GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Forum CM: Gdy milkną fanfary emisja:TVN 09.07 piątek, g. 22:40

06.07.2004
14:49
smile
[1]

maras [ Pretorianin ]

Forum CM: Gdy milkną fanfary emisja:TVN 09.07 piątek, g. 22:40

Czy warto oglądać?

06.07.2004
16:15
[2]

Radjif [ Legionista ]

nie widziałem tego filmu w całości ale wydawał mi się dosyć ciekawy... co prawda bez fajerwerków i zapierających dech scen batalistycznych, ale warty obejrzenia...

06.07.2004
17:45
[3]

jiser [ generał-major Zajcef ]

maras ~~>
Podobał mi się. Z tego co pamiętam, to nawet bardzo (fabuła ciekawsza od Rayana). Ale to było kawałek czasu temu. Cholera, nie obejrzę, bo mnie nie będzie :(

BTW. TVN raczy nas ostatnio dużą ilością filmów z II WW w tle :]

06.07.2004
18:13
[4]

forsetii [ Konsul ]

film jest dobry, uwielbiam zdrowy cynizm i egoizm głownego bohatera. film jest "urealniony"

06.07.2004
18:30
smile
[5]

earthquake [ Konsul ]

Widziałem tylko zwiastun w tv i film wydał mi sie podobny do Wroga u Bram i Kompani Braci. Obejrzy i sie zobaczy czy jest dobry

06.07.2004
18:38
[6]

Holmes__ [ Konsul ]

Na pewno warty zobaczenia, może nieco infantylny w niektórych momentach ale ma swój akceptowalny klimat. Kilka scen określiłbym nawet jako doskonałe.

06.07.2004
18:44
[7]

Glazo [ Konsul ]

Z jednej strony ciekawa fabuła a z drugiej kiepskie dośc sceny batalistyczne.

06.07.2004
18:47
[8]

Fett [ Avatar ]

no mnie tez nie bedzie :( ale poprosze kogos to mi nagra :)

06.07.2004
19:46
[9]

merkav [ Aguś ]

Film dobry, odchodzi od schematu bohaterskiego zolnierza poswiencajacego sie dla sprawy (ala Ryan). Mamy zolnierza ktory staje przed wyborem, zrobi to i tamto i jedzie do domu - prosty wybor.

06.07.2004
20:00
[10]

von Izabelin [ Luftgangsta ]

Kurde a ja o 1900 tego dnia wylatuje;(((

06.07.2004
20:11
smile
[11]

Huscarl [ Konsul ]

jak dla mnie to ten film jest bardzo slaby i prosze nie porownujcie go do Rayana bo to grzech i obraza. napisalem slaby aby uniknac slowa KISZKA ale i ta obejze kolejny raz :)

06.07.2004
20:24
smile
[12]

jiser [ generał-major Zajcef ]

Huscarl ~~>
Masz rację, wyprodukowanie takiego Ryan-a to grzech i obraza. Jedyne co w nim jest dobre, to to że się dobrze ogląda.

06.07.2004
20:30
[13]

merkav [ Aguś ]

Huscarl - Ryan byl dobrze wykonany ale fabule mial conajwyzej przecietna ;)

06.07.2004
21:51
[14]

Wozu [ Panzerjäger Raider ]

Gdy milkna fanfary - bardzo dobry film. Juz nie raz o tym pisalem. W koncu w filmie amerykanskim nie widac bohaterskich chlopcow z Teksasu, a ludzi, ktorzy poprostu trafili na wojne nie wiedzac nic o wiecej o niej (nowe przydzialy przed grudniem 1944r.). Glowny bohater, to takze nie twardziel, zalezy mu na tym aby przezyc i robi wszystko aby cel ten osiagnac. Scena pierwszego patrolu utkwila mi najbardziej w pamieci, pokazuje, ze nieuniknionej walki boja sie nie tylko nowoprzybyli Amerykanie, ale takze i mlodzi Niemcy. Nastepne sceny z ataku przez zaminowany las i proba wylaczenia z akcji FlaKa, tez pozostawiaja w pamieci.

"Szeregowiec Ryan" w porownaniu do "Gdy milkna fanfary" to obraz opiewajacy pomyslowosc i zaradnosc US Rangers. Film, ktory zobaczymy w piatek, to opowiesc poprostu o miesie armatnim jakim jest piechota.
Najzabawniejsze (ironicznie rzecz biorac) jest to, ze w rejon Arden wyslano te jednostki alianckie, ktore mialy "odpoczac" od glownych walk. Film pokazuje dzialania, na kilka dni, tuz przed rozpoczeciem niemieckiej ofensywy w tym rejonie.

07.07.2004
01:48
smile
[15]

Huscarl [ Konsul ]

PANOWIE!!!!!!!!!!

Gdy milkna fanfary oceniam pod wzgledem wykonania ktore jest zalosne, Szergowca tez pod tym wzgledem gdzie jest to wysmienite. Jesli chodzi o fabule to oczywiste ze Szeregowiec jest denny do bulu, natomiast Gdy milkna fanfary ma na tym polu duzo wiecej do zaoferowania.

