GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Znalezione w sieci -----> Melanż kwitnie :D :D :D :D

25.06.2004
12:29
[1]

Sj3 [ Konsul ]

Znalezione w sieci -----> Melanż kwitnie :D :D :D :D

Przedstawiam poniżen link do urywku z życia wspaniałego melanżownika, który chyba dostanie Oscara w tej kategorii... ocencie sami, a jak by sie Wam to spodobalo można poczytać o jego reszcie wyczynów.

Poniżej podaje link
Może sie troche wolno ladowac
Bo cos tam chyba padlo, ale ostatecznie sie wgrywa i jest cala strona do czytania na kilkanascie minut.

25.06.2004
12:36
[2]

Sj3 [ Konsul ]

Wklejam bo sie nie wgrywa a ja mialem to szczescie ze jakos cudem weszlo i moge Wam to pokazac teraz tu:







Nigdy nie zapomnę...
Wycieczka.... o kurwa jego mać!!!
Boże, co tam się działo, a raczej co się nie działo!!! Ci, którzy byli, to wiedzą, a ci których zabrakło, niech żałują do końca świata. Nie będę tu opisywał wszystkiego po kolei, wasza strata że was nie było, wyjazd ze mną zawsze jest genialny.
Ja nigdy nie zapomnę niektórych momentów z tej wycieczki.
Nigdy nie zapomnę, jak w drugiej minucie jazdy autokarem Imperator otworzył sobie piwo, dając tym samym sygnał do rozpoczęcia zabawy, czyli otworzenia litra wódki Sebka i wina dziadka Dobrego, nie mówiąc o indywidualnie pitych piwkach.
Nigdy też nie zapomnę, jak po uprzednim całkowitym niemal spożyciu ww. produktów Kochan zaczął szarpać się z Dobrym o resztki wina i wylali otwarte piwo Łysego, które znajdowało się w plecaku, co spowodowało zalanie całej podłogi na tyle autokaru..
Albo jak pierwszej nocy z Imperatorem jedliśmy pomarańcze i piliśmy piwo, po czym w jednym momencie nas klepnęło. On zaczął robić pompki, ja skakałem po ścianach i tańczyłem do greckiej muzyki. Później poszliśmy do pokoju 207 i tam wkręciliśmy się w inteligentną rozmowę z niektórymi osobami z naszej klasy.
Albo jak potem nie mogliśmy zasnąć i rozmawialiśmy całą noc. Potem zacząłem mówić sam do siebie, następnie poszedłem i się wykąpałem o 5 w nocy, a nasi współlokatorzy darli się, żeby zgasić swiatło.
Albo jak następnego dnia byłem zjebany na maxa, w domu, w którym odbywało się Wesele Rydla, nie wiedziałem czy śpię, czy nie. A wszyscy w autokarze na złość mnie budzili i się ze mnie śmiali.
Albo jak zasnąłem w teatrze i przyśniło mi się, że jakaś dziewczyna, której twarzy nie widać przywiązała mnie do fotela i zaczęła wiercić dziury w zębach. Budzę się i widzę Rachelę obok mnie. Przez ułamek sekundy nieźle się przeraziłem.
Albo jak po zrobieniu olbrzymich zapasów wybiegliśmy z autokaru do ośrodka bojąc się kontroli. Mało się nie stratowaliśmy po wejściu. Potem tylko wystawić wszystko na parapet za oknem i można pić zimne piwka i wódeczkę.
Albo jak poszliśmy do Puzona świętować jego 18stke i wlaliśmy mu takiego karniaka, że mnie by nawet wykręciło. A on musiał to wszystko wypić za jednym razem... A potem zaczęliśmy się bawić pukawką, która Dobry dał mu na urodziny.
Albo jak tuz po wypiciu kolejki puka do nas wychowawczyni, a ja otwieram jej ze śmierdzącą gębą i chowam się od razu za drzwi. Ona wchodzi i zaczyna gadać z napierdolonym kompletnie Puzonem, który nie umie przeczytać nawet napisu na swojej koszulce. Ja z Rachelą prawie się podusiliśmy usiłując stłumić śmiech, a wychowawczyni tylko mówi: „Michałek, jesteś zmęczony, idź spać”. Po czym wyszła i kazała nam się zaraz zbierać.
Albo jak nie wiedzieliśmy jak przemycić litr wódki z powrotem do pokoju, więc wysłałem najpierw Dobrego z flaszką w gaciach, a następnie sam wyszedłem ostentacyjnie z dwulitrowym sokiem. Oczywiście kontrola przyczepiła się do mnie, ale za posiadanie soku jeszcze nikogo chyba nie ukarali.
Albo jak wyjąłem z torby zgniecionego, totalnie nie nadającego się do jedzenia batonika. Chciałem go wyrzucić, ale Dobry powiedział, że może komuś się przyda do wódki. No i co się okazało? Rachela go zjadła.... Na bezrybiu i rak ryba.
Albo jak potem waliliśmy kolejkę za kolejką i darliśmy się, a ponieważ mieszkaliśmy w pokoju obok wychowawczyni, co chwilę do nas przychodziła. Wtedy Rachela chowała się za szafę, a ja gadałem z najebaną nauczycielką. Widząc brak Imperatora w pokoju powiedziała do mnie „Piotrusiu, ty jesteś odpowiedzialny za jego powrót”
Albo jak szedłem po korytarzu w ubraniu i spotkałem dozorcę, a on do mnie „Dziwne piżamy macie”. Ja na to „Dziwne, bo z miasta”. (mieszkaliśmy w jakiejś dziurze). Koleś zrozumiał aluzję i wbiegł do pokoju nazywając mnie gówniarzem, ale się go pozbyliśmy.
