu nigdy nie uda sie zwalczac mozna go tylko niwelowac ale calkowicie nigdy sie z nim nie wygra byl jest i bedzie . Terroryzm jest bronia slabych , nie potrzebuje duzych nakladow finansowych i jest skutecznych.
Reklaam dla TERRORU RACZEJ NIE STWIERDZAM POPROSTU FAKTY.
Jesli hccecie podyskutowac z ludzmi zajmujacymi sie od strony naukowej tym zjawiskiem zapraszam na :
Flyby [ Outsider ]
...dobrze Blindson...odpowiem ci krotko...pojedynczy frustraci - samobojcy byli od poczatku ludzkich spolecznosci i beda...ale terroryzm zorganizowany mozna zwalczyc...to kwestia odpowiednich metod...
mortan_battlehammer [ Legend ]
Jesli hccecie podyskutowac z ludzmi zajmujacymi sie od strony naukowej tym zjawiskiem zapraszam na :
Ja sobie wole tytuaj podsykutowac
Ragn'or [ Konsul ]
Przyczyną terroryzmu jest bieda i niski poziom wykształcenia społeczeństwa.Ale jak państwa "3-go świata"mają się bogacić,jak rynek jest kontrolowany przez wielkie koncerny,które dyktują ceny na towary-nierzadko nieuczciwie.Powiększa się przepaść między ubogimi a bogaczami.Nie mówię aby zabrać bogatym,ale reguły bogacenia się powinny być czytelne.
Ponadto terroryzm to niezły biznes dla wielu.Nie tylko terrorystów.
Flyby [ Outsider ]
...tak to juz jest Ragn'or...konflikty uruchamiaja i oliwia wszelkie mechanizmy...tracimy i korzystamy na nich wszyscy...jedni bardziej swiadomie , inni mniej...Aha i jeszcze jedno
...bieda i niski poziom wyksztalcenia chocby przed wojna jeszcze wieksze, jakos nie powodowaly terroryzmu...
Gdybym mial palcem wskazac na przyczyny terroryzmu to glowna wine ponosza jak zwykle ideologie z religiami wlacznie...To w nich (nie we wszystkich :-)) lezy przyczyna...To one karmia i mamia tlumy "drogami na skroty"...
Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2004-11-03 15:51:47]
Dagger [ Legend ]
==>mortan_battlehammer
Postaram ci się odpisać później :))
A narazie żebym mi wątek nie zginął wrzucam jako tekścik źródłowy - swoją droga sam się zdziwiłem jak na pewne kwestie można mieć podobne poglądy.
Jacques Derrida w rozmowie z Giovanną Borradori przeprowadzonej w Nowym Jorku na temat “konceptu 11 września”.
Giovanna Borradori: Czy - bez względu na to czy wydarzenie 11 września 2001 było niezwykle ważne czy nie – filozofia może pomóc zrozumieć nam co się stało?
J.D.: Bez wątpienia takie “wydarzenie” wymaga odpowiedzi filozoficznej. Lepiej nawet, ono wymaga odpowiedzi, która podważy pewne radykalne założenia konceptualne tak zakorzenione w dyskursie filozoficznym. Koncepty, według których często opisywano, nazywano, kategoryzowano to “wydarzenie” ujawniają “sen dogmatyczny”, z którego może nas obudzić tylko nowa refleksja filozoficzna, myślenie szczególnie o filozofii politycznej i jej dziedzictwie. Bieżący dyskurs mediów i oficjalna retoryka zbyt łatwo polega na takich konceptach jak “wojna” i “terroryzm” (narodowy bądź międzynarodowy).
Na przykład bardzo użyteczna byłaby lektura krytyczna Carla Schmitta [1]. Z jednej strony chodzi o wzięcie pod uwagę, najdalej jak to możliwe, różnicy między wojną klasyczną (jako bezpośredniej i wypowiedzianej konfrontacji dwóch wrogich państw, zgodnie z europejską tradycją prawną) a “wojną domową” i “wojną partyzancką” (w jej formach współczesnych, choć Schmitt przyznaje, że pojawia się ona od początku XIX wieku).
