GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Opowiadanie o synu marnotrwanym- delikatnie przerobiona wersja :D

22.04.2004
16:10
[1]

mar-rol [ Konsul ]

Opowiadanie o synu marnotrwanym- delikatnie przerobiona wersja :D

Troche długie ale warto przecyztać. Napisał to mój kolega z klasy na religie. Aby do koińca to zrozumieć trzeba znać tajniki życia w świętochłowicach(takie miasto koło katowic) Może tylko powiem, że lipiny to największa speluna jaka może być... wejdziesz ale nie wyjdzie cało, a już napewno bez telefonu...

Na chropaczowskim wzgórzu żył pewien emerytowany polonista, który wygrał 1 000 000 $ w totka i dostał w spadku dwóch synów. Codziennie zjeżdżał z hałdy na Rossignolach do pracy (był opiekunką dla dzieci nienarodzonych. Aktualnie pracował przy kąpieli dzieci magnata konserw "Jabol i syn"). Na imię mu było Jadwiga. Jadwiga był dobrym człowiekiem, kochał swych synów. Wszyscy jego synowie traktowani byli równo, choć niektórzy równiej. Pewnego dnia jeden z jego synów Vel Szuryga zażądał swojej części akcji firmy zajmującej się produkcją sanek i bułek z masłem. Syn wyjechał do metropolii Lipiny i przechulał wszystkie akcje w sklepie "Pikuś" z parówkami czwartej świeżości i zachodnimi wędlinami z drugiej ręki (tzw. second-hand). Komórka Vel Szurygi cierpiała na straszny "głód energetyczny" i plimpała jak najęta, więc nie mógł zadzwonić do ojca Jadwigiego, a żołądek już mu przyrastał do oczodołów. Na jego rozruszniku pojawił się napis "LOW BATTERY". Sytuacja była wprost tragiczna. Vel Szuryga musiał się dopuścić strasznego wyczynu! Wymontował akumulator z kodem ser. 56-223-84562 z malucha rocznika 1989 i noszenia go w plecaku, co surowo zabraniała jego religa!! Gdy ochłonął po tym co zrobił, poszedł i przystał do jednego z obywateli owej krainy, a ten posłał go na swoje pola pełne pszenicy i tak powstał Chocapic. Pragnął on najeść się pszenicy, jednak był on bardzo prawym obywatelem, a pszenica nie posiadała homologacji NFZ. Przewrócił się i zaczął cierpieć głód, lecz gdy wstawał - głód mijał. Tak więc szedł Vel Szuryga lipińskim chodnikiem uważając aby się nie potknąć. Jednak nie miał szczęścia. Napotkał na ministra Hausnera, który akurat w okolicy robił cięcia w budżecie Lipin. Wyjmował on co trzecią płytę chodnikową, a na jej miejscu zostawiał karteczkę w biało-czerwone paski z napisem: DOMESTOS - Tu Byłem. Tak więc wpadł po kolana do takowej dziury i pomyślał sobie: "Iluż najemników mego ojca ma swojego świniaka i pół pensji, i miejsce w parlamencie, a ja głód cierpię! Wstanę i pójdę do ojca mego, i powiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Tobie - wymontowałem Ci akumulator. Nie jestem już godny zwać się dresem. Uważaj mnie za jednego ze swych najemników. Powstał więc, lecz mając doświadczenia z dziurami postanowił wyruszyć na przystanek 17-stki. Wsiadł i jechał bez biletu, gdyż jeszcze za czasów dzieciństwa posiadał swój dożywotni, jednoprzystankowy karnet na dowolny tranzyt (bez prawa przesiadki). Był jeszcze daleko gdy ojciec wykrył go na swoim nadajniku GPS. Wzruszony biegł mu naprzeciw i nie zważając, że ten jedzie w tramwaju rzucił się na łeb, na szyję w jego kierunku. Gdy jakimś sposobem dostał go w swoje ramiona przydusił go nieco na powitanie swoją nartą, ponieważ zapomniał ich zdjąć wracając z pracy. Syn rzekł do niego: Jadwigu! Nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u Twego Rossignola!! Daj mi lepiej najlepszy kombinezon, nową sztuczną szczękę z wbudowanym aparatem z flashem i jedźmy na narty! A Jadwig powiedział: Niech i tak będzie! Gdyż syn mój stracił zasięg i napis na rozruszniku: IDEA MIŁEGO DNIA, a jednak doprowadził wszystko do porządku i odnalazł się! Przyprowadźcie do mnie ruskiego, bezdzietnego osła, który ma dziś wesele abym mógł złożyć mu najlepsze życzenia na nową drogę życia i niech cieszy się razem z nami! Tak więc zjechali z chropaczowskiego wzgórza, ojciec na Rossignolach, a Vel Szuryga na Elanach wprost na skrzyżowanie na Piaśnikach. W tym czasie starszy syn zwany Andrzejem Lepperem wracał ze stacji Shell'a gdzie nadzorował produkcję ubocznego skutku zużycia biopaliw - oleju Kujawskiego (z pierwszego tłoczenia). Odziany był w sam krawat w biało czerwone paski, gdyż upał był tego dnia niezmierny. Już z dala doszedł jego uszu dźwięk źle nawoskowanych Elanów. Zaczepił wtedy przypadkowego przechodnia, który wyglądał jak skrzyżowanie Rutkowskiego z motomyszą z Marsa i zapytał o co chodzi.Niestety nie potrafił uzyskać odpowiedzi na to pytanie, gdyż czcionka w dymkach pokazywanych przez gościa zamiast wydawania dźwięków, miała wgrany skrypt Hebrajski i była napisana boldem, czego Lepper bardzo nie lubił. Postanowił on wtedy udać się do informacji turystycznej gdzie powiedziano mu, że powrócił jego brat i jeździ z ojcem na nartach trasą 201. Obraził się na ojca śmiertelnie i nie chciał wrócić do domu. Jadwig nie potrafił go uprosić, więc zmuszony został do sprzedania biednego, bezdzietnego osła TVN'owi, który w zamian za nowego prezentera dał możliwość zrealizowania jeszcze jednego odcinka "Wybacz mi". Posłańcy wyruszyli do Leppera z nowiutkim biało czerwonym krawatem i z przeprosinami. Andrzej powiedział tylko trzy słowa: Vel Szryga musi odejść! Jadwig nie mógł się na to zgodzić! Pozostało tylko jedno: Szczera rozmowa na Gadu-Gadu. Tam powstała taka konwersacja: "Tyle lat Ci służę, a jeszcze nigdy nie wyszłeś na moje powitanie gdy wychodziłem z 17-stki! Ani nie przejechaliśmy się na Capoeirę! Lecz gdy tylko Vel Szuryga powrócił zaraz zjechaliście razem ze wzgórza!" A ojciec mu odpisał: "Synu z wyprzedaży w Kauflandzie, Ty zawsze jesteś ze mną i nawet przychodzisz jeszcze w nocy gdy się boisz burzy i nie potrafisz zasnąć. Wchodzisz do mojego łóżka i brudzisz je!! Daj mi się nacieszyć bratem Twoim, który myje czasami nogi!" Andrzej dał się przekonać, ale dał warunek. Vel Szuryga musi zmienić imię i nazwisko na Renata Beger.

