GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Czy Islam to zagrożenie dla świata w XXI w?

28.04.2004
08:11
[1]

H3ZEKI4H [ Homo Homini Lupus ]

Czy Islam to zagrożenie dla świata w XXI w?

Włąśnie w TV podali że muzełmanie w Tajlandii zaczynają zabijać, w wyborczej podali przy okazji artykułu o rezolucjach ONZu ze to samo dzieje siew Zimbabwe. ale przecierz muzełmanie są przynajmniej jedną stroną w konfliktach w Czeczeni, Indonezji, Pakistan z Indiami, Afganistan, Kosowo, Egipt (do dziś pamietam jak wysadzono autobus z niemcami), Tunezja czy cały bliski wschód. W sumie wygląda tak jakby wyznawcy Islamu w ostatnich latach nagle zapragneli nowej światowej wojny. Co wy o tym myślicie?

28.04.2004
08:18
smile
[2]

Enedweth [ Konsul ]

IMO oni są na poziomie chrześcijaństwa z czasów wypraw krzyżowych. Myślą, że zabijaniem coś osiągną (czyt. zbawienie). Jak można można mordować w imię religii ?

28.04.2004
08:21
[3]

Kuzi2 [ akaDoktor ]


NIE !
Nie myl muzulmanow z fanatykami i organizacjami terrorystycznymi...
to jedno
drugie to to ze nikt nie chche wojny ale coz zaczynam myslec ze ameryka chce :/

28.04.2004
08:25
[4]

klod____ [ Generaďż˝ ]

zauwazcie prosze ze to nie panstwa muzulmanskie sa militarnie obecne w europie i amerce, tylko odwrotnie

28.04.2004
08:42
[5]

H3ZEKI4H [ Homo Homini Lupus ]

Kuzi2 - przepraszam a jak jest różnica między tym co strzela a tym co go ukrywa i karmi? NIe ma żadnej
Ameryka hce wojny? Może dlatego że oni widza gdzie tkwi problem - w Islamie.
klod____ - hmm a ci terroryści któzy chcieli wysadzić sie na stadionie w Anglii to byli niby uzbrojeni w wate cukrową? A ci co wysadzili pociagi w Hiszpani? Myślisz że jeśli ktoś ma pistolet w kieszeni a nie w ręku to jest nieuzbrojony?

28.04.2004
08:43
smile
[6]

H3ZEKI4H [ Homo Homini Lupus ]

hce ---- hehe :)

28.04.2004
08:44
[7]

Imonate [ Pretorianin ]

H3ZEKI4H --->
Egipt (do dziś pamietam jak wysadzono autobus z niemcami)

O jakim zdarzeniu piszesz? Kiedy to mogło być? Gdzie konkretnie?

28.04.2004
08:52
smile
[8]

Mark24 [ >>>Martinez751<<< ]

lol, jak znam życie to wyjdzie z tego następny coolowy na maxi trendi wątek przeciwników Coca-Coli i McDonaldsów.

[ironia mode on]
Tak, tak, to Bush jest zły, ameryka zła, bo ma dużą armię i zagarnęła sobie ropę, a ci biedni turbaniarze z kałachami i z ładunkami wybuchowymi pod marynarką to tacy dobrzy troskliwi wujkowie dla których los niewinnego cywila się bardziej liczy niż własne życie.
[irionia mode off]

Ciekawe jak by podsumować bilans strat: ilu turbaniarzy zginęło z rąk amerykańskich i ilu "niewiernych" z rąk turbaniarzy? Dodatkowo proponuję rozbić podsumowanie na dwie kategorie - cywil <--> wojskowy.
I proponuję zacząć myśleć, a nie ulegać ogólnym głupim trendom.

28.04.2004
09:17
[9]

H3ZEKI4H [ Homo Homini Lupus ]

Imonate - w 1997 ostrzelano w wyniku czego eksplodował i spłonoł autobus z turystami z niemiec. A było to na południu egiptu wybacz ze niepodam miejscowości. a pamiętam to dobrze dlatego że tego samego dnia wracałem z Egiptu i po wylądowaniu usłyszałem o tej nowinie

28.04.2004
09:25
smile
[10]

H3ZEKI4H [ Homo Homini Lupus ]

Mark24 - mam nadziejeze nie. bo uwilebiam Coca Colę i czasem zjem cos w Mc Donaldsie a Amerykanów podziwiam że leją na innych i robią to co słuszne (mówię o ich przywódcach a nie o tym głupkowatym Britney Speerowym społeczeństwie)

28.04.2004
09:35
[11]

klod____ [ Generaďż˝ ]

tak Mark24>>
powinnismy zaczac od poczatku - czyli od masakry w meczecie AlAksa w XIIw., pozniej cala epoka wypraw krzyzowych,
ktore byly do tego stopnia "uciazliwe" ze arabowie wkoncu wyludnili 70km pas wybrzeza w syri zeby krzyzowcy niemieli gdzie ani po co ladowac,

XV-XVIIw. to okres ekspancji islamu w europie, defacto powstanie imperiom ottomanskiego bylo efektem krucjat
XVIII,XIX, epoka kolonialna, caly bliski wschod pod rzadami europejczykow

poczatek XXw. wywolanie powstan arabskich przeciw turcji w czasie Iws. a nastepnie zdradzenie tych ruchow przez Brytyjczykow, dalczy ciag kolonializmu,
IIws, tym razem arabowie sympatyzuja z niemcami
powstanie Izraela
wojny Izraela z sasiadami
interwencja Brytyjsko-francuska w kanale sueskim
itd.....
ja im sie nie dziwie, gdyby to sie dzialo w Polsce tez bysmy toczyli wojne partyzancka
co do dysproporcji zabitych Mark24>> zdecydowanie na korzysc europejczykow,amerykanow i Izraela

i nie mowcie ze oni morduja cywili--to prawda, morduja tylko ze oni nie maja szans na inna walke,
o dziwo najbardziej stabilnym panstwem regionu jest Islamska Republika Iranu, ale juz nie dlugo ;) jak Bush bedzie mial 2 kadencje bedzie interwencja w Iranie ;)

28.04.2004
09:36
[12]

Imonate [ Pretorianin ]

na południu Egiptu w 1997 roku, na Zachodnim brzegu (Luksor-świątynia Hatshepsut) był zamach i owszem ale nie na sam autokar. Ofiar było tam ponad 60. Natoomiast 2 tygodnie wcześniej, w istocie, w autokarze zginęło chyba 10 turytsów ale na północy Egiptu - w drodze do Kairu.

Od tych okropnych wydarzeń minęło już sporo czasu, a sam Egipt bardzo dba o to by turyści w tym kraju byli bezpieczni. Władze tego kraju z pewnością nie popierają terroryzmu.

28.04.2004
09:39
smile
[13]

zarith [ ]

wszystkim piewcom ameryki i miłośnikom busza polecam najnowszy numer 'nie' i artykuł 'może to skurwysyn, ale nasz skurwysyn' (btw cytat z lincolna bodajże)

28.04.2004
09:46
[14]

klod____ [ Generaďż˝ ]

o IRAKU i USA,spojrzenie alternatywne

------------------------------------------------
Noam Chomsky
Pytania o Irak.

Michael Albert: Czy Saddam Husajn jest aż takim złem w swoich działaniach wewnętrznych oraz międzynarodowych ?

Noam Chomsky: Tak, jest tak zły, jak o nim mówią, klasyfikuje się na równi z Suharto i innymi potworami naszych czasów. Nikt nie chciałby być w jego zasięgu. Lecz na szczęście jego zasięg nie jest zbyt daleki.

Jeśli chodzi o kwestie międzynarodowe, Saddam zaatakował Iran (z poparciem Zachodu), a kiedy wojna szła nienajlepiej, uciekł się do użycia broni chemicznej (również z poparciem Zachodu). Najechał na Kuwejt i szybko został wypędzony. Największą obawą Waszyngtonu zaraz po inwazji była możliwość, że Saddam szybko się wycofa, zostawiając u władzy "swoją marionetkę i cały świat arabski będzie zadowolony" (Colin Powell, ówczesny szef sztabu). Prezydent Bush był zaniepokojony, że Arabia Saudyjska mogłaby "zmięknąć w ostatniej chwili i uznać marionetkowy rząd w Kuwejcie," o ile USA nie zapobiegną wycofaniu się Iraku. W skrócie, obawa była taka, że Saddam powieliłby to, co Stany Zjednoczone zrobiły wtedy właśnie w Panamie (z wyjątkiem tego, że Ameryka Łacińska była jak najdalsza od zadowolenia). Od samego początku USA szukało sposobów, by uniknąć tego "koszmarnego scenariusza".

Największe dotychczas swoje zbrodnie Saddam popełnił we własnym kraju, włączając w to użycie broni chemicznej przeciw Kurdom i ogromną rzeź Kurdów w późnych latach 80-tych, barbarzyńskie tortury i wszelkie inne okropieństwa, jakie można sobie wyobrazić. Warto jednak zapytać, jak często namiętnym potępieniom i wyrazom oburzenia towarzyszą trzy małe słówka: "z naszą pomocą."