Albo jak wyszedłem na korytarz i spotkałem Kochana w samych gaciach zataczającego się i próbującego dostać się do któregokolwiek pokoju, a nikt nie chciał go wpuścić. On chciał iść do nas, ale pomylił numery i zapukał do wychowawczyni. Zdarzyło mu się to trzy razy w jedną noc...
Albo jak siedzieliśmy w mistrzowej atmosferze w 207, gdzie dochodziło do różnych anomalii, ale nie należę do osób, które kompromitują najebane dziewczyny, więc pominę to dyskretnie.
Albo jak chciałem pójść do dziewczyn i spotkałem tego samego ciecia, który oczywiście nie pozwolił mi przejść, więc się wkurzyłem i nazwałem go męską dziwką.
Albo jak przyszedł do nas Kochan i chciał, żeby mu strzelić z pukawki w głowę. Więc Grecja mu strzelił, Kochan stracił równowagę i przewrócił miskę z wodą do chłodzenia wódki i zalał nam cała podłogę.
Albo jak szliśmy spać najebani i nie zauważyliśmy, że nie ma Dobrego, a on musiał szukać po pokojach miejsca do snu.
Albo jak w ostatnią noc przychodzi do nas wychowawczyni na rozmowę, a ja się boję, że mnie zaraz klepnie (bo byłem tuż po poważnym spożyciu). Ale poważna rozmowa przerodziła się w kpiny, kiedy Maćko powiedział, ze chciałby pójść na małego, szybkiego papieroska, a ona ze śmiechem mu pozwoliła, sugerując, żeby Grecja z nim poszedł. Poza tym powiedziała, że o 12 wszyscy mają być w swoich pokojach. Na to my, że jakby Rachela nie chciała wyjść to ją zaniesiemy do pokoju.
Albo jak kompletnie napierdolony powiedziałem, że jestem podniecony mimo tego, że jestem z dwoma chłopakami w pokoju. Na to Maćko i Imperator zaczęli mnie wkręcać, że to znaczy że jestem gejem, odsunęli się od mnie i zaczęli mówić coś o jajach. A ja złapałem taką fazę, że mimowolnie każdemu facetowi patrzyłem się na jaja. Przyszedł Gracja i zaczął sobie tą część ciała podświetlać, no a mój wzrok odruchowo tam biegł. No i kurwa nie mogłem się powstrzymać od patrzenia na jaja.
Albo jak poszliśmy znów do 207 i tam łapaliśmy cudowne, wprost cudowne wkręty. Na przykład zastanawialiśmy się, kim każdy będzie w przyszłości. Np. Labuda będzie śmieciarzem, Maćko marynarzem, Arek męską dziwkę, Rachela badaczem przyrody, Iza nauczycielką, Asia pielęgniarką, Artur alfonsem, Uli parkingowym, a reszty już nie pamiętam. A ja? Albo będę filozofem, albo dostawcą pizzy, który rucha swoje klientki.
Albo jak wychowawczyni chodziła po korytarzu a my nie mogliśmy się powstrzymać od śmiechu. Wtedy powiedziałem „Kto się odezwie, ten zdejmie gacie”, po czym „ Dobra, zgłaszam się”. W ogóle co chwila leciały nieprawdopodobne teksty i śmiechy były też nieprawdopodobne.
Albo jak wtedy usłyszałem pewien utwór... postaram się go wkleić niedługo na tą stronę. W życiu żadna muzyka nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak ten utwór w tą noc w tym stanie. Mimo tego, że trwał minutę i nikt go więcej nie puścił, do końca życia zapamiętam emocje, jakie wtedy odczuwałem. Dotknięcię Absolutu... ten termin od dawna znaczy dla mnie więcej niż picie dobrej wódki, ale w tą ostatnią noc myślałem że rozsadzi mi serce od nadmiaru piękna.
Albo jak wróciłem do pokoju, a tam Dobry siedział najebany przez godzinę w jednej pozycji, a ja z Maćkiem i Grecją graliśmy w skojarzenia i ja na każde mówiłem ”jaja”. W ogóle była wtedy rewelacyjna, przyjacielska atmosfera.
Albo jak dopijałem ostatni alkohol na obozie, za który wszyscy oddaliby wtedy cały majątek, a tu nagle Dobry zaczął rzygać do miski. Wstałem, wziąłem miskę, wyszedłem na korytarz, wylałem bełty, umyłem miskę, wracam, a tu Dobry znowu rzygnął do miski i na podłogę. Wszystko przy wesołej, greckiej muzyczce. Ostatecznie rzygi zostały sprzątnięte gaciami Dobrego...
Albo jak Kochan wkręcił najebanego Kubę, żeby tamten przechował mu łyżkę w gaciach, bo boi się żego będą przeszukiwać. A Kuba posłusznie, jakby to były narkotyki, schował to do gaci i wyszedł.
Albo jak graliśmy w autokarze w skojarzenia....
Albo jak ogladałem zachód słońca...
Albo....
Trzeba było być. Gdyby ktoś z obecnych Tam chciał dodać coś, czego nie napisałem, proszę bardzo. Macie kolejny tydzień na to, bo wyjeżdżam do Niemiec na wymianę. Jeśli będzie choć w połowie tak fajnie, to będzie cudowny wyjazd
Pozdrowienia dla Imperatora (za wspólne jedzenie), Racheli (mimo wszystko nie wiedziałem wcześniej, że jesteś taka fajna), Grecji, Dobrego, Maćka, Kochana, Izy, Uliego, Arka, Artura, Kuby, Sebka, Łysego, Bronka i niemal wszystkich pijących i niepijącego Marka też.
3 dni a tyle wrażeń.... Z życiem jest tak samo. Takie krótkie... Niektórzy mówili, że ta wycieczka była nudna i beznadziejna. Ale o życiu niektórzy to samo mówią. Współczuje im. Piękna należy się doszukiwać wszędzie.

