GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Forum CM: Humor/kawały cz.2

19.06.2004
21:56
[1]

Giovanii [ Chor��y ]

Forum CM: Humor/kawały cz.2

zakładam znów wątek humor bo niemogłem znależć pierwszego:(

"Jasiu jak uczciłeś z tatą dzień Armii Czerwonej ?" - "Odwiedziliśmy sąsiadkę, ojciec ją zgwałcił, a ja zabrałem zegarek")

21.06.2004
13:35
[2]

JOY [ Generaďż˝ ]


Lepiej byś plik mi odesłał..... ale widze że wolisz czas poświęcać na coś innego.....

21.06.2004
13:49
[3]

radykal [ Konsul ]

O ja tez bym chcial plik zobaczyc - zwłaszcza ze ciekawie sie walka rozwija ....

21.06.2004
14:06
smile
[4]

fabko1 [ Pretorianin ]

Popieram Cię, JOY w zupełności, widocznie tylko na niego tylko żółw pomaga

21.06.2004
14:10
[5]

fabko1 [ Pretorianin ]

sorki miało być- Popieram Cię, JOY w zupełności,widocznie na niego tylko żółw pomaga

21.06.2004
15:48
[6]

radykal [ Konsul ]

kolega chcial nas rozsmieszyc a wyszedł kacik zyczeń i zażaleń ....

21.06.2004
17:06
smile
[7]

jiser [ generał-major Zajcef ]

Giovanni wyjechał na "urlop" wczoraj wieczorem .. chiba obóz sportowy. Ma być spowrotem on-line w sierpniu.

21.06.2004
17:35
smile
[8]

Glazo [ Konsul ]

Jiser--> To co powiedziałeś to na serio czy żartem? Bo chłopak np. w mopjej walce ostro dostaje w dupe od jakiegoś miesiąca nie odppisuje a na forum od czasu do czasu sie odzywa...

21.06.2004
17:44
smile
[9]

neXus [ Fallen Angel ]

To ja tak zeby zmienic temat :PPP

Do hotelu w Związku Radzieckim późną porą przybył podróżny:
- Poproszę o pokój na jedną noc.
- Niestety, mamy tylko wolne jedno miejsce w pokoju pięcioosobowym.
- Może być, w końcu to tylko jedna noc - odpowiedział podróżny i pomaszerował do wskazanego pokoju. Ułożył się wygodnie i zamierzał zasnąć, ale współtowarzysze grali w brydża, opowiadali sobie kawały i co chwila wybuchali głośnym śmiechem.
Podróżny ubrał się i zszedł do recepcji:
- Poproszę 5 herbat na górę za jakieś 10 minut.
Wrócił do pokoju i mówi:
- Panowie tak swobodnie opowiadacie sobie dowcipy, a przecież tutaj może być założony podsłuch!
- Co pan! W hotelu?
- Możemy to łatwo sprawdzić - panie kapitanie! poproszę 5 herbat pod 14-stkę.
Rzeczywiście, w tym momencie przynoszą herbatę. Współtowarzysze z lekką obawą kładą się spać. Rano podróżny wstaje i widzi że prócz niego w pokoju nie ma nikogo. Schodzi do
recepcji:
- Co się stało z moimi współlokatorami?
- Rano zabrała ich milicja.
- A mnie dlaczego nie zabrali?
- Bo kapitanowi spodobał się ten dowcip z herbatą.

Amerykańscy archeolodzy odkryli nową piramidę w Egipcie i odkopali tam mumię faraona. Nie mogli jednak ustalić kim był zmarły, bowiem mumia nie była zbyt dobrze zachowana. Zadzwonili więc po pomoc do Rosji.
Następnego dnia przybyli z Moskwy oficerowie wywiadu - Sasza i Wania. Poprosili o 2 godziny na rozwiązanie zagadki. Po 2 godzinach wychodzą do prasy i oświadczają:
- Ramzes XVIII !
- Jak udało wam się to ustalić ?
- Jak to jak ? Przyznał się !


- Ilu potrzeba Francuzów, aby obronić Paryż ?
- Nie wiadomo, do tej pory nigdy tego nie próbowano.

