GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Granice absurdu cz.2

18.08.2004
12:00
[1]

Szalony_Pelikan [ Konsul ]

Granice absurdu cz.2

Poprzedni wątek był na inny temat, ale tytuł moim zdaniem bardzo dobrze oddaje treść artykułu. Trochę to długie, ale myślę, że warto.

Oko w pępku Wielkiego Brata

Lifting twarzy, korekcja nosa, odsysanie nadmiaru tkanki tłuszczowej, powiększanie piersi – temu wszystkiemu poddała się Marnie Rygiewicz na oczach milionów telewidzów.

GABY WOOD
18.07.2004

W czasie największej oglądalności Marnie Rygiewicz, 35-letnia matka dwóch synów, opowiada przed kamerą, co w jej życiu jest nie tak. 10 milionów telewidzów dowiaduje się, że mąż odszedł od niej 10 lat temu i od tego czasu ani razu nie była na randce. Jest wykończona sprzątaniem, gotowaniem i chodzeniem na mecze bejsbolowe. Kiedy przyjeżdża rano do firmy w Michigan, gdzie pracuje jako konsultantka medyczna, codziennie słyszy pytanie, czy się wyspała. Pogubiła się w tym wszystkim. Kamera cofa się, pokazując zespół ekspertów wysłuchujących ze współczuciem historii Marnie.

Stały terapeuta programu mamrocze coś o poczuciu własnej wartości, a lekarze proponują pomoc: plastykę czoła, lifting środkowej części twarzy, korekcję nosa, likwidację worków pod oczami, podniesienie kącików ust, powiększenie ust, lifting podbródka, powiększenie piersi, usunięcie nadmiaru tkanki tłuszczowej z okolic brzucha, ud, łydek i kostek u nóg, wybielenie zębów i założenie mostka oraz licówek kosmetycznych (cienkich płytek naklejanych na zęby w celu poprawy ich kształtu i koloru – przyp. FORUM).

Marnie skwapliwie wyraża zgodę na te zabiegi i zaczyna przygotowywać się do opuszczenia domu na parę miesięcy. Przez ten czas ma mieszkać w hotelu w Los Angeles. Nie będzie jej wolno ani razu przejrzeć się w lustrze.

Całkowite przeistoczenie

Następnie widzimy obandażowane ciało Marnie. Kobieta jest obolała i marzy o zdjęciu pasa podtrzymującego podbródek. Wydaje się przygnębiona i nie wychodzi z pokoju. Po trzech dniach zjawia się Nely Galan – osobista trenerka Marnie i realizatorka programu. Jest ona zawiedziona swoją podopieczną, która sześć razy w tygodniu miała spędzać dwie godziny na siłowni. To tak się odwdzięcza za te wszystkie wspaniałe zabiegi, które zrobiono jej bezpłatnie?

Po paru miesiącach (a właściwie minutach z perspektywy telewidzów) Marnie jest już udoskonalona. Ubrana w różową suknię wieczorową wchodzi do sali z przyciemnionym oświetleniem. Tam czekają na nią twórcy jej nowego wyglądu. Chirurdzy dają wyraz satysfakcji, terapeuta i dentysta klaszczą. Marnie ma też okazję, żeby po raz pierwszy przejrzeć się w lustrze. Patrzy, trwożnie zasłaniając twarz palcami, po czym zalewa się łzami.

„The Swan” (Łabędź) to jeden z trzech programów emitowanych w USA w ciągu kilku ostatnich miesięcy, w których pacjenci i zarazem współzawodnicy przechodzą operacje plastyczne mające odmienić ich życie. Z kolei „Extreme Makeover” (Całkowite Przeistoczenie) pokazywane przez stację ABC przypomina programy, w których na nowo urządza się wnętrza domów. Uczestników, przedstawiających obraz nędzy i rozpaczy, przerabia się nie do poznania. W ostatecznym rozrachunku zabiegi pozbawiają ich co prawda charakteru, za to zwiększają ich wartość rynkową. Gotowy produkt pokazuje się następnie rodzinom, które wyrażają zachwyt mniej lub bardziej przekonująco.