orgialibacja 2003-04-04 13:59:54
skomentuj (15)
--------------------------------------------------------------------------------
Alkoholowe Niemki i niemiecki alkohol
Zapewne sądzicie,. że stężenie przygód na wspomnianej wycieczce jest maksymalne? Ze więcej się nie da? Gówno!!! Przy wymianie wycieczka klasowa wygląda jak obóz harcerski. A więc od początku...
Pojechaliśmy w sobotę wieczorem. W autokarze wypiliśmy z Kochanem po piwku, zapoznaliśmy się z Martą i Justyną. Droga minęła miło. Miło, nie genialnie. Nic nie zapowiadało tego, co się później wydarzy.
SUNDAY
Wysiadamy z autokaru przed niemiecką szkołą. Zaczynają wyczytywać z listy Niemców i Polaków, Niemki i Polki. No więc lista leci i leci... a mnie nie ma. No i się okazało ze zostałem sam. Nagle podjeżdża samochód, z którego wysiada ładna, strasznie sympatycznie wyglądająca blondynka i mówi: „Hi, I`m Lisa”. No czy można sobie lepszy początek wymarzyć? Inna sprawa, że miała chłopaka, ale do tego wrócimy później.
Pojechałem do niej do domu, zjadłem obiadek z rodzicami, poczęstowali mnie winem i zaczęliśmy kulturalną rozmowę na temat różnicy pomiędzy naszymi krajami. Konwersacja była bardzo interesująca, ale w końcu wyszedłem z Lisą do baru. Od razu poznałem się z jej kilkoma koleżankami: Juttą, Sabi i Johanną. Wyszliśmy z baru z Kochanem i jego Niemcem Simonemi kupiliśmy po półtora litra wina, a następnie jeszcze jedno piwko. Kochan ukradł ze sklepu wódkę i mandarynki...
Wróciłem do baru i znalazłem litrowe piwo stojące na stole bez właściciela. Za chwilę już znikło ze stołu, a potem Kochan postawił mi tequilę. Generalnie ten dzień nie był jeszcze taki wyjątkowy- w końcu taki melanż zdarza się nieraz. Wkręciliśmy Simona, który się nieźle najebał, że w Polsce mówimy na kebab „pussy” bo to w końcu podobne...
A no i miałem ciekawą akcję po powrocie – schodzę do łazienki w samych gaciach, a tam Lisa myje zęby. Zaczęliśmy sobie rozmawiać. Spytała się: „Are you drunk?” I said: „No”, po czym odlałem się przy niej i jakby nigdy nic poszedłem do pokoju.
MONDAY
Drugiego dnia rano poszliśmy na śniadanko. Zamówiłem sobie: lody, kurczaka, jajka, pieczarki i zwykłą bułkę. Trochę dziwnie się na mnie wszyscy patrzyli, ale no cóż... Potem poszliśmy z Kochanem na parę piwek, następnie zwiedziliśmy sobie miasto. Kupiłem (oprócz piw rzecz jasna) 0,75 malinowej wódki i 0,75 Ouzo.
Później poszedłem sam z 10 dziewczynami (!!!) do domu jednej z Niemek, a właściwie to Brazylijki- Vanessy. Zacząłem grać z nią w piłkarzyki i bardzo się polubiliśmy. Niestety, ma chłopaka, tak jak wszystkie Niemki zresztą... Ale cóż, nie sama miłością człowiek żyje- przyjaźń też jest ważna.
Wieczorem poszliśmy do jakiegoś pubu czy czegoś w tym rodzaju. Tam obaliłem z Kochanem i Martą całą wyżej wspomnianą butelkę malinowego nektaru. Poczęstowałem tym też kilka nowych Niemek i tak potworzyły się nowe znajomości- poznałem Oli, dziewczynę z Kazachstanu i jeszcze kilka innych.
Poza tym poszliśmy na chwilę outside na dalszą masakrę, Niemki ze mną, nawet grzeczna Vanessa. After that, byłem w cudownym humorze. Gorzej z Martą, która nie wytrzymała mojego tempa i spędziła 2 godziny w toalecie... Poza tym ten wieczór był niezwykły- gadałem z jakimś typem przez godzinę w kiblu, Kochan wkręcił najebanego syna nauczyciela, że jest Niemcem i gejem. Koleś nieźle się przeraził.