Leci Amerykanin rosyjskimi liniami lotniczymi.
Podchodzi do niego miła stewardessa i pyta:
- Życzy pan sobie obiad ?
- A jaki jest wybór ?
- Tak lub nie.


Podczas jednej z wizyt w Polsce Breżniew został zaprowadzony przez Gierka do biblioteki. Breżniew chodzi, przegląda książki, nagle w jego ręce dostał się "Pan Tadeusz". Breżniew zaczyna czytać: "Litwo, ojczyzno moja...", wściekły rzuca książkę i pyta Gierka:
- Kto to napisał ?!!!
Gierek wystraszony:
- Mickiewicz, ale... ale on już nie żyje...
- I za to cię lubię, Edziu !


- Dlaczego udział Francji w wojnie w Iraku jest kluczowy ?
- Ktoś musi nauczyć Irakijczyków, jak się poddawać.


Żydzi mają ukamienować Magdalenę. Nagle wychodzi przed nich Jezus i mówi:
- Kto jest bez grzechu niech pierwszy rzuci w nią kamieniem.
Nagle leci kamień i TRACH... w Magdalenę! Jezus odwraca się i mówi:
- Matko, jak ty mnie czasami denerwujesz...


Na pustyni misjonarz spotyka lwa. Przerażony żegna się i mówi:
- Boże spraw, żeby ta istota miała chrześcijańskie uczucia.
Na to lew przyklęka, żegna się i mówi:
- Boże pobłogosław ten dar, który zaraz będę spożywał.


Na lekcji religii ksiądz mówi do dzieci:
- Narysujcie aniołka.
Wszyscy rysują aniołki z dwoma skrzydełkami, a Jasio z trzema.
- Jasiu, widziałeś aniołka z trzema skrzydełkami ? - pyta ksiądz.
- A ksiądz widział z dwoma ?


Ostatnia wieczerza. Wchodzi skupiony Jezus patrzy a tu impreza na całego drogie wino i luksusowe żarcie.
- Zaraz zaraz, miało być skromnie... skąd wzięliście na to pieniądze ?
- Nie wiem, podobno Judasz coś sprzedał.


Kiedy można powiedzieć, że masz naprawdę duży problem?
Kiedy w dniu Sądu Ostatecznego stoisz w kolejce do Pana Boga tuż za Matką Teresą, a Bóg mówi do niej:
- No cóż, córko, chyba wiesz, że można było zrobić nieco więcej.


Dwóch Żydów zwiedza Watykan, podziwiają przepych i bogactwo.
Jeden mówi:
- Popatrz, a zaczynali od stajenki...


W pewnym mieście obok siebie znajdowała się synagoga żydowska i kościół. W sobotę idzie rabin do synagogi, patrzy, a ksiądz myje mu samochód, no to się rabin ucieszył, ale i zastanowił... Następnego dnia, czyli w niedziele, idzie ksiądz na mszę, patrzy, a rabin odcina rurę wydechowa w jego samochodzie.

- Rabin, co ty robisz z moim samochodem?! - krzyczy ksiądz.
Na to rabin odpowiada:
- Ty mi wczoraj ochrzciłeś samochód to ja Ci dzisiaj twój obrzezam.


Idzie Adam i Ewa przez Raj. Ewa pyta Adama drżącym głosem:
- Adamie kochasz mnie?
- A kogo mam kochać?


Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2004-06-21 17:44:40]

21.06.2004
20:42
[10]

jiser [ generał-major Zajcef ]

Glazo ~~>
Serio, serio ;)
Nie, poważnie. Wyjeżdża na wakacje w górki. A co do Twoich obaw, Giovanniego raczej bym nie zaliczył do osób, które przestaną grać, bo im w partii nie poszło.

neXus ~~>
Jeszcio, jeszcio ... !! ;D

23.06.2004
03:10
[11]

jerz [ Pretorianin ]

Jaki jest szczyt dyskomfortu psychicznego?
Lecisz samolotem a pasażer obok zaczyna czytać koran...

