Jerryzzz [ Senator ]
Bez Odwrotu - opowiadanie...
Przedstawiam Wam moje opowiadanie, które napisałem wyjątkowa tylko dla jednej osoby. Postanowiłem jednak, że ukaże te opowiadanie szerszej "publiczności". Przed Wami opowiadane "Bez Odwrotu". Poproszę Was wszystkich o poważne opinie o nim.
BEZ ODWROTU
Było nieprawdopodobnie zimno. Chłód jakby przegryzał całe ciało w poszukiwaniu choćby malutkiej cząstki ciepła. Zostawiłem Ellen w tym podmiejskim barze w objęciach jakiegoś frajera. A mogła być z niej naprawdę porządna kobieta... Nic to, nie ja jeden żyję w samotności, jestem za stary na jakieś większe załamki. Ważne, że jestem teraz w cieplutkim domku, gdzie żadne mrozy nie szczypią za uszy. Jeszcze tylko gorąca kąpiel i błogi sen – ech... Czekałem na tę chwilę.
...
ŁUP! Rozległ się niesamowity huk, jakby coś uderzyło w szybę łazienki. Co u diabła? Strachliwy nigdy nie byłem, ale ten łomot spowodował, że miałem gęsią skórkę na całym ciele. Ten trzask, ten łomot, przypominał uderzenie pędzącego osiemnastokołowca w betonową ścianę – okropnie głośny i przerażający. Heh, może to dziwne, ale bałem się wtedy sprawdzić, co było przyczyną tego dziwnego, ale jednocześnie bardzo ekscytującego hałasu. Postanowiłem wówczas, że pójdę spać, jak gdyby nigdy nic i sprawdzę rano czy nie ma żadnych śladów.
...
Byłem głupi, przecież była zima! Śladów oczywiście żadnych nie było, bo w nocy padał śnieg. Jak głupi poszukiwałem tych idiotycznych śladów, gdy nagle ciepły, kobiecy głos powiedział do mnie z tyłu:
- Arthur, czyżbyś szukał jakichś śladów? – Tak, to była Ellen, ubrana w letnią sukienkę. Czy ona oszalała? Dwadzieścia stopni mrozu!
- Jakich śladów? Co ty tu w ogól... Śladów? Byłaś tu zeszłej nocy? Czego tu szukałaś, czemu narobiłaś tego przerażającego hała...
- Cicho! O czym ty w ogóle mówisz? Jakich śladów? Arthur, ja Cię w ogóle nie poznaję!
- Wystartowałaś do mnie z tekstem: „Szukasz jakichś śladów?”, podczas gdy wczoraj wieczorem usłyszałem potworne uderzenie w szybę! Oczywiście nie było Cię też w umówionym miejscu! A ten przerażający dźwięk wytrącił mnie z równowagi! – Krzyczałem. Podświadomie zdawałem sobie sprawę z tego, że na kobietę się nie krzyczy, ale wiem, że Ellen to lubiła – Czy to była Twoja sprawka?!
- Nie. Po prostu zdziwiłam się, że chodzisz na czworaka po śniegu i czegoś szukasz. Pomyślałam, że może jakieś ślady tropisz? – Roześmiała się. Kochałem ten dźwięk. Dodawał mi tyle energii, że z powodzeniem mógłbym zbudować co tylko zapragnąłbym.
- Wiesz, wczoraj myślałem, że wyskoczę ze skóry. A dlaczego jesteś ubrana tak sk...
- Nic nie mów! – Przerwała mi w pół zdania. Wie, że zawsze się wtedy denerwowałem. Robiła to specjalnie.
Obróciła się na pięcie i odeszła. Chciałem coś powiedzieć, żeby zaczekała, ale nie potrafiłem z siebie wydusić słowa. Ale dlaczego? Czyżby struny głosowe skurczyły mi się na mrozie na tyle mocno, że nie potrafiłem zrobić z nich użytku? Ellen oddalała się coraz bardziej i... była boso. Poczułem lekki dreszczyk na plecach, jakby stado mrówek przebiegało właśnie po skórze. Ellen zatapiała się właśnie w gęstym lesie pełnym zielonych igieł na gałęziach rozłożystych drzew. Szła powoli, lecz widoczność szybko spadała. To przez mgłę, niewiarygodnie dużą i gęstą mgłę. Podszedłem do miejsca, w którym stała, gdy ze mną rozmawiała. Dokładnie w tym miejscu nie było ani grama śniegu. Zielony okrąg niewielkiej średnicy, jakby to była wiosna. Zapach trawy prawie wytrącił mnie z równowagi, jakbym powąchał coś o kwaśnym, bliżej nieokreślonym zapachu. Pierwszy raz miałem trudności z rozpoznaniem zapachu. Moje zmysły działają za mocno. Ten hałas też wydawał mi się przeraźliwie głośny.
