Peleque [ Generaďż˝ ]
"Solo" czy z druzyną???
No wlasnie. Zadalem to pytanie w jednym z watkow ale jakos brak bylo odzewu.
Czy grajac w pojedynke rownowazy sie wieksza frajde i profity plynace np. z nie dzielenia sie exp. tym ze cos z gry ulatuje.Mysle tu o questach scisle powiazanych z naszymi towarzyszami , dialogami itp. rzeczami ktorych grajac "solo" nie zobaczymy.Jako ze nie lubie tloku w grach ukonczylem BG1 i BG2 jedna postacia trojklasowcem oczywiscie dla zapewnienia sobie pewnej wszechstronnosci i uwazam ze bylo super jednak mam wrazenie ze cos mnie ominelo.
bruno [ Pretorianin ]
Jakim trójklasowcem ukończyłeś BG2? W BG1 niewiele jest questów zw z postaciami: Edwin i Minsc,w dwójce jest wiecej : Korgan, Aerie, Valygar, Anomen, Cernd (chyba), Jaheira. Własnie chcę zacząć samemu ale niewiem kim.
Fantazyoosh [ sałatka z pora ]
Hmm... Wszystko zależy od gry. W BG grałem drużną, no bo świat fantasy, wesoła kompania i wogóle. Natomiast oba Fallout'y ukończyłem solo, w myśl zasady - Prawdziwy madafaka ratuje świat w pojedynke:)
Peleque [ Generaďż˝ ]
bruno--> wojownik/mag/zlodziej. O ile jedynke mozna by bylo "na upartego" zalatwic bez magii to w dwojce bez rzucenia paru czarow ani rusz. Fantazyoosh-->dokladnie tak jak mowisz taki troche MadMax
Bachus [ Pretorianin ]
Ja uważam, że prowadząc jedną postać można się wczuć całkowicie w klimat gry. Poza tym nie lubie tłoku - w fallaucie 2 Marcus, Cassidy i Dogmeat odłączyli sie ode mnie po mojej serii z bozara w plecki - nie płakałem ;)))
Windfall [ Pretorianin ]
W BG2 większość postaci ma swój quest, a poza tym można romansować (zależnie od płci z Aerie, Jaheirą lub Viconią ALBO Anomenem). Z drugiej strony przejście gry samotną postacią ma swoje zalety - że wspomnę tylko satysfakcję z wykorzystania najdrobniejszych zalet swojej postaci. Przy czym nie prawda, że magia jest w BG2 niezbędna - sam gram najczystszym magiem, ale mam świadomość tego, że solowe przejścia barbarzyńcą czy łucznikiem już zostały ukończone i zaprotokołowane. ;-) W Fallout 1 grałem sam, w F2 miałem drużynę... nawet udało mi się ich utrzymać przy życiu. *sigh* W Tormencie po prostu nie można nie mieć drużyny. Nieprawdopodobni NPC to olbrzymia część klimatu gry.
Attyla [ Legend ]
Gra w pojedynke jest trodniejsza, ale cholernie nudna. Dlatego zwykle wybieram druzyne, choc pare razy gralem i w pojedynke.
Attyla [ Legend ]
Gra w pojedynke jest trodniejsza, ale cholernie nudna. Dlatego zwykle wybieram druzyne, choc pare razy gralem i w pojedynke.
Draco [ Chor��y ]
Gra druzyna sprawia o wiele wieksza frajde szczegolnie kiedy miedzy jej czlonkami zaczyna sie jakas interakcja jak w BG2 gdzie postacie zaczely powolutku na siebie reagowac he he jak chocby romansiki:)) W dodatku, niektore questy mozna wykonac tylko przyjmujac do druzyny okreslona postac. Pozatym czasami mozna sie niezle zdziwic np. dostajac nozem w plecy od pewnego zlodziejaszka a to dodaje smaczku i sprawia, ze rozgrywka staje sie ciekawsza.