Teraz polaczcie fabule z Gdy milkna fanfary i wykonanie Szerefowc ai macie majstersztyk. PRZECIESZ TO TAKIE PROSTE!!!!! :)

07.07.2004
02:45
[16]

feretrius [ Centurion ]

Wszyscy macie po trochu racje,ale Huscarl prezentuje najprawdziwszą prawde.Film został zrobiony nie dla kina ale dla TV,dla HBO i juz tylko dlatego jest inny niż prawdziwy kinowy.Niestety reżyseria i gra aktorska jest beznadziejna i kilka
ciekawych scen nie ratuje tego filmu.Wyobrażcie sobie pełna komercjalizacje Spielberowską z Ryana czy choćby z Kompanii z tymi zdjeciami,klimatem,grą aktorów itp....włączone do tego pomysłu o mięsie armatnim (Wozu). Ach Rozmarzylem sie...

07.07.2004
05:47
[17]

Wozu [ Panzerjäger Raider ]

Heh, moim zdaniem gra aktorow jest odpowiednia do sytuacji. Zagubiony zolnierz na patrolu - malo w portki nie narobi, mlody Niemiec, takze na patrolu - malo mu oczy nie wystrzala z powodu adrenaliny, glowny bohater - zniechecony i ma wszystko w du...zym powazaniu, gdy Niemcy wystrzelali mu cala komapnie(? - niepamietam juz czy takie okreslenie padlo), czy takze zniechecony i zalamany dowodca, po pierwszej nieudanej fali ataku na umocnione pozycje Niemcow.
O co chodzi wam ze zdjeciami z Szeregowca? Ze pieknego krajobrazu Normandii wam nie pokazali? Pokazalali za to las... las, las duzo lasu. Wina rezysera, ze faktyczne wydarzenia w tym miejscu Arden mialy miejsce w lesie? A moze chodzi o to, ze bohater paleta sie ze swoimi, bodaj, piecioma podkomendnymi?

Wiec na czym polega ten rozmach i komercjalilzacja, ze filmy tak latwo podzielic na kinowe i dla telewizji?

07.07.2004
10:29
[18]

merkav [ Aguś ]

Feretrius - Kompania Braci tez jest zrobiona przez HBO na potrzeby telewizji, tez powiesz ze ma beznadziejna gre aktorska i rezyserie ? IMO BoB jest duzo lepsze niz Ryan, zarowno pod wzgledem wykonania jak i fabuly.

07.07.2004
10:52
smile
[19]

Huscarl [ Konsul ]

Wspolczense kino wymaga takze mnustwa efektow specjalnych, lub przynajmniej wspanialych zdjec ktore utkwia w pamieci ogladajacych na stale lub przynajmniej na bardzo dlugi czas. Dlatego wszyscy maja na jezykach Szeregowca a niewielu pamieta Fanfary. O to wlasnie mi i feretriusowi chodzi.

Z tych wzgledow napisaliscie ze Szeregowca ogladalo sie Wam mimo wad dobrze niestety ja nie moge powiedziec ze Fanfary mi sie ogladalo dobrze. A juz wogule to te tekturowe czolgi mnie rozwalily.

Przypomijcie sobie takze niedawna TROJE super film lecz z mnustwem przeklaman historycznych, piekne zdjecia lecz marna fabula, dobra gra czesci aktorow lecz marna wiekszej czesci. Mimo to film kazdemu sie ogladalo DOBRZE i z zapartym tchem oraz szczeka na podlodze:) i o to chodzi............

07.07.2004
10:58
[20]

Glazo [ Konsul ]

Huscarl--> Mnie akurat Troja sie podobała też pod względem fabuły.
Wozu--> Mnie osobiście walki w lesie nie przeszkadzają, ale prawda jest taka że w tym filmie są dość kiepskie. Zwłaszcza te dziwne czołgi ni ijak strzelają to jakoś to tak dziwnie wygląda... Ale zgadzam sie że fabuła ciekawa i zakończenie ciekawe.

07.07.2004
11:25
[21]

grzech [ Generaďż˝ ]

"Kiedy milkna..." jest do zdobycia na DVD w supermarketach za ok 20zl. Wim bo sam kupilem kilka miesiecy temu. Tytul ten nie lezal na polkach wyprzedarzy a razem z tanimi DVD. Dzieki temu za niewielkie pieniachy nabylem bardzo dobry film wojenny. Kilku piewcow juz opisalo po troszku fabule przedemna, ale zapomnieli dodac takze, ze w filnie jest szczatkowo ukazany obraz armi, jako organizmu, ktory musi trwac by wygrac. Widac jak na talerzu, w jaki sposob podejmowane sa decyzje na polu walki, jak generowe sa wanse na froncie oraz kto kogo ochrania, a takze kto zbiera ciegi za czyjes bledy :)

07.07.2004
17:55
smile
[22]

Wozu [ Panzerjäger Raider ]

OK, czyli to co wyroznia film jako obraz kinowy, to mnostwo statystow (tak kolo 500-700) oraz komputerowo generowane efekty oraz krew i flaki na kamerze? Dobrze zrozumialem?