Wróciłem do domu lekko podenerwowany, lekko zszokowany nawet. Co, u diabła, wyprawia Ellen? Letnia sukienka w środku zimy, całkiem bosa i ten... krąg. Emanujący przyjemnym ciepłem i ostrym, zbyt ostrym, zapachem cytryn. To wszytko nie dawało mi ani chwili spokoju, nie pozwalało zasnąć przez wiele nocy. Nie widziałem się od tamtego zdarzenia z Ellen ani razu.
...
Była już wiosna. Wszystko obudziło się do życia, ludzie jakby szczęśliwsi pokazywali się na ulicach. Najlepiej samopoczucie poprawiały pary trzymające się za ręce. Uśmiechnięci i zadowoleni, jak gdyby nie znali znaczeń słów ból, cierpienie... Otchłań udręki. Byłem kiedyś szczęśliwy, kiedy jeszcze Ellen była ze mną. Po tym, co zrobiła dla mnie w barze, wszystko się dla mnie zmieniło...
***
- Arthur, co byś zrobił, gdybym podeszła do tamtego faceta na parkiecie i zaproponowała mu taniec?
- Absolutnie nic, Aniołku. – Lubiła ze mną się bawić w ten sposób.
- A co by było, gdybym nagle zaczęła namiętnie się z nim przytulać? – Kochała drażnić się ze mną w ten sposób. Ale nie mówiłem jej nigdy, że sprawia mi to ogromny wewnętrzny ból.
- Co więc byłoby, gdybym zaczęła go...
- Przestań! Idę do łazienki.
Gdy wróciłem, zastałem Ellen obcałowująca jakiegoś palanta. Wróciłem się raz jeszcze do łazienki, umyłem twarz lodowatą wodą i wróciłem, aby upewnić się, czy moje oczy nie spłatały mi figla. Nadal robiła to samo. Wyszedłem na zewnątrz nie odwracając się ani razu. Nazajutrz nic już nie było takie samo. Ona wiedziała, że to już koniec...
***
Ci wszyscy zadowoleni młodzi ludzie napawali mnie pozytywną energią. Zacząłem wierzyć znowu w siebie i własne możliwości. Ulice były jeszcze mokre od topniejącego śniegu, a większość osób chodziła nadal w zimowych płaszczach. Mimo wszystko, dało się czuć wiosenną aurę. Co bardziej niezrównoważeni osobnicy zapadli teraz w depresję i śpią teraz w domu. Rany, jak można popaść w depresję w wiosnę? Wszystko budzi się do życia, drzewa pomału zaczynają kwitnąć, jednocześnie emitując niewiarygodnie słodki zapach. Niewiarygodnie... Po trzech miesiącach przypomniałem sobie o moich przewrażliwionych zmysłach i intrygującym spotkaniu pod oknem mojego domu. Przestałem myśleć o Ellen, o jej bosych stopach i jej letniej sukience. Zapomniałem też o ostrym zapachu trawy, o emanującym od niej cieple i przeraźliwym łomocie w szybę mojej łazienki. Przez te cholerne kwitnące drzewka przypomniałem sobie o wszystkim. Zawróciłem do domu, interesy mogą poczekać. Zarzuciłem na plecy lekki, czarny płaszcz, nałożyłem dobrze wypastowane wojskowe buty i wyszedłem raz jeszcze. Skierowałem się w stronę lasku, do którego udała się zimą Ellen. Podążałem łąką oddzielającą miasto od lasu. Na horyzoncie dziwnym zbiegiem okoliczności przestali pojaiwać się ludzie. Na ulicy nawet nie jeździły samochody. Kompletna cisza... Nawet moje kroki były prawie niesłyszalne.
- Khhhaiiiii!!! – Przerażający i szczypiący za uszy odgłos wydobył się z lasu. Z lasu, do którego zmierzałem...
- O Boże, muszę zawrócić, to dzieją się dziwne rzeczy – ze strachu zacząłem mówić do samego siebie.
- KHHHAIIIII!!! NIE MA JUŻ ODWROTU! – to był kobiecy i przeraźliwy, a jednocześnie w jakiś sposób podniecający głos... Głos Ellen...
- Jak to nie ma odwrotu? Przed czym? Przed rzeczywistością? W każdej chwili mogę zawrócić i wrócić do swojego cieplutkiego mieszkania! Pójść do pubu z przyjaciółmi i pograć w bilard!
- O jakich przyjaciołach mówisz, Arthurze? O jakich ludziach? Spójrz co masz wokół siebie! Asolutna pustka! Nawet ty jesteś już pusty, nie słyszałeś swoich własnych kroków! – Może to dziwne, ale im dziwniejsze rzeczy były do usłyszenia z lasu, tym bardziej stawałem się odważny.