Trollf [ ]
Draco, gra druzyna nie sprawia juz takiej frajdy skoro wczesniej ukonczylo sie BG2 kilkanascie razy kombinacja roznych npc i druzyn i zna sie wszystkie dialogi prawie na pamiec ;)) Pozniej pozostaje juz tylko gra solo... :) Ja obecnie gram juz tylko pojedynczymi postaciami oraz niewielkimi druzynami na potrzeby TDD (nie przyjmuje postaci juz znanych z SoA).
Valencis [ Transmuter ]
Ja nigdy nie rezygnuję z sześcioosobowego teamu i za każdym razem dowiaduję się coś nowego o moich towarzyszach.
Draco [ Chor��y ]
Hej a jak juz jestesmy przy drozynkach to jestem ciekawy czy wolicie drozyny, ktore sami sobie tworzycie na poczatku czy raczej dolanczanie napotkanych bohaterow???
Valencis [ Transmuter ]
Gra drużynami, które tworzy się samemu nie jest taka ciekawa jak gra z przygodnie spotkanymi bohaterami. Tworzysz drużynę i wiesz już o niej wszystko. Może i jest potężna, ale gra nią będzie nudna. Poza tym np. twórcy BG dają swoim często postaciom specjalne zdolności, których nieosiągnęłoby się tworząc własne postacie np.: czary uwalniane poprzez specjalne zdolności, specjalne przedmioty (jak amulet Edwina lub królicza łapka Alory), punkty życia extra lub cechy na poziomie 20. A BG2 nie wyobrażam sobie bez ciągłych dialogów pomiędzy postaciami, to jedna z największych zalet tej gry.
Peleque [ Generaďż˝ ]
Podsumowujac zalezy to w duzej mierze od gry ale generalnie mozna by przyjac taka zasade - raz czy dwa razy przechodzimy z druzyna a pozniej juz tylko sport wyczynowy w postaci solowek. Oba "sposoby" maja swoich zwolennikow jak i przeciwnikow. Wybor zalezy juz tylko i wylacznie od upodoban gracza. Wedlug mnie warte podkreslenia jest to co powiedzial Windfall - "grajac solo mamy satysfakcję z wykorzystania najdrobniejszych zalet swojej postaci" a ponad to w pewnych sytuacjach niejako zmuszeni jestesmy do szukania nowych rozwiazan,strategii walki itp(normalnie "robote" odwalil by za nas specjalista w jakiejs dziedzinie i rozwiazanie problemu bylo by sekundowe a tu trzeba pokombinowac, napocic sie troche a jak sie uda to wielki bananik na ryjek wskakuje).
Lady Karolcia [ Generaďż˝ ]
A ja wolę grać solo bo przynajmniej nikt nie pałęta mi się pod nogami chociaż w niektórych grach wygrać bez druzyny jest bardzo cięzko a w takich jak BG to nie można grać bez niej. Co ja bym niby zrobiła bez swojego Anomena ;)? Ogólnie rzecz biorac to jeśli nie gram sama to moja druzyna składa sie z jakiś 3 osobników (łącznie ze mną).
Peleque [ Generaďż˝ ]
I jeszcze jedna sprawa mi sie przypomniala. To chyba wada gry "solo" nie mozna targac zbyt wiele:( Ja mam cos takiego ze jak zaczynam grac w jakas gre to poczatkowo zbieram wszystko, (brudna szmata - do walizy, zardzewialy sztylet - biore,peknieta siekiera - super zdobycz) pewnie licze na to ze metoda ziarnka do ziarnka juz w pierwszym sklepie bede mogl kupic jakas lepsza bron do eksterminacji leszczy. Grajac solo efekt tego jest taki ze po 10 min juz wyrzucam na glebe fanty bo nie ma miejsca w inwentory. Pomagaja tu tuby,sakiewki na klejnoty no i ten mega wór do ktorego mozna naklasc dosc sporo ale to wszystko troche za pozno.Grajac z teamem tych problemow nie ma przynajmniej do pewnego momentu
Dagger [ Legend ]
