GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Czystość języka

06.08.2004
08:11
[1]

MP-ror [ Konsul ]

Czystość języka

Brałem ostatnio udzial w dyskusji na temat czystości języka. Chodziło np. o to że wielu ludzi używa formy "pisze" zamiast "jest napisane" i o tym podobne historie, kiedy to ludzie używają wygodniejszych dla siebie form zamiast tych oficjalnych.
W związku z tym chciałem Was zapytać, czy waszym zdaniem należy "czepiać" się ludzi za takie "odchyły" od poprawnej wersji.
Moim zdaniem jezyk jest dla ludzi a nie ludzie dla języka. Język to nie jest 10 przykazań - zmienia się od wieków i zmieniał się będzie cały czas. I całe szczęście. Bo jakby jakaś banda ortodoksów zabroniła zmian, to by była totalna głupota. I narzędzie komunikacji, jakim jest język, stało by się ważniejsze od jego uzytkownika - człowieka. No to juz byłby absurd...

06.08.2004
08:17
smile
[2]

Stanlej4 [ Legionista ]

Ale masz problem, no nie :P

06.08.2004
08:18
smile
[3]

Big Money [ Senator ]

Ja jezyk myję zawsze jak czyszcze zeby, wiec chyba mam czysty :]

06.08.2004
08:23
[4]

TeadyBeeR [ Legend ]

Wydawalo mi sie, ze od pewnego czasu obie formy (pisze/ jest napisane) sa poprawne.

06.08.2004
08:24
[5]

hilander [ ]

pokaż mi jak piszesz a powiem ci kim jesteś .....

fakt faktem że nie można nieraz snieść widząc literowe boh(ch)omazy ludzi młodych te wszystkie skróty i kompletny brak znajomosci ortografii

06.08.2004
08:25
[6]

hilander [ ]

no sam popełniam literówki cóż chyba wynik kaca mordercy który właśnie dopadł (w pracy)

snieść = znieść

06.08.2004
10:43
smile
[7]

Krees [ Generaďż˝ ]

Tak, tak, znieśmy fszelkie zasady, od ortograficznych, popszez gramatyczne, asz do składni. Pszeciesz rzułfiofi jest obojentne, czy jest żółwiem, czy rzułfiem, nie? Po co sie wysilać, nieh jenzyk ewoluóje, rozwija sie swobodnie, bez pżeszczegania jakihkolwiek regooł. Dołonczmy amerykanizmy i bendzie sooper cool, co nie, ziomale?

I jak to brzmi i wygląda? Podoba się? Bo mi, szczerze mówiąc, jakoś nie bardzo... :/

06.08.2004
10:47
smile
[8]

wysiu [ ]

krees
pocosomjakiezgupiespacjeprzecinkikropkiczyduzelitery
jakwszyskotowszysko

06.08.2004
10:48
[9]

Saluteer [ Generaďż˝ ]

No sadze ze to mlodziez wprowadza nowe slowa...

06.08.2004
10:49
[10]

zarith [ ]

lenistwo językowe należy tępić. owszem, najłatwiej byłoby po angielsku, ale

niech wsi narodowie
wżdy postronni znają
że polacy nie gęsi
a swój język mają

06.08.2004
10:50
[11]

Krees [ Generaďż˝ ]

RAcjAwysiUdODaJMyjeSzcZETenNEwwyNAlazeKiBEndZIezAJedWAbiśCIe.ALelAJtoWOsiEtOpiszeCooL.

06.08.2004
10:52
[12]

pasterka [ Paranoid Android ]

Mysle, ze mozna dopuszczac jakis procent zmian w jezyku (jak napisal Teady Beer - zarowno "pisze" jak i "jest napisane" sa podobno teraz poprawne, czy raczej ta pierwsza jest dopuszczalna:) ), ale bez przesady. Bardzo za to irytuja mnie ta "amerykanizacja" pisowni: jak widze jush, to mnie skreca:))

Uwazam tez, ze jesli ktos chcialby, zeby go traktowano powaznie, to powinien jednak postarac sie nie robic bledow, np. jesli widze aukcje allegro, a ktorej az roi sie od bledow, to nawet nie biore jej pod uwage, bo mysle, ze koles tego za powaznie nie traktuje, wiec moze mnie oszukac...

06.08.2004
10:59
smile
[13]

piokos [ ]

Najbardziej denerwuje mnie pieprzone lenistwo dys....ów . Ma taki jeden z drugim papier, albo i nie ma, i myśli, że jest zwolniony z poprawnego pisania. Kpina !!!!! On powinien siedzieć ze słownikiem ort. pod ręką, a jeśli takowego nie ma to nawet do Worda mu się nie chce wkleić, i zobaczyć czy dobrze cokolwiek napisał. LENIE ŚMIERDZĄCE !!!

I jeszcze jedno: tesh, jush, qpiłem. Kurwa, co za kretyn to wymyślił !!!

06.08.2004
11:00
smile
[14]

Herr Pietrus [ 404! Rank not found ]

język zawsze sie zmieniał i zmieniać będzie - kiedyś "łacinizmy" czy "francuzryzmy" - jakbyśmy mogli dzisiaj powiedzic - zaśmiecały polszczyzne, a teraz są juz noramlnymi polskimi słowami...
ytle ze co innego potzrebne zaporzyczenia, spalszczane zreszta zbiegiem czasy, a co innego bezmyslne jusche i inne kfiatki...
nikt nie ma za zle, ze język sie zmienia, ale tolerowanie wsyztskich niepoprawnych form i "impresji" jezykowych to moim zdaniem nic dobtrego, takie zjawiska potepiam i nigdymi sie nie sodobaja...
w koncu język to też cześć naszej kultury...

06.08.2004
11:06
smile
[15]

Misiak [ Pluszak ]

piokos--> gdzies czytalem ze nie ma takiej choroby jak dyslekcja. To jest jakies tam drobne zaburzenie, ale calkowicie i w krotkim czasie mozliwe do wylecznia, tylko kto teraz chcialby usciasc i sie przylozyc. Powiini tez pomagac rodzice, ale nikt sie nie przyklada. Ale to rzeczywiscie jest wnerwiajace jak ktos pisze podstawowe slowa z nagorszymi bledami.. heh
A i tesh, jush to moim zdaniem z IRCa przywedrowalo, bo swego czasu uzywalem tego tesh :PP

Pozdrowienia

06.08.2004
11:10
smile
[16]

Krees [ Generaďż˝ ]

piokos ===>> Też wolę nasze swojskie "Kurwa" od nowego Qrwa :).

06.08.2004
11:36
smile
[17]

Vader [ Senator ]

W większości przypadków, sprawa czystości języka jest wyłącznie okazją do wyładowania negatywnych emocji, przez pewną sfrustrowaną grupę forumowych inteligentów, bądz przez ludzi, którzy za wszelką cenę chcą publicznie udowadnić że są w czymś lepsi. Bo nie wierze w ich idealizm i szczere intencje 'Naprawy Rrzeczpospolitej'. Dobre sobie ha ha !

Sprawa kolejna: Dlaczego mamy to tępić ? Jeżeli są jakies uregulowania prawne, które nakazują używać w każdej sytuacji poprawnej polszczyzny - to nie mam nic przeciw. Jeśli nie ma - to co was to obchodzi ? Ludzie się zabijają na ulicy, a są miasta gdzie 70% dzieci jest niedożywionych. Może zacznijcie 'Naprawę Rzeczypospolitej' od spraw pilniejszych i bardziej przyziemnych ?

Lenistwo ? Interesujące. Musiałbym na głowe upaść, by czyjes pomyłki słowne, bądź naleciałosci mowy potocznej / regionalnej, czy chociazby własne neogolizmy - traktować jako kryterium lenistwa. A może WY jesteście leniwi ? Leniwi gdyż redukcjonizm myślowy, jakim sie charakteryzujecie, wydaje się wszystkich umieszczać w 'jednym worku' ? Wszak dogłebna analiza problemu i uwzględnianie szeregu przypadków szczegółowych wymaga wysiłku, no i taki kompleksowy wgląd zniszczyłby przyjemność z atakowania "piszących gorzej'.

I słowem kończącym: Może byscie w 'Naprawie Rzeczypospolitej' uwzgledniali walkę o merytorykę ? I kulturę dyskusji ? O poglądową tolerancję ? Oj czeka was chyba wiele lat walki o lepsze jutro.

A cóż mi pozostaje ? Chyba uchylić czoła przed Krzyżowcami !

06.08.2004
11:36
[18]

Enedweth [ Konsul ]

Jeśli każdy mówiłby i pisałby jakby chciał, to mielibyśmy duży chaos :-) Ja staram się mówić i pisać poprawnie, zgodnie z przyjętymi powszechnie zasadami, bo drażnią mnie błędy wynikające z lenistwa.

06.08.2004
11:41
[19]

Krees [ Generaďż˝ ]

Piękna tyrada, naprawdę!
A jaką poprawną polszczyzną napisana, fiu, fiu... :)

Kolego, nie wrzucaj wszystkich do jednego worka, przeczytaj uważnie wypowiedzi ludzi w tym wątku, a przekonasz się, że ich poglądy bynajmniej nie są monolitem, ba! są nawet zróżnicowane ;).

Ja także lubię kulturę dyskusji i mam nadzieję, że w tym wątku jej nie zabraknie.



Z rycerskim pozdrowieniem, Darth Jedi,
Krees (Krzyżowiec na emeryturze)

06.08.2004
12:00
[20]

Suhoj [ Fochmistrz ]

1. Nie należy bronić jeżyka przed neologizmami (internet, komputer, kiedyś również samochód, auto) ani zaporzyczeniami z innych języków (przykłady właściwie te same). Te wyrazy są zazwyczaj potrzebna nie widzę również problemu w mówieniu w języku potocznym thx czu sory...