W programie „I Want A Famous Face” (Chcę mieć znaną twarz), pokazywanym przez MTV, uczestnicy przechodzą operacje plastyczne, żeby upodobnić się do znanych osób. Występowali w nim m.in. ciemnowłosi bliźniacy z twarzami oszpeconymi trądzikiem, marzący o tym, by wyglądać jak Brad Pitt. Była także osoba, przechodząca zabiegi wstępne przed operacją zmiany płci, która chciała upodobnić się do Jennifer Lopez, oraz sobowtór Elvisa Presleya usiłujący zwiększyć swoje szanse przed konkursem w Las Vegas (na najlepszego sobowtóra Presleya – przyp. FORUM). Jednak tylko w programie „The Swan” telewizji Fox uczestniczki pod koniec biorą udział w konkursie piękności, pokazując się w kostiumach kąpielowych, bieliźnie oraz strojach wieczorowych.

Twórcy tych programów chwalą się, że pomagają uczestnikom odnaleźć „ich prawdziwe ja”, a przecież w „The Swan” wygrała kobieta, która przeszła chyba największą „transformację całościową” – innymi słowy najmniej przypominała swoje dawne wcielenie. „The Swan”, „Extreme Makeover”, „I Want A Famous Face” to jedne z najpopularniejszych, ale i najbardziej kontrowersyjnych programów telewizyjnych. Oglądało je prawie 12 milionów Amerykanów. Trudno więc się dziwić, że jeden z amerykańskich tygodników poświęcił im okładkę, na której pytał: „Przerobiony naród: dlaczego obsesja Ameryki na punkcie chirurgii plastycznej wymyka się spod kontroli”. Nawet magazyn „People”, który zaliczył te „upiększone” gwiazdki do grona sław, zapytał: „Czy telewizyjna chirurgia plastyczna nie posunęła się za daleko?” Rzeczywiście, trudno byłoby wymyślić coś bardziej niepokojącego w obszarze szeroko rozumianej kultury niż połączenie dwóch niesłychanie kontrowersyjnych zjawisk: chirurgii plastycznej oraz reality show.

Przerobiony naród

A jednak te chirurgiczne scenariusze są naprawdę wciągające, między innymi dlatego że, jak zakładali ich twórcy, uczestnicy przechodzą rzeczywiście ogromne zmiany, spotkania z rodziną bywają niesłychanie wzruszające i odnosimy wrażenie, że zrozpaczeni ludzie stają się na naszych oczach szczęśliwsi. Widzowie kierują się jednak także niskimi pobudkami – chirurdzy często szarżują i beztrosko zalecają nie zawsze potrzebne zabiegi, te z kolei bywają niebezpieczne i nieodwracalne w skutkach, co daje sadystyczną nadzieję, że w tym tygodniu ktoś gorzko pożałuje swojej decyzji uczestniczenia w programie.

– Kiedy pisałam swoją książkę – twierdzi Naomi Wolf, autorka pracy „The Beauty Myth” (Mit piękna) – chirurgia plastyczna to było ostateczne rozwiązanie, na które decydowało się niewiele osób. Teraz upowszechniła się do tego stopnia, że w niedalekiej przyszłości ci, którzy nie zmienią swego wyglądu za pomocą operacji plastycznych, będą się wyróżniać na tle innych. Uważam, że te programy telewizyjne zawierają sporą dawkę sadyzmu. Naprawdę osiągnęliśmy etap tworzenia cyborgów.