Szkoda że zrobi się z tego wątek o BG. Na pytanie tytułowe - oczywiście że z druzyną - od tego jest właśnie RPG - odpowiednie stworzenie postaci i wykorzystanie ich cech podczas gry , ale moim ulubionym cRPG "druzynowym" pozostanie Betrayal at Krondor (co prawda bez kreacji postaci ale ten klimat)
Trollf [ ]
Peleque --> ale to ile 'musisz' targac ze soba rzeczy zalezy od tego KIEDY grasz solo. Wiadomo, jesli najpierw rozpoczynasz gre samotna postacia to ciekawi Cie wszystko i wszystko wokol tylko chomikujesz :) Natomiast kiedy za soba masz juz na koncie kilkanascie przejsc roznymi kombinacjami druzyn, to wiekszosc (jesli nie wszystkie) przedmiotow znasz juz na pamiec. Poza tym samotna postac nie musi zbierac wszystkiego co napotka, a jedynie sprzet tylko jej potrzebny i pasujacy do jej rasy / profesji / klasy. A z tych kilku innych rzeczy, ktorych nie wykorzysta, moze sie uzbierac pozniej calkiem ladna sumka i pokryc z nawiazka wszelkie potrzeby finansowe naszej postaci ;) Co do gry z druzyna to tylko MultiPlayer :)) Wezmy przyklad nadchodzacego NWN - tam kontrolujemy calkowicie tylko 1 postac. I bardzo dobrze, gdyz bedzie sie mozna o wiele lepiej wczuc w odgrywana role. Nie powiem, w BG2 na poczatku z druzyna bylo bardzo fajnie - dialogi, interakcje, romanse, konflity itp. Ale gdy po ktoryms tam razie dane mi bylo sluchac znow tych samych gadek i czytac te same teksty, to stawalo sie to juz powoli nudne i polegalo to na tym, by dana kwestie dialogowa jak najszybciej 'przeklikac'... a sterowanie cala szecioosobowa druzyna zaczelo przypominac prowadzenie oddzialu zwiadowczego w Warcraft :))) Dlatego w BG2 gram juz tylko solo i traktuje je przede wszystkim jako strategie cRPG ;)
Dagger [ Legend ]
Ludzie taki temat i umarł (w dodatku nie ja go pogrzebałem) - na górę biegiem marsz !
Harpo [ Pretorianin ]
Oczywiście, że z drużyną ale tylko mulitiplayer np. z dwoma znajomymi.
Windfall [ Pretorianin ]
Hmm. To naprawdę zależy od gry. W PS:T nie wyobrażam sobie gry bez drużyny; w Falloutach wręcz przeciwnie ;-); w BG2 różnie, zależnie od nastroju. Cóż, chyba BG2 jest najbardziej interesujące... jak się wydaje wszyscy piszemy o tej grze - przede wszystkim lub między innymi. ;-) Krótko podsumuję zatem mój stosunek do BG2: na tyle lubię NPC i na tyle pasują mi do klimatu, że naprawdę dobrze gra mi się z nimi - żadnego znudzenia, a pojawia się dodatkowa porcja radości z dialogów, możliwość planowania współpracy między postaciami (czasami mam na to ochotę :-)), etc., etc. - sama radość. Z drugiej strony gra solo dostarcza szczególnie wiele satysfakcji - a poza tym ma szczególne walory edukacyjne. :-) Jeśli czegoś nie udało się dotychczas odkryć o którejkolwiek z klas, najpewniej uda się dopiero przy grze solowej. Cóż, muszę przyznać: instynkt samotnika odzywa się we mnie nawet wtedy, kiedy z góry zakładam, że będę grał z drużyną - po co mam mieszać w swoje sprawy jakieś inne osoby... Jeżeli moja postać ma zamiar się z kimś przyjaźnić - jest to uzasadnione; grupa przyjaciół odgrywa istotną rolę w jej życiu. Jeżeli moja postać na propozycję pomocy odpowiada mrocznym spojrzeniem i głębokim 'To moje przeznaczenie...', drużyny, oczywiście, budować nie będzie. Kwestia wyboru dokonanego przy tworzeniu postaci. Jakiego wyboru dokonuję zależy wyłącznie od nastroju w danej chwili. ;-) Być może powinienem