Alver [ Generaďż˝ ]
"Tajfun" na zyczenie ... -?-
Wedle woli AnankE
Spryciula :-) Nowa czesc Truchota co? Pomyslimy...
AnankE [ PZ ]
...i ja Cie pozdrawiam Alverq! : )))))))) btw stary topic juz zapisalam, coby nie zgina w mrokach dziejow. Ciebie, Wielce Szanowny Nieobecny Wciaz Czytaczu Forumowy pozdrawiam rowniez! :-) Taaa...wiem...bede musiala Ci wybulic tantiemy Mistrzu za posluzenie sie a la alver podpisem! ;-)
Alver [ Generaďż˝ ]
Tantiemy? Coz za uroczy pomysl! :-) AnankE - zrobie co moge w sprawie Truchota... Moze nawet teraz? Ale wiesz, potem az do nastepnego watku... ;) W kazdym razie ide cos przygotowac... Szaman - a Ty tylko marudzisz "mozeby tak nowy watek?" Skoro tak rzadko sie odzywasz, to co Ci za roznica?? ;) Pozdrawiam Alver Zwany Wladca Burz I Mistrzem Niedoscignionym I CzymTam Jeszcze Chcecie
Alver [ Generaďż˝ ]
Dla AnankE, ktora twierdzi, ze jej sie to podoba... "Tajemnicza Wyprawa Truchota Swista" cz IV Minęło kilka dni. Tak po prostu. W tym czasie nie wydarzyło się nic godnego uwagi. Truchot leżał na swoim małym łóżku w swojej małej komnacie i nie mógł zasnąć. Z nocy na noc spał coraz to mniej, bił się nieustannie z myślami, a dokładniej z jedną upartą, stawiającą zaciekły opór myślą, która za nic w świecie nie chciała dać mu spokoju. Słyszał w swojej głowie wewnętrzny głos powtarzający bez przerwy: „Estergard, Estergard, musisz jechać do Estergardu”. Zupełnie tak jakby to coś, co siedziało w jego głowie cieszyło się myślą wysłania go o tysiąc mil stąd na południe* tylko po to, żeby mógł się spytać jakiegoś gnoma o śmiesznym nazwisku o to co ma zrobić. Nie mogę przecież, myślał mag, podróżować taki kawał drogi w tak głupim i pozbawionym najmniejszego sensu celu. Ale c o mam zrobić? Jeżeli tego nie zrobię zamęczę się chyba na śmierć. "Dokładnie tak, nie dam ci spokoju..." — Co? Kto tu?! — Truchot zerwał się na równe nogi. "W twojej głowie stary". — Ale jak? Skąd? "Przestań się zachowywać w ten śmieszny sposób. Lepiej rozpocznij przygotowania do podroży. Przed nami daleka droga." — Niedoczekanie twoje! Nigdzie nie pojadę, słyszysz? Nigdzie! — Co się tak wydzierasz? — dobiegł do Śwista zaspany głos !Sparka. — To, że ty masz problemy ze snem nie znaczy jeszcze, że mam ci dotrzymywać towarzystwa w środku każdej nocy. Mag chciał coś odpowiedzieć na zarzuty księgi, ale nagle poczuł, że nie może. Całe jego ciało nagle zdrętwiało. Było to takie uczucie jakiego Truchot kiedyś już doświadczył, wiele lat temu kiedy to, jeszcze jako młody syn młynarza, a nie uczeń czarodzieja został przygnieciony przez wielki i ciężki wór mąki. Nie dokładnie tak samo, ale podobnie. Nagle prawa noga Śwista ruszyła do przodu, za nią lewa. Całe ciało maga ruszyło z impetem naprzód bez jego świadomego udziału. Nie mógł się odezwać i zatrzymać. Biernie obserwował jak zbliża się do stojącej w rogu komnaty drabiny, wchodzi na górę, otwiera klapę prowadzącą na dach wieży i wychodzi na zewnątrz. Z rosnącym przerażeniem zauważył, że kieruje się dalej, do krawędzi. Tam zatrzymał się nagle, a w jego głowie tajemniczy głos odezwał się znowu. "Widzisz, mam nad tobą władzę, jeśli chcę. Musisz robić co ci każe, a każe ci udać się do Estergardu Jeśli mi odmówisz..." Ciało Truchota, posłuszne jakiejś przerażająco silnej woli rzuciło się z dachu wieży ku oczekującym na nie kamieniom. — Nie! — wrzasnął Truchot odzyskując nagle zdolność mówienia. — Nie! — Przestań się drzeć! — zbeształ go poirytowany !Spark. — To był tylko sen! — Sen? — zdziwił się mag. Spojrzał po sobie i stwierdził, że leży w ubraniu na swoim łóżku. — Sen... — Właśnie. Ale według moich obliczeń jest jeszcze zbyt wcześnie na pobudkę. Więc jeśli nie możesz spać to zajmij się czymś pożytecznym zamiast się wydzierać. Dobra? Truchot nie odpowiedział. Zamiast tego skupił uwagę na drabinie w rogu komnaty, nad którą znajdowała się otwarta klapa prowadząca na dach. — Sen — powtórzył. W chwili gdy Truchot Świst opuszczał swoją wieżę dopadł go Fikus. Mały, łysiejący człowieczek o wielkim nochalu i rozbieganym spojrzeniu. Wyglądał jak jedna z tych postaci z bajek, która zawsze — koniecznie kryjąc się w cieniu — chichocze i zaciera z uciechy ręce. — Gdzież to się pan wybiera? — odezwał się cienkim głosem Fikus. — Co, magu? Mag zadrżał. Nie ma na świecie człowieka, który słysząc jak odzywa się do niego Fikus, nie zadrżałby w ten sposób. — W podróż. — Tak? Na tym? — długi i chudy palec poborcy podatków pokazał na konia brązowej maści obładowanego kilkoma małymi pakunkami i — już za chwilę — Truchotem Świstem. — Hm, hm. Właśnie. To mój koń — odparł mag sadowiąc się wygodnie w siodle. — Tak? A zapłaciliście oce? — Nie. — To na co czekacie magu? — Nie muszę płacić oce za t e g o konia. To nie jest zwykły koń. Brwi poborcy uniosły się w górę. — To jest — Truchot pokazał ręką na konia. — Koń, który n i e mówi. — Chcesz mi wmówić magu, że ten koń nie mówi? — głos Fikusa wręcz ociekał ironią. Świst popatrzył pod nogi poborcy czy aby nie tworzy się pod nim kałuża. — Tak. On nie mówi. To magiczny koń. W końcu jestem magiem, czyż nie? — Zresztą, to nie ważne — Fikus wykonał ręką jakiś nieokreślony ruch. — To i tak nie moja działka. — Istotnie. — Przyszedłem w sprawie — głos małego człowieczka drżał od skrywanej uciechy. — Podatku od nieruchomości, od dzierżawy gruntu, od magii, od... — Nie mam grosza — Truchot rozpostarł ręce w geście bezradności. — Ależ nie ma sprawy. Nie ma sprawy. Zainkasujemy wieżę. Świst popatrzył na wznoszącą się dumnie w górę wieżę, dwadzieścia jeden stóp wysokości, trochę więcej szerokości. — Dobra. Twarz poborcy wyrażała bezbrzeżne zdumienie. Nie potrafił wymówić ani słowa. Mowa nie powróciła do niego nawet wtedy, gdy mag rzucany w siodle na wszystkie strony odjechał w kierunku wioski. Fikus stanął w cieniu i zachichotał zacierając ręce. ______________________________________________________________________________ * Dokładniej mówiąc na południowy-wschód. Tysiąc, sześćset bądź jedynie dwie mile od Przeciwności (zależnie od mapy na jaką by spojrzeć).
AnankE [ PZ ]
HA! Podwoja uczta dla oka i ducha! :-) Ok Alverq, potem az do nastepnego watku. Tak czysto teoretyczne spytam: a co zrobisz jak nowy zaloze po......bardzo krotkim czasie?! ;-))))))))) Zartowalam naturalne! Zartowalam? ;-) Pozdrawiam Cie Mistrzu N&N, czyt. Niedoscigniony i Niezrownany. Prosze sie nauczyc wlasnego tytulu. ;-)))
Szaman [ Legend ]
A co mam pisac? "Tu bylem"...?! I powiedz jak udalo ci sie wstawic tak szeroki tekst?
AnankE [ PZ ]
Caly gwozdz programu polega na tym Szamanq, zebys napisal cos wiecej niz: "tu bylem..." Tak ja pisales drzewniej, z wlasciwym sobie polotem i humorem. :-) Pozdr
Szaman [ Legend ]
To se ne wrati...
Matt [ Knight of the Night ]
Odpowiedzi do poprzedniego topicu: AnankE - (>jak realizacja Twoich teoretycznych rozwazan dotyczacych wysylania?! ;-)) - caly weekend wysylalem cale hordy roznego paskudztwa na tamten swiat ...i dzis mam nadzieje znow do tego zajecia wrocic! ...Czyli wcielam teorie w praktyke, udowadniajac samemu sobie wyzszosc tej drugiej. ;) Migini - (>mowisz, ze mozna zagrac? [Ultima]) - gra jest naprawde SUPER - mysle, ze pod wieloma wzgledami przewyzsza BG i BG2 (np interakcja z otoczeniem!), ale tez bardzo sie od nich rozni - tak jak wspomnialem to w duzej mierze przygodowka ...no i trzeba znac conajmniej dobrze angielski - dla mnie to zaleta, bo tak sie wlasnie ucze, ale moze to tez byc pewna bariera ....szczegolnie, ze zadnych opisow przejscia gry raczej sie nie znajdzie, bo jest bardzo nieliniowa. (Ah! No i te wymagania... Co za duzo, to niezdrowo! :( )
Magini [ Legend ]
Szaman - a co sie takiego wydarzylo, ze nie bedzie tak jak bylo? Ja to moge mowic o przelomach, ale Ty? ;-)))) Matt - angielski dobrze powiadasz, no tak :-( Wymagania sprzetowe mnie nic a nic nie martwia, ale ta bariera jezykowa...