23.06.2004
03:17
[12]

jerz [ Pretorianin ]

Białoruski kołchoz, nowy dyrektor robi zebranie kołchoźników...
- Słuchajcie, od dziś nastają nowe porządki! Teraz inaczej będziemy pracować.
W weekend wiadomo - sobota i niedziela więc nie pracujemy.
Poniedziałek - odpoczywamy po weekedzie.
Wtorek- psychicznie przygotowujemy się do pracy.
Środa - pracujemy
Czwartek - odpoczywamy po pracy
Piątek - psychicznie przygotowujemy się do weekendu
Jakieś pytania?
Ktoś podnosi rękę: "A długo tak mamy zapier...??"

23.06.2004
10:28
[13]

van der Rob [ Konsul ]

To ja także pozwolę sobie wrzucić coś do tego kącika.

Dowcip jest trochę pojechany - lecz niektórym moze się spodobać ;->
Ponizej linki do JoeMonstera gdzie można znaleźć cały funclub tego cyklu.


1) Danger Trilogy I

https://www.joemonster.org/phorum/read.php?f=5&i=22600&t=22600

2) Danger Trilogy II & III

https://www.joemonster.org/phorum/read.php?f=5&i=22677&t=22677

3) Fist of Furry (ciąg dalszy Denger Trilogy)

https://www.joemonster.org/phorum/read.php?f=5&i=22820&t=22820

4) The shit eating trilogy I & II

https://www.joemonster.org/phorum/read.php?f=5&i=22897&t=22897

5) The shit eating trilogy III

https://www.joemonster.org/phorum/read.php?f=5&i=22959&t=22959





23.06.2004
12:38
smile
[14]

Scypio [ Pretorianin ]

Kultura firmy

Umieść 5 szympansów w jednym pokoju. Zawieś banana przy suficie i ustaw
drabinę pozwalającą dotrzeć do banana. Upewnij się, że nie ma innego
sposobu, by dosięgnąć banana. Zainstaluj system, który będzie miał za
zadanie wylać lodowatą wodę w całym pomieszczeniu (oczywiście przez sufit),
jak tylko którys z szympansów zacznie wchodzić po drabinie.

Szympansy szybko się nauczą, że nie należy wdrapywać się na drabinę.
Po jakimś czasie wyłacz system "polewania lodowatą wodą".
Teraz zastąp jednego z szympansów na nowego. Ten ostatni wejdzie po drabinie
i nie wiedząc czemu dostanie wpierdol od innych.


Zastąp jeszcze jednego ze starych szympansów nowym. Ten też dostanie
wpierdol, i to szympans n° 6 (ten, który był wprowadzony przed nim jako
nowy) będzie bił najmocniej.


Kontynuuj wymianę starych szympansów na nowych, aż będą sami nowi.
Zauważysz, że żaden z nich nie będzie się starał wchodzić na drabinę, a
jeżeli trafi się jeden, który o tym choćby pomyśli, to na pewno dostanie
wpierdol od pozostałych.

Zauważ również, że żaden z nich nie wie, dlaczego...

Tak też rodzi się funkcjonowanie i kultura firmy.
Teraz wiesz, jaki jest proces, dlaczego przyśpiesza się wymianę "dinozaurów"
na "młodych", dlaczego nie dostaniesz banana i dlaczego współpracownik
najbliższy ci stażem i pozycją staje się twoim najgorszym wrogiem...

23.06.2004
12:43
[15]

Scypio [ Pretorianin ]

cos dla fanów USA i prezydenta Busha

23.06.2004
12:43
smile
[16]

Scypio [ Pretorianin ]

cd....

23.06.2004
12:44
smile
[17]

Scypio [ Pretorianin ]

i następny...

