GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Heisenberg - " Fizyka a filozofia"

08.10.2004
21:56
smile
[1]

Sasanka [ Generaďż˝ ]

Heisenberg - " Fizyka a filozofia"

czy ktos z Was posiada tę książkę ?
głównie chodzi mi o IV rodział :-))


najlepiej w formie e-booka, choć skan też nie będzie zły :-))
szukałam w necie,ale nie znalazłam :-(

08.10.2004
22:58
smile
[2]

Sasanka [ Generaďż˝ ]

nikt nic nie ma? :-(

08.10.2004
23:02
smile
[3]

mortan_battlehammer [ Legend ]

Sasanka --- > znalazłem to, zaraz sie sciagnie to wkelje na forum bo akurat nie moge wysłac mailem ani gadu :)

IV. NARODZINY NAUKI O ATOMACH A TEORIA KWANTÓW

Pojęcie atomu jest bez porównania starsze od nauki nowożytnej, która powstała w XVII stuleciu. Pojęcie to wywodzi się z antycznej filozofii greckiej. Było ono centralnym pojęciem materializmu Leukipposa i Demokryta. Współczesne interpretacje zjawisk mikroświata niewiele mają wspólnego z prawdziwie materialistyczną filozofią. Można właściwie powiedzieć, że fizyka atomo­wa sprowadziła naukę z drogi materializmu, którą kro­czyła ona w dziewiętnastym stuleciu. Z tego względu interesujące jest porównanie pojęcia atomu występują­cego w filozofii greckiej z funkcją i sensem tego poję­cia w fizyce współczesnej.
Idea najmniejszych, niepodzielnych, ostatecznych ce­giełek materii pojawiła się po raz pierwszy w początko­wym okresie rozwoju filozofii greckiej, w związku z kształtowaniem się pojęć materii, bytu i stawania się. Za pierwszego przedstawiciela tego okresu dziejów filo­zofii należy uznać Talesa (VI wiek p. n. e.), założyciela szkoły milezyjskiej, który, jak pisze Arystoteles, twier­dził, że woda jest materialną osnową wszystkich rze­czy. Mimo że wypowiedź ta może nam się wydać dzi­wna, zawiera ona, jak podkreślał Nietzsche, trzy podstawowe idee filozoficzne: po pierwsze - ideę materialnej osnowy wszystkich rzeczy; po drugie - postulat, wedle którego odpowiedź na pytanie: “Co jest tą osnową" - powinna być sformułowana na podstawie racjonalnych przesłanek, bez odwoływania się do mitów lub mistyki; po trzecie - przekonanie, że wszystko można ostatecz­nie sprowadzić do jednej podstawowej zasady. W wy­powiedzi Talesa po raz pierwszy znalazła wyraz kon­cepcja prasubstancji, której przemijającymi formami są wszystkie inne rzeczy. “Substancja" z pewnością nie była wówczas pojmowana jako coś czysto materialnego, słowo to nie miało tego sensu, który zazwyczaj przypi­sujemy mu dzisiaj. Z substancją tą immanentnie miało być związane życie, a Arystoteles przypisuje Talesowi również następująca wypowiedź: “Wszystko pełne jest bogów" . Łatwo się domyślić, że odpowiedź Talesa na pytanie: ,,Co jest materialną osnową wszystkich rze­czy?" - została sformułowana przede wszystkim na podstawie obserwacji zjawisk meteorologicznych. Spo­śród wszystkich znanych nam substancji woda może występować w najbardziej różnorodnych postaciach. Może zmieniać się w parę i tworzyć chmury, zimą zaś przybierać postać śniegu lub lodu. Tam, gdzie rzeki two­rzą delty, zdaje się ona przemieniać w ziemię - a może również wytryskać z ziemi. Bez wody nie może istnieć życie. Dlatego też, jeśli w ogóle miała istnieć jakaś prasubstancja, to - rzecz naturalna - należało się przede wszystkim zastanowić, czy nie jest nią woda.
Koncepcję prasubstancji rozwijał później Anaksymander - uczeń Talesa, który również był mieszkańcem Miletu. Zdaniem Anaksymandra prasubstancją nie była woda ani też żadna ze znanych substancji. Głosił on, że prasubstancją jest bezkresna, że wiecznie istniała i wiecznie będzie istnieć i że otacza ona świat. Prze­kształca się ona w najrozmaitsze substancje znane nam z codziennego doświadczenia. Teofrast (Simplicjusz) cy­tuje oryginalny fragment z dzieł Anaksymandra: “Z cze­go bowiem istniejące rzeczy powstają, na to samo mu­szą się koniecznie rozpaść; albowiem odpłacają sobie sprawiedliwością i karą za niesprawiedliwość według następstwa czasu" . Antyteza bytu i stawania się od­grywała podstawowa rolę w poglądach filozoficznych Anaksymandra. Nieskończona i wieczna prasubstancja, niezróżnicowany byt, przybiera rozmaite, mniej dosko­nałe formy, miedzy którymi trwają nieustanne konflik­ty. Proces stawania się filozof ten traktuje jako swojego rodzaju degradację bytu nieskończonego, jako jego roz­kład na przeciwstawne elementy, który charakteryzuje jako niesprawiedliwość; niesprawiedliwość ta zostaje okupiona przez powrót do tego, co bezkresne i bez­kształtne. Konflikty, o których wspomnieliśmy, to sprzeczności między gorącem i zimnem, ogniem i wodą, suchością i wilgocią itd. Chwilowe zwycięstwo jednej ze stron też jest niesprawiedliwością, za którą w swoim czasie wymierzona zostanie kara. Zdaniem Anaksyman­dra istnieje wieczny ruch, nieskończone powstawanie i znikanie światów.
