GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Kącik 'Dobrej Książki' cz.17 - "Książki to są najlepsi twoi przyjaciele,...

29.07.2004
16:02
smile
[1]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Kącik 'Dobrej Książki' cz.17 - "Książki to są najlepsi twoi przyjaciele,...

Są na forum różne kąciki - o filmach, grach i sprzęcie, o programach i piłce nożnej... ale nie ma o książkach, dlaczego?

Piszcie tu po prostu o wszystkim co związane z książkami, poezją również;) Nie twórczość własna, ale jeśli jakieś dzieło Wami wstrząsneło, oburzyło Was czy kazało inaczej spojrzeć na świat - napiszcie :) Umieśćcie też informację dla kogo Waszym zdaniem ta książka będzie najlepsza.

Wakacje, wakacje... cholera, a ja mam stos książek i muszę zdecydować, co biorę ze sobą na Islandie :P Najprawdopodobniej "Mgły Avalonu", "Trzynaście Kotów", "Rapsodię", "Przebudzenie" i może Kresa oraz Białołęcką - co Wy czytacie przez wakacje?:)

29.07.2004
16:09
[2]

Dydas [ Konsul ]

Heja

Ja cały czas siedze w swoich klimatach 2 wojny. Przerabiam teraz "Caen-droga do zwycięstwa", czeka "Most Pegasus" i muszę sie rozejrzeć za "Żołnierze Widma".

Pozdrówki i miłego czytania wszystkim :)

29.07.2004
18:36
smile
[3]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Magda - "męczę" Mroczną Wieżę Kinga ;-)

29.07.2004
18:56
[4]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Ja przezywam etam czytania powieści historycznych - Kossak, Druon, a własnie dorwałem marynistyczną powieść O"Briiana - mam nadzieję że warte to poświecenia odrobiny czasu.

29.07.2004
19:09
[5]

sakhar [ Animus Mundi ]

FoXXXMagda --> fakt, czasu niewiele a książek do przeczytania zalega u mnie całkiem sporo i już tracę nadzieję, że je wszystkie zdążę przeczytać bo kupuję cały czas nowe pozycje:)))
Udało mi się w końcu przeczytać Imię Róży - długo się przymierzałem ale warto było:)) A ostanio to dobór lektur mam dosyć przypadkowy - "Gejsze z Gion" Iwasaki Mineko, "Firma" Grishama, "Pomorze 1945. Reportaż z pola walki" (czy jakoś tak:)) Flisowskiego, "O wojnie aleksandryjskiej", "11 minut" Cohelo (nigdy nie pamiętam jak pisze się to nazwisko:)), "Kod Leonardo Da Vinci" Browna. Teraz mam zamiar zakończyć "Historię Bliskiego Wschodu w Starożytności" Zabłockiej i wziąć na warsztat "Niedole cnoty.Zbrodnie miłości" De Sada. A potem zobaczymy - może "Mszę za Miasto Arras" albo "Wojnę Żydowską" Józefa Flawiusza? Teraz jak na złośc zrobiła się ładna pogoda:)) i wolę sobie popedałować na rowerze ale do poduchy lektura obowiązkowa:)))

29.07.2004
20:34
[6]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Shadow---->OO, Druona czytałam w zeszłe wakacje, a Kossak na początku roku :) Cudo :)

29.07.2004
23:45
[7]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

No ja ostatnio czytam lektury niezobowiązujące:
Tom Clancy "Zęby tygrysa" - pierwsza książka tego autora, jaką przeczytałem i hm niezbyt zachęcająca do reszty twórczości
Colin Forbes "Komórka" - po nim wiem czego mam się spodziewać i dostałem to co zwykle :) No, może z tym wyjaśnieniem, kto stoi za 11. wrześnie to trochę przegiął ;)
Teraz zaczynam Agathy Christie "A.B.C.." - liczę na przygodę intelektualną
A w kolejce czeka przerażająca ilość pozycji :)

Aha, co do "Trzynastu kotów" - znakomity wybór. Nie wszystkie opowiadania przypadły mi do gustu, ale np Sapkowskiego o kocie z Cheshire - pierwsza klasa.

29.07.2004
23:51
[8]

el f [ RONIN-SARMATA ]

sparrhawk - "Zębów" jeszcze nie czytałem ale... trochę dziwnie zacząłeś... od ostatniej chyba części cyklu... ;-)

29.07.2004
23:53
[9]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Ja wiem, że dziwnie. :) Wziąłem, co mi w rękę wpadło. :) Nie to żebym się do Clancy'ego uprzedzał, pewnie wcześniejsze są lepsze; ale ta to mu wyjątkowo nie wyszła.

29.07.2004
23:56
[10]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Sorry za podwójny :)
Poza tym "Zęby tygrysa" to ma być początek nowego cyklu. Nie wiem jak się rozwinie, ale ten pierwszy tom to mógłby być samym prologiem - akcji na więcej to tam nie ma.

I jeszcze tak z ciekawości do Magdy - jaki jest cytat w pełnym brzmieniu? :)

30.07.2004
00:45
[11]

Esqualante [ Jyhad Baghadyr ]

Właśnie skończyłem 'Wyspę dnia poprzedniego'. Przedtem tegoż autora czytałem tylko 'Baudolino' i jakby to powiedzieć - w żadnej z tych książek nie podejrzewałem, że akcja zejdzie na takie tory, jakie zeszła... I jeszcze zakończenie... takie... Eco to rzemieślnik-artysta, żąglujący słowami, motywami, fabułą i bohaterami z mistrzowską precyzją... przy nim moje 'wypociny' są zaledwie mierną i koślawą kreaturą...

Teraz zabieram się za "Krew i kamień" Tomasza Kołodziejczaka i jeżeli jest ktoś na forum to czekam na opinię, naturalnie bez spoilerów ;).

30.07.2004
00:50
[12]

Esqualante [ Jyhad Baghadyr ]

"Książki to są twoi najlepsi przyjaciele,

nie wyśmieją, nie zdradzą, a naucza wiele."

Jan Rak (1820-1909)

Chyba ;)

www.google.pl

30.07.2004
11:26
[13]

ttomcioo [ Poszukiwacz Przygód ]

Ja ostatnimi dniami zapoznaję się z twórczością Maxa Frischa. To szwajcarski pisarz zmarły kilkanaście lat temu, twórca powieści, opowiadań, pisarz, który wpisał się też w historię tzw. dramatu absurdu. Najpierw przeczytałem niedawno wydany w WL tom opowiadń Sinobrody i byłem zachwycony. Oczywiście, jak to w zbiorach opowiadań, są utwory lepsze i słabsze; niektóre sprawiają wrażenie szkiców, z których dopiero miało narodzić się coś konkretnego. Ale większość z nich jest wyśmienita - Frisch za pomocą rewelacyjnych zabiegów literackich (przeplatanie szybkich dialogów rozmyślaniami narratora, długie monologi, w których panuje chaos prowadzonych jednocześnie wątków myślowych) idealnie obrazuje ludzką psychikę - a to człowieka cierpiącego na demencję starczą, a to mężczyznę rozpamiętującego wypadek, w którym zginęła jego kochanka, a to znowu oskarżonego o morderstwo żony, który po wyroku uniewinniającym nie może powrócić do normalnego życia i powoli coraz bardziej zaczyna wierzyć, że to jednak on zabił... Ta ostatnia sytaucja pochodzi z tytułowego opowiadania, zdecydowanie najlepszego w tomie i jednej z najlepszych krótszych form, jakie kiedykolwiek w życiu czytałem. Po prostu majstersztyk. A cały tom do obowiązkowego przeczytania przez wszystkich.:)
Natomiast teraz zacząłem już dłuższy utwór Frischa Stiller. Zaczyna sie dość interesująco. Główny bohater i zarazem narrator przyjeżdża do Szwajcarii i na przejsciu granicznym zostaje zatrzymany i oskarżony o posługiwanie się fałszywym paszportem. Powód? Mężczyzna zostaje rozpoznany jako Anatol Stiller, rzeźbiarz, mąż tancerki baletowej Juliki, który 6 lat temu zaginął bez wieści. Jest jednak pewien problem. Zatrzymany uparcie twierdzi, że nie jest Stillerem. Czyta się to, póki co, bardzo dobrze, choć akcja często ustępuje rozważaniom narratora - w żadnej mierze nie nudzą one jednak. Kiedy skończę, napiszę więcej.

Magda --> Na Islandię???

30.07.2004
11:38
[14]

Dogon [ Generaďż˝ ]

A ja własnie skończyłem /zmęczyłem II tomy "U bootów wojna Hitlera " ....dobra pozycja dla miłosników wojny na morzach i oceanach ...Sporo historii prawdziwej z faktami długo skrywanymi do których doszedł autor - musiał miec dostep do bardzo dobrych archiwów dotyczących dzienników i raportów dowódców okrętów podwodnych ...
Polecam !