23.06.2004
12:46
smile
[18]

Scypio [ Pretorianin ]

no i coś na temat przyczyn wybuchu wojny z Irakiem

15.07.2004
10:01
smile
[19]

Hanoverek [ Konsul ]

Siedzi sobie duży Jasiek w jednostce w Iraku. Któregoś dnia
przyszedł do niego list od dziewczyny: "Kochany Jaśku, niestety
nie mogę być już dłużej z Tobą. Ta odległość
> jest za duża, a do tego zdradziłam Cię dwa razy, wiec sam
widzisz ze to nie ma sensu. Dlatego proszę Ciebie, abyś odesłał
mi to zdjęcie, które
> Ci kiedyś dałam na pamiątkę - Buziaki Ania".
> Jaśkowi przykro się zrobiło, ale co miał zrobić. Wział swoje
zdjęcie i
> zaczął chodzić po jednostce i zbierać od chłopaków zdjęcia ich
> dziewczyn, lasek z którymi spali, sióstr i w ogóle wszystkich
panien
> jakich zdjęcia mieli. Uzbierało się tego ze 60 sztuk, wiec
Jasiek
> zapakował to wszystko w kopertę i wysłał do Anki. Kiedy Anka
otworzyła list, wszystkie zdjęcia wysypały się na podłogę, a
pomiędzy nimi była notatka: "Kochana Aniu, niestety nie mogę
sobie Ciebie przypomnieć, dlatego
> wyświadcz mi te przysługę i wybierz sobie swoje zdjęcie a
resztę odeślij
> mi do jednostki - Buziaki Jan

19.07.2004
13:00
smile
[20]

JOY [ Generaďż˝ ]

Śmmiać się czy płakać :)

Szał emerytów.
W Tesco 18 czerwca zginęła najlepsza koleżanka Petroneli. Pożyczyła od niej wózek i pojechała po pasztetową. Ale nie dojechała. Bezpośrednią przyczyną śmierci były obrażenia paznokcia małego palca prawej ręki. – Może ktoś jej przytrzasnął? – zastanawia się Petronela. Dla Stanisławy, młodej warszawianki, sprawa jest jasna: - To psychopatki. Emerytki z wózkami na zakupy mają nierówno pod sufitem. Wariatki, które zabijają siebie, a przy okazji innych.

Żyleta lubi spokój.

W szkłach okularów odbijają się poukładane w wózku zakupy. Ilość zapakowanych makaronów i papierów toaletowych mija granicę 100 i posuwa się dalej. Kierująca wózkiem pędzi wśród… stojących w kolejce klientów. Klienci są przerażeni. Boją się o swoje ubrania. Kiedy kolejka się przesuwa, pojawia się inny strach. Co będzie jak taka wariatka na mnie wpadnie? Jak ja ją potrącę? Zabiję?!

Tymczasem podrasowany wózek na zakupy, zwany w slangu ścigaczem, nagle przyspiesza i wbija się w wąską przerwę pomiędzy panem w przykrótkiej marynarce, a panią z kokiem. Klienci patrzą z niedowierzaniem. Chwila nieuwagi oznacza katastrofę. Ogłuszający brzęk butelek w wózkach straszy przy innych kasach.

- Emerytka z tym wózkiem jedzie na koksie. Nikt normalny tego nie robi – komentuje Żyleta, czyli Maria. Jeździ wózkiem 14 lat, od trzech lat unika alkoholu. Ale wie, że wiele jeździ nagrzanych. Żyleta ma wózek z Biedronki o pojemności 600 torebek kaszy jęczmiennej mazurskiej, czyli tyle ile wchodzi do niedużego samochodu.

Inna mrożąca krew w żyłach scena. Zapadł już zmrok, a wózki jadą pod prąd na przysklepowym parkingu. Żeby było „ostrzej” wymachują łańcuszkami od zatrzasków na monety. Klienci przy swoich samochodach widzą, a właściwie tylko słyszą te łańcuszki gdy wózki ich mijają. – Idiotki! – ucina Żyleta. Parking przy hipermarkecie. Mimo wiatru, który w każdej chwili może przeważyć maszynę, Żyleta podrywa wózek na tylne koła. Pierwsza próba nieudana. Przy następnej mocniej rozpędza wózek. Butelki w wózku się tłuką. Udało się! – To niesamowity wózek, trudno nad nim panować – przekrzykuje brzęk szkła. Żeby kupić dobry wózek, zapożyczyła się. Wózek miał pojemność 600 kasz mazurskich. Ale ma włożony kit – (podrasowaną) siatkę. Już zdążyła uszkodzić siodełko dla dzieci. Próbowała jechać na przednich kołach, ale nie wyszło. Żyleta kocha ryzyko.

