Arcy Hp [ Pan i Władca ]
Miałem wypadek na rowerze :)
Własnie sobie siedze przed kompem a łokcie i nadgarstki mam w bandażach (rz czy ż? :) ) . A więc zaczęło się tak... Byłem na cudownej przejażdżce po lesie i kilku innych dziurach a po 2 h jazdy wracałem do domciu przez miasto... Jechalem koło kościoła aż tu nagle "wyskoczył" przedemnie emeryt a moje opony i hamulce były tak uwalone od błota że nie byłem zdolny do zachamowania.... No i wylecialem przez kierownice na beton :( Cóż wstałem od razu zachwiałem się od bólu , obolałem miałem ręce i nogi a rower zrąbany :/ . Jakoś dowlokłem się do domu tata zaniósł mój rower a mama zawiozła mnie na pogotowie. Po prześwietleniach okazało sie ze mam naderwane mięśnie i obtłuczone ręce :) Jak narazie to był mój NAJGORSZY wypadek rowerowy.
Czy wy też mieliście podobne przeżycia ? :>
felomon [ KaeM apel ]
ja na rowerze wpadłem do rowu (:) pełnego ostów i pokrzyw:) oj bolało:)
a poza tym to na skrzyzowaniu kierownik mi sie złamał i przed autobus sie wywaliłem, ale na szczescie zdąrzyłem sie podnieść (dopiero ruszał na zielonym świetle)
nie martw sie do wesela sie zagoi:)
Dragon The Next Episode [ Pretorianin ]
Wiem co to wypadek na roweze, sam mialem kiedys mniejsze i wieksze
Kanon [ Mag Dyżurny ]
Pszczoła [ Wybrzeże Gdańsk 4ever ]
no Ja zjezdzalem z gorki i zachamowalem przednim hamulcem cale szczescie ze to szybjo nie bylo :)
wysiu [ ]
Zawsze twierdze, ze sport to zdrowie...
Arcy Hp [ Pan i Władca ]
Dzięki Kanon , miałem chwile niepewności :)
felomon --->> ja kiedyś u ś.p. prababci byłem i wleciałem całą prawą ręką (ramie itd :) ) w potężne pokrzywy rosnące za jej domem :D Oj tak to był czasy ;) potem akcja wiadro do studni i wyciągamy wode a potem ręke chlus w wiadro z wodą :D
bartol1414 [ ignoruj mnie ]
heh ja jeszcze zbyt powaznego wypadku no moze jeden podobny do tego od Arcego Hp a jaedynym uszczerbkiem byly zniszczone hamulce i obtarta skora....
ale to i tak nic do tego co mial moj tata... a wiec bylo to tak...
jakies 1,5 roku temu starszy musial cos zawiesc do garazu (niepamietam juz co to bylo)... a wiec to cos wlozyl do reklamowki. bylo to tak poznym popoludniem i go nogi bolaly i niechcialo miu sie wogole isc wiec wzial rower na nieszczescie byl to MOJ rower :((... zawiesil to reklamowke z tym czyms na raczce od kierownicy... droga do garazu prowadzi u nas droga z gorki wiec gdy jechal dosc szybko juz ta reklamowka weszla miedzy szprychy.... efekt byl natychmiastowy.... starszy wziol chyba najszybszy kurs latania..... wylecial chyba z 20 m zaimnm sie zatrzymal... skutki: zlamana noga, zwichniety staw w rece i zalozyli mu takie cos na szyje do usztywnienia (jak to sie nazywalo...), a rower.... :( lepiej nie gadac .... kola do wyrzucenia hamulce tez ... cos bylo nie tak z siodelkiem i kierownica... odpadl jeden pedal.... rower byl praktycznie do wywalenia... :(( hehe i jak tu zaufac innym... dac im cos a zepsuja... :PP
SirGoldi [ Gladiator ]
No a trafiliście kiedyś na odział chirurgi (tej od zębów) ? :) Nie pytajcie jak to zrobiłem...
Arcy Hp [ Pan i Władca ]
Sir goldi ------>> opowiedz prosze :)
<<GANDOX>> [ Centurion ]
MU RULEZ!!!
White Star [ Soldier ]
ja kiedyś jadę na rowerze który pożyczyłem żeby się przejechać wokoło bloku....chciałem wjechac na krawężnik a tu bach kierownica odleciała.......dobrze że sie za murek złapałem bo bym miał całą buzie pocharataną
_Robo_ [ Generaďż˝ ]
Czy rowery, w ktorych odlatuje/lamie sie kierownica to byly moze te promocyjne z hipermarketow?...