2. Trzeba jednak bronić język przed wieśniakami mówiącymi przyszłem zamiast przyszedłem i pisze zamiast jest napisane... to buraki i wsiury pokroju Leppera!!! i nie obchodzi mnie że można mówić postacie zamiast postaci, forma pierwsz a i prawidłowa jest postaci!!!!! jak są plany by dopuszczać formę przyszłe to nie obchodzi mnie że dopuścili postacie- gówno wiedzą mówi sie postaci

3. Trzeba wyrabiać w sobie miłość do języka jest on wyznacznikiem naszej kultury, podstawa odrębności, identyfikacją i tak dalej, a jak nie dbasz o język to napisz sobie na wizytówce magistrat albo iszymier aż sie poirytowałem

06.08.2004
12:05
[21]

jackaroo [ Legionista ]

Jeśli chodzi o dysleksję to cos takiego istnieje i jest to jak najbardziej choroba. Osobna rzecz, że znaczna część ludzi którzy twierdzą, że są dyslektykami faktycznie nimi nie są. Dysleksja jako choroba nie dotyczy też tylko i wyłącznie kwestii niemożności nauczenia się poprawnego pisania, a swoim zasięgiem obejmuje dużo większy obszar. W skrajnym przypadku może doprowadzić do tego, że osoba nie jest w stanie nauczyć sie wogóle czytać i pisać mimo, że nie jest w żaden sposób upośledzona umysłowo. Jednak są to bardzo żadkie przypadki.

06.08.2004
12:07
[22]

Vader [ Senator ]

Krees --> Przeczytałem i rozumiem je - niemniej mam wątpliwości jesli chodzi o ich intencje :-)

Suhoj --> Robię mnóstwo błędów wszelkiego rodzaju, niemniej kocham polski język, nie ma dla mnie piękniejszego w swiecie i zgadzam się z Tobą. Ale ! Cóż zmienią czyjeś ataki ? Jeżeli człowiek jest - nazwijmy dla uproszczenia - kulturalny - to sam wie, że musi jeszcze popracować nad własną polszczyzną. A jesli nie jest - poprawianie go, wzbudzi w nim tylko dodatkową niechęc oraz wrogość w stosunku do poprawiającego.

P.S I nie denerwuj sie tak.

06.08.2004
12:33
smile
[23]

TrzyKawki [ smok trojański ]

Wypowiadałem się już wielokrotnie na ten temat, ale jeszcze powtórzę. Postawowym sensem istnienia (i przestrzegania) wszelkich zasad ortograficznych, interpunkcyjnych, stylistycznych (czy też w ogóle: językowych) jest moim zdaniem to, aby wypowiedź była dla czytającego z r o z u m i a ł a. Nietrudno bowiem wyobrazić sobie co byłoby gdyby każdy pisał tak, jak podpowiada mu fantazja. Wystarczy poczytać sobie fragmenty dzieł z początków polskiego piśmiennictwa, gdy te zasady jeszcze ustalone nie były.
Więc jeżeli jeden z drugim młodociany "innowator" pisze sobie coś tak, jak mu się podoba, jest to przejaw braku szacunku dla osób, do których swoje wypociny kieruje. Zmusza to bowiem czytającego do podwójnego wysiłku: po pierwsze musi dojść do tego co tam właściwie jest napisane, po drugie - co autor chciał powiedzieć (i czy w ogóle coś miał do powiedzenia), bo zazwyczaj merytoryczna zawartość takego postu też jest mocno wątpliwa. Mamy tu zatem do czynienia z brakiem kultury - nie tylko językowej :-D

A język owszem - zmienia się, chyba że (na podobieńtwo łaciny) jest językiem martwym- ale nie oznacza to przecież całkowitej dowolności.

MP-ror, TeadyBeeR, pasterka - Czy obie formy są dopuszczalne? Mocno w to wątpię. Mamy tu przecież do czynienia z zastąpieniem strony biernej przez czynną. Moim zdaniem brzmi to mocno bezsensownie. To tak jak by postawić znak równości pomiędzy koniem który ujeżdża jakiegos delikwenta, a tym który jest przez kogoś ujeżdżany. No, ale moze niech lepiej wypowie się na ten temat jakiś fachowiec - wiem, ze jest kilku takich na tym forum :-)

Krees, wysiu - O to chodzi!

piokos - Dowcip (jeżeli chodzi o dyslektyków i dysortografów) polega na tym, że oni - mając swiadomość swojej (jakby nie patrzeć) ułomności - najczęściej (mimo wszystko i za wszelką cenę) starają się pisać poprawnie. Te osoby o których piszesz to po prostu smierdzący lenie.

Herr Pietrus - Cieszy mnie niezmiernie twoja dbałość o polską kulturę. Postaraj się zatem nie pisać więcej "zapożyczenia" przez "rz", a zamiast "spalszczania" napisz czasem "spolszczenie". Oczywiście dla dobra rzeczonej, a nie dlatego, że mnie prywatnie się to nie podoba ;-) A taka ilość literówek w jednym poście też, w gruncie rzeczy, nie nastraja mnie do piszącego pozytywnie... . Poza tym się z tobą całkowicie zgadzam :-)))

Vader - Prowokatorze!!!!W większości przypadków, sprawa czystości języka jest wyłącznie okazją do wyładowania negatywnych emocji, przez pewną sfrustrowaną grupę forumowych inteligentów ... - rozumiem, że ty jesteś inteligentny inaczej? I dlaczego sam piszesz raczej poprawnie???
Co do uregulowań prawnych - istnieje takowe. Jest nim ustawa o czystości języka polskiego. Ale pomijając ten fakt - co zazwyczaj jest pierwsze? Uregulowania, czy coś co do ich stworzenia skłoniło legislatorów?
No i mam do ciebie jedną prośbę - trochę mniej demagogii...

06.08.2004
12:53
smile
[24]

Vader [ Senator ]

TrzyKawki --> Oczywiście trudno mi sie z Tobą nie zgodzić. Jedność języka, jest konieczna, porządek musi być. Temu nie przeczę i nigdy przeczyć nie zamierzam. Krytykuję nie idee a ludzkie poczynania, dopatruję się w nich złośliwośći a nie dbałości o kulturę. Wybaczysz, jesli powiem - że nie wierze w ludzki idealizm, i poświęcenie dla 'dobra sprawy' ?
Jeśli chodzi o moją inteligencję - sądzę, że własciwie odczytałeś tresć i zrozumiałeś kontekst tamtego zdania, więc uznaję to pytanie - jako żart.
Najłatwiej oponować rozmówcy zarzucając mu demagogię - to fakt, niemniej moje zarzuty uważam za słuszne i otwarte, bez względu na oskarzenia o lepperyzm :)
Dlaczego próbóję pisać poprawnie ? Dla mnie, samodoskonalenie, to najważniejszy element postawy życiowej. Toteż bez względu na to 'jak można pisać' - będę dążyć do tego, by pisać poprawnie.

Pozdrawiam :)

06.08.2004
13:06
smile
[25]

TrzyKawki [ smok trojański ]

Vader - Ależ oczywiście! Kultura kulturą, a złośliwości w rozpatrywanej kwestii nigdy nie skąpiłem. Przyczyna tego jest prozaiczna, ale - uważam - do przyjęcia. Jeżeli ja traktuję swojego odbiorcę z szacunkiem, wykazując maksimum starań, aby nie musiał wyrywać włosów z głowy czytając moje posty, to mam chyba prawo oczekiwać rewanżu. Uważam to za postawę komunikacji. O dobrym wychowaniu nawet nie wspominając ;-) I tyle :-)))

06.08.2004
13:48
[26]

DeV@sT@toR [ Senator ]

Nie będę się szerzej na ten temat rozpisywał - powiem jedynie, iż o czytość języka należy dbać, jest to dla mnie tak oczywiste jak 2+2=4. Poczytajcie sobie zresztą trochę, pomoże to szczególnie tym, którzy uważają, iż banda jakichś ortodoksów z czystej złośliwości nie pozwala im pisać tak jak by sobie tego życzyli.

UZUS JĘZYKOWY Jest to panujący w pewnym środowisku powszechny zwyczaj używania takich, a nie innych form językowych. Na uzus składają się te elementy językowe, które występują bardzo często w tekstach określonego typu i określonego środowiska. Są to zarówno te wyrazy, ich formy i połączenia, które zyskały ogólną aprobatę i wchodzą do normy językowej, jak i te składniki tekstów, które nie zyskały dotąd powszechnej aprobaty i mogą razić niektórych członków danej społeczności, niemniej mają charakter obiegowy i są tradycyjnie używane. Do uzusu współczesnej polszczyzny potocznej należą na przykład formy zaczęłem, wyłanczać, wymowa [idoł], konstrukcje jak żeśmy przyszli, brać się za robotę, które wciąż pozostają poza normą (są nawet poniżej jej poziomu użytkowego) ze względu na brak aprobaty dla nich w kręgach normotwórczych (wśród tradycyjnej inteligencji polskiej). W skład uzusu nie wchodzą natomiast indywidualizmy językowe, formy pojawiające się rzadko i sporadycznie, choćby nawet były one zgodne z regułami systemu językowego.
Zasób elementów należących do uzusu jest podstawą przemian zachodzących w normie językowej. Jeśli bowiem jakiś wyraz, forma wyrazowa, znaczenie leksykalne, połączenie składniowe czy frazeologiczne uzyska znaczny stopień rozpowszechnienia, to z czasem zostanie najprawdopodobniej skodyfikowane w obrębie normy: najpierw wejdzie do normy użytkowej, a po pewnym czasie może zostać zaaprobowane także w normie wzorcowej. Tak stało się na przykład z określeniem lata dwudzieste, trzydzieste, pięćdziesiąte itd. (jakiegoś wieku), które co najmniej od początku wieku XX występowało w polszczyźnie potocznej (było składnikiem uzusu tej odmiany języka), ale było oceniane negatywnie w wydawnictwach poprawnościowych (np. w 'Poradniku Językowym' z r. 1901). Po II wojnie światowej weszło ono do normy użytkowej (słowniki stawiały po nim uwagę: 'lepiej: trzeci etc. dziesiątek lat'), współcześnie zaś nie budzi żadnych zastrzeżeń normatywnych stało się elementem także normy wzorcowej. Powszechny zwyczaj językowy stał się także powodem zaaprobowania rodzaju męskiego rzeczownika żołądź, uznawanego do niedawna za rzeczownik wyłącznie rodzaju żeńskiego (obecnie w normie występuje oboczność: ta żołądź : ten żołądź, choć w uzusie występuje niemal wyłącznie forma ten żołądź). W normie użytkowej znalazła się też ostatnio (1996 r.) konstrukcja w oparciu o coś, powszechna w stylu urzędowym i oficjalnym, a nawet naukowym, dotąd uznawana za niepoprawną.
Jednakże utożsamianie uzusu z normą, nawet tylko z jej poziomem użytkowym, byłoby ryzykowne. Pewne elementy językowe rozpowszechnione w uzusie są bowiem jednocześnie także dość powszechnie odczuwane jako nieaprobowalne, np. formy typu przyszłem, wyszłeś. Ponadto element językowy rozpowszechniony w danym momencie w uzusie może się okazać efemerydą, być rezultatem mody, która przeminie. W uzusie potocznym jest też rozpowszechnione posługiwanie się wulgaryzmami, często wyłącznie w charakterze znaków silnej emocji negatywnej (np. Co ty mi tu, k..., będziesz p...), a jest rzeczą wątpliwą, by ten zwyczaj językowy mógł zostać usankcjonowany przez normę"