31.07.2004
18:41
[15]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Esqualante----->Bingo!

31.07.2004
18:53
smile
[16]

DUNCAN_83 [ Chor��y ]

Ja 2 dni temu przeczytałem, po raz kolejny "Jesteś tylko diabłem" Joe Alexa i znów stwierdziłem, że to najlepszy z kryminałów. Przynajmiej wszystko jest logicznie pomyślane i rozwiązanie zagadki nie jest tak wykręcone jak w innych. Zresztą, postać głównego bohatera i ciekawa fabuła są dodatkowymi atutami tej książki.

Polecam każdemu. Nawet jak ktoś nie lubi kryminałów.

31.07.2004
22:03
[17]

ttomcioo [ Poszukiwacz Przygód ]

DUNCAN_83 --> Ja z Alexa (a właściwie Macieja Słomczyńskiego) czytałem tylko Gdzie przykazań brak dziesięciu, cała reszta stoi na połce i dzielnie czeka na szczęśliwy dzień. Ale zgadzam się przynajmniej na podstawie tej jednej książki, że ten człowiek to geniusz kryminału. To pierwsza liga obok samych Conan Doyle'a i Christie (Chandlera tu nie zaliczam, bo on pisał kryminały noir, a ci państwo to historie jak najbardziej klasyczne - morderstwo, kilku podejrzanych, odkrycie kart w ostatnim rozdziale).

01.08.2004
10:29
[18]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Skończyłem "A.B.C." i się nie zawiodłem :) Jeden z najlepszych kryminałów, jakie czytałem. No, ale w sumie to tak by się dało powiedzieć o większości jej powieści. I nawet prawie zgadłem, kto zabił. :)
Za parę dni wyjeżdżam na dłużej i mam nadzieję, że uda mi się trochę więcej pozycji przeczytać. Bo kolejka już naprawdę monstrualna. :)

03.08.2004
11:15
[19]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Dowódca „Sophie” Patricka O’Briana. Akcja powieści dzieje się na początku XIX wieku na morzu Śródziemnym. Śledzimy losy kapitana Jacka Aubrey’a, jego walkę z wrogami korony brytyjskiej i nieustanną pogoń za pryzami. Główny bohater niespecjalnie wzbudził moją sympatię, o wiele ciekawszą postacią jest moim zdaniem jego przyjaciel Stephen Maturin. Lekarz, wielbiciel przyrody, człowiek wykształcony i światły, swego czasu działający na rzecz reform i wolności Irlandii. W wyobrażeniu postaci trochę przeszkadzała mi ekranizacja innej powieści tego autora z tymi samymi bohaterami – „Pan i władca. Na krańcu świata”. Z reszta kilka scen czy dialogów było wspólnych, co może oznaczać, że czasem autorowi brakuje pomysłów. Książka jest napisana przystępnym językiem, zrozumiałym dla laika w sprawach morskich, choć kilkustronicowy opis takielunku może porządnie wynudzić, a i tak wiele się z tego nie zapamięta. Denerwowała mnie miejscami narracja, brak łączenia poszczególnych scen, czy też oszczędność w opisach, przez co nie raz się zdziwiłem, że postać odzywa się do osoby, której wcześniej nie było w pomieszczeniu, a jej wejście nie zostało pokazane. Całe szczęście to uwagi raczej kosmetyczne, całość jest bardzo dobra i warta przeczytania.

06.08.2004
12:39
[20]

Pirix [ ! KB ! Góry górą ]


Witam!

Dawno tu nie goscilem, bo czasu nie mialem. Teraz wrzuce info o dwoch krociotkich pozycjach, które ostatnio przeczytalem. I o jednej dluższej, ale tej nie trzeba przedstawiac.
Ta dłuższa to "Mistrz i Małgorzata".
A te krótsze to dwie książki autorstwa Juliusza Verne.

1)
Autor: Juliusz Verne
Tytuł: "Wąż morski"
Tytuł orginału: "Le Serpent De Mer"
Tłumaczenie: Jerzy Treutler
Wydawnictwo Poznańskie

2)
Autor: Juliusz Verne
Tytuł: " W 80 dni dookoła świata"
Tytuł orginału: "Le Tour Du Monde En Quatre-Vingts Jours"
Tłumaczenie: Zbigniew Florczak
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia

Obie książki są podrózniczo przygodowe i obie mi się podobały, zresztą podobnie jak pozostała twórczość tegoż autora. Nie napisze nic więcej bo nie lubie zdradzać fabuły.

Obecnie robie drugie podejście do "Silmarilionu" J.R.R. Tolkiena. Za pierwszym razem mi sie nie udało przebrnąć. Zobaczymy jak teraz będzie.

Pozdrawiam Pirix

07.08.2004
13:17
[21]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Pirix-->kiedyś uwielbiałem Verne, teraz jakos jużm nie o jego ksiażek nie ciagnie, ale nadal darze je dużym sentymentem. Choc akurat tedwie pozycje nie nalezą do moich ulibionych. Znacznie bardziej odpowaidała mi Tajemnicza wyspa czy też Robur zdobywca.

07.08.2004
13:25
[22]

Pirix [ ! KB ! Góry górą ]


Shadowmage---->"Tajemnicza wyspa" bardzo mi pasowała, natomiast "Robur zdobywca" nie był jeszcze przeze mnie czytany, wiec nie moge nic powiedzieć.

07.08.2004
13:34
[23]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Pirix-->Robur i jego kontynacja, Pan Świata jest w duzej mierze wzrowana na modelu opracowanym w 20 000 mil podmorskiej żeglugi. Dosyć przypadkowy człowiek dostaje sie na pokład pojazdu bedącego własnością dosyć tajemniczego i potężnego człowieka - tym razem chodzi o maszynę latajacą. Zaden z bohaterów nie wzbudził mojej sympatii, a niektórzy wręcz antypatię, ale może włąsnie to spowodowało, że ksiażka zapadła mi głeboko w pamięć.

08.08.2004
11:15
[24]

Pirix [ ! KB ! Góry górą ]


Shadowmage----->jak znajde wolna chwile to przeczytam i zobacze czy mi sie spodoba.

08.08.2004
11:17
smile
[25]

Mazio [ Mr.Offtopic ]

Dydas - spróbuj Ambrose'a - D-Day, Obywatele w mundurach i Kompanię braci (jeśli nie czytałeś)

08.08.2004
11:28
smile
[26]

KruKu33 [ Centurion ]

-->sparrhawk - podzielam Twoje zdanie co do "zebów tygrysa" - bez polotu i bez sensu, generalnie...

Teraz wziąłem się za publicystykę - czytam Halla, Lisa, cykl PL 50+ Dukaja,
a przeplatam to wszystko Sacksem ("Mężczyzna który pomylił swoją żonę z kapeluszem") i Cortazarem ("Gra w klasy"). Potem w kolejności czekają: "Śmierć na Nanga Parbat" i "Idiota" Dostojewskiego.
* Kiedy ja wreszcie do cholery dokończę Sołżenicyna???

10.08.2004
21:35
[27]

Zyga [ Urpianin ]

Pirix ---> Jeśli chodzi o "W 80 dni dookoła świata" to chyba nic nikomu byś nie zdradził, bo nawet jeśli ktoś tego nie czytał to pewnie oglądał którąś z licznych ekranizacji powieści :)

Shadowmage ---> A ja zdecydownie wyżej stawiam "W 80 dni" niż "Robura" :)
Roburowi IMO zabrakło nieco humoru, jest zbyt sieriozny.

BTW. Ostatnio przeczytałem Aleksandra Krawczuka "Siedmiu przeciw Tebom".
Autor wykorzystując jako kanwę wydarzenia rozgrywające się w 379 r. pne w Tebach, robi przegląd wcześniejszej historii Peloponezu zestawiając ją z mitami greckimi.
Dla zainteresowanych tematem - dosyć ciekawe.

10.08.2004
21:39
smile
[28]

Dydas [ Konsul ]

Mazio ---> Czytałem wszystkie Ambrose'a =P

12.08.2004
11:08
[29]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Wróciłem z wyjazdu, w trakcie którego oczywiście za wiele przeczytać mi się nie udało. Przeczytałem tylko "Rzekę tajemnic" Lehane'a. Książka wspaniała, choć dość przygnębiająca. Prawie wszyscy źle kończą. Jak na wakacje ponura, choć bardzo ważna pozycja.

12.08.2004
11:49
[30]

Pirix [ ! KB ! Góry górą ]


Zyga--->fakt, choc szczerze mowiac to ja nie widzialem zadnej z licznych ekranizacji tej powiesci:)))

12.08.2004
11:52
[31]

Paudyn [ Kwisatz Haderach ]

sparrhawk :::> To na jej podstawie film wyreżyserował Eastwood?