The LasT Child [ GoorkA ]
rowerowego jakiegos takiego strasznego to nei mialem, oczywiscie ladowalem przez kierownice gdy samochod mnie i kumpla wyprzedzal. ale chyab najlepszy wypadek mialem na sankach - wjechalem sankami prosto an drzowego, dokladnie scena jak z kreskowekjak wyladowalem obejmujac drzewo i sanki jakos dziwnie polecialy nademna i sie polamaly :( potem prze tydzien kulalem na elwa noge ale bylo fajnie i bym to jeszcze raz powtorzyl :D
Lipton [ 101st Airborne ]
Ja miałem wtedy 8-9 lat. Zjeżdżałem w lesie z górki na takim rowerku "smyk" nie wiem czy kojarzycie?:D W każdym razie rozpędziłem się i nie nadążyłem za pedałami:P A że smyk miał hamulce w pedałach (jak w BMX trzeba zrobić ruch pedałami do tyłu jhakby ktoś nie wiedział:P) to nie mogłem zahamować. No i z kierowaniem też pojawił się problem i przygrzmociłem na skraju takiej stromej góry po prawej stronie od drogi przednim kołem w drzewo. Na tyle mocno że poderwało mnie z siodełka obróciło głową do dołu a nogami zarąbałem w drzewu (wyglądało to tak jakbym stanął na rękach na kierownicy). Potem opadłem spowrotem na siodełko i pojechałem dalej:P
merkav [ Aguś ]
A ja sie kiedys za taka ladna przedstawicielka plci przeciwnej obejrzalem ze w malucha (dla niekumatych Polski Fiat 126p) przypiep**ylem ;) Koles sie niezle wydarl, a mi zostala fajna blizna :)
White Star [ Soldier ]
Robo>>> w moim przypadku wątpie....bo gość ma rodzinę w Anglii i jest bogaty ale 2 sprawa że na tym rowerze on jedzie i przed nim 2 gości i obaj wjeżdżają na szkołę przez bramę i mu zamknęli a on wyp******** się i miał kierownice skrzywioną i mu kazali o ściane tłoć zeby sie wyprostowała:D
SamHaukneS [ śliski dżons ]
taa też mi sie to wydarzyło ... prawie straciłem oko i miałem 2 operacje.. fajnie nie? drugim razem tylko zcentrowałem koło i sie poobijałem... mimo tego jeżdże do dziś.
K@mil [ Wirnik ]
Ja pamietam jak w wieku przedszkolnym zjezdzalem z takiego betonowego podjazdu, ale na ukos.. Krotko mowiac, spadlem broda na beton :-D Pamietam ze bardzo bolalo i strasznie plakalem, teram mam naprawde bardzo niewyrazny slad po tym :)
A z tych "nowszych"... Wole nie mowic :-P
yagienka [ pułapka na Misia ]
tylko jeden w wieku 6 lat (czyli całe eony temu), drugiego dnia nauki jazdy na rowerku (już z podniesionymi kółkami stabilizującymi do góry:) zagapiłam się i radośnie wjechałam w śmietniki, skonczyło się niegroźnymi otarciami naskórka i paroma siniakami
SDSW [ Centurion ]
Moj ostatni wypadek mialem na gorce na Ursynowie, zjazd jest niezly ale nie ma gdzie hamowac bo jest plot. Gdy zjezdzalem z qmplem padal deszcz, trawka byla mokro i strasznie sliska. Qmpel za pierwszym razem zesliznganal sie bokiem po trawie, a mi sie udalo za drugim razem zamiast zjezdzac powoli to jeszcze sie rozpedzilem no i w pewnym momencie tylnie kolo zaczelo "wyprzedzac" przednie ale co tam zjezdzam dalej, na dole byla mala hopka, jechalem troche za szybko i krzywo na nia wjechalem i gdy wyladowalem na mokrym trawniku zaczelo mnie znosic, a ze za 5m byl plot musialem zaczac hamowac, gdy zahamowalem jechalem bokiem, i nagle znalazlem sie nad rowerem (noga wkrecila sie jakos w rame ) w sumie to i dobrze bo podmna byl beton wiec sie nie porysowalem, ale niestety zahamowalem dopiero plecami na plocie...
Z innych wypadkow to najczesciej latanie przez kierownice przy roznych predkosciach (moje biedne lokcie i plecy...), no i nieudane Bunnyhopy z rozwalonymi piszczelami i kolanami
peter.i [ spooki - pVd ]
ja tez mialem wypadka na rowerku (dosyc dawno ale zawsze) :)
jade se z kumplem przez las, no a ze mialem nowy licznik na rowerku to ciagle dawalem gazu i gapilem sie jaka mam predkosc. No i tak pedze ze nie zauwazylem wystajacego dosyc duzego kamulca z ziemi. Jak sie na niego wpieprzylem to polecialem do rowu na leb na szyje. Cala twarz pocharatana, rece poobcierane a rower uszkodzony...
Mutant z Krainy OZ [ Legend ]
To ja też se przynudze swoją historią:P
Kilka lat temu, w piątej klasie podstawówki, miałem jak dotąd jedyny poważny wypadek.
Jeździłem sobie koło domu na rowerze, już do niego wracałem, gdy zza zakrętu wyjechał sąsiad na swojej potężnej hondzie i wjechał prosto we mnie. Efekt - rower pogięty na wszystkie strony, motor też porządnie skasowany, ja wyszedłem z tego z połamanymi żebrami, wstrząsem mózgu, sporym krwiakiem na potylicy i ogólnymi obrażeniami ciała. W szpitalu spędziłem kilka tygodni a do szkoły przez pół roku nie chodziłem, ledwo udało mi się to nadrobić. Sąsiad niestety miał większego pecha, trepanację czaszki miał. Ale gdyby baranowi nie chciało się na małej uliczce pędzić na złamanie karku to nic by się nie stało.
