GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Ewolucja domowego sprzętu komputerowego... wasze historie

22.01.2002
21:11
smile
[1]

tramer [ ]

Ewolucja domowego sprzętu komputerowego... wasze historie

właśnie... jak przebiegała? jeśli był taki wątek to sorry (pewnie kiedyś był) - temat nawet miły, bo powspominać sobie można ;-)) u mnie sprawa wyglądała tak:


akcja zaczyna się w Krakowie. rok 1987, tramerek ma z 7 lat :-)

najpierw dostałem IBMa (oryginał którego matka kupiła kiedy byliśmy razem w stanach - komp więc miał obok wielki transformator napięcia) PC XT z 10Mb hdd, 640kB ram, stacją 360kB (5'25) i kartą graficzną CGA. pamiętam najpierw był problem - nie ma co na tym kompie robić. na dysku leżał tylko jakiś dBase 3, parę innych shitów (hehe) i dwie gry: Bruce Lee i Alley Cat... Bruce'a przeszedłem na 1000 sposobów i zacząłem szukać czegoś nowego. wtedy odkryłem istnienie giełdy (prawa autorskie wtedy istniały gdzieśtam na zachodzie he he). na giełdzie szybko zdobyłem parę ciekawszych tytułów (Prince of Persia, Buck Rogers, Strip Poker (he he), Karateka, Heavy Barrel i parę innych. było pięknie i słodko do momentu aż zobaczyłem grę Space Quest 4 na Amigę. co za kolory! co za dźwięk!! kupiłem wersję PC ale bez myszy, na CGA i bez karty muzycznej grało się koszmarnie. zrezygnowałem... w decyzji umocnił mnie Predator 2, który uruchamiał się raz na 100 razy nie wiedzieć czemu.

na urodziny zażądałem Amigi 500. i tak oto rozpoczął się kolejny etap... szybko dokupiłem dodatkowe 0.5Mb ramu i wpadłem w świat wspaniałych gierek, pełnych cudownej grafiki, bajecznej muzyki, superszybkiej akcji lub/i niesamowitej miodności. dużo można by pisać - chyba nie starczyłoby mi nocy na to klepanie ;-) początkowo miałem przejściówkę do telewizora, z czasem dorobiłem się własnego monitora. jedyne co gryzło w amisi to tzw. „dyskoteka”... kto miał ten wie – jakie to uczucie kiedy wachluje się 5 dyskietkami co poziom w grze a tu nagle któraś nie działa :-/ i do następnego weekendu, gdzie piraci (przypominam że dalej sprawa była zupełnie legalna) na swoich XCOPY przegrywali giereczki na giełdzie. na hdd stać mnie nie było, na dodatkowy fdd niestety też. no, nieważne – z amigi pamiętam wiele gierek, jednak najbardziej zapadły mi dwie: najbardziej klimatyczne cRPG w jakie grałem: Black Crypt (miało być robione na PC, niestety – nic z tego nie wyszło) i Perihelion.

grało się i grało na amidze aż do momentu jak na PCta zobaczyłem super grę: Wolfenstein 3D. tej grze nie pomagały żadne wyspecjalizowane procesory graficzne i muzyczne, potrzebowała jedynie mocy obliczeniowej procka. na amidze tego osiągnąć się nie dało... i tak, po dłuższych pertraktacjach, wróciłem do PCta...

pecet nie był szczytem techniki jak na tamte czasy, ale zły też nie był. na pewno kosztował niezłą sumkę: 386SX (chyba 33Mhz), 2Mb ram, 40Mb hdd, VGA... grało się w wolfa, grało w parę innych, ale po pewnym czasie musiały nastąpić kolejne zmiany sprzętu - tym razem niewielkie - ale jakże istotne! pojawił się DOOM. pojawił się Mortal Combat... pojawiła się cała masa gier która wymagała 4MB ram... +2MB to było jakies 4.000.000zł - po "upgrejdzie" były już tylko dni i noce pełne strachu i rozlewanej krwi obcych rodem z piekła - wprawdzie na okienku wielkości znaczka pocztowego przy low detail, ale co tam!! tego się nie zapomina... aha - wcześniej nastąpiła jeszcze jedna, dość istotna zmiana. zakup karty muzycznej 8) - Aztech Sound Galaxy. klonik SB, tani - ale dobrze działał. pamiętam że kupiłem też pierwszy oryginał - Ultima Underworld (to była ciekawostka ponad miarę - nikt oryginałów nie kupował jeszcze) - i właśnie Ultima Underworld po raz pierwszy zaprezentowała mi "digital speech"... kopary długo szukałem :-)

blablabla, wiele rzeczy się działo, powstał Secret Service (wcześniej), był of coz Top Secret, Bajtek... z tych pisemek dowiedziałem się o istnieniu dwóch wspaniałych gierek: System Shock i Strike Commander. do płynnego działania wymagały jednak niesamowicie drogiego procesora - 486DX 40Mhz!!!!! pojawiła się jednak tania alternatywa: TCH i ich "486 DLC" montowany na płytach do 386DX. sprzęt się zmieniło i... jakże byłem zawiedziony jak odkryłem że System Shock wiesza się po 1-2 minutach grania... został Strike Commander (który chodził miodnie) i parę innych... kolejna zmiana: CD-ROM. też Aztecha, o zawrotnej szybkości x2. pierwsza płyta jaką kupiłem była płyta z GIFami (hehehe, bo była najtańsza)... eh... te kosmiczne objętości - nieograniczone możliwości! i gierki... Microcosm (z super intrem - of coz jak na tamte czasy), NovaStorm, Myst... tak... to było to...

dalej wszystko nabrało tempa. kupiłem kartę na Vesa Local Bus (cirrus logic) od znajomego (kiedy to on kupował sobie kartę na PCI. pamiętam nasze rozmowy - jak mówiłem mu że VLB się wogóle nie przyjmie, potem o tym że PCI się wogóle nie przyjmie he he he). zmiany procesora na 486DX2 66 (firmy amd), zmianę procesora na jakiegoś cyrixa. wreszcie "oryginalny" soundblaster pro2... dokładanie ramu.. (pamiętam jak wyszła gra Fade to Black. wymagała 8MB ramu i byłem zmuszony napisać skrypt pod dosa tworzący pamięc wirtualną na hdd z pomocą pamięci EMS. wszystko szarpało, rwało, doczytywało - ale chodziło!). a propos procesorów... grało się dużo w Duke Nukem'a, a na Quakeowców patrzyło się spode łba - Quake do sensownej pracy wymagał procesora Pentium, a ten to był drogi... że hej...

i kolejna "rewolucja" - modem. Logicode 14400... pamiętam naszą "historyczną" rozmowę z kumplem. połączyliśmy się w grze pt. "witchaven" nie wiedzieliśmy za cholerę jak zacząć grę (nie wiedzieć czemu he he) - ale za to pogadaliśmy sobie...
-Stary?
-tia?
-to..to... jest wyglebiste!!!!!
-no...
bardziej płytkich tekstów chyba nikt nie widział - ale nie treść się liczyła... liczyła się możliwość komunikacji. siedział sobie człowiek w pokoju, na zewnątrz zima, a tu przez komputer "chatujesz" z kimś. bomba. zaczęły się gry w dooma, duke'a... potem tworzenie leveli do dooma i duke'a... oj tak.

aż nagle... nie wiem jak to się stało, ale korzystając z wielu BBSów, postanowiłem założyć własny. siedziałem, siedziałem aż wreszcie stworzyłem - Manga Zone BBS. miałem jako jeden jedyny BBSa z pareset MB mangi... zainteresowanie początkowo było niewielkie. do momentu jak poznałem jednego z redaktorów Bajtka... news w gazecie baardzo mi pomógł (100 telefonów dziennie he he) i jednocześnie zaszkodził (wiecznie zajęty telefon i rodzice kazali mi zamknąć BBSa)... ale miałem swój moment sławy ;-)) oczywiście nie można zapomnieć o FIDOnecie... zalążki Usenetu... piękna sprawa. najpierw byłem punktem, potem nodem... a potem... zabiły mnie rachunki. wcześniej jednak zdażyłem odkryć ... INTERNET. z jakiegoś darmowego dial-up'a... eh... to dopiero było odkrycie...

ostatecznie... trochę przerwy, zakup P166MMX, zakup Voodoo... szast prast... i dochodzimy do czasów obecnych... oczywiście mógłbym napisać o wieeeeeeeeeele wieeeeeeeeele więcej... całą książkę chyba... tyle czasu, tyle rzeczy się wydarzyło, tyle zapamiętało, tyle robiło... eh... ciekawe czy ktoś to wogóle przeczyta w całości 8-)

no nic. podzielcie się swoimi wspomnieniami z dziedzinki komputerów domowych... będzie miło ;-)


ps. pamiętam jak na 486 bawiłem się 3dstudio... wyrenderowałem coś na kształt "bojowego kibla" (normalny sracz z wyrzutniami rakiet, radarami he he he)... renderowało się przez 10h... ale potem - 1wsza nagroda RayTrace w którymś tam Bajtku hi hi hi....

22.01.2002
21:49
[2]

TomeKK [ Centurion ]

Mimo rownie barwnej historii, chyle czola ..................