NORMA JĘZYKOWA Jest to zbiór tych elementów systemu językowego, a więc zasób wyrazów, ich form i połączeń oraz inwentarz sposobów tworzenia, łączenia, wymawiania i zapisywania wszelkich środków językowych, które są w pewnym okresie uznane przez jakąś społeczność (najczęściej przez całe społeczeństwo, a przede wszystkim przez jego warstwy wykształcone) za wzorcowe, poprawne albo co najmniej dopuszczalne. Użycie środków językowych należących do normy nie naraża autora tekstu na zarzut, że mówi (pisze) źle, błędnie, nie tak, jak to jest przyjęte.
We współczesnej polszczyźnie ogólnej celowe jest wyróżnienie dwóch poziomów normy językowej: normy wzorcowej i normy użytkowej. To, że takie zróżnicowanie istnieje w rzeczywistości, potwierdza analiza zachowań językowych współczesnych Polaków w różnych sytuacjach komunikatywnych, a także obserwacja potrzeb kulturalnojęzykowych użytkowników języka. Tak więc na przykład język używany w licznych sytuacjach nawet przez osoby o wysokiej pozycji społecznej (np. przez polityków, dziennikarzy, przedstawicieli inteligencji twórczej, księży) wykazuje wiele takich cech, które zgodnie z tradycyjnym rozumieniem normy językowej należałoby zakwalifikować jako pozanormatywne, a które w określonych sytuacjach nie są odbierane jako wykraczające poza normę. Jest to na przykład akcent padający na przedostatnią sylabę w formach typu [matematyka], a nawet [osiemset] czy [chcielibyśmy], posługiwanie się neosemantyzmami, takimi jak nagłośnić (sprawę), sensat 'człowiek wszędzie doszukujący się sensacji', animator (kultury), używanie nietradycyjnych form odmiany wyrazów, np. napoi, bardziej tradycyjny, nowych połączeń składniowych, np. proszek przeciwko bólowi głowy, i nowych frazeologizmów, np. spełniać rolę.
Na normę wzorcową składają się te elementy języka i wypowiedzi, które są używane świadomie, z poczuciem ich wartości semantycznej i stylistycznej, a pozostają w zgodzie z tradycją językową, regułami gramatycznymi i semantycznymi polszczyzny oraz tendencjami rozwojowymi, które można w niej obserwować. Są to więc elementy akceptowane przez zdecydowaną większość wykształconych Polaków, zwłaszcza zaś przez osoby, które polszczyznę ogólną wyniosły z domu i mają wykształcenie więcej niż średnie, a język traktują jako wartość, także samą w sobie. Aprobując jakiś element języka lub wypowiedzi na tym poziomie normy, należy się opierać na znajomości historii polszczyzny i jej współczesnych tendencji rozwojowych oraz na tradycji przekazywanej przez pokolenia w środowisku tzw. starej inteligencji. Przy ocenie faktów językowych uwzględnia się więc w tym wypadku kryterium autorytetu kulturalnego.
Przestrzeganie normy wzorcowej jest pożądane we wszystkich kontaktach i rodzajach wypowiedzi o charakterze oficjalnym, zwłaszcza zaś w tych, które są wzorotwórcze i kulturotwórcze. Dążenie do osiągnięcia poziomu normy wzorcowej powinno więc cechować polszczyznę płynącą ze sceny, z ambony, norma ta winna być przestrzegana w języku dziennikarzy i publicystów, polityków, ludzi nauki i innych intelektualistów. Należy też nauczać jej w szkołach. Norma wzorcowa jest normą wysoką, to znaczy, że ci, którzy chcą jej przestrzegać, muszą się zastosować do dość istotnych ograniczeń, na przykład w zakresie wariantywności elementów językowych. Jest ona względnie jednolita, ponadśrodowiskowa, ale zróżnicowana nieco regionalnie (chodzi o te regionalne elementy, zwłaszcza fonetyczne i słownikowe, które uznaje się za równoprawne).
Na poziomie tej normy znajduje się, na przykład w zakresie wymowy, tradycyjny akcent na trzeciej sylabie od końca we wszystkich typach form uznawanych za wyjątki od akcentu standardowego, np. [logika], [tego fizyka], [opera], [widzieliście], [czekaliby], [dziewięćset], [żebyście]. Ten poziom normy reprezentuje także wymowa [mistsz], [tszy], [kapitalizm], [jabłko], [jusz nie ma]|[już nie ma] itd. W zakresie fleksji do poziomu normy wzorcowej należą na przykład formy bezokoliczników mleć, pleć, słać, formy czasu przeszłego mełłem, pełłaś, słał itd.; formy D. lp wołu, bawołu, B. lp (jem) kotlet, (podlewam) kaktus, M. lm postaci |postacie, aniołowie|anieli|anioły, D. lm uczniów, napojów, szabel|szabli, B. lm rysuję krasnoludki, anioły, N. lm gałęźmi; stopniowanie syntetyczne odporny odporniejszy, spokojny spokojniejszy. W zakresie składni w normie wzorcowej pozostaje zróżnicowanie znaczeń konstrukcji dostarczać coś 'całość' dostarczać czegoś 'część, trochę', używanie konstrukcji opierać się na czymś (w znaczeniu przenośnym, np. opierać się na wynikach badań); posługiwanie się liczebnikami zbiorowymi w połączeniu z nazwami istot niedorosłych i niektórymi rzeczownikami z grupy pluralia tantum, np. sześcioro prosiąt, ośmioro drzwi, dwoje nożyc; stosowanie sformułowania wysłać coś pod adresem, używanie zwrotu adresatywnego niech państwo przyjdą itd. W zakresie słowotwórstwa dla poziomu normy wzorcowej znamienne jest występowanie na przykład formacji typu matczyny, Kasiny, obuwniczy czy tworzenie zestawień typu dzień roboczy, alarm samochodowy. W zakresie słownictwa charakterystyczne jest tradycyjne rozumienie wyrazów, np. sensat ('człowiek przesadnie poważny' albo: 'człowiek mędrkujący'), pasjonat ('człowiek łatwo wpadający w pasję'), optyka ('dziedzina fizyki'), a także posługiwanie się wyrazami w tradycyjnej postaci morfologicznej, na przykład wyprzedaż, nadwerężyć. Cechą normy wzorcowej jest używanie związków frazeologicznych w tradycyjnej formie, np. odgrywać rolę, spełniać funkcję, twardy orzech do zgryzienia, i tradycyjnym znaczeniu, np. cienko prząść 'być słabego zdrowia albo być w kłopotach finansowych'.
Norma użytkowa obejmuje zestaw wyrazów, ich form i połączeń charakterystycznych dla tych typów kontaktów, w których język traktuje się jako wartość użytkową, a konkretnie jako narzędzie (przekazu informacji, perswazji itd.). Chodzi więc o zespół środków językowych używanych w kontaktach swobodnych, przede wszystkim nieoficjalnych, o różnorodnej tematyce. Opisując pewne elementy językowe jako pochodzące z poziomu normy użytkowej, a więc aprobując je na tym poziomie, bierze się pod uwagę stopień rozpowszechnienia pewnego środka językowego, jego użyteczność i sprawność komunikatywną (np. ekonomiczność, prostotę, wyrazistość), w mniejszym zaś stopniu zgodność z tradycją czy systemem językowym.
Norma użytkowa zawiera wiele elementów współfunkcyjnych, o różnych typach wariantywności. Jest zróżnicowana zarówno ze względu na zasięg, jak i na jakość używanych środków językowych. Z tego powodu można w niej wyróżnić: normę potoczną ogólną, normę potoczną regionalną i normę profesjonalną. Norma potoczna regionalna obejmuje te regionalizmy, które są traktowane jako pozostające poniżej normy wzorcowej, np. Przyszedł wujciu Józiu, żeby oglądnąć kurczęta na polu; pewna część regionalizmów mieści się bowiem (jako formy wariantywne) w normie wzorcowej. Norma profesjonalna obejmuje te elementy języka prymarnie pisanego, używane w kontaktach sformalizowanych (w tekstach piśmiennictwa naukowego, technicznego i kancelaryjnego), które są aprobowane w danym środowisku, ale które pozostają poniżej normy wzorcowej (np. składnia badania na coś, np. na cukier; w odpowiedzi na..., w nawiązaniu do..., w oparciu o..., neologizmy: elektrofiltr, tonokilometr, zachorowalność, roboczodni, neosemantyzmy: trywialny 'nieodkrywczy, banalny', generacja 'typ, rodzaj', formuła 'typ, zestaw' itd.). Jeśli chodzi o normę potoczną ogólną, to stanowi ona trzon normy użytkowej, a jest charakterystyczna dla tekstów nieformalnych, na tematy niewyspecjalizowane, powstających w sytuacjach między dobrze znającymi się uczestnikami aktu komunikacji, czyli w tej odmianie polszczyzny, którą wielu badaczy nazywa językiem potocznym.
W zakresie wymowy na poziomie normy użytkowej dopuszczalne jest akcentowanie na przedostatniej sylabie niemal wszystkich wyrazów i ich form (z wyjątkiem pewnych wyrazów-cytatów i określonego typu skrótowców), czyli [logika], [tego fizyka], [opera], [dziewięćset], [żebyście], wymowa typu [miszczsz], [czszy], [kapitalism], [japko] (Na granicy akceptowalności jest akcentowanie na przedostatniej sylabie form czasu przeszłego i trybu przypuszczającego: [robiliście], [przyszlibyśmy]). W normie potocznej regionalnej mieści się ponadto wymowa [piżmy], [suha] czy [czwarty], [Litwa]. W zakresie fleksji na poziomie normy użytkowej są na przykład formy bezokoliczników mielić, pielić, ścielić; formy czasu przeszłego mieliłem, pieliłaś, ścielił itd., formy D. lp woła, bawoła, B. lp (jem) kotleta, (podlewam) kaktusa, (kup mi) loda; M. lm anioły, B. lm (rysuję) krasnoludków, aniołów, N. lm gałęziami; stopniowanie: odporny bardziej odporny, spokojny bardziej spokojny. Jeśli chodzi o składnię, to w zakresie normy użytkowej mieści się konstrukcja dostarczać coś (bez zróżnicowania 'całość część'), zwrot opierać się o coś (w znaczeniu przenośnym, np. opierać się o dane uzyskane z ankiet), używanie liczebników głównych w połączeniu z nazwami istot niedorosłych i pewnymi rzeczownikami z grupy pluralia tantum, np. sześć prosiąt, osiem drzwi, a określeń ze słowem para z innymi wyrazami tego rodzaju, np. dwie pary nożyc, zwrot wysłać coś na adres, używanie zwrotu adresatywnego przyjdźcie państwo itd. W zakresie słowotwórstwa w normie użytkowej akceptowalne jest tworzenie przymiotników z formantem -owy od niemal wszystkich podstaw rzeczownikowych, np. obuwiowy, wiedzowy, pomocowy, a także posługiwanie się formacjami złożonymi typu autoalarm, supersilny, ekstrazabawa. Dla poziomu normy potocznej typowa jest też akceptacja licznych neosemantyzmów, np. sensat 'człowiek wszędzie dopatrujący się sensacji', pasjonat 'człowiek z pasją oddający się jakiemuś ulubionemu zajęciu'. Aprobuje się także zapożyczenia typu pager, transza, dealer, leasing; to zjawisko jest typowe zwłaszcza dla normy profesjonalnej. W normie użytkowej mieszczą się liczne ekspresywizmy, np. czubek, oszołom, komuch; akceptuje się też używanie wyrazów w nowej postaci morfologicznej, np. wysprzedaż, nadwyrężyć, te derby. Dopuszczalne są nowe postaci frazeologizmów, na przykład spełniać rolę, a także nowe rozumienie związków frazeologicznych, np. cienko prząść 'być w (jakichkolwiek) kłopotach'.
Nie każdy element języka można opisać na obu poziomach normy. W wielu wypadkach nie występuje wariantywność możliwa do zinterpretowania normatywnego (np. C. lm rzeczowników, odmiana wielu przymiotników, semantyka licznych słów, składnia niewariantywna). W innych wypadkach pojawia się tylko opozycja normatywny (na obu poziomach) nienormatywny, np. Nie czytam książki *nie czytam książkę; peruka *perułka; łabędź *łabądź, dziećmi *dzieciami, nienawidzę jej *nienawidzę ją, cukier *cuker, jestem *jezdem.
Dwupoziomowość normy języka ogólnego, powstała w rezultacie wydzielenia poziomu normy użytkowej, nie oznacza więc, że wszelkie elementy występujące w tej odmianie języka i w tekstach ogólnych są aprobowane jako normatywne. Wyróżnianie poziomu normy użytkowej wręcz zakłada istnienie form poniżej tego poziomu, a więc elementów nienormatywnych. Niewątpliwie są nimi na przykład pewne dialektyzmy fonetyczne, np. [lyst], [mogie], [poczeba], [panieńka], określone formy fleksyjne, np. D. lm *imperii, *myszów, N. lm *przyjacielami, *pieniądzami, czy konstrukcje składniowe, np. *szukać za czymś, *podobny na kogoś. Poniżej poziomu normy użytkowej pozostają pewne neosemantyzmy, np. *wpływowy 'łatwo ulegający wpływom', *wnioskować 'zgłaszać wniosek' i neologizmy, np. *autoszyba, *europoseł, a także zbędne zapożyczenia, np. shop, market. Opis polszczyzny ogólnej w kategoriach dwóch poziomów normy nie oznacza więc bynajmniej automatycznego włączania wszystkich elementów pojawiających się w tej odmianie języka do poziomu normy użytkowej. Nie znaczy to, rzecz prosta, że kwalifikacja normatywna wszystkich elementów języka ogólnego nie nastręcza kłopotów. Językoznawcy normatywiści często stają przed problemem właściwej oceny konkretnych elementów językowych znajdujących się na granicy poziomów 'nieakceptowalne użytkowe', np. wziąść, (widzę) tych duchów, koniami, chemikalii, (wyrwać) zęba lub, rzadziej, 'użytkowe wzorcowe', np. [tego fizyka].