PAW666THESATAN [ DP Jasio aka T-666 ]
ech no coz, ja kiedys jechalem na rowerze dziadka i chcialem sprawdzic sprawnosc hamulcy ;] i jechalem w plot (dosc szybko) no i niestety wpadlo mi sie ;P ale na szczescie nic mi sie nie stalo
drugi raz ,moze nie na rowerze, ale zdarzylo mi sie ;P jak bylem maly (1 albo 2 klasa podstawowki) ,bylem sobie na wsi... no i tam lezaly sciete drzewa (bale ;P) i sobie tak po nich lazilem i lazilem ;P (wzdluz i wszerz ;]) az nagle zaczalem tracic rownowage ;] i mialem do wyboru albo leciec do tylu na plot z malinami albo do przodu w pokrzywy.... wybralem drugie rozwiazanie, ale niestety w pokrzywach byla jakas blacha 1mx1m i o nia zachaczylem lydka co spowodowalo rozciecie do kosci... (tak mi sie wydaje, bylo takie biale cos ;P), no ale zostalem zawieziony dosc szybko do szpitala (o dziwo krew dopiero zaczela leciec w szpitalu - szok ;]) i tam mnie zaszyli ;]
Arcy Hp [ Pan i Władca ]
Przypomniała mi się historia podobna do SWSD ...
Byłem u znajomych którzy dom mieli na takim sporym wzgórzu a ogrodzenie u podnóża (no a jak mogło by być inaczej ? :)) ) Więc biore rower (miałem coś ok 5 lat ) i jazda :D Tak jeździłem i jeździłem ale chciałem większych doznać (ask for more ;) ) więc dajemy z góry . No i tak jade i jade a hamulce oczywiście przestały działać (jak w filmie amerykańskim , wszystko do D a potem wszysycy wychodzą bez szwanku :D ) a płot betonowo żelazny coraz bliżej moich rozpaniczonych oczu ... ale zrobiłem myko ala rambo i specjalnie spadłem z roweru i jakoś tyłkiem wychamowałem a rower uderzył o płot (następstwem tego były wielkie explozje :P ) :)
SnT [ MokumManiac ]
Ojoj :). To co ja przeszedłem z moim rowerkiem...heh....czasem zastanawiam sie że jeszcze zyje :).
Najgorszą moją glebą była...hmmm.....a już wiem:
Był piękny słoneczny dzionek (to było jakeis 2-3 lata temu), wybrałem się z moim przyjacielem na rowerkach na Szyndzielnie (mieszkam w B-B - takze w góry mam bliziutko) - prowadzi tam taka stroma droga usypana z drobnych kamyczków, i z bardzo ostrymi zakretami - aż wyjezdza się na taką śliczną polanke i pozniej już kawałeczek jest do schroniska. No i dojechaliśmy na tą polanke, siedlismy sobie, bidoniki w łapach, a plecaki z narzedziami i żarciem (wyjazd na szyndzielnie to był dopiero poczatek) leżą sobie obok nas....wygrzewamy sie na słoneczku, aż tu nagle jakiś ćul przejchał jakies 30 km/h obok nas i podczas jazdy zarąbał mi plecak - długo nie czekając wskoczyłem na rowerek i długa za nim....jak sobei teraz tak o tym mysle...to kurde jak ija byłem głupi - zjazd jest miejscami bardzo niebezpieczny, tu i tam kamienie i te zakrety o 180 stopni - no ale nic adrenalina wzieła góre i tak rozkreciłem sie za nim do ok 60 km/h do czas aż nagle jeden z wiekszych kamieni tak wybił moje tylne koło że po prostu rower zaczoł robic salto w przod a ja razem z nim...obudziłem sie pod drzewkiem z głową na zwinietych kurtkach i niesamowitym bólem: 2 pękniete kości, nadgarstek złamany, kolana, uda, ramiona - zdarte do kości twarz cała we krwi i wstrząs mózgu. ponad 6 miechów w domu. Do teraz nie wiem jak to sie stało że żyje. Ale nauczyło mnie to czegoś - i mysle że równei przerypanej gleby już nie będe miał - rower stale staram się doprowadzić do stanu z przed wypadku.
Heh nikomu tego nie życze. Pozdrawiam.
SirGoldi [ Gladiator ]
Arcy Hp ---> Ok opowiem w skrócie bo świętuje zwycięstwo Legii :)
Więc... jechałem sobie na BMX (no jechałem to za mało powiedziane, skakałem po krawężnikach...:), lecz niestety kilka metrów dalej był nieco za wysoki :/ I bach, tylnie koło zachaczyło a ja glebłem ryjem o krawężnik - najgorsze jest to że to były zęby. Naszczęście tylko jeden poszedł (boczny) a resztę udało się uratować :P
Kruk [ In Flames ]
Z kumplem jeźdzliśmy często na tzw. "rajdy rowerowe".
Zjeżdżaliśmy z bardzo wysokich i stromych gór, bez żadnej asekuracji.
Pewnego dnia jechałem sobie z tejże góry i zbyt się rozpędziłem, speniałem, chciałem zahamować. Przed mnóstwem pokrzyw i innego diabelstwa udało mi się wreszcie zahamować... niestety przednimi... leciałem chyba z 5 metrów w powietrzu. Na szczęście poza całą twarzą, rękami i nogami w "bomblach" od pokrzyw nic mi się nie stało.