Warto zwrócić uwagę, że ostatnio, w nieco odmiennej postaci, również w fizyce atomowej wyłania się pro­blem: czy prasubstancja może być jedna ze znanych substancji, czy też coś zasadniczo od nich różnego. Fizy­cy starają się obecnie wykryć podstawowe prawo ruchu materii, z którego matematycznie można by było wy­prowadzić wszystkie cząstki elementarne oraz ich wła­sności. To podstawowe równanie ruchu może dotyczyć albo fal jakiegoś znanego nam rodzaju (na przykład fal związanych z protonami lub mezonami), albo też fal za­sadniczo odmiennej natury, nie mających nic wspólnego ze znanymi nam falami lub cząstkami elementarnymi. W pierwszym przypadku wykrycie owego równania oznaczałoby, że wszystkie cząstki elementarne można w pewien sposób sprowadzić do kilku rodzajów “pod­stawowych" cząstek elementarnych. W ciągu ostatnich dwudziestu lat fizycy teoretycy badali przede wszyst­kim tę możliwość. W drugim przypadku wszystkie róż­norodne cząstki elementarne dałyby się sprowadzić do pewnej uniwersalnej substancji, którą nazwać można energią lub materią. Żadnej z cząstek nie można by było wtedy uznać za “bardziej elementarną" od innych. Od­powiadałoby to w istocie ideom Anaksymandra i osobi­ście jestem przekonany, że w fizyce współczesnej wła­śnie ten pogląd okaże się słuszny. Wróćmy jednak do filozofii greckiej.
Trzeci z filozofów milezyjskich, Anaksymenes, na­stępca Anaksymandra, głosił, że prasubstancja jest po­wietrze. “Tak jak dusza nasza, która jest powietrzem, trzyma nas w skupieniu, tak i cały świat również ota­cza powietrze i tchnienie". Anaksymenes uważał, że zgęszczanie i rozrzedzanie powodują przekształcanie się prasubstancji w inne substancje. Kondensacja pary wodnej w chmury miała być przykładem takiej prze­miany, albowiem w owym czasie, rzecz prosta, jeszcze nie wiedziano, że para wodna jest czymś innym niż po­wietrze.
W poglądach filozoficznych Heraklita z Efezu główną rolę odgrywało pojęcie stawania się. Głosił on; że pra-pierwiastkiem jest ogień, jako to, co się porusza. Trudne zadanie pogodzenia koncepcji jednej podstawowej zasady z nieskończoną różnorodnością zjawisk rozwiązuje on w ten sposób, że uznaje walkę przeciwieństw za coś, co w gruncie rzeczy tworzy swoistego rodzaju harmo­nię. Świat jest, wedle Heraklita, zarazem i jednością, i wielością; jedność jedynego bytu jest jednością zwal­czających się wzajemnie przeciwieństw. “Należy wie­dzieć - pisze on - że walka jest czymś powszechnym, a spór czymś słusznym i że wszystko powstaje ze sporu i z konieczności" .
Rozpatrując dzieje filozofii greckiej, łatwo jest za­uważyć, że od Talesa aż do Heraklita bodźcem jej roz­woju była sprzeczność między jednością a wielością. Na­szym zmysłom świat jawi się jako nieskończona różno­rodność rzeczy i zjawisk, kolorów i dźwięków. Po to jed­nak, by go zrozumieć, wprowadzić musimy pewien po­rządek i wykryć to, co jednakowe; porządek bowiem oznacza swojego rodzaju jedność. Wskutek tego rodzi się przekonanie, że istnieje jakaś jedna podstawowa za­sada; jednocześnie stajemy wobec trudnego zadania, które polega na tym, że z owej jednej zasady mamy wy­prowadzić nieskończoną różnorodność rzeczy. Natural­nym punktem wyjścia było założenie, że musi istnieć materialna przyczyna wszystkich rzeczy, ponieważ świat składa się z materii. Jednakże koncepcja jedno­ści świata oznacza - w swej skrajnej postaci - uznanie istnienia nieskończonego, wiecznego i niezróżnicowane-go bytu.
Uznanie istnienia tego bytu nie wystarcza - nieza­leżnie od tego, czy jest to byt materialny, czy nie - aby można było wytłumaczyć nieskończoną różnorod­ność rzeczy. Wskutek tego wyłania się antynomia: byt - stawanie się, co koniec końców prowadzi do koncepcji Heraklita, wedle której podstawową zasadą jest sama zmienność, “wieczna zmiana, która odnawia świat" - jak pisali poeci. Lecz zmienność nie jest przy­czyną materialną; toteż według Heraklita przyczynę tę stanowi ogień - prapierwiastek, który jest zarazem i materią, i siłą napędowa.
Można tu zauważyć, że poglądy fizyki współczesnej są w pewnym sensie niezwykle zbliżone do koncepcji Heraklita. Jeśli zastąpimy słowo “ogień" terminem “energia", to jego twierdzenia będą niemal całkowicie się pokrywały z naszymi dzisiejszymi poglądami. Wła­śnie energia jest tą substancją, z której utworzone są wszystkie cząstki elementarne, wszystkie atomy - a więc i wszystkie rzeczy. Jednocześnie jest ona tym; co powoduje ruch. Energia jest substancją, ponieważ jej ogólna ilość nie ulega zmianie, a liczne doświadczenia przekonują nas, że z tej substancji rzeczywiście mogą powstawać cząstki elementarne. Energia przekształca się w ruch, w ciepło, w światło i w napięcie elektrycz­ne. Można ją nazwać podstawową przyczyną wszystkich zmian w przyrodzie. Nieco później będziemy kontynuo­wali porównywanie filozofii greckiej z koncepcjami nau­ki współczesnej.