Las był w ogóle inny niż wczoraj. Jeszcze wieczorem zeszłego dnia, był zielony, a jego zapach był wyczuwalny na moim balkonie. Dziś jest już zupełnie inny. Wszystko wokół nadal jest wiosenno-piękne, lecz las wygląda przerażająco. Pozbawione igieł drzewa z nienaturalnie wyglądającymi soplami budowały we mnie ciekawość. Głos dobiegający z lasu ucichł i niedługo potem wszystkie sople spadły dokładnie w jednym momencie. Przeraźliwy dźwięk łamanego lodu zmusił mnie do gwałtownego zasłonięcia uszu. Aaarghh! Chyba pękły mi bębenki! Straciłem równowagę i osunąłem się na ziemię. Leżałem bez ruchu przez jakiś czas, nie odrywając rąk od uszu. Wstałem. Nic się nie zmieniło: las jaki był przerażający, taki został. Tylko wszystkie sople leżały już na ziemi. Co ciekawe, głos Ellen z lasu zamilkł. Raz się żyję, skoro nie ma już odwrotu – cokolwiek miałoby to znaczyć – pójdę w głąb lasu. Las był całkowicie cichy. Nie dziwiło mnie to, wszak to oczywiste, że w lesie zazwyczaj panuje idealna cisza, kojąca uszy... Moje obolałe uszy. Im głębiej wchodziłem do lasu, tym bardziej przenikliwe zimno odczuwałem. Las był okropnie duży, zacząłem rozważać kwestię powrotu do domu, ale od razu przypominały mi się słowa głosu z lasu. Słowa Ellen? „Nie ma już odwrotu!”. Hasło to było mrożące krew w żyłach i dające dużo do myślenia. Bo cóż mogłoby oznaczać? W pewnym momencie zza drzew zaczął się wyłaniać jakiś budynek. Co ciekawe, budynek, bardzo przypominający dworek, położony był jakby na polanie, wokół której rozciągały się zielone drzewa. Jedno obok drugiego, w identycznych odstępach i nisamowicie bujne. Tak bujne, że ich korony opadały do wewnątrz, tworząc jakby zielony baldachim... Zielony... Wszystko wyglądało jak krąg, w którym zimą, pod moim oknem, stała Ellen. Wszystko wokół było jakby skute lodem i zimne, lecz polana była całkowicie zielona i pachnąca świeżością. Trawa, mimo że nie była strzyżona, miała w każdym miejscu taką samą, choć niezbyt małą, wysokość. Ogólnie rzecz biorąc, to trawa wyglądał bardzo nienaturalnie, lecz silnie pachniała, co od razu odrzucało tezę o jej sztucznym pochodzeniu. Jednak najbardziej uwagę przyciągał dworek. Dość sporych rozmiarów, o popękanych od starości tynkach, brudny i w niektórych miejscach porośnięty żółto kwitnącym bluszczem. Wszystkie okiennice były otwarte, co dodawało uroku pustym ścianom bez wyrazu. Niestety nie dałem rady dojrzeć niczego w oknach. Może byłem zbyt daleko? Ale nie miałem zamiaru podchodzić bliżej, po raz kolejny bałem się jak małe dziecko. Z dworku słyszalny był słodki głos Ellen:
- Wejdź, porozmawiajmy...
- Ale o czym właściwie chcesz rozmawiać? – Nie doczekałem się odpowiedzi na to pytanie, lecz po jakimś czasie usłyszałem znowu...
- Wejdź, porozmawiajmy...
- Obiecujesz, że tym razem nie będzie wrzasków w stylu „khhiee”?
- Wejdź, porozmawiajmy...
Poczułem zimny pot na czole i plecach. Wiem, że popełnię błąd wchodząc do tego dworku, wiem również, że mogę stamtąd nie wrócić. Ale właściwie, dla kogo miałbym wracać? Wejdę, postaram się nie pokazywać zdenerwowania, porozmawiam... Ale o czym? O dawnej sytuacji w barze? Już mnie to nie obchodzi, o takich sprawach najlepiej szybko zapomnieć. Było, minęło, więc Carpe Diem i nie rozpaczaj nad sobą.
Dotknąłem klamki. Była zimna jak śnieg pod moim oknem tamtego ranka, gdy Ellen ubrana była tylko w letnią sukienkę. Powoli opuszczałem dłoń na klamce. Z wnętrza dworku wydobywało się bardzo przyjemne ciepło i mrok... Bardzo nieprzyjemny, tajemniczy mrok. Drzwi nawet nie zaskrzypiały, może to i dobrze, moje uszy są strasznie obolałe po przygodzie z soplami lodu. Gdy tylko wszedłem za próg dworku, zarówno drzwi, jak i wszystkie okiennice z hukiem zatrzasnęły się.
- NIE MA JUŻ ODWROTU!
- Ellen, przestań, proszę Cię! Zapal cholerne światło! – Uderzałem w drzwi, lecz bardziej ucierpiała na tym moja noga, a nie dębowe drewno.
- Światło... Po co właściwie Ci światło? Chcę tylko porozmawiać...