Padał deszcz, a ja spieszyłem się do domu. Byłem bardzo rozpędzony i zapomniałem, że akurat hamulce mam słabe. Jechałem dosyć szybko i na zakręcie, przed rowem chciałem zahamować. Nie dało się. Z rowereme wylądowałem w rowie. Poza tym, że byłem posiniaczony i mokry nic mi się nie stało.
Mam szczęście :)))
The LasT Child [ GoorkA ]
mi sie przypomniala inna sytuacja
na moim osiedlu jest takie cos - gorka - dosyc dlugi zjazd gdzies z wysokosci 3-4 pietra, potem 10 metrow prostego i gorka ok 1 metra (bo to zazwyczaj dla sanek jest) potem polmetra i deptak rowerowo-spacerowy (ok 1,5 metra), metr trawy i jeziorko (spoko to tylko dla dramaturgi bo jak ktos po wyladowaniu bedize hamowal to tam nie wpadnie, no chyab ze slisko jest)
no i sobie zjezdzam juz mam wyskakiwac a widze ze jakis dzieciak (z 2 lata) na malym rowerku podjezdza mi pod tor lotu no to co mialem zrobic? ... niestety nie opowiem Wam wiecej bo nie pamietam, ale nikomu sie nic nei stalu, oprocz tego ze sie wywalilem i nie pamietam co sie stalo, ale na pewno dzieciaka nie przeskoczylem, chyba (ale nie pamietam) przy wyskoku zahamowalem tylnym (tylko tylne dotyakalo ziemi) i przednie kolo polecialo w dol i wylecialem przez kierownice, ale nie pameitam serio :D
Przewodnik Syriusza [ Magazyn Grafik ]
Dwie sytuacje :)
Jedna -
jazda szybka bo się spieszę, niski wiadukcik (na 1,50) pod torami...jadę totalnie schylony...i przy wyjeździe za szybko się odchylam i uderzam głową w betonowy wiadukt...krew wszędzie i bodajże 4 szwy.
Druga -
jazda po mieście. W pewnym momencie coś się dzieje z łańcuchem i blokują się pedały...i mi spada noga z pedałów wprost do...zębatki która nie była zaopatrzona w osłonkę...Efekt? Rozerwana noga nad piętą, 5 czy 6 szwów...Blizna duża do dziś.
Luremaster [ Siewca Zagłady ]
Na rowerku mialem 2 powazne wypadki :)
1. Nadzialem sie na nisko wiszacy lancuch ktorego nie zauwazylem (byl wieczor). Oczywiscie rower zrobil kozła a ja polecialem do przodu i zarylem morda w glebe... Poharatalem sie niezle ale to jeszcze nie koniec. Chce sie podniesc a tu BACH i rower laduje mi na glowie... Dobrze ze mialem wtedy czapke bo moglo sie to o wiele gorzej skonczyc. Do dzis czuje zgrupienie kosci w miejscu gdzie dostalem w łeb...
2. Jadac raz droga przyszlo mi do glowy by skrecic w boczna uliczke. Jakos nie przewidzialem ze cos moze jechac za mna i oczywiscie nie obejzalem sie przed skretem. W nastepnym momencie pamietam tylko uderzenie i 2 metrowy lot, zakonczony twardym ladowaniem na asfalcie :] Na szczescie skonczylo sie tylko na paru otarciach i rozpieprzonym zderzaku Malucha :] Dziekowac nalezy Bogu ze gosc ktory mnie trafil jechal dosc powoli...Glupi zawsze ma szczescie hehe
Wypowiedź została zmodyfikowana przez jej autora [2004-05-14 23:30:22]
Kuzi2 [ akaDoktor ]
ja zadnego powaznego nie mialem ale mialem bolacy :P
jakies 2 lata temu robilismy z kolegami taki cos niby rajd rowerowy, scigalismy sie po roznych lakach,
trenowalem troche wczesniej :)
Jade sobie 45 km/h po mojej wiosce a na nieszczescie mial;em wtedy niezbyt sprawne hamulce, jade sniezna, dojezdzam do ronda, mialme wtedy kolo 40 a tu nagle wyskakuje z lewej samochod i maluch jadacy przedemna zatrzymuje sie (jadacy rondem ma pierszenstwo)... jak zem nie przyj... w malucha to az maluch z 5 cm dalej pojechal a ja jajami o rame zaj...
koles sie odwrocil popatrzyl i pojechal dalej, a ja sie tam zwijam kolo chodnika :P No i chyba tyle... :)
rozkosz [ Generaďż˝ ]
na rowerze nie miałam tego "zaszczytu" żeby spaść :D...ale miałam dwa razy fajną wywrotkę motorem ... i jedna z nich była właśnie przez hmmm...rowerzyste ... ;)
TeadyBeeR [ Legend ]
Ja w sumie nie mialem wiekszych wypadkow, ale dwie przygody mialem.
1. Postanowilem, ze bede jechal po wertepach bez trzymania kierownicy. skonczylo sie na upadku i szynie na noge. Fajnie bylo z ta szyna, nie lazilem do szkoly, a po domu poruszalem sie na deskorolce :).