Ja przez ostatnie dwa tygodnie przeczytałem Lolitę, Buicka 8, Nocną Zmianę i IV tom Mrocznej Wieży, niedługo napiszę o nich więcej. Powiem jedynie, że Lolita koszmarnie mnie rozczarowała, taki trochę przerost formy nad treścią... choć może właśnie o to w tym chodzi.

12.08.2004
12:28
[32]

Conroy [ Dwie Szopy ]

To i ja dorzucę moję 3 grosze.

Właśnie wziąłem się za "Działa Navarony" z Wyborczej. Książka bardzo ciekawa, no ale chyba wszyscy to znają i nie muszę się rozpisywać :). Na merlin.com.pl właśnie zamówiłem "Rok Wilkołaka" S. Kinga. Jakoś horrorów nie lubię za bardzo, ale teraz akurat naszła mnie ochota na poczytanie sobie w nocy czegoś straszniejszego. A zaraz po tych dwóch książkach zdobędę "Powstanie `44" Daviesa. Nieco odstarsza mnie cena, więc mam nadzieję, że w jakiejś bibliotece znajdę chociaż jeden egzemplarz.

Z książek ostatnio przeczytanych mogę wymienić "Czarodzicielstwo" Pratchetta. Jak to określił jeden z użytkowników merlina - "Jedna z bardziej zakręconych książek. Jak wszystkie, po prostu trzeba przeczytać :)". I ja się z tym całkowicie zgadzam. Świetna lektura, oczywiście dużo pokręconego humoru i ten Pratchettowski styl :).

12.08.2004
15:34
[33]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Paudyn - tak, zgadza się. Jakoś się tak złożyło, że filmu nie widziałem, ale może i lepiej, bo wolę zawsze wcześniej książkę przeczytać.

18.08.2004
08:48
[34]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Zyga->masz racje, był nieco sztywny w stylu, ale mi sie podobał :) *0 dni jest zbyt oklepane, moze zawazyło na mojej ocenie to, że przed pzecyztaniem widziałem kilka ekranizacji (fabularnych i rysunkowych :P) i w zasadzie nic nowego dla mnie nie było.

18.08.2004
20:06
[35]

Zyga [ Urpianin ]

Shadowmage --->
Ja byłem w tej lepszej sytuacji, że najpierw przeczytałem książkę a ekranizacje oglądałem duuużo później. Więc dla mnie to było świeże i w pomysle i w wykonaniu :)
IMO dużo się traci ogladajac najpierw film.

18.08.2004
22:47
[36]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Zyga - ale po przeczytaniu książki, to już wogóle nie warto oglądać filmu...
Nie wiem, ale ja nie potrafie wymienic zbyt wielu filmów które by chociaż dorównywały książkowemu pierwowzorowi :-)

18.08.2004
23:39
[37]

ttomcioo [ Poszukiwacz Przygód ]

elf-->
Ekranizacja Forresta Gumpa była chyba lepsza od książki Winstona Grooma.

19.08.2004
00:40
[38]

ytse_jam [ Legionista ]

wakacje sa wiec zabralem sie za lektory ;)
ostatnio czytalem "Inny Świat" Gustawa Herlinga-Grudzisńskiego
ksiazka mimo tematu trudnego napisana swietnie. jednak uswiadomienie sobie ze wszystkie wydarzenia w niej opisane sa prawdziwe moze byc dosc szokujace. dla czlowieka z mojego pokolenia tym bardziej. to w jaki sposob miliony czesto kompletnie niewinnych ludzi zostalo skazanych na smierc wydaje sie wrecz nierealne. jednak niestety jest realne i wielu z nas stracilo w obozach na syberii dziadkow a moze i ojcow...

19.08.2004
01:59
[39]

Zyga [ Urpianin ]

el f ---> Ja lubię sobie zderzyć swoją wizję, jaka miałem podczas czytania książki z wizją kogoś innego :)
Ale masz rację, że najczęściej jestem tą inna wizja rozczarowany.

Jednak niektóre ekranizacje, jak choćby najświeższa (czyli "Władca pierścieni") sprawiają, że ciągle je ogladam :)))
Oprócz wyminionej było jeszcze parę IMO udanych ekranizacji. Niedawno komuś pisałem o "Młodych lwach", poza tym "Przeminęło z wiatrem", "Potop" (mimo dużych skrótów), serial "Nikodem Dyzma", serial "Lalka" (z Kamasem) - że tak naprędce wymienię.
Gdyby nie późna pora pewnie jeszcze paręnaście pozycji by się znalazło :)

19.08.2004
08:14
smile
[40]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Zyga - owszem, filmy dobre. Nawet bardzo dobre ale... i tak czułem niedosyt, wkurzał mnie brak niektórych wątków, scen.
Do tych świetnych filmów, tych które niewiele ustępują ksiażce, dodałbym jeszcze Blade Runnera i Ostatni Brzeg (pierwsza wersja).

19.08.2004
12:26
[41]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Zyga-->też tak uwaząm, ale co na to poradzić? Pierwsza widziałem jak jeszcze cztać nie umiałem :)

elf-->ja mam dwa takie przykłady: Milczenie owiec i Ojciec chrzestny. I to chyba tyle, bo w pozostałych przypadkach albo film znacznie przegrywa, allbo tez nie czytałem/widziałem czegoś.

19.08.2004
13:20
[42]

Zyga [ Urpianin ]

el f ---> Bo najlepiej gdyby były robione seriale. Wtedy można by uwzględnić wszystkie wątki (tylko co by pokazywano w kinach :)
BTW. Żałuję bardzo, że tak się nie stało w przypadku Potopu. Zebrano wtedy niezłą obsadę, reżyserowi jeszcze dobrze szło, więc może środek powieści też by został dobrze pokazany.

el f, Shadowmage ---> Wymienione przez Was filmy widziałem, ale dla odmiany nie czytałem książek więc ich nie wymieniałem.
Nie ciągnie mnie do czytania powieści, których fabułę już dobrze znam a w dodatku narzucono mi ich wizję.
Należę do grupy czytelników, dla których wymyślono sens spoilera ("Nie opowiadaj treści bo zamierzam przeczytać" :)

19.08.2004
13:45
[43]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Zyga - ja inaczej, jak obejrzę film który mi się podoba to chętnie sięgam po książkę żeby zobaczyć czy nie jest lepsza i w "druge Mańke" - oglądam film by skonfrontować moja wizję z wizją reżysera... stety czy niestety częściej wygrywa moja wyobraźnia.

A z takich równorzędnych dzieł to jeszcze mi się Das Boot przypomniał, właściwie to powinno sie czytać książkę z podkładem muzycznym filmu, to dopiero fajny efekt ;-)

Shadowmage - Milczenia nie czytałem, natomiast powieść Puzo i filmy Coppoli faktycznie siebie warte :-)

19.08.2004
15:13
[44]

ttomcioo [ Poszukiwacz Przygód ]

Zgadzam się z Zygą. Czytanie książki, oglądanie filmu jest wtedy najprzyjemniejsze, kiedy wie się jak najmniej o jej/jego treści. I nie chodzi tu tylko np. o zaskakujące zakończenie, ale całą fabułę. Cudownie jest wiedzieć jak najmniej wiedzieć o głównym bohaterze i samemu odczuć, jak autor chciał postać przedstawić. Z tych powodów czytanie książki już po obejrzeniu jej ekranizacji nie sprawia aż tyle frajdy, co czytanie jej bez żadnych uprzedzeń.

19.08.2004
15:33
[45]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

ttomcio-->po częsci masz rację, ostatnio miałem własnie taki przypadek z O'Brianem. Czytając o kapitanie Aubrey przed oczami stał mi ciagle Russel Crowe. Podobnie z innymi bohaterami Pana i Władcy. Co prawda nie czytałem akurat tej powieści, ale sporo było z niej zaczerpnięte. W dodatku aktor został srednio dobrany do tego, jak opisywany jest głóny bohater w książce.
W porównywaniu ksiazki i filmu najbardziej denerwuja wszelkie nieścisłości. Ile juz razu krew mnie zalewała na zepsucie jakiegos szczególnie udanego fragmentu ksiazki, choc często wkurzają nawet drobne szczególy. Mimo wszystko czasem jest ciekawie porównać jak inni poprzez film odebrali powieść. Natomiast wszelkie ksiazkowe adaptacje flmów to dla mnie zbrodnia. Zwykle beznadziejne, tym bardziej że zabieraja sie za to autorzy nie najwyższych lotów.

elf-->Nie czytaj Harrisa, popsuje ci dobre wrażenia z filmu. Powieść Milczenie Owiec jest moim zdaniem bardzo słaba. Przypuszczam, że poziom jego pisarstwa oddają znacznie lepiej kolejne dwie ekranizacje jego powieści(szczególnie Hannibal) choć ich nie czytałem. Natomiast powieść Puzo mi sie podobała, choc film uwazam za lepszy (szczególnie pierwszą część). Wpływ może mieć to, ze najpierw widziałem film i podczas lektury spoglądałem na powieść przez jego pryzmat.