Elain Showalter, autorka m.in. „The Female Malady” (Choroba kobiet), nie zgadza się z takim stanowiskiem. – Nie wydaje mi się, że to, co robią lekarze, jest sadyzmem – mówi. – Moim zdaniem wyboru dokonują same kobiety, a to już inna sprawa. Żyjemy w czasach, kiedy kobiety są wyjątkowo czułe na punkcie wyglądu zewnętrznego, przez co zwracają uwagę na szczegóły, których wcześniej nie dostrzegały. Co roku proponuje się korekcję kolejnej części ciała i wtedy okazuje się, że ona również powinna spełniać jakieś normy. Mam jednak wrażenie, że zmierzamy ku czasom, gdy takie zabiegi będą rutynowe, dzięki czemu staną się tańsze i bezpieczniejsze. I wszystko zostanie znormalizowane. Rozumiem, że wielu ludziom taki świat może wydawać się okropny. Myślę jednak, że gdyby istniały jakieś normy, operacje plastyczne stałyby się czymś zwyczajnym i ludzie nie przesadzaliby z nimi...

Zabieg dla każdego

Terry Dubrow, jeden z chirurgów w „The Swan”, zapewnia: Chirurgia plastyczna nadal będzie dostarczać rozrywki. Niemniej jednak programy typu „upiększanie na ekranie” nie tylko uczyniły spektakl z operacji plastycznych, ale upowszedniły je do tego stopnia, że patrzy się na nie bez oporów. W odróżnieniu od innych reality show, „Extreme Makeover” i „The Swan” są skierowane do nieco starszych telewidzów, którzy zdążyli już znużyć się życiem i mają siebie dosyć. W konsekwencji telewizyjna chirurgia plastyczna stała się czymś więcej niż tylko rozrywką – zaczęto ją uważać za szansę.

Jak twierdzi doktor Rod Rohrich, prezes Amerykańskiego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej (ASPS), wskutek tych wszystkich programów, zainteresowanie chirurgią plastyczną sięgnęło szczytu. Przyczyniły się one chyba do uświadomienia ludziom, że operacje plastyczne nie są jedynie dla sławnych i bogatych – ale mogą być dostępne dla wszystkich, dla każdego, kto chce się im poddać i jest gotowy oszczędzać pieniądze na ten cel.

Według statystyk prowadzonych przez ASPS w 2003 r. jego członkowie dokonali 8,7 mln zabiegów – o 33 proc. więcej niż w 2002 r. – a pacjenci wydali na nie prawie 8,5 mld dolarów. Obecnie banki oferują pożyczki na operacje plastyczne, a dzięki kartom kredytowym coraz więcej ludzi może sobie pozwolić na niektóre zabiegi (np. koszt powiększenia piersi to ok. 3,5 tys. dolarów).

Pewna rozwódka wystawiła swój pierścionek zaręczynowy na aukcji internetowej, żeby zdobyć pieniądze na „brazylijski lifting pośladków”. Obecnie członkowie rodzin z rocznym dochodem rzędu 25 tys. dolarów stanowią już 30 proc. osób korzystających z chirurgii estetycznej. Jedynie 23 proc. klientów zarabia ponad 50 tys. dolarów.

Od pojawienia się programów typu „upiększanie na ekranie” Rohrich obserwuje dwa zjawiska: Po pierwsze pacjenci chcą teraz, żeby wykonywać im od razu wiele zabiegów – pragną przejść to „całkowite przeistoczenie” za jednym zamachem, co w wielu przypadkach jest nierealne i niebezpieczne. Spowodowały one również wysyp ludzi, którzy mienią się chirurgami plastycznymi, chociaż nie mają do tego podstaw. W Stanach posiadacz tytułu doktora medycyny może podawać się za specjalistę z dowolnej dziedziny. Dlatego chirurgia plastyczna stała się usługą, na którą należy się decydować z dużą ostrożnością. Nie ma dnia bez telefonu, e-maila lub wizyty pacjenta, który został oszukany przez osobę podającą się za chirurga plastycznego.

Liposukcja (odsysanie nadmiaru tkanki tłuszczowej) to jeden z najpopularniejszych, ale i najniebezpieczniejszych zabiegów chirurgii plastycznej. Mogą wystąpić po nim takie powikłania jak skrzepy, perforacja narządów wewnętrznych, zakażenie, z których każde może się okazać śmiertelne.