2. Jade sobie przez miasto po "sciezce rowerowej" (czytaj - chodnik przedzielony biala linia) i nagle zza rogu, zza zywoplotu wyskakuje paniusia z dobermanem (wlasciwie doberman z paniusia). Niestety nie bylo czasu na hamowanie wiec pozostalo mi biednego pieska potracic i przejechac :). Na szczescie nikomu nic sie nie stalo. Ja sie nie poobcieralem za bardzo i piesek tez nie narzekal. A myslalem,ze sie na mnie rzuci i zagryzie, ale jakis lagodny byl :)
Chacal [ ? ]
1. Wygłupy na starym skałdaku z hamulcem nożnym: wjechać w poślizgu w otwartą bramę. Niestety rower nie był zbyt sprawny o czym przekonałem się po depnięciu hamulca. Mianowicie pedały zamiast zablokować tylnie koło, przeskoczyły do tyłu. Zdążyłem zrobić jeszcze jedną próbę, ale hamulec znów nie zaskoczył. Po tej chwili rozpaczliwego kręcenia pedałami wstecz, oraz próby skręcenia (a nie było to łatwe, bo byłem pochylony w prawo a uciekać można było tylko w lewo) w końcu walnąłem o słupek do którego przymocowane było jedno ze szkrzydeł bramy. Na szczęście nie uderzyłem ciałem o bramę czy sam słupek, bo w ostatniej chwili wyskoczyłem z roweru do góry i jakoś udało mi się przelecieć nad płotem (1.6m wysokości - nie wiem jak mi się to udało, kolega który to widział, nie umiał opisać :) ). Skończyło się na obtarciu kolana podczas lądowania i pogięciu przedniego koła w rowerze.
2. Około 35km/h, ja z jedną ręką na kierownicy na, jak mi się wydawało, pustym chodniku (zresztą nie spodziewałem się nikogo na ulicy bo była już noc). Nagle spomiędzy zaparkowanych samochodów wyskakuje mi dzieciak (a mamusia oczywiście zajęta zupełnie czym innym stała 5m dalej). Zdążyłem krzyknąć "o kur..." ale zahamować już nie. Przefrunąłem nad kierownicą i spadłem na ziemię. Wstałem, otrzepałem się, wyprostowałem kierownicę, upewniłem się że dzieciakowi nic nie jest (tzn uznałem że jak wrzeszczy to żyje), opieprzyłem matkę że go nie pilnuje, tylko gada przez telefon i pojechałem dalej.
Kruk [ In Flames ]
O, przypomniałem sobie jeszcze.
Ale to taka historia z dzieciństwa, ledwo pamiętam.
Miałem taki rower, całkowicie rozwalony jednak ciekawość przejechania się tym "składakiem" nie dawała mi spokoju. Wziąłem go i rozpędziłem się na górce, wyobraźcie sobie moje zdziwienie kiedy odpadła mi kierownica :)), ba zdziwienie... szok... na szczęście rower był mały, ja też. Zeskoczyłem i chyba kolana lekko poobdzierałem.
Priest [ Generaďż˝ ]
SnT ----> heh pod Szyndzielnie, a potem na Klimczok wjezdzialem w czwartek :P To bylo totalne szalenstwo. Deszcz, zimno i jeszcze mgla (hmmm a moze raczej chmury). Domyslam sie, ze zjezdzales czerwonym ? W sumie to on nie jest taki straszny. Nie jestem z tych okolic, ale podczas podjazdu dokladnie przyjrzalem sie jak on wyglada i jedynie co to jest on dosc szybki i denerwuja co jakis czas takie drewniane rynienki. Przed wczoraj jesli na tym zjezdzie latwo mozna sie bylo wywalic to wlasnie przejezdzajac przez nie. Ja sprobowalem zjechac zielonym bo wygladal na bardziej techniczny (i byl :P)
A wracajac do tematu to jako tako na gleby nawet nie zwracam szczegolnej uwagi. Zdarzaja sie i to raczej normalka, ze w sezonie pare sie trafi. Chociaz jeszcze nigdy sie nie polamalem. Raz tylko rozwalilem kask gdy samochod wymusil na mnie pierwszenstwo, ale wtedy zaliczylem OTB, mocno sie pobdzieralem, a rower nie nadawal sie do uzytku.. Jednak generalnie nic sie nie stalo.
Ze smieszniejszych. Rok temu jadac kolarka potracilem pieszego, ktory przechadzac w niedozwolnym miejscu i widzac ze jade powinien uciekac na chodnik ten w momencie gdy chcialem go ominac zrobil krok w tyl.... Rower zatrzymal sie w miejscu, a ja przelecialem przez kiere (tez nawet specjalnie wiele obtac nie bylo). Pieszy tlumaczyl sie potem, ze moglem wolniej jechac... No jasne wprowadzamy ograniczenie dla rowerzystow :-), a chwile pozniej, ze przestraszyl sie samochodu jadacego za mna....