07.07.2004
18:49
[23]

moussad [ la kretino maximale ]

a czy mógłby mi ktos wytłomaczyć czemu film ten był kiedyś tłomaczony jako "Kiedy ucichną działa"??(ang.When trumpets fade)

07.07.2004
18:52
smile
[24]

merkav [ Aguś ]

Moussad - pewnie chodzi o te Flak'i, zniszczyli je wiec ucichly :)

07.07.2004
19:23
smile
[25]

oskarm [ Future Combat System ]

Wozu --> to zalezy, bo kiedyś produkcje filmowe wyrużniały Walker-Buldogii pomalowane na ziolono jako amerykanie lub na szaro jako niemcy :-D

08.07.2004
00:27
smile
[26]

feretrius [ Centurion ]

No dobrze,mnie sie film nie podobał.... trudno i tak bywa.
Wozu--->przykro mi ale dla mnie gra aktorów była sztuczna i nieprzekonująca.O co mi chodzi ....Dzwięk...pamietacie w Szeregowcu Ryanie jak nasi bohaterowie czekaja w ukryciu przy moscie w miasteczku a srodkiem ulicy zbliża sie do nich Tygrys...jeszcze go nie widać... ale już go czujesz,jak dzwięk potęguje napiecie w filmie.Albo scena otwarcia łodzi desantowych i swist pocisków uderzajacych w....Film wyznaczył nową granice w kinematografii...o to chodzi.
Chce ogladać przeprawe w dżungli i płk.Kurtza w "Apocalipsie" czy smierć sierżanta Eliasa w "Platoonie",sceny po których bedziesz się mógl identyfikować z danym filmem...nic z tego nie ma w "When Trumpets Fade".
Merkav--->bracie,Kompania zostala zrobiona przez HBO dla TV i jest swietnym filmem..."odcinkowym". Nigdzie nie napisałem że tak nie jest.A czy jako film jest lepszy od "Ryana" ?Własnie pewnie w TV obejrzałes pierwszy odcinek i co...jak bys nie znał dalszego ciągu i fabuły dalszych odcinków to tak z "ręka na sercu" powiesz mi raz jeszcze ze ten odcinek jest cyt "dużo lepszy od Ryana pod wzgledem wykonania jak i fabuły" ? :)))
Zgodze sie po obejrzeniu 10-go odcinka ale nie po pierwszym.
pozdr.feretrius.

08.07.2004
05:50
[27]

Wozu [ Panzerjäger Raider ]

feretrius -> Ach, czyli mamy jeszcze cos innego - ubarwianie rzeczywistosci, aby przekaz byl zrozumialy dla widza... A sadzilem, ze ten okres w kinematografi minila z 20 lat temu :/. Scena z Tygrysem - malo prawdoposobne aby jego przejazd wywolywal lokalne trzesienie ziemi. Ladowanie na Omaha? Fakt - pieknie zronione... Ale to poprostu bylo wydarzenie powiazane jakos z fabula filmu. Przeciez rezyser "Gdy Fanfary Ucichna" nie zrobi "kolejnego ladowania" po ty tylko aby zadowolic wszystkich. Walki w Ardenach nie nalezaly do tych efektownych, nie bylo ladowan i desantow z powietrza (na skale D-Day czy Market-Garden). Nie rozumiem... Co wedlug Ciebie rezyser powinien pokazac w takim filmie? Patrol, przejscie przez pole minowe, ucieczka przed Niemcami - to nie robi wrazenia? Musi byc gdzies granica miedzy filmem o wesolej rozwalce nie majacej nic wspolnego z rzeczywistoscia (np. Zloto dla zuchwalych), a podejsciem do tematu ze strony okolohistorycznej. Dlaczego? Bo ani Saving Private Ryan ani When Trumpets Fade nie opowiadaja o faktycznych wydarzeniach, obie opowiesci sa inspirowane pewnymi faktami.

08.07.2004
09:11
[28]

merkav [ Aguś ]

Feretrius - dla twojej informacji BoB obejrzalem w sumie chybaz z 5-6 razy, teraz na TVN ogladam po raz kolejny. I jest ona duzo lepsza od Ryana, nawet Tygrys wyglada jak Tygrys a nie jak przerobiony T-34 :P Ryan jest filmem typowo widowiskowym, flaki, krew, duzo zabijania no i na koncu powiewajaca hamerykanska flaga. Dobrze sie go oglada ale nic pozatym.

08.07.2004
09:57
[29]

BamSey [ Generaďż˝ ]

No cóż ja stanę po stronie Woza ten film może nie jest Hollywodzkim fajerwerkiem ale za to pokazuje dokładnie to co reżyser chciał pokazać czyli żmudną walkę i los prostego żołnierza.....

08.07.2004
10:07
[30]

Glazo [ Konsul ]

Wozu--> Czepiłeś sie tej Normandii. W Plutonie też mamy walki w lesie i wyglądają o niebo lepiej, a film przecież starszy. To co różni obraz kinowy od telewizyjnego to budżet. Jedynie "Kompania Braci" jest wyjątkiem. Ale tam przy zbieraniu funduszy udzielali sie Tom Hanks i Spielberg(chyba). Z resztą jakie są sceny walkk w "Gdy umilkną fanfary"? Jakiśatak gdzie mamy 5 wojaków, jeden z nadajnikiem że nie dadzą rady, po czym pojawiają sie jakieś dwa czołgi(nie wiadomo jakie) i wszyscy uciekają.