W filozofii greckiej ponownie pojawiła się na pewien czas koncepcja jedynego bytu. Głosił ją Parmenides, mieszkaniec Elei, miasta w południowej Italii. Za naj­większy jego wkład do filozofii należy zapewne uznać wprowadzenie do metafizyki argumentacji czysto logicz­nej. “Nie można bowiem tego, co nie istnieje, poznać (jest to całkiem nieosiągalne) ani też wyrazić tego" . “Nie znajdziesz bowiem myślenia bez tego, co istnieje, i w czym się ono (tj. myślenie) wyraża" . Dlatego istnieje tylko jeden byt, nie ma natomiast stawania się ani przemijania. Ze względów logicznych Parmenides prze­czył istnieniu pustej przestrzeni. Ponieważ sądził, że istnienie próżni jest koniecznym warunkiem wszelkich zmian, przeto uznał, iż zmiany nie istnieją i są jedynie iluzją.
Jednakże filozofia nie mogła zbyt długo opierać się na tych paradoksach. Empedokles, który urodził się i mie­szkał w Agrygencie (Akragas) na południowym wybrze­żu Sycylii, w przeciwieństwie do wszystkich swych po­przedników, reprezentujących stanowisko monistyczne, był zwolennikiem swoistego rodzaju pluralizmu. Aby uniknąć nieprzezwyciężonych trudności, które powsta­ją, gdy różnorodność rzeczy i zdarzeń usiłuje się wytłu­maczyć przy założeniu, że istnieje tylko jeden praele-ment, założył on istnienie czterech podstawowych pier­wiastków. Za pierwiastki te uznał on ziemię, wodę. po­wietrze i ogień. Pierwiastki owe łączą się wskutek dzia­łania miłości, rozdzielają się zaś pod wpływem niezgody. Miłość i niezgoda pod wieloma względami są równie cie­lesne, jak powyższe cztery pierwiastki, i warunkują wieczną zmienność. Empedokles podaje następujący obraz powstania świata: Na początku istniał Sfajros - nieskończona kula jedynego bytu (analogiczny pogląd głosił Parmenides). Byt ten zawierał wszystkie cztery pierwiastki (“korzenie") zmieszane ze sobą pod wpły­wem miłości. Później, gdy traci władzę miłość, nastaje zaś niezgoda, pierwiastki się rozdzielają, lecz tylko czę­ściowo. Potem jednakże następuje całkowite ich rozdzie­lenie. Jest to okres, w którym miłości nie ma w świecie. Wreszcie miłość powraca do władzy i łączy pierwiastki, niezgoda zaś znika; w ten sposób dokonuje się cykl przemian, którego wynikiem jest Sfajros - byt pier­wotny.
Doktryna Empedoklesa oznacza wyraźny zwrot filozofii greckiej w kierunku materializmu. Cztery pier­wiastki są raczej rzeczywistymi substancjami material­nymi niźli podstawowymi zasadami. Po raz pierwszy zo­staje tu wyrażona myśl, że łączenie się i rozdzielanie kilku zasadniczo różnych substancji tłumaczy nieskoń­czoną różnorodność rzeczy i zdarzeń. Pluralizm nigdy nie znajduje zwolenników wśród tych, którzy przywykli rozpatrywać wszystko z punktu widzenia podstawowych zasad. Jest to jednak rozsądne, kompromisowe stanowi­sko, które pozwala uniknąć trudności związanych z mo-nizmem, a jednocześnie ustalić pewien porządek.
Następny krok w kierunku koncepcji atomistycznej uczynił Anaksagoras. Mniej więcej przez trzydzieści lat mieszkał w Atenach, prawdopodobnie w pierwszej po­łowie V wieku p. n. e. W systemie jego poglądów szcze­gólnie wielką rolę odgrywa myśl, że przyczyną wszyst­kich zmian jest mieszanie się i rozdzielanie nieskończe­nie małych “zarodków rzeczy". Zakładał on, że istnieje nieskończona różnorodność owych “zarodków", z któ­rych składają się wszystkie rzeczy. Nie są to cząstki zło­żone z czterech pierwiastków Empedoklesa. Koncepcja Anaksagorasa była pierwszą koncepcją umożliwiającą geometryczną interpretację terminu “mieszanina". Po­nieważ Anaksagoras mówi o pewnych nieskończenie małych ziarnach, przeto ich mieszaninę przedstawić mo­żna jako mieszaninę różnobarwnych ziaren piasku. Prze­miany polegają na zmianie ilości ziaren oraz ich położe­nia względem siebie. Anaksagoras zakłada, że w każdej rzeczy istnieją “zarodki" wszystkich rodzajów; w róż­nych rzeczach różny jest jedynie stosunek ilościowy ja­kościowo odmiennych “zarodków". Pisał on w związku z tym, że “rzeczy, które są na tym jednym świecie, nie są ani rozdzielone, ani odcięte od siebie toporem" , wszystko znajduje się we wszystkim, chociaż “żadna... rzecz nie jest jednorodna z jakąkolwiek inną" i ,,to, czego jest w niej najwięcej, jest i było każdą poszcze­gólną rzeczą" .