wspomnieć, że, w przeciwieństwie do Trollfa, nie interesuję się szczególnie nie-magami... dopiero niedawno utworzyłem sobie inną postać (rewelacyjną zresztą :-)) i zaplanowałem sobie, że jednak zagram czystym złodziejem (fascynująca klasa :-)). Trollf, wprost przeciwnie, jest skłonny grać wszystkim, co się rusza a czarów nie rzuca. :-P (Chyba że do levelu 6. z pamięci i/lub ze scrolli po uzyskaniu UAI... *sigh* :-P) Może być, że moja skłonność do skupiania się na jednej klasie łączy się z nieco innym progiem znudzenia drużyną... ;-))))))) Jeżeli zdarza mi się któregoś NPC polubić, dialogi z owym NPC generalnie nie zaczynają mnie nudzić. Period. >:-) Jeszcze jedno: Trollf pisał o całkowitym kontrolowaniu jednej postaci w NWN jako o zalecie: dzięki temu, mianowicie, miałoby być łatwiejsze wczucie się w rolę. Chyba się z Tobą nie zgodzę, my brutish... errr... esteemed friend. ;-) Generalnie nie przepadam za grami, w których buduje się całą drużynę: faktycznie utrudnia mi to wczucie się w postać (bo w którą...?). Ale w PS:T, BG, BG2, Falloutach, Arcanum tworzy się jedną postać, a pozostałe są graczowi dane; w PS:T, BG, BG2 mamy nad nimi pełną kontrolę, ale to _całe szczęście_: porównaj jakość pomocy uzyskiwanej od drużyny w BG2 z podobnym parametrem wyznaczonym dla Falloutów: nie to samo, hm? A czemu nie to samo? Mam przeczucie, że gdybym mógł pokierować osobiście poczynaniami Marcusa, skorzystałbym z jego pomocy o wiele bardziej... *sigh* I cóż byłoby w tym złego? Ciągle Marcus pozostałby Marcusem, wygłaszałby partie dialogowe Marcusa, miałby poglądy Marcusa, odchodziłby z drużyny wtedy, kiedy zrobiłbym coś niezgodnego ze światopoglądem Marcusa... Przydzielenie mi kontroli nad nim nie odebrałoby Marcusowi osobowości i odrębności ode mnie, gracza, a zatem nie pozbawiłoby mojej postaci jej wyjątkowości i pełnego ze mną zjednoczenia, a oszczędziłoby mi nieco wysiłku zużytego na pomstowanie na Marcusa AI. Same zalety. W przypadku NWN oddanie graczowi pod kontrolę tylko jednej postaci jest, zważywszy na nacisk kładziony na MP, logicznym posunięciem; w przypadku BG2 najdoskonalszym rozwiązaniem jest właśnie to, jakie zostało zastosowane. Ergo NWN nie jest tu najlepszym przykładem. :-))) (Gotta luv pickin' on brutties... 8-))
Draco [ Chor��y ]
Trollf --> Podobnie jak Windfall niezbyt mi sie podoba, ba wcale mi sie nie podoba pomysl kontrolowania tylko jednej postaci. To najgorsze co moze byc. W BG dobieralem postacie, ktore mi pasowaly i rozwijalem je wg potrzeb tworzac idealna dla mnie druzynke. A juz najgorszym co moze byc to zupelne pozbawienie kontroli gracza nad poczynaniami postaci gdy robia co im sie podoba w ramach zaplanowanego ogolnego schematu. Do szal doprowadzaja mnie sytuacje kiedy kaplan leczy wojownika ktory wprawdzie ma 10% zycia ale punktowo i tak 3 x wiecej niz dogorywajacy wlasnie mag. Albo wysuwam moja postac na wabia a tu wali za mna reszta druzynki itp. A juz wycofanie sie na czas z przegranej potyczkii zakrawa na cud. Mam nadzieje, ze czegos takiego nie bedzie w NWN? Jsli tak to juz chyba wolalbym grac solo czego z regoly nie robie. Miedzy innymi tak bardzo rozczarowalo mnie Arcanum niby swietny pomysl, swiat tez ladniutki tylko tragiczna grywalnosc a szkoda bo zapowiadala sie rewelacyjna zabawa.