KRYTERIA POPRAWNOŚCI JĘZYKOWEJ Ocena poprawności elementów językowych, czyli ich zgodności z normą, obejmuje: a) teksty językowe, ich budowę, użycie w nich poszczególnych środków gramatycznych, leksykalnych i stylistycznych; b) elementy wchodzące w danym momencie poprzez uzus do normy, czyli innowacje językowe; c) środki systemowe, już istniejące w języku, na przykład warianty, elementy ustępujące, ograniczone środowiskowo, stylistycznie itd. Ocena taka jest niezbędnym składnikiem działalności kulturalnojęzykowej, powinna więc być oparta na jasnych i możliwych do weryfikacji kryteriach. Przez kryterium oceny danej formy językowej należy rozumieć miernik, którego zastosowanie pozwala stwierdzić, czy forma ta jest poprawna, czy niepoprawna (błędna).
Nie istnieje jeden, uniwersalny miernik poprawności, zgodności z normami, tekstów, innowacji czy elementów systemu. W działalności kulturalnojęzykowej stosuje się więc kilka kryteriów cząstkowych, pozwalających ocenić elementy językowe z określonego punktu widzenia, pod jednym wybranym względem. Kryteria te mogą być stosowane łącznie, a w razie ich konfliktu należy zdecydować, które z nich jest ważniejsze, istotniejsze przy ocenie konkretnego zjawiska językowego (może się bowiem na przykład zdarzyć tak, że kryterium bardzo istotne dla oceny innowacji będzie mniej istotne przy ocenianiu elementów konkretnego tekstu itd.). W ciągu kilkudziesięciu lat działalności kulturalnojęzykowej wypracowano i stosowano w praktyce ponad dwadzieścia takich kryteriów (pierwszy zestaw kryteriów poprawności językowej dał W. Doroszewski w r. 1950, ostatni, jak dotąd, B. Walczak w r. 1995), można jednak wyodrębnić sześć takich, które mają najlepsze uzasadnienie teoretyczne, największą moc objaśniającą i są najczęściej stosowane w praktyce kulturalnojęzykowej. Są to kryteria: wystarczalności, ekonomiczności i funkcjonalności elementów językowych oraz uzualne, autorytetu kulturowego i estetyczne.
Kryterium wystarczalności języka jest stosowane przede wszystkim przy ocenie innowacji językowych. Można je sformułować następująco: poprawne są takie nowe wyrazy, połączenia wyrazowe itp., które 'wypełniają lukę' w jakimś wycinku zasobu leksykalnego poprzez uzupełnienie go elementami nazywającymi (nominatywnymi) lub ekspresywnymi. Jako poprawne należy więc ocenić wyrazy sponsor, potoczne wyluzować się, neosemantyzmy promocja 'lansowanie i reklamowanie towaru', nagłośnić (sprawę, aferę itd.), folklor (np. polityczny, telewizyjny itd.), które nazywają osoby i zjawiska nowe albo postrzegane jako nowe, a dotąd nie nazwane. Nowe potrzeby ekspresywne zaspokajają takie potoczne określenia, jak oszołom, solidaruch, targać po szczękach. Natomiast nie widać uzasadnienia dla takich nowych wyrazów, jak shop lub tabloid, które dublują nazwy już funkcjonujące w polszczyźnie: sklep, gazeta brukowa. Kryterium wystarczalności środków językowych pozwala więc odróżnić elementy językowe potrzebne ze względów nominatywnych lub ekspresywnych od niepotrzebnych.
Kryterium ekonomiczności środków językowych pozwala oceniać zarówno elementy tekstu i elementy już istniejące w systemie, jak i innowacje językowe. Można je sformułować następująco: poprawne są te środki językowe, które pozwalają na spełnienie funkcji przez jakiś tekst albo element językowy w sposób wymagający mniejszego wysiłku od nadawcy i odbiorcy tekstu. Dla autora tekstu ekonomiczne będzie przede wszystkim mówienie i pisanie krótsze, dlatego kryterium to spełnia powszechna w języku tendencja do skrótu, zarówno w tekstach (np. używanie skrótów inż., z-ca, ww. itp., i skrótowców PAN, PSL, Stalbud), jak i w systemie językowym (np. występowanie przymiotników z formantem -owy, formacji uniwerbalizowanych typu wahadłowiec, porodówka itd.). Dla odbiorcy (słuchacza, czytelnika) ekonomiczne będą teksty precyzyjne, dlatego kryterium ekonomiczności spełniają też te środki językowe, w których przejawia się tendencja do precyzji semantycznej (np. różnicowanie znaczeń form akta i akty, piloty i piloci, różnicowanie semantyczne konstrukcji cieszyć się na coś, cieszyć się z czegoś i cieszyć się czymś, różnicowanie znaczeń wyrazów wieczorny i wieczorowy).
Ekonomiczne, gdyż wymagające mniejszego obciążenia pamięci użytkowników, jest także wszystko to, co systemowe w języku. Tak więc tendencja do usuwania wyjątków przyczynia się również do ekonomizacji środków językowych. Za poprawne uznać należy te elementy, które zwiększają systemowość języka, za niepoprawne zaś te, które powodują powiększanie liczby wyjątków. Kryterium systemowości środków językowych (wymieniane niekiedy jako jedno z kryteriów poprawności językowej) zawiera się więc w kryterium ekonomiczności.
Kryterium funkcjonalności środków językowych (kryterium funkcjonalne) należy odnosić przede wszystkim do tekstów językowych, pośrednio zaś tylko do elementów systemu i do innowacji (to, co sprawdziło się jako funkcjonalne w danym typie tekstów, wchodzi do języka jako przydatne w mniejszym lub większym zakresie). Kryterium to można sformułować następująco: poprawne są te środki językowe, które są zgodne z funkcją pełnioną przez określoną wypowiedź, niepoprawne zaś jest to, co utrudnia bądź uniemożliwia pełnienie tej funkcji. Określenie studio kosmetyczne jest funkcjonalne, umożliwia nazwanie (w miarę) luksusowego gabinetu kosmetycznego tak, by miało to walor reklamowy, zachęcało klientki. Bardzo podobna nazwa studio mebli kuchennych jest niefunkcjonalna, nie wywołuje bowiem jednoznacznych skojarzeń (biuro projektowe? punkt sprzedaży? salon wystawowy takich mebli?). Funkcjonalne jest posługiwanie się skrótowcami w tekstach technicznych i urzędowych, zazwyczaj niefunkcjonalne używanie ich w utworach literackich bez zamiarów stylizacyjnych.
Kryterium uzualne (rozpowszechnienia) jest w praktyce jednym z częściej stosowanych kryteriów oceny innowacji językowych. Można je sformułować następująco: poprawne jest to, co powszechnie używane w rozmaitych typach tekstów, w rozmaitych typach sytuacji komunikatywnych i w różnych środowiskach (czyli to, co ma dużą ekstensję tekstową i społeczną). Należy jednak pamiętać o tym, że stwierdzenie tego, czy jakaś forma językowa jest 'znacznie' rozpowszechniona, jest stosunkowo trudne i często opiera się na doświadczeniu językowym osoby oceniającej, nie zaś na badaniach statystycznych. Znaczna frekwencja tekstowa, a także duża ekstensja tekstowa i społeczna innowacji są szczególnie ważne wtedy, gdy nowość językowa nie ma oparcia w innych kryteriach (jest np. niesystemowa). Zmiana rodzaju rzeczownika żołądź z żeńskiego na męski jest powszechna w tekstach różnego typu (od potocznych do artystycznych), obejmuje też różne środowiska; można ją więc zaaprobować. Formy typu *wzięłem, *zaczęłem, dość powszechne w języku mówionym, nie obejmują jednak tekstów pisanych, są także uznawane za rażące w wielu środowiskach, m.in. wśród tzw. starej inteligencji (nie spełniają kryterium autorytetu kulturalnego); nie można ich więc jeszcze uznać za poprawne.
Kryterium autorytetu kulturalnego można sformułować następująco: poprawne są te elementy systemu językowego i takie sposoby formułowania tekstu, ktore mają oparcie w powszechnym uzusie określonych osób albo grup społecznych, cieszących się autorytetem kulturalnym, w tym językowym, to znaczy które są uznawane przez osoby lub środowiska posługujące się polszczyzną poprawną, a nawet wzorową. Współcześnie w Polsce za autorytet kulturowy należy uznać inteligencję wielopokoleniową, zwłaszcza humanistyczną. Nie są takim autorytetem ani pisarze, ani politycy. Realnie na polszczyznę publiczną oddziałują natomiast dziennikarze, zwłaszcza telewizyjni, jednakże ich język nie może być uznany za wzorzec, a formy przez nich używane, choćby nawet cieszyły się dużą frekwencją, nie powinny być uznawane za poprawne, jeśli stoją w sprzeczności z pozostałymi kryteriami poprawności języka.
Kryterium estetyczne odnosi się przede wszystkim do tekstów językowych, które można oceniać jako wyróżniające się walorami estetycznymi (piękne), nijakie albo brzydkie. Wprawdzie ustalenie tego, co estetyczne, a co nie, jest bardzo trudne i zawsze będzie nieco subiektywne, niemniej można zauważyć, że dodatnie wrażenie estetyczne wywołują zawsze teksty starannie skomponowane, starannie wyartykułowane (jeśli chodzi o teksty mówione), nie zawierające nadmiaru wyrazów obcych i abstrakcyjnych, niezawiłe składniowo i, oczywiście, pozbawione określeń brutalnych czy wulgarnych.
Wyróżniane dość często kryterium narodowe oceny poprawności elementów językowych w praktyce nie bywa stosowane, gdyż z zasady nie ocenia się wyrazu czy połączenia wyrazowego tylko ze wględu na jego pochodzenie. Jeśli słowo lub frazeologizm ocenia się jako niepoprawne, to przede wszystkim dlatego, że jest ono niefunkcjonalne albo wręcz niepotrzebne, a nie dlatego, że jest obce. Tak więc wyrażenie póki co ocenia się negatywnie dlatego, że dubluje powiedzenia: na razie, tymczasem, a rosyjskość tego określenia jest tu tylko dodatkowym argumentem przeciwko niemu. Jawny rusycyzm rozwarstwienie jest oceniany pozytywnie, gdyż jest przydatny, funkcjonalny, określa zjawisko, które dotąd nie miało nazwy w polszczyźnie, a które jest istotne dla pewnych dyscyplin naukowych (np. socjologii). Kryterium narodowe bywa często rozumiane jako dawanie pierwszeństwa wyrazom polskim przed zapożyczonymi (zwłaszcza nowo zapożyczonymi). Jednakże zjawisko to (niewątpliwie występujące w praktyce kulturalnojęzykowej) należy raczej ujmować jako wynik zastosowania kryterium ekonomiczności i kryterium funkcjonalnego: wyrazy rodzime synonimiczne z obcymi są zwykle lepiej i łatwiej zapamiętywane, są także funkcjonalniejsze jako bardziej zrozumiałe.
Istotna jest hierarchia stosowania wymienionych tu kryteriów poprawnościowych, konieczna zwłaszcza wówczas, gdy następuje konflikt co do oceny jakiegoś elemetu językowego po zastosowaniu kilku kryteriów poprawnościowych. Wydaje się, że najogólniej rzecz ujmując dla oceny elementów języka (istniejących i innowacyjnych) kryteria te można uszeregować tak, jak zostały one przedstawione powyżej: elementy językowe powinny być bowiem przede wszystkim potrzebne, ekonomiczne i funkcjonalne, a także dostatecznie rozpowszechnione. Pozostałe kryteria odgrywają raczej rolę pomocniczą. Jeśli natomiast chodzi o teksty językowe, to podstawowe są tu kryteria funkcjonalności i ekonomiczności, a także kryterium estetyczne.