22.01.2002
21:57
[3]

tygrysek [ behemot ]

tramer --> może moja historia nie jest tak barwna, ale spróbóję zrobić rekonstrukcję jutro :-), zmobilizowałeś mnie :-) AvE

22.01.2002
21:59
smile
[4]

Khe [ terrorysta lodówkowy ]

=> tramer qrcze napisałbyś coś krótszego - tego nie chce mi się czytać:)

22.01.2002
22:17
[5]

Emsi [ Generaďż˝ ]

ja pierwszy komputer dostałem od rodziców na gwiazdkę 1992 był to 386dx koledzy mieli już dawno jakies atarusy i amigi, niektórzy nawet pcty, leczja jako pierwszy miałem mini tower nie desktopa, jak mój kolega przyszedł zobaczyć mój komputer to się zapytał czy to nie powinno leżeć (a wcześniej mówił że jak będze miał jakies problemy to żebym go poprosił bo się świetnie zna na rzeczy), pierwszą tragedię przeżyłem gdy okazało się iż nie chodzi mi civilization, ale jak zainstalowałem sobie v for victory to poszło, potem zorientowałem się że jest pamięć EMS i XMS i że to trzeba przestawić. razem z kompem dostaliśmy od rodziców Strike Commandera, jednak ten potrzebował 8MB RAMU a mieliśmy tylko 4 w związku z czym ojciec dokupił i miałem 8 oczywiście królowałem na podórku i nikt nie chciał uwierzyć. Wtedy były to czasy wymieniania się milionami gier, mieściło się ich na dysku około setki mimo iz dysk miał tylk o120MB a że nie było jeszcze ustawy antypirackiej to mozna było kupić gierki wszędzie nie to co terraz (teraz można tylko na stdionie ) pierwszą moja grą był tetris i Centurion, mając informatykę w szkole potrafiłem uruchomić te gry już w Wigilię. po dwóch latach namówiliśmy rodziców na Sound Blastera 16, a po kolejych dwóch na napęd CD (mitsumi 4x), po kolejnych dwóch latach kupiliśmy pentium 133, a że mój brat zaczął pracować jako spec od komputreów to zmienia wszelkie możliwe części aż do dziś, wiem tylko że mam celerona 600 i 128 ramu i nic więcej. aha no i jeszcze rok temu kupiłem drukarkę, a w sierpniu założyli mi internet, a od listopada mam nagrywarkę. to skrócony rys historyczny moich kompów

22.01.2002
22:25
[6]

XaVi [ Pretorianin ]

ja juz nie pamietam dat ale wygladalo to tak: 1. atari chyba lata 80 dlugo dlugo dlugo nic lepszego 2. Az wreszcie P60 OPTIMUSA - kosztowal tyle co maly fiat :) 3. potem 200 tez OPTIMUSA dziwna manie mial moj ojciec na optimusy nie :) 4. A teraz wymiatam na celeronie 533 i sie na zmiane nie zanosi

22.01.2002
22:33
[7]

TomeKK [ Centurion ]

Nie bardzo mam mozliwosc pisania (piwo) ale w skrocie: 1) 1985 - Amstrad CPC 464 2) 1986/7 Amstrad CPC 6128 3) 1989 Atari 520 ST 4) 1992 286/12mhz/2mb/40 hdd (mega) 5) mnostwo innych 6) teraz - AMD 850/256/30 hdd (giga)

22.01.2002
22:35
[8]

Khe [ terrorysta lodówkowy ]

=> XaVi no takie coś to ja mogę przeczytać ;) najpierw dłuuuuugo C64 dwa lata temu wreszcie PC No i nie ma półrocza w którym nie dokupiłbym (razem z bratem) przynajmniej jednej "części" - jak dotychczas to ta ilość była nawet większa niż 1:) ze "starego" czyli pierwotnego kompa zostało tylko: monitor, mysz, klawiatura, stacja 3,5" ,stary twardzielek jako dyskietka 8,4 GB:) no i SB 128 w szafie leżą i się kurzą: 96 MB RAM, Riva TNT 16MB, CD-ROM LG 56x - no ale już niedługo część wyląduje u kuzynka:)

22.01.2002
23:04
[9]

ejacek [ Pretorianin ]

tramer --> gratuluje dobrego postu, przeczytałem jedym tchem i przed oczami stawały mi moje obrazy przygody z komputerem. A teraz w skrócie: pierwszy raz na oczy zobaczylem komputer mając ze 7-8 lat i był nim ZX80 Spectrum i gra o kolesiu uwięzionym w labyrynicie, który z nastaniem nocy zamieniał się w wilkołaka by znów nad ranem stac się człowiekiem. Gra super klasyka sama w sobie. Gra posadała pdesudo trójwymar (rzut izometryczny coś ala sławne UFO), byłem pod wrażeniem tej gry dopóki nie zobaczyłem Amigii 500. Później miałem Atarii 800XL i nieśmiertelny magnetofon na którym tylko ćwiczący sztuki tantryczne mogli doczekać się wczytywania gier :) Pamiętam że wtedy najwięcej grywałem w montezume lub jak kto woli Preliminary Monty. Ale później dostała mi się stacja dyskietek 5,25 360KB i mogłem już wtedy korzystać z usług giełd komputerowych kupując setki midnych gier. Oczywiście koledzy mieli C64, więc i z tym komputerem miałem częstą styczność. Ewolucja Amigii mnie bezpośrednio minęła, czego bardzo żałuje. Ale od czego są koledzy... nigdy nie zapomne na A500+ takich tytułów jak: SWOS, Eye of the Beholder, Ishar, Moonstone, Mortal Kombat czy Wormsy i wiele wiele innych, których sobie teraz nie przypomne. Era PC-ty poznałem jako maszyny z kartami Herkules na widok, których odechciewało się żyć... to miała być przyszłość komputerów? Dopiero z nadejściem PC 286 i standartu VGA domyśliłem się, że to jest to ;). Miałem wtedy w domu PC286 upgrejdowanego na 386 SX/25 MHz z Karta VGA 256 KB, brakiem dźwięku i 2 MB RAM`u, które za kupę fory dało się rozszerzyć do 4 MB. Pamiętam ile to się trzeba było namęczyć, żeby móc odpalić grę, która to albo nie miała wystarczającej ilości pamięci konwncjolnej, lub też wymagała pamięci EMS, czy XMS. Ciekawe czy pamiętacie taki program jak NC ;) Następna erą nazwałbym eą windowsów. Miałem 3.1 PL jeszcze na 386-ce, a później dostałem P200MMX, który jak na tamte czasy był naprawdę dobrą konfiguracją na której przesiedziałem prawie 3 lata... Półtora roku temu zrobiłem z kolegami LAN, od roku mam internet. A moim obecnym komputerem jest D750. To tyle... kto przeczytał to gratuluje.

22.01.2002
23:06
[10]

Fantazyoosh [ sałatka z pora ]

Czas już, by dzieje zostały spisane... Pierwszy kontakt z kompami miałem w wieku bodajże lat 7, na szkolnym kółku komputerowym (rok 1991 czy coś takiego). Było kilka ZX Spectrum i - o mamo! - dwie Amisie (chyba 500). Gierki były niewąskie, szczególnie RAMBO na amigę - kilka pikseli na krzyż, widok z góry i rzeźnia co się zowie. Nie ma co - połknołem bakcyla. Na I komunie dostałem C64. Do dziś pamiątem pierwszą gierkę odpaloną na własnym sprzęcichu Midnight Resistance (by Ocean), a zaraz póżniej Shadow Warrior (też by Ocean) - to był wypas. Idyla trwała parę miesięcy, aż pewnego zamieniłem C64 na Pegasusa. Nie powiem - zabawa była niezła (szczególnie naparzanie do kaczek z lightguna), ale z perspektywy czasu troszkę żałuję tej zamiany. Potem przez długi czas nie interesowały mnie gry, ani tym bardziej komputery. Przyszła zajawka na komiksy, rolki, skateboarding, papierowe RPG itd. Aż wreszcze, na wakacjach mój kumpel kupił numer ŚGK (zdaje się, że 07/97) no i się zaczeło. Przez ponad rok kupowałem praktycznie całą prasę branżową na rynku, az wreszcie któregoś pieknego, zimowego dnia dostałem kompika. Maszyna jak na owe czasy była całkiem collerska (K6-2 350, 64MB, Riva TNT). Ech, nie zapomnę nigdy moich pierwszych potyczek z systemem (po 2 dniach od zakupu kompa, system startował już tylko w trybie awaryjnym:), pierwszej samodzielnej instalacji Win itd. Nie ma co, dowiedziałem się sporo (notabene nieprawdą jest, że tylko gając nie uczysz się niczego o kompie), a ile klasówek położyłem, to moje! Niestety, po dwóch latach do mojego domu wtargneli Panowie Złodzieje i wynieśli mi pół chałupy razem z (wysłużonym już) kompikiem. O qurwa! Krwi, krwi! Tym bardziej, że na dysku leżała od kilku dni tworzona solucja - miałem jeszcze screeny połapać i zgrać wszystko na flopa. Ech, szkoda gadać... życie. I tak po dwóch miechach rozpaczy stałem się posiadaczem Duronka 800, 128MB i GF2 MX. I tak jest do teraz.