Matt [ Knight of the Night ]
Magini - pardon, za przekrecenie nick'a w poprzednim poscie! ...Mozesz mi napisac, jakim sprzetem dysponujesz, ze wymagania nic Cie nie martwia? :)
AnankE [ PZ ]
Szamanq "se ne wrati"? Czyli jednak jest cos o czym nie mam bladego i zielonego pojecia?! I jakbys byl uprzejmy doprecyzowac zakres tego... "se ne wrati..." Czy to chodzi tez o..... nie to nie moze byc prawda.....wszystko tylko nie to... ;-) Oczywiscie nic na sile Milczacy! :-) Alver--> mniam...dobre bylo... baaardzo dobre!!! :-))) Matt--> czyli tniesz az wiory leca... Tylko nad kim sie tak znecasz?! ;-) Pozdr
Szaman [ Legend ]
Magini: Co sie wydarzylo? Niby nic, ale i tak jest inaczej...
AnankE [ PZ ]
Rety ludzie zlitujcie sie! ;-) Jak ten topic bedzie wciaz tak spadal w dol to ja w zyciu nie doczytam Truchota do konca!!! Gdziescie sie podziali wszyscy???
Szaman [ Legend ]
Za wszystkich nie moge odpowiedziec, ale ja sie nigdzie nie podalem...
Szaman [ Legend ]
Dobra, teraz troche w off-line... AnankE: -co mialas na mysli, kiedy sie platalas w zeznaniach (post o 12:28)? Nic z tego nie moge zrozumiec... -Truchota mialas przeciez dostawac poczta kurierska do domku, czy jakos tak, wiec po co Truchotowi ten topik???
AnankE [ PZ ]
Szamanq NIC nie mialam na mysli. To byla perfidna, zamierzona, celowa prowokacja, zeby wywolac jakakolwiek reakcje. I...reakcja jest, watpie jednak ze na stale! :-( Poza tym jak to "...sie nigdzie nie podales..." kiedy Twoje beholderstwo osiaga nieprzyzwoite wrecz rozmiary. Zakladajac nie to nie jest jakas sciema. Gdybys aktywnie uczestniczyl w tworzeniu tego topica to pamietalbys zapewne, ze moje podanie o Truchota poczta kurierska zostalo rozpatrzone odmownie. Truchot jest dawkowany 1 czesc na jeden watek, jak zreszta SAM stwierdziles w celu wywolywania niedosytu u takich jak ja... I niech Was wszystkich milczacych choroba, bo takim sposobem za chiny tego nie doczytam do The End'u! ;-) Pozdr
Szaman [ Legend ]
Prowokacja? No to nastepnym razem zamiast sie wychylic, moge sie jeszcze bardziej okopac... a nie wiem, czy to mialas na celu. A moje beholderstwo jest jakie jest. Nic wiecej nie da sie o nim powiedziec... poza tym, niby takie nic, a juz "Pretorianinem" zostalem...
AnankE [ PZ ]
Szaman--> to mozna sie jeszcze bardziej okopac? ;-) I nie krec drogi Magu, wczesniej wyrobiles norme, a teraz spoczywasz na laurach... :-)
Magini [ Legend ]
Szaman - gratulacje z okazji awansu :-) Czytales o nowym czarze w Tronie Baala? Bedzie zabawa przywolasz sobie Glowe Smoka ;-))) A ze na "glupim" topiku nikt Ci nie odpowiedzial, to sie nie obrazaj i nie zrazaj -- > znawcy tematu i tego, kto zapodal temat nie bylo. Matt (bo to o nim mowa) na zasluzone wakacje. AnankE - wiesz co? Ja doszlam do wniosku, ze Szamanka, to trzeba zostawic w spokoju, bo im bardziej my go namawiamy i pytamy o przyczyny, tym bardziej on sie zacina. Wie juz, ze moze liczyc na pomoc w postaci rozweselania, rozsmieszania, troszczenia. Teraz decyzja nalezy do niego. Humor wroci (zawsze wraca). ;-) A on przeciez najbardziej zapracowany z nas wszystkich (i to przez kogo? -> przez takich, jak ja!!!). Dlatego juz znikam. Pozdrawiam
Szaman [ Legend ]
AnankE: Czy mozna? Oczywiscie ze mozna. Mozna sie w ogole nie pokazywac, a mozna tez i nie beholderowac. Mozna sie tez totalnie zorkablowac... Zawsze jest jakies "jeszcze bardziej". A tak (), skoro sama piszesz, ze WYROBILEM wczesniej norme, to dlaczego teraz nie mam sobie dac spokoju? Hmm? I jeszcze tylko ustosunkuje sie do podluch kalumni, jakie na mnie spadly: nie spoczywam na zadnych Laurach, bo nikogo takiego nie znam! Nie mowiac juz o kilku takowych osobniczkach... Magini: tylko co mi ten "awans" dal? Wieksze rachunki telefoniczne, moze... poza tym to tylko kolejna nic nie znaczaca tabliczka. Cos jak obroza z imieniem dla psa... O czarze jeszcze nie czytalem (niewiele da sie zrobic w 1 impuls...) i tak miedzy bogiem a prawda, to nie wiem, czy od razu sie rzuce na Trabala... I nie pisz, ze jestem NAJbardziej zapracowany, bo przeciez brat Underhill tez ma nieciekawe zadanie przed soba... 10 stron tekstu - moj o czarach mial ich 12, a wyszlo ponad 30 po przetlumaczeniu) I jeszcze jedno: nie wiem, czy moge liczyc...
Magini [ Legend ]
Szaman - Twa skromnosc mnie zadziwia. Jak moge Cie upewnic? Gratulowalam juz awansu ;;-)))) Do wszystkich - znikam dzis, a jak sie znow pojawie, to nie bede juz ta sama ja... ;-))) Trzymajcie za mnie kciuki, bo w sobotnie popoludnie powiem "TAK" na wieki pewnemu facetowi, ktory nie lubi grac w Baldurka. Czy ja nie robie glupio? Ale on ma niezly komputer... :-)))) Pa pa
Adamus [ Gladiator ]
Magini ---> Wszystkiego najlepszego na nowej drodze zycia :-))))). I niech sie ten TWÓJ nawróci na właściwą drogę cRPGów :-))))))
Magini [ Legend ]
Adamus - dzieki serdeczne krajanie :-) A on stracony dla cRPGow (probowalam, namawialam , prosilam, grozilam i.... nic) ;-)
Adamus [ Gladiator ]
Już Wy kobietki macie różne środki perswazji :-))))). Tydzień bez obiadu i dwa bez.... i będzie grał z Tobą w co tylko będziesz chciała :-)))))
Magini [ Legend ]
Adamus -> probowalam wszystkiego. :-)
Adamus [ Gladiator ]
Taki twardziel? Ale w końcu to chłopak ze Szczecina ;-)))). A przynajmniej w coś gra?
Magini [ Legend ]
Adamus - gra. Ale na szczescie rzadko ;-) Komp jest moj :-)))
AnankE [ PZ ]
Hmmm...zycie to chyba nigdy nie przestanie mnie zaskakiwac! Odezwal sie ZNOWU moj Mag najdrozszy i to odezwal sie duzo. Co prawda kwasno i sie odgrazal, ale jednak. ;-) Odezwala sie Magini od skafandra Green'a i tez duzo. Cale szczescie, ze inaczej niz, ze smutno i nudno. ;-) Pojawil sie Adamus --> witaj nieznajomy! ;-) Za to zniknal Alver!!! Nie ma go i nie ma... Czy naprawde na tym watku nie moze byc jakiegos porzadku? Co troche ktos sie pojawia i znika i znowu pojawia i.......... A ja trwam jak jakis straznik zmurszaly, pilnujacy przejscia ze sfery chaosu do sfery jeszcze nie wiem jakiej! :-( A teraz sie rozpisze na dobre i powiem Wam tak: Szamanq to o czym napisales, ze "mozna" przypomina raczej totalna anihilacje niz okopywanie sie. Next: norme wyrobiles na Pretorianina, a nie w ogole. Next: o Laurach nic nie wiem! Wiem natomiast, ze w niezidentyfikowanym nastroju spoczywasz na: l-a-u-r-a-c-h przez male "L" (znaczy sie mniejszym niz widzisz obok)! Magini--> wiem, ze moze odpowiesz na to we wtorek. ale i tak napisze. Problem ze mna polega na tym, ze tak latwo nie rezygnuje i nie przekreslam. Chociaz Mr. Sz/M/M ogania sie ode mne jak od komarow, to nie zostawie w spokoju dopoki do mojej skrzyneczki nie trafi txt: "Odczep sie". I dlatego wlasnie o naszym Magu bede pamietac i przy kazdej okazji bede sie pytac o zdrowie. Niech ma i niech wie (a jak widzisz sama raczej kiepsko wie...), widac taka moja ulomnosc... :-) Adamus--> przywitalam sie juz?! :-) Pozdr
Adamus [ Gladiator ]
AnankE --> Witam serdecznie :-)))). Nie taki znów nieznany. Na tym forum udzielam się od początku jego powstania, włączyłem się do dyskusji żeby podtrzymać Magini na duchu. W końcu nie co dzień zmienia się stan cywilny a na dodatek to moja krajanka :-))). Miło mi też przyłączyć się do dyskusji z kolejną dziewczyną i to młodszą ode mnie :-))))). Coś juz na Twój temat wiem :-))))
AnankE [ PZ ]
Adamus--> nieznajomy dla mnie, bo to ja jestem tutaj forumowym bobofrutkiem! :-) Ale...ale...do sedna. "Mlodsza dziewczyna" + "Cos juz na twoj temat wiem" - juz daaawno nikt mnie tak nie zaintrygowal! ;-))) Zwlaszcza ta "mlodsza" w konteksie mojego nieumarlego tytulu Pierwszego Zmurszalca brzmi zagadkowo i ciekawie!!! :-))))))) KGB czy cuś?! ;-) btw a gdzie sie mozna dowiedziec czegos o Tobie tajemniczy Adamusie?! :-))) Co do Magini to kobitka "kuta na cztery nogi" poradzi sobie z cala pewnoscia. W koncu Queen of Hearts nie zostaje sie za byle co. ;-) Pozdr
AnankE [ PZ ]
I jeszcze slowek kilka do tajemniczego pana A. :-))) Zastosowalam metody STASI (KGB sie nie sprawdzilo) i tez juz troche wiem! :-))))))) Czytasz R.A. Salvatore, grasz w DC, nie lubisz wyscigow samochodowych oszolomow, jestes zwolennikiem kary smierci dla budzikow. To mniej wiecej tyle......na razie! ;-)
Szaman [ Legend ]
AnankE: jak zwal tak zwal. Nie zmienia to faktu, ze zawsze mozna zrobic cos bardzej ekstremalnego. I mr. Szmm (Sz/M/M) wcale sie od Ciebie nie ogania... bo i niby DLACZEGO???