POSTAWY WOBEC JĘZYKA Przez postawę wobec języka należy rozumieć ogół względnie trwałych poglądów na język i stanowisk zajmowanych w sprawach językowych, wyrażanych publicznie i uzasadnianych w kategoriach racjonalnych lub emocjonalnych. Tak rozumiana postawa językowa jest głównym składnikiem świadomości językowej osoby albo grupy społecznej.
Względna trwałość jest tą cechą, która odróżnia postawę językową od doraźnych sądów o języku, zwłaszcza zaś od sądów w poszczególnych kwestiach językowych. Ta trwałość gwarantuje też to, iż są to poglądy jakoś przemyślane lub przeżyte emocjonalnie, a więc charakterystyczne dla określonej osoby czy środowiska. W przeciwieństwie do tego sądy w jednostkowych kwestiach językowych mogą odznaczać się doraźnością, wynikać z chwilowych emocji, z niedostatecznego przemyślenia wypowiedzi i nie odzwierciedlać rzeczywistego stosunku do języka. Postawy językowe obejmują także zajmowanie stanowiska wobec określonych kwestii, uwypuklają więc aktywny stosunek do języka, czasem połączony z takimi czy innymi próbami wpływania na jego rozwój. Muszą się też one uwidaczniać bez publicznego ich wyrażania nie można mówić o postawie wobec czegokolwiek (a co najwyżej o przekonaniu o czymś, o wierze w coś itp.). I wreszcie: żeby czyjąś wypowiedź o języku lub czyjeś zachowanie językowe można było uznać za przejaw jego postawy językowej, muszą być one jakoś uzasadnione: wiedzą teoretyczną z zakresu językoznawstwa, znajomością uzusu, zwyczaju językowego albo sądami emocjonalnymi.
Współcześnie w społeczeństwie polskim można wyróżnić kilka typów postaw wobec języka. Są to: puryzm językowy, konserwatyzm, perfekcjonizm, logizowanie w języku, liberalizm językowy, indyferentyzm, abnegacja i postawa naturalna wobec kwestii językowych. Pojawiają się one zarówno w postaciach czystych, jak również i to częściej jako połączenie elementów z różnych typów postaw. Mają też różny zasięg i rozmaity zakres oddziaływania.
Puryzm językowy to przesadna troska o język wynikająca z przesłanek emocjonalnych, a nie racjonalnych. Jest to dbałość o czystość języka (łac. purus 'czysty'), dążenie do usuwania z niego lub w wersji mniej skrajnej niedopuszczania do niego takich elementów, zwykle leksykalnych, które uznaje się za niepożądane. Ludzie zajmujący taką postawę wobec kwestii językowych, zwani purystami językowymi, zazwyczaj manifestują swoje poglądy poprzez wyszukiwanie błędów językowych w tekstach i ogłaszanie list takich błędów. U podstaw tej postawy tkwi głębokie przekonanie o tym, że język jest wartością, o którą trzeba dbać i której należy bronić przed niewłaściwym kierunkiem rozwoju. U podstaw tej postawy leży także mocne przeświadczenie o tym, że działania jednostek, poszczególnych ludzi, mogą wpływać na kształt języka, na jego rozwój. Postawa purystyczna jest niemal zawsze bardzo autentyczna, a często ma także oparcie w aktualnym stanie języka narodowego i procesach w nim zachodzących.
Należy wyróżnić skrajną i umiarkowaną wersję puryzmu. Wersja skrajna zakłada nie tylko niedopuszczanie do języka tych elementów, które uznaje się za niepożądane, lecz także usuwanie tak ocenionych składników od dawna w nim istniejących, na ogół przyjętych przez większość społeczeństwa. Wersja umiarkowana zakłada przeciwdziałanie niepożądanym nowościom i usuwanie tylko tych elementów już w języku występujących, które są w nim stosunkowo niedługo i nie zyskały jeszcze powszechnej aprobaty.
Współcześnie można wyróżnić następujące rodzaje puryzmu: nacjonalistyczny, tradycjonalistyczny, elitarny i egocentryczny.
W myśl założeń puryzmu nacjonalistycznego czystość języka utożsamia się z rodzimością jego elementów, zwłaszcza zaś z rodzimością słownictwa. Współcześnie obserwuje się postawy purystyczne tego typu motywowane dwojako. Najstarsze pokolenie Polaków, zwłaszcza część tzw. starej inteligencji, jest wyczulone na wyrazy obce pochodzenia niemieckiego i rosyjskiego. Rażą np. słowa szlaban, kibic, fajny czy sformułowania ciut-ciut, póki co. Jako argumenty przeciwko germanizmom i rusycyzmom przytacza się, oczywiście, ich obce pochodzenie, ale także to, że można je bez szkody zastąpić wyrazami rodzimymi (co nie zawsze jest argumentem trafnym: szlaban i kibic nie mają np. dokładnych odpowiedników rodzimych). Często przytacza się też argument chronologiczny dawniej wyrazów tych w języku nie było bądź: 'już przed wojną' były zwalczane i potępiane (w tym wypadku mamy do czynienia także z elementami puryzmu tradycjonalistycznego). W ciągu ostatnich lat obserwuje się stałe zmniejszanie się liczby osób reprezentujących postawy tego typu. O wiele częstsze, i nasilające się, jest zjawisko umiarkowanego puryzmu w odniesieniu do najnowszych zapożyczeń w polszczyźnie, czyli postawy skierowane przeciwko anglicyzmom. Jak wiadomo, mniej więcej od roku 1990 rozpoczęło się bardzo intensywne oddziaływanie języka angielskiego, zwłaszcza w wersji amerykańskiej, na polszczyznę. Wiele osób to razi (choć są i całe środowiska bezkrytycznie i masowo przyswajające anglicyzmy), postuluje się walkę z anglicyzmami, przy czym używa się w stosunku do tej działalności takich (purystycznych) określeń, jak 'odchwaszczanie', 'odśmiecanie', 'oczyszczanie', 'pranie' języka.
Należy też pamiętać o tym, że postawy purystyczne w odniesieniu do elementów obcych w języku przejawiają się niemal wyłącznie w zwalczaniu nowych zapożyczeń leksykalnych, zwłaszcza tych, których obcość jest wyrazista graficznie, fonetycznie czy morfologicznie, np. leasing, objector, callanetics. Poza zasięgiem zainteresowania pozostają przeważnie zapożyczenia składniowe (rzadko zdarzają się protesty przeciw konstrukcji typu dwa w jednym), a już zupełnie nie rażą purystów jawne anglicyzmy semantyczne, np. kondycja w znaczeniu 'stan, położenie', dieta w znaczeniu 'sposób odżywiania', dokładnie w znaczeniu 'tak, właśnie, aha'. Potwierdza to dawną tezę, że przedstawiciele postawy purystycznej widzą przede wszystkim zewnętrzne przejawy zapożyczania i je zwalczają, a nie rozumieją istoty tego procesu.
Szybkie tempo rozwoju języka i gwałtowność zmian w rzeczywistości pozajęzykowej i językowej przyczyniają się także do odradzania się puryzmu tradycjonalistycznego. Postawa ta polega na uznawaniu języka pewnej epoki za wzorowy i, silnemu bądź umiarkowanemu, przeciwstawianiu się neologizmom gramatycznym lub leksykalnym. W warunkach polskich, współcześnie, za taki język, do którego należy się odwoływać, uznaje się niemal wyłącznie polszczyznę okresu międzywojennego. Jest ona postrzegana jako język elegancki, pozbawiony wulgaryzmów, powszechnie używany przez ówczesne warstwy wykształcone, które przestrzegały norm dobrej polszczyzny. Osoby, które prezentują puryzm tradycjonalistyczny, protestują przede wszystkim przeciwko wchodzeniu do normy językowej wyrazów i form wyrazowych uznawanych niegdyś za błędy. Tak więc sporo sprzeciwów wywołuje używanie neosemantyzmu pasjonat 'człowiek ogarnięty twórczą pasją', czasownika wykorzystywać w znaczeniu 'wyzyskiwać coś, korzystać z czegoś', formy tą w bierniku zaimka ta, liczby mnogiej nadawanej rzeczownikowi derby (te derby zamiast tradycyjnego to derby). Wiele protestów budzi naruszanie tradycyjnego sposobu akcentowania pewnych wyrazów obcych i określonych form fleksyjnych wyrazów rodzimych. Puryzm tradycjonalistyczny jest odmianą konserwatyzmu językowego. Jest to mianowicie taki typ konserwatyzmu językowego, który ma podstawy emocjonalne. Istnieje także postawa konserwatywna w ocenie faktów językowych motywowana racjonalnie. Zgodnie z nią nie potrzeba na przykład wprowadzać wielu nowych wyrazów, gdyż słowa już istniejące wystarczają (np. niepotrzebne jest określenie puzzle, wystarczy układanka, zbędny jest magazyn ilustrowany, wystarczy czasopismo ilustrowane), a tradycyjne formy odmiany są lepsze, gdyż umotywowane historią języka, niż innowacje w tym zakresie (należy więc uznać za poprawne tylko formy mleć, pleć, słać i odpowiednio: mełłem, pełłem, słałem, mełliśmy, pełliście itd., a potępić neologizmy fleksyjne mielić, pielić, ścielić i mieliłem, ścieliłem itd.). Podobnie przytoczony wyżej przykład nieakceptowania wyrównań do akcentu na przedostatniej sylabie w pewnych formach językowych może być uzasadniany z pozycji konserwatyzmu racjonalnego historyczną budową (jeśli chodzi o formy wyrazów polskich) i wielowiekową tradycją, a także urozmaiceniem linii melodycznej zdania.
Stosunkowo rzadszy jest współcześnie puryzm elitarny. Przekonanie, że tylko język określonej grupy czy warstwy społecznej może być wzorcem, jest zazwyczaj charakterystyczne dla grupy osób wywodzących się z warstw dawniej normotwórczych, w polskich warunkach dla inteligencji wielopokoleniowej. 'Obrona języka' polega w tym wypadku na niedopuszczaniu do jego odmiany ogólnej, zwłaszcza zaś do jej warstwy starannej, wyrazów i form wyrazowych charakterystycznych dla innych odmian języka. Będzie to więc, na przykład, obrona tradycyjnych norm akcentowych, a także na zasadzie analogii utrzymywanie w języku akcentowania [muzeum], [liceum], [biblioteka], [nauka], a nawet (hiperpoprawne) [wizyta] czy [kamera]. Będzie to także niechęć do nacechowanych ekspresywnie młodzieżowych określeń typu ubaw, spoko, ekstra, odlot, a także do licznych określeń potocznych używanych w sytuacjach publicznych. Postawa ta może też być przyczyną nieakceptowania środowiskowych (np. zawodowych lub oficjalno-urzędowych) formacji odczasownikowych typu wykon, osiąg, wymyk, wymóg, a także kompozycji typu chłoporobotnik, zlewozmywak, meblościanka, osobogodzina.