22.01.2002
23:29
smile
[11]

tramer [ ]

przypomniała mi się taka historyjka (świadkiem bezpośrednim wydarzenia byłem): na krakowskiej giełdzie gadał pecetowiec i amigowiec. pecetowiec jechał po amidze, że co gra to "dyskoteka", nic tylko "zmień dyskietkę, zmień dyskietkę" i tak w kółko. na co amigowiec mu odpowiedział: "a u was na piecu jest lepiej? nic tylko zmień płytę, zmień procesor, zmień karte graficzną...". oh prawda to zaiste:-) a co do obecnego komputerka: obecnie siedzę na TB 1Ghz, 768MB ramu, GF3 retail, 40GB hdd, SB!Live, CDR, monit 19" IIyama, blah blah... ;-) z ciekawych rzeczy przypominam sobie warszawską giełdę "w szkole", kiedy to za 1MB płaciło się określoną sumę... albo ludzi zgrywających non stop na diskdupe ;-)

23.01.2002
00:03
smile
[12]

SlipKnoT [ Konsul ]

Tramer ----> W żadnym bądź razie nie mam zamiaru wnikać w Twoje życie prywatne czy też zawodowe, ale powiedz mi jedno... skąd u diabła wytrzasnąłeś tyle kasy na taką maszynę?

23.01.2002
00:06
smile
[13]

kiowas [ Legend ]

Fantazyoosh ---> podoba mi sie to okreslenie - 'jak na owe czasy maszyna byla coolerska'. Taka maszyne mam wlasnie teraz (z pewna poprawka pamieci:))))))))))

23.01.2002
00:34
[14]

rg [ Zbok Leśny ]

Uhm... Dawno to bylo... 1993/1994 rok. Tatus przyniosl (niezle zaczalem) P 75 + 8MB RAM SIMM + Gravis Ultrasound Max + Monitorek Daewoo 14" kolor + jakis Cirrus Logic SVGA 4MB do tego dyski 1,2 GB Quantum'a bodajze... i jeszcze kilka rupieci... Oprocz fdd i cd-rom'a, wszystko z pierwszego sprzetu dziala do dzis bez szwanku. Ok... Potem troche ramu przybylo... (tzn. jeszcze 8 MB)... A potem byl modem. Na gwiazdke od wujka dostalem... Tez dziala do dzis... US Robotics Sportster 56k. Miesiac pozniej wujek skompletowal mi to co mam dzis... tzn: PII 350, Asus P2b-f, pierwotnie 64MB RAM (teraz 128), do tego matrox mill. g200 16MB... SB live value.. pierwotnie cd-rom SONY 8x, dzis LG 52x. Sprawa z monitorami idt byla taka, ze gdy skladali mi kompa, wuje przyniosl swoj stary i pzelozyk troche czesci do ojca... i z tego powodu mam mase dzialajacych rupieci. W rezultacie na dzie dzisiejszy: Procesory: PII 350, P75, P166MMX (to moj tata dostam niedawno na czesci...) i jakis 486...(dx? 66MHz?) Ram: u mnie 128, 64 u ojca i na pawlaczu 32 w simm'ach. Grafika: matrox, jakis S3, i jeszcze cos starego... CD-ROM - toshiba 40x, LG 52x, noname 32x... Monitory: NEC 95F 19", Daewoo 14", Samung sm 3 14" Myszy, klawiatuyL: myszki... jakies 3-4 dzialajace i 2 rozwalone... wszystkie a4tech oprocz mojego logitecha :) Klawiatury: moj logitech, jakis ibm, cos u taty, i jeszcze chyba gdzie cos... a tak, jeszcze jedna. Mobos'y: P2B-F (PII), jakis asus (P75), jakis asus (P166MMX) i soyo (486). DO tego w miedzyczasie dzoszly 2 drukary: HP DJ400 i HP LJ L6. no i w rezultacie 3 obudowy mam :). Gratow pelno, historia dluuuga, a porzadek z tym zlomem robie jakis rok... :)

23.01.2002
00:58
[15]

wyżużywacz [ Konsul ]

Mój pierwszy komp to był kupiony chyba w 1994r, był to Optimus Pentium 60, 8Mb Ram, Dysk Segate 540Mb, Cd-Rom chyba 2 albo 4x karta dźwiękowa SB 64 ISA, szajsna grafika S3 coś tam i monitor Deawoo 15'' oraz drukarka HP LaserJet 4L. Potem dokupiłem dysk 1,2Gb oraz ram i miałem 16Mb. W roku 1997 wymieniona została grafika na Matroxa coś tam z 2Mb na pokładzie, procesor na P133Mhz, płyta Lucky Star oraz pamięci i było w tedy 48Mb. Następnie dłuuuga przerwa i dopiero pod koniec 99r dostałem nowiutkiego PIII500Mhz, 64Mb Ram, Matrox G400 32Mb DualHead monitor CTX VL700 i drukarka HP LasetJet 1100A. Tak po 2 miechach dokupiłem drugie 64Mb. Teraz historia nowożytna. W Lipcu 01 doszedł do kolekcji GF2Pro i 128Mb a w grudniu AMD XP 1600+, MSI K7TPro2 i 256Mb Ramu. Ze starego sprzętu ostał się P133, Matrox 2Mb i 48Mb Deawoo 15'' i dysk 1,2Gb i wszystko na chodzie, oraz niedziałający dysk 540Mb (niestety go zabiłem :-( )

23.01.2002
01:30
[16]

massca [ ]

tak czytam i czytam i czekam az ktos powie ze zaczynal tak jak ja czyli od tzw. gumiaka :)))))))) tak tak, moje dzieci :)))) ZX Spectrum 48Kb pamieci RAM zero twardego dysku (nie istnialo cos takiego wtedy) gumowe klawisze a na kazdym chyba trzy komendy gry na kasetach magnetofonowych ladowalo sie z 4 minuty (jak nie bylo wtopy po drodze) a jak byla to pojawial sie kultowy napis *** Tape loading error *** i czlowiek wył do ksieżyca ze zlosci .... komp byl polaczony z magnetofonem kablem typu jack (chyba tylko to przetrwalo) do joysticka (Quicshot, byla taka marka) trzeba bylo kupic specjalne pudelko czyli interfejs, do gier byly wtedy czity ( wpisywalo sie POKE ......... w programie startujacym), z pierwszej komputerowej gazety BAJTEK wpisywalo sie mozolnie przez 3 godziny 100 wierszów polecen żeby potem zawołać cala rodzine i dumnie przycisnac ENTER po ostatniej komendzie i uslyszec BIP PIP PIP PIP PIIIIP (melodyjka), przypominam ze nie bylo wtedy twardego dysku wiec cale wpisywanie byle skok napiecia mogl wziac w pysk i kant dupy rozbic, eeeeehhhhhhhhhhhhhhh.......... to byly czasy........ a te gry ??? RENEGADE , RENEGADE 2 (jedna z pierwszych gier na dwoch graczy) BRUCE LEE, pierwszy oficjalny MICROSOFT FLIGHT SIMULATOR - (czarna polowka ekranu to byla ziemia, biala - niebo. kreska miedzy polowkami to byl horyzont. czasami sie przekrzywial) CHECKQUERED FLAG (wypasiony symulatro formuly 1) , SABOTEUR - prekursor dzisiejszych deus exow :)))), GILLIGANS GOLD, JET SET WILLY (albo to bylo na atari ???), RIVER RAID (to na pewno bylo na atarii.....) , aaaaaaaaaaaaaa no oczywiscie KNIGHT LORE (trojwymiarowka - ile ja razy mape rysowalem....), COMMANDOS - gra przez ktora sprzedawalo sie 90% joystickow w kraju, SKOOL DAZE (czy ktos moglby to zrobic na peceta, plisssssssssss), MATCH DAY, JUMPING JACK, i wieeeele wieeeele innych - - i to wszystko na 48 kilobajtach pamieci RAM, zero sejwowania gry (takie pojecie nie istnialo, po prostu trzeba bylo usiasc, zaczac grac i dograc do konca za jednym zamachem :))))) to byly czasy :))))

23.01.2002
01:34
[17]

Misior [ Konsul ]

Najpierw miałem Atari na kasety, potem stary kupił stację dyskietek do Atari. Potem 486 Później P120 8Mb Ram, karta 0,5Mb Następnie C466 64Ram Likom 17'' Riva TNT 2 32Mb i ewoluował na 128Ram, obecnie 256, nagrywarka, Sony G200 17'', mysz optyczna. W przyszłości może Radeon 8500 64Mb, Athlon 1,7XP, 256DDR- zbieram kase

23.01.2002
02:34
[18]

Azirafal [ Konsul ]

Taa. Zielone monitory, albo telewizor Junost podłączony do Spectrumy. Taa. Zapałka w magnetofonie, żeby głowicę ustawić, bo się gry nie wczytywały. Taa. Szybko jednak miałem Atarynkę z magnetofonem i pamiętam te modlitwy do wszystkich bogów, demonów i innego tałatajstwa, obiecując im duszę, siostrę (której nie mam), brata i co tylko mogli sobie zażyczyć, byle tylko RIVER RAID, albo lepiej SILENT SERVICE się wgrał. I potem kilkanaście godzin koszenia po raz 45 tysięcy balonikó, helikopterów, samoltów itp. itd. Potem była stacja dysków i pierwszy cRPG, nazywał się FANTASY. Celem gry było zaciukanie niejakiego J.R.R. Tolkien'a. Grałem w to tygodniami, ale tylko jeden jedyny raz go spotkałem i do tego wycofałem się z walki nie wiedząc, że to jest ten, który pozwoli grę skończyć. Aż przyszła pora pieców. Pierwszy to była 386 DX z 2 MB (szybko dokupione następne 2) i 80 MB dyskiem twardym.