- O czym? Powiedzieliśmy sobie w życiu wystarczająco dużo.
- A więc nie masz mi już nic do powiedzenia? – Ellen nigdy taka nie była. Co się z tą dziewczyną stało? – Nie chciałeś już ze mną rozmawiać po incydencie w barze. Arthur, na Boga, byłam wtedy całkowicie pijana! Gdybyś nie wyszedł w tamtym momencie do łazienki, nadal bylibyśmy razem! Szczęśliwi...
- Czy możesz zapalić światło? – W tym właśnie momencie zapłonęły świece. Tysiące, dziesiątki tysięcy wonnych świec. – Dziękuję. Powiedz mi, po co mnie tu przyprowadziłaś?
- He-he-he... Przyszedłeś tu sam, już nie pamiętasz? Ech... Zawsze byłeś zapominalski...
W tym momencie spostrzegłem, iż wnętrze dworku było przepiękne – zadbane, nigdzie ani grama kurzu, wszystkie metalowe elementy lśniły tak mocno, że bez trudu można było się w nich przejrzeć. Wszystkie ściany wyłożone były jakimś czerwonym, gryzącym w oczy materiałem ze złotymi wstawkami. Nie mogłem przyjrzeć się wnętrzu budynku, gdyż nagle zgasły wszystkie światła. Z oddali słyszalny był głos Ellen:
- Chyba będziesz musiał już pójść. Rozmowa z Tobą nie idzie mi za dobrze, może dlatego, że trochę na początku Cię wystraszyłam. No cóż, myślałam, że Cię znam, przwidywałam inną reakcję. Ale sam wiesz, że zawsze lubiłam się z Tobą bawić. Wybacz Arthurze.
- Odpowiedz mi tylko na jedno pytanie, Ellen: dlaczego uciekasz się do jakichś przerażających metod? Dlaczego nie możesz po prostu przyjść do mnie? Usiedlibyśmy razem, porozmawiali o czym tylko byś chciała...
- Nie mogłabym, Arthurze... Jestem tylko duchem... Pamiętasz tamtą sytuację w barze?
- Ellen, proszę...
- Pamiętasz? – Ellen zawsze chciała znać odpowiedź na każde postawione przez nią pytanie.
- Tak, pamiętam.
- Ten gnojek mnie zabił. Nawet nie wiem kiedy, nawet nie mogłam się bronić! Ja... ja... ja niczego wtedy nie pamiętałam, nie czułam! Moje zmysły w ogóle przestały funkcjonować!
- Chwileczkę... Ale to w ogóle... Gdy ja szukałem śladów, Ty już byłaś... Duchem... To ty narobiłaś mi wtedy hałasu w łazience?
- Tak, przepraszam Cię, ale chciałam, żebyś wyszedł wtedy na zewnątrz. Chciałam... Nieważne. Ty szybko zapominasz! Zapomniałeś tamtego wieczoru o mnie! Zostawiłeś mnie w barze samą... I wtedy...
- Przestań! Nie chcę tego słuchać, nie chcę niczego pamiętać!
- Chyba będziesz musiał. Ja chcę, abyś mnie pamiętał, Arthurze. – Nagle poczułem niesamowite gorąco w lewą dłoń.
- Aaaaa! Coś Ty mi zrobiła? I gdzie Ty jesteś?! Zapal świeczki!
- Teraz będziesz pamiętał o mnie do końca życia. W końcu...
Drzwi otworzyły się i zobaczyłem słońce. Nie raziło moich oczu jak ostatnio. Nawet trawa pachniała już zwyczajnie. Tylko ręka... Poparzona ręka. Będę miał bliznę do końca życia. Do końca tego życia, jeśli w ogóle istnieje coś takiego, jak „inne życie”. Będę pamiętać o Ellen do końca życia... Czy Ellen musiała zginąć, abym w końcu ją pamiętał?
***
- Kotku, krzyczałeś przez sen. Krzyczałeś coś o jakimś lesie, letniej sukience. O co chodzi?
- Ech... Nie pamiętam. – To był sen. Wiedziałem, czułem to, że to był sen.
Spojrzałem na rękę... Okropna blizna była dobrze widoczna... To jednak nie mógł być sen. Ale co w takim razie robi tu Ellen?
- Ellen!
- Tutaj, na balkonie! Ależ wyraziste słońce dzisiaj mamy.
- Jest za chmurami...
- E tam, mnie razi. Zaciągnij się lepiej świeżym powietrzem. Czujesz zapach lasu?
- Nie... Czy ty czujesz zapach tamtego lasu? Za łąką?
- Podejrzewam, że tak. W końcu jest to jedyny las widoczny na horyzoncie... Sama się sobie dziwię. Dziś rano, czegokolwiek bym nie powąchała, szczypało mnie strasznie za nos. Mam może jakieś uczulenie?
- O Boże...
- Co się stało?