Swoistą postawą jest puryzm egocentryczny. Opiera się on na przekonaniu o tym, że opanowało się całkowicie istniejącą normę językową albo że 'mojemu sposobowi mówienia i pisania nie można nic zarzucić, bo z domu, ze szkoły i ze swojego środowiska wyniosłem właściwy wzorzec językowy'. Konsekwencją takiej postawy jest przekonanie o tym, że formy językowe, których ja nie akceptuję, pozostają poniżej normy współczesnej polszczyzny, są błędne, te zaś, którymi się posługuję, są poprawne, godne akceptacji i propagowania. Ten typ puryzmu pozostaje w ścisłym związku z puryzmem elitarnym (można powiedzieć, iż jest to skrajna postać tamtego rodzaju puryzmu), a także, czasami, z puryzmem tradycjonalistycznym.
Postawą wobec języka opartą na przesłankach racjonalnych jest perfekcjonizm. Wyraża się on w dążeniu do tego, by elementy językowe były używane precyzyjnie i jednoznacznie, a także do tego, by środki językowe były w jak największym stopniu systemowe, a co za tym idzie, żeby ograniczyć liczbę wyjątków i zmniejszyć wszelką wariantywność w języku. U podstaw tej postawy leży przekonanie, że istnieje ideał języka, do którego należy dążyć; tym ideałem jest język uporządkowany, jednoznaczny, precyzyjny i ekonomiczny, a także odzwierciedlający w swojej warstwie leksykalno-semantycznej naukowy obraz świata.
Jeśli chodzi o kwestie leksykalno-semantyczne, to 'perfekcjoniści' uważają, że należy używać tylko tych słów, których znaczenie dobrze się rozumie, w innym bowiem wypadku powstają teksty zawierające takie połączenia, jak wybór opcji politycznej czy dwie alternatywy albo moje dziecko jest takie wpływowe, w których wyrazów opcja, alternatywa, wpływowy użyto niezgodnie z ich słownikowymi znaczeniami, co może prowadzić do nieporozumień (dziecko wpływowe znaczy 'mające wpływ na coś, potocznie: ważne, ustosunkowane we władzach', w intencji zaś nadawcy tego tekstu określenie to miało znaczyć 'łatwo ulegające wpływom') albo do powstania tekstów nielogicznych lub bełkotliwych (dwie alternatywy to 'cztery możliwości', a nie dwie, o co zapewne chodziło autorowi tego tekstu, zaś wybór opcji to pleonazm, gdyż opcja to m.in. 'ta z możliwości, którą się wybrało'). Należy także precyzować znaczenie wyrazów, jeśli zachodzi obawa, że odbiorca komunikatu może zrozumieć słowo inaczej, niżby sobie tego życzył nadawca (rzeczownik sensat bywa powszechnie rozumiany jako 'człowiek doszukujący się wszędzie sensacji, goniący za nią', podczas gdy zamieszczane w dotychczasowych słownikach znaczenie tego wyrazu to: 'człowiek przesadnie poważny, silący się na uczoność'; gdyby chcieć użyć wyrazu w jego tradycyjnym znaczeniu, trzeba by o tym uprzedzić partnera rozmowy, by właściwie odebrał komunikat).
Innym postulatem 'perfekcjonistów' jest używanie wyrazów tylko zgodnie z ich znaczeniem w terminologii danej dziedziny nauki lub techniki. Tak więc właściwym określeniem pewnego krzewu jest nazwa lilak, a nie bez, pewnego drzewa kasztanowiec, nie: kasztan. Powinno się używać nazw włącznik i wyłącznik, a nie kontakt; silnik, a nie: motor. Należy rozróżniać znaczeniowo wyrazy śruba i wkręt, gdyż odpowiadają im inne desygnaty. Podobnie: trzeba mówić dokąd?, kiedy idzie o kierunek (np. Dokąd idziesz), a gdzie?, gdy chodzi o miejsce (Gdzie jesteś?). Niewłaściwe są określenia zachorowałam na salmonellę, chory ma temperaturę, poprawnie powinno się powiedzieć zachorowałam na salmonellozę, chory ma gorączkę (albo: wysoką, podwyższoną temperaturę). W rezultacie więc 'perfekcjoniści' dążą (świadomie albo nieświadomie) do ujednolicenia odmian polszczyzny, do wyrównania jej do języka standardowego z elementami terminologicznymi.
Jeśli chodzi o kwestie gramatyczne, to postawa perfekcjonistyczna przejawia się w dążności do usuwania wyjątków, czyli popieraniu form systemowych. Lepiej więc mówić w radiu, w studiu, na molu niż w radio, w studio, na molo, gdyż wymienione rzeczowniki można przyporządkować polskiemu wzorcowi deklinacyjnemu. Zgodnie z postawą perfekcjonistyczną należałoby popierać końcówkę -ami w N. lm tych rzeczowników, w których odmianie istnieje wahanie -ami/-mi (raczej liściami niż liśćmi, może nawet: kościami, koniami?).
Postawa perfekcjonistyczna nakazuje też popierać wszelkie przejawy tendencji do wyrazistości i precyzji w języku. Dlatego na przykład należy się opowiadać za upowszechnieniem końcówki -ów w dopełniaczu rzeczowników męskich miękkotematowych, np. uczniów, pokojów, funduszów, meczów, materaców, a także za rozróżnieniem znaczeniowym form tego samego przypadka o różnych końcówkach, np. romanse 'przeżycia miłosne', romansy 'typ utworu literackiego'. Jeżeli natomiast takiej wariantywności fleksyjnej nie można przypisać funkcji semantycznej, to należy popierać jedną z form współfunkcyjnych: tę, która jest zgodniejsza z systemem albo z tendencjami rozwojowymi języka (godne poparcia są więc np. formy dyliżansy, grunty wobec mniej systemowych: dyliżanse, grunta).
Z dwóch form występujących w żywej mowie lepsza jest ta, która nie narusza reguł systemu, lepiej więc mówić naprawa aut niż autonaprawa, lepiej chłop-robotnik niż chłoporobotnik. Nie należy też zmieniać formy związków frazeologicznych przez dodawanie, odejmowanie lub zamianę ich członów; związki frazeologiczne są bowiem tradycyjnymi jednostkami językowymi o ustalonej postaci i tylko wyjątkowo dobre uzasadnienie może powodować zmianę ich formy. Należy więc mówić twardy orzech do zgryzienia, a nie: *ciężki orzech do zgryzienia.
Postawa perfekcjonistyczna łączy więc w sobie elementy zachowawcze (np. konserwatyzm co do znaczeń wyrazów i formy frazeologizmów) z popieraniem zmian, czasem nawet dość radykalnych w języku. Odległe od niej jest pojęcie kreatywności w języku. Wydaje się również, że wariantywność, różnorodność, rozmaitość stylistyczna wypowiedzi to także cechy, które zdaniem osób prezentujących postawę perfekcjonistyczną nie są koniecznym czy podstawowym składnikiem języka.
Postawą bliską perfekcjonizmowi jest logizowanie w języku. Tak jak perfekcjonizm opiera się ona na przesłankach rozumowych; w tym wypadku chodzi o zgodność wyrażeń językowych z tzw. logiką potoczną, czyli o logiczność wynikającą z obserwacji świata, co powinno odzwierciedlać się w wypowiedziach językowych. Zwolennicy tej postawy będą więc popierać różnicowanie znaczeń wyrazów początkowo całkowicie synonimicznych, gdyż logiczne jest, aby dwóm formom językowym odpowiadały dwie różne treści: należy zatem dążyć do konsekwentnego rozdzielania semantycznego przymiotników wieczorny i wieczorowy, dziecinny i dziecięcy, polny i polowy, a także znaczeń form fleksyjnych, np. akty i akta, profesorowie (na wyższej uczelni) i profesorzy (w szkole średniej).
Zgodne z logiką jest systemowe ujmowanie zjawisk językowych, tak więc 'logicyści', podobnie jak 'perfekcjoniści', będą dążyli do usuwania z języka form, które nie znajdują oparcia w systemie. Popierać więc będą na przykład formę w ręce, a uznawać za błędną, nielogiczną, formę w ręku, 'bo przecież mówimy ta ręka, a nie ten rąk'.
Logizowanie w języku polega też na stosowaniu kryteriów semantycznych do kategorii gramatycznych. Tak więc zgodnie z logiką potoczną nie należy stopniować takich przymiotników, jak łysy, pełny, pusty (gdyż oznaczają one cechy graniczne; nic nie może być bardziej puste czy bardziej pełne), a także takich, jak sprawiedliwy (nie można być bardziej lub mniej sprawiedliwym, można być tylko albo sprawiedliwym, albo niesprawiedliwym).
Stosowanie kryteriów logiki potocznej jest bardzo wyraziste przy ocenie pleonazmów i tautologii. Niepoprawne, bo nielogiczne, gdyż redundantne, są określenia (częste w języku potocznym) takie jak mały domek, młoda dziewczyna, wypieki na twarzy, szczekanie psa, podła kanalia, zaspa śnieżna, uproszczony stereotyp, emigracja na obczyznę, pozytywna rekomendacja, dwie połowy, czy też znane powszechnie: cofnąć się do tyłu, wrócić z powrotem, kontynuować dalej. Możliwe są też zastrzeżenia do sformułowań zbyt oszczędnych, np. Dzisiaj jest pogoda. Takie powiedzenie jest, zdaniem 'logicystów', niepełne i mylące, gdyż 'jakaś pogoda jest zawsze' i należy powiedzieć: Dzisiaj jest ładna pogoda.
Sądy logizujące dotyczą także formacji słowotwórczych. Kwestionuje się na przykład 'z powodu nielogiczności' formację odchudzać się, sugerując, że logiczniejszy byłby czasownik odtłuszczać się, gdyż w zabiegu tym chodzi o pozbycie się tłuszczu, a nie chudości. Jak widać, logizowanie może się łączyć z pochopnym włączaniem formacji do określonego typu słowotwórczego (odchudzać się to 'stawać się chudszym', a nie 'tracić chudość').