Jak wiemy, Empedokles głosił, że wszechświat wpra­wiają w ruch miłość i niezgoda. Według Anaksagorasa źródłem, czynnikiem sprawczym ruchu jest nus; termin ten można tłumaczyć jako “rozum". Tylko krok dzielił poglądy Anaksagorasa od koncepcji atomistycznej. Krok ten uczynili Leukippos i Demokryt. Antyteza bytu i nie­bytu wywodząca się z filozofii Parmenidesa zostaje przekształcona w antytezę “pełni" i “próżni". Byt nie jest jeden, lecz nieskończenie mnogi. Bytem tym są ato­my niepodzielne, najmniejsze cząstki materii. Są one wieczne i niezniszczalne, lecz mają skończone rozmiary. Ruch jest możliwy dzięki istnieniu próżni między ato­mami. W ten sposób po raz pierwszy w historii pojawiła się koncepcja najmniejszych cząstek, podstawowych ce­giełek materii, które moglibyśmy dziś nazwać “cząstka­mi elementarnymi".
Według Leukipposa i Demokryta materia nie składa się jedynie z “pełni", lecz również z ,,próżni", czyli z pu­stej przestrzeni, w której poruszają się atomy. Logiczna argumentacja Parmenidesa, który dowodził, że próżnia nie istnieje, jako że nie może istnieć niebyt, została zignorowana, ponieważ przemawiały przeciwko niej da­ne doświadczalne. Z naszego współczesnego punktu wi­dzenia pusta przestrzeń między atomami - o której mówił Demokryt - nie byłaby po prostu niczym. Mo­glibyśmy uznać ją za nośnik własności geometrycznych i kinematycznych umożliwiających ruch atomów i po­wstawanie różnych ich układów. Jednakże w filozofii zawsze spierano się o to, czy może istnieć przestrzeń pusta. Odpowiedź na to pytanie, zawarta w ogólnej teorii względności, brzmi: materia i geometria warun­kują się nawzajem. Odpowiedź ta pod względem treści zbliżona jest do poglądu, którego broniło wielu filozo­fów, a który głosi, że przestrzeń określona jest przez rozciągłość materii. Demokryt jednakże wyraźnie pogląd ten odrzuca, po to, by umożliwić wytłumaczenie istnie­nia ruchu i zmian.
Według Demokryta wszystkie atomy składają się z tej samej substancji i różnią się od siebie jedynie kształtem i wielkością. Można je uznać za cząstki po-dzielne w sensie matematycznym, lecz nie fizycznym. Atomy mogą poruszać się i mogą być usytuowane w róż­nych miejscach przestrzeni. Nie są im jednak właściwe żadne inne własności fizyczne. Nie mają one ani koloru, ani zapachu, ani smaku. Własności materii percypowa-ne za pośrednictwem organów zmysłowych zależą od ruchu i położenia atomów w przestrzeni. Tragedia i ko­media mogą być złożone z tych samych liter alfabetu, analogicznie do tego wszystkie, niezmiernie różnorodne zjawiska naszego świata są wynikiem rozmaitych ru­chów i różnej konfiguracji niezmiennych atomów. Geo­metria i kinematyka, które stały się możliwe dzięki istnieniu próżni, okazały się tu - w pewnym sensie - czymś bardziej istotnym niż sam byt. Demokryt - jak pisze Sekstus Empiryk - uważał, że postrzeżenia zmy­słowe “uchodzą za istniejące i wydają się mieć rzeczy­wiste istnienie, ale naprawdę nie są takie; naprawdę istnieją tylko atomy i próżnia" .
Według Leukipposa ruchy atomów nie mają charak­teru przypadkowego. Myśliciel ten był, jak się wydaje, zwolennikiem absolutnego determinizmu. Wynika to z następującej jego wypowiedzi: “Żadna rzecz nie po­wstaje bez przyczyny, lecz wszystko na jakiejś podsta­wie i z konieczności" . Atomiści nie wyjaśniali pocho­dzenia pierwotnego ruchu - ruchu atomów . Świadczy to o tym, że ruch atomów tłumaczyli w sposób przyczy­nowy. Przyczynowo można wytłumaczyć jedynie zda­rzenia późniejsze - powołując się na zdarzenia wcze­śniejsze; nigdy jednak nie można wytłumaczyć, w jaki sposób zaczęły zachodzić zdarzenia.
Podstawowe idee teorii atomistycznej zostały przeję­te - częściowo w postaci zmodyfikowanej - przez póź­niejszych filozofów greckich. Gwoli porównania z po­glądami współczesnej fizyki atomowej warto wspomnieć o tej koncepcji materii, którą wyłożył Platon w dialogu Timaios. Platon bynajmniej nie był zwolennikiem teorii atomistycznej. Diogenes Laertios pisze, że Platon tak nienawidził Demokryta, że pragnął, aby spalono wszyst­kie jego dzieła. Niemniej jednak w systemie jego poglą­dów koncepcje Empedoklesa i szkoły pitagorejskiej splatają się z ideami zbliżonymi do idei atomistów.
Pitagoreizm wywodził się z orfizmu, systemu poglą­dów związanych z kultem Dionizosa. Pitagorejczycy powiązali religię z matematyką, która od tego czasu zaczęła wywierać wielki wpływ na rozwój myśli ludz­kiej. Jak się wydaje, byli oni pierwszymi myślicielami, którzy uświadomili sobie twórczą potęgę matematyki. Odkryli oni, że dźwięki dwóch strun harmonizują ze sobą, jeśli długości tych strun pozostają w pewnym określonym stosunku wzajemnym. Świadczyło to o tym, że matematyka może w wielkim stopniu przyczynić się do zrozumienia zjawisk przyrody. Jednakże dla pitago-rejczyków nie to było najważniejsze. Za najbardziej istotne uważali to, że prosty stosunek matematyczny długości strun tworzył - jak sądzili - harmonię dźwię­ków. W poglądach pitagorejczyków było więc wiele mi­stycyzmu, wiele elementów, które trudno jest nam zro­zumieć. Uczynili jednak matematykę częścią swej re­ligii, co było istotnym momentem w dziejach rozwoju ludzkiej myśli. Przypomnę, że Bertrand Russell powie­dział, iż nikt nie wywarł takiego wpływu na myśl ludz­ką, jak Pitagoras.