08.07.2004
10:35
smile
[31]

neXus [ Fallen Angel ]

Panowie, za mocno sie zaperzacie. Zarowno "Gdy milkna fanfary" jk i "Ryan" sa filmami z zalozenia zblizonymi do realiow a nie bedacymi filmami historycznymi. Maja przedstawiac (przynajmniej w teorii) przezycia zolnierza a nie sprzet uzywany przez obie strony w owym okresie. Oprocz tego cala reszta jet zawsze pokazywana w duzym uproszczeniu... Inaczej budzet filmu przekroczylby jakiekolwiek realne granice...
Takze postawy ludzi w filmie sa rzutowane przez pryzmat rezysera i mentalnosc spolecznosci danego kraju, w ktorym jest krecony film (np jak wiadomo amerykanie uwielbiaja patetycznosc :)
Z reszta - jesli by nawet uzyto oryginalnego sprzetu to zaraz by sie znalazl ktos twierdzacy ze akurat jakis czolg o takim i takim numerem bocznym nie mial przawa tam sie znalesc :D
Z reszta - mam troche podziwu (nooo i mnie to bawi) dla maniakow, ktorzy ogladajac film zauwazaja, iz np grand wystrzelil 9 zamiast 8 razy przed charakterystycznym "ping"

09.07.2004
22:38
smile
[32]

Pejotl [ Senator ]

Budżet i budżet - do pokazania historyczności realiów duży budżet nie jest potrzebny - nie trzeba mieczy świetlnych i laserów :)
U nas np. zrobiono film lepszy niż te całe BoB - to się nazywało jakoś tak z czterema psami i czołgiem w tytule albo jakoś podobnie :)

Widziałem jeden odcinek BoB - atak Niemców którzy lecieli przez pole wymahując karabinami jakby to bejsbole były a amerykanie stali sobie z boku i strzelali - beznadzieja. Wolę omijać ten serial z daleka.

09.07.2004
22:50
smile
[33]

mgk [ Generał - Pacyfista ]

Racja Pejotl - książkę też można sobie darować.

09.07.2004
23:02
[34]

MANOLITO [ Generaďż˝ ]

pejotl---> święta racja, a po wczorajszej scenie jak to po zabiciu kilku szkopów pod mostem wraz z dwoma konikami, dalej jak by nigdy nic gadają sobie dlaczego jeden z nich jest taki wkużony, a potem ta dziwna batalia o te działa, i te dziwne wstawki o zdobywaniu lugera, co to niby wzięto gościa za sanitariusza, krótko mówiąc trąca mi ten serial myszką.

09.07.2004
23:09
[35]

uki [ Chor��y ]


film bardzo fajny polecam znany pod innym tytołem jako "kiedy ucichną działa"

09.07.2004
23:20
smile
[36]

pisz [ nihilista ]

to wy ludzie oglądacie filmy wojenne typu ryan bo lubicie oglądać efektownie latające mięso po ekranie i wysokobudżetowe masakry?
gratulacje...

09.07.2004
23:39
[37]

Mastyl [ Legend ]


Naprawde niezly film widze ... lepszy niz BoB, Wróg u bram i nawet niz Ryan.

Podoba mi sie ze nie ma na razie bohaterow...

09.07.2004
23:39
[38]

Mastyl [ Legend ]



Naprawde niezly film widze ... lepszy niz BoB, Wróg u bram i nawet niz Ryan.

Podoba mi sie ze nie ma na razie bohaterow...

09.07.2004
23:52
[39]

Mastyl [ Legend ]




Naprawde niezly film widze ... lepszy niz BoB, Wróg u bram i nawet niz Ryan.

Podoba mi sie, ze nie ma na razie zadnego bohaterstwa.

09.07.2004
23:52
[40]

Mastyl [ Legend ]





Naprawde niezly film widze ... lepszy niz BoB, Wróg u bram i nawet niz Ryan.

Podoba mi sie, ze nie ma na razie zadnego bohaterstwa.

09.07.2004
23:53
[41]

Mastyl [ Legend ]

Naprawde niezly film widze ... lepszy niz BoB, Wróg u bram i nawet niz Ryan.

Podoba mi sie, ze nie ma na razie zadnego bohaterstwa.

09.07.2004
23:54
[42]

Mastyl [ Legend ]


przperaszam... cos nie chcialo opublikowac...

10.07.2004
00:32
smile
[43]

mgk [ Generał - Pacyfista ]

Dobry amerykański film

10.07.2004
01:11
[44]

Wozu [ Panzerjäger Raider ]

Obejrzalem poraz trzeci chyba... i wciaz mi sie podoba, pomimo dzial, ktore nie maja odrzutu podczas strzalu ;o). Zas co do czolgow, to nawet niezle zeobili te Pz. IV, co prawda nie mam pojecia na podstawie czego... Ale glowne cechy mozna bylo zauwazyc, pudelkowaty kadlub, wizjer kierowcy, kanciaste blotniki... i Schuerzeny :D

10.07.2004
01:16
smile
[45]

hiwis [ Pretorianin ]

Znaczy, że konsultant miał choćby blade pojęcie o sprzęcie ;-)

10.07.2004
01:19
[46]

Lt Ursus [ Generaďż˝ ]

MANOLITO--> akurat te sceny z BoB które opisujesz i atak na baterię są w pełni autentyczne a nawet zachowania podobne bo konsultowali je z tymi którzy jeszcze żyją i pamiętają. O tym ataku na baterię wykładają na Akademiach Wojskowych jak wzorowo przeprowadzonej akcji. Ta scena pod mostem też popdobnie wyglądała. Te momenty są opisane z relacji od kilku osób i raczej się nie umawiali wcześniej co mówić. W Normandii panowała mania zdobywania na Niemcach różnych pamiątek. W wielu wspomnieniach jest wzmiankowane że zdobywano je nawet z narażeniem życia. Podobno Luger lub flaga ze swastyką miały ogromną wartość tak że powstał wręcz czarny rynek pamiątek. Nie można też patrzeć na to z dzisiejszej perspektywy bo może za 50 lat nikt nie uwierzy też że płacono spore pieniądze za kawałki betonu z muru berlińskiego.