Szczególnie częsta jest logizująca interpretacja związków frazeologicznych. Podważa się więc np. poprawność określeń od stóp do głów, leżeć w głowach łóżka, gdyż, 'jak wiadomo, każdy ma tylko jedną głowę'. Modyfikuje się także przysłowia, zawierające elementy 'nielogiczne' (najczęściej są to archaizmy językowe). W ten sposób powstała nowa wersja przysłowia Mądrej głowie dość dwie słowie, a mianowicie: Mądrej głowie dość po słowie, czyli 'mądremu dość powiedzieć jedno słowo, by zrozumiał, o co chodzi'.
W swojej skrajnej postaci sądy logizujące charakteryzują się uogólnianiem wniosków z niewłaściwie poprowadzonych analogii językowych, dotyczących na przykład form fleksyjnych. Nieznajomość różnic koniugacyjnych prowadzić może np. do udowadniania poprawności formy oni rozumią, 'bo przecież: kłamiesz kłamią, więc i rozumiesz rozumią'.
Postawy wobec języka scharakteryzowane powyżej mają kilka cech wspólnych. Przede wszystkim są one przejawem głębokiego zaangażowania (emocjonalnego czy też racjonalnego) osób, które je prezentują, w kwestie językowe. Po drugie zaangażowanie to jest pojmowane jako 'walka o język' w takim kształcie, jaki nosiciele poszczególnych postaw uznają za optymalny (a więc czysty, doskonały, logiczny itp.). Po trzecie wspólne jest także przekonanie o tym, że można wpływać na zjawiska językowe, a nawet na rozwój języka jako całości, czyli że należy lub wręcz trzeba prowadzić określoną politykę językową.
Większością tych cech nie odznaczają się pozostałe postawy możliwe do zaobserwowania wśród współczesnych Polaków. Liberalizm językowy odzwierciedla się przede wszystkim w stosunku do innowacji w języku. Postawę tę można scharakteryzować jako bardzo tolerancyjną w odniesieniu do wszelkich zmian językowych: zapożyczeń wewnętrznych, form pochodzących ze środowiskowych odmian języka itd. Liberalizm językowy przejawia się też akceptacją form obocznych i wariantywnych w języku, nawet jeśli zwiększają one liczbę wyjątków. Tak więc, zgodnie z tą postawą, należy uznać za dopuszczalne (w wersji radykalniejszej: za równoprawne) formy podkoszulek i podkoszulka, studzienka i studzieńka, Stasio i Stasiu, na dworze i na polu, a także wykonuję i wykonywam, kaszleć, kaszlać i kasłać, tych pomarańcz i tych pomarańczy, pisać pod adresem i pisać na adres, ten żołądź i ta żołądź, weź tę czapkę i weź tą czapkę. W zakresie form gramatycznych liberalizm językowy przejawia się więc tolerancją nie tylko wobec form regionalnych, np. na polu, oglądnąć, świętojanki, czy wariantywnych w normie ogólnej, np. poranku|poranka, tych szabli|tych szabel, ale także wobec form rzadszych (np. przestarzałych: wykonywam) i wyraźnie innowacyjnych w normie ogólnej, choć rozpowszechnionych w uzusie, np. urzędowych: pisać na adres, czy potocznych: ten żołądź, tą czapkę. W zakresie leksyki liberalizm językowy charakteryzuje się gotowością do przyjmowania zapożyczeń, neosemantyzmów i neologizmów. Tak więc należy przyjąć anglicyzmy leksykalne, np. dealer, sponsor, biznesmen, baby-sitter, które nazywają zawody nieznane dotąd u nas, a nawet takie wyrazy, jak briefing czy test, które wnoszą nowe elementy znaczeniowe w stosunku do nazw konferencja prasowa i badanie, sprawdzian. Należy też akceptować neosemantyzmy promocja 'propagowanie, lansowanie jakiegoś towaru', nominacja do czegoś 'wyznaczenie do jakiejś nagrody', które także nazywają nowe zjawiska w naszej rzeczywistości. Trzeba być tolerancyjnym wobec ekspresywizmów potocznych, takich jak oszołom, odkomuszanie, solidaruch, a także wobec formacji nowych, zbudowanych według nietradycyjnych, ale produktywnych dziś modeli słowotwórczych, np. deskorolka, nartorolka, łyżworolka; autonaprawa, automafia, autoszyba, automechanik.
Umiarkowany liberalizm językowy można określić jako tolerancyjny stosunek do zjawisk języka. Jak wiadomo, tolerancja zakłada wyrozumiałość wobec pewnych postaw i zachowań, nie zakłada natomiast jednakowej ich oceny. W odniesieniu do języka będzie to owocowało opowiedzeniem się za pewną hierarchizacją środków językowych, za preferowaniem jednych elementów kosztem innych, co prowadzi do uznania zróżnicowania stylistycznego i odmianowego polszczyzny. Zgodnie więc z tym poglądem w normie współistnieją wprawdzie np. formy mianownika Stasio i Stasiu, ta druga jest jednak ograniczona terytorialnie i stylistycznie: całkowicie akceptowalna jest tylko w języku potocznym mieszkańców Polski południowej. Tolerancyjny stosunek do zjawisk językowych sprzyja natomiast niewątpliwie utrzymywaniu się, a nawet rozrostowi form wariantywnych, wskutek niechęci do usuwania z normy językowej na przykład form przestarzałych, rzadkich czy innowacyjnych.
Liberalizm językowy w formie skrajnej nosi nazwę leseferyzmu. Zgodnie z etymologią tego terminu (fr. laisser faire 'pozwolić robić, nie sprzeciwiać się') postawa ta odznacza się akceptowaniem tych zjawisk językowych, które mają w nim dużą frekwencję, czyli oparcie w uzusie. 'Leseferysta' nie różnicuje i nie wartościuje elementów językowych. Za równoważne uznaje formy tradycyjne i innowacje, formy ogólne, potoczne i środowiskowe, jeśli tylko są one dostatecznie często używane. U podstaw tej postawy leży przekonanie, że język jest mechanizmem samoregulującym się, a formy, które są w użyciu, widocznie najlepiej odpowiadają potrzebom użytkowników i nie należy przeszkadzać w spontanicznym rozwoju systemu językowego. Tradycje takiej postawy sięgają końca XIX wieku i przeważającej wówczas postawy 'badacza botanika' opisującego rośliny, lecz nie plewiącego chwastów. Postawa ta neguje możliwość jakiejkolwiek ingerencji w kwestie językowe.
Od leseferyzmu należy odróżnić postawę, zewnętrznie podobną, w swej istocie opierającą się jednak na zupełnie innych przesłankach indyferentyzm językowy. Jest to bowiem bardziej lub mniej świadoma obojętność wobec kwestii językowych, wynikająca z nietraktowania języka jako wartości. Jeżeli postawa taka jest świadoma i motywowana, można mówić o abnegacji językowej, zamierzonym kwestionowaniu języka jako jakiejkolwiek wartości, a w skrajnych wypadkach postępowaniu takim, by celowo naruszać obowiązujące normy (takie postępowanie jest możliwe tylko wówczas, gdy jednocześnie ma się świadomość istnienia norm: trzeba bowiem wiedzieć, co się przekracza). Częściej jednak, jak się wydaje, mamy do czynienia z indyferentyzmem językowym mniej motywowanym, zazwyczaj graniczącym po prostu z brakiem zainteresowania kwestiami językowymi, jako czymś marginalnym, nie mającym istotnego znaczenia w życiu codziennym ani wpływu na to życie.
Brak większego zainteresowania kwestiami językowymi może mieć jeszcze inną przyczynę. Otóż można traktować język jako 'dobro naturalne', środek, którego się używa tak, a nie inaczej, dlatego, że taki jest przyjęty zwyczaj w pewnym ('w moim') środowisku. Przestrzega się wówczas tzw. normy naturalnej, nie skodyfikowanej, ale mocno uświadamianej, przekazywanej zwyczajowo w określonej grupie. W tej sytuacji nie ma w zasadzie miejsca na indywidualną postawę wobec języka inną niż postawa całej grupy. Taki stosunek do języka można nazwać postawą naturalną albo spontaniczną. Nie można jej utożsamiać z indyferentyzmem, gdyż trudno byłoby odpowiedzialnie stwierdzić, że kryje się za nią brak zainteresowania językiem i nietraktowanie go jako wartości. Przeciwnie: należy sądzić, że język jest wówczas traktowany jako integralna wartość zachowania społecznego, ale wartość tak naturalna, że nie podlegająca dyskusji, a więc i aktywnemu stosunkowi do niej.
Wśród wymienionych i omówionych postaw wobec języka brakuje tej, którą nazywa się czasem racjonalnym stosunkiem do języka czy też postawą racjonalistyczną. Pominięcie to jest świadome, wynika z przekonania, że oparta na rozumowej analizie, wzbogacona o intuicyjną bądź naukową znajomość procesów językowych, umiarkowana i mało emocjonalna postawa wobec języka traktowanego jako wartość sama w sobie, jest w zasadzie postulatem, stanem pożądanym w przekonaniu wielu językoznawców, nie zaś rzeczywistością społeczną. Za reprezentantów takiej postawy można by uznać co najwyżej nieliczną grupę najbardziej świadomych użytkowników języka, w tym sądząc z deklaracji wielu językoznawców normatywistów. Te osoby należy jednak potraktować nieco inaczej, jako wyrazicieli postawy wynikającej raczej z ich praktyki zawodowej niż ze spontanicznych zachowań językowych.
Przedstawione powyżej postawy językowe są charakterystyczne zarówno dla poszczególnych osób, jak i dla grup użytkowników języka polskiego. Przedwczesne byłoby jednak przypisywanie określonych postaw pewnym środowiskom czy warstwom społecznym. Uogólnień takich nie można dokonać, gdyż jak dotąd nie przeprowadzono zakrojonych na odpowiednią skalę badań postaw językowych w poszczególnych środowiskach. Można więc jedynie wysnuwać pewne przypuszczenia na podstawie badań cząstkowych i doświadczeń z działalności kulturalnojęzykowej w określonych środowiskach społecznych, grupach zawodowych czy terytorialnych (np. puryzm tradycjonalistyczny czy elitarny występuje, jak się wydaje, najczęściej w grupie inteligencji wielopokoleniowej, tendencje perfekcjonistyczne pojawiają się stosunkowo często w środowiskach technicznych, liberalizm czy indeferentyzm językowy jest charakterystyczny dla dużych grup młodzieży itd.). Precyzyjniejszej geografii społecznej opisywanych zjawisk nie można jednak obecnie nawet naszkicować.