27.08.2004
01:47
[46]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Shadow---->Mnie się tam powieści Harrisa bardzo podobały, a "Hannibala" czytałam ze trzy razy. Ale może to dlatego, że fascynuje mnie postać doktorka;)

27.08.2004
02:09
[47]

Meghan (mph) [ Tarzana przez Tarzana ]

Harrisa czytałam już bardzo dawno (bo pojawił się w domu, a nie dlatego, że wszyscy czytają lub że ktoś polecił - tak dawno to było ;P) i z wrażeń pamiętam tyle, że Czerwony Smok podobał mi się dużo bardziej niż Milczenie Owiec.

Z filmów na podstawie książek dobrze kojarzę Czarownice z Eastwick - wszyscy chyba wiedzą, dlaczego :) Co prawda książka ma pewien smaczek niemożliwy do pokazania w filmie ale nie zdradzę jaki - naprawdę warto przeczytać! Inne książki Johna Updike'a zresztą też, ja mam jakiś szczególny sentyment do trylogii o Króliku :)
Drugą pozycją, a właściwie pierwszą pod względem wierności książce i zgodności z moimi wyobrażeniami jest ekranizacja Przepiórek w płatkach róży Laury Esquivel. Może dlatego, że reżyserem był mąż autorki? Książka magiczna, film magiczny, całość smakowita nie tylko dzięki wszechobecnej kuchni i ciągłemu gotowaniu różnych pyszności :)

27.08.2004
02:33
smile
[48]

rethar [ Pretorianin ]

Polecam kśiążkę: "Jaskinia Filozofów" Jose Carlosa Somozy!!!!
Świetna -opis pod linkiem

Dobra literatura wyszła też spod pióra Arturo Perez Reverte'a

30.08.2004
10:56
[49]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Rzeźnia numer pięć Kurta Vonneguta. Autor opowiada historię życia najzwyklejszego Amerykanina, który służył na wojnie, widział zniszczenie Drezna. Wydarzenia te wydatnie wpłynęły na stan jego umysły, choć nie jest jednoznacznie powiedziane, iż był chory psychicznie. W sumie wszystko zależy od tego, czy książkę traktujemy jako powieść realistyczną, czy też z wyraźnymi elementami fantastycznymi. Narracja skacze pomiędzy najważniejszymi wydarzeniami z życia bohatera, raz jesteśmy na polu bitwy, a raz podczas jego nocy poślubnej. Książka jest zarazem śmieszna jak i smutna, pokazuje bezsens wojen i szuka ich racjonalnego wyjaśnienia. Autor przez ocenę postaci ocenia także całą ludzkość, co nie wypada zbyt dobrze dla samych zainteresowanych...

Magda, Meghan-->Innych powieści nie czytałem, głównie za sprawą pierwszego, nieudanego kontaktu. Może sie kiedys jeszcze przełamię, ale mówiąc szczerze to mnie nnie ciągnie. nawet mimo tego, że doktorek takze mnie fascynuje :)

30.08.2004
12:27
[50]

Marvell [ Pretorianin ]

Jutro powieść Vonneguta - Kocia Kołyska w wyborczej, przyznaję że nie mam pojęcia o jego twórczości i nie wiem czy warto wydać te 15 złociszy.
A z innej beczki to jakie jeszcze książki Kossak Szczuckiej warto przeczytać oprócz Krzyżowców? bo tych ostatnich jakoś nie mogę dostać

31.08.2004
01:25
[51]

moneo [ Nikon Sevast ]

Marvell---> Kocia Kołyska mnie nie zachwycila, aczkolwiek byla niezla.. ale nadal w glowe zachodze i zajsc nie moge, dlaczego nie wydali zamiast niej Śniadania Mistrzów, ktore jest po prostu genialne.. (lepsze jak dla mnie niz Rzeznia numer pięć, choc moze trudno je porownywac)

01.09.2004
11:58
[52]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Może powinienem dac to w wątku o Martinie, w końcu to niemal fantastyka :D

Dzień, w którym przybyli bogowie Ericha von Dänikena. O autorze słyszałem znacznie wcześniej, oglądałem film na temat jego tez, ale jest to mój pierwszy kontakt z jego pisarstwem. Szczerze powiedziawszy nie wiedziałem czego się spodziewać. Początek powieści to niemal powieść podróżnicza, opis wyprawy do Ameryki Środkowej, nie ma nic nawet o ruinach i starych budowlach. W pewnym momencie autor płynnie przechodzi do opisu miast Majów, opisuje historię kontaktów ludności pierwotnej z białym człowiekiem. Nadal nie widzę nic dziwnego, powiedziałbym że mam przed sobą ciekawą książkę etnograficzną. Takie wrażenie nie zdążyło na długo zagnieździć się w mojej głowie, kiedy to autor zaczął bawić się liczbami, kalendarzem etc. To już trochę mniej ciekawe, ale wnioski są interesujące. Skąd ludzie stojący na dosyć niskim stopniu rozwoju znali tajemnice wszechświata? Potrafili z ogromną precyzją wyliczyć kąty, zorientować budowle na określone gwiazdy? Odpowiedź jest prosta – tą wiedzę zesłali im kosmici! Jako wielbiciel fantastyki nie mam nic przeciwko takim twierdzeniom, byleby zostały dobrze udokumentowane. Jak na razie argumentacja jest przekonywującą(co oczywiście nie znaczy, że mnie przekonała, ale jest spójna, bez luk). Czytam dalej, oczekując kolejnych argumentów. Niestety, autor się zacietrzewił. Zaczyna polemikę z naukowcami, nazywa ich półgłówkami, nie potrafiącymi spojrzeć ponad swoje książki. Niektóre rzeczy są słuszne, ale przeważa tania demagogia. Czytam dalej, autor się rozkręca. Już nie potrzebuje racjonalnych dowodów, przytacza mnóstwo faktów, hipotez, znalezisk etc. mających się nijak do wcześniej opisywanych treści, mieszają mu się Aztekowie z Majami, jeden wielki chaos, byle więcej, byle zagłuszyć oponentów. Kosmitów byłem w stanie przeboleć, pomysł nawet ciekawy, jakoś udokumentowany, ale Dänikenowi mało. Teraz wyciąga jakieś malowidło i co na nim widzi? Tajemnicę życia!! Ten bohomaz to komórka, ten szlaczek to DNA, a tamte znaczki to aminokwasy. Proste, nieprawdaż? Że też ci idioci naukowcy na to nie wpadli, przecież to oczywiste, wręcz wali po oczach. Końcowy wniosek jest taki, że ludzkość jest przesiąknięta rasizmem, i to nie zwykłym, ale kosmicznym. W naszych ograniczonych umysłach nie przyjmujemy do wiadomości, że całe nasze istnienie zawdzięczamy obcym przybyszom z kosmosu. Chwała wam, o wielkie zielone ludziki...
Muszę przyznać, że ta książka dostarczyła mi nielichej rozrywki. Nie można odmówić autorowi oczytania, wielkiej wiedzy, inteligencji. Dowiedziałem się wielu ciekawych faktów o kulturach Ameryki Środkowej. Już tylko dlatego warto było sięgnąć po tą książkę. Ale dalej też bardzo dobrze. Jeśli tylko człowieka nie denerwują tego rodzaju pomysły, to z przyjemnością czyta ten wspaniały pokaz demagogii. Zaśmiewałem się z niektórych komentarzy autora odnośnie naukowców. Trzeba przyznać, że niezwykle celnie piętnuje ich wszelkie wady i przywary. Nie szczędzi im uszczypliwości. Co ważne, zadaje też istotne pytania, zauważa niekonsekwencje. Szkoda tylko, że wyciąga takie, a nie inne wnioski. W mojej ocenie jest to bardzo ciekawa i warta uwagi książka. Trzeba ją tylko traktować z przymrużeniem oka, dużym przymrużeniem. Na pewno nie jako pracę naukową, ale raczej radosną twórczość fantasty.

01.09.2004
12:10
[53]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Ja ostatnio przeczytałem "Wojnę robotów" Harry'ego Harrisona. I jak zwykle w przypadku tego pisarza się nie zawiodłem. Książka to zbiór opowiadań o robotach przedstawiajacych je w rózny sposób - raz negatywnie, raz pozytywnie, w roli sędziów, policjantów czy prowadzących wojny. Autor nie ogranicza się tylko do pokazania swojego pomysłu, ale stara się skończyć opowiadanie jakąś zaskakującą czy dającą do myślenia puentą. Wszystko jest napisane z dużą dozą humoru (a to u Harrisona cenię chyba najbardziej). Oczywiście nie wszystkie opowiadania są majstersztykami, ale żadne nie schodzi poniżej pewnego (dość wysokiego) poziomu.
Chyba wypada mi teraz dorzucić do kolejki lektur najbardziej polecaną książkę H.H. - "Planetę śmierci"...