Platon wiedział, że pitagorejczycy znali pięć regular­nych brył geometrycznych, i uważał, iż bryłom tym mo­żna przyporządkować pierwiastki Empedoklesa. Naj­mniejsze cząstki pierwiastka ziemi odpowiadały sześcia­nom, powietrza - ośmiościanom, ognia - czworościa­nom, a wody - dwudziestościanom. Brak było jednak pierwiastka, którego cząstki odpowiadałyby dwunasto-ścianom; w związku z tym Platon powiada, że istniała jeszcze piąta kombinacja, z której Bóg korzystał, pro­jektując wszechświat.
Bryły regularne, reprezentujące cztery pierwiastki, mogą w pewnym sensie przypominać atomy; jednakże wedle Platona bryły te nie są niepodzielne. Platon je konstruuje z dwóch rodzajów trójkątów - równobocz­nych i równoramiennych; stanowią one ściany brył. Dla­tego pierwiastki mogą (przynajmniej częściowo) prze­kształcać się w inne pierwiastki. Bryły regularne można rozłożyć na trójkąty, z których jesteśmy w stanie zbu­dować nowe bryły. Na przykład jeden czworościan i dwa ośmiościany można rozłożyć na dwadzieścia równobocz­nych trójkątów, a następnie zbudować z tych trójkątów dwudziestościan. To zaś oznacza, że jeden atom ognia i dwa atomy powietrza mogą się połączyć w atom wody. Jednakże trójkąty nie są tworami trójwymiarowymi, wskutek czego nie można ich uznać za materialne. Cząst­ka materialna powstaje dopiero wtedy, gdy trójkąty tworzą bryłę regularną. Najmniejsze cząstki materii nie są bytami podstawowymi - wbrew twierdzeniom Demokryta - lecz formami matematycznymi. Stąd wyni­ka w sposób oczywisty, że bez porównania ważniejsza od substancji jest przysługująca jej forma.
Po tym krótkim przeglądzie koncepcji filozofów grec­kich - od Talesa do atomistów i Platona - możemy powrócić do fizyki współczesnej i porównać nasze dzi­siejsze poglądy na atomy i na teorię kwantów z poglą­dami antycznych myślicieli. Z historii filozofii wiemy, jaki był pierwotny sens słowa “atom". Z tego wynika, że w fizyce i chemii w epoce odrodzenia nauki w wieku siedemnastym oraz później słowo “atom" oznaczało niewłaściwy obiekt. Oznaczało ono mianowicie naj­mniejszą cząstkę pierwiastka chemicznego, która, jak wiemy obecnie, jest układem złożonym z mniejszych cząstek. Te ostatnie nazywa się obecnie cząstkami ele­mentarnymi i jest rzeczą oczywistą, że jeśli jakiekol­wiek obiekty badane przez fizykę współczesną przypo­minają atomy Demokryta. to obiektami tymi są właśnie cząstki elementarne - takie jak protony, neutrony, elektrony lub mezony.
Demokryt świetnie zdawał sobie sprawę z tego, że chociaż można ruchem i układem atomów tłumaczyć własności materii - barwę, zapach, smak - to same atomy nie mogą mieć tych własności. Dlatego nie przy­pisuje ich atomom, które w ogóle są dość abstrakcyjny­mi tworami materialnymi. Atomom Demokryta był wła­ściwy atrybut istnienia, a ponadto rozciągłość, kształt i ruch; w przeciwnym przypadku trudno by było mówić o atomach. Jednakże wskutek tego demokrytejska kon­cepcja atomistyczna nie tłumaczyła istnienia własności geometrycznych, rozciągłości, ani własności “bycia", istnienia, ponieważ nie umożliwiała sprowadzenia tych cech do czegoś innego, bardziej fundamentalnego. Wy­daje się, że współczesne poglądy na cząstki elementar­ne są pod tym względem bardziej konsekwentne i rady­kalne. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie: “Co to jest cząstka elementarna?" Okazuje się, że chociaż posługu­jemy się terminami oznaczającymi cząstki elementar-ne, np. terminem “neutron", nie potrafimy poglądowo, a jednocześnie dokładnie opisać tych cząstek ani ściśle określić, co rozumiemy przez te terminy. Posługujemy się różnymi sposobami opisywania cząstek i możemy przedstawić np. neutron jako cząstkę, kiedy indziej zaś jako falę lub paczkę fal. Wiemy jednak, że żaden z tych opisów nie jest dokładny. Neutron oczywiście nie ma barwy, smaku ani zapachu. Pod tym względem przypo­mina atomy, o których pisali greccy filozofowie. Ale cząstki elementarne są pozbawione - przynajmniej w pewnej mierze - również i innych własności. Ta­kich pojęć geometrycznych i kinematycznych, jak np. kształt i ruch w przestrzeni, nie jesteśmy w stanie w sposób konsekwentny stosować do opisu tych cząstek. Jeśli chcemy podać dokładny opis cząstki elementarnej (kładziemy tu szczególny nacisk na słowo “dokładny"), to podać go możemy jedynie w postaci funkcji prawdo­podobieństwa. Wówczas jednak okazuje się, że opisywa­ny obiekt nie posiada nawet własności istnienia (jeśli istnienie można nazwać własnością). Jest mu właściwa tylko możliwość istnienia czy też tendencja do istnie­nia. Dlatego cząstki elementarne, które bada fizyka współczesna, mają charakter o wiele bardziej abstrak­cyjny niż atomy demokrytejskie i właśnie wskutek te­go mogą być bardziej odpowiednim kluczem do zagadek związanych z zachowaniem się materii.