Najnowsze dane mówią o 20 przypadkach śmiertelnych na 100 tys. wykonanych zabiegów (dla porównania: zgony w wyniku operacji przepukliny nastąpiły w dwóch przypadkach na 100 tys.). Połączenie liposukcji z liftingiem brzucha zwiększa ryzyko czternastokrotnie.

14 maja, gdy program „The Swan” zbliżał się do finału, pewien renomowany szpital na Manhattanie został ukarany grzywną w wysokości 20 tys. dolarów za „rażące naruszenie” zasad bezpieczeństwa podczas operacji plastycznych, co spowodowało śmierć dwóch kobiet. Jedną z nich była 54-letnia pisarka Olivia Goldsmith. Grzywna stanowi równowartość czterech liftingów pośladków albo założenia licówek kosmetycznych zaledwie na dziesięć zębów.

Na Florydzie wprowadzono zakaz łączenia liposukcji z liftingiem pośladków po tym, jak w ciągu 18 miesięcy zmarło osiem pacjentek. Zakaz ten obowiązuje zaledwie przez trzy miesiące. W lutym znaleziono ciało 35-letniej pracownicy banku. Było ono ukryte w zacementowanej walizce pod domem chirurga plastycznego, który nie miał licencji. Ciało zidentyfikowano dzięki numerom seryjnym implantów w piersiach ofiary.

Nieszczęście w szczęściu

Marnie powróciła już do swego domu w Chesterfield, w stanie Michigan. Rozpoczyna nowe życie jako złotowłosa piękność. Postanowiła sprzedać swój dom, z powrotem posłać dzieci do szkoły i przejrzeć oferty pracy w gazetach. Zadzwoniła do kilku klinik chirurgii plastycznej, ale nie miałaby też nic przeciwko pracy w charakterze modelki – do czasu aż zorientuje się, co naprawdę chciałaby robić.

– Nie wydaje mi się, by operacje plastyczne naprawdę mnie zmieniły – opowiada dwa miesiące po pokazywanym w telewizji konkursie piękności programu „The Swan”. – Po prostu mam poczucie większej pewności siebie. Tak naprawdę nigdy nie uważałam, że jestem brzydka. Jednak za każdym razem, gdy patrzyłam w lustro, towarzyszyło mi poczucie, że strasznie marnuję czas i bardzo chciałam odzyskać go z powrotem.

Dr Randal Digby Haworth, który operował Marnie, rozmawiał ze mną posilając się w swoim gabinecie w Beverly Hills (jest tak zajęty robieniem liftingów hollywoodzkim pięknościom, że nieliczne wolne chwile wykorzystuje na spożycie lunchu). – Zawsze twierdziłem, że istnieją dwa rodzaje chirurgów plastycznych – wyjaśnia – lekarze, którzy stają się artystami i artyści, którzy zostają lekarzami. Sam zdecydowanie należę do drugiej grupy. Chirurgia plastyczna to narzędzie. Można za jego pomocą zmienić wygląd klienta zgodnie z jego życzeniami, tak jak przerabia się mieszkania, samochody czy ubrania. Chirurgia plastyczna działa na podobnych zasadach. Jeśli trafisz do dobrego specjalisty, pomoże ci urzeczywistnić marzenia o urodzie.

Gdyby powiedzieć Amerykanom, że programy typu „upiększanie na ekranie” dają wgląd w ich kulturę, nie chcieliby przyjąć tego do świadomości. A jednak uważam, że dowodzą one wiary w samodoskonalenie i autokreację, mających fundamentalne znaczenie dla mentalności amerykańskiej. Pokazywany obecnie na ekranach kin remake „Żony ze Stepford”, zawiera niepokojące przesłanie: Stepford – miasteczko przemieniające kobiety w androidy, zostało stworzone przez kobietę. A może ta prześmiewcza historia nie jest wcale taka absurdalna. Dlaczego kobiety krzywdzą się w ten sposób?