AnankE [ PZ ]
Bo nie lubi komarow np. ! ;-)))))))))))
Adamus [ Gladiator ]
AnankE --> No, no, no. Jestem pełen podziwu i chylę czoła przed Twoją przenikliwością, ale w końcu nick do czegoś zobowiązuje - prawda? :-))) Ale gdybyś poszukała dalej w przeszłości, to jest jeszcze wiele tajemnic do odkrycia. W końcu jak człowiek publikuje prawie 800 postów na jednym forum to z tym czy owym musi sie zdradzić :-)))). Ale żeby nie zmuszać Cię do żmudnego klikania, to jeszcze dodam że jestem wielkim fanem cRPGów z uwzględnieniem serii M&M a w szczególności część VI, strategii w świecie fantasy, raczej turówek niż RTSów, a z literatury ostatnio preferuję również fantasy. Miałem różne zamiłowania czytelnicze (SF, sensacja, historia, klasyka, podróżniczo-przygodowa, wojenna) ale z racji zdziecinnienia wróciłem do bajek:-)))). Lubię jeszcze obejrzeć od czasu do czasu jakiś dobry film, ciekawe zawody sportowe (lekkoatletyka górą) i zjeść coś smacznego (nie ma jak chińska kuchnia) co również można odnaleźć w moich wypowiedziach. Co do wieku to dawno, dawno temu zdradziłem się z pewnymi faktami z mojej przeszłości (zaskutkowało to zresztą zmianą mojego statusu społecznego :-))), ale skoro jesteś tak dobra w sztuce dedukcji to zostawiam tą sprawę nie wyjaśnioną. Pozdrawiam
Adamus [ Gladiator ]
AnankE --> Jeszcze dwie sprawy: Ja tez nie cierpię komarów :-))) Co do Magini, to kiedyś podczas wspólnych podróży.... :-)))). Podaje linka:
Adamus [ Gladiator ]
AnankE --> Uwaga o komarach tyczyła sie TYLKO I WYŁĄCZNIE KOMARÓW. Jestem uczulony na ich ukąszenia i jak w nocy usłyszę znajome bzzzzzzz, to tak długo będę szukał aż gada nie ukatrupię :-))))
Alver [ Generaďż˝ ]
AnankE - jestem, jestem. Tylko w cieniu, bo krem z filtrem mi sie skonczyl i nie chce sie narazac ;) Adamus - witam Cie w naszym skromnym kacie "Gry-Online"... Polecam Baygon. Pozdrawiam Alver Czyli Ten Ktory Stoi W Cieniu P.S - Out of order...
Adamus [ Gladiator ]
Witam:-))) I mam nadzieję że nie jestem tu nieproszonym gościem.
Alver [ Generaďż˝ ]
Adamus - Twoje nadzieje nie sa bezpodstawne :) Teraz odsowam sie w cien. Do zobaczenia "kiedysindziejwlepszychczasach". :)
AnankE [ PZ ]
Hm...chyba nalezaloby oglosic epidemie znikania! :-( Najpierw Szaman, a teraz cos sciemnia Alver! Alverq co Ty do wszyskich bolesci kombinujesz? Wracac mi tutaj i to w podskokach... ;-) Jaki cien, jakie filtry, jakie zaszywanie??? Ja jestem stary, zmeczony czlowiek i skoki cisnienia mi wybitnie nie sluza! "Kiedysindziejwlepszychczasach"??? Co TO mna byc? Wszystko rozumiem...dyplom, poszukiwanie pracy, milion innych obowiazkow, ale ZNIKANIE?!!! Jesli sam nie wychylisz sie z tego cienia, to Cie z niego wyciagne za uszy!!! ;-)))))))) Najpierw narobic mi apetytu, ale teraz robta co chceta... Adamus--> witam polnocno-zachodnia Polske i Ciebie witam troszku bardziej znajomy nieznajomy! :-) Zagladnelam pod wskazany link i wiesz co? Identyczny patent mielismy na Tajfunie, gdzie mowiac nieskromnie i ja swoje 3 grosze dorzucilam. Twoje pisanie...calkiem, calkiem! Przytulanki z Maginia...no, no, no...rzeczywiscie znacie sie wyjatkowo dobrze! ;-))) Niezle mieliscie tam kawalki, jednak musze stwierdzic, ze Mistrz N&N jest jednak nie do pobicia! :-) Poza tym jak to milo poznac nowa, bratnia dusze, ktora ze wszystkich slodyczy najbardziej lubi chinczyka! :-))))))) Ciekawa jestem rowniez, czy jako "czytacz" SF znasz "Diune"? Dla mnie to wyjatkowa seria. Ja rowniez zaczynalam od SF dopiero pozniej odkrylam fantasy. Tylko i wylacznie komarow powiadasz? ;-)))))))))) Natomiast zagadka a la S. Holmes pozostaje nie zostala rozwiazana! :-) Ciekawe czy nie polamie sobie na niej zebow?! ;-)))))))))) Pozdr
AnankE [ PZ ]
No coz, chyba ta zagadka mi szkodzi! ;-) "...pozostaje nie zostala..." - cos wyjatkowo ciezkiego rzucilo mi sie na szare komorki! :-)))
Alver [ Generaďż˝ ]
AnankE - padam do stop Pani! Masz racje, postepuje niegodziwie. Zwlaszcza, ze wciaz poprawiasz moj podly nastruj ("[...]Mistrz N&N jest jednak nie do pobicia! :-)[...]" mmm :) Wiesz co Ci powiem? Pewnie nie wiesz, bo i skad ;) Powiem Ci, ze moja - jak kiedys Magini powiedziala jest takie slowo, wiec co mi tam! - absencja spowodowana jest brakiem czegokolwiek sensownego, co moglbym tu zamiescic...;)) W kazdym razie ciesze sie z nowego kolegi (tak, tak o Tobie Adamus), ktory dotrzyma Ci towarzystwa w czasie gdy ja Cie tak srodze zawodze... (pod koniec mozna wyczuc lekki rym, nie?) W koncu zasluzylas sobie na o niebo lepsze traktowanie, czyz nie mam racji? (to z kolei bylo pytanie retoryczne, a jedyna sluszna odpowiedz na nie to: "TAK!" przy czym zapewniam, iz zdaje sobie sprawe z faktu, ze na pytanie retoryczne z reguly sie nie odpowiada :) Papa do jutra, wtedy na pewno sie dziele i to nie raz.... No, moze raz, jesli bede jedynym, ktory to zrobi. :) Pozdrawiam Alver Ktory Coraz Wiecej Pisze W Nawiasach I Zastanawia Sie Czy Ktos Zauwazyl U Niego Ta Tendencje (jak myslicie, lepiej jest "Ta" czy byloby "Te"??)
Szaman [ Legend ]
AnankE, czy troche nie przesadzamy...? Wiecej jeszcze mam sie udzielac??? To chyba mi przyjdzie kosztem snu to zrobic...