23.01.2002
08:24
smile
[19]

Adamus [ Gladiator ]

Najpierw były automaty w salonach gier. Wiadomo, różnego rodzaju bilardy i jedna gra która kosztowała mnie majątek. Symulacja łodzi podwodnej. Coś niesamowitego. Biorąc pod uwagę że działo się to na przełomie lat 70/80 gra była kapitalna. Przed oczyma miało się okular peryskopu i patrząc przez niego na czarno-białym ekranie widać było płynące sylwetki okrętów, które należało zatapiać torpedami. Najwięcej punktów można było zdobyć trafiając ścigacz, od czasu do czasy śmigający skrajem ekranu. Zdaję sobie sprawę że teraz to jest śmieszna gra, ale wtedy samo dopchanie się do tego automatu było nie lada wyzwaniem. Natomiast w gry komputerowe pogrywam od prawie dwudziestu lat, z tego piętnaście "profesjonalnie", to znaczy od czasu jak sobie kupiłem własny "komputer" (nie wiem co prawda czy Timexa 48 można tak jeszcze nazwać, stąd ten cudzysłów przy słowie komputer), na początku 1987 roku. Przestałem wtedy być ograniczony tym, że kumpel śpioch, stwierdzał nagle, iż wczesna jeszcze godzina 2 czy 3 po północy zmusza go do zapadnięcia w letarg i chętnie by widział jak dokonuję ewakuacji z jego mieszkania. Dziwny był z niego człowiek, bo jak kiedyś okupowałem go przez tydzień, męcząc jakąś zręcznościówkę, to później długi czas udawał, ze go nie ma w domu:-))) Miał chłop farta, stary marynarz (w tamtych czasach to była niezła fucha) przywiózł mu z rejsu ZX Spectrum i czasami dał pograć innym (miał dobre serce i na szczęście dla kolegów nie bardzo go bawiło giercowanie). Właśnie u niego odkryłem grę która spowodowała to, że zostałem maniakalnym graczem. Dla niej zresztą kupiłem ten "komputer" za niebagatelna sumę jak na owe czasy 103.000 zł. Było to tak skromnie licząc koło trzech - czterech średnich pensji (jaką maszynę można by dziś kupić za cztery pensje?) Ciekawi Was pewnie co to była za gra? To była Knight Lore. Chyba pierwsza gra która oferowała pseudo trójwymiarową grafikę, Do jakiego gatunku ją można by dziś zaliczyć? Chyba do labiryntówek z elementami przygodowymi. Wcielaliśmy się w postać rycerza na którego zły czarnoksiężnik rzucił czar zamiany w wilkołaka. W dzień był człowiekiem a w nocy zamieniał się w tą krwiożerczą bestię. Mieliśmy czterdzieści dni i nocy na spenetrowanie labiryntu zbudowanego z ponad stu komnat, wypełnionego przeróżnymi stworami i zagadkami. Należało odnaleźć salę gdzie w wielkim garze warzył się napój, który pozwoliłby zdjąć czar z naszego bohatera, a następnie przemierzając korytarze odnajdywać składniki potrzebne do wykonania tej mikstury. Do dziś pozostaje pod wrażeniem jak programistą udało się stworzyć takie gry zajmujące tylko 48 KB pamięci. Spędziłem nad nią wiele nieprzespanych nocy i później niewiele gier potrafiło mnie tak uzależnić. Następną gra o której muszę powiedzieć i która ukształtowała mój światopogląd gier komputerowych był Dungeon Master. Wymieniłem w międzyczasie Timex'a na Commodore 64 a następnie na Amigę 500 z rozszerzona pamięcią do 1MB, (później była Amiga 600). Jeden z kolegów zareklamował mi właśnie DM. I znów były nieprzespane noce, penetrowanie lochów wypełnionych potworami, a do tego rysowanie mapy na kartce papieru w kratkę. Dzieki niej zostałem wielkim miłośnikiem cRPGów i pomimo tego, że od czasu do czasu lubię sobie pograć w jakąś dobrą strategię, przygodówkę czy grę FPP rzadziej TPP, już na zawsze zostanę zatwardziałym fanem tego gatunku gier komputerowych. W pewnym momencie okazało się, że Amiga zaczyna podupadać (niestety) a coraz więcej cRPGów wychodzi na pecety, w 1993 kupiłem pierwszą blaszankę, był to DX40 z 2MB RAMu, 1MB karta graficzną i 40 MB dyskiem ;-)))))), oraz czternastocalowym kolorowym monitorem, ależ na tym chodziła Ultima Underworld, miodzio :-))). Później tych pecetów było chyba siedem, albo osiem (obecnie TB1,33, GF 2PRO 64MB 512 MB RAM i 19" Iyama), ale zawsze królowały na nim (i będą ;-))) gry z gatunku cRPG. Mass(a --> Masz rację to był komputer i to były czasy:-)).

23.01.2002
08:35
[20]

Visus Augustus [ Konsul ]

jasny gwint to jest dopiero maniactwo :-))) ja sobie pierwszego kompa kupilem dopiero na studiach

23.01.2002
09:05
[21]

specjalista [ Generaďż˝ ]

1.ZX Spectrum- niestety jakies 8 lat temu ulegl samozniszczeniu 2.Comodore- stoi do dzis 3.pegasus okolo 5 lat temu 4.pentium200mmx-3 latka temu 5.celeron500--rok temu 6.celeron850--teraz 7. AMD 2.0- moze za pół roku

23.01.2002
09:06
[22]

maviozo [ Pretorianin ]

I. Atari 65 XE - stacja dyskietek California C2001 II. Comodore CDTV III. Amiga 1200 IV. PC K6 266-----> Duron 850, 196 MB RAM, TNT2 A pamiętam jedną z lepszych gier na Atari - Robo i Fred - polskie!!! Amiga - SuperFrog, Breattles PC - duuuużo A propo, czy ktoś używa jeszcze "antyków"?!

23.01.2002
09:10
smile
[23]

Cubituss [ Komputer ŚWIAT GRY ]

A oto moja historia ;) Zaczyna się ciekawie - mały Cubitussek, druga klasa podstawówki, mieszka na kampie Abu Ghraib pod Bagdadem (tak, TYM Bagdadem - rodzice budowlańcy na kontrakcie). Na wakacje do Polski ma wracać nasz mały Cubitussek, ale właśnie ma miejsce pierdyknięcie w Czernobylu i nie wraca - rodzice kupują mu, żeby się nie nudził, ZX Spectrum + oraz 3 kilogramy kaset. Cubitussek walczy ze Spectrumną długo - ulubione gry z tego okresu - Skool Daze i Match Day. Pierwsze zastosowanie technologii hotswap - Cubitussek podłącza na żywca interfejs Kempstona i zawiesza swoją Spectrumnę, na szczęście Spectrumna nie odmawia posłuszeństwa i po resecie dalej działa. Jest to okres, kiedy nerwy Cubitusska trzaskają jak postronki, ponieważ napis "Tape Loading Error" doprowadza go do szału. Lektura również odpowiednia - babcia z Polski przysyła Bajtki, do dzisiaj mam mapę Tir Na Noga z pierwszego numeru. Epizod ze Spectrumną zakończył się długo po powrocie do Polski. Następne było Commodore 64, ale niestety mało pamiętam z tego okresu gier - tylko jakąś taką grę hokejową, w którą grałem jak szalony. Trzeci etap - Amiga - również bardzo długi okres życia :). Ukochane gry - Monkey Island, Wings, Cinemaware Basketball (tak to się chyba nazywało), Panza Kick Boxing. Wielkie gry, wiele godzin spędzonych na podmienianiu dyskietek (Monkey Island 2 - 11 dysków :)) Jezu, ile to mnie forsy kosztowało ;)))). W tym samym czasie kolega dostał od ojca peceta - graliśmy na nim w Defender of the Crown, Sopwitha i Sokobana, a potem w Prince of Persia (skończyłem Prince of Persia bez straty życia, czas gry - 24 minuty, ktoś chce stanąć w szranki? ;))))) Czwarty etap - pecet - tatuś przyniósł z pracy, więc szybko Amisię spyliłem na giełdzie :) Noce spędzone nad XWingiem i Tie Fighterem, Day of the Tentacle i jeszcze milionem innych przygodówek... pierwsze podniecenie przy Quake'u... śmiech przy Duke Nukem... potem kolejne upgrade'y i stosunkowo późno - net. I to ostatnie uważam za najważniejszy etap komputerowej ewolucji. :)