Pare tygodni pozniej wskoczylem na swoja terenowke. Pokrecilem sie troche po okolicznych gorkach i spotkalem kumpla DHowca ktory jechal troche pocwiczyc. Coz uznalem, ze wprawdzie wole bardziej wjezdzac niz zjezdzac z gorek ale popatrzec zawsze milo :P Siedzac przy sporej hopce tak sie nakrecilem, ze najpierw wjechalem pod stok, a pozniej z nawet nie obnizonym siodelkiem ruszylem w dol. Na drugiej wiekszej hopce zle sie wybilem i wyladowalem na przednim kole. Oczywiscie ja przez kiere i do tego zapomnialem sie wypiac wiec rower polecial na mnie. Gdy wstalem to czulem sie jak po jakims nokaucie :P Przez kilkanascie sek cos belkotalem do znajomych, ale jak potem opowiadali nie potrafia tego potworzyc :P
Priest [ Generaďż˝ ]
Sorrki za bledy. Przez 3 dni zrobilem lacznie 290 km z czego ponad 140 w gorach jadac terenowka (goralem)
(150 szosowka prawie sie nie liczy) i dzis juz troche ledwo kontaktuje :P
"z nieobnizonym siodelkiem"
poza tym w wielu miejscach brakuje przecinkow....
Jeszcze raz przepraszam za bledy
Adamss [ -betting addiction- ]
Heh, najgorszy to jak narazie nie był zbytnio mocno odczuwalny, a jeżdżę już dłuugo :). Wywróciłem się na asfaltowym wirażu [za szybko wziąłem zakręt na dużej prędkości]..
peeyack [ Weekend Warrior ]
Ten emeryt musial byc szybki, skoro tak nagle wyskoczył :-D
Child of Bodom [ Real Madryt ]
Pamietam jeszcze kiedys. zjezdzalismy z kumplem z gory ( byla dosyc duza ). Gdy juz zjezdzalismy sznurki sie zaplataly i sie bardzo stuknelismy, on polecial na twarz, a ja na plecy.
Child of Bodom [ Real Madryt ]
Zapomnialem dodac: bylo to na sankach.
Regis [ ]
A ja zaraz po tym jak sie nauczylem jezdzic na dwukolowcu rozpedzilem sie, a ze rower na ktorym uczylem sie jezdzic mial hamulec "w pedalach" (krecilo sie do tylu :) ) a nie na kierownicy, to nie wiedzialem jak zahamowac (zapomnieli mi powiedziec ktorym sie powinno hamowac, zeby nie wyleciec przez kierownice :P ) i kiedy zblizalem sie do rowu na ulicy (robotnicy cos robili) uslyszalem tylko od taty - "nacisnij prawy hamulec"! No i nacisnalem z calej sily - tyle ze poylily mi sie rece i zamiast prawego, wcisnalem lewy... Skonczylo sie wyrzuceniem mnie przez kierownice prosto do 1.5m rowu. Do dzis sie dziwie, ze jedyne co mi sie stalo, to rozbita glowa :)
Arcy Hp [ Pan i Władca ]
Przypomniala mi sie jeszcze jedna historyjka :>
Ekhem .. a więc było to jakieś 2 lata temu , uczylem się jeździc bez rąk (LoOoL) . Jechałempustą asfaltową ulicą i po prostu puściłem ręce od kierownicy, Efekt : wyje*(&** w krzaki ale nie byle jakie :) Nie miały liści tyylko wystające drewniane grube badyle . Skutki efektu : ;) Koło powykręcane , flak , troche siniaków ale na szzcęscie nie stało mi się nic poważnego ..
P.S. Większość z Was miala tu takie hardcorowe przygody a ja tu jęcze ze mięsien mam naderwany w ręce :(
U_N [ -KOCHAM ANIE- ]
ja jechalem z ogniska i przy zjezdzaniu z kraweznikja (wysoki byl :\) opadlo mi kolo przednie, efekt taki ze wstrzas muzgu zlamany nos (sam go nastawilem:)) obdarta twarz i rece (asfalt nie bym w zbyt dobrym stanie:\) wzialem rower koleznaki i pojechalem do domu :D
cyb990 [ Legionista ]
ja mialem maly wypadek spadlem z roweru a ze za mna jechli 2 Rowerzysci a za nimim samochod a ja bylem tak na bku nie zdazylem i jedna osoba przejechala mi po kolanie mialem wielka dziure w niej i strasznie Bolalo.;(
SULIK [ olewam zasady ]
Wczoraj przelecialem przez kierownice kiedy przy predkosci 40 km/h probowalem na piasku i deszczu zmiescic sie w zakrent 120 stopni :>
wyladowalem na betonie, a lancuch i korba pocharataly mi nogi do kolan - troche sinkaow, zadrapan :D
dzis, jezdzilem sobie po skalach przez 3 h - co z tego ze lalo ? :D
i stwierdzilem jedno zjezdzajac po nachyleniu 70 stopni w lesie, po kamieniach trzeba miec nowe hamulce, a nie to co ja mam :D - przy zacisnietych na maxa, jechalem i tak okolo 5km/h :>
fajnie bylo :D
kiedys tam sobie wbilem pedala w lydke i prawie zlamalem kolo przednie przelatujac przez kierownice
innym razem wywalilem sie gdzies na lonce, a siostra po mnie przejechala swoim rowerem
przy 60-70 km/h trafilem na zakopiance w jakas czesc blotnika (lezal na drodze) - srzywilem kolo, a blotnik polecial w sina dal - ale nie wiem jak utrzymalem sie na drodze i pojechalem dalej :D
ogolnie nie ma jak rowerek :D
~~isztar~~ [ Konsul ]
też miałam kiedyś wypadek na rowerze(kilka lat teu), jechałam szybko chodnikiem i chcąc wjechać na dość wysoki krawężnik zwolniłam troszkę i zachamowałam przednim chamulcem, przeleciałam przez rower a rower spadł na mnie, zdarłam łokcieć i dłonie, bolało nie miłosiernie , ale żyję jakoś:p
Sanchin [ Konsul ]
Gleby na rowerze hmm... dzisiaj zaliczyłem fajną
Byłem na trasce dualowej (zjazdowej) i skoczyłem z takiej fajnej hopki z dziurą i lądowiskiem. Jechałem dość szybko i za mocno się wybiłem, w powietrzu zauważyłem, że tylne koło wyprzedziło przednie i było i tak już kawałek za lądowiskiem. Jeśli tylne koło poleciało do przodu to i poszły za nim pedały, a jak pedały to i moje nogi... Skończyło się, że spadłem na dupe z wysokości około 1,5 metra i się prawie od razu zatrzymałem.