Należy pamiętać o tym, że u podstaw Stanów Zjednoczonych legło dążenie do szczęścia. Dlatego operacje plastyczne, budzące sprzeciw w innych krajach, tam spotykają się z aprobatą. Uderzające jest to, że liposukcja, wynaleziona przez francuskiego chirurga, właśnie w Ameryce cieszy się największą popularnością, a dolegliwość, którą zwalcza – cellulit, była nieznanym pojęciem dla Amerykanów przed 1973 rokiem. A przecież perfekcjoniści przyjęli to słowo z otwartymi ramionami, bezzwłocznie włączając je do swego słownictwa.

Choroba doskonałości

Szczęście to poważna sprawa. Jim Holt, autor książki na ten temat, opublikował niedawno artykuł na łamach „The New York Timesa”, w którym kpił, że szczęście może się dla nas okazać szkodliwe. Jak bowiem wyjaśnia Holt, „w krajach, gdzie przykłada się dużą wagę do szczęścia, zazwyczaj jest dużo rozwodów i samobójstw, ponieważ ich mieszkańcy uważają, że powinni być szczęśliwi prawie przez cały czas i dlatego czują potrzebę dokonania jakiejś radykalnej zmiany”. Pewien profesor z uniwersytetu w Pensylwanii zareagował na to pisząc do gazety, że takie artykuły stanowią zagrożenie dla zdrowia publicznego.

Pod pewnym względem chirurgia estetyczna może też pomóc w realizacji hasła „równe szanse dla wszystkich”. W 1993 r. dwóch ekonomistów odkryło, że osoby o ładnym wyglądzie zarabiały o pięć procent więcej niż te mniej urodziwe. Jak twierdzi jeden z naukowców, Daniel Hamermesh, nie chodzi tu o to, że ładne osoby pracują w Hollywood, a brzydkie kopią doły. Nawet wśród przedstawicieli tego samego zawodu ładny wygląd gwarantuje wyższe zarobki. Jim Holt uważa, że te informacje raczej nie zmniejszą optymizmu u osoby dążącej do doskonałości. – Różnice pod względem urody są tak duże, jak różnice majątkowe – twierdzi. – Amerykanom nie przeszkadzają zbytnio dysproporcje zamożności, gdyż uznają, że każdy może się wzbogacić. To samo odnosi się do różnic w wyglądzie.

Janice Dickinson, jak sama powiada, „pierwsza supermodelka na świecie”, a także jurorka w reality show o nazwie „America’s Next Top Model” (Kolejna supermodelka Ameryki), uważa, że bezustanne dążenie do doskonałości to choroba. Nazwała ją „perfliction” (od angielskiego słowa perfection – doskonałość i affliction – dolegliwość – przyp. FORUM) i zdiagnozowała siebie jako jej pierwszą ofiarę. Swoje symptomy opisała w niedawno wydanych pamiętnikach „Everything About Me is Fake...And I’m Perfect!” (Wszystko, co mnie dotyczy jest ułudą… a ja jestem ideałem!).

Kiedy wyrażam uznanie dla jej neologizmu, z wdzięczności wyznaje: Zarejestrowałam „perfliction” jako znak towarowy. Nazwę w ten sposób krem – ukaże się on we wrześniu w domu towarowym Bendels. Nie wiadomo, jak będzie się sprzedawał krem nazwany od dolegliwości, jednak bez wątpienia deklaracje Janice Dickinson emanują radością życia, tak więc – kto wie – może naprawdę jest ekspertem w kwestii dążenia do szczęścia.

– Chirurgia plastyczna to prawdziwa epidemia w Stanach – mówi. – Ale dotyczy ona każdego kraju. W Anglii się o tym nie mówi – wycisza się tę sprawę, podobnie zresztą jak wszystkie inne. Ale ten problem zawsze tam był. Od dawna wykonuje się tam liftingi twarzy i udane lub spartaczone zabiegi powiększania piersi, jak na przykład u…No nie wiem... księżna Diana zrobiła sobie operacje plastyczne! – Naprawdę? – No pewnie! Popatrz na jej twarz! To znaczy, na pewno powiększyła sobie piersi. Natura nie obdarzyła jej tak szczodrze. Zapewniam cię, że sztucznie zwiększyła swoje wymiary.