Zdarzył się tej nocy jeden nieprzyjemny incydent- otóż ledwie trzymający się na nogach Kochan dobierał się do każdej dziewczyny. Spróbował z Vanessą, co jej nie bardzo się podobało. Tylko jej wrodzona delikatność sprawiła, że nie dostał po mordzie, co mu się zresztą należało. Wprawdzie następnego dnia ją przeprosił, ale niesmak pozostał i Niemki go nie lubiły, właściwie to się go bały. Zupełnie inaczej ze mną...
Nie wiem, dlaczego Niemki tak różnią się od Polek, ale polubiłem je dużo bardziej. Ile jest Polek, które naprawdę lubię i szanuję? Sznuruffka, Rachela, Ola P., Magda, Ruda, Iza, Ania L., Asia O, no i dodajmy po tej wymianie jeszcze Justynę. Ile? Tylko 10, a przecież znam was setki dziewczyny! Znam też 6 równie wspaniałych Niemek, więc procentowo wychodzi, że Polki są gorsze.
A Niemki mnie naprawdę polubiły... Mówiły na mnie „sweet Tommy” i powiedziały, ze nikt nie potrafi ich tak spijać jak ja. Były takie miłe, że spijanie ich nie kryło w sobie lubieżnych celów. Lubiłem to robić dla samej przyjemności widzenia ich szczęśliwych. Żadnej nie położyłem nawet ręki na ramieniu. Nie chciałem potem, żeby któraś czegoś żałowała.
TUESDAY
Ale a propos spijania, to sami byliśmy nieźle najebani rano w szkole. Trzymałem się razem z Kochanem. Na 6 lekcjach niemieckich rozpracowaliśmy jakieś 2/3 butelki Ouzo, co po zsumowaniu z efektami ubocznymi poprzedniego wieczoru dało efekt naprawdę potężny. Wszyscy mówili, że na 2 metry czuć od nas alkohol. Niemki panikowały, że nas złapią, ale nie z takich opresji wychodziłem przecież...
Później poszedłem z Kochanem do sklepu. Kupiliśmy 0,75 wódki brzoskwiniowej, 3 szampany i dwa drinki Smirnoff Ice. Idziemy do kasy, patrzymy, a w naszą stronę powolnym krokiem zdąża nauczyciel. No to szybko wyrzucamy wódkę i szampany na ladę i zostajemy tylko ze Smirnoff Icem. Jakoś tam się udało przetrwać i odzyskać to z powrotem. Jeszcze nawet polską kasjerkę spotkaliśmy... Potem poszliśmy do Ogrodu Botanicznego i obaliliśmy jednego szampana. Następnie mieliśmy iść na mecz Polska- Niemcy. Przedtem wzmocniliśmy się jeszcze ćwiartką Ouzo. Po czym Kochan poszedł grać, a ja gadałem z Niemkami.
Po meczu zaplanowany był teatr. Przedtem zamknąłem się z Kochanem w kiblu, żeby obalić tą wódkę brzoskwiniową. Ale bez popity i kieliszków było to ponad ludzkie siły, nawet moje. Okazało się to być najgorszym gównem, jakie w życiu widziałem, a raczej piłem. Kupiliśmy sobie po kieliszku szampana, po czym nie poszliśmy na drugi akt. Stanęliśmy z Kochanem i Dexterem przed szkołą i wypiliśmy jakąś połowę butelki, wspomagając się kieliszkami od szampana i kiełbasą. Potem wypiliśmy mojego szampana i wróciliśmy na koniec sztuki. Usiadłem sobie z Vanessą, Lisą i Johanną przy ich szampanach i zaczęliśmy rozmawiać o Polsce, Niemczech, chłopakach i dziewczynach.
Jedna z Polek, metalówa, zgubiła kurtkę. Pomogłem jej ją odzyskać, a ona w zamian dała mi wino. Było praktycznie całe, bez może 3 łyków. A ja musiałem je pić wracając na rowerze. Niewiele jest trudniejszych rzeczy niż prowadzenie roweru w nocy, po pijaku i to jedną ręką (bo w drugiej musiałem butelkę trzymać i pić). Mogą powiedzieć, że zdałem egzamin. Tzn nie przewróciłem się. Tylko jechałem jakbym brał udział w slalomie narciarskim. Skończyłem wino, pogadałem jeszcze pół godziny z Lisą przy stole, a potem poszedłem się położyć. Gorzej było ze wstaniem...
WEDNESDAY