Zbrodnie te były od początku dobrze znane, ale nie stanowiły szczególnego zmartwienia dla Zachodu. Saddam otrzymywał pewne łagodne upomnienia; ostre potępienie przez Kongres było uważane za zbyt ekstremalne przez prominentnych komentatorów. Przez Reaganistów i Busha potwór ten był w dalszym ciągu w czasie swoich najgorszych okrucieństw i długo po nich - mile widziany jako sojusznik i cenny partner handlowy. Bush autoryzował gwarancje pożyczkowe i upoważniał do sprzedaży zaawansowanych technologii z oczywistym zastosowaniem dla broni masowej zagłady, aż do samego dnia inwazji na Kuwejt, czasem unieważniając wysiłki podejmowane przez Kongres, by zapobiec temu co robił. Kilka dni po inwazji Wielka Brytania wciąż autoryzowała eksport wyposażenia wojskowego i materiałów radioaktywnych. Kiedy korespondent ABC, a obecnie komentator dla ZNet, Carles Glass, odkrył urządzenia do produkcji broni biologicznej w Iraku, Pentagon natychmiast zaprzeczył jego rewelacjom i sprawa ucichła. Została wznowiona, gdy Saddam popełnił swoją pierwszą prawdziwą zbrodnię - nieposłuszeństwa wobec rozkazów USA (lub być może ich złej interpretacji), atakując Kuwejt. Zmienił się wtedy nagle z przyjaciela we wcielenie Huna Attyli. Te same urządzenia były teraz wykorzystywane, by zademonstrować jego wrodzoną złą naturę. Kiedy Bush zaanonsował nowe podarunki dla swego przyjaciela w grudniu 1989 (również podarunki dla amerykańskiego agrobiznesu i przemysłu), uważano to za zbyt mało znaczące, żeby w ogóle tę sprawę relacjonować, chociaż można było wtedy o tym przeczytać w Z Magazine, być może nigdzie indziej. W szacunku dla Saddama, Departament Stanu zabronił wszelkich kontaktów z iracką opozycją demokratyczną, utrzymując tę politykę nawet po wojnie w Zatoce, podczas gdy Waszyngton przyzwolił Saddamowi na zmiażdżenie szyickiego powstania, które mogłoby go obalić - w imię "stabilności", jak potakiwała prasa.

Co do tego, że Husajn jest poważnym przestępcą, nie ma wątpliwości. Nie zmienia tego fakt, że przed wojną w Zatoce i nawet po niej USA i Wielka Brytania uważały jego okucieństwa za nieznaczące w świetle wyższej "racji stanu" - fakt łatwo zapominany.

Patrząc w przyszłość, czy Saddam Husajn jest tak niebezpieczny, jak mówią media?

- Światu byłoby lepiej bez niego, nie ma co do tego wątpliwości. Z pewnością Irakijczykom byłoby lepiej. Jednak nie może być ani trochę tak niebezpieczny, jak wtedy gdy popierały go Stany Zjednoczone i Wielka Brytania, nawet dostarczając mu technologię podwójnego zastosowania, której mógł użyć do rozbudowy broni chemicznej i nuklearnej, co przypuszczalnie robił. 10 lat temu protokoły posiedzeń Senackiej Komisji Bankowej ujawniły, że administracja Busha przekazywała licencje na technologie podwójnego zastosowania i "materiały, które były następnie wykorzystywane przez iracki reżim w pracach nad bronią nuklearną i chemiczną." Późniejsze protokoły ujawniały więcej, istnieją też relacje prasowe i literatura naukowa na ten temat.

Wojna z 1991 roku była wyjątkowo niszcząca, a od tamtego czasu Irak został zdewastowany przez dekadę sankcji, które prawdopodobnie wzmocniły samego Saddama (poprzez osłabienie oporu wyczerpanego społeczeństwa), lecz z pewnością bardzo znacząco obniżyły jego możliwość prowadzenia wojny czy wspierania terroryzmu. Co więcej, od 91 roku jego reżim został ograniczony przez "strefy zakazu lotów", regularne naloty i bombardowania oraz ścisłą inwigilację. Niewykluczone, że wydarzenia 11 września osłabiły go jeszcze bardziej. Jeśli istnieją jakiekilwiek powiązania Saddama i al Kaidy, byłyby one teraz dużo trudniejsze do utrzymania z powodu gwałtownie zintensyfikowanej inwigilacji i kontroli. Zostawiając to na boku, takie powiązania nie są zbyt prawdopodobne. Pomimo olbrzymich wysiłków, by związać Saddama z atakami 11 września, niczego nie znaleziono, co nie jest zaskakujące. Saddam i bin Laden zawsze byli zaciekłymi wrogami i nie ma szczególnego powodu przypuszczać, że nastąpiły jakieś zmiany w tym względzie.

Racjonalny wniosek jest taki, że Saddam jest przypuszczalnie mniejszym niebezpieczeństwem teraz, niż przed 11 września, a z pewnścią o wiele mniejszym, niż kiedy cieszył się dużym poparciem USA i Wielkiej Brytanii (oraz wielu innych). To stwarza kilka pytań. Jeśli Saddam jest takim zagrożeniem dla przetrwania cywilizacji dziś, że światowy ochroniarz musi uciekać się do wojny, dlaczego nie było to prawdą rok temu? I o wiele bardziej dramatyczne - dlaczego nie na początku lat 90-tych?

W jaki sposób powinniśmy podchodzić do problemu istnienia i użycia broni masowej zagłady w dzisiejszym świecie?

- Powinno się ją oczywiście wyeliminować. Traktat o nierozprzestrzenianiu zobowiązuje państwa posiadające broń nuklearną do podjęcia kroków w celu jej wyeliminowania. Traktaty dotyczące broni chemicznej i biologicznej mają takie same cele. Najważniejsza rezolucja Rady Bezpieczeństwa w sprawie Iraku (nr. 687 z 1991 roku) wzywa do eliminacji broni masowej zagłady i systemów dostaw ze Środkowego Wschodu oraz do działania w kierunku globalnego zakazu broni chemicznej. Słuszna rada.

Irak nie zbliża się nawet do czołówki jeśli chodzi o broń masowej zagłady. Moglibyśy przypomnieć ostrzeżenie generała Lee Butlera, szefa Dowództwa Strategicznego we wczesnych latach 90, iż "jest skrajnie niebezpiecznym to, że w tym kotle animozji, który nazywamy Bliskim Wschodem, jeden naród uzbroił się ostentacyjnie stosami broni nuklearnej (...) co inspiruje inne nacje do tego samego." Mówi oczywiście o Izraelu. Izraelskie władze wojskowe twierdzą, iż posiadają siły powietrzne i opancerzone większe i bardziej zaawansowane od sił jakiegokolwiek europejskiego kraju NATO (Yitzhak ben Israel, Ha'aretz, 16 kwietnia 2002). Oświadczają również, że 12% ich bombowców i myśłiwców stale stacjonuje w zachodniej Turcji, obok porównywalnych tureckich sił morskich, podwodnych i opancerzonych, na wypadek gdyby były po raz kolejny potrzebne do okiełznania ludności kurdyjskiej w Turcji. Wg izraelskich analityków, wspólne amerykańsko-izraelsko-tureckie ćwiczenia powietrzne są pomyślane jako groźba i ostrzeżenie dla Iranu. I oczywiście dla Iraku (Robert Olson, Middle East Policy, czerwiec 2002). Izrael bez wątpienia wykorzystuje olbrzymie amerykańskie bazy powietrzne we wschoniej Turcji, gdzie amerykańskie bombowce są prawdopodobnie uzbrojone w broń atomową. W tej chwili Izrael jest praktycznie przybrzeżną bazą militarną USA.

Reszta regionu jest tak samo uzbrojona po zęby. W tej sytuacji, nawet Ghandi, gdyby mógł, rozbudowywałby broń. Przypuszczalnie byłoby to kontynuowane, być może nawet przyspieszone, gdyby USA przejęło kontrolę nad Irakiem. Indie i Pakistan są amerykańskimi sojusznikami, ale idą w kierunku rozwoju broni masowej zagłady i nieraz były bliskie użycia broni atomowej. Podobnie jest z innymi sojusznikami i państami uzależnionymi od USA.

Będzie to trwało dopóki nie będzie generalnej redukcji zbrojeń w regionie. Czy Saddam by się na to zgodził? Tego tak naprawdę nie wiemy. Na początku stycznia 1991 roku, Irak najwyraźniej zaoferował wycofanie się z Kuwejtu w kontekście regionalnych nagocjacji w sprawie redukcji zbrojeń, którą to ofertę przedstawiciele Departamentu Stanu opisali jako poważną i możliwą do wynegocjowania. Jednak nic więcej o tym nie wiemy, ponieważ USA odrzuciły ją bez odpowiedzi, a prasa nie napisała o tym praktycznie nic. Przemilczanie faktów było ważną przysługą przyczyniającą się do rozpoczęcia przemocy państwowej. Czy negocjacje zaprowadziłyby gdzieś? Tylko fanatyczni ideolodzy mogą być pewni. Czy można wrócić do takich pomysłów? Ta sama odpowiedź. Jedyny sposób, aby się dowiedzieć, to spróbować.

Czy historia dotychczasowych inspekcji rozbrojeniowych nie pokazała, że inspektorów można wodzić za nos ? Czy istnieje realistyczna metoda inspekcji i czy mogłaby ona zostać wdrożona uniwersalnie?

- Oczywiście, że mogą być wodzeni za nos. Jednakże, inspekcje były daleko skuteczniejsze w niszczeniu irackich zdolności militarnych niż bombardowania i wydają się być dużym sukcesem. Idąc krok dalej, kiedy ostatni raz miały miejsce międzynarodowe inspekcje izraelskiej broni nuklearnej i (prawdopodobnie) chemicznej? Lub amerykańskiej? Rygory inspekcyjne powinno się ustalic uniwersalnie, ale USA musiałoby na to przystać.

Inspekcje rozbrojeniowe wydają się być wysoce skuteczne, nawet jeśli niedoskonałe. Świadectwo Scotta Rittera na ten temat jest nie do odparcia i nie spotkałem się z żadnym poważnym jego podważeniem. <1> Ci, którzy chcą zmniejszyć zagrożenie bronią masowej zagłady, będą w takim razie próbować stworzyć warunki dla skutecznych inspekcji. Przez lata Stany Zjednoczone szukały każdego sposobu, by zablokować takie możliwości. Inspekcje były wykorzystane jako przykrywka dla szpiegowania Iraku, z jawną intencją obalenia reżimu i prawdopodobnie zamachu na przywódcę. Jest oczywiste, że praktyki te miały za zadanie podminować reżim kontrolny i obniżyć szanse akceptacji inspekcji przez Irak. Czy Izrael zgodziłby sie na inspekcję swoich urządzeń militarnych przez szpiegów Hamasu? W 98 roku Clinton wycofał inspektorów przygotowując bombardowania, działanie to zostało później zrekonstruowane przez propagandę, jako wydalenie inspektorów przez Irak. A bombardowanie było następnym ciosem w możliwość wznowienia inspekcji. Od tamtego czasu, Waszyngton powtarzał, że nawet jeśli Irak zaakceptuje najdalej idące inspekcje dokonywane przez amerykańskich szpiegów, nie będzie to stanowić żadnej różnicy. W ostatniej wersji Cheney'a, "powrót inspektorów nie dawałby jekiejkolwiek pewności zastosowania się Saddama do rezolucji ONZ." To stwierdzenie równa się błaganiu Iraku, by nie przyjął inspektorów. Hipokryzja była wyjątkowo zadziwiająca, jak wskazywali komentatorzy po tym, jak administracja Busha podminowała konwencje o broni biologicznej i chemicznej odmawiając w ostatniej chwili podpisania protokołów wykonawczych.