- Ellen, czy pamiętasz może co się zdarzyło niedawno w tamtym barze, nieopodal nas?
- Dowcipniś z Ciebie. Dobrze wiesz, że dzisiaj się tam wybieramy. Mój ty Cassanovo! Widziałam, jak zerkałeś na tamtą kobietę ostatnio...
- Jaką kob... Ellen, czy będziesz o mnie pamiętała?
- Jak to? Co ty pleciesz? – Ellen była totalnie zdezorientowana.
- Czy będziesz o mnie pamiętała, gdy nagle kiedyś mnie zabraknie?
- Oj, przestań! Oczywiście, że będę...
- Pamiętaj o mnie... Pamiętaj o mnie zawsze... Nie chcę, abyś w przyszłości musiała odwiedzać tamten las...
- O czym Ty w ogóle mówisz?
- Ellen, pamiętaj o mnie. To nasze ostatnie chwile... Dziś w barze spotka mnie coś złego...
KONIEC
Arcy Hp [ Pan i Władca ]
Fenomenalne opowiadanie , pod koniec przeszedł mnie dreszcz emocji! :) Btw. nie zastanawiałeś sie nad napisaniem książki ? :))
Jerryzzz [ Senator ]
Arcy Hp ---> Jesli dasz mi 50-godzinna dobe, to moze bym napisal ;)
Jerryzzz [ Senator ]
Tak nawiasem mowiac, inspiracja dla mnie byly ksiazki Jonathana Carrolla :)
K@mil__ [ Konsul ]
Wedlug mnie przecietne, w skali szkolnej dalbym 3, ale... po prostu nie lubie takiego stylu, a o gustach sie nie dyskutuje :)
Jak innym sie podoba, to sie mna nie przejmuj :-P
Jerryzzz [ Senator ]
Ty mi powiedz DOKLADNIE, jakiego stylu nie lubisz... Bo na razie to mi malo mowi, ze nie lubisz "takiego stylu".
K@mil__ [ Konsul ]
Jerryzzz, fakt powiedzialem dosc ogolnie. Sprecyzuje - nie lubie takiego lekko fantastycznego stylu, duchow, zjawisk paranormalnych i tym podobnych, aczkolwiek zdarzaja sie i w tym gatunku ksiazki jakie mi sie podobaja. Ale dlaczego - sprecyzowac nie umiem. Po prostu wlasny "kaprys" :)
Nie licz na to ze Twoje opowiadania spodobaja sie kazdemu, zaden nawet najwiekszy pisarz tego nie dokonal. Jedni lubia Pratcheta, inny Ludluma, jeszcze inny Tolkiena, niektorzy zaczytuja sie w Musierowicz, Sienkiewiczu, Kingu...
Ja nie powiedzialem ze opowiadanie jest zle - po prostu nie trafia w moje gusta. Tyle :) Nie zniechecam Cie do pisania, pamietaj - nigdy nie dogodzisz kazdemu, zawsze znajdzie sie ktos komu sie to z jakiegos powodu nie spodoba. W tym wypadku jestem to ja.
Powodzenia :)
Jerryzzz [ Senator ]
O wlasnie! I o to mi wlasnie chodzilo! Teraz Twe slowa krytyki nabraly dla mnie jakiegos znaczenia. No coz, napisalem przeciez, ze inspiracja dla mnie byl wielki Jonathan Carroll...
Coy2K [ Veteran ]
no ale wytlumacz mi koncowke...dlaczego spotka go cos zlego ? :-) przeciez nie moze przewidziec co mu sie stanie :-)
QQuel [ Master of Puppets ]
Gryzie parę błędów czystko stylistycznych, ale samo opowiadanie rewelacyjne... Kocham takie opowiadanka.... Po prostu "Dżińjalne"
QQuel [ Master of Puppets ]
Coy2k - Jeśli dobrze zrozumiałem, to taka "zamiana ról"... Znaczy ktoś go zabije... Wiesz, tak jak było wcześniej w "śnie" z nią (Mam nadzieję, że dobrze skumałem, jak nie to poprawić)...
Jerryzzz [ Senator ]
Coy2K ---> Na razie koncowki nie wytumacze. I tutaj moja prosba do innych: jak rozumiecie wlasnie koncowke opowiadania? Co wg Was chcialem przekazac? Coy, cierpliwosci...