01.09.2004
13:14
smile
[54]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Shadowmage - heh, w swoim czasie sporo Dänikena i jego klonów się naczytałem... jedno trzeba przyznać, sporo jest rzeczy wobec których nauka staje bezradna więc... ich nie zauważa :-)

01.09.2004
20:31
[55]

Pirix [ ! KB ! Góry górą ]

Dzisiaj napisze krotko. Przeczytałem ostatnio "Czas Patriotów" oraz "Kardynał z Kremla". Obydwie powieści autorstwa Toma Clancy'ego. Należą one do cyklu opowiadajacego przygody Jacka Ryana. I obie pozycje jak zwykle polecam.

Pozdrawiam Pirix

02.09.2004
11:21
[56]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

elf-->stara, sprawdzona metoda, jak się o czymś nie mówi, to może inni o tym zapomną.

Pytanie za 100 punktów. Czy u nas wydano cos Bernarda Cornwella? Tak mnie własnie tnęło, że oglądałem serie filmów o niejakim Sharpie, żołnierzu brytyjskim z czasów Napoleona, dziejącymi się w Hiszpanii i chyba to było na podstawie jego prozy.

02.09.2004
11:34
[57]

garrett [ realny nie realny ]

Shadowmage --> z www.biblionetka.pl , zakladam ze katalogują tam PL wydania

Excalibur
Kanalia
Nieprzyjaciel Boga
Śmiercionośny jacht
Władca mórz
Zimowy monarcha
Złodziej skazańców

02.09.2004
11:36
[58]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Garrett-->własnie też tam bylem :) teraz tylko pozostaje poszukać kto to i kiedy wydał.

02.09.2004
11:42
smile
[59]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Shadowmage - Ty sklerotyku !!!

Cornwella trylogię arturiańską polecałem w wątku martinowskim ładnych parę razy... najlepsza wersja mitu jaką czytałem :-)
Zimowy monarcha
Excalibur
Nieprzyjaciel Boga

02.09.2004
11:45
[60]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

elf --> :D Chyba nie skojarzyłem, nastawiłem się na powieści o Sharpie, a nie fantastykę :P BTW,na zachodzie wyszedł chyba powiazany z nim Heretic. Własnie zajrzałem na stronę MArtina i on go własnie czyta :)

02.09.2004
11:52
[61]

garrett [ realny nie realny ]

Shadowmage --> w tym spisie chyba nie ma nic o Sharpie. Pamiętam za to ten film (a chyba ze 3) z Seanem Beanem ale mi się nie podobał ze względu na mój sentyment do Napoleona :)

02.09.2004
12:08
[62]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Mi się podobał, głównie ze wzgledu na fabułę, nie kolidował takze z moimi osobistymi sympatiami. Do Napoleona nic nie mam, ale szczególna sympatia do niego nie pałam :)

02.09.2004
12:53
[63]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Imperator: Bramy Rzymu Conna Igguldena. Jest to pierwszy tom sfabularyzowanej, powieściowej biografii Juliusza Cezara. O tej postaci napisano już niemal wszystko, więc nie należy się spodziewać zaskakujących treści. Tym bardziej, że autor potraktował sprawę dosyć lekko i dodał wiele od siebie. Ma to po części uzasadnienie w opisywanym okresie życia Juliusza, czy też Gajusza jak się nazywał za dziecięcych lat. I właśnie temu etapowi są poświęcone „Bramy Rzymu”. Do naszych czasów zostało niewiele danych odnośnie tego czasu, więc autor miał szerokie pole do popisu. Poznajemy naszego bohatera jako nastolatka żyjącego w majątku ojca. Razem z kuzynem Markiem płata młodzieńcze figle, pozbawiony opieki zapracowanego ojca i chorej psychicznie matki. Sytuacja się zmienia, kiedy to zostaje poddany treningowi wojskowemu. Świeżo nabyte umiejętności przydają mu się w poskromieniu powstania niewolników, w którym ginie jego ojciec. W dalszej części jego losy splatają się konsulem Mariuszem, krewnym, a zarazem sprawnym wojskowym i politykiem. Ostatnie rozdziały koncentrują się na jego walce z Sullą o panowanie w Rzymie, teoretycznej Republice.
Autor oprócz niepodważalnych faktów, na których musiał się opierać dodaje wiele od siebie. Szczególnie widoczne jest to w życiu codziennym, drobnych przygodach, a także w drugoplanowych bohaterach. Jest to zbiór nieprzeciętnych, uzdolnionych i tajemniczych osobowości, które służą radą i pomocą młodemu Gajuszowi. Co ciekawe, siłą charakteru, umiejętnościami i intelektem przerastają znacznie głównego bohatera, uważanego przecież za jedną z wybitniejszych postaci w historii ludzkości. Ciekawe czy był to zamierzony efekt, czy też autor się nieco zagubił przy kreowaniu tych postaci? Rozumiem, że wbrew temu co sugerują niektórzy pisarze, czy legendy, człowiek za swoich najmłodszych lat nie musi wykazywać nieprzeciętnych umiejętności, ale jakieś cechy wyróżniające powinien posiadać. Tymczasem Gajusz nie jest nikim szczególnym, powiedziałbym, że wręcz jest pospolity. Tylko wypowiedzi innych postaci sugerują, że się wyróżnia, choć czyny o tym nie świadczą. Chyba jednak jest to błąd pisarza. Oprócz tego nie mam mu nic do zarzucenia. Pisze dosyć lekko i przystępnie. Co prawda trafiają się zgrzyty, ale niewielkie i debiutantowi można je wybaczyć. Mam nadzieję, że następne tomy będą jeszcze lepsze. Jeśli chodzi o fabułę, to nie muszę się obawiać, wszak nić przewodnią znam. Byleby tylko autor umiał odpowiednio zogniskować napięcie.

04.09.2004
13:47
[64]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Kupiłem kolejną powieść Svena Hassela - "Legion potępieńców". Znów, znani z poprzednich ksiażek, bohaterowie karnego batalionu Wehrmachtu stawiają czoła trudom frontowego (i tyłowego) życia, starając się przezyć i zachować resztki zdrowego rozsądku i człowieczeństwa pod maska cynizmu i czarnego humoru. Jak się komus podobały "Koła terroru" czy "Widziałem jak umierają" to i na "Legionie potępieńców" sie nie zawiedzie.

04.09.2004
16:11
[65]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Ja zastanawiałam się nad kupnem książki "Credo" - średniowieczna Anglia, Celtowie, te rzeczy... ale w końcu kupiłam "Jehannette" Izabeli Szolc :) Po Ziemiańskim miałam uraz do polskiej fantasy, zobaczymy, czy teraz zmienię zdanie ;P

04.09.2004
16:14
[66]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Magda - A przeczytałaś już "Trzynaście kotów"? Ciekawi mnie, jak Ci się spodobało..

04.09.2004
17:03
smile
[67]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Magda - a ja sobie Credo kupiłem, lubie klimat mrocznych wieków :-)

04.09.2004
18:21
[68]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Magda-->nie czytałem Jehanette, ale znajac autorkę to jest szansa, że uraz sie pogłebi...

05.09.2004
01:21
[69]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

El f---->Walnij potem recenzję:))

sparrhawk---->Nie, bo czytałam "Mgły Avalonu" i trylogię "Rapsodia";)

Shadowmage--->Zaczęłam czytać... i obawiam się, że masz rację.

06.09.2004
13:24
[70]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Magda-->szkoda, wolałbym nie mieć. Autorkę znam z kilku opowiadań, niektóre mi sie podobały, a niektóre były fatalne w dodatku przesiaknięte feminityczną(?) ideologią.

Anioły i demony Dana Browna. Pierwsza chronologicznie z książek opowiadających o przygodach profesora Roberta Langdona, specjalisty od wiedzy tajemnej. Tym razem jest na tropie złowieszczego bractwa Iluminatów, chcących zniszczyć Watykan. Co prawda przeczytałem ją po „Kodzie Leonarda da Vinci” i oceniałem ją właśnie poprzez pryzmat późniejszej powieści. A analogii jest bardzo wiele, choć większość pomysłów zostało rozwiniętych w „Kodzie...”. Tak więc mamy denata z tajemniczym piętnem, jest piękna i inteligentna członkini rodziny przedwcześnie zmarłego, jest podążanie za tajemniczymi wskazówkami pozostawionymi przez wielkich ludzi z przeszłości. Szkoda tylko, że fabuła jest znacznie bardziej naciągana, a wydarzenia mają odbicie na światową skalę. Natomiast dużym plusem jest to, że powieść trzyma w napięciu do samego końca. Co prawda znając już trochę styl autora wytypowałem główny czarny charakter już w połowie książki, ale do końca niejasne były dla mnie pobudki nim kierujące, a i w kulminacyjnym momencie zaistniało jeszcze kilka istotnych faktów. W związku z tym ciężko mi zdecydować, która z dwóch powieści Dana Browna jest lepsza. Optymalnym rozwiązaniem byłoby połączenie najlepszych elementów powieści w jedno i mam nadzieję, że właśnie to autor uczyni w następnym tomie, który ma ponoć nosić tytuł „The Salomon Key”.