23.01.2002
09:37
smile
[24]

dakota12 [ Ponury Milczek ]

Atari 65 Xe - 3-cia klasa podstawowki potem dlugio nic ... Amisia 500 Amisia 1200 - dluga zabawa - moim zdaniem najlepsze czasy giercowe to czasy amisi .... najwieksze zajwki, kupa nowych pomyslow itd ... az łezka kreci sie w oku a potem blaszak ... robudowywany co jakis czas of koz .. zasadniczo od zakupu niby ten sam komp ale nie zostala w nim nawet jedna stara śrubka .... :) zdroofka

23.01.2002
09:45
smile
[25]

chrzaszcz [ Pretorianin ]

U mnie zaczęło sie to wszystko w 1986 r., bowiem wtedy właśnie zakład fizyki jądrowej w Katowicach wzbogacił się o sprzęt najnowszej generacji: komputery ZXSpectrum 48kb (w większości). No i mój ojciec pewnego razu zrobił nam niespodzianke i na jeden weekend przyniósł to cacko do domu. Radości było wiele, ale musze dodac, ze nas, braci, było trzech (mali, spragnieni mocnych wrażeń) i każdy liczył te chwile w których dopchał sie do tego pudełka z gumowymi klawiszami. Kilkuminutowe wgrywanie sie kazdej gierki, a potem...eeeechhhhhhhhhh..... pierwszą grą jaką udało sie odpalić to była gra o poszukiwaniu skarbu w pirackim statku - "Booty". I byly inne, heh... osławiony Knight Lore, Atic Atac, Dan Dare, Fred, Galaxy.. czytywalo sie Bajtka w poszukiwaniu opisów gierek, zerkało na ceny komputerów...i czekało na kolejny weekend w którym ojciec przynosił do domu to cudo techniki... Az pewnego dnia, 24 grudnia 1989r. bodajże, dostalismy pod choinke Atari 130 XE, z magnetofonem i joystickiem. Własny komputer! I to Atari 130, a nie 65, a do tego XE! I było juz wiadomo ze Commodore to durna mydelniczka, he he. Ale znow sie czekalo na wgrywanie gierek, wlepiajac wzrok w licznik na magnetofonie, zwłaszcza gdy dochodzil do 100 jednostek (gra miala np.130). Modliliśmy sie zeby wgrało... Ten stan nie trwal dlugo, bo postęp przyszedł i zrobilismy male 'Ała' komputerowi i magnetofonowi - przerobiło sie go na TURBO. Cartridge wsadzilo mu sie w pysk i teraz gierki wgrywaly sie znaaacznie szybciej... na jednej kasecie, którą kupowalismy sie na cosobotnim 'spotkaniu graczy' w spółdzielczym domu kultury "Tęcza" (gdzie obok komputerowców 'spotykali' sie takze miłośnicy filmów video) było z 25 gierek. No i gralismy sie w Boulder Dasha, Zorro, Karakete...w gierki L.K.Avalonu: Robbo, Misje, Freda albo Lasermanie :)) Tak mijał nam beztrosko czas, ale cos juz było nie tak, bowiem ktos wydal piosenke o naszej ukochanej Atarynce, gdzie sugerowal ze jest wolna, potrzebuje więcej węgla i sie za bardzo przegrzewa. Utwór kończył sie sloganem: Powiesic Tramiela, powiesic Tramiela (dla niewtajemniczonych pan Tramiel stal na czele firmy produkującej Atarynki). Przelom nastąpił wkrótce. W Swięta Wielkiej Nocy roku panienskiego 1991 rodzice sprezentowali nam cacko: Amige 500. Starszy brat mial w zanadrzu przygotowany hicior, który mial nas oszolomic: intro do wyrąbistej strzelanki "The Killing Game Show". Jak zobaczylem tego robota, co podnosil sie z ziemi, wprowadzal w ruch swoje wielkie karabiny i dawal czadu... szczęki długo szukalem pod biurkiem... a jak znalazlem, to znowu mi wypadla, bo bracia zdązyli odpalic "The Shadow of the Beast 2". Tam to była muza.... Ja sszukalem swojej szczeki, a młodszy brat po tym jak uruchomili "Another World" szukał swojej, mrucząc pod nosem "Hrrrraa! Woo-czenga!Hrrrra!" po czym znalazłszy kwitował: "Ma suu-zła". 0,5 mb dodatkowej pamięci dokupilismy jak mi komp stwierdzil ze nie uruchomi Ishar 3 bo potrzebuje 1mb. Ale to juz byly takie czasy, ze coraz rzadziej siadywalem i gralem w to co preparowali na Amige... i kiedy bracia postanowili kupic A 1200 bodajze w roku 1996 - patrzylem na nich krzywym okiem - no bo po co? Wiekszosc ludzi kupowala juz PCty, gry powstawaly z myslą o PCtach, nieuchronnie nadeszła era debilnego kompa, ktorego technologie w przeciwienstwie do Macintosha udostepnili wszystkim. No i tak marudząc w koncu, w październiku 1997 roku kupilem za ciezko zarobione pieniadze Pentuima 166MMX, 32 MB ramu, chyba z 2,1 GB pamięci, nawet nie pamietam karty graficznej i dzwiekowej... Ale pamietam jak młodszy, okopawszy sie w bastionie starego, dobrego Commodore, krzyczal znad swej Amigi1200, ze ma w nosie głupiego PCta, i wcale go nie ciagnie...On gral w Alienbreeda 3d, a ja w Quake'a, on w odgrzewane jakies kotlety (Dungeon Master II), a ja HofM&MII, Carmageddon.... no ale kiedys dostalem w swoje łapy Diablo.... i jak zobaczyl tę gierke - nie minęly dwa dni jak poddal sie... niestety... A1200 wkrótce zostala sprzedana, za cash z niej kupilismy lepszą kartę dzwiekową, wiecej pamieci (drugie 32mb).... i chyba orzeszki i trzy paczki chipsów.... choc szkoda ze tak niezly komputer przegrywa z tak durnym piecem...:( W 99 sprzedalem kompa bratu co sie wyprowadzal, i przez jakis czas zylem sobie bez pieca, az w koncu trzeba bylo napisac magisterke, wiec w listopadzie 2000 uciulalem na Celerona 600, 64 mbRamu (teraz to jest 192), 16 GB HD, karta Riva TNT2, monitor 15tka. I jakos to sie toczy teraz. Ale najmilej wspominam te stare gierki, w ktore czlowiek mogl grac calymi dniami, przechodzic po pare razy... cykl Shadow of the Beast... Flashget... uronilem chyba nawet łzę oglądając zakonczenie do Another World...no i rewelacyjny Eye of the Beholder I i II (bo juz trzeci to na Amisie nie wyszedl, :)))))))

23.01.2002
10:02
smile
[26]

Owen [ ]

No to i ja coś skrobnę. Zaczęło się od Atari 800XL w roku bodajże 1984 czy jakoś tak. Wcześniej komputer tylko widziałem u kilku kolegów. W każdym razie byłem jeszcze w podstawówce jakoś w 3-4 klasie. No i potem bardzo długo nic się nie zmieniało. Aha, zapomniałbym o dokupieniu stacji dysków do mojego Atari, co było wielkim przełomem i wydarzeniem ze wszechmiar wiekopomnym Czasmi jeździłem ze starszymi kolegami do Warszawy na zakupy i uzupełnienie zapasów growych. Pamiętam do tej pory jak w niedzilę ptrzed wyjściem do kościoła zapuszczałem wgrywanie Raid over Moscow tylko po to aby wracając zobaczyć piękny napis LOADING ERROR. He, he, he. Potem było 286. Całe czarne z czarnym kolorowym (!!!) monitorem. Potworne działo jonowe mordercze dla oczu. Golden Axe, Elvira a potem Warlords. Noce nieprzespane i cały czas czerwone oczy. dalej historia toczyła się jakoś bardzo szybko. 386, 486SX, 486 DX2, P133, P200MMX z Diamond Monster 3D (to była kolejna wielka rewolucaj - zagrawałem się nocami w Mech Warriora 2 podrasowanego tak aby działał z openGL), P200MMX, Celeron 433 (zresztą męczę go do tej pory). Także z mojego punktu widzenia były tylko cztery sprzętowe rewolucje. Pierwsza - pojawił się komputer do grania. Druga - pojawiła sie stacaj dysków do komputera. Trzecia - pojawił się PC do grania. Czwarta - poajwiła się akceleracja 3D. Reszta to wtórne zmiany. Znacznie więcej rewolucji przeżyłem jeżeli chodzi o gry i to co oferują :-))) Ale to już inna historia. Pozdroofka

23.01.2002
10:13
[27]

JackusMaximus [ Chor��y ]

Krótko: ZX Spectrum, Atari, Amiga,...przerwa..., Celeron300.