Podsumowując, problemem broni masowej zagłady powinniśmy się zająć w taki sposób, by uczynić świat bezpieczniejszym. Najlepsze byłoby podejście globalne: traktaty z sensownymi zabezpieczeniami oraz uniwersalne inspekcje weryfikujące stosowanie się do nich. Następną rzeczą byłoby coś podobnego na poziomie regionalnym. Oba podejścia wymagałyby przystania na nie Stanów Zjednoczonych. Kolejne najlepsze podejście to przywrócić inspektorów do samego Iraku. Najgorszym sposobem byłyby próby zapobieżenia powrotu inspektorów. A to jest właśnie wciąż polityka USA, w celu przygotowania gruntu pod inwazję na Irak. <2> Atak ten zada kolejny cios strukturze międzynarodowego prawa i traktatów, pracochłonnie konstruowanych przez lata. Oprócz innych konsekwencji, jest prawdopodobne, że inwazja zachęci inne kraje do rozbudowy broni masowej zagłady, łącznie z nowym rządem irackim, a także obniży bariery przeciwko użyciu przemocy przez inne państwa dla osiągnięcia swoich celów, włączając w to Rosję, Indie i Chiny.

Jakie są pana zdaniem prawdziwe motywy możliwej wojny?

- Istnieją stare dobrze znane powody. Irak posiada drugie największe w świecie rezerwy ropy naftowej. Zawsze było prawdopodobne, że prędzej czy później USA będzie próbować przywrócić te ogomne bogactwo pod kontrolę Zachodu, co obecnie znaczy pod kontrolę USA. 11 września dał nowe możliwości podążania do tego celu pod nowym pretekstem "wojny z terroryzmem" - marny pretekst, ale prawdopodobnie wystarczający dla celów propagandowych. Planowana wojna równie dobrze będzie służyć pilnym celom wewnętrznym. Nie jest tajemnicą, że administracja Busha przeprowadza działania przeciwko ludności i przyszłym pokoleniom w interesie wąskich kręgów bogactwa i władzy, którym służy z lojalnością wykraczającą nawet ponad zwykłą normę. W tych okolicznościach, celowym jest odwrócenie uwagi od służby zdrowia, ubezpieczeń społecznych, deficytu, zniszczenia środowiska, rozbudowy nowych systemów broni, mogących dosłownie zagrozić przetrwaniu oraz długiej listy innych niewygodnych tematów. Tradycyjnym i rozsądnym do tego narzędziem jest zastraszenie ludności. "Cały cel praktycznej polityki," powiedział raz wielki amerykański satyryk H. L. Mencken, to "utrzymywać społeczeństwo w stanie alarmu (i przez to domagające się, by je poprowadzić ku bezpieczeństwu), poprzez straszenie go niekończącą się serią złych duchów, z czego wszystkie są urojone." Naprawdę przywoływane zmory rzadko są urojone, jednak zazwyczaj są rozdmuchane poza granice wszelkiego zdrowego rozsądku. Nie trzeba wielkich zdolności, by wywołać wizerunek Saddama Husseina jako największej siły zła, bliskiej zniszczenia świata. I ludzie cisnący się w strachu, podczas gdy nasze wspaniałe siły w cudowny sposób pokonują tego budzącego respekt wroga, być może nie będą zwracać uwagi na to co się im robi, może nawet dołączą do chóru dystyngowanych inelektualistów śpiewających peany na cześć Naszych Przywódców.

tłum. (jama) : https://www.uni.wroc.pl/zielona/recykling/0301/chomsky.html

Jest to fragment korespondencyjnego wywiadu przeprowadzonego 29.VIII 2002 przez Micheala Alberta dla serwisu internetowego ZNet - www.zmag.org. Całość dostępna pod adresem: https://www.zmag.org/content/showarticle.cfm?SectionID=15&ItemID=2422.

Przyp. tłum.:

1) Scott Ritter, były inspektor rozbrojeniowy ONZ, złożył zeznanie w 1998 r. przed komisją senacką, wg którego w skutek dotychczasowych inspekcji Irak został pozbawiony do 1998 r. 90-95% zakazanej broni.
What, If Anything, Does Iraq Have to Hide? - Scott Ritter, Newsday 30.VII 2002.

2) Na temat manipulowania procesem obecnych inspekcji rozbrojeniowych przez administrację Busha, patrz:
We are being set up for a war against Saddam - Robert Fisk, The Independent 4.XII 2002.
Iraq's Weapons Declaration. The US Schemes To Provoke War - Milan Rai, ZNet 23.XII 2002.

28.04.2004
09:57
smile
[15]

MANOLITO [ Generaďż˝ ]

klod____ ------>cholera, jeszcze jeden taki artykulik i zaczne cię podziwiać.

28.04.2004
09:59
smile
[16]

zarith [ ]

a ja pozwolę sobie wkleić listę byłych sojuszników usa którzy stali się niewygodni:), na podstawie tego artykułu w nie o którym pisałem:)
Manuel Oriega
Saddam Husajn
Augusto Pinochet
Jorge Videla
Carlos Sanalis
Rezy Pahlavi
Suharto
Fernando Collor
Mobutu Sese Seko
Jean Bertrand Arstide
Osama ben Leaden
Nicolae Ceausescu
Slobodan Milosevic
Batista
Fidel Castro

listę cytuje za forum 'nie'

28.04.2004
10:08
[17]

MANOLITO [ Generaďż˝ ]

zarith ------> ale to nie tylko sojusznicy stanów, ale też całej europy z francją na czele, nie mówiąc już o naszych przyjaciołach za wschodniej granicy, pamiętasz nie dawno jak szirak obejmował się z prezydentem chin, francuzi poparli chiny w ich dążeniu do zniesienia sankcji handlu bronią, a w zamian sprzedali chinom swoje samoloty

28.04.2004
10:12
smile
[18]

zarith [ ]

manolito --> nie przeczę, nie pisałem o tym bo mówimy tu o juesej:). poza tym, zgodzisz się chyba, że stany mają więcej do gadania niż europa...

28.04.2004
10:15
smile
[19]

Mark24 [ >>>Martinez751<<< ]

Zarith - jeden problem tu nie ma piewców ameryki, ani wielbicieli Busha
Tu są sami mądrzy ludzie którzy ze łzami w oczach żałują każdego zabitego turbaniarza w niesprawiedliwej wojnie amerykanów o ropę. To jest teraz trendi i modne - tchórzostwo i krótkowzroczność :/

_____klodi - tego długiego nie mam czasu czytać, ale do tego pierwszego postu mogę sie odnieść:
Dlaczego tak się cofać? do XIIw. i jeszcze od tego czasu liczyć straty. Dla mnie liczy się teraźniejszość i przyszłość, co mnie interesuje, że w XIIw. była jakaś masakra w jakimś meczecie?
Jakie to ma znaczenie? żadne, oprócz historycznego.

Przejdźmy do teraźniejszości to arabowie mają swoją świętą wojnę z niewiernymi, to arabowie są sprawcami zamachów na cywilów, to oni noszą bomby i wysadzają się w zatloczonych miejscach.
Chcą się zemścić za historię - nie ma sprawy - proszę niech wypowiedzą wojnę dla USA, Anglii, Francji czy nawet Polski (kilku rycerzy zapewno wzięło kiedyś udział w jakiejś wyprawie krzyżowej i zabiło ich kilku w ramach naszej świętej wojny). A nie sobie wyczyniają wycieczki turystyczne do krajów europy i ameryki by zabić jak najwięcej niewinnych osób i pójść do swojego nieba. Czas dorosnąć.



"i nie mowcie ze oni morduja cywili--to prawda, morduja tylko ze oni nie maja szans na inna walke, "
<----------------------
To zdanie samo w sobie podwójnie siebie zaprzecza ;) Genialne!
Jak myślisz, może trzeba szanse wyrównać, pozabijać trochę dzieci, kobiet? A może sami powinniśmy się rozbroić, od czasu do czasu wysadzić jakiś gmach? Po co męczyć terrostów? Masz rację siły trzeba wyrównać.

Ok, nie powiem, że mordują, chociaż mordują.... a może lepiej by było gdyby przestali mordować, jak nie mają szans na walkę? A może ja jak dostanę wpierdol od 5 dresów na ulicy i skroją mi kasę i komórkę to pójdę wjebać starowince z naprzeciwka bo z tymi dresami nie mam szans, a starowinka taka bezbronna.
Dopowiem sobie do tego świętą wojnę tak na na wszelki wypadek gdybym musiał się kiedykolwiek tłumaczyć.

28.04.2004
10:17
smile
[20]

Mark24 [ >>>Martinez751<<< ]

Zaraz wkleję sojuszników Polski sprzed 15 lat by ośmieszyć Zaritha
Ale co to ma do tego wątku to nie mam pojęcia.

28.04.2004
10:19
smile
[21]

twostupiddogs6 [ Pretorianin ]

==>H3ZEKI4H
czy fundalizm chrześcijański jest zagrożeniem dla świata w XXI w ????