- Pojechałam na plac za „gieesem” w Wypierdowie Dolnym. Zapakowałam 290 zniczy nagrobkowych. Byłoby 300 ale 10 spadło mi na stopę i zrobiła się bula. Chciałam poczuć jak to jest być wózkowym w fabryce zniczy. To warte najwyższej ceny. Ta cena to strata zakupów. Straciła już wiele, pewnie wiele jeszcze straci. Niedawno jej najlepsza kumpela, Ostra, uderzyła w krawężnik. Wleciała do wózka. Głową uderzyła w słoik dżemu truskawkowego niskosłodzonego.

- Lekarze mówili, że zgon jest kwestią kilku godzin. Myślałam, że stracę przyjaciółkę. Ale już wczoraj Ostra chciała uciekać z oddziału – Żyleta się uśmiecha. – Ja boję się jedynie tego, że mogłabym rozwalić nie tylko swoje zakupy. Nie zniosłabym myśli, że ja mam cały słoik pulpetów w sosie pomidorowym, a ktoś przeze mnie nie zje kolacji. Gdyby mój słoik się rozbił to ch*j! Sama się prosiłam…

Żyleta przekroczyła sześćdziesiątkę. Czasami nachodzi ją refleksja, że ma za dużo do stracenia, dlatego jeździ ostrożniej. Pracuje na nocnej zmianie w kotłowni. Gdy kończy pracę, bierze wózek. – Szkoda czasu na jedzenie. Najważniejsze, by pojeździć. Wtedy mam w sobie taki spokój…

Polatać po mieście

Mieszkańcy stolicy mają dość. Po latach, gdy w mieście z wózkami widziało się tylko mleczarzy, nastała moda na ścigacze. To już nie stateczne wózki z mlekiem dostojnie płynące po chodniku, ale wózki wyścigowe, jak sztylety wbijające się w trotuary miasta. I, co najgorsze, jak sztylety potrafią ranić.

Przerabiane kółka brzęczą, podnosząc poziom adrenaliny u emerytek i siejąc grozę u reszty. Ten brzęk powoduje, że przechodnie w popłochu rozchodzą się, robiąc miejsce dla ścigacza. I o to chodzi! Ta zabawa odbywa się na pograniczu prawa i bezprawia, życia i śmierci. Niewiele trzeba by stracić zakupy. Dla emerytek i ich zakupów zabójstwem są dziury w chodnikach, wystające płytki, otwarte studzienki kanalizacyjne. Na dokładkę pasy na ulicach maluje się farbą, która po deszczu jest śliska. Osobnym zagrożeniem są piesi z pieskami na smyczach.

- Niektórzy lubią w tłoku zablokować przejazd abyśmy nie mogły się przecisnąć – opowiada Helena, właścicielka wózka z Geant`a – Raz facet rozłożył parasol gdy przejeżdżałam. Od uderzenia pęknął mi słoik z ogórkami kwaszonymi małosolnymi. – Najgorzej jest na początku sezonu. Trzeba przechodniów przyzwyczaić, że my też jeździmy. Pozaciąga się parę swetrów, to ustępują – dodaje Zofia, która nie jest fanką ekstremalnej jazdy, co nie znaczy, że w jej wykonaniu jest to bezpieczne.

- Postawię wózek na dwa koła, ale nie po to, aby przestraszyć babcię, lecz wywołać u niej uśmiech, że potrafię coś fajnego zrobić. – Zofia się rozmarza. Ostatnio jest nieszczęśliwa, bo trwa sezon, a ona się przewróciła z wózkiem i ma nogę w gipsie. Zdołała się jeszcze obrócić, aby nie uderzyć d*pą w krawężnik. Dobra peleryna i „Jasiek” (poduszka chroniąca tułów) zamortyzowały skutki upadku. Zofia jeździła wózkiem z PSS Kielce o pojemności 700 kasz jęczmiennych. Kupiła go za 67,23 plus VAT, a potem jak poprzednie wózki wyremontowała go i sprzedała. W Tesco taki model kosztuje dwa razy tyle. Teraz ma wózek dla dzieci, o pojemności 50 kaszek Bebiko, bo lżejszy i lepszy do wygłupów. Wózki są jej pasją, dlatego pracuje na jednym z parkingów przysklepowych. Marzy o własnej lakierni wózków, ale na razie najważniejsze są wieczory.

