Dabster [ Byle do przodu... ]
"Skradziona"
Zaczne od poczatku. Czasem z przyjaciolmi przesiadujemu w swoim parku na laweczkach. Przewija sie tam duzo osob. Czasem siedzimy tam nawet w 10. Wszyscy sie dobrze znamy i z pewnoscia nikt nieczego wsrod na by nie ukradl. Jeden "przyjaciel" (znamy sie 11 lat) siedzial obok mnie i twierdzi, ze ukradlem mu telefon. Prawda jest taka, ze ja tego telefonu nawet na oczy nie widzilem. On podniosl wrzask i polecial zglosic kradziez na policje. Pozniej ktos znalazl jego telefon w zupelnie innym miejscu i chcial mu go oddac. "Poszkodowany" wyjal z niego karte i wyrzucil na ziemie. Powiedzial, ze sprawa jest na poilicji i juz nie chce telefonu. Mam swiadkow, ze to nie ja zrobilem i sa swiadkowie, ktorzy znalezli jego telefon w zupelnie innym miejscu. Co moze z tej sprawy wyniknac? Wiem, ze raczej nic, ale chce byc pewien. Swoja droga po zakonczeniu sprawy zlapie togo czlowieka i poobijam mu pysk. Nie zrobibym tego, gdyby nie rozgadywal ludziom, ze jestem zlodziejem (kim jak kim, ale zlodziejem nigdy nie bylem i dla mnie to prawdziwy dyshonor). Moze to niezbyt humanitarne, ale jego zachowanie zakrawa o chorobe psychiczna i watpie czy uda sie to wyleczyc w inny sposob...
Dabster [ Byle do przodu... ]
NIE WPISYWAC SIE, WATEK PRZEZNACZONY DO KASACJI...