Pejotl--> gdzie widziałeś ten fragment bo ja jakoś nie mogę sobie przypomnieć a oglądałem 2 razy z DVD.

W obejrzanym filmie czołgi może nie były najlepiej zrobione ale też nie starano się ich pokazac w calości i przynajmniej miały w miarę poprawny kamuflarz i schurtzeny upodabniające do PzIV.
Wydaje mi się że fakt że brak tu momentów do pamiętania jest dowodem że właściwie ujęto klimat zdarzeń. Każdy z uczestników walk jakoś nie miał w pamięci porywajcych scen lub romantyzmu walki i bohaterskich zrywów tylko wspominał jatkę i własny strach lub obłęd walki kierdy zaczynał działać w ostatecznej desperacji czy zostanie on czy przeciwnik.
Z punktu widzenia jednego żołnierza to nie działo się nigdy tak dużo jak daje widzowi obraz walki oglądanej z wielu kamer bardzo szybko pokazywanej w wielu miejscach w istotnych momentach dających wrażenie zawieszenia nad akcją. Moje zdanie o tym filmiee jest z tego powodu pozytywne.

Na koniec dodam że co do Tygrysa to gdzieś czytałem relacje Holendrów że jak jechały niemieckie czołgi to ściany domów się trzęsły i naczuynia w kredensach brzęczały aq być może były to Pz IV lub Pantery.

10.07.2004
01:25
[47]

joozzeekk [ Pretorianin ]

Mnie się film podobał nawet mimo niespecjalnego realizmu tych niemalże specakcji. Czuć klimat. Sierżant wmawiający swojej drużynie że i tak wszyscy zginą. Za to ciekawe były te szturmy. Bardzo ciekawy szyk i wykorzystanie piechoty. A myślałem że tylko azjatyckie hordy tak robiły.
To coś co ten sierżant wrzucił na ciężarówkę to satchel charge był?

10.07.2004
01:46
[48]

Wozu [ Panzerjäger Raider ]

Specakcje organizowala kazda ze stron :). A slyszymy tylko o tych, ktore sie nie powiodly, np. akcja Skorzenego w Ardenach ;).
Zas co do szyku w czasie ataku, to najpierw musieli i tak przejsc las. W kazdym badz razie atak falanga widac takze w BoB np w odcinki Crossroads.
A to co sierzant wrzucil na skrzynie Opla, to tak, byl to satchel.

10.07.2004
10:12
[49]

joozzeekk [ Pretorianin ]

Rzeczywiście coś sobie przypominam o ataku falangą w BoB. (Może powinni im tarcze dawać?) Ale tam nie było lasu ani pola minowego.

10.07.2004
10:20
[50]

ssjNaza [ Pretorianin ]

Takie ataki jak najbardziej na froncie sie zdarzały, a niejednokrotnie kończyły się sukcesem.

Tu przykład:
"Cole prowadził 250 żołnierzy długą , odsłoniętą groblą, prowadzącą do mostu na rzece Douve. Za tym mostem było miejsce spotkania z jednostkami 29. Dywizji, idącymi od strony plaży Omaha. Grobla biegła jakiś metr nad rozpościerającymi się po obydwu jej stronach zalewiskami. Mniej więcej w odległości stu pięćdziesięciu metrów znajdował się zajęty przez Niemców żywopłot. kiedy batalion Colea posuwał się groblą, zza żywopłotu otworzono do niego ogień z karabinów maszynowych i moździerzy. Padło kilkunastu żołnierzy. Pozostali przypadli do nasypu po obu stronach grobli.
Powinni iść dalej. Najtrudniejszą jednak rzeczą jakiej żołnierze uczą się w czasie szkolenia, najtrudniejszą zasadą, której powinni trzymać się w walce, jest poruszanie się pod ogniem. Instynkt nakazuje żołnierzowi przypaść do ziemi. Tak zrobili podkomendni Colea i przez następne pół godziny niemieckie moździerze ostrzeliwały batalion, powodując dalsze straty. Kiedy tylko jakiś Amerykanin próbował ruszyć się na grobli, ściągał na siebie ogień karabinów i broni maszynowej. Żołnierze zostali unieruchomieni na kolejne pół godziny. Cole postanowił coś zrobić. Wydał rozkaz rzadko słyszany w czasie II wojny światowej: "Bagnet na broń!" Za sobą i przed sobą usłyszał dźwięk bagnetów mocowanych do luf karabinów. Miał przyśpieszone tętno, podwyższony poziom adrenaliny. Wyciągnął swój pistolet Colt 45, podniósł się, krzyknął tak głośno, ze usłyszano go poprzez zgiełk bitewny: "Do ataku!" i pobiegł po błotnistej ziemi w stronę żywopłotu.
Żołnierze patrzyli podnieceni, podniesieni na duchu. Najpierw uniosło się kilka postaci i ruszyło za Cole'em. Potem małe grupki, po dwóch, trzech. Wreszcie ruszyła cała grupa, błyskając zimną stalą bagnetów. Atakujący żołnierze wydawali przeraźliwe okrzyki; każdy na swój sposób dodawał sobie otuchy.
Niemcy strzelali; kilku Amerykanów padło, ale mniej niż można było oczekiwać. Cole doprowadził swoich ludzi do żywopłotu, tam skoczyli do ziemianek i okopów, pchając bagnetami, zadając rany, siejąc śmierć. Niemcy którzy uniknęli bagnetów, umykali bocznymi drogami na tyły. Spadochroniarze otworzyli do nich ogień i kilkunastu trafili.
Cole stał rozdygotany, wyczerpany ale podniecony. Żołnierze wokół niego zaczęli wiwatować."