-Umawiamy się, żeby polatać po mieście. Wyznaczamy ustawkę – miejsce spotkania, a potem miejscówkę - punkt docelowy - opowiada. - Grupę prowadzi najszybsza emerytka. Pozostałe starają się jej dorównać, tym jeżdżące na ścigaczach różnią się od tych z siatkami na zakupy. U nich na początku idą mniej doświadczone. Ze względów bezpieczeństwa grupa latających jest mała – do pięciu emerytek. Musi być zgrana. – Mam grupę koleżanek. Jesteśmy na tym samym poziomie techniki jazdy. Nie można się zastanawiać, czy koleżanka z tyłu wyhamuje, a ta z przodu nie zajedzie drogi – tłumaczy.

Właścicielki ścigaczy coraz częściej zrzeszają się w kluby, które mają swoje emblematy i barwy, widoczne na ubraniach. Członkini klubu pokonuje kolejne progi wtajemniczenia: dostaje prawo noszenia garsonki, potem napisów. Zdarza się, że emerytki, które nie są zrzeszone, a noszą garsonki podobne do którejś z grup, są atakowane.

- Jeżdżące wózkami to kobiety z pasją. Lubią emocje. Wiele z nich robi na drutach, szydełkuje, układa puzzle. Żadne tam dawczynie organów. Tu nikt nie pozwoli pijanej jechać, bo koleżanki od razu zabierają wózek – mówi Mieczysława, właścicielka popularnego klubu „Wózkownia”. Dziś jest tu tłoczno. Bawią się właścicielki wózków, pasjonatki, fanki. Przy wejściu powstało zamieszanie. Kilka osób ogląda na lawecie rozbity wózek. Emerytka w kostiumie z dziurami po tarciu o chodnik, opowiada o wypadku.

- Jechałam z ziemniakami i olejem słonecznikowym i listonosz zaszedł mi drogę – tłumaczy kobieta, która usiłuje grać twardą, ale w oczach widać niepewność. – Jechała z niedokręconą butelką i olej jej kapał pod nogi, to się poślizgnęła – wzrusza ramionami jedna z obserwatorek.

Przyjeżdżają kolejne wózki. Atmosfera coraz lepsza, wszyscy się bawią. Ale widać w środowisku podziały. Z powodu kasy.

Parasolki to lesbijki

- Wózek z parasolką to koszt kilkuset złotych. Jeżdżą nimi bogate snobki – ocenia właścicielka ścigacza. I dorzuca: - To lesbijki w ciuchach od Arkadiusa. Parasolki nie są dłużne: - Wyglądają jak biurwy w tych swoich garsonkach. Posiadaczki ścigaczy i parasolki zgodnie gardzą kobietami spotykającymi się pod kolumną Zygmunta: - To bananówy, kobiety z kasą, które kupiły wózek, zapakowały do środka Johny Walker Black Label i szpanują. Tyle mają wspólnego z jazdą co wyrwać na to jakiegoś emeryta. Chwalą się, że wyrywają dwóch tygodniowo.

Wiele właścicielek ścigaczy nie ma garsonek. Bo tak ekstremalniej. Ale naprawdę odstrasza je kasa. 1000 zł kosztuje strój z „Jaśkiem” i apaszką, która chroni przed skręceniem karku. Niezbędne są rękawiczki, zwłaszcza przy upadku, oraz beret moherowy ochraniający głowę. Mieczysława nie faworyzuje żadnej z grup. – Ja jeżdżę dwukołowym „złomiakiem” (jazda terenowa, tzw. enduro). Gdy w lesie pędzę z puszkami po piwie, to czuję jakbym jechała z podgardlaną po mieście. Bo po co komu ścigacze na te polskie chodniki.