Mam 20 cm dziurę w spodniach, siniaka, lekko przetartą lewą nogę w okolicach pośladka, rozwalony doszczętnie licznik (nie wiem jak się rozwalił, bo po wylądowaniu miałem w rękach kierownicę nad sobą, nie przywaliłem w niego, ani głową, ani ręką, ani sam nie walnął o ziemię) i napierdziela mnie cała DUPA!!!
BTW kumpel mówił, że fajnie to wyglądało, a ja sam się teraz z tego śmieję
Khe [ terrorysta lodówkowy ]
Priest -> hmmm jestes z grupy newsowej chrobota? bo wiem ze jechali tam wlasnie w czwartek, a jak nie to moze widziales ich tam :)
mialem troche wypadkow na rowerku ale na szczescie zaden powazny ...i oby tak zostalo :)
ostatni jaki mialem to jak w gorach zjezdzalem sobie po trawce a tu nagle pojawil sie maly row przedemna ...maly ale wystarczajaco duzy zebym zaliczyl nauke latania :)
rtomiczek [ Pretorianin ]
Arcy HP--> Tak trzymać! ;) Taki z ciebie twardziel... :D
Sanchin [ Konsul ]
Przypomniała mi się jeszcze jedna gleby, które zaliczyłem jak byłem mały:
Jadąc na rowerze typu BMX zahamowałem nagle, ale nie zauważyłem, że był tam piasek... wpadłem w poślizg, przewróciło mnie na bok, kierownica się przekręciła i przygniotła moją głowę do asfaltu. Tarłem brodą po asfalcie przez jakieś 2 metry (mniej więcej takiej długości była czerwona kreska) a na końcu czerwona plama, a koszulka zmieniła kolor z białego w paski na czerwony w paski... Dziura w brodzie prawie na wylot.
Kiedy indziej (sporo wcześniej), jak uczyłem się jeździć na dwóch kółkach na rowerku REKSIO, wjechałem na wystający 3 cm nad ziemię kanał. Wniosek: przeleciałem przez kierownicę i zdarłem całe czoło ("od ucha do ucha" ;p)
The LasT Child [ GoorkA ]
chyba pare osob pozazdroscilo wczoraj upadkow i dzis musieli sie sami wykazac :D
Arcy Hp [ Pan i Władca ]
rtomiczek -------->> a czemu niby twardziel ? :O
Roko [ Generaďż˝ ]
wypadek przykra sprawa !
Moj kolega wracał raz po spożyciu i w parku wpadł na kobitę. Jej nic sie nie stało, kumpel miał wybity obojczyk ( = 6 tygodni w gipsie ) no i sprawe w sądzie. Dali mu za to 1,5 roku w zawieszeniu na 2 lata i jeszcze zabrali prawo jazdy ( to akurt mniejszy ból ).
kajojo [ MU Online ]
Mój najpoważniejszy wypadek na rowerze wydarzył się, gdy baaaaaaardzo dawno temu uczyłem się jeździć na składaku i zapomniałem jak się hamuje :) W rezultacie z całym impretem wpadłem na betoniarkę :D Na szczęście skończyło się na ciemnogranatowym siniaku zajmującym pół uda (dobrze, że wpadłem na nią udem, a nie cząścią ciała znajdującą się 10 cm na prawo). Od tamtego czasu zdarzały mi się co najwyżej otarcia skóry, a nie jeżdżę wcale tak najzupełniej bezpiecznie.