10.07.2004
10:46
[51]

MANOLITO [ Generaďż˝ ]

ursus--->nie mogę się z tobą do końca zgodzić, oczywiście filmy tego rodzaju rządzą się własnymi prawami, i producenci nie mogą pozwolić sobie na oddawanie realiów II wś, bo z ekranu musiało by wiać straszną nudą przerywaną od czasu do czasu jakąś tam akcją, ale do rzeczy. Cały ten film składa się jak to się kiedyś mówiło z "momentów" większość przedstawionych sytuacji nawet jeżeli oddają prawdę są delikatnie mówiąc nieprawdopodobne, mianowicie, amerykańscy żołnierze nie odczuwają strach i nie mają żadnych wątpliwości, zrozumiał bym to gdyby jak w "szeregowcu" byli to weterani którzy już dawno zdąrzyli zobojętnieć na cudze i własne okrucieństwo, ale tu mamy młodych chłopców którzy ledwo co ukończyli szkolenie, niemców widzieli jedynie na propagandowych filmach, a ich jedynym sukcesem jest wbiegnięcie na jakąś tam górę (pierwszy odcinek), a oni w filmie zachowują się jak zawodowcy, najpierw chwacko rozprawiają się z niemcami pod mostem, a jedyny grymaz obrzydzenia ma żołnierz dobijający rannego konia, potem jakieś dziwne spotkanie volksdojcza - amerykanina, potem akcja z działami, i kolejne motywy, żołnierz z trotylem nie może nadąrzyć za kolegami, ale ci jako dzielni wojacy zawsze sobie poradzą i po koleji rozbijają armaty, strzelający amerykański żołnierz do uciekającego niemca nie może go trafić, ale wystarczy, że przejdzie obok niego "wkurzony" co to mu zabili brata pod monte casino, żachnie się na temtego i już po sprawie, akcja z lugerem, przykładów dzielnych i nieustraszonych amerykańskich żołnierzy szybko rozprawiających się z wrogiem można w tym filmie mnożyć. Absolutnie nikt w tym serialu nie próbuje się migać od swoich obowiązków, próbując wysługiwać się innymi, wypełniać swoje obowiązki z niezbyt wielkim zaangażowaniem, tęsknić za domem, rodziną, czyli krótko mówiąc próbować przeżyć, jedyny który ma tego typu wątpliwości udaje ślepego (też jakiś ekstremalny sposób dekowania się). Żeby oddać realia musieli by diametralnie zmienić przelicznik strat , pokazać jak to za cenę kilku własnych czołgów udaje im się zniszczyć jeden niemiecki, pokazać nudę obozową, a nie zadowolonych popijających winko twardzeli, pokazać strach, wątpliwości, oddać realia amerykańskiego dowodzenia, często nie udolnego, tego w tym filmie niema.

10.07.2004
11:07
smile
[52]

clown10 [ Pretorianin ]

A ja mam jedno pytanie - co wy tak cały czas mówicie o tych Ardenach? przecież "Gdy milkną fanfary" opowiada nie o dzialaniach w Ardenach ale o walkach w lesie Hurtgen, który byl na poludnie od Akwizgranu a na pólnoc od masywu Ardenów. Walki w lesie Hurtgen opisuje Robin Cross w książce "Strącony orzeł". To właśnie po walkach w tym lesie 28DP i 4DP zostaly wysłane na odpoczynek w Ardeny (straty obu dywizji sięgały 7500 ludzi w 28DP i 7000 ludzi w 4DP. Bardzo często zapomina się o tych walkach, a ich świadkowie opisuję je jako najbardziej makabryczne spośród wszystkich walk. Propaganda amerykańska oczywiście woli Ardeny - "wielkie zwycięstwo" od krwawej jatki w lesie Hurtgen ale cóż...taka jest rola propagandy ;)

10.07.2004
11:20
[53]

PER_ [ Konsul ]