Można powiedzieć, że według Demokryta wszystkie atomy zawierają tę samą substancję (nie jest jednak rzeczą pewną, czy termin “substancja" wolno nam sto­sować w tym kontekście). Cząstki elementarne, o któ­rych mówi fizyka współczesna, mają masę. Mają ją jed­nak tylko w pewnym szczególnym sensie słowa “mieć"; dotyczy to zresztą również innych ich własności. Ponie­waż wedle teorii względności masa i energia są w istocie tym samym, przeto możemy mówić, że cząstki elemen­tarne składają się z energii. Energię można by uznać za podstawową, pierwotną substancję. Nie ulega wątpli­wości, że posiada ona pewną własność, która stanowi istotną cechę tego, co nazywamy “substancją", a miano­wicie podlega prawu zachowania. Z tego względu poglą­dy fizyki współczesnej można, jak wspomnieliśmy po­przednio, uznać za bardzo zbliżone do koncepcji Hera-klita (pod warunkiem, że “ogień" zinterpretujemy jako energię). Energia jest tym, co powoduje ruch; nazwać ją można praprzyczyną wszelkich zmian; może się ona przekształcać w materię, ciepło lub światło. Walka prze­ciwieństw, o której mówi Heraklit, znajduje swój odpo­wiednik we wzajemnym przeciwstawianiu się sobie dwóch różnych form energii.
Według Demokryta atomy są wiecznymi i nieznisz­czalnymi cząstkami materii, żaden atom nie może prze­kształcić się w inny atom. Fizyka współczesna zdecydo­wanie odrzuca tę tezę materializmu Demokryta i opo­wiada się za stanowiskiem Platona i pitagorejczyków. Cząstki elementarne na pewno nie są wiecznymi i nie­zniszczalnymi cegiełkami materii i mogą się nawzajem w siebie przekształcać. Jeśli zderzą się dwie cząstki ele­mentarne o bardzo wielkiej energii kinetycznej, to mogą one przestać istnieć, a z energii, którą niosły, może po­wstać wiele nowych cząstek. Tego rodzaju zjawiska obserwowano wielokrotnie, właśnie one najbardziej nas przekonują, że tworzywem wszystkich cząstek jest ta sama substancja: energia. Podobieństwo poglądów współczesnych do koncepcji Platona i pitagorejczyków nie kończy się na tym. Polega ono jeszcze na czymś in­nym. “Cząstki elementarne", o których mówi Platon w Timaiosie, w istocie nie są materialnymi korpuskuła-mi, lecz formami matematycznymi. Pitagoras zaś po­dobno mówił, że “wszystkie rzeczy są liczbami". W owych czasach jedynymi znanymi formami matema­tycznymi były formy geometryczne, takie jak bryły re­gularne i trójkąty stanowiące ich ściany. Nie ulega wą­tpliwości, że we współczesnej teorii kwantów cząstki elementarne można uznać w ostatecznej instancji za for­my matematyczne, lecz o naturze znacznie bardziej zło­żonej. Przedmiotem rozważań filozofów greckich były formy statyczne; poszukując tego rodzaju form, odnaj­dywali je w bryłach regularnych. Natomiast punktem wyjścia nauki nowożytnej w szesnastym i siedemnastym stuleciu były zagadnienia dynamiki. Od czasów Newto­na stałym przedmiotem badań fizycznych były prawa dynamiki, nie zaś konfiguracje lub formy geometryczne. Równanie ruchu spełnia się zawsze i w tym sensie jest ono wieczne, podczas gdy formy geometryczne, na przy­kład orbity, są zmienne. Dlatego formy matematyczne przedstawiające cząstki elementarne powinny być roz­wiązaniami jakiegoś równania wyrażającego wieczne prawo ruchu materii . Jest to problem dotychczas nierozwiązany. Nie znamy jeszcze podstawowego prawa ruchu materii, nie możemy więc z niego matematycz­nie wyprowadzić własności cząstek elementarnych. Jed­nakże, jak się wydaje, fizyka teoretyczna w swym obec­nym stadium rozwoju jest dość bliska osiągnięcia tego celu i możemy już powiedzieć, jakiego typu prawa nale­ży się spodziewać. Podstawowe równanie ruchu materii będzie prawdopodobnie jakimś skwantowanym nielinio­wym równaniem falowym falowego pola operatorów, przedstawiającym po prostu materię, a nie fale lub cząstki jakiegoś określonego rodzaju. Będzie ono za­pewne równoważne dość złożonemu układowi równań całkowych posiadających, jak mówią fizycy, swe “war­tości własne" i swe “rozwiązania własne". Te rozwiązania będą reprezentować cząstki elementarne, będą tymi formami matematycznymi, które powinny zastąpić pita­gorejskie bryły regularne. Należy tu zaznaczyć, że owe “rozwiązania własne" będzie można matematycznie wy­prowadzić z podstawowego równania materii prawie w taki sam sposób, w jaki harmoniczne drgania struny, o których mówili pitagorejczycy, można dziś obliczyć za pomocą odpowiedniego równania różniczkowego. Pro­blemy te jednak, jak powiedzieliśmy, są dziś jeszcze nierozstrzygnięte.