Ale, z drugiej strony, musimy też uznać, przeciwko Schmittowi, że rozlewająca się teraz przemoc nie wynika z wojny (wyrażenie “wojna z terroryzmem” należy do najmniej jasnych, trzeba więc zanalizować to pomieszanie pojęć jak też interesy którym służy to retoryczne nadużycie). Bush mówi o “wojnie”, ale nie jest zdolny do wyznaczenia wroga, któremu mógłby tę wojnę wypowiedzieć. Afganistan, jego ludność cywilna i wojsko, nie były wrogiem Ameryki, powtarzano to wielokrotnie.
Nawet jeśli przypuścić, że “ben Laden” jest suwerennym decydentem, wszyscy wiedzą, że ten człowiek nie jest Afgańczykiem, że jego własny kraj go odrzucił (zresztą właściwie bez wyjątku przez wszystkie “kraje” i państwa), że formowały go Stany Zjednoczone i że przede wszystkim “ben Laden” nie jest jedyny. Państwa, które mu niebezpośrednio pomagają nie robią tego jako państwa. Żadne państwo jako takie nie popiera go publicznie. Trudno zidentyfikować państwa, które jako takie udzielają schronienia (harbour) grupom “terrorystycznym”.
Stany Zjednoczone i Europa, Londyn i Berlin są również sanktuariami “terrorystów” z całego świata, miejscami ich szkolenia i wymiany informacji. Żadna geografia, żadne przypisanie “terytorialne” już od dawna nie jest odpowiednia dla określenia miejsc powstawania nowych technologii przemocy i agresji. (Chodzi na przykład o rodzaj wielkich zagrożeń pochodzenia anonimowego i nie państwowego, o agresje typu “terrorystycznego”, które nie potrzebują samolotów, bomb, samobójców: wystarczy do systemu informatycznego o wartości strategicznej wprowadzić i zainstalować wirusa by sparaliżować gospodarczy, wojskowy bądź polityczny potencjał jakiegoś kraju czy kontynentu. Można to zrobić z każdego zakątka Ziemi bez angażowania wielkich środków i kosztów.)
Relacje między terytorium a terrorem zmieniły się, i trzeba wiedzieć, że z powodu rozwoju wiedzy, tj. nauk technicznych. To właśnie techno-nauka zaciemnia różnicę między wojną a terroryzmem. Z tego względu, w porównaniu z możliwościami destrukcji i chaosu, które drzemią w zapasie przyszłości światowych sieci informatycznych, 11 września 2001 jawi się jako archaiczny teatr przemocy, który ma trafić do wyobraźni. Wkrótce będzie można narobić większych nieszczęść, po cichu, w sposób niewidzialny i bezkrwawy, atakując informatyczne networks, od których zależy całe życie (społeczne, gospodarcze, militarne itd.) “wielkiego kraju” i największego mocarstwa świata.
Kiedyś ktoś powie: “11 września” to były stare (“dobre”) czasy ostatniej wojny. Panował jeszcze wspaniały porządek: widoczny, olbrzymi! O wielkim obszarze, wielkiej randze! Tymczasem nanotechnologie wszelkich rodzajów stają się dużo potężniejsze i coraz bardziej niewidzialne, nieuchwytne, wnikające gdzie się da. Rywalizują w mikroświecie z mikrobami i bakteriami. Nasza podświadomość jest już na to wrażliwa, już to wie i już nas przeraża.
Ta przemoc nie jest “wojną” międzypaństwową i nie wygląda też na “wojnę domową” ani “partyzancką” w sensie zdefiniowanym przez Schmitta, gdyż nie polega jak większość “wojen partyzanckich” na formie jakiegoś narodowego powstania czy ruchu wyzwoleńczego, który ma zamiar przejąć władzę w jakimś państwie (nawet jeśli jednym z głównych czy pobocznych celów organizacji “ben Ladena” miałaby być destabilizacja Arabii Saudyjskiej i ustanowienie tam nowej władzy państwowej). Jeśli więc mamy upierać się przy mówieniu o terroryzmie, ta nazwa obejmuje już nowe koncepty i rozróżnienia.