Rezyser filmu podjal sie ambitnego zadania wyraznie przerastajacego jego mozliwosci. Zamierzal opowiedziec historie zolnierza, ktory gotow jest zrobic wszystko by przezyc i wczesniej wrocic do domu. Opowiesc ta miala miec charakter "urealniony" poprzez pokazanie bezwglednosci wojny i zachowan zolnierzy postawionych w ekstremalnych dla nich sytuacjach. Zeby jednak cos takiego skonstruowac trzeba miec wizje dotyczaca calego obrazu. Chodzi m.in. o cos w rodzaju psychologii postaci, a ta szwankowala na calej linii (frontu!). O ile postac glownego bohatera zostala od biedy naszkicowana poprawnie i przedstawiala czlowieka w duzej mierze cynicznego, o tyle jego podwladni pokazani zostali jako banda zniewiescialych kretynow, ktorzy pod ostrzalem biegaja dookola jak bezglowe kurczaki. Nie twierdze, ze takie incydenty nie mialy miejsca podczas wojny, ale ogolnie bohaterowie filmu niczym innym sie nie charakteryzowali tylko strachem, infantylizmem i nieprawdopodobnie prosta i schematyczna konstrukcja psychiczna. Dotyczy to - poza glownym bohaterem - wszystkich, od szeregowcow poczawszy a skonczywszy na durnych lub pierdolnietych (bardzo szerokie spektrum zachowan, nie ma co) oficerach.
Drugim minusem filmu jest jego realizacja. Ja wiem, ze budzet ograniczony, ale majac 20 chlopa w mundurach do dyspozycji mozna tak fajnie scenki zmontowac by nie razilo to amatorszczyzna. Tego filmu jednak nie mozna bylo ogladac bez ciaglego mlaskania z niesmakiem. Źle ujete kadry, atak na most pokazany jako bezladna bieganina Amerykanow, natomiast poczatki szturmow (dwoch) na pozycje wroga byly prawie identyczne i polegaly na filmowaniu z roznych kamer kilku ludzi zbiegajacych do rowu, po czym z niego sie wynurzajacych i wbiegajacych do lasu. Powtorzenie tej sceny (roznila sie tylko osoba oficera) bylo wrecz groteskowe.
Nie porownywalbym tego filmu do "Szeregowca..." Nie chodzi o poziom realizatorski, chodzi raczej o estetyke. O ile "Szeregowca..." przede wszystkim dobrze sie oglada a co wiecej scena ladowania w Normandii jest pokazana prawie perfekcyjnie i dosc realistycznie, postaci, mimo calej naiwnosci, dosc wiarygodne, to "...Fanfary" robia wrazenie czegos zrobionego na prędce, bez pomyslu i przede wszystkim talentu. Film to mimo wszystko sztuka i jakis talent rezyserowi niewatpliwie by sie przydal.


10.07.2004
11:39
[54]

PER_ [ Konsul ]

Generalnie uwazam, ze nie ma zlych aktorow, sa tylko kiepscy rezyserzy. W tym filmie gra aktorska wygladala wrecz tragicznie. Kilka charakterystycznych spojrzen, te same niczym wybite w szablonie miny, grymasy, gesty. Proste dialogi i razaca niekonsekwencja. Z jednej strony strach w oczach, z drugiej ofiarne wykonywanie misji, choc pokazane jakby odbywalo sie w stanie krancowego przerazenia. Z tego co wiem podczas akcji bojowych zolnierzom podnosil sie gwaltownie poziom adrenaliny, ktory skutecznie zagluszal wczesniejszy strach. Do tego filmu latwo sie doczepic. Nie ma wlasciwie ani jednego mocnego punktu, moze poza sama ideą stworzenia psychologicznego filmu wojennego. Misja zakonczyla sie calkowitym niepowodzeniem.

10.07.2004
11:57
[55]

moussad [ la kretino maximale ]

film wręcz rewelacyjny-spodziewałem się czegoś dobrego i nie zawiodłem się.

jak manning strzelał do szeregowca z miotaczem przyszło mi na myśl że jest z NKWD :-P

co do bohaterstwa, bohaterem był ten grubas w okularach-ale nic w tym hollywoodzkiego, tacy ludzie nierzadko w ekstremalnych sytuacjach przechodzą całkowitą metamorfozę, hmm, może porównałbym go do sam'a z LotR(a manning to frodo :-P)

10.07.2004
12:17
[56]

gen. płk H. Guderian [ Generaďż˝ ]

film mi sie podobał. może i nie najlepsze ujęcia, sceny nie powalają realizmem jak w "szeregowcu", postacie nie mają niesamowicie rozbudowanej osobowości a za gre aktorską oskara nikt nie dostanie ale film i tak ciekawy i godny uwagi (zwłaszcza że mi był nieznany i nie wtłaczano mi do głowy namolnymi reklamami że to arcydzieło tak jak sięto zwykle dzieje z innymi produkcjami made in usa). najbardziej podoba mi się jego klamrowa budowa i ukazany proces jak koleś który wszystko ma gdzieś w absurdalnych realiach wojny ni stąd ni zowąd dostaje błyskawiczny awans (wbrew swej woli) i zostaje "bohaterem".

10.07.2004
13:21
smile
[57]

olivier [ unterfeldwebel ]

Ja też przepraszam ale czy film ten nie funkcjonuje w Polsce pod nazwą "Gdy umilkną działa", skąd wam te fanfary się wzięły? I jak widze porównania tego filmu do Szeregowca Ryana to mi chyba zaraz jakaś fanfara na głowę spadnie...