Źródło - Nowy Słownik poprawnej polszczyzny PWN


No, myślę, że na razie wystarczy :)

06.08.2004
14:14
smile
[27]

TrzyKawki [ smok trojański ]

Skopiował, nie skopiował: fakt - nie rozpisał się wcale :-)))

06.08.2004
14:25
smile
[28]

DeV@sT@toR [ Senator ]

Skopiował to nie pisał, ha :)

06.08.2004
14:27
smile
[29]

TrzyKawki [ smok trojański ]

Ha! No to "rozkopiował się" :-DDD

06.08.2004
15:41
[30]

Vader [ Senator ]

"...(..) banda jakichś ortodoksów z czystej złośliwości nie pozwala im pisać tak jak by sobie tego życzyli. "

Nie ma to jak czytanie ze zrozumieniem :-) Przydałby sie Bigos, on lubi pisać innym tłumaczenia z Vadera :)

06.08.2004
16:14
smile
[31]

Gilmar [ Easy Rider ]

Ha!!!
To ja się zapisuję do tej bandy ortodoksów, może nie jako wojujący, przeklęty ortodoksus, ale patrzący z politowaniem na "nowe" formy językowe w Polsce, ktore w ogromnej większości, gejsza, są po prostu, gejsza, głupie.
Jak wnikliwy czytelnik niewątpliwie zauważy, nie oparłem się wpływom filmów i literatury japońskiej na formy językowe, stosowane przeze mnie okazjonalnie .

06.08.2004
16:59
[32]

Gumiś The Best [ Legionista ]

niemasz sie juz czym zajmowac idz nadwór jak sie nudzisz :)heh

06.08.2004
17:12
smile
[33]

DeV@sT@toR [ Senator ]

Vader ------------------>

"Moim zdaniem jezyk jest dla ludzi a nie ludzie dla języka. Język to nie jest 10 przykazań - zmienia się od wieków i zmieniał się będzie cały czas. I całe szczęście. Bo jakby jakaś banda ortodoksów zabroniła zmian, to by była totalna głupota. I narzędzie komunikacji, jakim jest język, stało by się ważniejsze od jego uzytkownika - człowieka. No to juz byłby absurd..."

Prawa autorkie: Autor wątku

Stąd wziąłem pomysł na to zdanie. Doskonale wiem i ty także, iż są ludzie, którzy uważają, że podobna sytuacja już ma miejsce. Jak widzę muszę sobie poszukać tłumacza, łopatolog też by się przydał, no może nawet jakiś psychiatra - odczytanie mojego posta jako zaadresowanego do Ciebie i Twoje wynurzenia w tym względzie, dają się bowiem tłumaczyć jedynie na gruncie psychologii - kompleksy? urojenia? mania prześladowcza? paranoja? sam nie wiem ...;)

06.08.2004
17:25
[34]

Vader [ Senator ]

Dev -->

Niech więc będzie łopatologicznie: Popieram idee samodoskonalenia na gruncie pisowni, ortografii, stylistyki, merytoryki etc, ale stwierdzam, że docinanie komuś przez wzgląd na jakąś pomyłke - jest wyrazem czystej złośliwości, i nie posiada specjalnej pedagogicznej wartości (skuteczne też nie jest). Proste ressante !

06.08.2004
19:08
smile
[35]

Mazio [ Mr.Offtopic ]

mi to tito, jak zlepię bałwana to i tak jestem czeski, nie mam genów do czystości i wolę robić trzodę, już taki ze mnie przygas, ale nie schizujcie - tejknę sobie do serca i zajebaszczo się przyłożę, żeby nie było że jestem wygib... ale ogólnie to MTV...

08.08.2004
13:21
[36]

DeV@sT@toR [ Senator ]

Vader ------> Fakt, głupi żart z mojej strony. EOT.

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.