22.04.2004
16:17
smile
[2]

Swidrygajłow [ ]

świetne, moze niepotrzebnie wmieszałem w to wątek Samooobrony, ale i tak świetne

22.04.2004
17:07
[3]

mar-rol [ Konsul ]

a co Ci sie nie podoba w wątku samoobrany :D... na samą myśl sie nie dobrze robi?

22.04.2004
17:30
smile
[4]

SoulHunter [ Bad Boy ]

hehe dobre

23.04.2004
07:53
[5]

Swidrygajłow [ ]

mar-rol - po prostu jest to ostatnio tak oklepany motyw, że aż nieśmieszny

23.04.2004
08:16
[6]

Richard P [ Chor��y ]

A ja powiem ino jedno:
po mojemu opowiesc srednia, ale nareszcie ktos wspomnial moje kochane Świętochłowice...az sie lezka w oku zakrecila, heh
dzieki, kiedys tam wroce....chyba

23.04.2004
11:25
smile
[7]

Rendar [ Senator ]

IMHO średnie

23.04.2004
13:34
[8]

mar-rol [ Konsul ]

Richard P===> a Ty jesteś ze świętochłowic??? Bo ja tu mieszkam na stałe i jakoś bym chętnie je opuścił...

23.04.2004
14:09
[9]

Richard P [ Chor��y ]

mar-rol---> ano jestem, a wlasciwie bylem: z Feldki dokladnie....ale juz od prawie roku wyjechalem za kobieta na mazowsze...ale to wciaz za malo by sie jednoznacznie okrseslic czy zyskalem czy stracilem

23.04.2004
15:03
[10]

cicha woda brzegi rwie ... [ Konsul ]

heh, takie sobie

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.