23.01.2002
10:18
smile
[28]

massca [ ]

ehhh Cubi, w Skool Daze to bym teraz popykał :))))))))))

23.01.2002
10:18
[29]

dudek101 [ Konsul ]

kawal historii :))) atari XE VGS - kto wie co to jest ? przez pol podstawowki, dostarczyl mi niezapomnianych wrazen podczas pracy z magnetofonem (a jeszcze wczesniej bez - bo jak kupowali mi kompa to akurat nie bylo magnetow ani stacji w sklepie), dzis doceniam wielki wplyw rozklekotanego xca12 na swa wyobraznie i umiejetnosc konstuktywnego myslenia (przy wczytywaniu tej tasmy trzeba polozyc na klapke 3 kasety, przy tamtej 2 kasety + popielniczke, a do jeszcze innej trzeba wypieprzyc klapke, do kolejnej przestawic glowice (a kaset w okresie "swietnosci" mialem kilkaset, pozniej troche mniej - turbo) potem napalilem sie na amige500 (w ogolniaku), ale jak uzbieralem troche pieniazkow to staruszkowie podbuntowali mnie na pc, czemu nie ? monitor, twardy dysk 52MB, drukareczka, 2MB ramu, 386SX@25MHz, SVGA (512kB) - zyc nie umierac, troche mnie szlag trafial z beeperem, wiec szybko postaralem sie o karte muzyczna - to byl odlot, nie wiem co mi odbilo ale kupilem SBPro, niby nowsze SB i w stereo, ktore dopiero weszlo do sprzedarzy, ale chyba tylko w w-wie bo kupowalem karte w bialymstoku, gdzie musieli specjalnie sciagac ja dla mnie :))) - kosztowalo toto od cholery i troche (prawie tyle co kolorowy monitor 14 cali !!!) ale jak odpalilem wing commandera 2 to szczena mi opadla tak to moje kochane 386 przezylo ogolniak bez wiekszych modyfikacji (dalej sobie zreszta "zyje" chociaz zwykle lezy na polcew czesciach) na studiach zaczalem sie bawic troche wiecej kompem - wiec trzeba bylo conieco go rozbudowac, no to co? polazlem na gielde i kupilem najwiekszy z mozilwych twardzieli (caviar 1.6 GB!!! wow) i wpakowalem go do komputera kompla z pokoju w akademiku (moj wtedy jeszcze byl stal domu) no i mielismy w sumie 2GB miejsca - nasz pokoik byl skladnica gier na przynajmniej pol akademika - zadko kiedy do komputera kumpla podczepione bylo mniej niz 3 dyski (cd-rom'ow prawie jeszcze nie bylo, a nagranie plytki CD kosztowalo min. 50 zeta !!!) no i cholera mnie brala ze nie bylo jak grac :))) wiec sciagnalem pozniej swoj sprzet (386) niestety moj nowy wspanialy dysk nie ruszyl z miejsca wiec trzeba bylo co nie co zmienin bebechy i tak stalem sie posiadaczem superszybkiego procka K5 90MHz z poczatkowo 8MB ramu, chwile pozniej 16MB a w wakacje 32MB zeby sie lepiej gralo. ten komputer w miedzyczasie zmienil plyte z ??? na asusa, dysk z 1.6 na 3.2. (zeszta chodzi on do dzis u rodzinki !!! tyle ze z k6 233, i twardym 15GB) kolejny blaszak (liczac obudowy) to bylo k6 233 (pozniej zmienione na k6 2 400MHz) riva128 (ostatecznie gforce2mx) 64MB ramu (pierwszego dnia bylo 32MB ale q2 beznadziejnie chodzil w opengl'u, pozniej skonczylo sie na 128MB) twardy 3.2 (potem 13GB) fajne to byly czasy - gierczenie po sieci w kolejnym akademcu, aha nawet dorobilem sie nagrywarki (x2) a jakis rok temu kupilem nowa obudowe (lacznie z bebechami, a k6 pojechalo do rodzicow) i teraz mam pIII, plytke abita gforce2 (do k6 wrocila riva128), duzo ramu :))) duzo miejsca :))) (teoretycznie bo i tak sie zapcha) i duuuuuuuuzy, tyle ze z tego kompa niewiele juz korzystam :((( i wiekszosc czasu spedzam przed badziewiem w pracy o k.... ale tego wyszlo duzo !

23.01.2002
10:20
smile
[30]

Mariooshus [ Pretorianin ]

Commodore 64 Amiga 500 PSX-drugi PSX-trzeci PSX (hehe, żaden mi nie padł :-) 486-P166-C366-teraz Duron800@950 podsumowanko: - najlepsze czasy - Amiga 500 :-))) - największe wrażenie "graficzne" - PSX (trzeci wymiar w Tekkenie w 50 klatkach/sek.)

23.01.2002
10:22
smile
[31]

zarith [ ]

massca --> musze powiedzieć, że Cię przebijam... zacząłem od timexa 1000 (amerykańska kopia zx81 z 'światłoczułą' klawą), potem zx48, 128+, c64 (z 10 lat go miałem :-), 386dx/40, 486 dx2/50, 486 dx4/133, p100, p200mmx, c400. Ale zmieniam niedługo (najpierw grafa, marzy mi sioę radeon8500) na c1200 (tualatin)

23.01.2002
10:31
smile
[32]

pedziwiatr [ Pretorianin ]

Nie chce mi się dużo pisać, więc będzie krótko: 1.Nie pamiętam dokładnie kiedy, bo było to tak dawno: Atari 400XL, modlitwy i czary odprawiane nad i z magnetem by wczytywanie z magneta się powiodło :), pierwsze programy w BASIC-u, i tak przez parę lat 2.Pierwszy wyjazd na Zachód zaowocował pierwszym piecem: 486SX 25 mhz 1 mb grafa 120MB dysk [Pamiętam, jak musiałem go kompresować by pograć w niektóre gierki pod koniec użytkowania(chyba heroes2)] .Po 1,5 roku dokupiłem CD-Rom 4x i kartę muzyczną(OPTI jakieśtam) 3.Unowocześnienie do P150, 32MB ram reszta rupieci została w środku 4.Elsa Victory Erazor, potem kompleksowy upgrade: k62 300mhz 64mb pamięci dysk 4GB i internet w akademiku 5. Od niemal roku Duron 700+GF2MX+40GB dysk+392MB ramu A wspomnienia straconych na granie dni i nocy zostawiam sobie na czas, kiedy już nie będę mógł/chciał grać

23.01.2002
10:39
[33]

griz636 [ Jimmi ]

Czy ktoś wie co to było "Mapasoft" :)) to własnie tam młodziak Griz zapierniczał na piechote po gierki na ZX48, na rowerze po gry na 130XE i c64 i na motorynce już po dooma :)

23.01.2002
11:19
[34]

Mr_Baggins [ Senator ]

Najpierw było Atari 800 XE tak, tak, wszyscy mieli 65XE a ja 800. Do tej pory nie wiem czym się różniły. Z magnetofonem, a jakże! Pamiętam też moją pierwszą grę - Caverns of Eriban, taka kosmiczna labiryntówka. Zaraz potem ninja i wiele, wiele innych. Potem nastała era turbo i kaset z setką gier. Pamiętam to dokładne przewijanie taśmy, wgrywanie loadera. Miód. Niestety przyszła fascynacja automatami i rozczarowanie, że na Atari nie ma Double Dragon, Golden Axe, itp. A to co jest zdecydowanie różni się grafiką. No to się przerzuciłem na Commodore, i to nie byle jakie, bo 128D, które wyglądało jak PC. Niestety było to zaraz przed tym, jak wyszły pierwsze Amigi. Kumple z Amigami pytali: po co kupiłeś tego złoma? I mieli rację. Ten komputer miałem chyba najkrócej ze wszystkich. A grać to chodziłem do kumpli z Amigami: North & South, to była gierka... Potem dostałem Amigę z 1mb pamięci, z czasem monitor. To już było coś: mnóstwo gier, piękna grafika i dźwięk. Pecety ze swoim princem wyglądały wtedy jak ubodzy krewni. Grafika cga nawet nie umywała się do Amigi. A potem nastała informatyka w liceum i smutne rozczarowanie: pan profesor stwierdził, że Amiga to nie komputer. I nastał PC, 386DX szybko zamieniony na 486DX, potem P133, P266 i obecny Athlon 1.4, 500mb RAM, Geforce 2 GTS, 60 GB Hdd. Na razie starcza na wszystko, ciekawe jak długo?!

23.01.2002
12:33
[35]

tramer [ ]

Mapasoft? mówisz o tym sklepiku z przegrywalnią na zapleczu obok klasztoru nad wisłą? hehe, jeździłem tam (a raczej chodziłem, mieszkałem po drugiej stronie wisły) dość często ;-)

23.01.2002
16:42
smile
[36]

Slawekk [ Senator ]

Witam wszystkich starych wyjadaczy Ja wystartowalem gdzies tak ok 1984 roku u kumpla ktoremu ojciec kupil najpierw ZX81 a potem rewelacja ZX Spectrum. Swojego Spectrusia kupili mi rodzice chyba 1985 roku w Pewexie za ogromna jak na owe czasy kwote 125 dolarow, a pozniej nie mam duzo czasu wiec pomine reszte. Nie wiem czy koledzy pamietaja, ale byl w TV taki program SONDA, prowadzilo go dwoch mistrzow gatunku Kaminski i Kurek i chyba ten drugi pokazal w telewizji ZX Spectrum. Boze jak on opowiadal o komputerach i gierkach ktore sam wklepywal z zachodnich najczesciej angielskich czasopism. Sluchalem go z otwarta japa i chyba juz nigdy potem, niczego tak nie pragnalem miec na wlasnosc. Mysle ze wlasnie Kurkowi (niestety zginal on z kaminskim w wypadku ) zawdzieczam te -3,5 dioptrii i setki godzin spedzonych przed monitorem, ouuups najpierw byl to telewizor. BTW od czsu Sondy nie bylo lepszego programu popularno naukowego - mlodsi zazdroscie.