No ale jakoś mi się udało. Przekimałem się w autokarze (bo jechaliśmy do Heidelberga). Po przyjeździe wszyscy rzucili się do sklepu po klina. I nasz nauczyciel przyłapał około 20 osób, ale powiedział tylko:” Musicie tak od rana trinkować?” Obejrzeliśmy zamek, był całkiem ładny.
Potem dali nam czas wolny. Wypiłem piwko, a potem kupiłem jakieś 3 dziwnie działające napoje, których podobno nie należy mieszać z alkoholem. Całość dopełniłem Viagrą i miałem całkiem przyjemne myśli, kiedy wracaliśmy z powrotem do Karlsruhe.
Potem poszedłem z Niemkami na zakupy. Kupiłem sobie lekkiego szampana i drinka Smirnoff Ice.
Wieczorem poszliśmy do tego samego pubu, co 2 dni wcześniej. Ale szybko nas stamtąd wyrzucili i skonfiskowali cały alkohol ( z wyjątkiem mojego, tylko ja byłem na tyle sprytny, żeby go schować).
Wyszliśmy i wsiedliśmy do tramwaju. Kochan już był podkręcony i dawał wszystkim tequilę. Ja wychlałem gdzieś ¼ jednym łykiem, czym wprawiłem w osłupienie wszystkie Niemki.
Potem się wbiliśmy do jakiejś dyskoteki. Tam było rewelacyjnie. Jakiś pedał chciał się ze mną ruchać, chuj mu w dupę (byle nie mój). Lubię nowe doświadczenia, ale bez przesady. Poza tym pokazałem Johannie, co to znaczy picie browara na hejnał i nauczyłem ją „raz, dwa, trzy- kurwy psy”. Później wypiłem jeszcze jednego, a następnie piłem swoją brzoskwiniową wódkę razem z Oli, którą spiłem do tego stopnia, że robiła drinki „wódka + woda z kranu”, czego chyba największy debil by nie zrobił na trzeźwo. No i biedaczka zgubiła swój aparat... Aj, przepraszam, tego nie chciałem zrobić.
Kochan znów się najebał i zasnął na stole. Wcześniej macał na chama Niemki, na szczęście nieznajome. Zresztą powrót autobusem was real hardcore. Wszyscy napierdoleni, Kochan macał najbrzydsze dziewczyny (następnego dnia się tego wypierał). Jeden koleś (zapomniałem imienia) zarzygał pół tramwaju, generalnie wszyscy latali i przybijali sobie piątki, śpiewali stare polskie piosenki. A ja spokojnie gadałem z moimi ulubionymi Niemkami.
THURSDAY
Rano wstałem nieźle najebany. Opowiadałem po kilka razy tą samą historię, jak to jechałem po pijaku rowerem i jak gadałem z Niemką w samych gaciach. A wszyscy się śmiali i wkręcali mnie, że jeszcze jej nie słyszeli. Więc powtarzałem to again and again. Byliśmy tak najebani, że po wypiciu jednego piwa nam odpierdoliło kompletnie. Kochan podszedł do jakichś młodych Niemek i spytał „Entschuldigen Sie, konnen Się mein Schwenz lusten?” Na szczęście miały fantazję i zaczęły się śmiać i machać do nas językami. Potem szliśmy obok greckiego grajka. Strasznie mi się podobało jak grał, ale nie miałem już pieniędzy. Więc dałem mu piwo.
W tramwaju Kochan zaczął rzucać bananem w okno. Autobus zatrzymał się w zajezdni. A my złapaliśmy fazę, że na pewno wzywają policję. Później weszliśmy do sex shopu, gdzie na wejściu wisiały męskie, zielone gacie. Wszyscy zaczęliśmy się przewracać ze śmiechu i drzeć, aż sprzedawczyni powiedziała, że wzywa policję. To uciekliśmy do Mc Donalda. Tam Kochan złączył wszystkie słomki w jedną wielką i dmuchał ludziom do ucha.
Zostawiłem ich i pojechałem z Dexterem, Czamarem i chyba Kamilem i mieliśmy najdziwniejszą akcję całej wymiany, której do tej pory nie rozumiem. Szliśmy sobie po przystanku, przelewałem wódkę do butelki po soku. Nagle wyskoczyło 3 typów i zaczęło do nas nawijać po niemiecku. Spytałem czy umieją po angielsku. Oni, że tak, ale będą mówić po niemiecku. W ogóle to mieli jakieś mundury, wyglądali jak skrzyżowanie psów i maszynistów. Chcieli nasze paszporty. Myśleliśmy, że może im o ta wódkę chodziło. Pokazałem im legitymację i nagle powiedzieli: „Danke, auf wiedersehen”? Co oni myśleli, że jesteśmy nielegalnymi imigrantami?