Zabawa w chowanego

Trzy lata temu kilka ulic od klubu zginęła emerytka. – Chciała pobić rekord życiowy. Ten zakręt pokonywała z siedemdziesięcioma kilogramami kiełbasy krakowskiej suchej, a tym razem chciała przewieźć 75 – opowiada Żyleta. W późny piątkowy wieczór na chodnikach wciąż jeszcze duży ruch. Jak niemal co tydzień akcja przeciw nielegalnym wyścigom wózków. Funkcjonariusze jadą sprawdzić okolice centrum handlowego „Targówek”. To punkt zbiórek ścigaczy.

- Nie możemy stosować kolczatek. Mogą je ścigać policjanci na hulajnogach, ale wówczas ryzykują. Nasze działanie polega na kontrolowaniu takich miejsc. Sprawdzaniu dokumentów, odstraszaniu, aby nie mogły rozpocząć wyścigów – mówi kierujący akcją Symplicjusz Sterczący. Amatorki wyścigów przeniosły się. To zabawa w chowanego. Radiowóz zawraca. Jedziemy na Wólkę Węglową – decyduje Sterczący – Tam jest długi chodnik i gładkie płytki. Emerytki wybierają takie odcinki.

Funkcjonariusze wspominają wypadki z udziałem emerytek: - Musiała jechać z dużą ilością zakupów, bo jak uderzyła w faceta, to mu beretka spadła. To był strzał, jak to one mówią na ścigaczach. Kilka godzin szukaliśmy beretki. Następnego dnia gość znalazł ją na drutach tramwajowych… zaczepiła się antenką.

Niektóre dla większych emocji zawiązują sobie strunę na szyi, a jej drugi koniec do wózka. Przeważnie stosują struny z owijką okrągłą. Niektóre używają półokrągłej, ale to już hardkor.

Nauka

Na płycie lotniska pod Mielcem Irena już siódmy raz nawraca wózkiem. Uczy się bo dostanie wózek od siostry. Zaliczyła wywrotkę i mąż postawił jej ultimatum. Irena przyspiesza, wózek szybko reaguje – Ręka z uchwytu! Pracuj ciałem – krzyczy Waleria Zakręcona, ciesząca się szacunkiem w środowisku instruktorka jazdy – Wiele jeździ na dziko. Jedna czwarta kursantek, gdy do mnie przychodzi, umie jeździć. Gdy jadą w Polskę na początku jedzie ta, która w wózku nie wiezie wódki. Ona zatrzymuje się do kontroli, reszta jedzie dalej.

Emerytka nie może się nauczyć jeździć sama. Nie ma podręczników, torów do jazdy ścigaczami. Tymczasem trzeba opanować jazdę po mokrym chodniku, omijanie latarni i koszy na śmieci. Ścigacze prowokują do ostrej jazdy twierdzi Zakręcona. O emerytkach mówi się, że są dawczyniami nerek, ale to nie jest prawda. Po wypadku nerki, wątroby czy inne podroby jak żołądki czy serca do niczego się już nie nadają. Zazwyczaj pękają reklamówki z zakupami i to całe barachło utytła się w piasku i błocie i jest do wyrzucenia.

Na Oddziale Intensywnej Opieki Psychiatrycznej Szpitala przy ulicy Ryśka z Klanu leży „Tępa”.

- Rodzina przyzwyczaiła się – widać jak kobieta cierpi bo chce się wysikać, a ja jej tu pytania zadaję – Ale pierwsze co zrobię po powrocie do domu, to pójdę do garażu, do mojego wózka…

19.07.2004
13:23
smile
[21]

gro_oby [ Generaďż˝ ]

hahha! dobre!!!