28.04.2004
10:20
smile
[22]

MANOLITO [ Generaďż˝ ]

zarith -------> oczywiście że mają więcej, i jako światowy strażak wszędzie maczają swoje paluchy, ale kraje europejskie też gdzie się da załatwiają swoje interesy, pamiętasz może berlusconiego całkiem nie dawno jak pojechał do rosji, a po powrocie plótł coś o konflikcie czeczeńskim, jako by ten był tylko istniał w mediach, a jak szkopy namawiali albańczyków z kosowa by ci dążyli do nie podległości, a jak przyszło co do czego to umyli ręce, i spokojnie patrzyli na dziejące się ta czystki, krótko mówiąc wszystko chu.....j

28.04.2004
10:22
[23]

Shadowmage [ Master of Ghouls ]

e tam, zagrożeniem dla swiata to był podczas najazdy Saracanów, a później Turków. Teraz to najwyżej jest zagrożeniem dla jednostek. Z reszta to przeciez nie sama religia jest winna tylko jednostki, które zasłaniajac sie religia dązą do własnych celów.

28.04.2004
10:23
smile
[24]

zarith [ ]

mark --> wkleiłem to co wkleiłem po poście autora wątku który 'podziwia amerykę za bezkompromisowość' czy coś takiego... możesz wkleić sojuszników prl, nie wydaje mi się aby mnie to ośmieszyło...

a twoje spojrzenie na tą sprawę może by się zmieniło, gdybyś zrozumiał, że muzułmanie to ludzie wychowani w innej kulturze i z innymi priorytetami - dla nich 12 wiek to nie tak dawno... zresztą, dlaczego 12 wiek od razu... przyjrzyj się podbojom anglii z 19/20 wieku... nie twierdzę, że muzułmanie są cacy a amerykanie be - uważam po prostu, że muzułmanie mają o wiele większy casus beli na zachód niż odwrotnie.

28.04.2004
10:29
[25]

MANOLITO [ Generaďż˝ ]

myślę ,że ta sprawa dotyczy początków islamu, gdzie wytworzył się mit Ghazi -wojowników, oni poprostu ideę śmierci za allacha mają zakożenioną we krwi, całkiem nie dawno dziesiątki tysięcy muzułmanów szło na pielgrzymkę do karbali, w środku ich tłumu wybuchały bomby, ale to wcale to nie powstrzymywało kolejnych pielgrzymów do odwiedzenia świętych miejsc, wyobrażcie sobie nas jak idziemy do Medżugorie pod czas wojny w byłej jugosławii-mało prawdopodobne

28.04.2004
10:35
smile
[26]

klod____ [ Generaďż˝ ]

mark24>>>
to ze dostrzegam "moralna" przewage islamistow nie oznacza ze nie widze ze "nam" sie to oplaca
widze to i jestem za,
ale nie zamierzam pieprzyc bezsensu jacy to oni sa bezwzgledni i morderczy itd.

bezwzglednie to my nie dajemy im szans na niezaleznosc panstwowa °°, obludnie wymyslajac rozne powody,
a prawda jest taka ze chodzi o rope
i nalezy byc na tyle uczciwym zeby sie umiec do tego przyznac

jak sie kogos okrada nie nalezy tego nazywac pozyczka

a ze niechce ci sie czytac - to widac po glebi twoich pogladow

28.04.2004
10:37
[27]

klod____ [ Generaďż˝ ]

mark>> a co do zaszlosci historycznych,
nie wiem jak Polak moze uwaac ze sie one nie licza ???

28.04.2004
10:43
[28]

MANOLITO [ Generaďż˝ ]

a co do zaszłości , co jak co ale muzułmanie mają wiele nam do zarzucenia, począwszy od bitwy pod warną, obrony belgradu , twierdzy Cabać, chocim, kamieniec podolski, wiedeń itd

28.04.2004
10:51
[29]

Mark24 [ >>>Martinez751<<< ]

OK, Zarith, tylko ja w odwrotności do innych gazetę NIE czytam by sie pośmiać, a wiarygodność artykułów w tym szmatławcu stawiam na równi z "Fakt-em" czy "SuperExpressem".
Możliwe, że to inna bardziej bojowa kultura i dla nich XIIw. to całkiem niedawno, a co starsi pewnie jeszcze te czasy pamiętają i stąd cała ich nienawiść do "niewiernych" i chęć umierania w "świętej wojnie". Najgorsze, że reszta świata pomału wyrasta z tych brabarzyńskich przyzwyczajeń i od czasu do czasu pokazuje się nawet w prasie artykuł o takiej Korei Płn. gdzie są łamane prawa człowieka. Z tą tylką różnicą, że:
1. Korea jest państwem groźniejszym gdyż wiadomo już na 100% że ma broń atomową
2. Korea nie wychyla się ze swoją antyhumanitarną działalnością za granicę swojego fanatycznego państwa
3. Nie ma zasobów naturalnych tak jak Irak.

I to jest odpowiedź na odwieczne pytania pacyfistów i innych inteligentów szparagowych dlaczego to właśnie Irak a nie Korea. A punkt 3 specjalnie jest na punkcie 3.
Generalnie lepiej nie ruszać bo pójdzie z dymem pół Azji, Japonia i zachodni brzeg USA, a jak chcą i mają taką męczeńską i fanatyczną kulturę to niech się zabijają NAWZAJEM i jedzą trawę w swoim państwie.

Z Irakiem i okolicznymi turbaniarzami jest inna sprawa.
1. Oni lubią łazić, poszwendać się, polatać samolotami, tu bombka, tam porwanie, znowu bombka, tu zakup rakiet, bojówki się ćwiczą itd.
2. fantazm religijny - dla nich to wielki zaszczyt oddać życie w ich świętej wojnie, a im więcej osób postronnych przy okazji odda to życie tym lepiej - stąd akcje w stylu turbaniarz samobójca wysadził się w centrum handlowym - zginęło 200 osób.
3. ropa - kilkadziesiąt procent zasobów mają fanatyczni turbaniarze, którzy kasę z tego źródła przeznaczają na:
a) zbrojenia
b) pałace dla dobrego wujka Hussajna
c) na trawę i korzonki dla reszty by nie zdychali z głodu
A mnie tak naprawdę chuj obchodzi czy tą ropę bedzię mi sprzedawał facet w turbanie za, czy facet z w czapecce z napisem "I Love McDonalds", ważne by była tania.

Będąc na miejscu Busha zapewne zaatakowalibyście Koreę, bo na świecie nie było jeszcze wojny atomowej, a trzeba zobaczyć jak to jest z tym promieniowaniem itd. może podręczniki z fizyki kłamią? W końcu od czasów drugiej wojny światowej trochę czasu minęło i technika nawet w tej dziedzinie pewnie poszła do przodu.

28.04.2004
10:55
smile
[30]

Mark24 [ >>>Martinez751<<< ]

klod______
dlatego głosowałem przeciwko Unii - ja Polak w jednym sojuszu z Niemcami, Włochami, Austriakami i innymi Haubsburgami? O ruskim zdradzieckim pleminiu nawet nie wspomnę!
Never! Ja też pamiętam rozbiory, wojny, powstania i nigdy im tego nie wybaczę! A jak zobaczę kogoś gadającego po niemiecku na ulicy to zaczynam rozumieć co to znaczy fanatyzm, i odruchowo pociągam za zawlaczkę od ładunku wybuchowego na plecach. A moim największym marzeniem jest umrzeć w centrum handlowym w środku Berlina zabierając ze sobą z 200 hitlerowców - Za dziadka!

28.04.2004
10:56
[31]

zarith [ ]

widzisz mark, gdyby nie pisało kłamstwa, juz dawno by ich załatwili w sądzie... nie nie może pozwolić sobie na luksus pisania nieprawdy, bo ma za dużo wrogów... a co do muzułmanów - odczep się łaskawie od nich - są inni i maja prawo być inni.

28.04.2004
10:57
smile
[32]

MANOLITO [ Generaďż˝ ]

Mark24 ------> święta racja, pieprzyć kozo jebców.

28.04.2004
11:10
[33]

klod____ [ Generaďż˝ ]

apropos amerykanskiej polityki po 2ws - wykaz interwencji
-----------------------------------------------------------------------