23.01.2002
16:53
[37]

_arsenic_ [ Pretorianin ]

1. ZX Spectrum 2.Comodore 3.Amiga 1200 4.PC...któty po wielu unowocześnieniach osiągnął poziom: AMD duron 700, GeForce 2 MX, 392MB ram i nieszczęsny 6gb dysk (muszę go zmienić)...w sumie bardzo podobny do kompa pedziwiatra...

23.01.2002
17:54
[38]

Diego [ Legionista ]

1) 1990 C64 2) 05.1997 PC Cyrix 120 MHZ 16 MB RAM 1,2 GB HDD 3) 02.2001 PC Athlon 1 GHZ 128 MB RAM RivaTNT2 32 MB 30 GB HDD z wersji nr.2 ostał się tylko monitor i głośniki ...

23.01.2002
18:30
[39]

Misior [ Konsul ]

A grał ktoś w "kolony", albo w "przemytnika" na atari ???

23.01.2002
18:33
[40]

bartek [ ]

Ja pierwszego koma dostalem 4 lata temu, opisze jakie zmiany w nim zaszly w tym dosc krotkim czasie: Plyta glowna: gowno - MSI K7T266 Pro2 Procesor: Celeron 333 - Athlon 1400 Mhz Grafika: AGP 4 mb - GeForce 2 GTS Pro Deluxe Asus 64 mb (+okularki 3D) Ram: 32 mb ram SDR - 256 mb ram DDR Muzyka: zintegrowana - SB Audigy (ta szybsza nie wiem jaka jest pelna nazwa) Monitor: Samsung 15' - Compaq P110 21' Naped: LG x32 - LG x48 Przegrywarka: Mitsumi x2/x1/x32 - LiteOn x24/x10/x40 +naped DVD Pamietam jak wujek sadzal mi pierwszy raz WIN95 pokazalo sie ze skonczy za 45 min. a On na to: "Ja piernicze, ale cudko!". Wczoraj robilem re-install Windy98SE na nowym procku zmiescilem sie w 7 minutach...

23.01.2002
21:18
[41]

ejacek [ Pretorianin ]

Misior --> a jakze gralem w jedno i drugie :) z tym ze bardziej pamietam przemytnika i czaro-biale kolorki (popraw mnie jesli sie myle) Slawekk --> pamietam Sonde, nie bylo lepszego programu, nawet Beyond 2000 na Discovery nie dorasta mu do pięt... ehhh szkoda mi tych dwoch... ciekawe o czym teraz by byla Sonda :)

23.01.2002
21:33
smile
[42]

Piotrasq [ Seledynowy Słonik ]

1) ZX Spectrum + 2) Amiga 500 3) Pentium 200 MMX --> Celeron 400 --> PIII 600 Soyo --> Atrend --> Asus P3C 2000 Tseng+Voodoo2 --> Elsa Erazor x --> Leadtek WinFast Titanium 200 Soundblaster 16 --> Live --> Audigy CD Samsung x24 --> DVD Pioneer 116 x16/x40 Samsung SyncMaster 15' --> Samsung SyncMaster 900 NF 19' Quantum 2 GB --> Seagate 4 GB --> Seagate Barracuda III 30 GB I to by było na razie tyle...

23.01.2002
21:50
[43]

TeadyBeeR [ Legend ]

Ja zaczynalem bardzo wczesnie.Zaczelo sie w przedszkolu (nie pamietam ile sie wtedy ma lat 6,7,8 ?). Dostalem od babci z USA wspanialego Atari 65XE.Jako , ze kumple na osiedlu nie mieli kompow jeszcze to konczylo sie tak,ze jak ojciec pozwolil podlaczyc ataryne do TV (nie mialem jeszcze swojego TV) to sie zaczynala jazda...czyli siedzenie cichutko nad magnetofonem.Pozniej nastopily przelomowe zmiany czyli...Atari TURBO !!!No i teraz z magnetofonem bylo fajniej ,bo trzeba bylo sie bawic regulacja glowicy. Nastepnie przez dlugi czas bawilem sie ta atarynka.Pewnego dnia kumpel zaprosil mnie do domu,a tu stal piekny :) PC 386SX (o ile dobrze pamietam).Po szkole zawsze szlismy razem do kumpla (mieszkal w tym samym bloku co ja) i gralismy w STUNTS'a.Pozniej probowalem namowic starych na Amige 500 ,ale nic z tego nie wyszlo.Jakos w tym czasie bylo mdne miec Pegasusa wiec i ja go sobie kupilem (jakis nowy , bardziej nowoczesny :) model ).No i po wielu naleganiach wybralem sie z ojcem do Optimusa i kupilem swojego pierwszego PC.Byl to high-endowy sprzet :).P75 + 8mb ramu +cd-romx4+klon SB Pro + jakas karta grafiki 1mb.Pozniej dokupilem jeszcze 8 mb ramu. Jakis czas temu(ze 3 lata) wymienilem procka na K6 - 2 350 MHz +64 ramu + rifa TNT 16mb + nowy dysk.No i do tej pory jade na tym sprzecie (dokupilem jeszcze troche hdd + drukarka itp.). Jednak juz w lutym zaszaleje i wydam kase ,ktora zbieralem przez dlugi czas i kupie jakis super-hiper-power-wafel-sprzet,ktory....za pol roku bedzie juz standardem :(.

24.01.2002
14:14
smile
[44]

sliva [ Chaotyczny Dobry ]

Witam! U mnie się zaczęło w szkole. Byłem wtedy w 5 czy 6 klasie i na "Pracy Technice" graliśmy na Timexach w Mur i inną gierkę, co się kwiatka chodowało i przed insektami broniło, a na każdego insekta był inny specyfik, który leżał zawsze tam gdzie nie trzeba itd. itd. Stało się iłyknąłem bakcyla :-) Był to rok bodajże 87... Później załapałem się na kółko komuterowe do MDK (!), czyli Miejskiego Domu Kultury, gdzie oczarowały mnie Atarynki i te wspaniałe gry. Pod koniec ósmej klasy, me marzenia się spełniły i zostałem posiadaczem Atari 800 XL! Pamiętam, że pierwszą grą, którą udało mi się wgrać był River Raid, którym już wtedy rzygałem po tym kółku, ale i tak telewizor okupowałem cały dzień. Po zakupie drugiego telewizora moim radochom nie było końca :-) Z tych czasów najmilej wspominam Silent Service, F15, Road Race, Bruce Lee, gry Avalonu: Robbo, Misję, Freda i Lasermanię. Gdzieś po roku zmieniłem komp na c64 i katowałem w inne gierki: Giana Sisters, Dizzy, Spikey In Transylwania, Creatures i wiele, wiele innych. Aż nadszedł ten czas kiedy do mojego domu zawitała "przyjaciółka", czyli ukochana wtedy przez wszytskich Amiga 500. No i zaczęło się... Odkryłem wtedy Beholdery, Ishary i inne roleplaye, które są najbliższe memu sercu do dziś. Poznałem co to znaczy czekać na wydanie gry (Ishar III). Wtedy także odkryliśmy z kumplami pierwszy multiplayer! Były to dwie gry, nad którymi spędziliśmy mnóstwo czasu i wypiliśmy mnóstwo jaboli :-) - Hired Guns i Worms. Kto grał ten wie o co chodzi :-) Na peceta przesiadłem się późno, w okolicach P133, którego resztki do dziś są w moim komputerze. Po wielu zmianach hardware'u teraz mam C500 i staram się odrobić zaległości z odtatnich lat, bo jeszcze do grudnia sercem mojego sprzętu był P200 :-) Pozdrawiam!