AnankE [ PZ ]
Alverq Ty mi tutaj nie padaj, nie zasypuj glowy popiolem i nie stosuj innych takich atrakcji, a przede wszystkim nie obarczaj, byc moze nie chcianym, obowiazkiem towarzyskim dopiero troszku znajomego nieznajmego! ;-) Rzeczywiscie nawiasow jest od groma, rzeczywiscie rym jest wyczuwalny i rzeczywiscie pytanie retoryczne pozostawia sie bez odpowiedzi. Najlepszym sposobem na zadoscuczynienie ;-) jest bez dwoch zdan publikacja cdn. Truchota! btw termin absencja jest, byl i bedzie...w slowniku wyrazow obcych! :-) Szamanq wiem zes bardzo zapracowany czlowiek. Wiem!!! I tak Cie ozlocimy (te niekumate okazy jak ja) i bedziemy na ryncach swoich nosic, na dolkadke masz seans czochralniczy gratis jesli...sprezysz sie dodatkowo i regularnie bedziesz przysylal 2-4 wersowe posty np. 2 razy dziennie na tenze topic. Oczywiscie w temacie, a nie w stylu "COS". ;-) btw myslalam, ze Ty o tej porze to w podrozy bedziesz! Jezu czuje sie jak sierotka Marysia, ktora gaski pasala... ;-) Przeciez ja Was na ten watek zaganiam na sile, chyba... Obiecuje poprawe. Pozdr
Alver [ Generaďż˝ ]
AnankE - czy potrafisz mi wybaczyc? ;) "Tajemnicza Wyprawa Truchota Swista" cz. (hmm) V? Kowal podniósł wzrok znad żarzącego się czerwono kawałka żelaza, nad którym właśnie pracował starając się przerobić go w podkowę. Jego bystrym, niebieskim jak pogodne niebo oczom ukazał się galopujący na swym koniu mag. Właściwie nie był to galop, wyglądało to na tempo niewiele większe od stępa, ale sposób w jaki rzucało magiem w siodle mógłby zmylić każdego. Tak naprawdę, to lepszym jeźdźcem od maga mógłby się okazać nawet przywiązany do siodła snop pszenicy. Kowal nie lubił maga. Podejrzewał, że ten starał się sprowadzić Ochotną - tak miała na imię córka Kowala* - na manowce. Albo, co nawet bardziej prawdopodobne, na siano w stodole - nie miało to dla Kowala znaczenia; wiedział po prostu, że jego obowiązkiem jest chronić Ochotną przed tego rodzaju zabiegami ze strony czy to maga, czy też jakiegokolwiek innego mieszkańca Przeciwności. Ale zwłaszcza, ze strony maga. Truchot Świst wjeżdżał do wioski. Nad jego głową unosiło się coś co wyglądało na książkę - Kowal nie lubił też książek, zwłaszcza tych latających. Latało to to w koło maga i wydawało jakieś skrzeczące odgłosy, na które Truchot reagował zbolałym grymasem, rysującym się na jego wielce nieprzystojnej, według kryteriów Kowala, twarzy - Kowal nie lubił nie przystojnych ludzi, zwłaszcza takich. Truchot minął dom miejscowego masarza Buzuna, budząc przy tym śpiącego przed drzwiami Frędzla. Frędzel, stary Samiec Kozy - przez ignorantów nazywany Starym Capem - ulubieniec i maskotka Buzuna; jak również element składowy zagadki: "Kto gorzej śmierdzi? Frędzel, czy jego pan?". Nad ową zagadką łamano sobie w wiosce głowy od wielu już lat; oczywiście nie dosłownie, choć historia zna kilka poważnych wypadków spowodowanych chęcią zgłębienia tej tajemnicy, wiązały się one jednak, raczej ze zmysłem powonienia niż z czymkolwiek innym. Kowal nie lubił Frędzla, nie lubił zwłaszcza jego. Ku zdziwieniu zarówno pracującego nad wyrobem podków Kowala jak i kilku przypadkowych gapiów, Truchot Świst nie zatrzymał się przy Złotym Korycie - jedynej karczmy w Przeciwnościach. Było to niezwykłe zjawisko, sugerujące, iż mag wybiera się w dłuższą podróż. No, nareszcie, pomyślał Kowal, niech wyjeżdża. Tak też się stało. Truchot obejrzał się za siebie. Było mu trochę szkoda rezygnować z własnej wieży. Kolejnej mógł się już nigdy nie dorobić; gdyby był wielkim magiem nie byłoby oczywiście problemu, ale nie był - stary Kosmo nie przekazał mu wiele ze swej wiedzy, prawdę powiedziawszy nie przekazał mu jej prawie wcale, kilka pomniejszych zaklęć uzdrawiających, mniejszy egzorcyzm (skuteczny tylko w przypadku mało upartych duchów) i zaklęcie, które w teorii, miało rozpalać ogień**; z takim arsenałem nie zajdzie się daleko. Do tej zaś pory, mieszkając nieopodal Przeciwności, Świst nie był zmuszony do uczenia się samodzielnie. Teraz obiecywał sobie solennie, że zacznie się uczyć. Wprawdzie odczytywanie zawartych w - czy też "na" - !Sparku zaklęć przychodziło mu z trudem, ale ciężka praca - przerażające! - powinna dać jakieś wyniki. Kiedy mijał Złote Koryto - przez ekspertów uważaną za, niewątpliwie najbrzydszą karczmę po tej stronie świata (niektórzy uważali nawet, że i po drugiej stronie ciężko będzie znaleźć jej podobną) - bliski był załamania nerwowego. Tam, w tej karczmie, znajdował się jego kredyt i wspomnienie najmilszych chwil jego życia. Jednocześnie wkraczał na nieznany sobie obszar***. Ile go jeszcze czekało! Myśl o otaczającym go, olbrzymim świecie była przerażająca. Niezbadane puszcze, tajemnicze kraje, groźne zwierzęta, prastare bestie, które wydobyły się na ten świat z najgłębszych czeluści piekła, czający się przy szlakach zdegenerowani rabusie, płatne trakty, wszystko to budziło w Truchocie dogłębny lęk. Lęk, który znikł prawie natychmiast, jak tylko ujrzał przed sobą... ją! Ochotną, całej dziewiętnastoletniej, kuszącej postaci. Ubrana w krótką, prostą spódnicę, w kolorze błękitu. Poniżej... Ach! Najwspanialsze nogi na świecie, niczym dwie, wyniosłe kolumny**** zdobiące świątynię Bogini Miłości Achtymidy. Jej piersi, dumne rzucające wyzwanie całemu narodowi męskiemu, zarysowane pod opinającą je białą koszulą - każdy z rodziny Kowala, na jego wyraźne życzenie, chodził ubrany w białą koszulę. W tym właśnie momencie, wzrokiem Truchota, można by smarować kanapki... Mag przestał oddychać. Gdzieś obok, cztery kobiety pochylały się nad jakimś omdlałym staruszkiem. Inna kobieta biła drewnianą laską swojego męża, który, nie bardziej czuły na te ciosy co sama laga, podążał wzrokiem za oddalającą się Ochotną. — Hej! Ty! - krzyknął !Spark. - Skoro mamy już g d z i e ś jechać, to w drogę! — E...e? Ach, tak, jasne. W drogę zatem. — Jeszcze mi nie powiedziałeś gdzie się udajemy. I po co? - narzekał księga. — Do...do Estergardu...tak jakby. Najpierw jednak wstąpimy do druidów z Lasu Ostrożności. Może nam pomogą - wraz ze zniknięciem Ochotnej mag odzyskał panowanie nad sobą. Ktoś z boku krzyczał z bólu. - Jeżeli druidzi nic nie wymyślą to, cóż, nie pozostanie mi nic innego jak tylko udać się do tego miasta i spotkać się z tym całym Wiedzakiem. — Co?! Myślałem, że nie jesteś taki głupi, przynajmniej nie aż tak! Jechać taki szmat drogi... I po co? Tylko po to, żeby dowiedzieć się co takiego masz zrobić! — Ja wiem co mam zrobić - bronił się Świst. - To t y nie masz pojęcia co przeżywam siedząc tu bezczynnie. Padłem ofiarą czegoś dziwnego i to mnie może z a b i ć! Zresztą, nie powiedziałem, że na pewno pojedziemy do tego całego Estergardu. Odwiedzimy przecież jeszcze druidów - mag popatrzył na latającego nerwowo księgę. Żałował, że wypuścił go z plecaka. - A ty, ty jedziesz ze mną. Właściwie to lecisz. Chyba nie muszę ci przypominać, że jesteś, ze swoim właścicielem, z w i ą z a n y zaklęciem, które to zresztą utrzymuje cię przy życiu. — Wolę określenie "Pracodawca" - rzucił księga ponuro - jeśli już. — Może być. Ruszyli w dalszą drogę. Mag nie bez powodu planował odwiedzić najpierw druidów z Lasu Ostrożności. Druidzi byli mądrzy - jak mawiali okoliczni mieszkańcy: "Oni widzą rzeczy, jakich inni nie dostrzegają." - istniała więc szansa, że oni będą w stanie mu pomóc. No i do osiedla druidów miał po drodze, co powinno mu dać chwilę wytchnienia w walce z tą dziwną częścią własnego umysłu, która wyraźnie się uspokoiła, odkąd Truchot ruszył w podróż. Jakiś hałas zwrócił uwagę Truchota, coś wyło i darło się niemiłosiernie, gdzieś w pobliżu. Aż podskoczył z wrażenia w siodle - aczkolwiek sprawiło mu to kłopot tym większy, iż tak czy siak był w nim rzucany bezwładnie na wszystkie strony; co by nie mówić najlepszym jeźdźcem mag nie był. Odwrócił głowę w poszukiwaniu tego co wydawało z siebie te piekielne, opętańcze wycie; chociaż już w zasadzie wiedział skąd się ono bierze. Taki kataklizm mógł mieć tylko jedno wytłumaczenie. Obrzympolec. Pierworodny Kowala, starszy brat Ochotnej. Dwudziesto czy też dwudziesto dwu letni mężczyzna. Obrzympolec wyglądał jak niedźwiedź. Gruba ponad wszelką miarę szyja, szerokie niczym stodoła bary, bicepsy wielkości główek kapusty. Chciałoby się powiedzieć, że to pewny zastępca