QQuel ---> AD bledow: opowiadanie pisane noca, wiec prosze o wyrozumialosc :D A tak w ogole, to dzieki :)
Coy2K [ Veteran ]
taki butterfly effect ? ;-)
Xaar [ Uzależniony od Marysi ]
Mi sie bardzo podobalo. A koncowke to ja zrozumialem dokladnie tak jak QQuel :)
Jerryzzz [ Senator ]
QQuel (03.10.2004 | 16:41) ---> Dobrze kombinujesz :)
Arcy Hp [ Pan i Władca ]
Popieram interpretacje QQuel-a
Coy2K [ Veteran ]
a jest dokończenie ? :-) imo dopisując dalszy ciąg wydarzeń troche zepsujesz opowiadanie, ale z drugiej strony zostawiając tak banalną koncowke opowiadanie nie jest kompletne. Ten dialog koncowy imo powinien być głębszy...rownie dobrze moglbys napisac "Ellen dzisiaj zgine, pamietaj o mnie" a mogles np. napisac "kiedyś Cie zawołam do lasu" albo coś takiego :-) nie jestem w tym dobry, ot taka sugestia :-)
Jerryzzz [ Senator ]
Coy2K ---> Dalszej czesci nie dopisze, lepiej, zeby zostalo tak, jak jest. Ale dzieki za cenna sugestie.
Coy2K [ Veteran ]
"co się stało z tym gościem w barze..." tak to szło ? ;-)
Jerryzzz [ Senator ]
Erm, sorki, ale ja nie panimaju co ty gawarisz do mnie ;)
Coy2K [ Veteran ]
tak mi sie przypomniala reakcja Emilii :-)
Jerryzzz [ Senator ]
No faktycznie, zapomnialem ;) Tak w ogole, to siedz cicho, bo mi obciachu narobisz :D
Tsoushi [ Konsul ]
Niezle niezle :) podoba mi sie to :)
Coy2K [ Veteran ]
nie narobie mistrzu, nie bij :-)
HopkinZ [ Senator ]
Jeryz, całkiem spoko, ale jednak nie spoko ;).
Tzn. co mnie raziło?
1) człowieku, rób akapity coi jakiś czas. Na pewno dobrze ci to wyjdzie :). Tekst zaczynający sie od wejścia do lasu... cóż, gdy opis się zmienia, obserwujemy inna akcje, inne zdarznei to wtedy możnaby było zrobnić ten akapit. Wygodniej się czyta ;).
2) Zbyt duża bezpośredniość. "Szukasz jakiś śladów?" bueh, z krzesła niemal spadłem ;). Tak samo rozmowa w dworku. "Pamiętasz tego gnojka? Tak. On mnie zabił". Wiesz, można by wstawić jakiś opis zachowania tej babki, jakiś szloch może słychać czy cuś... no nie wiem, staraj wyobraziuć sobie podobną sytuację w normalnym świecie (nawet, jeżeli sytuacja jest 'nienormalna') i wtedy koryguj swoje zapiski ;).
A co mi się pododbało?
Sam styl dialogów :). Nie są drętwe, ani "nienaturalne". Gdyby postacie nie były tkaie bezpośrednie to byłoby spoko =]. Na pewno dialogi lepsze niż koszmarny styl prowadzenia rozmów Dana Browna =], więc jest się czym cieszyć :P.
No i tyle.
Pozdrawiam, HopkinZ ;]
Jerryzzz [ Senator ]
Coy ---> Waniaaaaaa! Odloz lom :D Mowi, ze nie narobi mi obciachu ;)
Tsoushi ---> Dzieki, dzieki ;D
Vania [ VL ][ Engineer ]
ktos mnie wolal, ktos mnie wzywal ??
Coy2K [ Veteran ]
hehehe Sulikowi sie nudzi :-)
Jerryzzz [ Senator ]
Heh, wiedzialem, ze ktos mi wytkni ta bezposredniosc :) Ale to dobrze, HopkinZ, wiedz tylko, ze te opowiadanie bylo pisane naprawde szybko (choc historie obmyslalem bardzo dlugo), wiec nie moglem budowac jakichs tam rozbudowanych kwestii dialogowych pelnych metafor i innych pierdol ;) Dzieki za powazne slowa krytyki!
HopkinZ [ Senator ]
Jeryz--->
peace, ale jak już dajesz coś do oceny np. właśnie na GOLu to tkaie tłuamczenie "pisane na szybko, więc nie gnoić" jest dosyć mało... ekhm, usprawiedliwiające ;).
SULIK [ olewam zasady ]
Coy - tam sie nudzi :)
po prostu nie bylem przy kompie zbyt dlugo od 2 tygodniu - ehh te panienki :>
Jerryzzz [ Senator ]
HopkinZ ---> Te opowiadanie nie jest juz pierwszy raz na GOLu :D Co uwazniejsi wiedza, gdzie sie jeszcze podziewalo :D Coy2K ---> Siedz, prosze, cicho ;)
A tak w ogole: nie skracac mojej ksywki! Nie lubie tego. :D
Mrooofka [ because I want it ]
Opowiadanie fajne ale ta koncowka jakas taka.. ;) skoro wiedzial ze go zabija to chyba nie musial isc do tego baru?;)
Coy2k--->
"mogles np. napisac "kiedyś Cie zawołam do lasu" albo coś takiego :-) "
Hahaha ja bym sie na miejscu tej Ellen mocno zastanowila co on jej chce tam zrobic :P
Jerryzzz [ Senator ]
Mrooofka ---> No coz, ja to troszke inaczej widzialem... On musial tam pojsc, to byla kwestia jego honoru.