Jeśli pójdziemy dalej śladem myśli pitagorejskiej, to dojdziemy do wniosku, że można żywić nadzieję, iż pod­stawowe równanie ruchu okaże się proste pod względem matematycznym, nawet jeśli obliczenie “stanów wła­snych" na jego podstawie będzie zadaniem bardzo skomplikowanym. Trudno jest podać jakikolwiek mocny ar­gument przemawiający na rzecz takiego poglądu, z wy­jątkiem tego, że dotychczas zawsze okazywało się mo­żliwe nadanie prostej postaci matematycznej podsta­wowym równaniom fizyki. Fakt ten jest zgodny z wie­rzeniami pitagorejczyków, które - jeśli chodzi o za­gadnienie prostoty - podziela wielu fizyków. Dotych­czas jednak nie podano żadnego innego przekonywają­cego argumentu.
Uczynić tu jeszcze musimy pewną uwagę w związku z pytaniem często zadawanym przez laików. Pytanie to brzmi: “Dlaczego fizycy twierdzą, że cząstki elementar­ne nie mogą zostać podzielone na mniejsze cząstki?" Odpowiedź na to pytanie dobitnie świadczy o tym, że nauka współczesna ma charakter nieporównanie bar­dziej abstrakcyjny niż filozofia grecka.
Odpowiedź ta brzmi: Jest oczywiste, że cząstki ele­mentarne można by było podzielić jedynie za pomocą potężnych środków i korzystając z bardzo wielkich energii. Jedynym dostępnym “narzędziem", za pomocą którego możemy próbować rozbić cząstki elementarne -są inne cząstki elementarne. A więc tylko zderzenie dwóch cząstek elementarnych o bardzo wielkiej ener­gii mogłoby spowodować ich rozbicie. I rzeczywiście, wskutek takich zderzeń ulegają one rozbiciu, niekiedy nawet na bardzo wiele “części"; te ostatnie nie są jed­nak częściami w dosłownym sensie tego słowa, nie są fragmentami, lecz całymi cząstkami elementarnymi, których masa pochodzi z ogromnych energii kine­tycznych zderzających się cząstek. Innymi słowy - przemiana energii w materię sprawia, że produkty roz­bicia cząstek elementarnych są również cząstkami ele­mentarnymi.
Po porównaniu poglądów współczesnej fizyki mikro-świata z filozofią grecką chciałbym ostrzec, aby nie wyciągano błędnych wniosków z tego, co napisałem. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że filozofowie greccy mieli jakąś genialną intuicję, skoro doszli do tych samych albo bardzo podobnych wniosków, do ja­kich doszła nauka nowożytna po wielu stuleciach wytę­żonej pracy wielu badaczy posługujących się ekspery­mentem i matematyką. Wniosek taki byłby całkowicie niesłuszny. Między nauką nowożytną a filozofią grecką istnieje olbrzymia różnica, a polega ona na tym, że nau­ce naszej epoki właściwa jest postawa empirystyczna. Od czasów Galileusza i Newtona nauka nowożytna jest oparta na dokładnym badaniu przyrody i na postulacie domagającym się, aby formułowano tylko takie twier­dzenia, które zostały lub przynajmniej mogą zostać sprawdzone doświadczalnie. Filozofom greckim nie przyszło na myśl, że dokonując doświadczeń, można wy­odrębnić pewne zjawiska przyrody, szczegółowo je zba­dać i dzięki temu wykryć niezmienne, stałe prawo w po­toku ciągłych zmian. Nauka nowożytna od początku swego istnienia opierała się na znacznie mniej imponu­jącym, a jednocześnie o wiele mocniejszym fundamen­cie niż stara filozofia. Dlatego twierdzenia fizyki współ­czesnej można traktować - że tak powiem - o wiele bardziej poważnie niż wypowiedzi filozofów greckich. Kiedy na przykład czytamy u Platona, że najmniejsze cząstki ognia są czworościanami, to niełatwo uchwycić sens tego twierdzenia. Czy kształt czworościanu ma tyl­ko symbolicznie reprezentować cząstki tego pierwiast­ka, czy też cząstki owe zachowują się pod względem mechanicznym jak sztywne lub elastyczne czworościa­ny? Za pomocą jakich sił mogą zostać one podzielone na trójkąty równoboczne? Współczesny uczony zawsze ko­niec końców by zapytał: “W jaki sposób można dowieść doświadczalnie, że atomy ognia są rzeczywiście czwo­rościanami, a nie - dajmy na to - sześcianami?" Kiedy współczesny uczony twierdzi, że proton jest to pewne rozwiązanie podstawowego równania materii, oznacza to, że można z tego równania matematycznie wyprowa­dzić wszystkie możliwe własności protonu i sprawdzić doświadczalnie słuszność tego rozwiązania we wszyst­kich szczegółach. Możliwość bardzo dokładnego i szcze­gółowego eksperymentalnego sprawdzania prawdziwo­ści twierdzeń sprawia, że mają one niezwykle wielką wagę, jakiej nie mogły mieć twierdzenia filozofii grec­kiej.
Mimo wszystko jest faktem, że niektóre twierdzenia antycznej filozofii przypominają koncepcje nauki współ­czesnej. Świadczy to o tym, jak daleko można zajść na­wet bez dokonywania eksperymentów, jeśli dane potocz­nego doświadczenia niestrudzenie usiłuje się uporząd­kować logicznie i ująć z punktu widzenia pewnych ogólnych zasad.