Chiny, 1945-49: Wkroczenie w chwili trwania wojny domowej, poparcie Chang Kai-sheka przeciwko komunistom, choć ci drudzy w czasie zakończonej właśnie wojny światowej byli o wiele bliższym sojusznikiem Ameryki. USA posłużyły się żołnierzami pokonanej Japonii, którzy walczyli po ich stronie. Komuniści zmusili Changa do ucieczki na Tajwan w 1949 roku.
--------------------
Włochy, 1947-48: USA wtrąciły się w wybory, aby zapobiec dojściu do władzy Partii Komunistycznej. Wypaczenie demokracji zostało dokonane w imię "ocalenie demokracji" we Włoszech. Komuniści przegrali. Prze kolejnych kilka dziesięcioleci CIA wraz z korporacjami amerykańskimi bez końca wtrącały się w wybory we Włoszech, wydając setki milionów dolarów i potężną maszynerię psychologiczną, aby powstrzymać widmo, które nawiedzało Europę.
------------------
Grecja, 1947-49: Interwencja w czasie trwania wojny domowej. Poparcie neofaszystów przeciwko greckiej lewicy, która w czasie 2 wojny światowej odważnie stawiała czoło nazistom. Neofaszyści wygrali i ustanowili okrutny i brutalny reżym, dla którego CIA utworzyła nowy wewnętrzny urząd bezpieczeństwa, KYP. Niedługo potem KYP przeprowadzała wszędzie profesjonalne akcje policyjne, z systematycznie stosowanymi torturami włącznie.
------------------
Filipiny, 1945-53: Wojska amerykańskie walczą z siłami lewicowymi (Huk), mimo że w tym samym czasie Hukowie starają się wyprzeć ze swojego kraju japońskich najeźdźców. Po tej wojnie USA w dalszym ciągu walczyło z Hukami, w końcu ich pokonując i wynosząc na urzędy prezydenckie swoje marionetki, czego zwieńczeniem było powołanie dyktatora Ferdinanda Marcosa.
--------------------
Korea Południowa, 1945-53: Po 2 wojnie światowej Stany Zjednoczone wspierają konserwatystów, którzy współpracowali z Japonią. Doprowadziło to do długiego okresu korupcji, prowokacji i nie mających nic wspólnego z demokracją brutalnych rządów.
-------------------------
Albania, 1949-53: USA i Wielka Brytania bez powodzenia próbują obalić rządy komunistyczne i zainstalować nowe, pro-zachodnie, składające się głównie z monarchistów i tych, którzy kolaborowali z włoskimi faszystami i nazistami.
------------------------
Niemcy, lata 50-te: CIA przygotowała zakrojoną na szeroką skalę kampanię sabotażu, terroryzmu, nieuczciwych chwytów i wojny psychologicznej przeciwko Niemcom Wschodnim. Był to jeden z czynników, który doprowadził do powstania Muru Berlińskiego w 1961 roku.
--------------------
Iran, 1953: Premier Mossadegh został obalony na skutek operacji przeprowadzonej wspólnie przez USA i Wielką Brytanię. Mossadegh został wybrany na swoje stanowisko przez zdecydowaną większość parlamentu, ale popełnił krytyczny błąd, stając na czele akcji mającej na celu znacjonalizowanie brytyjskiej kompanii naftowej, jedynej firmy naftowej działającej w Iranie. Zamach stanu przywrócił absolutną władzę dla Szacha i rozpoczął okres 25 lat represji i tortur, dzięki czemu przemysł naftowy został oddany w ręce obcych właścicieli w następujących proporcjach: Wielka Brytania i USA otrzymały 40 procent, inne państwa - 20 procent.
----------------------
Gwatemala, od roku 1953 do lat 90-tych: Zamach stanu przygotowany przez CIA obalił wybrany na drodze demokratycznej rząd Jacobo Arbenza, rozpoczynając 40 lat działania szwadronów śmierci, tortur, uprowadzeń, masowych egzekucji i niewyobrażalnego okrucieństwa, które łącznie przyniosły ponad 100.000 ofiar - bez wątpienia jeden z najbardziej nieludzkich rozdziałów w historii 20 wieku. Arbenz znacjonalizował firmę amerykańską, United Fruit Company, która miała bardzo bliskie związki z amerykańską elitą rządzącą. Jako usprawiedliwienie tego zamachu Waszyngton ogłosił, że Gwatemala znalazła się o krok od stania się podanym sowieckim, podczas gdy tak naprawdę Rosjanie przejawiali niewielkie zainteresowanie państwem, z którym nie utrzymywało nawet stosunków dyplomatycznych. Prawdziwym problemem w oczach Waszyngtonu, oprócz United Fruits, było niebezpieczeństwo rozszerzenia się gwatemalskiej socjaldemokracji na inne państwa Ameryki Łacińskiej.
---------------------------------
Bliski Wschód, 1956-58: Doktryna Eisenhowera utrzymywała, że Stany Zjednoczone "są przygotowane na użycie broni aby wspierać" jakiekolwiek państwo na Bliskim Wschodzie "proszące o takie wsparcie przeciwko zbrojnej agresji ze strony jakiegokolwiek państwa kontrolowanego przez międzynarodowy komunizm". W przełożeniu na angielski oznaczało to, że nikomu nie wolno dominować lub mieć znaczący wpływ na Bliskim Wschodzie z jego polami naftowymi, poza Stanami Zjednoczonymi, i że ktokolwiek tylko spróbuje tego dokonać, natychmiast zostanie okrzyknięty komunistą. Posługując się taką polityką USA dwukrotnie próbowały obalić rząd syryjski, przeprowadziły kilka akcji pokazowych na Morzu Śródziemnym, aby zastraszyć ruchy niechętne rządom wspieranym przez USA w Jordanii i Libanie, wysłały 14.000 żołnierzy do Libanu i spiskowały w celu obalenia lub zamordowania w Egipcie Nassera z jego kłopotliwym blisko-wschodnim nacjonalizmem.
-----------------------
Indonezja, 1957-58: Sukarno, tak jak Nasser, był tego typu przywódcą z Trzeciego Świata, którego Stany Zjednoczone nie mogły znieść. Zdecydowanie obrał politykę neutralności podczas zimnej wojny, podróżując do Związku Radzieckiego i Chin (do Białego Domu oczywiście też). Znacjonalizował wiele holenderskich prywatnych przedsiębiorstw, które należały wcześniej do kolonizatora. Ponadto odmówił rozprawienia się z Komunistyczną Partią Indonezji, która w prawy i pokojowy sposób zdobywała zdumiewające poparcie w społeczeństwie. Taka polityka z pewnością mogła zainspirować innych przywódców Trzeciego Świata. To właśnie wtedy CIA zaczęła szastać pieniędzmi, odpowiednio ustawiając wybory, stworzyła plan zamordowania Sukarno, próbowała wplątać go w wymyśloną aferę z filmem pornograficznym, w końcu połączyła siły z opozycyjnymi oficerami wojskowymi i wywołała otwartą wojnę przeciwko rządowi. Sukarno i tak przetrwał.
---------------------
Gujana Brytyjska/Gujana, 1953-64: Przez 11 lat dwie z najstarszych demokracji na świecie, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone, robiły wszystko, aby nie dopuścić demokratycznie wybranego przywódcy do zajęcia swojego stanowiska. Cheddi Jagan był kolejnym liderem z Trzeciego Świata, który próbował pozostać neutralny i niezależny. Był wybrany trzy razy. Mimo swej lewicowości - większej niż w przypadku Sukarno czy Arbenza - urząd przez niego sprawowany nie miał na celu wywołanie rewolucji. Jednak był kimś, na kogo trzeba było zwrócić uwagę, ponieważ w nim wyrażał się największy lęk Waszyngtonu: budowanie społeczeństwa, które mogłoby stać się przykładem udanej alternatywy w stosunku do modelu kapitalistycznego. Posługując się całym arsenałem sztuczek i taktyki - od otwartych ataków i dezinformacji do terroryzmu i brytyjskiego legalizmu - USA i UK w końcu sprawiły, że Jagan przegrał w 1964 roku. John F. Kennedy wydał swoim agentom bezpośredni rozkaz, tak jak prawdopodobnie poprzednio Eisenhower.
Jeden z krajów, którym najlepiej się powodziło w regionie, Gujana w czasie rządów Jagana, do lat 80-tych stał się najbiedniejszy. Jego głównym "towarem" importowym byli ludzie.
--------------------------------------
Wietnam, 1950-73: Cała historia rozpoczęła się od opowiedzenia się za Francją, wcześniejszym kolonizatorem i państwem, które współpracowało z Japonią przeciwko Ho Chi Minowi i tym, którzy go popierali i blisko współpracowali z aliantami i podziwiali mocno Amerykę. Ho Chi Min był mimo wszystko pewnego rodzaju komunistą. Napisał masę listów do prezydenta Trumana i Departamentu Stanu, prosząc o pomoc Ameryki w zdobyciu przez Wietnam niepodległości, wyzwoleniu się od Francji i znalezieniu pokojowej drogi do rozwoju Wietnamu. Wszystkie jego prośby zostały zignorowane. Tylko dlatego, że był on pewnego rodzaju komunistą. Ho Chi Min opracował nową wietnamską deklarację niepodległości na wzór amerykańskiej; zaczynała się od słów: "Wszyscy ludzie zostali stworzeni jako równi. Stwórca wspiera ich w...". Ale w Waszyngtonie to nie miało żadnego znaczenia. Ho Chi Min był pewnego rodzaju komunistą.

Dwadzieścia trzy lata i ponad milion zabitych; w końcu Stany Zjednoczone wycofały swoje siły z Wietnamu. Większość ludzi uważa, że USA przegrały wojnę. Ale przez zniszczenie w pień Wietnamu oraz zatrucie ziemi Waszyngton osiągnął tak naprawdę swój główny cel: zapobiegł temu, co mogło się stać powstaniem właściwej opcji rozwoju dla Azji. Przecież Ho Chi Min był pewnego rodzaju komunistą.
-------------------------------------------------
Kambodża, 1955-73: Książę Sihanouk, jeszcze jeden lider, któremu nie spieszyło się do zostania kolejnym klientem Stanów Zjednoczonych. Po wielu latach wrogości w stosunku do jego rządów, która przejawiała się między innymi w przygotowaniu planu jego zgładzenia oraz potępianych utajnionych bombardowaniach dywanowych w latach 1969-70 przeprowadzonych przez Nixona i Kissingera, Waszyngton w końcu obalił Sihanouka w wyniku zamachu stanu w 1970 roku. To wystarczyło, by zachęcić siły Pol Pota i jego Czerwonych Khmerów do wkroczenia. Pięć lat później przejęli władzę. Ale pierwsze lata bombardowań amerykańskich sprawiły, że tradycyjna gospodarka Kambodży przestała istnieć. Stara Kambodża została na zawsze zniszczona.

Co niewiarygodne, Czerwoni Khmerzy mieli wywołać w swoim kraju jeszcze większe spustoszenie. Jak na ironię, Stany Zjednoczone wspierały Pol Pota, militarnie i dyplomatycznie, po tym jak zostały pokonane w Wietnamie.
-------------------------------------------
Kongo/Zair, 1960-65: W czerwcu 1960 Patrice Lumumba został pierwszym premierem Kongo po uzyskaniu niepodległości od Belgii. Ale Belgia zatrzymała dla siebie olbrzymie bogactwa naturalne w prowincji Katanga, administracja Eisenhowera była również związana finansowo z tymi minerałami, a Lumumba, w czasie Dnia Niepodległości, przed tłumem zagranicznych dygnitarzy wzywał do gospodarczego, jak i politycznego wyzwolenia swojego narodu i przytoczył listę niesprawiedliwości, których zaznali jego obywatele ze strony białych zarządców państwa. Ten skromny człowiek był z pewnością "komunistą". Jego dni były najpewniej policzone.