ojca. Niestety, odkąd w Przeciwnościach pojawił się niejaki Skorek, bard, chłopak zmienił się nie do poznania. Jak dotąd spokojny, opanowany i posłuszny ojcu kupił, u przejeżdżającego przez wieś handlarza, lutnię. Wydawał z niej dźwięki tak straszne, że pękały od nich kości, a mózg nieostrożnego słuchacza zmieniał się w rzadką, roztrzęsioną galaretkę. Swego czasu, złożono Obrzympolcowi propozycję wstąpienia do królewskiej armii. Z pomysłu jednak zrezygnowano ze względu na obusieczny charakter takiej broni. Jedynym zaś, znanym ludzkości bardziej straszliwym dźwiękiem od gry Obrzympolca na lutni był jego śpiew. W oka mgnieniu, ulica wokół Truchota wyludniała. On sam zaś, podjął szybką, ze wszech miar słuszną decyzję o kontynuowaniu podróży w szybszym tempie. Koń, też nie w ciemię bity, przyśpieszył kroku niosąc podskakującego na swym grzbiecie Truchota ku czekającej ich przygodzie. Tuż za wioską, na skraju Lasu Ostrożności, Truchot Świst, jego koń i !Spark, zatrzymali się przed drogowskazem. Był to wbity w ziemię, nieociosany, nawet nie obdarty z kory pieniek brzozy (właściwie była to zwykła brzózka, która za pomocą druidycznej magii, przekonana obietnicą nawożenia i podlewania, zgodziła się pracować jako drogowskaz), z przymocowanymi do niego - za pomocą sznurka, gdyż druidzi pilnowali aby drzewom nie działa się przesadna krzywda - dwoma strzałkami. Jedna z nich wymierzona była na północ, pokazując tym samym widniejącą w dole wioskę Przeciwności, druga wskazywała południe, czyli w głąb lasu. Na obu widniał ten sam napis: "Do osiedla druidów". Poniżej strzałek, przymocowana tym samym sznurkiem, wisiała tabliczka z ostrzeżeniem: "Uwaga! Gadające krzaki jałowca". — Mm, pięknie - stwierdził księga. - To znaczy, że gdzie mamy się udać? — Na południe oczywiście. Wydaje mi się jednak, że powinniśmy rozbić obóz, zmierzcha już, a ja nie mam zamiaru podróżować przez ten las nocą. — Jasne. Nie sądzisz, że lepiej byłoby wyruszyć o świcie? Nie musielibyśmy rozbijać obozu o rzut... dwa rzuty kamieniem od Przeciwności. — Nie denerwuj się tak. To była decyzja podjęta pod wpływem chwili. — Ach tak. No skoro tak twierdzisz - kpił księga - to wszystko jasne. Świst nie dziwił się nerwowości swego towarzysza. W końcu wyruszyli w długą podróż, która mogła się okazać niebezpieczna dla nich obu. Księga się martwił. — Daj spokój, ciesz się lepiej wycieczką. Możesz to traktować - Truchot zastanowił się chwilę - jak piknik poza domem. To bardzo popularna rozrywka w niektórych częściach świata, o ile wiem. — No, tak. Oczywiście, na pewno wszyscy robią to właśnie nocą. — Nie możesz przestać? — Z trudem, ale może mi się uda - warknął księga. Ciągle był rozdrażniony. — Byłbym wdzięczny. Nie hałasuj już jeśli można i się nie ruszaj. Tak, chodź do mnie, potrzebuję trochę papieru na ognisko. — To! To, było niezwykle śmieszne! - !Spark nie posiadał się z oburzenia. — Och, daj spokój... Mi też się to wszystko nie podoba. Ale nie mam wyjścia, a podróżując wolę mieć cię przy sobie na wypadek niebezpieczeństwa. — Oczywiście - odparł !Spark udobruchany z lekka. - Beze mnie nie dałbyś sobie rady. Mag pokiwał głową. — Rozpal to swoje ognisko, jeśli musisz. Ale trzymaj je z dala ode mnie. — Nie ma powodu do obaw. — Tak? A czym je rozpalisz. Truchot pokazał księdze trzymaną w garści ściółkę i tajemnicze pudełeczko zabrane z wieży. Pozostałość po starym Kosmo. Pudełko było niewielkie, o kształcie wydłużonego prostokąta, wykonane było z utwardzanego papieru i czegoś jeszcze, jakiejś brązowawej substancji pokrywającej dłuższe boki tego niewątpliwie magicznej natury urządzenia. — W środku są takie wąskie patyczki - wyjaśnił !Sparkowi. - Zaś na końcu każdego z nich znajduje się przedziwna kulka, wykonana z jakiegoś tajemniczego, przynajmniej dla mnie, materiału. Jeśli potrzeć tym o boki pudełeczka, uzyskamy ogień. — O, pokaż! — Czekaj, najpierw nazbieram jakichś gałęzi. I więcej tej ściółki. W kilka chwil później płonęło już ognisko. Siedzieli w milczeniu wpatrując się w podskakujące wesoło ogniki i rozmyślali o wszystkim co może ich spotkać podczas wyprawy. Nagle, z ciemności, z lasu, dobiegło ich czyjeś wołanie: — Hej! Kto tam?! Truchot poderwał się gwałtownie na równe nogi, ze zwinnością o jaką sam siebie nawet nie podejrzewał. Szukał w pamięci jakiegoś zabójczego, czy chociażby obronnego zaklęcia. Oczywiście nie znalazł w niej nic takiego. — A... Kto pyta? — Dzierżyborek. Mag odetchną z ulgą. To tylko Dzierżyborek, myśliwy z Przeciwności. Myśliwy był to przedziwny. Kompletnie pozbawiony zmysłu orientacji, doskonały tropiciel i łowca; wielokrotnie gubił się biedak w lesie - czasami nie wracał przez kilka tygodni. Najgorsze, że był w każdym calu myśliwym. Potrafił się skradać jak mało kto, nie zostawiając przy tym żadnych śladów swojego przemarszu; do tego stopnia, że nawet on sam - jak było już mówione, wyśmienity tropiciel - nie potrafił ich potem odnaleźć. Skoro więc nie pamiętał, z której strony przywędrował, ani też nie pozostawił za sobą żadnego tropu... Dość powiedzieć, że gdyby nie potrafił zorganizować sobie pożywienia, czy wody - w lesie nie radził sobie jedynie z odnajdywaniem drogi powrotnej - zmarłby niechybnie, gdzieś w Lesie Ostrożności, z powodu pragnienia, bądź też głodu. — Witaj Dzierżyborku! - powiedział Świst szczerze zadowolony ze spotkania. - Co słychać? To ja, Truchot Świst. Po sekundzie, zza krzaków wynurzyła się zmęczona, poszarpana i brudna postać tropiciela. Jego włosy, koloru pszenicy, były, jak zawsze, potargane. Opadały gęstą grzywą na sporej wielkości czoło, pod którym w głębokich kotlinach oczodołów czaiły się zielone iskierki oczu. Szczupła twarz Dzierżyborka pokryta była brudem - czy raczej, maskującym kamuflażem. Buty miał wysokie z czarnej skóry, w te wpuszczone były spodnie pokryte plamistym brązowo-zielonym wzorem. Mająca taki sam wzór jak spodnie kurtka, z klapami i czterema naszytymi kieszeniami, na której zawieszone były różnorakie przedmioty, a o którą Dzierżyborek zwykle dbał, była oblepiona błotem i w kilku miejscach nadszarpnięta - znak, że myśliwy ma za sobą ciężkie przeżycia. Na klapie spoczywały - po pięć na każdą stronę - bełty do kuszy, którą łowca trzymał w pokrowcu na plecach. Na ramionach zaś, w specjalnych pochwach było miejsce dla noży do rzucania, magicznych. Te właśnie noże stanowiły wieczne strapienie myśliwego, Virga i Phagos nieustannie poganiające Dzierżyborka do działania, z natury kłótliwe i nieprzyjemne. Łowca z Przeciwności otrzymał je w prezencie od starego Kosmo, pięć lat temu. Początkowo był z nich niezwykle zadowolony - w pewnym stopniu jest tak do dziś - przekonał się jednak, że magiczne, obdarzone własną wolą i, co gorsza, zdolnością mówienia noże, poza wieloma zaletami mają także wiele wad. Jeśli Dzierżyborek rzucał jednym z nich to zawsze trafiał. Co więcej, i Virga i Phagos zawsze, po każdym rzucie trafiały z powrotem na swoje miejsce na ramionach tropiciela. Miało to swoje dobre i złe strony. Dobrą było to, że nigdy ich nie zgubi, a złą, że jak je już postanowi wyrzucić wrócą do niego w chwilę potem. — Mag? Dzięki wszystkim bogom! Znalazłem drogę! Właściwie to wyczułem... Szukałem wioski, tam - myśliwy wskazał kierunek zachodni. - Ale przechodząc nieopodal poczułem dym z twojego ogniska. Nie wiedziałem, że to ty, ale chciałem zobaczyć kto to. Oczywiście wiedziałem jak wrócić. Wiesz, ja... — A to dobre - piskliwy głosik dochodził z prawego ramienia Dzierżyborka. Phagos. - Słyszałaś Virga? Ta nędzna podróbka myśliwego przez cały ten czas wiedziała jak wrócić. Niesłychane! — Tak? - głos Virgi był nie mniej piskliwy i przynajmniej dwukrotnie mniej przyjemny niż ten należący do Phagosa. - To po jaką cholerę łaziliśmy w tę i w tamtą stronę przez cały ostatni dzień. I poprzedni, i... — I kilka wcześniejszych - wtrącił Phagos. — Właśnie. Łaziliśmy przez wiele dni. W tą, tamtą, tą, tamtą. Skoro wiedziałeś jak wrócić od samego początku, to dlaczego nie wróciliśmy, powiedzmy, tydzień temu. Co? Głupia łysa małpa, powinieneś sam siebie upolować! — Otóż to. O jeden głupi pień mniej w tym durnym Lesie Wypaczoności. — Zamknąć się pręty! Ale już! - nie wytrzymał Łowca. - Albo każę Kowalowi przerobić was na gwoździe! Sam widzisz Truchot co ja z nimi mam - mężczyzna zademonstrował Świstowi najbardziej zbolałą ze wszystkich swoich zbolałych min, w jakie mogła się przyozdobić jego twarz. — Dzierżyborku. Nie mów do mnie na stojąco. Usiądź no tu. Zapraszamy. — Zapraszamy? To znaczy kto zaprasza? Ty i... i koń? — Nie bądź śmieszny ty dwunożny dziwolągu. On mówi o tej księdze! - Virga nie szczędziła swemu panu gorzkich słów krytyki. — Tym księdze - sprostował !Spark. - Jestem... — Kogo to obchodzi broszuro?! - uciął krótko Phagos. — Słyszałeś magu! - wydarł się magiczny księga. - Sam słyszałeś jak mnie nazwał ten przerdzewiały naramiennik! Phagos nie zamierzał pozostać mu dłużny: - Ty... - zaczął lecz nie dane mu było dokończyć. — Zamknąć się tępaki! - wrzasnął Dzierżyborek czerwieniejąc się nagle pod kamuflażem. Co dziwne oba noże posłuchały tego polecenia. Posłuchał nawet !Spark i sam Truchot, który nie był pewny czy słowa łowczego skierowane były tylko do noży, czy też do ogółu. A jedna z zasad Reguł Zachowania Życia Na Wszelkich Bezdrożach Wilhelma Nieustraszonego głosiła, że: "Koniecznym jest zrozumienie tej prostej reguły, iż nie należy pod żadnym pozorem drażnić człowieka z kuszą. Niezależnie od tego czy jesteśmy pewni jego intencji, czy też nie. W przeciwnym razie mamy trzy możliwe zakończenia: Tragiczne, Jeszcze Gorsze, bądź Całkowicie Fatalne". — Kto by pomyślał - odezwał się znowu tropiciel, tym razem już spokojnie - gadająca... gadający księga. No, ale ja w końcu mam dwa gadające noże, więc... Nieważne - Dzierżyborek westchnął. - Szczęście, że was spotykam. Zdaje się, że Smętek czegoś ode mnie chciał. Powiedziałem mu, że jak wrócę to załatwimy tę sprawę. Było to chyba... Trzy tygodnie temu? Kto by pomyślał, że ten las jest taki wielki? — Rzecz jasna nie wiesz, o co chodziło Smętkowi? - spytał Świst. Smętek był sołtysem w Przeciwnościach - sam nazywał siebie "burmistrzem". Mag nawet go lubił. — A, nie wiem. Nie było to chyba specjalnie ważne. Zaraz! Wybierasz się gdzieś? - tropiciel zauważył wreszcie, że znalazł Truchota poza wioską. — Nie uwierzysz - mruknął !Spark - co ten wariat wymyślił. Otóż... - księga chciał pewnie wytłumaczyć cel ich podróży w możliwie obraźliwy dla Truchota sposób, lecz niewątpliwy ciężar spojrzenia maga spowodował, iż się rozmyślił. — Podróżujemy do Osiedla Druidów - rzekł Świst. - Potem może jeszcze dalej. W chwili obecnej nie wiem. — Gdzie byś nie jechał, potrwa to z pewnością masę czasu - wtrąciła się Virga - skoro przejechałeś dopiero taki kawałek, a już rozbijasz obóz. — To dziwne - zauważył !Spark - ale zgadzam się z tą cholerną strugarką... — Czekaj! - wykrzyknął Dzierżyborek do maga jakby ten miał się gdzieś oddalić. - Chyba mam coś dla ciebie. Niedawno upolowałem dzika. Wiesz, właściwie nie jest mi potrzebny. Zrobiłem to, ot tak, dla sportu. Mogę ci go... Zaraz, gdzie ja go położyłem? Myśliwy ruszył raźno w stronę lasu. — Hej Dzierżyborku! Dzik jest mi niepotrzebny; co miałbym z nim zrobić? To nie kanapka, nie zmieści się w moim plecaku -Dzierżyborek go nie słuchał. - Wracaj, bo się znowu zgubisz! - krzyknął Świst za oddalającym się mężczyzną. Może się i o niego nie troszczył, ale dobrze by było mieć jeszcze kogoś przy sobie. Wołał jednak na próżno, Dzierżyborek nawet się nie obejrzał, zanurzając się coraz bardziej pomiędzy drzewa. Gdzieś z głębi lasu dobiegło jeszcze do uszu maga: — Spokojna głowa. W końcu jestem myśliwym, nie? Cała ta wioska ma mnie za jakiegoś niezdarę. — Bo jesteś niezdarą, ty cholerny dziwolągu. Gdzie nas znowu wleczesz?! - Virga mówiła coś jeszcze, lecz Truchot tego nie usłyszał. Dzierżyborek szedł radośnie przez las. Oczywiście był ostrożny, niezwykle ostrożny; dbał aby nie czynić najmniejszego nawet hałasu. Jego ciężkie buty, stawiane rozsądnie i z namysłem, nie miażdżyły suchych gałązek, nie szeleściły w zalegających ziemię liściach i nie zostawiały za sobą żadnych śladów. Tropiciel był dumny ze swojego sposobu poruszania się po lesie. Nikt, tak jak on, nie potrafił podejść zwierzyny, nikt, ale to nikt nie umiałby się tak zlać z otoczeniem. Zawsze ludziom powtarzał: "Jeżeli kogoś trzeba w lesie znaleźć, ja go znajdę. Jeżeli nie chcę by mnie znaleziono, nikt mnie nie znajdzie". Przelotnie zastanowił się nad faktem, iż od dłuższego już czasu nie czuje dymu z ogniska maga. Widocznie wiatr zmienił kierunek. Mruczał pod nosem: — Gdzie ja położyłem tego dzika? Powinienem sobie oznaczyć czymś to miejsce. — Oznaczyłeś je durniu! - syknął Phagos. — Martwym dzikiem - wyjaśniła Virga. Oba noże zaczęły się śmiać. — Gdzie ja go...? Hm, widziałem już to drzewo? Gdzieś tu powinien być, jestem pewien, że... — No tak - stwierdził Phagos. — Znowu? - Jęknęła Virga. — Zamiast gadać bzdury - zdenerwował się Dzierżyborek - moglibyście powiedzieć gdzie... To znaczy, skąd... Ech, to nie istotne idziemy tam - mówiąc to łowca nieomylnie ruszył na południowy zachód. - W końcu dojdziemy do wioski, no nie? Mag z niepokojem zauważył, że wiatr zmienił kierunek swego powietrznego marszu. Dym z jego ogniska, zamiast pomiędzy drzewa, tak jak do tej pory, kierował się na opadającą w dół, do Przeciwności łąkę. Nie było już możliwe, aby Dzierżyborek był w stanie go wyczuć i się nim kierować przy ewentualnym powrocie. Nieobecność tropiciela przedłużała się. Truchot był już właściwie pewien, że ten nie wróci. Czekał jednak cierpliwie. Przecież w chwili, kiedy się zniecierpliwi, mógłby zapuścić się w las i nawołując Dzierżyborka sprowadzić go z powrotem. Jednak widok majaczących w ciemności nocy drzew i tajemnicza, groźna cisza panująca w Lesie Ostrożności spychały tę chwilę ku odległej, nieokreślonej przyszłości. Zapewne będzie mu brakowało towarzystwa tego nierozgarniętego człowieka, brak ten będzie z pewnością dotkliwy, ale jakiś nocny drapieżnik czy - o tym wolał nie myśleć - krążący po lesie potwór, mógłby go dotknąć w o wiele bardziej bolesny sposób. Truchot Świst był samotnikiem - było nie było mieszkał we wieży całkiem sam; jeśli nie liczyć księgi - niekoniecznie z wyboru, ale przyzwyczaił się już, jako tako, do samotności. Mimo to, stoczył sam ze sobą krotką walkę. Iść, nie iść. Iść, nie iść... W myślach, wyimaginowanej, stworzonej dla potrzeb chwili zielonej roślince obrywał listki powtarzając swą wyliczankę. Iść, nie iść. Kiedy już wszystkie zielone płatki leżały na dnie jego umysłu stanęło na: nie iść. Westchnął, wzruszył ramionami i ułożył się do snu. Obok, wcisnąwszy się do plecaka, spał !Spark. Koń obserwował przez jakiś czas ognisko zanim sam zasnął: lubił widok ognia, przynosił mu miłe sny. ________________________________________________________________________________ * Rzecz jasna, Kowal posiada imię. Jest to jednak imię tak trudne do wymówienia, że mieszkańcy Przeciwności nie radzący sobie z tym problemem nazywają go po prostu Kowalem. Demon Galoglasgas zna na ten temat pewną zabawną historię. Otóż zdarzyło się, iż rodzice Kowala, byli pewnego dnia w kraju zwanym Yestihad. Tam też poznali uczonego we wróżbiarstwie, starego niczym węgiel Renedena. Ten zaś był synem... ** Truchot użył go tylko raz. Okazało się, że działa ono tylko wtedy, gdy w polu widzenia maga znajdował się już ogień. Świst wolał więc posługiwać się w tym celu bezpieczną, dobrze wysuszoną szczapą drewna zamiast parać się niebezpieczną magią. *** Nigdy w przeciągu tych paru lat, jakie spędził w Przeciwnościach pełniąc funkcję Maga Rezydenta, Truchot Świst, nie zwiedzał dalej wysuniętej na południe od "Złotego Koryta" części wioski. Działo się tak głównie dlatego, że przejeżdżając obok lokalu nie był wstanie odmówić sobie przyjemności spożycia kilku kropel serwowanego tam, wyśmienitego piwa. Również wyrabiana przez Jochasa (właściciela rzeczonego lokalu) tzw. "oszołomianka" stanowiła dla Śwista pokusę nie do odparcia. Skutkiem tego wszystkiego, każdorazowo po posiedzeniu w "Złotym Korycie" Truchot Świst nie czuł się już na siłach nie tylko do eksploracji nowych obszarów tego świata, ale i (nierzadko) do powrotu pomiędzy mury własnej wieży. **** Prawdę mówiąc kapłani owej Bogini nazywali "kolumny" w swej świątyni "wspornikami". Pełniły one funkcję bardziej praktyczną, niż ozdobną. Niemniej, trzeba uczciwie przyznać, że pisząc o kobiecych nogach słowo "kolumny" jest dużo lepszym wyborem niż "wsporniki".