G.B.: Myśli pan, że da się określić te rozróżnienia?
Jacques Derrida
J.D.: To trudne jak nigdy. Jeśli nie chcemy ślepo ufać bieżącemu językowi, który najczęściej pozostaje pokorny wobec retoryki mediów i werbalnej gestykulacji dominującej władzy politycznej, musimy być bardzo ostrożni posługując się słowami “terroryzm” i szczególnie “terroryzm międzynarodowy”. Co to przede wszystkim jest terror? Co go różni od strachu, trwogi, paniki? Czyż przed chwilą sugerując, że wydarzenie 11 września było ważne tylko w tym sensie, że trauma, którą wywołało w świadomości i podświadomości ludzi, nie polegała na tym co się stało lecz na nieokreślonej groźbie przyszłości bardziej niebezpiecznej niż zimna wojna, nie mówiłem o terrorze, panice i trwodze?
Czym terror sprowokowany, zorganizowany i zinstrumentalizowany różni się od tego strachu, który cała tradycja, od Hobbesa [2] po Schmitta i nawet Benjamina [3] uważa za warunek panowania prawa, dzierżenia suwerennej władzy i nawet za warunek istnienia samej polityki i państwa? W “Lewiatanie” Hobbes mówi nie tylko o “fear”, ale też o “terrour”. Benjamin podkreśla, że państwo właśnie za pomocą gróźb zawłaszcza monopol przemocy. Można pewnie powiedzieć, że nie każde doświadczenie terroru musi być koniecznie efektem terroryzmu. Oczywiście, ale historia polityczna słowa “terroryzm” odnosi się do Terroru rewolucji francuskiej, uprawianego w imię państwa, zakładającego właśnie legalny monopol przemocy.[4]
Spróbujmy odnieść się do aktualnych czy ściśle prawnych definicji terroryzmu. Odniesienie się do zbrodni przeciw ludzkiemu życiu przy jednoczesnym pogwałceniu praw (narodowych bądź międzynarodowych) zakłada rozróżnienie między tym co cywilne i wojskowe (przyjęto, że ofiary terroryzmu to cywile) oraz cel polityczny (zmienić bądź wpływać na politykę jakiegoś kraju terroryzując jego ludność cywilną). Te definicje nie wykluczają więc “terroryzmu państwowego”. Wszyscy terroryści świata twierdzą, że aby się bronić odpowiadają jedynie na terroryzm jakiegoś państwa, które, unikając tego określenia, ukrywa się za wszelkimi rodzajami mniej lub bardziej wiarygodnych uzasadnień swego postępowania.
Na przykład (i przede wszystkim) znamy oskarżenia wysuwane przeciwko Stanom Zjednoczonym, które podejrzewa się o praktykowanie czy zachęcanie do państwowego terroryzmu. Z drugiej strony, nawet w czasach wypowiadanych wojen międzypaństwowych, w formie starych praw europejskich, terroryzm był banalnie częsty. Już na długo przed bardziej lub mniej masowymi bombardowaniami obu ostatnich wojen światowych, zbrojne trwożenie ludności cywilnej było klasyczną metodą. Od wieków.
Trzeba też powiedzieć co nieco o wyrażeniu “terroryzm międzynarodowy”, którym – na całym świecie – posiłkuje się aktualny dyskurs polityczny. Można je odnaleźć w licznych oficjalnych dokumentach ONZ. Po 11 września miażdżąca większość państw reprezentowanych w ONZ (może nawet wszystkie, nie pamiętam, należy to sprawdzić) potępiła to, co od dziesiątków ostatnich lat nazywa “międzynarodowym terroryzmem”.
Otóż jedna z debat transmitowanych przez telewizję z udziałem pana Kofi Annana musiała przypominać liczne poprzednie debaty. W chwili gdy sekretarz generalny ONZ miał potępić “terroryzm międzynarodowy” niektóre państwa wyraziły swoje obiekcje na temat jasności tego konceptu i kryteriów, które pozwoliłyby go zidentyfikować. Tak jak w przypadku wielu pojęć prawnych, których stawka jest bardzo ważna, to, co w tym koncepcie pozostaje niejasne, dogmatyczne lub niewystarczająco zanalizowane, nie przeszkadza władzom państwowym posługiwać się nim kiedy tylko zechcą.