Dwanaście dni później Katanga odłączyła się, we wrześniu Lumumba został zdymisjonowany przez prezydenta pod naciskami Stanów Zjednoczonych, a w styczniu 1961 roku został zamordowany za natychmiastowym poleceniem Dwighta Eisenhowera. Nadeszły lata wojny domowej i chaosu, i dojścia do władzy Mobutu Sese Seko, człowieka nie nieznanego CIA. Mobutu przyszedł i rządził w swoim kraju przez ponad 30 lat, opierając się na korupcji i okrucieństwie, które wstrząsnęły nawet ludzi z CIA. Ludzie Zairu żyli w stanie totalnego ubóstwa, pomimo bogatych złóż dóbr naturalnych. Mobutu stał się multimiliarderem.
----------------------------------------------
Brazylia, 1961-64: Prezydent Joao Goulart był zwykłym przestępcą: obrał kurs nastawiony na niezależność w polityce międzynarodowej, wznawiając stosunki z państwami komunistycznymi i przeciwstawiając się sankcjom przeciwnko Kubie; jego administracja uchwaliła prawo ograniczające kapitał, który firmy międzynarodowe mogły przekazywać za granicę; przedsiębiorstwo ITT zostało znacjonalizowane; promował też reformy ekonomiczne i społeczne. I minister sprawiedliwości Robert Kennedy niepokoił się, że Goulart pozwala "komunistom" zajmować posady w agencjach rządowych. Ale człowiek ten nie był radykałem. Był milionerem, posiadaczem ziemskim i katolikiem, który na szyi nosił medalik z Marią Dziewicą. Jednak to nie wystarczyło, by go ocalić. W 1964 roku został obalony w wojskowym zamachu stanu, w którym Amerykanie odegrali znaczącą, półoficjalną rolę. Komentarz Waszyngtonu brzmiał - tak, to przykre, że w Brazylii obalono demokrację...., ale przynajmniej kraj został ocalony od komunizmu.

W ciągu następnych 15 lat ustanowiono wszystkie formy militarnej dyktatury, które poznała i pokochała Ameryka Łacińska: zamknięto kongres, opozycja polityczna została ograniczona praktycznie do zera, zawieszono ściganie zbrodni na tle politycznym, krytyka prezydenta została prawnie zabroniona, związki zawodowe przejęli rządowi agenci, nasilające się protesty spotykały się z policyjnym i wojskowym ostrzałem, domy rolników palono, gnębiono księży... uprowadzenia, szwadrony śmierci, masowa ilość bezlitosnych tortur... rząd ochrzcił swój program "moralną rehabilitacją" Brazylii.

Waszyngton był bardzo zadowolony. Brazylia zerwała stosunki z Kubą i stała się jednym z najbardziej wiernych sojuszników Stanów Zjednoczonych w Ameryce Łacińskiej.
---------------------------------------------------------------------------
Republika Dominikany, 1963-66: W lutym 1963 Juan Bosch zaczął sprawować urząd jako pierwszy demokratycznie wybrany prezydent Republiki Dominikany od 1924 roku. W końcu pojawił się liberalny antykomunista Johna F. Kennedy'ego, aby odeprzeć oskarżenia, że USA wspierają tylko dyktatury wojskowe. Rząd Boscha miał być "przykładową demokracją", która mogłaby stawić czoło Fidelowi Castron. Zanim tylko zajął swój urząd, był wspaniale przyjmowany w Waszyngtonie.

Bosch wierzył w to, co robi. Wezwał do reformy rolnej, budowy tanich domów, skromnej nacjonalizacji biznesu, aby zagraniczni inwestorzy nie starali się eksploatować za bardzo jego kraju, i innych programów, które sprawiały, że polityka wszystkich liberalnych przywódców Trzeciego Świata była zatroskana zmianą społeczną. Podobnie na serio traktował on rzeczy znane jako swobody polityczne. Komuniści, lub ci ochrzczeni w ten sposób, nie mogli być prześladowani dopóki rzeczywiście nie złamali prawa.

Wielu urzędników administracji amerykańskiej i kongresmani wyrażali swoje niezadowolenie co do planów Boscha i co do jego stanowiska głoszącego niezależność od Stanów Zjednoczonych. Reforma rolna i nacjonalizacja dla Waszyngtonu od zawsze były wrażliwymi tematami, określającymi rzeczy, którymi posługuje się "pełzający socjalizm". Kilka redakcji pism amerykańskich próbowało zarzucić na Boscha jakąś przynętę.

We wrześniu wojsko wyszło na ulice. Boscha nie było wtedy w kraju. Stany Zjednoczone, które były w stanie stłumić jakikolwiek przewrót wojskowy w Ameryce Łacińskiej nie kiwnęły palcem.

Dziewiętnaście miesięcy później rozgorzała rewolta, która miała na celu oddać z powrotem władzę przebywającemu za granicą Boschowi. Stany Zjednoczone wysłały 23.000 żołnierzy, aby ją stłumili.
-------------------------------------------------
Kuba, od 1959 do dzisiaj: Fidel Castro doszedł do władzy na początku 1959 roku. 10 marca 1959 roku zebrała się Rada Bezpieczeństwa Narodowego USA, rozważając między innymi możliwość sprawienia, aby "inny rząd doszedł do władzy na Kubie". Potem nastąpił okres 40 lat terrorystycznych ataków, bombardowania, otwartych inwazji militarnych, sankcji, embargo, izolowania, zamachów... Kuba przeprowadziła Niewybaczalną Rewolucję, bardzo poważne zagrożenie ze względu na "dobry przykład" dla całej Ameryki Łacińskiej.

Najsmutniejszą częścią tej opowieści jest fakt, że świat nigdy się nie dowie, jakiego rodzaju społeczeństwo zbudowałaby Kuba, gdyby pozostawiono ją w spokoju, a nie pod ciągłym ogniem i ustawicznymi groźbami inwazji, gdyby umożliwiono jej znieść ścisłą kontrolę wewnętrzną. Idealizm, wizja, talent, internacjonalizm - wszystko tam mieliśmy. Ale już nigdy się nie dowiemy. I właśnie o to chodziło
-------------------------------------------
Indonezja, 1965: Złożony łańcuch zdarzeń, prawdopodobnie z zamiarem przeprowadzenia zamachu stanu włącznie, a także kontr-zamachu i kontr-kontr-zamachu - wszędzie tam Amerykanie odcisnęli swoje piętno. W rezultacie odsunięto od władzy Sukarno i zastąpiono go władzami wojskowymi, którym przewodził generał Suharto. Zaraz potem rozpoczęły się masakry - komunistów, tych, którzy sympatyzowali z komunizmem, domniemanych komunistów oraz domniemanych sympatyków komunizmu - i nikogo więcej. Zostały one określone przez New York Times jako "jedna z najdzikszych rzezi w nowoczesnej historii polityki". Liczba ofiar w ciągu kilku lat osiągnęła pół miliona, choć inne źródła mówią o milionie i więcej.

Później się dowiedziano, że amerykańska ambasada stworzyła listy działaczy "komunistycznych", od najwyżej usadowionych prominentów, po kadry na wsiach, jakieś 50.000 nazwisk, i przekazała je armii, która następnie rozpoczęła polowania na te osoby i mordowała je. Amerykanie następnie mieli weryfikować te listy i zestawiać je z osobami zabitymi lub aresztowanymi. "To była wielka pomoc dla armii. Prawdopodobnie zabili oni mnóstwo ludzi, a ja prawdopodobnie mam mnóstwo krwi na swoich rękach", powiedział jeden dyplomata amerykański. "Ale nie należy tego wszystkiego potępiać. Są chwile, gdy trzeba mocno uderzyć".
-------------------------------------------------
Chile, 1964-73: Salvador Allende był dla imperialisty waszyngtońskiego najgorszym z możliwych scenariuszem. Imperialista ten był sobie w stanie wyobrazić tylko jedną rzecz gorszą od marksisty przy władzy - marksista przy władzy, który został wybrany, który przestrzegał konstytucję i stał się niesamowicie popularny. Potrząsnęło to samymi fundamentami, na których osadzona była wieża antykomunizmu: doktryna, boleśnie kultywowana przez dekady, że "komuniści" mogą zdobyć władzę tylko dzięki przemocy i podstępom, że mogą utrzymać się przy niej jedynie przez terroryzowanie i robienie ludziom papki z mózgów.

Po dokonaniu sabotażu wyborczych zamierzeń Allende w 1964 roku, i niepowodzeniach w 1970, pomimo szczerych wysiłków, CIA oraz reszta amerykańskiej maszynerii polityki zagranicznej nie zrezygnowała z żadnych środków w swoich próbach zdestabilizowania rządu Allende przez kolejne trzy lata, zwracając szczególną uwagę, aby wytworzyć wrogość militarną. W końcu we wrześniu 1973 roku wojsko obaliło rząd, Allende zginął w czasie tych działań.

W końcu dokonano zamknięcia państwa na świat zewnętrzny na tydzień, w czasie którego czołgi przetaczały się przez ulice, a żołnierze wyłamywali drzwi; stadiony rozbrzmiewały od dźwięków egzekucji, a ciała walały się po ulicach i pływały w rzekach; uruchomiono miejsca tortur; wywrotowe książki wrzucono w płomienie; żołnierze zdzierali z kobiet spodnie, krzycząc "w Chile kobiety noszą spódnice!"; biedni wrócili do swojego stanu naturalnego; a panowie świata w Waszyngtonie i w salach międzynarodowych instytucji finansowych otworzyli swoje książeczki czekowe. W końcu - ponad 3.000 osób zostało rozstrzelanych, tysiące torturowano, tysiące zaginęły.
-----------------------------------------------------
Grecja, 1964-74: Wojskowy zamach stanu miał miejsce w kwietniu 1967 roku, dokładnie dwa dni przed rozpoczęciem narodowej kampanii wyborczej, która na sto procent miała przywrócić na stanowisko premiera weterana - przywódcę liberalnego - George Papandreou. Papandreou został wybrany w lutym 1964 roku zdecydowaną większością głosów, pierwszą w całej historii nowożytnej Grecji. Natychmiast rozpoczęto, z udanym skutkiem, dokonywać różnych machinacji, aby podważyć jego pozycję - była to połączona akcja Trybunału Królewskiego, generałów greckiego oraz amerykańskiego wojska i CIA, które stacjonowały w Grecji. Przewrót z 1967 roku został poprzedzony zwyczajowymi w takich okolicznościach stanem wojennym, cenzurą, aresztowaniami, biciem, torturami i mordem - z liczbą ofiar sięgającą 8.000 w pierwszym miesiącu. Towarzyszyła temu równie tradycyjna deklaracja, że wszystko to uczyniono, by ochronić naród przed "przejęciem przez komunistów". Nadwerężające system i wywrotowe wpływy na życie Greków miały zostać wyeliminowane. Należały do nich spódniczki mini, długie włosy oraz obce czasopisma; uczęszczanie przez dzieci do kościoła miało być obowiązkowe.