Trollf [ ]
Wszystko fajnie, ale ;) wlasciwie do gry druzynowej mozna podchodzic na 2 sposoby: 1. grac druzyna 2. grac Z druzyna niby z pozoru mala rzecz, a jednak w rzeczywistosci dosc mocno sie rozniaca w zaleznosci od powyzszych opcji. Granie druzyna oznacza to, ze mamy nad nia calkowita kontrole (np. seria BG). Granie Z druzyna to opcja, w ktorej nie mamy calkowitej kontroli nad towarzyszacymi tam postaciami i mozemy im wydawac tylko polecenia z wiekszym lub mniejszym skutkiem ich realizacji. Kolejne rozroznienie to tryby Single- i MultiPlayer. O ile w obu mozna spokojnie grac solo, kontrolujac jedna postac, to doswiadczenia z gier druzynowych sa dla kadego trybu troche inne. W singlu wprowadzenie mechanizmu zezwalajacego na przejecie calkowitej kontroli nad postaciami i kierowanie dalszymi ich losami jest jak najbardziej do zrealizowania (patrz BG) bedac rowniez opcja latwiejsza do zaimplementowania w kodzie gry. Natomiast stworzenie w tym trybie druzyny posiadajacej duza indywidualnosc poszczegolnych jej osobnikow i nie bedacej pod calkowita kontrola gracza oraz wystarczajaco 'satysfakcjonujacej' w obcowaniu z nia (zachowujaca sie jak najbardziej 'realistycznie') jest zadaniem o wiele bardziej skomplikowanym i trudniejszym (opracowanie doskonalej AI). Multiplayer kieruje sie tutaj troche innymi prawami ;) Co prawda gra solo moze byc tutaj rownie ciekawa, chociazby ze wzgledu na mozliwosc spotkania sie z innymi PC, ktore dla nas moga wydawac sie po prostu nowymi NPC :) (przeciez nie mamy wplywu na sprawowanie kontroli nad nimi). Natomiast druzyna w Multi to sam miut :)) Przy czym, jesli chodzi o cRPG, to zdecydowanie wole kierowac tutaj pojedyncza postacia - sprawowanie kontroli nad poczynaniami calego zwierzynca pozostawiam gierkom strategicznym :) Podsumowujac, moja hierarchia wartosci jest taka ;) - gra Z druzyna w MP - gra solo w SP - gra druzyna w SP [ze wzgledu na to, ze w singlu nie opracowano jeszcze takiego mechanizmu gry Z druzyna, ktory by mnie zadowolil ;)] - gra solo w MP Musze jeszcze bronic NWN i faktu kontrolowania tam jednej postaci ;) NWN z zalozenia ma przypominac to co sie dzieje przy tancu olowka na papierze ;) (pen&paper) W grach RPG rozgrywanych w rzeczywistosci, raczej nie zdarza sie prowadzenie kilku postaci w druzynie przez jedna osobe [chyba, ze istnieje taki system, gdzie takie cos jest na porzadku dziennym ;)]. W RPG zazwyczaj kontrolujemy w danym momencie TYLKO jedna postac. Jesli z druzyny np. 4 osobowej ktos odejdzie, to MG raczej aranzuje okolicznosci powodujace wycofanie tej postaci z rozgrywki, niz pozwala na przejecie i kontrole jej przez, ktoregos z pozostalych graczy. Co do singla w NWN, coz.. przyzwyczajeni do tego co nam dalo BG2, mozemy sie tam czuc troche 'samotnie'... heh :) [Mage wished water from that shelf, so casts his spell and mazed himself.] ;)
Peleque [ Generaďż˝ ]
No ciezko bedzie dorzucic jeszcze cos nowego do dysputy. Jednak jezeli juz mowimy o graniu druzynowym to trudno znalezc meritum. Kontrolujac wszystkie postacie jestesmy w stanie zaprowadzic w grze lad i porzadek (my dowodzimy ekipa ktora bezwzglednie wypelnia nasze rozkazy) ale pozbawiamy sie tego co w RPG wedlug mnie najwazniejsze - wczucia sie w role glownego bohatera bo jak ktos wczesniej zauwazyl ... nie wiadomo w ktorego? Natomiast nie gralem jeszcze w gre w ktorej my kontrolujemy tylko glowna postac a reszta zalogi funkcjonuje "po swojemu" ale z glowa tak zeby to mialo rece i nogi. Taki