10.07.2004
13:38
[58]

BamSey [ Generaďż˝ ]

Mnie film sie jak najbardziej podobał między innymi dlatego ze był tak ponury jak sama wojna (to jest komplement)

10.07.2004
13:42
smile
[59]

Tniutniorek [ Junior ]

a mi sie nie podobal film te sceny byly nieciekawe tylko zaluje ze noc zarwalem :(

10.07.2004
13:55
smile
[60]

Pejotl [ Senator ]

PER -> "Nie twierdze, ze takie incydenty nie mialy miejsca podczas wojny, ale ogolnie bohaterowie filmu niczym innym sie nie charakteryzowali tylko strachem, infantylizmem i nieprawdopodobnie prosta i schematyczna konstrukcja psychiczna"

Kiedys mój dziadek mi opowiadal jak z innym zolnierzem uwalili sie (to było we Francji) na stogu siana, obok baterii. I przypikowal do nich Stukas. Dziadek uciekł w krzaki a jego kolega zaczął biegać wokół stogu w panice, biegał tak do tej pory az na stóg spadła bomba.

Więc nie opowiadaj mi jak z perspektywy fotela przed telewizorem wygląda wojna. Jakbyś sie dostał pod nawałe artyleryjską raz to pozniej raczej nie imponowałbyś głębią konstrukcji psychicznej.

Faktem jest ze na filmie akurat nie pokazano wogole zadnej struktury organizacyjnej ot jeden sierzant, jeden porucznik, jeden kapitan i jeden podpułkownik a obok pustka. I stąd potem masz kompletny bezład, nie wiadomo co ci zolnierze na moscie mają robić, czy ktoś nimi dowodzi i po co biegają w tą i z powrotem. W Ryanie jedno jest cenne - to ze pokazano jak wplywa oficer na zolnierzy - ze on jest tym gosciem ktory wie co robic i zaczyna reszte organizowac i wyrywac z marazmu.

Natomiast "Gdy umilkną działa" nie jest filmem o tym, tylko filmem o "dojrzewaniu psychicznym" co moze niezbyt przekonywująco rezyser pokazal. Ale w literaturze amerykanskiej (i nie tylko) z tego przynajmniej co czytalem to jest to chwytliwy motyw - gosc ktorego niewiele obchodzi dostaje awans potem drugi i nagle dociera do niego ze teraz zalezy od niego zycie ludzi wokol niego. I dojrzewa psychicznie - zmienia sie w bohatera.

PS. Moze mi sie zdaje ale w armii amerykanskiej chyba nie mozna bylo awansować nikogo z sierzanta (NCO) na podporucznika na polu bitwy. Miedzy podoficerem a oficerem byl szlaban.

10.07.2004
14:03
[61]

Mastyl [ Legend ]

Panowie, ja wiem ze to forum CM, i siedza tu prawie sami znawcy militariow, ale czy nie mzoecie obejrzec filmu berz przymruzenia oka na detale?
Ten film byl o ludziach, bo to wlasnie ludzie tworza wojne, nie dziala, mozdzierze i czolgi. I byl to jedne z niewielu filmow o wojnie ( amerykanskich ) gdzie ludzie zachowywali sie jak ludzie - sadze ze gdybysmy mieli to nieszczescie dzis przyzwac to co bohaterowie "Gdy milkna..." zachowywalibysmy sie wlasnie tak jak oni, a nie szlachetni herosi z "Pearl harbor", "Wrog u bram" albo Czapajewa - gieroja :).

Warto to podkreslic, bo to film amerykanski, a przypominal dobra niemiecka produkcje pt "Stalingrad".

Ogolnie jestem pod wielkim wrazniem filmu, bardzo dobry... nawet jesli widac bylo ze czolgi to makiety.

BTW moj ojciec, ktory jest znacznie wiekszym militaromaniakiem niz ja, bardzo chwalil Szeregowca Ryana za niezle odwzorowanie sprzetu? Prawda to, czy sa jeszcze lepsze pod tym wzgledem filmy?

10.07.2004
14:12
[62]

olivier [ unterfeldwebel ]

W armii amerykańskiej nie tylko można było awansować sierżanta na podporucznika ale takie sytuacje nie nalezały chyba do wyjątków, np. sierżant Carwood Lipton z 506 pułku 101. o ile pamiętam. Czesto to sierżanci dowodzili plutonami nawet majac obok poruczników, posiadając znacznie wyższe umiejętności a nade wszystko doświadczenie bojowe.

10.07.2004
19:49
[63]

Wozu [ Panzerjäger Raider ]

Mastyl -> Chyba najlepiej odwzorowano sprzet jednak w BoB. W SPR jest Sd.Kfz. 251 (ktorego niszczy Ryan z Bazooki w polu), Pamietny Tygrys (a nawet dwa z T-34) oraz Marder III H (na podstawie jakiejs szwedzkiej konstrukcji) i Marder III M (wygladal dosc autentycznie i prawdziwie).
W BoB, pojawia sie w koncu sprzet aliancki M4 Sherman (nawet wersja DD - widac bylo w drugim odcinku pod koniec) oraz Cromwell (chyba w trzecim lub czwartym). Z niemieckich dochodzi Jagdpanther (bardzo autentyczny), StuG III G w wersji wczesnej z jarzmem spawanym i poznej z odlewanym (przerobione brytyjsie MCV Warrior), Sd.Kfz. 251 oczywiscie (chyba w trzecim bedzie) i... Tygrys, nie wiadomo z czego zrobiony, bo przykryty prawie w calosci stogiem siana. Dlatego ucieszyl mnie widok Pz. IV w Gdy umilkna fanfary, bo narazie nikt nie odwazyl sie pokazac tego "zapomnianego" czolgu ;).

Ach.... W "Wojnie Zimowej" (Talvisota) jezdzi T-26 - naprawde, wielka rzadkosc :-).

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.