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2004-10-08 23:01:53]

08.10.2004
23:10
smile
[4]

Sasanka [ Generaďż˝ ]

mortan_battlehammer - jejku, dzieki serdeczne !!! jestes wielki :-D

za pomoc i checi odwdziecze sie piwkiem !!:-)))

08.10.2004
23:13
smile
[5]

mortan_battlehammer [ Legend ]

kiedy i gdzie :)

08.10.2004
23:16
smile
[6]

Sasanka [ Generaďż˝ ]

moze byc w niedziele w warszawie :p

08.10.2004
23:19
smile
[7]

mortan_battlehammer [ Legend ]

jak najbardziej :) jutro co prawda jade do domu ale w niedziele z powrotem bede w stolicy :)

08.10.2004
23:20
smile
[8]

Sasanka [ Generaďż˝ ]

:-)

09.10.2004
12:22
smile
[9]

ronn [ moralizator ]

Nieeee!!

Mortan jest znanym prokuraturze gwalcicielem-morderca. Podstepnie zdobywa zaufanie ofiar oferujac rzekomo bezinteresowana pomoc a potem.. potem jest juz za pozno...

09.10.2004
12:24
smile
[10]

Mazio [ Mr.Offtopic ]

^
ej, zazdrośnik! ustaw się w kolejce! ;P

09.10.2004
12:49
smile
[11]

Sasanka [ Generaďż˝ ]

ronn - sugerujesz ze potrzebuje jakiegos ochroniarza :>? :-)

09.10.2004
12:51
smile
[12]

Vader [ Senator ]

łeeee a już myslałem: " Oo jakis wątek akurat dla mnie " :P

A tu sie okazuje, ze temat jest przykrywką do randkowania :>>>>

09.10.2004
12:58
smile
[13]

ronn [ moralizator ]

Mazio -> :p

Sasanka -> Caly tabun :)

Vader -> A wolisz pogadac o zasadzie nieoznaczonosci Heisenberga? Wiecej dobrego to on zrobil dla fizyki niz filozofii :p

09.10.2004
13:04
smile
[14]

Sasanka [ Generaďż˝ ]

Vader- nie, nie :-)
watek jest pomocny w pisaniu mojego referatu na podstawie tekstu Heisenberga :-D

a randkowanie to juz przy okazji :D
zreszta nikt tu nie randkuje :-))

ronn - a masz kogos konkretnego na mysli?:>

09.10.2004
13:09
smile
[15]

Mazio [ Mr.Offtopic ]

"Fizyka a filozofia"

hmmm

ciało potarte wystarczająco długo robi się gorące jak słońce? ;D

09.10.2004
13:16
smile
[16]

mortan_battlehammer [ Legend ]

to chamy jedne :)

Sasanka ---> niesłucha ronna on jest maniakalnym ********** :) po drugie to ja sie bardziej na ego ochroniarza :)

09.10.2004
13:50
smile
[17]

mortan_battlehammer [ Legend ]

chyba Sasanka nie chce isc na piwo :/, to moze którys z panow idze na wódke ( czysto towarzyskie spotkanie - prosze sbie zadnych nadzieji nie robic ;)

Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2004-10-09 13:49:22]

09.10.2004
23:02
smile
[18]

Sasanka [ Generaďż˝ ]

Sasanka byla poza domem :-)

wodeczka jest lepsza niz piwko w sumie :-D

09.10.2004
23:10
smile
[19]

mortan_battlehammer [ Legend ]

dobrze ze mam wyklady na 12 w poniedzialek dopiero :)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.