Jednak to tortury okazały się wręcz nieusuwalnym znamieniem siedmioletniego greckiego piekła. James Becket, prawnik amerykański wysłany do Grecji przez Amnesty International napisał w grudniu 1969 roku, że "najbardziej ostrożne oceny mogą wskazać na nie mniej niż dwa tysiące" ludzi torturowanych, zwykle w najokrutniejszy sposób, przeważnie za pomocą urządzeń dostarczonych przez Stany Zjednoczone.

George Papandreou nie był żadnym radykałem. Był typem liberalnego antykomunisty. Ale jego synowi, Andreasowi, prawowitemu następcy, choć tylko trochę bardziej na lewo od swojego ojca, nie była obca myśl, aby wyciągnąć Grecję z zimnej wojny; protestował przeciwko pozostaniu w NATO, lub przynajmniej w roli satelity Stanów Zjednoczonych.
----------------------------------------------
Wschodni Timor, od 1975 do dzisiaj: W grudniu 1975 roku Indonezja najechała na Wschodni Timor, który leży na wschodnim krańcu archipelagu indonezyjskiego, i która ogłosiła swoją niezależność po tym, jak Portugalia zaniechała swojej kontroli nad tym terytorium. Inwazja rozpoczęła się dzień po tym, jak prezydent USA Gerald Ford oraz sekretarz stanu Henry Kissinger wyjechali z Indonezji po przekazaniu Suharto zgody na użycie broni amerykańskiej, która, według prawa amerykańskiego, nie może zostać wykorzystana w celach innych niż obronne. Indonezja była dla Waszyngtonu najbardziej wartościowym narzędziem w Azji Południowo-Wschodniej.

Amnesty International obliczył, że do roku 1989, żołnierze indonezyjscy, w ramach realizacji celu zajęcia Wschodniego Timoru, zabili 200.000 ludzi z ludności liczącej od 600.000 do 700.000. Stany Zjednoczone konsekwentnie wspierała żądania Indonezji w stosunku do Timoru Wschodniego (przeciwnie do polityki ONZ i UE), i bagatelizowała rozmiary rzezi, jednocześnie dostarczając Indonezji całego sprzętu militarnego oraz szkolenia, aby udało się pomyślnie przeprowadzić akcję do końca.
---------------------------------------------------------------
Nikaragua, 1978-89: Kiedy sandiniści obalili dyktaturę Somozy w 1978 roku, dla Waszyngtonu było jasne, że mogą się oni stać niebezpieczną bestią - "kolejną Kubą". Pod rządami prezydenta Cartera próby przeprowadzenia sabotażu rewolucji przybrały dyplomatyczne i ekonomiczne formy. Administracja Reagana wybrała przemoc. Przez osiem długich lat ludność Nikaragui znajdowała się pod atakiem ze strony armii będącej pełnomocnikiem Waszyngtonu, Contras, stworzonej przez wściekłych członków Straży Narodowej Somozy oraz innych pomocników dyktatora. To była wojna na całego, z ostatecznym celem zniweczenia społecznych i ekonomicznych programów rządowych, z paleniem szkół i szpitali, gwałtami, torturami, minowaniem portów, bombardowaniem i ostrzeliwaniem. Robili to "żołnierze wolności" Ronalda Reagana.
------------------------------------------------------------------------------------------
Grenada, 1979-84: Co mogłoby skłonić najpotężniejsze państwo na świecie do najazdu na kraj liczący 110 tysięcy ludności? Maurice Bishop i jego następcy zdobył władzę po przewrocie w 1979 roku i choć ich rzeczywista polityka nie była tak rewolucyjna jak Castry, Waszyngton znowu wpadł w panikę, że pojawi się "następna Kuba", zwłaszcza że publiczne wystąpienia przywódców Grenady spotykały się z generalnym entuzjazmem.

Amerykańska taktyka destabilizacji przeciwko rządowi Bishopa zaczęła się zaraz po przewrocie i trwała aż do 1983 roku. Składały się na nią liczne akty dezinformowania i brudnych gierek. Inwazja amerykańska w październiku 1983 spotkała się z minimalnym oporem, choć po stronie USA poległo lub zostało zranionych 135 osób; było też około 400 ofiar po stronie Grenady oraz 84 Kubańczyków.

Pod koniec 1984 roku przeprowadzono wątpliwe wybory, w których zwyciężył człowiek wspierany przez administrację Reagana. Rok później organizacja praw człowieka, Rada do Spraw Półkuli, przedstawiła raport, w którym stwierdzono, że nowe siły policyjne Grenady przeszkolone przez USA oraz siły anty-rebelianckie zasłynęły z brutalności, bezpodstawnych aresztowań i nadużyć władzy, i zniweczyły wysiłki mające na celu wspieranie praw obywatelskich.

W kwietniu 1989 roku rząd opublikował listę ponad 80 książek, których import został zakazany. Cztery miesiące później premier rozwiązał parlament ze względu na groźbę wotum nieufności, które miało być rezultatem przeciwstawienia się temu, co krytycy premiera nazwali "rozwijającym się stylem autorytarnym".
--------------------------------------------------------------------
Libia, 1981-89: Libia nie zgodziła się na pełnienie funkcji właściwego państwa klienckiego Waszyngtonu na Bliskim Wschodzie. Przywódca państwa, Muamar el-Kadafi nie przestrzegał reguł. Musiał zostać ukarany. Samoloty amerykańskie zestrzeliły dwa samoloty libijskie na obszarze, który Libia uważała za swoją przestrzeń lotniczą. USA zrzuciły też na kraj bomby, zabijając co najmniej 40 osób, między innymi córkę Kadafiego. Pojawiły się też inne próby zgładzenia tego człowieka, operacje mające na celu jego obalenie, potężna kampania dezinformująca, sankcje ekonomiczne oraz oskarżenie Libii za jej domniemaną rolę w zbombardowaniu samolotu Pan Am 103, bez przedstawienia wystarczających dowodów.
--------------------------------------------------
Panama, Grudzień 1989 roku, potężny wybuch w osiedlu w Panama City, 15.000 ludzi pozostaje bez dachu nad głową. W wyniku kilkudniowego ataku naziemnego przeciwko siłom panamskim jakieś 500 osób zostaje zamordowanych (według oficjalnych danych - podanych przez USA i zainstalowany przez Amerykę nowy rząd); inne źródła, z nie mniejszą ilością dowodów, twierdzi, że zginęło 3.000 osób, jakieś 3.000 zostało też rannych. Poległo dwudziestu trzech Amerykanów, 324 poniosło rany.


Pytanie reportera: "Dlaczego tak naprawdę warto było posyłać ludzi na pewną śmierć? Aby dostać Noriegę?"

George Bush: "Każde ludzkie życie jest cenne, ale mimo to muszę odpowiedzieć - tak, to było tego warte".

Manuel Noriega był sojusznikiem Ameryki i jej informatorem przez całe lata, dopóki jego użyteczność się nie zużyła. Ale dostanie go nie było jedynym motywem ataku. Bush chciał przekazać jasne posłanie do narodu Nikaragui, która planowała wybory dwa tygodnie później, że to może spotkać również i ich, jeśli ponownie wybiorą sandinistów. Bush pragnął także napiąć mięśnie, aby pokazać Kongresowi, że potrzebne są duże siły wojskowe gotowe do walki, nawet po niedawnym zniknięciu "zagrożenia sowieckiego". Oficjalne wyjaśnienie mówiło, że Noriega jest wmieszany w handel narkotykami, co Waszyngton wiedział już od czterech lat, a jednak wcześniej wcale mu to nie przeszkadzało.
----------------------------------------------------------------------------------------
Irak, lata 90-te: Irak był najsilniejszym pod względem militarnym państwem arabskim. To mogła być ich zbrodnia. --------------------------------------------------------------------
Afganistan, 1979-92: Stany Zjednoczone wydały miliony dolarów na prowadzenie wojny przeciwko rządowi wspieranemu przez Związek Sowiecki, działania CIA znacznie zwiększyły prawdopodobieństwo interwencji rosyjskiej. W końcu Stany Zjednoczone zwyciężyły, a kobiety i reszta Afgańczyków przegrała. Ponad milion ludzi zginęło, trzy miliony zostało kalekami; pięć milionów uchodźców - w sumie jakaś połowa populacji to ofiary tej wojny.
°------------------------------------------------------
Salvador, 1980-92: Dysydenci z Salwadoru próbowali działać w ramach systemu. Ale dzięki wsparciu ze strony USA rząd to uniemożliwił, posługując się cały czas oszustwami wyborczymi i mordując setki przeciwników i strajkujących. W 1980 roku przeciwnicy polityczni chwycili za broń. Rozpoczęła się wojna domowa.