16.09.2004
12:52
[71]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Recki spisywane w przeciągu miesięcy, ale umieszczone hurtem - stad te powtórzenia :P

Król z żelaza Maurice’a Druona. Pierwszy tom cyklu Królowie przeklęci. Jest to niezwykle barwna powieść historyczna opowiadająca o ostatnich chwilach Filipa Pięknego, króla Francji. Jakub de Moley, mistrz templariuszy rzuca na króla i jego rodzinę klątwę, od której wziął się tytuł cyklu. Spełnia się ona zadziwiająco szybko, a jej skutki padają na całą średniowieczną Europę. Ta książka pokazuje, że najlepsze opowieści pisze sama historia. Mamy tu dzielnych rycerzy, spiski, zdrady, okrutne wyroki. Wszystko oparte na faktach, a okraszone wątkami pobocznymi ubarwiającymi fabułę. Bardzo ciekawi są bohaterowie, zapewne w dużej mierze stworzeni przez autora, choć bez wątpienia opierał się na przekazach. Wiedzę wzbogacają przypisy i notki biograficzne pozwalające lepiej zrozumieć wydarzenia i wyłapać smaczki. Świetna pozycja. No i bez wątpienia jest to znacznie ciekawszy sposób poznawania historii niż ślęczenie nad nudnym podręcznikiem.

Zamordowana królowa Maurice’a Druona. Drugi tom Królów przeklętych. Po śmierci Filipa Pięknego na tron wstępuje jego syn, Ludwik X. Jest to człowiek słaby, niezdolny do rządzenia. Daje się z łatwością manipulować możnowładcom i jest opętany tylko jedną myślą – pozbyć się ciężaru w osobie żony, która go zdradziła i ożenić się ponownie. Losy królestwa nie interesują go wcale. Doprowadza to do błyskawicznego rozpadu władzy centralnej, silnej pozycji króla, na którą to jego ojciec pracował przez całe życie. Do tego dochodzę dworskie intrygi, wyrównywanie rachunków, prywata. Czyta się z zapartym tchem, mimo że się zna rozwój wypadków, w końcu to tylko(a raczej aż) historia.

Trucizna królewska Maurice’a Druona. Trzeci tom cyklu Królowie Przeklęci. Fabuła koncentruje się w dalszym ciągu na panowaniu Ludwika X. Władca jest słaby, daje się sterować przez wytrawnych politycznych graczy, popełnia błąd za błędem. Dopiero przyjazd nowej królowej sprawia, że zaczyna przejawiać początki stanowczości i rozsądnych decyzji. Niestety nie dane było mu panować na tyle długo, byśmy mogli stwierdzić, czy przyniesie to zadowalające rezultaty. Padł ofiarą intryg Roberta i Mahaut d’Artois rywalizujących o te same ziemie. Ta dwójka przede wszystkim wpływała na losy Francji. Polecam kolejną dawkę sfabularyzowanej historii, porywającej a zarazem prawdziwej.

Prawo mężczyzn Maurice’a Druona. Czwarty tom cyklu Królowie Przeklęci. Ludwik X nie żyje i rozpoczyna się walka o tron. Sytuację utrudnia fakt, że córka zmarłego króla jest wątpliwego pochodzenia, a jego kolejne dziecko jeszcze się nie narodziło. Na czoło w wyścigu o władzę wysuwa się brat Ludwika, Filip. Zdecydowanymi posunięciami zmusza opornych do podporządkowania się swojej woli, nieważne czy to jest konklawe wybierające papieża, czy też przeciwnicy polityczni. W tle rozgrywa się ostatni akt dramatu z Guccim i Marią w roli głównej. Wniosek jest jeden – maluczcy gdy dostają się między wielkich mogą zostać wyłącznie zmiażdżeni.

16.09.2004
13:13
smile
[72]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Shadowmage - jeden z moich ulubionych cykli :-)

16.09.2004
14:37
[73]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

elf-->zanosi się że mój też, ale babcia mi zakosiła 5 tom i w zwiazku z tym pewnie poczekam z dwa tygodnie zanim przeczyta...

17.09.2004
01:20
[74]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Shadowmage---->"Królów" czytałam rok temu - są świetni! Pochłaniałam każdy tom w dzień czy dwa, tylko koło 6 straciłam impet, a 7 już mnie nudził... :)
Co do Izabeli Szolc, to poza pierwszym, zbiór opowiadań "Jehannette" bardzo mi przypadł do gustu. Najlepsza jest historia o Barbarze Radziwiłłównie, również ta o Izabeli Katolickiej wzbudza w człowieku dreszczyk:)
Polecam; tylko to pierwsze o Goyi jakoś mnie odrzuciło...
Teraz czytam de Mello i Mowata ;)

17.09.2004
09:32
[75]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Magda-->Cóż, pierwsze cztery tomy są cieniutkie, na 2-3 godziny czytania, więc pochłaniałem je błyskawicznie, rbiąc sobie spore interwały miedzy kolejnymi tomami jednakowóż (takie ładne słowo, jak to sie pisze??). W takim razie moze rzucę okiem na te opowiadania, ale to odległa przyszłość.

17.09.2004
12:58
smile
[76]

ttomcioo [ Poszukiwacz Przygód ]

Shadowmage --> Jednakowoż. :) Masz rację - urokliwe słowo. :)

17.09.2004
18:27
[77]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Shadowmage---->Ile Ty stronic czytasz na godzinę?? Dwie godziny? Kompleksów się nabawię, choć b. wolno nie czytam ;)

17.09.2004
20:05
[78]

Pirix [ ! KB ! Góry górą ]

I kolejne dwie pozycje przeczytane:)
Podobnie jak ostatnio napisze po dwa slowao każdej z nich.

1)
Autor: Tom Clancy
Tytuł: "Racja stanu"

Powieść z cyklu "Centrum". Nie wiem dlaczego, ale mniej mi sie spodobała. Na tyle mniej, że tak szybko po inne książki z tego cyklu nie sięgne, tymbardziej, że mam obecnie spore zaległości czytelnicze i nie tylko czytelnicze. Francuski potentat na rynku gier komputerowych wprowadza do Internetu rasistowskie gry. Jednocześnie w Niemczech odbywają sie "Dni Naporu". Nazistowska "impreza", podczas której łączą sie dwa największe niemieckie ugrupowania faszystowskie. Centrum - amerykańska agencja powołana do zwalczania terroryzmu - wkracza do akcji.

2)
Autor: Juliusz Verne
Tytuł: "Tajemnica zamku Karpaty"

Króciutka powieść Juliusza Verne opowiadająca o tym, jak łatwo można wykorzystać niewiedze i ciemnote ludzka przy wykorzystaniu zjawisk fizyko-chemicznych. I do tego niespełniona miłość. Całkiem ciekawe połączenie.


Pelle---->Szybkość czytania mierzy się chyba ilością słów na minute, a nie stronic na godzine. Stronica stronicy nierówna przecież.

Pozdrawim Pirix

20.09.2004
14:32
[79]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

O, o tym Vernie nie słyszałam... a myślałam, że znam prawie wszystko ;)
Muszę kiedyś sobie zmierzyć swoją prędkość czytania słów na minutę:) Ale jak to zrobić? Przecież licząc w myślach te slowa, będę czytać wolniej;P

20.09.2004
16:30
[80]

ttomcioo [ Poszukiwacz Przygód ]

A ja Tajemnicę zamku Karpaty czytałem, ale było to już tak dawno, że z trudem przypomniałem sobie choć w przybliżeniu fabułę. Co do tych fizycznych zjawisk w jego książce, to o ile w wielu swoich utworach Verne w jakiś sposób uprzedził wynalazki przyszłości, o tyle chyba rzecz opisana w Tajemnicy.. nigdy nie stanie się faktem naukowo potwierdzonym.