Kruk [ In Flames ]
Taaak... nauka jazdy bez trzymania rękami kierownicy to jest to :)
Szczególnie polecam ruchliwe ulice, ja się na takiej nauczyłem, adrenalina 100%, hasło: "commit suicide" :>
Dzisiaj w "Faktach" (TVN) był krótki reportaż o rowerzystach i niebezpieczeństwie na drogach. "Zakładajcie kaski".
tygrysek [ behemot ]
raz oderwałem drzwi maluchowi
Priest [ Generaďż˝ ]
Khe -----> strzal w dziesiatke :)))) Grupe od jakiegos czasu przegladam i bylem uczestnikiem tej zabawnej wyprawy :P
Arcy Hp [ Pan i Władca ]
Heh właśnie się dowiedziałem od koleżanki że miała prawie identyczny wypadek jak ten który opisywalem na początku :) Tylko że ma bardziej poobdzierane ręce i tyłek ;p
Fett [ Avatar ]
ja mam takąhistorię, ma mojej pamiętnej kolażówce (ż czy rz ? ;)) wybralismy sie w góry hehehe :D Rekompensata barku przeżutek (tylko 5 ;P) miała być jazda w dół. Ahh może wiecie jak to sie mknie kolażówką :] no i tak wygrabmolilem sie na gore, koledzy na goralach zostali w tyle :P. Ale nie wazne. Zaczał się zjazd w dół. Ja jade pierwszy kumple za mną. Szusuje sobie w dól nic sie nie przejmuje, a tu zza za kretu krowa... Wyminąc nie problem, no to kierownica w lewo juz sie biore za wyprzedzaie i co widze ? Polonez styrma sie pod górke. No to mysle z dwojga złego lepszy koń ;) Rozpoczęło się wielkie chamowanie, ale nie przwuwidzialem jednej rzeczy. Kilka metrów wyzej przejechalem przez kałuże i miałem mokre opony więc hamulce nie zadziałały.... I tak moja kolazówka zakończyła żywot na zadku konia. Najpierw przypieprzylem w konia spadłem (chyba anszczsscie) bo kon sie wkurzyl, wierzgnal i zaciagnal z kopytka do tylu. Ja lezalem juz w rowie ale rower nie zdazyl wykonac uniku i dostal z kopytka w rame :) Mi sie na szczescie nic nie stalo, a dzis mam nowy rower :)
Fett [ Avatar ]
kurna... nie krowa tylko koń miało być :D
*...:::JaRo:::...* [ stara beka dobrze kisi ]
Ja kiedys podkręciłem sobie hamulce na maxa,że kiedy sie rozpędziłem i nacisnęłem przedni hamulec zrobiłem fikołka wraz z moim rowerem. Nic mi nie było prócz pościeranych rąk i nóg :/
Arcy Hp [ Pan i Władca ]
Fett ---> jak ty niby uskoczyłeś od tego koniokrowy ? :D
OkO SeBuL'a [ ignoruj mnie ]
Ja niedawno pojechalem sobie na takie ruiny zamku (Rabcztyn) pozniej z koelga chcielismy jechac gdzies indziej wiec zjezdzalismy z taki stromej gory , ja oczywiscie rozpecilem sie na maxa i jazda ! :D Jade jade a tu nagle patrze rów ! Chce zachamwoac ale sie nie da bo hamulce byly za luzne no i wiedac juz ze sie wypier**e prubowalem ratowac sytuacje , niestety przednie kolo wjechalo mi w rob automatycznie hamujac caly rower a ja przelatujac przez kierownice zachaczylem jajkami o jakas metalowa czesc , (koelga mowil ze to wygladalo jka na EXTREME :D ) koelga podjerzdza , ja wstaje , pyta sie czy nic mi nie jest a ja :" ee nic tylko mnie jajka bola , czekaj sprawdze czy wszystki z nimi ok " :D No i okazalo sie ze wszystko jest w pozo i pjechalismy dalej :D Ale nigdy nie zapomne tego przelotu przez kierownice :D Pierwszy raz tak sie wywalilem :D
megaabol [ Generaďż˝ ]
Ja miałem wiele wypadków ale zazwyczaj nie groźnych po których wychodziłem potłuczony.Najgroźniej było jak jadąc z dużą prędkością małe dziecko omało nie wpadło mi pod koła, zaczołem chamowac skręcać w bok dziecko ominołem ale nie zdożyłem zachamować przed krawężnikiem przednia opona walneła w niego a ja przez kierownicye .Nic wielkiego mi sie niestało ale bolało jak cholera szególnie głowa bo przez chwile staraciłem przytomnośc ale jak sie ocknołem zobaczyłem troche krwi na rękach i nogach ale chodzić itp mogłem.Popaczyłem na rower <masakra> na złom a to był dobry rower :(.A małego szkraba jak dopadłem to myślalem ze go rozniose ale skończyło sie na słownych upomnieniach co go tłuc miałem jak był 4 lata młodszy.
Fett [ Avatar ]
eee, spadłem z roweru :)
Dark Elf [ Konsul ]
no ja niestety mialem... moja nieuwaga po prostu... piekny dzien.... wstajemy ladnie ladnie.... dobrze sie spi slonko swieci a tu nagle... oooo kur... na msze trzeba leciec ( za kogos z rodzinki ) no to lecimy jako ze ministrant biore kiecke w reklamowke ;] i na kolarce zapylamy... no fajnie fajnie.. duza predkosc.. i sie w szprychy wkrecilo.. ladowanie na gebie : na bruku... no i 400 zl odszkodowania :D hehe
pozdro
Arcy Hp [ Pan i Władca ]
Dobra po raz kolejny up-uje wątek w dobrej wierze że ktoś sie jeszcze pośmieje i podzieli swoimi przeżyciami :)
P.s. ten mięsień w ręce dalej mnie rwie i ręka w bandażach ;/