Potem byłem przez 2 godziny trzeźwy. Wieczór był wspaniały. Matka Lisy miała urodziny. Lisa zaprosiła swojego chłopaka Borisa, który okazał się zajebistym kolesiem. Od razu znaleźliśmy wspólny język. Kiedy na urodzinach matki dali nam niedobrego szampana i Lisa nie chciała go dokończyć. Boris wziął kieliszek, powiedział: „alcohol is still alcohol” i wypił do końca. Potem kupił mi piwo, które wypiliśmy u Lisy w pokoju. Wypiłem tam też buteleczkę Smirnoff Ice`a. Skończyłem wódkę brzoskwiniową. Wszedłem do pubu już podkręcony. A tam ile wypiłem!!!
Półtora piwa dostałem za darmo- dziewczyny nie mogły skończyć. Jedno kupiłem sam. Jedno postawił mi przypadkowo spotkany dorosły Polak (!!!) z Gdańska. Piłem jeszcze wino w kiblu z jakimiś Brazylijczykami. I najważniejsze: Pinakolada!!!
Ten cudowny napój sprawił, że moje ukochane Niemki zleciały się do mnie jak muchy do gówna. Spiłem ze 4 z nich, najbardziej Oli. Namówiłem ją, żeby olała swoją Polkę i została do końca. Oli specjalnie spóźniła się na jeden tramwaj, potem na drugi, a potem w ogóle dała klucze swojej Polce i została ze mną do końca. A ja wpadłem na pomysł, żeby pozbierać puste butelki walające się po barze. I co??? Dostałem za nie 3 piwa i 2 euro. Wypiłem te 3 piwa i za butelki dostałem następne na wynos. A ponieważ Lisa poszła wcześniej i dała mi klucz do domu, powrót byłby niemożliwy. Na szczęście była tam Justyna, której Johanna mieszkała 50 m od Lisy i ona wróciła ze mną do domu. I dobrze, bo ledwo trafiłem kluczem w drzwi. Justyna mi mówi „Tylko się nie zbełtaj u niej w domu’. Ja na to: „Spoko, zrobię to w ogrodzie”. Oczywiście obyło się bez. Trafiłem do domu i położyłem się spać.
FRIDAY
Wstałem po 10, w domu nie było nikogo. Tylko z tego powodu byłem trzeźwy przez 5 godzin. Pojechaliśmy na wycieczkę do browaru, gdzie każdy mógł wypić 2 za darmo z nauczycielami!!! Potem do supermarketu z Martą i Justyną, oraz Kamilem, Leszkiem i Jurkiem. Kupiłem sobie tam jedno, od razu wypiłem, oraz butelkę Calvadosu, no i oczywiście Pinakoladę jako katalizator moich reakcji z Niemkami. Oczywiście podziałało, ale o tym później.
Najpierw poszliśmy na przyjęcie pożegnalne w szkole, niestety z nauczycielami. Wprawdzie nie niestety dla mnie, bo można było wypić tyle piwa, ile się chciało. Ja wziąłem 8 butelek, a jedną na wynos i nikt się nie przyczepił. Ale innych alkoholi nie wolno było. A Kochan poszedł z plecakiem do kibla. Tam go przetrzepali i znaleźli napoczęte 0,75. Wylali wszystko i koleś ma teraz przejebane...
Ja się trochę wydygałem, bo sam miałem Calvados i Pinakoladę w plecaku. Ale po pierwsze mniej się rzucałem w oczy, a po drugie Niemki mnie uwielbiały, wiec wyniosły mi plecak w krzaki. Mogłem beztrosko tańczyć na disco. Szczególnie pamiętam jedną piosenkę, którą zatańczyłem z Juttą... Ach....
Po przyjęciu poszedłem z Sabi i Juttą po plecak, a następnie na przystanku wypiłem z nimi piwo, a w tramwaju Pinakoladę. Znowu się najebały.... Doro zaczęła kręcić z Jurkiem.
Potem weszliśmy na pożegnalną dyskotekę. Tam zamówiłem Tequilę, żeby mieć kieliszek Wypiłem, a następnie przelewałem sobie Calvados do kielicha i częstowałem nimi Niemki (oczywiście sam za kołnierz nie wylewałem). Wszyscy boyfriends wtedy byli, więc nie bardzo miałem okazję do szaleństw i dobrze. Zamówiłem jeszcze jedną whisky z Colą.