20.09.2004
16:34
[81]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Magda-->temat stron na godzine to juz chyba obgadaliśmy na pikniku, nieprawdaż? ;-) W każdym razie mi sie tak wydaje... Można do Ciebie @ na ten zprofilu pisać? Mam ochotę pouskuteczniać chwalebną sztuke epistolską :D

24.09.2004
13:57
[82]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Wyspa dnia poprzedniego Umberto Eco. Jest to historia młodego włoskiego szlachcica imieniem Robert de la Grive. Poznajemy go jako rozbitka, który dociera do opuszczonego statku „Dafne”. W pobliżu znajduje się bezludna wyspa, która według wszelkich obliczeń znajduje się za linią zmiany daty. Stąd właśnie tytuł powieści, choć jest zaledwie najprostsze wytłumaczenie, podtekstów jest znacznie więcej. Z resztą wszystko co pisze Eco można zinterpretować wieloznacznie. Jako mistrz pióra wspaniale manipuluje narracją. Jest to niby sprawozdanie pisane na podstawie listów, jakie pisze biedny Robert w samotności na statku, ale autor sprawnie przeskakuje od wiernego przytaczania wypowiedzi, do opisów wcześniejszych dziejów bohatera, które to naświetlają nam jego obecny stan ducha. Bezduszna narracja potrafi błyskawicznie przemienić się w polemikę, spekulacje, domysły. Już dla samego artyzmu pióra autora warto sięgnąć po tą książkę, a mówi to osoba raczej niepodatna na piękno słowa pisanego.
Umberto Eco to wielki erudyta. Tak jak mnie już przyzwyczaił w poprzednich powieściach porusza cały przekrój różnych tematyk. Rysuje barwny obraz XVII wiecznego społeczeństwa, wprowadza czytelnika w tajniki wydarzeń historycznych, a wszystko jakby od niechcenia. Bardzo dużo miejsca poświęcił problematyce określania długości geograficznej, objaśnia pomysły, często wydające się współczesnemu człowiekowi śmieszne. Porusza kwestie filozoficzne, jakie się z tym wiązały. Cechą charakterystyczną dla prozy Eco jest bazowanie na wiedzy czytelnika. Wielu rzeczy nie podaje wprost, ale poprzez szereg aluzji, tworzy swoistą układankę. Jest to świetna rozrywka dla osoby wykształconej, ale jest bez wątpienia nużąca i zniechęcająca dla osób o mniejszej wiedzy. Tym bardziej, że wydawnictwo Noir sur Blanc nie opatrzyło książki w przypisy. Szkoda, bo ułatwiłoby to miejscami lekturę. Nie każdy zna choćby wszystkie przytaczane sentencje w obcych językach, przez co utrudnione jest wyłapywanie niuansów.
„Wyspę dnia poprzedniego” oceniam najniżej z dotychczas przeczytanych powieści Eco. Dzieje się to głównie za sprawą fabuły. W „Imieniu róży” czy „Wahadle Foucaulta” jest ona równie wciągająca jak interesujące są przemycane w niej treści. Tu niestety tak nie jest. Śmiem twierdzić, że jest nawet nudna. Robert to postać tragiczna, nie potrafi zaintrygować. Było mi go żal, ale jego losy nie były w stanie mnie zafascynować. Takie wykreowanie bohatera miało oczywiście kolosalne znaczenie dla konstrukcji powieści, prowadzonej na jej kartach dyskusji filozoficznej, studium charakteru, lecz nie wpłynęło pozytywnie na odbiór. Przyznam się, że miejscami się męczyłem, z trudem przebijałem się przez kolejne rozdziały. Całe szczęście takich fragmentów było zaledwie parę. Mimo tych niedociągnięć (choć w przypadku Eco to nie jest właściwe słowo, może raczej w wyniku innych oczekiwań) książka dostarczyła mi dużej satysfakcji, a także poszerzyła horyzonty w niektórych sprawach.

27.09.2004
16:49
[83]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Ono - Dorota Terakowska - Po tę książkę sięgałem z wielkimi oczekiwaniami. Wcześniej przeczytałem wszystkie powieści tej autorki, a ta ostatnia zapowiadana była jako wielki przebój literacki. Poza tym, z wiadomych powodów, kolejnej książki Terakowskiej już nie będzie. O czym jest "Ono" nie będę się rozpisywał, bo mówiono o tym szeroko; poza tym niedługo wejdzie na ekrany film pod tym samym tytułem w reżyserii córki pisarki. Powieść zawiera w sobie kilka wątków, ale najważniejsze zdaje się w niej przedstawienie obrazu współczesnej Polski (a konkretniej Polski w 2001 roku - na topie jest tu Big Brother i Milionerzy oraz parę innych wydarzeń), a przy okazji też świata. Jest to obraz zarówno małopolskiego miasteczka, mazurskiej wsi popegeerowskiej, jak i Krakowa i stolicy. Z tym, że przemyślenia na temat Warszawy wydają mi się niestety bliskie tym z piosenki "Stacja Warszawa" Lady Pank. Nie wiem, jak z Krakowem, zbyt dawno tam byłem, dla mnie przejaskrawione, ale to w końcu autorka tam mieszkała, nie ja. Problem mam też z pokazaną rodziną głownej bohaterki, Ewy. Nie wiem, czy intencją Terakowskiej było, żebym parę osób z niej (np matkę) znienawidził, ale udało się jej to świetnie. Szkoda, że chyba jednak nie tak miało być.
No, ale tylko narzekam. Czas powiedzieć coś o pozytywach. Poza paroma uwagami to Polska w "Ono" naprawdę jest świetnie pokazana. Taki wiarygodny, żywy obraz miejsc, postaci czy postaw naprawdę się w naszej rodzimej literaturze rzadko zdarza. Ideałem w tej dziedzinie jest dla mnie "Lalka" Prusa i do niej tej powieści troszkę brakuje, acz niewiele. Przemiana głownej bohaterki przedstawiona jest mądrze, nie w stylu: "A na drugi dzień była już innym człowiekiem...". Parę postaci zachowuje się co najmniej dziwnie, ale od biedy da się to jakoś uzasadnić i w dużej ilości ludzi przewijających się przez powieść tych zgrzytów się praktycznie nie zauważa. No i zostaje zakończenie. Wcześniej, w "Poczwarce" Terakowska zaserwowała czytelnikom rozwiązanie akcji, które przez wielu zostało opacznie zrozumiane. Przyznała to później w wywiadzie sama autorka. Niemniej tamto było świetne, a w "Ono" jest zdecydowanie lepsze. Dawno tak mnie książka (a konkretnie jej ostatni rozdział) nie zaszokowała i skłoniła do myślenia.
Więc jakie jest "Ono"? Chyba najlepszą książką Terakowskiej, przeznaczoną też dla najstarszego czytelnika (w porównaniu z pozostałymi, może z wyjątkiem "Poczwarki". Czy przeczytać? Koniecznie. I żałować, że więcej ta pisarka już nic nie napisze.

30.09.2004
10:15
[84]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Shadow---->A pisz, pisz :))

Sparrhawk----->Tak, "Ono" jest świetną, zachęcającą do przemyśleń książką. Poza nią z książek Terakowskiej czytałam niestety tylko "Poczwarkę", polecacie coś jeszcze?

30.09.2004
11:35
[85]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Magda - z książkami Terakowskiej jest taki problem, że ona pisała je jakby dla córki. I wraz z datą powstania rośnie też wiek czytelnika, dla którego jest przeznaczona. Wobec tego nie wiem, czy gdybym teraz sięgnął po jakąś starszą, podobałaby mi się tak jak za pierwszym razem.
Z tego, co czytałem: Władca Lewawu - nawet w odpowiednim wieku mi się nie podobało; Córka Czarownic - hmm, kiedyś tak, teraz już chyba nie; Samotność Bogów i Tam, gdzie spadają anioły - obie wydają mi się warte polecenia, ze wskazaniem na pierwszą.

02.10.2004
11:31
[86]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

Kapitan Patrick O’Briana. Jest to drugi tom przygód kapitana Jacka Aubrey’a oraz jego przyjaciela, doktora Maturina. Po wydarzeniach z poprzedniej części Jack patrzy optymistycznie w przyszłość. Nie ma co prawda okrętu, ale zdobyte pryzy zapewniły mu solidne finansowe podstawy. A przynajmniej tak sądzi, bo bardzo niemiłe zrządzenie losu doprowadza go do wielkich długów. Musi się ukrywać, uciekać z kraju, przyjąć dowództwo bardzo wątpliwego okrętu. Jednocześnie przyjaciele zaczynają rywalizować o względy dwóch młodych dam. Ich przyjaźń zostaje wystawiona na ciężką próbę. Aż smutno patrzeć, gdy dwójka tak kompetentnych w swoich zawodach ludzi jest bezradna w kontakcie z przedstawicielami płci pięknej. Nieporadni, nieśmiali zupełnie nie przypominają pewnych siebie osobników. Ale gdy tylko znajdą się w swoim naturalnym środowisku znowu wracają do dawnej formy. Ta część pozwala szerzej spojrzeć na charaktery bohaterów, poznajemy znacznie lepiej ich psychikę, sposób działania. Z jednej strony należy to zaliczyć na plus, ale z drugiej odbywa się o kosztem życia na morzy, scen bitewnych etc. Szkoda, bo właśnie za to cenię O’Briana najbardziej.

09.10.2004
23:31
[87]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

sparrhawk---->Jeszcze jest chyba taka z kotem na okładce... nie pomnę tytułu, ale opis fabuły mnie zainteresował. Widział ktoś film "Ono"?