Mrooofka [ because I want it ]
Jerryzzz -->No przeciez rozumiem przeslanie :) Ale wogole jest fajowo :D
Jerryzzz [ Senator ]
Rozumiesz przeslanie? :> W takim razie podziel sie ze mna, jak zrozumialas koncowke ;)
Mrooofka [ because I want it ]
Jerryzzz --> eee.. :D przeslanie... moze nie przeslanie ale rozumiem koncowke, tak to by mi sie calosc nie podobala :)
FemmeFatale [ One kiss made him mine ]
Mhm....b ciekawe :) rzeczywiscie bezposredniosc dialogow razi odrobinke; mogloby byc troche mniej czytelnie, aby odbiorca musial troche pointerpretowac :D
ale ogólnie jestem under big impression, really :) aha i jeszcze jedno..bardzo podoba mi sie takie smaczne puentowanie wątku jak np:
Powiedz mi, po co mnie tu przyprowadziłaś?
- He-he-he... Przyszedłeś tu sam, już nie pamiętasz? Ech... Zawsze byłeś zapominalski...
bardzo zgrabnie ujęte:) masz u mnie + za tematyke btw :D
BTW. ile masz latek ?:)
Jerryzzz [ Senator ]
FemmeFatale ---> I vice versa, rowniez masz u mnie plusa :) W styczniu bede juz mial 17 latek. Mlodziak ze mnie, no nie? :D
FemmeFatale [ One kiss made him mine ]
Jerryzzz :) eeee nie taki młodziak..niewiele starsza jestem w sumie ;)
a jak na ten wiek - to opowiadanie jest naprawdę bombowe :D męcz długopis tudzież klawiaturę dalej.....i chwal się swoimi produkcjami bo warto :) no a ja czekam z niecierpliwością na kolejne w tym stylu :D i dalej jestem pod wrażeniem :D ale dość już słodzenia, bo Ci skrzydełka wyrosną :D
Jerryzzz [ Senator ]
FemmeFatale ---> Ahh... Juz latam, unosze sie ;) Jak mi przyjemnie :D No i obiecuje, ze jesli cos napisze, to w pierwszej kolejnosci przeczytaja to GOLasy :D
FemmeFatale [ One kiss made him mine ]
Jeryzzz ---> pozostaje mi tylko kurczowo trzymać Cię za słowo:) a teraz idę zjeść parówki :D
Jerryzzz [ Senator ]
FemmeFatale ---> Kurczowo to Ty mnie lepiej nie trzymaj, bo jak ja potem bede pisal? ;) No i oczywiscie smacznego zycze, ja juz jestem po kolacji :P BTW: A ile Ty masz latek (tak, robie z siebie wiesniaka, pytam dame o wiek, ale coz zrobic... ;))?
FemmeFatale [ One kiss made him mine ]
Jerryzzz :D słowo to słowo - nie łap mnie za słowka ;D;D dzięki - to będzie mój obiados, jako że wstałam sobie kulturalnie o 13stej:)
a co do wieku to 18 kończę w marcu :) ale ciii żeby się nikt nie dowiedział ;)
a jeśli chodzi o damę - to raczej ciężko ją we mnie odnależć więc nie przejmuj się :D
dobra idę bo parówki się spalą :D
ave
BIGos [ bigos?! ale głupie ]
idziesz w dobrą stronę.
lubisz pisać taki opowiadania ?
to popisz jeszcze ze dwa lata do szyflady.
potem wyjmij te najstarsze i popraw to co ci się wydaje głupi lub smieszne.
potem to wyślij do Nowej Fantastyki :)
tekst nienajlepszy ale to kwestia doświadczenia i wyrobienia :)
trochę popiszesz i opowiadania zaczną przybierać jakieś bardziej naturalne formy.
nie podoba mi się inspiracja. kimkolwiek. Dobrze, że piszesz, ale wg. mnie każde opowiadanie powinno być oparte na niepotarzalnym pomyśle - inspiracje - dobra - ale nie nachalne. pomysł powinien być twój.
Pozdro, za pare latek jak sie wyrobisz to chetnie poczytam twoją twórczość w NF
Jerryzzz [ Senator ]
BICAuse ---> Napisalem tylko, ze inspirowCarrollem, ale pomysl na opowiadanie jest calkowicie moj! A pisanie do Nowej Fantastyki? Hehe, pisaniem to i tak sie juz "zawodowo" zajmuje, wiec chyba na razie nie ;)
BIGos [ bigos?! ale głupie ]
ta?
a co piszesz ?
tylko nie mów nic o gazetkac szkolnych bo to by strasznie kretyńskoi brzmiało.
w każdym razie - trenuj, i trenuj, moje opowiadania pierwsze też tak wyglądały, teraz się cały czerwony robie jak to czytam :)))
niemniej - teraz wychodzi mi już lepiej - ale bez rewelacji :)
i żadnego wklejania nie będzie, wkleje jak mi się coś naprawdę uda :)
a NF jest zajebistym miesięcznikiem o współczesnej literaturze fantastycznej (a do takiej zalicza się twoja twórczosć). Żadne clicki extra, czy sfinksy czy jakies tam inne badziewia nawet nie dorastają NF do pięt.