Alver [ Generaďż˝ ]
Buhahahaha - wsrod osob, ktore to przeczytaja w calosci, zostana rozlosowane atrakcyjne nagrody!!! A teraz wybaczcie ide spac... przyda mi sie to :) Nie nie macie racji, jestem calkowicie normalny... tyle, ze berserker...
AnankE [ PZ ]
Alverq sloneczko Ty nasze! :-))) Zebralo mi sie dzisiaj na nocne czuwanie. I jak tylko dostrzeglam, ze TEN! topic wskoczyl do gory to az oniemialam z wrazenia!!! Zbawco, tym razem tego jest tak duuuuuuzo! Jakze mam Ci dziekowac??? No, nie wiem co mam powiedziec...no qrka nie wiem!!! ALE RADOCHA!!! :-))))))))))) Pozdr
Alver [ Generaďż˝ ]
AnankE - czytaj, czytaj! Zanim Soul skasuje ze wzgledu na wysoka szkodliwosc spoleczna mojego czynu ;))) Hmmm, czy ja nie mialem isc spac?
AnankE [ PZ ]
Alverq ja juz to zapisalam na hdd!!! :-)))))))) Idziesz juz spac?! :-((( Naprawde?! ;-)
Alver [ Generaďż˝ ]
Sam jeszcze nie wiem... Ktora godzina? ;)
AnankE [ PZ ]
Nie mam zielonego pojecia i wole nie wiedziec, bo moze dojde jeszcze do wniosku, ze zmeczonam bardzo i pora nyny... : -)
Alver [ Generaďż˝ ]
Zzzzzz.... Nie ma zartow AnankE ;) [zaraz, zaraz, jak to nie?] No dobra sa... ale [zadne ale, sa i juz!] Tak, tak.. W kazdym razie ja juz ide... jak to szlo?... nyny [zdecydowanie podoba mi sie to okreslenie] Tak ide.. wiecie, to cos w kwadratowym nawiasie to nie ja, to ON [hehe, wlasnie, JA] czyli moje gorsze ja [grrr]. Jesli potrafi napisac cos na forum, znak to nieomylny, ze pora udac sie... [wiemy, wiemy] No, to OK. Do zobaczenia jut... dzisiaj o pozniejszej godzienie :) [Nudziarz :P] Ehhh....
AnankE [ PZ ]
Taaa...TO bylo takie...takie multi! :-) W taki razie w klimacie: dobry wieczor i dobranoc! :-) Pozdr
Adamus [ Gladiator ]
AnankE --> Zacznę od literatury. Na temat Diuny był już wątek na tym forum (zresztą na jaki nie było?). Moje zdanie brzmiało następująco: Diunę pierwszy raz przeczytałem ze dwadzieścia lat temu i od tego czasu zrobiłem to jeszcze chyba z sześć, albo siedem razy. Dzieci Diuny załatwiłem sobie jeszcze w czasach gdy nikt o niej w Polsce nie słyszał. Była to tzw. "klubówka", przetłumaczona przez jakiegoś pasjonata, przepisana na maszynie i odbita na ksero. Takie "książki" były rozprowadzane w klubach SF i kosztowały tyle co trzy czy cztery normalne pozycje. Nie chwaląc się miałem ich sporą kolekcje. Jak nastały normalne czasy wszystkie te tytuły zaczęły wychodzić w normalny sposób. Kupiłem wtedy całą serie DIUNY wydaną przez Phantom Press w latach 92-93 i jak skompletowałem całość usiadłem wygodnie i zagłębiłem się w lekturze. Z olbrzymią przyjemnością przeczytałem Diunę, Dzieci Diuny też były świetne, zresztą jak zawsze gdy je wcześniej czytałem. Zabrałem się za Mesjasza i też go przeczytałem z przyjemnością, ale zauważyłem pewien spadek jakości. Bóg Diuny mnie zawiódł jeszcze bardziej, nie mówiąc już o Heretykach, zdecydowanie coraz bardziej było widać że Herbert pisze te książki dla kasy a nie dla czytelników. Natomiast Kapitularza nie udało mi się przeczytać do końca, nie dałem rady. Do dziś co jakiś czas lubię wrócić do Diuny, Dzieci i Mesjasza, ale pozostałe części to już nie jest to. Oprócz komarów nie lubię też innych rzeczy (np. wątróbki, brrrrr :-))) a zwłaszcza chamstwa i oszołomów różnego kalibru (na temat pewnego ich rodzaju moją wypowiedz już znalazłaś :-))). Tak Masz rację Alver jest dobry :-))). Po przeczytaniu tego co napisał, nie pozostaje mi nic innego jak tylko odłożyć pióro na półkę i przegonić moje grafomańskie skłonności na koniec świata :-(. Nie, no chyba sie tak łatwo nie poddasz? Przecież nie ma nic prostszego, wystarczy że przejrzysz te 800 moich postów i wszystko będzie wiadome :-))). Ale żeby Cię nie zniechęcać, to podpowiem że ta informacja znajduje sie w wątku stworzonym przez jeszcze jedną przedstawicielkę płci pięknej na tym forum :-))). Pozdrawiam A swoją drogą, to widzę że lubisz sobie pogadać :-)))))
Alver [ Generaďż˝ ]
Widze, ze bakcyl weekendowy wciaz i wciaz zbiera krwawe zniwo... Zadnego posta w ciagu... hmmm.... wielu godzin :-( Pozytywnym wydarzeniem jest na dzis post Adamusa, ktory idac w slady Najmilejszej-Panujacej-Nam-AnankE poprawia mi humor poklepujac moje ego. Fakt, iz zrobil to w trzeciej osobie (slowa byly skierowane nie do mnie)... moze powinienem udac, ze tego nie slyszalem i zaczekac az powtorzy? ;) Nie wiem tylko dlaczego wspomniany kolega chce odkladac cos na polke, a zaraz potem pogonic za czyms innym na koniec swiata. Rozumiem joging w modzie, ale bez przesady... ;) Poza tym, miloby bylo, gdybym nie tylko ja narazal na szwank moja dume odslaniajac sie tu z moja radosna tworczoscia... Pozdrawiam AL Czywajacy Takze Podczas Weekendu
dżichad [ Pretorianin ]
o mein got ! komu sie chcialo tyle pisac ....
Alver [ Generaďż˝ ]
Mnie. Przeczytales? Masz zamiar wziac udzial w konkursie? :)
Adamus [ Gladiator ]
Alver --> Skoro tak się napraszasz :-))))). Naprawdę niezły tekst. Jdę wypic piwo i wyrzucić długopis ;-).
Szaman [ Legend ]
AnankE: Nie idzie mi juz o to "zapracowanie", bo jedno i drugie da sie polaczyc (jestem tu min. kilka razy dziennie, ale czytam, no, staram sie czytac - bo zadko kiedy ktos tu jest), zdecydowanie bardziej wole powrocic do pisania czego innego... a tu juz dwa dni mijaja i nic... I jeszcze szybki nius: Wlasnie wrocilem z "uroczystosci". Slicznie bylo, ze az szkoda, ze po wszystkiem. I nawet mi sie pogode zgodnie z zyczeniem gospodarzy zalatwic... Alver: Ja tez przeczytalem...
Alver [ Generaďż˝ ]
Szaman - gratuluje, wygrales ten oto wspanialy, wielozadaniowy toster!!! Po odbior nagrody mozesz sie zglosic na sesji, w ktorej bedziemy uczestniczyc w... wlasnie kiedy? Rozumiem, ze to Twoja sprawka, ze jeszcze nie gramy, co? ;)
Alver [ Generaďż˝ ]
Adamus - piwko powiadasz? OK... Ale dlugopisu nie wyrzucaj, kto wie do czego Ci sie jeszcze przyda. Moze kiedys wykonasz przy jego pomocy skreslenie w TOTKA za jakis 1mln? Byloby Ci glupio, ze chciales go wyrzucic :))
Szaman [ Legend ]
Znowu zgubilem czasownik... "I nawet mi sie pogode (...) UDALO". Ale jak czlowieka leb boli i jest niewyspany, to moze chyba bledy popelniac? No to na dzisiaj mam wyrobiona norme "2-4 wersowe posty np. 2 razy dziennie na tenze topic"...