10.10.2004
08:48
smile
[88]

Ragn'or [ Konsul ]

Witajcie.Ostatnimi czasy przeczytałem raz jeszcze sagę o Nekroskopie Briana Lumleya.Bohaterem jest tu Harry Keogh-człowiek potrafiący rozmawiać ze zmarłymi.Ze względu na posiadaną tak niezwykłą umiejętność,Harry staje się obiektem zainteresowania brytyjskiego INTESP-wydziału paranormalnego,skupiającego w swoich szeregach ludzi o ponadnaturalnych własnościach umysłu.Szybko staje się najlepszym agentem tego wydziału i specjalistą od spraw wampirów,które dają się we znaki INTESP,a także jego radzieckiemu odowiednikowi -Wydziałowi E.Harry o tyle jest niezwykły,że potrafi uczyć się od zmarłych ich umiejętności,które rozwinęli ponad miarę po tamtej stronie Styksu.Tak było na przykład z umiejętnością podróżowania w "kontinuum Moebiusa",co oznacza ,że Keogh może wszędzie się dostać w jednej chwili.Od samego początku INTESP staje do walki z wielkim zagrożeniem dla ludzkości-Wampirami,które jak wiadomo pochodzą z terenów Wołoszczyzny i Mołdawii.A dlaczego właśnie stamtąd?Tego musicie się dowiedzieć sami:))
Polecam jeszcze "Dom pełen drzwi" tegoż autora,oraz serię "Psychomech","Psychosfera"i "Psychoamok".

10.10.2004
10:28
[89]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Magda - masz rację, a ja sklerozę. :D "W krainie Kota" - kiedy czytałem, bardzo mi się podobało. Teraz mimo upływu czasu chyba byłoby podobnie.
I dołączam się do pytania o film - naprawdę taki zły, jak piszą w recenzjach?

16.10.2004
21:12
[90]

Pirix [ ! KB ! Góry górą ]

Krótka notka, nie chce mi sę pisać zbyt dużo.

Tytuł: "Kuzynki"
Autor: Andrzej Pilipiuk
Wydawnictwo: Fabryka słów

Jest to produkt literacki wolny od Jakuba Wędrowycza:) Ale nie zmienai to faktu, że warto przeczytać. Książka opowiada o dwóch kuzynkach w różnym wieku. Jedna z nich ma dwadzieściakilka lat, a drugo ponad czterysta. Druga żyje tak długo dzięki zażywaniu tynktury. A co to jest? Tego możecie się dowiedzieć czytając.

16.10.2004
21:15
smile
[91]

Fett [ Avatar ]

hej! przyszedłem się przywitać i przypomnieć :)

16.10.2004
21:31
smile
[92]

el f [ RONIN-SARMATA ]

Skończyłem Kinga "Mroczną Wieżę" (5 tomów), teraz czytam Franza Kurowskiego "Brandenburczycy" i Abwehra. Niemieckie oddziały specjalne 1939-45

A dzisiaj kupiłem Opowieści z Dzikich Pól Jacka Komudy. Zbiór opowiadań z gatunku hmmm... fantasy (?), umiejscowionych w realiach Rzeczypospolitej XVII wieku :-)

16.10.2004
23:42
[93]

Zyga [ Urpianin ]

A ja wczoraj kupiłem "Martina Edena" Londona. Wprawdzie ją czytałem ale tak się złozyło że własnej nie miałem a zafascynowała mnie niesamowita cena tj. 9,90 zł przy twardej oprawie!!
A niewykluczone, że jak się obrobię to przeczytam go jeszcze raz jako że czytałem dość dawno i niewiele pamiętam :)

17.10.2004
00:15
smile
[94]

Esqualante [ Jyhad Baghadyr ]

Witam!
Poszukuję pewnej książki (a raczej 2 lub 3 części), może ktoś ją czytał albo zna?
Rzecz dzieje się na Morzu Śródziemnym w czasie 1 i 2 wojny światowej, na pokładzie statku, którego kapitanem jest kapitan Trapp (???), a narratorem pierwszy oficer. Kapitan zajmuje się przemytem i rabunkiem, ale zostaje złapany przez Brytyjczyków (???) i zaciągnięty do służby Jej Królewskiej Mości, dorzucają mu pierwszego oficera i każą napadać na Niemców. Tak mniej więcej przedstawia się fabuła. Narracja utrzymana jest w wyjątkowo wisielczym humorze.
To wszystko, co pamiętam. Jak by ktoś znał tą książkę, proszę o kontakt na GOLu lub GG.

Shadowmage >>>> Zgadzam się z Twoją opinią o "Wyspie...". "Ziemia robi pac pac pac" :). Bardzo ciekawa dysputa na temat Czy słońce krąży wokół Ziemii, czy odwrotnie była bardzo pouczająca, ale niestety przez wiele fragmentów musiałem przebrnąć, a nie 'przepłynąć'. Chyba jestem za głupi na książki Umberto Eco ;/. Zupełnie tak jak w "Baudolino", w "Wyspie..." fabuła zmierza w zupełnie inną stronę, nie po mojej myśli i nie była tak pociągająca jak przytaczany już "Baudolino" oraz "Imię Róży", nie mniej po zakończeniu książki powiedziałem: Eco to Mistrz.

17.10.2004
00:31
[95]

Mysza [ ]

Esqualante --> Brian Callison "Wojna Trappa" i "Pokój Trappa"... chyba o to Ci chodzi...

17.10.2004
12:50
[96]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

HMS „Surprise” Patrick O’Briana. Trzeci tom marynistycznego cyklu o przygodach Jacka Aubrey’a. Zostaje on mianowany pełnym kapitanem i powierza mu się dowództwo na fregatą „Suprise”. Jack od razu zakochuje się w tym starym, ale wciąż doskonałym okręcie. Wyrusza na nim do Indii. W tle rozgrywają się kolejne akty przygód miłosnych bohaterów, tym razem na pierwszy plan wysuwa się od początku nieudany związek doktora Maturina z Dianą. Szczerze powiedziawszy autor mógł sobie to darować. O wiele lepiej wychodzi mu opisywanie żeglugi i strać okrętów niż prowadzenie wątków miłosnych, a wręcz wszystkich dotyczących życia prywatnego bohaterów. Są one pewnym urozmaiceniem, ale nie powinny stanowić głównego wątku powieści. Może się czepiam, bo pod tym względem i tak jest znacznie lepiej niż w poprzednim tomie.

17.10.2004
12:56
[97]

Mastyl [ Legend ]


Mam takie pytanko, jelsi ktos z Was zna mniej wiecej tworczosc Kapuscinskiego, co moglby mi polecic na poczatek? Wstyd przyznac ale Kapuscinskiego jeszcze nie tknalem, a zawsze w takim przypadku zwykllem zaczynac od ksiazek najlepszych... teraz nie wiem co: "Heban" "Wojna futbolowa" a moze cos jeszcze innego ?

17.10.2004
21:19
[98]

Zyga [ Urpianin ]

Mastyl --> Cesarz!

20.10.2004
18:10
[99]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Krótko o: Akta Odessy Frederick Forsyth - w miarę, jak czytam kolejne jego powieści (opowiadania też), Forsyth wyrasta w mojej opinii na miano króla sensacji. "Akta..." nie są wprawdzie "Dniem Szakala", do "Negocjatora" też im ździebko brakuje, ale i tak to pozycja dużo lepsza od tych wszystkich comiesięcznych "debiutów roku". Akcji tu mniej niż zwykle, liczy się bardziej tło historyczne (lata 60. XX wieku - okres przed wojną sześciodniową oraz echa II wojny światowej). Jest tu wszystko to, co zwykle u Forsytha - dobrze prowadzona akcja z paroma (choć tu ich jakoś mało i nie są strasznie zaskakujące) zwrotami akcji i wielką dbałością o szczegóły. No i dawka wiedzy historycznej. Każdemu miłośnikowi dobrej sensacji - polecam.

21.10.2004
16:42
[100]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

sparrhawk-->Zgadzam sie z opinią odnośnie Forsytha. Bije na głowę wszystkich jemu współczesnych (w sensie piszczacych w czasach jego debiutu) a i ze współczesnymi rywalizuje skutecznie, dzięki swojemu niepowtarzalnemu stylowi. Każdej książce poświęca dużo pracy, stąd tak nieliczny jest jego dorobek. Mója ulubiona pozycja to "Psy wojny" :D

21.10.2004
22:44
[101]

sparrhawk [ Mówca Umarłych ]

Shadow - "Psy wojny" u mnie wciąż czekają na przeczytanie, a króluje na razie "Dzień Szakala". Ale bardzo interesujący jest też zbiór opowiadań napisany całkiem niedawno - "Weteran".

21.10.2004
23:39
smile
[102]

Esqualante [ Jyhad Baghadyr ]

Mysza >>> to na pewno to, dzieki :)

22.10.2004
00:11
[103]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Wreszcie nowy wątek;P

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.