Im bardziej jakiś koncept jest nieokreślony, tym łatwiej o jego oportunistyczne przywłaszczenie. Zresztą bez żadnej filozoficznej debaty na temat “terroryzmu międzynarodowego” ONZ zezwoliła administracji amerykańskiej użyć wszelkich środków, które ona uzna za właściwe, aby chronić Stany Zjednoczone przed tym “terroryzmem”.
Bez sięgania zbyt daleko w przeszłość i nawet bez przypominania – jak się często ostatnio robi (i słusznie), że w jednym kontekście terroryści mogą być chwaleni jako bojownicy wolności (na przykład walczący przeciwko okupantowi radzieckiemu w Afganistanie) a w innym potępieni jako terroryści (dziś często ci sami bojownicy, z tą samą bronią), nie powinniśmy zapominać o trudności zdecydowania między tym co było “narodowe” i “międzynarodowe” w przypadku terroryzmu, który zaznaczył historię Algierii, Irlandii Północnej, Korsyki czy Palestyny.
Nikt nie może zaprzeczyć istnieniu państwowego terroryzmu w czasie represji francuskich w Algierii między 1954 a 1962. Terroryzm praktykowany przez algierską rebelię był długo uważany za zjawisko wewnętrzne dopóki Algieria była traktowana jako integralna część narodowego terytorium francuskiego. Dotyczyło to również ówczesnego terroryzmu francuskiego (państwowego), który prezentowano jako policyjną operację bezpieczeństwa wewnętrznego. Dopiero parę dziesięcioleci później, w latach dziewięćdziesiątych, francuski parlament przyznał temu konfliktowi status “wojny” (więc konfliktu międzynarodowego), by zapewnić renty protestującym “kombatantom”.
Konsekwencje tej ustawy? No cóż, należy pozmieniać wszystkie słowa używane do tej pory do oznaczenia tego, co skromnie nazywano właśnie “wydarzeniami” w Algierii. Interwencja wojskowa, operacja policyjna, państwowy terroryzm stały się nagle “wojną”.
W wielu regionach świata terroryści byli i są uważani za bojowników wolności i bohaterów narodowej niepodległości. Czy terroryzm żydowskich grup zbrojnych, które doprowadziły do założenia i uznania Izraela był narodowy czy międzynarodowy? A ten dzisiejszy, różnych grup palestyńskich? A irlandzki? A Afgańczyków walczących przeciw Związkowi Radzieckiemu? A terroryzm Czeczenów?
Od jakiego momentu jakiś terroryzm przestaje być potępiany i staje się chwalony jako sposób uprawnionej walki? Albo odwrotnie? Którędy przeprowadzić granicę między tym co narodowe a międzynarodowe, między policją a wojskiem, interwencją “pokojową” a wojną, wojną a terroryzmem, cywilnym a militarnym na jakimś terytorium ze strukturami zapewniającymi obronny bądź ofensywny potencjał jakiegoś “społeczeństwa”? Mówię bardzo ogólnie “społeczeństwa”, gdyż są przypadki gdzie taka jednostka polityczna, mniej lub bardziej organiczna i zorganizowana nie jest ani państwem ani całkiem nie-państwem, lecz jest wirtualnie państwowa: zobaczcie jak nazywa się dziś Palestynę czy Autonomię Palestyńską.
"Le Monde Diplomatique", kwiecień 2004
tłum: Jerzy Szygiel, 23/10/2004
(wszystkie cudzysłowy, nawiasy jak też użycie kursywy w tekście za J.D.)
[1] Carl Schmitt – niemiecki prawnik, uczeń Maxa Webera, nazista
[2] Thomas Hobbes – angielski, siedemnastonastowieczny filozof polityczny
[3] Benjamin Constant – francuski publicysta polityczny (1767-1830)
[4] w tradycyjnej polskiej politologii przyjmuje się, że “terroryzm” jest metodą “oddolną” a “terror” “odgórną” (państwową)
Flyby [ Outsider ]
...bardzo interesujacy artykul...sprobujmy zatem "scalic" te wywody i wyprowadzic "wypadkowa" - bedzie miala nazwe "wojna wszystkich przeciwko wszystkim"...