A w kiblu spotkałem dilera narkotyków, który pokazywał mi torby z kokainą, LSD, extasy i amfetaminą. Całe szczęście, że ceny były niebotyczne, bo jakbym coś kupił i wziął, to bym chyba umarł.
Później tylko hardcorowy powrót tramwajem do domu, podczas którego w autobusie panowała libacja. W domu pogadałem jeszcze z Lisą i spać... Ah, jak to szybko minęło, a w sobotę rano odjazd przecież.
SATURDAY
Rano pojechaliśmy z Niemcami do Strasburga, byłem jeszcze nieźle najebany. A miałem jeszcze ćwiartkę Calvadosu, którą rozpracowałem na tyle autokaru razem z Oli i Dexterem. I znów się najebałem, była cudowna atmosfera, wprost nie do opisania, każde zdanie doprowadzało wszystkich do rechotu. „Lets talk about sex, drugs and rock & roll”!!! Ci, co tam byli, pamiętają to zdanie.
Po wyjściu z autokaru kupiłem zapalniczkę u jakiegoś czarnucha, którą stargowałem z 10 euro do 3. Mistrzowska jest, niektórzy ją widzieli.... Ehhh.
Całe popołudnie łaziłem sobie z Niemkami po mieście i sklepach. Sam kupiłem sobie tylko cheesburgera i ... 8 letnią Whisky. Smutno się chodziło, bo wiedzieliśmy, że zaraz się pożegnamy. No i niestety trzeba było to zrobić. Obejmowałem je na pożegnanie jakieś 10 razy. A wszystkie 6 moich ulubionych Niemek mówi do mnie na pożegnanie (każda niezależnie od siebie): „Tommy, please, don`t drink so much”. No ale w końcu jakoś wszedłem do tego autokaru.
Tam rozpiliśmy moje 0,75 whisky, mieliśmy świetne humor, pierwsze godziny jazdy były cudowne. Złapałem z najebaną Martą wkrętę na angielski. Rozmawiałem z nią tylko po angielsku, a cały autokar srał ze śmiechu, jak gadaliśmy o sobie nawzajem.
Później na postoju poprawka, wtedy już po prostu rewelacja!!! Wkręcałem się z Dexterem w muzykę, śpiewaliśmy piosenki Marka Grechuty. „W ostatnią drogę koń nie będzie ci potrzebny. Ostrzegałem cię”. To zdanie z „Czterech muszkieterów” sprawiło, że się prawie zsikaliśmy ze śmiechu. Inna rzecz to „gdzie krzyżują się belki”. Potem wszyscy poszli kimać, a ja wziąłem radio i puszczałem muzyczkę.
SUNDAY
To już gorzej. Dzień się zaczął ostrą kłótnią z Martą, ale mam to w dupie. Jeśli ona nie rozumie swojego błędu, to dalsze rozmowy sobie możemy darować.
Wróciłem do domu i pomyślałem, że warto byłoby wrócić do rzeczywistości...
Aha, żeby nikt mnie nie namawiał na picie. Bo postanowiłem zrobić detoks do maja. ZERO ALKOHOLU!!! 1 maja mogę pić, ale wcześniej nie ma mowy!!! Ja wiem, że to dziwne i wg niektórych ponad 2 tygodnie bez alkoholu to dużo, ale jeśli piłem od 17 marca dzień w dzień, a na wymianie byłem trzeźwy 7 godzin, to chciałbym oczyścić swój organizm z toksyn, a swój mózg z przyzwyczajenia do alkoholu.
Dziękuje Lisie za wspaniałe przyjęcie mnie, Juttcie za wspólny taniec, Vanessie za grę w piłkarzyki, Oli za wspólne picie napoi 40%, Sabrinie za miłe komplementy, poza tym jeszcze Johannie, Simonowi i Doro.
A z Polaków to Justynie, Kochanowi, Dexterowi, Arturowi, Czamarowi, Jurkowi, Arturowi, Kamilowi, Lechowi, Robertowi, Kądzielowi, no i mimo wszystko Marcie, bo przez całą wycieczkę było wspaniale. Przepraszam, jeśli kogoś pominąłem, dopiszcie się. Nie wszystkich znam imiona.
Starczy. I tak nikt pewnie tego całego nie przeczyta. I tak powinienem jeszcze poczekać, bo pewnie czegoś zapomniałem. Życie jest piękne.