NF jest na rynku już baaardzo długo, chyba 26 lat, jeszcze moi rodzice to czytali - i jak cię tam wydrukują - to dla mnie jesteś kimś :)
Jerryzzz [ Senator ]
BIGos ---> Wiesz, nie wiem, czy powinienem pisac o tym na forum... Linkow tu nie podam, ale powiem, ze robie w tym samym fachu, co redaktorzy gry-online. Po wiecej szczegolow zapraszam na priv (gg).
BIGos [ bigos?! ale głupie ]
Nie chce mi się włazić na żadne GG.
nie martw się, najgorsze co może cię spotkać to pgrubiony stopień Gladiator w przypadku dużego serwisu lub ban przy próbie reklamy gry-wp-pl.
Jerryzzz [ Senator ]
BIGos ---> Ani dla gry-online na razie pracowac nie bede (raczej sie na to nie zanosi), ai dla WIGu, a wiec strzelaj dalej :) Mialem adres tego portalu obok xywki, ale szanowni admini (pozdrowienia!) usuneli ten adres :/
Jerryzzz [ Senator ]
Postanowilem zUPowac, bo po pierwsze: moze ktos jeszcze nie przeczytal tego opowiadania :P, a po drugie: informuje Was, ze wlasnnie pracuje nad kolejnym opowiadaniem. W roli glownej - HISZPANSKA INKWIZYCJA! :D
S1KoR© [ alkoholik ]
Jery, ja nie czytalem ...i uwazam ze masz tanlent...nie jest to co prawda kod leonarda da vinci..ale :] mi sie podoba...kolejna czesc wrecz wskazana..i jak to sam naprawde pisales to moje gratulacje :]
Jerryzzz [ Senator ]
S1KoR© ---> A dlaczego mialbym tego nie pisac sam? :) A druga czesc? TEGO opowiadania? Wg mnie kazdy czlowiek sam powinien napisac sobie druga czesc. Ja tymczasem bede pracowal nad opowiadaniem o hiszpanskiej inkwizycji - planowana premiera: 5 listopad.
Drackula [ Bloody Rider ]
Jerryzzz----> jesli to ma byc w ramach cwiczen na jezyk polski to oki ale prosze nie bierz sie za pisanie czegos powaznego, przynajmniej nie teraz.
Jerryzzz [ Senator ]
Drackula ---> Dla mnie twe slowa "krytyki" aktualnie nic nie znacza, prosze o glebniejsza i dokladniejsza krytyke, bo na razie to jest zywkle paplanie jezykiem...
..KmP.. [ Designed by AI ]
5 listopada to wychodzi Football Manager 2005. :P :D
Jerryzzz [ Senator ]
KmP ---> Tyle to i ja wiem i juz sobie ostrze zabki na ten tytul :F
BTW: A przeczytales chociaz te opowiadanie?
Drackula [ Bloody Rider ]
Po pierwsze stylistyka, strasznie wplywa na zle czytanie. Powielanie pomyslow nie jest zle tyle tylko ze autor powinien starac sie byc lepszy od mistrzow a nie tylko zadowalac sie nasladownictwem. Akcja kompletnie nie trzyma sie calosci, strasznie zagmatwana i powoduje ze czytelnik czyta wyrwane fragmenty z wiekszej calosci, cos jakby dluzsza forma umieszczana na koncu ksiazki aby nabywca ksiazki sie zainteresowal. W akcji nie starasz sie zaskoczyc czytelnika, wszystko strasznie przewidywalne, momentami wrecz trywialne. To czy masz szanse w przyszlosci na lepsze pisanie zalezy tylko od CIebie, jednak musisz czytac duzo innej lieratury. Mam tylko nadziej ze jak juz zaczniejsz pisac to nie bedziez CIebie kolejna Maslowska.
..KmP.. [ Designed by AI ]
Jerryzzz - > tak, przeczytałem, już dawno (jak utworzyłeś wątek). Tylko, że nie napisałem swojej opinii, bo marny ze mnie krytyk literacki. ;) Mi się nawet podobało, choć wolę Stephena Kinga. ;)
Jerryzzz [ Senator ]
Drackula ---> Od razu lepiej, choc z wieloma rzeczami bym sie tutaj nie zgodzil...
A pisac zawodowo opowiadan nie bede pisal. Jesli juz, to zapowiedzi, recenzje itp. Gier ma sie rozumiec...