Oficjalnie obecność USA w Salwadorze była ograniczona do nadzorowania. Tak naprawdę wojsko i personel CIA działały w regularny sposób, bardzo aktywnie. Około 20 Amerykanów zostało zabitych lub zranionych w wypadkach helikopterów lub samolotów, podczas dokonywania lotów rozpoznawczych czy innych misji nad terenami walki, są też wiarygodne dowody na rolę USA w walkach naziemnych. Wojna oficjalnie zakończyła się w 1992 roku. 75.000 cywilów poniosło śmierć, a skarb USA stopniał około 6 miliardów dolarów. Pokrzyżowano plany wprowadzenia znaczących reform społecznych. Garstka bogaczy w dalszym ciągu włada państwem, biedni zostali tam, gdzie ich miejsce, a dysydenci wciąż muszą się obawiać prawicowych szwadronów śmierci.
----------------------------------------------
Haiti, 1987-94: Rodzina dyktatora Duvaliera była wspierana przez USA przez 30 lat, następnie przeciwstawiła się reformatorskiemu księdzu, Jean-Bertrandzie Aristidzie. W międzyczasie CIA pracowało skrycie ze szwadronami śmierci, oprawcami i handlarzami narkotyków. W takich okolicznościach Biały Dom Clintona znalazł się w niezręcznej sytuacji i musiał udawać - z powodu całej swojej retoryki na temat demokracji - że wspiera w Haiti powrót do władzy Aristidy po tym, jak został jej pozbawiony w wyniku przewrotu wojskowego z 1991 roku. Po opóźnieniu jego ponownego mianowania na ponad dwa lata, Waszyngton w końcu musiał sprawić, żeby jego wojska oddały mu z powrotem jego urząd, ale dopiero po zobowiązaniu księdza, że nie będzie zajmował się biednymi ze cenę bogactwa warstw uprzywilejowanych, i że będzie się mocno trzymał ekonomii wolnorynkowej. Oznaczało to, że Haiti w dalszym ciągu pozostanie "halą montażową" na półkuli zachodniej, z robotnikami otrzymującymi wręcz głodowe pensje.
Ostatnio rz&#257;d Aristida zostal obalony.
------------------------------------------------------
Jugosławia, 1999:
-------------------------------------------------
oczywiscie w sporej czesci interencje te wynikaly z zimnowojennej logiki doktryny powstrzymywania, niemniej jednak przypomninie moze sie przydac ;)

29.04.2004
11:16
smile
[34]

MANOLITO [ Generaďż˝ ]

gdzieś ty się tego nauczył chłopie? a propo już cię podziwiam.

29.04.2004
11:34
[35]

scourveson [ Centurion ]

Wspolczesnie lansowana wersja demokracji jest zagrozeniem. I tylko ona

29.04.2004
11:35
smile
[36]

zarith [ ]

prosiłbym o nieużywanie słów 'tylko', 'zawsze', 'nigdy' i podobnych :)))

29.04.2004
11:42
[37]

H3ZEKI4H [ Homo Homini Lupus ]

klod -- gdzie to znalazłeś?

Tak na marginesie kiedyś krytykowano USA jak się wtrącała w sprawy innych w imię walki z komunizmem - czas pokazał że mieli racje a więc ską wiecie że i tym razem tak niebędzie? Oczywiście mozna nielubić USA to niemaznaczenia tak długo jak będziemy pamiętać że to co USA robi sami byśmy zrobili będąc na ich miejscu. No chyba że ktoś na atak na WTC odpowiedziałby a'la Francja czyli "Wielką pompatyczną mową nawołującą do przeprosin"

29.04.2004
11:45
smile
[38]

H3ZEKI4H [ Homo Homini Lupus ]

scourveson-- możesz rozwinąć myśl? co proponujesz? Komunizm? Jakąś fajną dyktaturę w stylu Korei Północnej? MOze religijną jak w Iranie a moze uważasz ze III Rzesza to był raj na ziemi?

29.04.2004
12:23
smile
[39]

wysiu [ ]

klod__ --> Fajne artykuly wklejasz. Tylko co one maja wspolnego z zagrozeniem swiata przez Islam? Ten watek nie ma tytulu 'Hameryka jest be, poplujmy na paskudnych imperialistow'.

zarith --> Jakie akrobacje musiales wykonac, zeby wcisnac na ta liste z wczoraj - Pinocheta??:)

29.04.2004
12:27
[40]

AK [ Senator ]

Hezekiah - to, co robi USA, moge porównać do policjanta, który, próbując ująć mordercę, zaczyna pałować wszystkich żulów w mieście. Myślisz że to coś da?
Z twojej wypowiedzi wynika, jak ja to rozumiem, że kto raz miał racje, ten nigdy się nie myli? Dla jasności - USA NIE MIAŁO racji, wtrącając się do walki z komunizmem w innych krajach. Popatrz jak teraz te kraje wyglądają, porównaj do tych, które nie miały tego "szczęścia". Ciekawe kiedy tam zapanuje jako taki porządek...

29.04.2004
12:32
[41]

zarith [ ]

wysiu --> otworzenie najnowszego 'nie' na odpowiedniej stronie:))). a dokładnie, listę skopiowałem z forum 'nie' gdzie toczyła się dyskusja na podobny (antyamerykański:>) temat:)))

29.04.2004
12:44
[42]

Attyla [ Legend ]

Scourveson - nie demokracja jest zagrożeniem ale totalne likwidowanie "świętości". Wszechogarniający sceptycyzm - a nawet agnostycyzm odbiera prawomocność cechom stanowiących podstawę zdrowych społeczeństw. Nie bądę już ich nazywać, bo każdy z nas je zna i nazywa ogólnie etyką. W każdym razie jeśli nie istnieje prawda, to nie ma i kłamstwa. Jeżeli własność jest tylko funkcją stosowania zasady sprawiedliwości społecznej, to nie istnieje coś takiego jak kradzież, wymuszenie, rozbój itp. Chyba, że czynności te wykonuje ktoś inny niż państwo.
Problem polega na tym, że, tradycyjnie, ludzie nie potrafią zachować umiaru i zawsze greszą nadmiarem konsekwencji. W rezultacie tego np. francuscy obrońcy "wolności" (cokolwiek miałoby to oznaczać) uniemożliwiają ludziom wyznającym coś innego niż dialektyczna materializm noszenia widocznych ozank ich wyznania. To zresztą tylko wierzchołek góry lodowej. kierunek, w jakim zmierza "oświecona" biurokracja unijna zmierza w kierunku "społeczeństwa doskonałego" rodem z filmu Sędzia Dred. (Film nędzny, ale stanowi świetną ilustrację fasadowości takich pomysłów)

Kończąc - sama demokracja nie jest w stanie nikomu zaszkodzić, tak jak i jakakolwiek religia - w tym Islam. Szkodzą zawsze i wyłącznie ludzie, którzy nie potrafią zachować umiaru lub zastępują umysł emocjami albo emocje umysłem. Każda skrajność jest zła i prowadzi do skutków odwrotnych od założonych. dlaczego zatem dochodzi do walki między islamem a zachodnim stylem życia? Bo obie pozycje mają podobną wartość lecz o przeciwnie skierowanych wektorach. muzułmanie walczą z "demokratami" nie dlatego, że Islam nie może funcjonować w demokracji lub demokracja w społeczeństwie opanowanym przez Islam. Problem tkwi nie w systemach, ale ludziach w nich żyjących. Dlatego osobiście daleki jestem od potępiania Islamu i popierania demokracji. Każdy z tych systemów w obecnej formie zaprzecza wartościom, które stanowią o jego istocie. Każdy z nich ma na celu ogólną szczęśliwość i wolność i każdy z nich obie te wartości próbuje osiągnąć ten cel poprzez ograniczanie lub likwidowanie ich istoty. W konsekwencji systemy te skazane są na fasadowość - i w rezultacie doprowadzą do ruchów społecznych, których celem będzie rozsadzenie tych fasad. Przyszłością zatem Europejczyków jest walka z laicyzmem i marsz ku mistycyzmowi a muzułmanów dokładnie na odwrót...

29.04.2004
12:59
[43]

scourveson [ Centurion ]

Mi chodzilo o "amerykanska wersje" demokracji - to jest najbardziej zdegenorowany system na swiecie, akceptujący wyzysk, odpadanie slabszych jednosek itd. Bylem w Stanach ponad pol roku i widzialem rzesze bezdomnych, handel kilogramowymi paczkami koki na ulicach, niewiarygodny szowinizm, poczucie wyzszosci wobec swiata...

Spojrzcie na kraje skandynawskie - dla mnie to wzorzec tego jak powinna wygladac demokracja. Te panstwa mają bardzo wysoką stope zyciową, znakomita gospodarke, problemy spoleczne sa nieporównanie mniejsze niz gdzie indziej, a ich polityka miedzynarodowa jest racjonalna i skuteczna. Nikt ich nie nienawidzi, zaden arab nie chce ich zabić itd.

Zresztą poczekajmy jeszcze z 10 lat. Ameryka sie wypala. Jak kazde imperium w dziejach swiata - upadnie. Gdy rzym byl u szczytu potegi nikt nie przypuszczał ze moze przestac istniec cesarstwo. A jednak.

Moim zdaniem za 20-30 lat krajem ktory bedzie dyktowal warunki bedą Chiny. Niewiarygodny wzrost gospodarczy, olbrzymi potencjał, i system ktory otwierając sie na demokracje, zachowuje pewne elementy "dawnej epoki". Wbrew pozorom to bardzo rozsądne i wydajne rozwiązanie.

29.04.2004
13:17
[44]

Dagger [ Legend ]

==>wysiu
A co Pinochet nie spełniał warunku bycia amerykańskim sojusznikiem czy też stania się niewygodnym?

29.04.2004
14:42
[45]

Liczyrzepa [ Pretorianin ]

w kwestii USA/Arabi polecam poniższe artykuły:

29.04.2004
14:58
[46]

Liczyrzepa [ Pretorianin ]

scourveson -> "Spojrzcie na kraje skandynawskie - dla mnie to wzorzec tego jak powinna wygladac demokracja

ciekawa demokracja, gdzie tajne służby zabijają urzędującego premiera (sprawa Olofa Palmego)
poza tym jak zobaczyłem w Sztokholmie tych wszystkich gejów na smyczach, to rzygać mi się chciało. nie chciałbym zobaczyć w Polsce coś takiego

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.