Interesuje mnie ten "wycinek" owej wypadkowej ktory stwarza najwieksze zagrozenie dla mnie i kraju w ktorym zyje...Zamiast "rozdzielania zapalki na czworo" szukam najwiekszego i najblizszego zagrozenia...Bo z rozwazan na tematy "terroryzmu" latwo zejsc, poprzez globalizm, pacyfizm i.t.p. do natury i kondycji czlowieka, jego miejsca w swiecie, wszechswiecie...czyli nigdzie...
Mnie interesuje terroryzm lansowany w swiecie arabskim i popierany jawnie lub skrycie...
mortan_battlehammer [ Legend ]
to ja tez odpisze pozniej :)
Paszczak [ Oaza Spokoju ]
Swoją drogą czytam sobie kolejne posty, natrafiam na link do forum Blindsona i od razu widzę na nim dział "George W. Bush czy Saddam Hussein? Napisz, co myślisz"
Dziękuję za poprawienie mi humoru.
Nie ma to jak naukowe i profesjonalne podejście do zagadnienia...
mortan_battlehammer [ Legend ]
Paszczak ---> przeciez Bush to najwiekszy terrorysta na świecie, nie wiedziales ?
Paszczak [ Oaza Spokoju ]
mortan---->
Nie wiedziałem w którą pójść stronę :
Bush największy terrorysta na świecie
Husajn najbardziej wpływowy polityk na świecie
;P
Dagger [ Legend ]
D.Ambler [ Chor��y ]
Wypowiedzenie wojny Irakowi przez USA - to czysta głupota. Jakby to było zagłębie terrorystów. Dzięki wojnie w Iraku dopiero uaktywnili się terroryści i zwiększyli się dwukrotnie. Teraz czekam na 11.11 zobaczyć co się stanie. Ale raczej nie należy się spodziewać ataku na skalę 11.09. Bin Laden planował ten atak 20 lat.
Ja osobiście jestem przeciwny wszelkiej obecności wojsk USA na Bliskim Wschodzie. Kiedy Amerykanie w końcu zrozumieją, że z terroryzmem nigdy nie wygrają, atakując najpierw Afganistan, póżniej Irak. Co będzie następne? Iran? Wydaje mi się , że sprawy zaszły już za daleko. I jakikolwiek pokój nie jest możliwy , dopóki Amerykanie nie przestaną się wtrącać w wewnętrzne sprawy państw arabskich. Nie rozumieją ich i nigdy nie będą rozumieć. A to tylko zwiększa terroryzm.
Dagger [ Legend ]
==>mortan_battlehammer
Co do jurysdykcji białych to jeśli traktować to dosłownie to już myślenie przestarzałe - żeby tylko spojrzeć na azjatyckie tygrysy czy też wzrost gospodarczy w Chinach i postępy Indii.
Cały czas błędnie koncentrujesz się (jak media zresztą) na jedynym rodzaju terroryzmu - to nie tylko domena "dzikusów". Zdjęcie "przykładu" - nie jedynego zresztą - masz w wątku powyżej.
Z tego też powodu rozwój krajów trzeciego świata może jedynie zmniejszyć bazę dla terroryzmu ale go nie zlikwiduje.
==>Flyby
Co do terroryzmu przed wojną - tutaj sie nie zgodze, terroryzm był wcześniej może nie na taką skalę ale z drugiej strony można się zastanawiać czy to nie metody terrorystyczne nie zbudowały podwalin pod wojnę totalną.
Ponadto istniały inne warunki - jak już pisałem jedynym z czynników zwiększających zasieg terroryzmu jest dostęp jednostki do technologii, no i oczywiscie rozwój mediów.
Bez ideologii nie może istnieć terroryzm zorganizowany - co nie wyklucza przypadków jednostkowych, które wraz z postępem technicznym mogą być coraz grozniejsze.