Szaman [ Legend ]
Tak, Alverku, to ja stoje za tym wszystkim... lacznie z naszym zadluzeniem narodowym i tym, ze politycy kradna. A za reszte odpowiada pani przewodniczaca...
Szaman [ Legend ]
Hmm... jeszcze nigdy nie napisalem trzech postow z rzedu... Ale moze ktos sie bedzie czul obrazony takim glupim pisaniem...? Pozniej sprawdze reakcje spoleczenstwa.
Szaman [ Legend ]
Taaa... najpierw narzekaja, ze nikogo nie ma, a pozniej jak juz czlowiek sie pojawi, to oni znikaja... i badz tu czlowieku madry... Wow... to moj czwarty post z rzedu, jak tak dalej pojdzie, to sam do 100 dociagne... Ale jeszcze tu za chwile zagladne.
AnankE [ PZ ]
Najpierw reakcja spoleczenstwa: YEEEEEEEEESSSSSSSS!!!!! No nareszcie!!! :-))) A teraz chronologicznie! Adamus--> to co napisales o "Diunie" po raz kolejny udowodnilo mi jak malo wiem o... "Diunie"! A ja jak ufoludek jakis pytam sie czy Ty wiesz. Juz dawno sie tak z siebie nie usmialam! :-))) W tym miejscu niestety sie z Toba nie zgodze. ;-) Alver nie "...jest dobry...". On jest: bardzo dobry! Niezwykly prawde mowiac! [Jezu Alverq idz lepiej po kropelki uspakajajace, albo poszukaj Yarr'a ;-)] Ja juz sie uzaleznilam na Tajfunie kiedy czytalam "Niesamowite Przypadki Rabina Alvera". Jednak trzeba przyjac do wiadomosci, ze to Mistrz N&N (czyt. Niedoscigniony i Niezrownany) i w zadnym wypadku nie odkladac wszelakich artyluków pismienniczych na polke! :-))) Ja nigdy sie latwo nie poddaje!!! Ale...dopoki siedze na modemie dopoty nie mam szans, zeby "powalczyc" efektywnie. :-) Twoja podpowiedz wskazywlaby, ze jest to naprawdopodobniej watek zalozony przez Maginie. Moze byc takze Holgan i chyba Kacha, wiecej forumowiczek nie znam. W poniedzialek dorwe sie do SDI, a wtedy...wszystkie sejfy, tajemnice i inne takie stana przede mna otworem. :-))))))) btw 8.18 w sobote?!!! Czyzbys byl pracoholikiem?! ;-) Aha! I nie wiem jak to jest z tym moim pogadaniem sobie. "Chatowalam" na forum pierwszy raz, (nawet na Tajfunie tego nie robilam), na ircu bylam ze dwa razy, no i Sylwestra przegadalam na tajfunowym chacie. Ale coz mozesz znac czlowieka cale zycie, az przyjdzie dzien kiedy cie zadziwi! ;-) Alver--> witaj Czuwajacy. Mnie jury konkursowe zdyskwalifikowalo?! ;-) Nie sluchaj Szamana, sam wiesz jak to z nim jest. Od kiedy wygrazal sie, ze wszystko w pien wytnie to przychodza mu do glowy rozne futurystyczne teorie, jak np. ta, ze p. przewodniczaca jest za cokolwiek odpowiedzialna. Tak, zebys nabral zdziebko sesjowej orientacji to wyjasniam, ze ostatnio dzieki nieprawdopodobnej "zgodnosci" w walce naszej druzyny postalam ubita przez zwyklego prostaczka, a z nich wszystkich mialam najnizsze KP! Druzynka, owszem solidarnie, zawlekla moje zwloki do swiatyni bez dachu, ale...potem ups...zapomniala mnie wskrzesic. Zostalam wiec pozostawiona na pastwe nie wiadomo czego, az rozdziobia mnie kruki i wrony! ;-)))))))) btw czekamy na efekty pracy Szamana i naszego kaplana bezboznego, czyli Underhill'a. Szaman--> gonca juz poslalam, jak zapewne wiesz! :-) A moglbys i u mnie cos z pogoda zrobic? Nie daloby sie tak bzzzzz uroczystosci? ;-) I od czego Cie boli tam gdzie Cie boli, no chyba nie od "uroczystosci"? ;-) Pozdr
AnankE [ PZ ]
Rety znowu mi eleborat wyszedl! ;-)
Szaman [ Legend ]
Goniec przegoniony, elaborat przeczytany, pogody nie ruszam, bo to zakluca rownowage w przyrodzie (i sily juz nie mam zeby z cholera walczyc)... SDI... ladnie. Swietnie... To ja sie chyba pozegnam...
Szaman [ Legend ]
Ale jeszcze chyba nie teraz, bo jeszcze troche posiedze (tylko po co?). A dlaczego mnie boli? Juz powinnas wiedziec. Zwiazki tego z uroczystoscia sa tylko posrednie i w ciemno chcialbym znalezc sie na niej po raz drugi (pewnych rzeczy nie zapomne dlugo... i to bardzo). Chociaz podroze niezbyt mi sluza... I jeszcze cos do Alvera: Na co mi toster, skoro nie jadam tostow? W ogole nie jadam sniadan, a na kolacje (o obiedzie nie wspominajac) pochlaniac tosty to dla mnie zbyt awangardowe. No i z przekazaniem moga byc problemy... A moze to multi-toster, co to i posprzata, dziecku pieluche zmieni (jakby mi to potrzebne bylo do czegos...), w trzode nakarmi, a wszystko to z jednoczesna edukacja wlasciciela przy pomocy nowoczesnych, multimedialnych pomocy naukowych...? Hm, jakis mi dlugi wyszedl ten post... chyba mi sie nudzi w trakcie tego calego oczekiwania (niektorzy wiedza na co czekam w srodku nocy...), wiec moze jeszcze cos bezsensu napisze, zeby tylko bylo tego wiecej. A moze lepiej wyslac wiecej malych postow, zamiast jednego duzego? Bedzie wygladalo, jakbym na jakims kablu siedzial i sobie pisal co jakis czas... z drugiej strony to moze byc uwazane za spam i jeszcze mnie zablokuja? No i mi takie pisanie poza ciaglym "Odpowiedz"-"Wklej"-"Opublikuj" nie przyniejsie niczego (awans na jakiegos generala, czy jak to sie zwie? Wyzej PiJSZ i tak nie podskocze...). A moze zamiast tak bez sensu klepac, zrobie cos z panszczyzny? Nie, lepiej nie... przeciez to ludzie pozniej beda musieli (?) czytac... Boze, dopiero 00.45... chyba skoncze, bo inaczej ze mna skoncza. To delikatna probka tego, co sie dzieje w moim umysle chaotycznym (ostro ocenzurowana, boscie nieprzygotowani na takie eksterma). Ale zanim skoncze, to jeszcze jedno: Jak Alverku, mozesz byc jednoczesnie Iluzjonista (mag specjalista), zlodziejem i BERSERKEREM? Takich lamancow to nawet mistrz Azure nie testowal...(bo ich ustawa nie przewiduje).
Szaman [ Legend ]
No, no... ten poprzedni post jest jeszcze dluzszy po opublikowaniu, niz sie wydawal w trakcie pisania... Ale przeciez ja mialem znikac.
Szaman [ Legend ]
Halo...? Halo? HALO?! Hmmm...
Alver [ Generaďż˝ ]
Zaskoczyliscie mnie teraz mosci Szaman. Rozumiem, ze przez caly okres, kiedy to siedziales cicho zbierales po prostu sily, do... no do tego co widac powyzej ;) Bardzo dobrze... Szamanie obawiam sie, ze moj (w krotce Twoj!) toster nie wydoi Twojej krowy, ani nie pozmywa naczyn. Nadaje sie za to idealnie na przycisk do papieru, a przy uzyciu dwoch dodatkowych blaszek (ktore otrzymasz ode mnie calkowicie za darmo!!) swietnie radzi sobie z prasowaniem bielizny! Adamus - cos tak ucichl? Za duzo tego piwa bylo? ;) AnankE - wspolczuje zgonu (to zawsze jest bolesne doswiadczenie, nie zaleznie od sposobu zejscia) i nieczulej druzyny "przyjaciol". Badz pewna, ze kiedys odnajde Twe zwloki i wskrzesze ;) Co do stanu mojego zdrowia po tak naglym wylewie pochwal... Coz, mialem ostatnio okazje do zuzycia dostarczonej mi przez nie energii i moim obwodom nie grozi przeladowanie. Nie boj sie wiec ;) Ktos jeszcze? - chyba nie, aczkolwiek nie chce mie sie przewijac tego wszystkiego do gory, aby odpowiedziec na cos, o czym zapomnialem... Jesli wiec cos przegapilem prosze zwrocic mi uwage, ok? ;) Moze tak nowy watek? Po tym calym Truchocie nabral nieco na wadze... :) Ktos zalozy? Pozdrawiam Ja
Alver [ Generaďż˝ ]
Halo? ... Tak, slucham?
Alver [ Generaďż˝ ]
Popatrz Szaman, ze nie zauwazylem tego Twojego posta z "halo" wczesniej... Dziwne nieprawdaz?
Alver [ Generaďż˝ ]
Teraz bede z Toba konkurowal w pisaniu jak najwiekszej ilosci postow pod rzad... co Ty na to?
Szaman [ Legend ]
A jednak jest tu jakas akustyka... Zara przeczytom i odpowim, bo w on-line to trudno...