np fallout wczuwam sie w naszego wybranca. Spotykam Sulika ,splacam jego dlug i ruszamy w dalsza podroz razem. Dalej jest fajnie opowiada mi swoja historie i o swojej siostrze jak to miedzy kolesiami. I nagle jakas draka , ja wystrzelalem co swoje czas na Sulika .Ten ma przed soba 2 gosci ledwo zipiacych a w garsci SMG .Burst zalatwia sprawe na 100% a ten co.... wyciaga zza karmanow jakas dzide (ktora mu zapomnialem zabrac) i na dodatek nawet nie trafia typa. Biore relanium pod jezyk.Kolejna tura tym razem decyduje sie jednak na uzycie SMG tyle ze celownik mu sie zwichrowal i ciagnie mi po plecach i trafia na 80 HP.W tym miejscu chcialo by sie Sulika wysadzic dynamitem. To tylko przyklad ale chcialem przez to powiedziec ze posiadanie kontroli tylko nad jedna postacia nie byloby zle pod warunkiem ze reszta naszej ekipy "pomyslala" by dwa razy zanim cos zrobi
Windfall [ Pretorianin ]
Widzę to rozróżnienie, Trollfie, ale zdefiniowałbym je nieco inaczej: - gra drużyną - IWD itp., czyli drużyna tworzona w całości przez gracza; - gra z drużyną (wariant 1.) - BG, PS:T (główna postać należy do gracza, NPC mają własną osobowość, ale są kontrolowani przez gracza) - gra z drużyną (wariant 2.) - Fallouty, Arcanum (główna postać należy do gracza, NPC podlegają AI) W BG czy PS:T NPCs zdecydowanie dysponują własną osobowością - szczególnie w PS:T członkowie drużyny są niesamowici. W Falloutach czy Arcanum również - tylko że dodatkowo są niesamowicie irytujący, kiedy przychodzi do walki. :-P To oczywiście drobiazg - trudno tego, co napisałeś, drogi Trollfie, nie zaakceptować. Tyle że nie wiem, gdzie leży sprzeczność tego z moim postem, który w ewidentny sposób odnosił się do trybu 'single player'. >:-) Pisałeś w poście, na który odpowiadałem, o tym, że dialogi z członkami drużyny w BG2 (wraz z całą resztą ich istoty) w końcu przestały być dla Ciebie pasjonujące - bardzo możliwe. Tyle że przy okazji 'wziąłeś za przykład' NWN, w którym kontroluje się całkowicie tylko jedną postać - a to jest przykład niezbyt dobry. Jak napisałem: "W przypadku NWN oddanie graczowi pod kontrolę tylko jednej postaci jest, zważywszy na nacisk kładziony na MP, logicznym posunięciem; w przypadku BG2 najdoskonalszym rozwiązaniem jest właśnie to, jakie zostało zastosowane. Ergo NWN nie jest tu najlepszym przykładem. :-)))" Jak wynika z powyższego NWN przede mną nie potrzebujesz bronić - po prostu nie można wskazywać NWN jako kroku w dobrym kierunku poczynionym przez Bioware od czasów BG2 na polu sposobu zarządzania postaciami w grze, bowiem NWN będzie zupełnie inną grą. Z takim ujęciem chyba obaj potrafimy się zgodzić? :-) (Bruttie cried out for a drink, barman brought 'im a bottle o' milk. Bruttie shouted in great anger: "Are you joking here, stranger?" Barman tried to say a word, but the bruttie hoarsely roared. Then he stood up, axe in hand, "Give me ale, my good friend!" Sure, he got his golden potion, but t'was mage who got right notion; one that made his head turn round 'til he eyed the milky cloud. For the milky thing he asked, as vapours formed inside the flask. Bruttie laughed at our wizard as he looked at milky blizzard. Not that the mage would really mind - at the moment he was kind. Then the bottle did he open and received a perfect token: one imbued with such a power that it can teleport the mage to his tower. Now the wizard sleeps in bed even when he's offered a mere shed and the bruttie sleeps in caverns if he can't find a good tavern.)