25.06.2004
12:59
smile
[3]

stanson_ [ sta-N-son ]

Beznadziejne...

25.06.2004
13:34
smile
[4]

Marsellus Wallace [ Fukitol ]

Nie wiem jakim cudem, ale sie zmusiłem i przeczytałem całość. Ani przez moment się nie zaśmiałem. Nawet się nie uśmiechnąłem czytając to...

25.06.2004
13:44
smile
[5]

Qba19 [ Junior WRC ]

O Boże.... nie czytać !!

25.06.2004
13:51
[6]

Piotrek.K [ Cyberdine Systems ]

Hmm, jedno z ostatnich zdan jest najlepsze - "I tak nikt pewnie tego całego nie przeczyta"

Co racja to racja ;)

25.06.2004
13:57
smile
[7]

PAW666THESATAN [ DP Jasio aka T-666 ]

dno....

25.06.2004
14:27
[8]

Vein [ Sannin ]

heh ja przeczytalem, stwierdzam ze gosciu bedzie niezlym alkoholikiem, troche przesadza, tak samo byc n ajebanym caly wyjazd .... 7 dni z czego tylko 7 na trzezwo... chociaz zdradza zachowania mitomana... co jest baqrdzo prawdopodobne....

25.06.2004
14:54
smile
[9]

BukE [ Majster ]

Skomentuje to, jak prace mojego kolegi skomentowała pani od j. polskiego :
"Piotrek... to jest beznadziejne.

25.06.2004
15:48
smile
[10]

dziku86 [ The Cure ]

moge tylko powiedziec te gosc ma zrezany mozg!

25.06.2004
15:57
[11]

Coy2K [ Veteran ]

przeczytalem tylko fragment i co moge stwierdzic...po pierwsze to wkreca niemalo...bo jakos wierzyc mi sie nie chce, ze po takiej ilosci alkoholu jaka w siebie wlewa potrafi zapamietac wszystkie szczegoly...a z tym, ze szanuje Niemki....

"Mówiły na mnie „sweet Tommy” i powiedziały, ze nikt nie potrafi ich tak spijać jak ja. Były takie miłe, że spijanie ich nie kryło w sobie lubieżnych celów. Lubiłem to robić dla samej przyjemności widzenia ich szczęśliwych.


lubiły byc spijane ? to juz nawet jedno takie slowo sie na usta cisnie, ale nie chce byc niemily...
a co do samego autora tego "bloga" ...on chyba lubi chlopcow :-)

25.06.2004
16:20
smile
[12]

BukE [ Majster ]

Coy2K :
Nie każdy może być heteroseksualny. :-))))

25.06.2004
16:24
[13]

Sj3 [ Konsul ]

Vein------>

Nie nie to nie sciemy, sam niektore akcje z nim przezylem, sa wyjebane

25.06.2004
16:25
smile
[14]

Artur20 [ Generaďż˝ ]

Żałosne

25.06.2004
16:28
[15]

Coy2K [ Veteran ]

ok jakosc przebrnalem przez calosc...
hehehe BukE fakt :-)
zastanawiam sie tylko, czy polubil te Niemki tylko dlatego, ze jego picie impomowalo im... kazda szanujaca sie dziewczyna nie utrzymywalaby kontaktu, z facetem, ktory dzien w dzien pije, a podsumujace zdanie swiadczy nieciekawie...

"Ja wiem, że to dziwne i wg niektórych ponad 2 tygodnie bez alkoholu to dużo, ale jeśli piłem od 17 marca dzień w dzień, a na wymianie byłem trzeźwy 7 godzin, to chciałbym oczyścić swój organizm z toksyn, a swój mózg z przyzwyczajenia do alkoholu. "

aha jeszcze jedno...jesli koles dostrzega, ze zycie jest piekne tylko po procentach to naprawde zal mi go.

25.06.2004
16:32
[16]

Sj3 [ Konsul ]

CoY2K

Wcale nie pamietal wszystkiego, czesc udalo mu sie odtworzyc ddzieki innym bardziej trzezwym, tak pozatym alkoholem nie spijasz sie psychicznie, psychicznie to mozesz sie zjarac jakimis drugami, jeszcze nigdy tak nie mialem zebym cos po alkoholu nie pamietal, alkoholem upijasz sie fizycznie...

25.06.2004
16:35
[17]

Coy2K [ Veteran ]

Sj3 >>> zaprzeczas samemu sobie...piszesz "wcale nie pamietal wszystkiego"
a zaraz potem dodajesz jakies pieprzenie o spijaniu fizycznym i psychicznym...nie wiem ile macie lat ale przypaly jestescie niezle i chwalic sie nie macie czym

25.06.2004
16:37
[18]

Sj3 [ Konsul ]

COY2K

nie wiem ja mowie ze ja tak mialem, a ten gosc tak ma ze czasem lubi se zapalic, albo wziac pigulke, ale z czystym sumieniem mowie ze nie raz tak mial ze pil gorzka i budzil sie rano w lozku najebany jak ciezarowka, i nie wiadomo co i jak pamieta tylko ze poszly 2-3 kolejki a dalej juz nic, ON tak ma i to jest indywidualna kwestia czlowieka... Wiec o tym nie dyskutujmy ale uwierz mi, wszystko jest widziane przez swiadkow nawet jest tasma z jego fazami...

Mamy po 18 lat a dzialo sie to kiedy mial 17

25.06.2004
16:49
[19]

Coy2K [ Veteran ]

18 lat...a zachowujecie sie jakbyscie chcieli zaimponowac tym, ze pijecie...

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.