GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

O grach w ogóle a o SpellForce w szczególności słówek kilka.

12.08.2004
10:15
[1]

Januszjt [ Pretorianin ]

O grach w ogóle a o SpellForce w szczególności słówek kilka.

Po co gram ?? . No właśnie. Tak do końca to nie wiem!!.
Nie jestem psychologiem ,psychiatrą, historykiem ani innym badaczem z nauk pokrewnych ale sobie tak myślę ,że człowiek ma zakodowaną w genach rywalizację. Człowiek ma naturalne ciągoty dominować nad wszystkim i wszystkimi. Płaszczyzny rywalizacji są wg mnie w liczbie nieskończonej !!.
Kiedyś rywalizowaliśmy o kobietę ,dominację nad psem, innym człowiekiem , grupą osób, kto wyhoduje ładniejszy kwiatek itp. Czy coś się zmieniło ? NIC . Nadal rywalizujemy o wszystko i ze wszystkimi. Tylko w życiu NIKT nie ma równych szans na starcie rywalizacji. Rywalizując chcąc zapewnić sobie sukces, jaki on by nie był ,stosujemy metody „godziwe” lub „niegodziwe”. Jeżeli stawka rywalizacji subiektywnie jest wysoka to odsetek ludzi stosujących „niegodziwe” metody rywalizacji wg mnie rośnie w postępie geometrycznym/ dla niewtajemniczonych bardzo szybko/.
Jedną z płaszczyzn rywalizacji którą wymyślono były gry, gdzie teoretycznie /tak konstruowano gry i takie były przeważnie jej założenia/ miałeś równe szanse na odniesienie sukcesu. Od twoich osobistych cech /siła ,zręczność, intelekt czy inne przymioty/ teoretycznie zależał końcowy rezultat gry. Mówię teoretycznie ,bo chyba nie ma gry lub wszelkiego typu zawodów sportowych w których nie oszukiwano /oszustwo to jest złamanie reguł gry i danie sobie więcej szans a nawet pewności odniesienia sukcesu/. Różne były metody radzenia sobie ze stresem przegranej/ tak tak większość ludzi grających w cokolwiek przegrywa ! – tak jak w zyciu/ . Najprostsza polega na znalezieniu sobie innej płaszczyzny na której się wygra np. po przegranej w szachy zdzielić przeciwnika w łeb /bo jestem silniejszy/ i satysfakcja murowana.
Wprowadzenie gier komputerowych pozwoliło nareszcie wszystkim WYGRYWAĆ.
Gramy przeciwko „komputerowi” w zaciszu domowym . Zapominamy , że tak naprawdę gramy przeciwko ludziom którzy napisali grę i zapewnili nam ścieżkę ZWYCIĘSTWA. Satysfakcje ze zwycięstwa i tak mamy i tak. Część ludzi grając np. w DOOMa w trybie „goodmode” ma nie mniejszą satysfakcję niż ktoś inny grając w DIALO 2 w trybie hc. Każdy inaczej przyjmuje zwycięstwo, stosuje inne metody do jego osiągnięcia i inne wymagania stawia warunkom odniesienia zwycięstwa. Przeważnie /mam nadzieję/ zakładamy ,że skoro autorzy gry zapewnili każdemu możliwość wygrania to stosując się do ich reguł i odnosząc sukces /szczęśliwie kończąc grę/ mamy wreszcie upragnione satysfakcjonujące nas zwycięstwo. Jak „kochać inaczej” tak grać można inaczej i satysfakcję daje nam tylko zmiana zasad gry. Jestem tak dobry w pisaniu programów /znikoma ilość ludzi/ lub mam internet i umiem się nim w stopniu podstawowym posługiwać /ewentualnie kolega/, że zmieniłem zasady gry !! i przez to odniosłem satysfakcjonujące mnie ZWYCIĘSTWO. Gier jest tyle i o tak różnej tematyce ,że każdy znajdzie sobie taką w która wygrywa i zwycięstwo sprawi mu satysfakcje a nie tylko wzruszy ramionami i powie „za łatwa” , „nudna” itp.
Na początku prawie wszystkie gry były „kultowe” / Wolfstein, Doom, Quake, Might&magic, Civilization ,Sim City ,Baldurs Gate, Diuna 2, Prince of Persja , Diablo i wiele wiele innych/ . Były świeże , stawiały nowe wyzwania . Grałeś we wszystko bo wszystko było nowe i ciekawe.
Zarażony bakcylem gier /dawno już wyrobiłeś sobie osąd w jakie typy gier najchętniej grasz/ i w coraz większym stopniu rozumiejący mechanikę gier /a tak wiele nowych typów gier nie powstaje/ stawiasz sobie za cel nie tylko wygrać , ale prawdziwą satysfakcję da ci dopiero jak „ledwo” wygrasz. Masz niezwykle szybkie łącze „oko-palec” i gra nadąży za twoimi ruchami, zabijasz 67 „wrogów” i dopiero 68-y cię załatwia a później dopiero 233-i .. no to jest SUPER gra. Tak złożony jest świat gry /RPG/ ,że ledwie uda ci się w nim połapać .. super. Musisz wyczekać 0,5 godziny realnej gry zanim uda ci się przebiec niezauważonym od zaułka do zaułka .. super , za tymi domami ustawiam artylerię ,wzywam wsparcie lotnicze ,czołgi atakują z tej strony /jedyna strategia wygrywająca i JA ją odkryłem !!/ .. super. . Tylko zwycięstwo w coraz „trudniejsze” gry /przypominam ,że twórcy zawsze zapewniają nam drogę zwycięstwa/ daje ci prawdziwą satysfakcje. No ale jak już odkryje tę strategię to powtórna gra daje mniej satysfakcji i nawet super gra trafia na półkę /aczkolwiek znam takich co jeszcze do dzisiaj pogrywają w Batle Isle 2/.
Czym dłużej gramy /marnujemy życie jak mawiają niektórzy/ tym szybciej kręcimy „bicz na swoją głowę” . Dla nas „prawdziwych graczy” NIE MA I NIE BĘDZIE GRY SUPER. Będzie dobra ale nie super. Gra SUPER musiałaby być tak pokręcona ,szybka czy mieć jeszcze inne przymioty , że wygrać w nią mogą tylko nieliczni . Dla tak małej garstki „prawdziwych graczy” żaden wydawca komercyjny nie stworzy gry .
Dzięki rozwojowi internetu stworzono gry sieciowe gdzie przeciwnikami byli ludzie z całego świata !!. NO , to było to. Już nie mogłeś odkrywać „jedynej strategii wygrywającej” bo „wróg” robił takie „głupie błędy” że żaden programista by ich nie wymyślił. Do gier wniesiono kompletnie nowa jakość . Już w nie wszystkie gry musiałeś wygrywać , ale mogłeś błyszczeć wśród innych np. srebrną zapinką o takich to a takich parametrach którą każdy chciał ale nikt jej nie miał !!. Jesteś „lepszy”.
Jak zaczynałem grać w Diablo 2 to taki skromny napisik głosił „ w tej chwili na serwerach Battlenetu gra 200 000 !!! graczy … „ jak kończyłem przygodę z diabłem to jeszcze grało 60 000 !!. Co to była za gra !!. Koreańczycy –sama poezja poznać mentalność ludzi wschodu. Jak ci za mało adrenaliny to był tryb hard core – to był zastrzyk adrenaliny jak 86 lev postać którą pieściłeś 2-3 tygodnie z powodu „lagu” /nigdy z twojej winy/ szlag trafiał. No ale pięknie było … równe szanse szlag trafił. Jak grasz przeciwko żywym ludziom to zachowują się jak w życiu – podnoszą szanse na zwycięstwo. Dochodzisz do wniosku ,że albo sam zaczniesz „zwiększać” swoje szanse albo .. dość, bo po co mi grać w grę którą widzę na co dzień dookoła siebie. I tak mimo potencjalnie niezaprzeczalnej wyższości gier sieciowych nad singleplayer /wróżono rychły koniec gier dla pojedynczego gracza/ to powoli historia zatacza koło /zawsze to robi !!!/ i taki Doom 3 wraca do korzeni.
Co nam zostaje dla „prawdziwych graczy” ?? – niewiele. Gry sieciowe do czasu opanowania „podnoszenia szans” na zwycięstwo /a zdolnych programistów coraz więcej i do końca tak nie wiadomo czy w dniu premiery gry już ktoś nie gra z „pdnoszaczem” szans/. Gry oparte na udostępnieniu przez programistów narzędzi do pisania modułów /Morrowind , NWN/ lub wnoszące cos nowego z czym jeszcze się nie zetknęliśmy.
Jak po tych przydługich wypocinach prezentuje się według mnie gra Spellforce ??
1. dla graczy początkujących /nie koniecznie początkujących w grach ale w tego typu grach/ gra + poradnik
Strangera = rewelacja.
2. dla średnio zaawansowanych = b. dobra
3. dla „prawdziwych graczy” no cóż niczym nie zaskakuje ale super grafika i „grywalna”. Ma tę zaletę ,że w
odróżnieniu od innych nie jesteś „bogiem” już w środku gry a dopiero pod koniec.