A co z dążeniem do szczęścia? Czy Dickinson uważa, że uczestniczki programów „The Swan” i „Extreme Makeover” staną się bardziej zadowolone z życia? – Nie wiem. Nie mnie to oceniać. Mogę mówić tylko za siebie. Czy zatem czuje się szczęśliwsza dzięki operacjom plastycznym? – Tak. Nie. Nie wiem – chwilę się zastanawia, przypomina sobie pierwszą operację piersi i wyprawy do Tijuany po nielegalne wypełniacze zmarszczek. – Myślę, że operacje plastyczne nie dają poczucia spełnienia – takiego prawdziwego, boskiego ukontentowania, o którym mówi filozofia zen.

Kilka godzin po naszej ostatniej rozmowie dzwoni do mnie Marnie Rygiewicz. Zostawia wiadomość na automatycznej sekretarce. Wiadomość ta zdaje się wisieć w powietrzu, prześladuje mnie. – Cześć Gaby. Tu Marnie. Zapomniałam powiedzieć ci jednej rzeczy. Nie zrobiłabym już sobie żadnych operacji plastycznych. Przeszłam je tym razem, ale nie zgodziłabym się na nie ponownie. To tyle. Dzięki. Na razie.


Kiedyś już słyszałem, że ma być taki format. Wtedy pomyślałem sobie "No nie, ludzie nie mogą być tak głupi, aby oglądać takie gówno". A tu jednak. Zastanawiam się kiedy w TV zostanie po raz I dla rozrywki zapodane czyjeś morderstwo na żywo ( taką mam granicę wyobraźni, co jeszcze można w końcu zrobić dla wiekszej rozrywki)? Myślę, że już niedługo, bo przyrost w ostatnim czasie głupoty prezentowanej w TV jest funkcją wykładniczą.

18.08.2004
12:25
smile
[2]

BarD [ Leningrad Cowboy ]

jak dla mnie to masz piatke z wklejania i szmate za komentarz.

18.08.2004
12:31
smile
[3]

Szalony_Pelikan [ Konsul ]

BarD
Zatem naucz mnie mistrzu jak powienien wyglądać prawidłowy komentarz. Tylko proszę bez takich w stylu "Aaaa tym z USA to się totalnie poj. w głowach, niech żyje UE!!!" Tudzież odwrotnie.

18.08.2004
12:36
smile
[4]

BarD [ Leningrad Cowboy ]

alez ja nie jestem zadnym mistrzem, mistrzu, sam dostalbym szmate prawdopodobnie od tego czy innego i dlatego tez nie zakladam tego typu watkow(przeklejonych z onetu), bo trzeba naprawde sporych umiejetnosci, aby zaciekawic forumowiczow.

18.08.2004
13:23
[5]

Szalony_Pelikan [ Konsul ]

BarD
Widzisz i tu tkwi twój problem. Mnie nie zależy na tworzeniu sensacji i tytułów wątków w stylu "Co sądzicie o...." w miejscu ..., wstaw cokolwiek. Nie zależy mi na jak największej liczbie postów - to własnie nie Onet. Jak ktoś będzie chciał to przeczyta jak nie to nie. Poza tym, to nawet nie kwestia komentarza, ale długości tekstu. Niestety tak to już w naszym kraju jest, że czytanie boli :PPPP

18.08.2004
13:50
[6]

Dzabba [ Konsul ]

to w koncu on sie poplakala ze szczescia czy z rozpaczy bo sie... teges, pogubilem

25.08.2004
12:33
[7]

Szalony_Pelikan [ Konsul ]

A jednak mam słabą wyobraźnię:

25.08.2004
12:50
smile
[8]

Presio [ Vanitas Vanitatum ]

Ej o czym Wy tu wogóle gadeacie/??

25.08.2004
13:09
[9]

griz636 [ Jimmi ]

Presio -> Zasadniczo to o niczym, to jest prawdopodobnie wątek do wklejania artykułów znalezionych na stronach polskich portali.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.