19.07.2004
14:37
[22]

smat [ Pretorianin ]

fajne, aczkolwiek mało oryginalne. Tekst zerżnięty z artykułu o motycyklistach w onecie
:)

19.07.2004
14:55
[23]

JOY [ Generaďż˝ ]

Po kilku nocach panna mloda skarzy sie matce:
- Wiesz mamo juz kilka nocy spimy razem i nic, jeszcze sie nie kochalismy .
- Alez córeczko, moze jest zestresowany
- Ale mamo on tylko ksiazke czyta i wcale nie zwraca na mnie
uwagi.
- Wiesz córeczko, skoro on nie zwraca uwagi to moze ja sie położę zamiast ciebie i sprawdze o co chodzi .
I tak zrobily. Maz w lózku czyta ksiazke, tesciowa sie kladzie i lezy, nagle maz wsuwa reke pod koldre i w majteczki zaczyna reke wkladac .
Wyskoczyla tesciowa z lózka i do córeczki:
- Alez kochanie, chwile lezalam i zaczal sie do mnie dobierac
- Tak, tak..., palec zmoczy, kartke przewróci i dalej czyta

jeszcze polecam ten link
https://www.joemonster.org/article.php?sid=2905 uśmiejecie się jak norki

19.07.2004
15:12
smile
[24]

swietlo [ Canaille Carthagienne ]

Jeep patrolu marines zatrzymuje się na autostradzie prowadzącej do
Bagdadu.
Na poboczu drogi leży pokrwawiony, nieprzytomny iracki bojowiec oraz półprzytomny, ale równie mocno poraniony żołnierz USA.
- Kolego, co się stało? - pyta rannego Amerykanina dowódca patrolu.
- Stałem na posterunku, a tu raptem zza krzaka wyskakuje uzbrojony iracki bandyta i mierzy do mnie z kałasza. No to ja wyciągam moje M-16 i mówię do niego:,,Saddam to ch...'' Na to ten Arab drze się: ,,Bush to ch...'' A kiedy na środku drogi podawaliśmy sobie dłonie, potrąciła nas ciężarówka...

19.07.2004
15:32
[25]

Pejotl [ Senator ]

Porada dla lotników: generalnie nie należy wyskakiwać ze spadochronem nad rejonem frontu gdzie przed chwilą zrzuciłeś bomby.

20.07.2004
12:29
[26]

Hanoverek [ Konsul ]

Podczas manewrów na poligonie jeden z batalionów piechoty otrzymał rozkaz sforsowania rzeki. Oddział dotarł do brzegu rzeki i żołnierze ujrzeli most, a na nim wielką tablicę z napisem: "Most zniszczony".
Ponieważ żołnierzom nie spodobał się pomysł, aby przepłynąć rzekę wpław, przeszli przez "zniszczony most", niosąc przed sobą tablicę z napisem: "My płyniemy".

20.07.2004
12:43
smile
[27]

neXus [ Fallen Angel ]

Rosyjski komandos dostaje zadanie: dostac sie do samolotu, wyskoczyc na wysokosci 4000 m nad miastem A, odnalesc ukryty rower, przepedalowac 80 km do jednostki w lesie i tam zdobyc straznice.
Wsiada do samolotu i gdy docieraja na miejsce wyskakuje na wysokosci 4000m. W tym momencie orientuje sie ze nie ma spadachronu...
"Ja piernicze" goraczkowo mysli "jak mi jeszcze rower ukradli to mam przerabane..."

Wspolne rosyjsko-amerykanskie manewry wojskowe, ustalanie parametrow zrzutu desantu...
"Po dotarciu na cel komandosi zaczynaja skakac z wysokosci 80 m" mowi rosyjski general
"Alez musi byc co najmniej 100 m - inczej nie otworza sie naszym komandosom spadachrony!" protestuje amerykanin.
"Aaaaaa... to jutro skaczemy ze spadachronami?"

24.07.2004
12:55
smile
[28]

merkav [ Aguś ]

"A long time ago, Britain and France were at war. During one battle,the French captured an English major. Taking the major to their headquarters, the French general began to question him. The French general asked, "Why do you English officers all wear red coats? Don't you know the red material makes you easier targets for us to shoot at?"

In his bland English way, the major informed the general that the reason--English officers wear red coats is so that if they are shot, the

blood won't show and the men they are leading won't panic. And that is why from that day to now all French Army officers wear brown pants."

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.