12.08.2004
10:36
smile
[2]

tygrysek [ behemot ]

Rywalizując chcąc zapewnić sobie sukces, jaki on by nie był ,stosujemy metody „godziwe” lub „niegodziwe”.
w sumie chyba nie tak do końca, bo niektórzy z nas grają nie po to żeby wygrać, ale po to zeby właśnie rywalizować. satysfakcja z samego pojedynku może być wystarczająco spełniająca i wtedy na drugi plan schowai kwestia wygranej czy przegranej.

Najprostsza polega na znalezieniu sobie innej płaszczyzny na której się wygra np. po przegranej w szachy zdzielić przeciwnika w łeb /bo jestem silniejszy/ i satysfakcja murowana.
teraz już wiem dlaczego ludzie wymyślili internet, aby zniwelować przegrane w postaci plomby na twarz.


podsumowanie jest the best !! ;) mógłbyś wygładać na politechnice kolego !!


ale tak się zapytam, czy jeżeli ktoś walczy w "nieczysty" sposób to nie uważasz, że może to być kogoś sposób na odnoszenie sukcesu ?? kierunek pytania jest taki, iż nie czystość walki jest tutaj wykładnikiem dobrego sukcesu, lecz "wyrolowanie" kogokolwiek i czegokolwiek jako sukces jest pojmowany a zwycięztwo jest skutkiem ubocznym

12.08.2004
13:37
[3]

Januszjt [ Pretorianin ]

polibude kończyłem o kierunku prezydenckim ;)
Mam pytanie : Czy dla "prawdziwych graczy" są jeszcze jakieś SUPER gry i jak długo mozna grać w 'kultową" gr ??

12.08.2004
15:05
[4]

tygrysek [ behemot ]

zbyt długi i zbyt trudny tekst, bo nie cieszy się popularnością
a wogóle po co ten wątek ?? bo zupełnie teoretyczne teorie tutaj roztrząsać

nie wiem kim jest prawdziwy gracz
i nie rozumiem pytania o czas grania w kultową grę, bo to jest uzależnione od samego gracza

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.