24.01.2002
14:59
smile
[45]

mosquito [ Centurion ]

1:) C64 2:) Amiga 600 3:) P200 64MB, grafa 2MB , SB , HDD1,7 , monitor Acer 15 obecnie : PIII800, 512MB , 20HDD, GF2Ti i jakoś jeszcze działa

24.01.2002
15:01
smile
[46]

mosquito [ Centurion ]

1: )C64 2:) Amisia 600 3:) P200, 64Ramu , twardy 1,7; grafa 2MB;monitor Acer 15" teraz : PIII800, 512ramu, 20HHD, Gf2Ti 64MB;LG17; i jakoś idzie zreasztą amisie mam do dziś :-))

24.01.2002
15:15
smile
[47]

Yoghurt [ Senator ]

Naprawdę świetny wątek, od razu wspomnienia....Przeczytałem wszystko i tak mnie to skłoniło do opublikowania swoich dziejów z komputerem u boku.... Przenieśmy się w rok 1990. Niejaki Yoghurt, urodzony 4 lata wcześniej odmóżdża się się przed wspaniałym telewizorem RedStar (10 kanałów! Ludzie, to był sprzęt!), jako jedno z pierwszych dzieci w Polsce zostaje nakarmione przez swoich kochanych rodziców pierwszym przejawem kapitalizmu i globalizacji w naszym kraju- poszła armia radziecka, rozpadło się ZSSR, to do Polski przybył McDonald. Tak tak, Yoghurt od najmłodszych lat był szpikowany tym świństwem i tak się uzaleznił (choc po nim tego nie widac)....Ale wpadł także w inny nałóg. Pewnego dnia tatuś przyniósł do domu spore kartonowe pudło, na którym Yoghurt jąkając sie przeczytał: Black Bo...Boks....... Tatuś wyciągnął wielgachną czarną skrzyneczkę i cos, co wprawiło małego Yoghusia w osłupienie- wyciągnął podłużne coś na podstawce. Yoghuś od razu przeczytał...Jojstick. Chwycił to coś w swe drobne łapki i po 5 minutach odkrył mniej więcej, jak to działa. W tym czasie tatunio podłaczył kabelki pod RedStara, wcisnął jeden (z trzech) przycisków znajdujących się na pudle, błysnęło, prychnęło, a na ekranie pojawiło sie: Black Box,a potem zaczęły w pieciosekundowych odstępach migać jakieś obrazk. Uojciec wytłumaczył małemu Yoghurtowi, co trzeba robić. -Patrz synku, to są takie gry- jak hcesz zagrać w jakąs, to przyciskasz taki przycisk, gdy na ekraniku się ona pojawi. Rozumiesz? -aha.... -To miłęj zabawy...-Po czym rozsiadł się wfotelu by popatrzyć, jak jego synalek sobie poradzi z tym cudem techniki. Yoghurt patrzył na ekranik, co sie poajwi. Przycisnął na chybił trafił. Naz ekranie pojawił sie mały policjancik, w tel był supermarket, a przed policjantem uciekał złodziej. Yoghuś wpadł po krótkim zastanowieniu, ze trzeba dorwac złoczyńcę. Ruszył manetką dzoja w lewo i z zachwytem patrzył, jak jego ludzik biegnie w lewo. Przycisnął fajer. Ludzik podskoczył. Yogh zagłębił się w skomplikowaną fabułe gry, doganiając złodzieja, przechodząc do nastepnej planszy, tam byóło juztrudniej- latały wóżki i samolociki zabawki. Yogh przeszedł do 7 levelu, aż stwierdził, ze czas zagrać w coś innego. Podczas migania ekranów zaciekawiło go kółko otwierające paszczę i pożerające kuleczki w jakimś labiryncie. Przycisnął start. Wtedy to zagłębił sie w skomplikowany sześciokolorowy swiat pacmana. Przez następne dwa lata zakatował dwa dżojstiki i przeszedł przynajmniej połowę gier nz BlackBoxca (a było ich dużo)...Wtedy w jego szóste urodziny dostał od ojca prawdziwy cud techniki- ATARI 65XL z magnetofonem i zestawem CZTERECH kaset z grami, w tym z oryginalną kasetą "Miecze Valdgira". I do tego DWA dżojstiki. Od razu pobiegł do swoich dwóch uroczych sąsiadek, które znał od urodzenia, a które były w jego wieku (no, jedna dwa lata starsza, szpanowała chodzeniem do szkoły) i wsadził kasetę z napisem ZORRO do magnetofonu. Po kilku próbach wgrania czegokolwiek (najmniejszy ruch kończył sie napisem na ekranie- Error..) Minęło pół godziny, wreszcie pojawił się ekran tytułowy. Wszyscy z osłupieniem patrzyli na te niesamowite, dwuklatkowe animacje i tą bogatą paletę DZIESIĘCIU (!) kolorów. W końcu, po dniowych zmaganiach współnymi siłami trójak przyjaciół przelazła zorro. Potem sama mamuśka Yogha wciągnęła się w nałóg, gdy Yogh pokazła jej najkultowniejszą grę wszechczasów- RIVER RAID! Yoghurt z zazdrością patrzył, jak jego własna mamuśka dochodzi do 200 planszy, gdy on sam ledwo przechodził do 100.... Wtedy to rozpoczeły się walki o dostęp do komputera. W końcu tatunio przyniósł prewnego zimowego dnai coś niesamowitego- KARTRIDŻ z mechanizmem TURBO do ATARI. Zwało toto się oskar i przyspieszało ładowanie gierek. Teraz można było spokojnie zdążyć TYLKO zaparzyć herbatę, a nie zjeśc obiad wraz z kolacją, co pozwalało częściej korzystać z atarynki. Az wreszcie po skatowaniu tuzina dżojów na river raidzie i pole position niezawodny don padre przyniółs kompa wszechczasów- AMIGĘ 500! W między czasie zdążył doszczętnie skatować pierwsze NINTENDO, an ogromniaste kartridże, oraz popsuł koledze Segę Megadrive, waląc w nią oszalale, gdyż zginął w ostatniej planszy Sonica. Yoghurt miał wtedy osiem lat. Od razu zakochał się w tym komputerze. Ponieważ w tym samym czasie jego kolega także dostał amigę, rozpoczęła się mania grania. Pożyczali sobie gry, razem nawet qybrali sie (pod opieką tatunia Yogha) na giełde, by kupić wspólnie gę...... Zakatowali kilkanaście dżojstików na Mortal Kombat I i II, super froga prześli wspólnie kilkanaście razy,az dostali niesamowite dżojstiki- SCORPIONY! Wtedy gra rozpoczęła sie na maksa, skorpiony to było cos. Nie wyrób ruskich z bazaru, specjalnie sprowadzane były z niemiec do sklepów i tylko tam można było je kupić.... Prztrwały dwa lata. Początek klasy trzeciej podstawówki. Yogh i paru kumpli zagrywają sie na Amigach odpowiednio dopalonych dodatkowymi megabajtami.... I wtedy Yoghuś, dostaje coś niesamowitego- PC 386 z nieśmierttelnym przyciskiem TURBo- przyspieszającym jego działanie do magicznej prędkości- 33mhz! O tak, to była maszyna. Od razu w ruch poszły giełdowe gry- alley cat, defend alamo (wtedy zaczęła się Yoghurtowa miłość do strategii), Mortal Kombat II (ładniej wyglądał na PC!)...... Potem dorwał Prince of Perisa- nie spoczął, póki jej nie skończył. To była gra, oj tak! Kolega przyniósł mu grę- Robinsons Requiem.... I wtedy Yogh odkrył swe powołanie- maniactwo cRPGów (wtedy jeszcze takie pojęcie nie istniało)..>Dorwał się do Ishara I, II i III.... W tuym czasie4 zdążył upgradeować kompa do maszyny kosmicznej- 486 DX/2 60mhz! Szalał. Na gwizdkę dostał Mortala III i zapraszał zazdrosnie patrzących na PeCeta kumplia na turnieje. Wtedy też kumple nie mogli pojąc, jak na czymś takim jak błyszczący tależyk niewielkiej średnicy może zmieścić się o wiele więcej niż na amigowej dyskietce... Tak tak, Yoghuś poprosił tatusia o CD-Rom. Dostał go wraz z mortalem pod chinkę. Przeczytał prędkość- x4! Cóż to był za szał. Do roku 1996 zdołał przejść już kilkanaście gier, w tym pierwszą i deugą cześć monkey island, hooka, day of the tntacle, Ishary, Beholdery, Lands of Lore, Sam & MAx i full Throttle, Little Big Adventure.... Odkrył w sobie zamiłowanie do przygodówek i zaczął je traktowac na równi z RPGami.... Dzięki nim także nauczył się nieco jezyka angielskiego, co zaowocowało w pryzszłości.W roku 1996 znów upgradeował kompa- do czegoś, co zwało sie Pentium 75! Dokupił także kartę muzyczną, która trwała dzielnie do...roku 1999! A był to SoundBlaster 16- najbardziej uniwerslana karta muzyczna, jaka kiedykolwiek powstała! Grafika SVGA pojawiłą sie wraz z era pentium. Ci, którzy jeszcze mieli Amigę, a którzy krzyczeli, że PC czeka rychły koniec, coraz bardziej zaczęli się skałniać w stronę tych maszyn, swoje dawne przyjaciółki ze łzami w oczach zaczęli odstawiać na strych. Rok 1997- Yoghurt ma lat 12. Wydana zostaje gra wszechczasów- Fallout. Yogh kupuje tą ge, skłoniony wielce pochlebnymi recenzjami w pismach komputerowych.... Opłakując upadłego rok wcześniej To Secreta kupuję nowe pismo na rynku- CD Action, zachęcony dodatkiem jakiego nigdy wcześniej nie spotkał- CD na okładce. Pierwszy numer mile go zaskakuje. Wtedy to znajduje na płycie ShareWareową wersję gry, która wciąga go na spory okres czasu- Duke Nukem Forever. Cały czas upgradeowany komputer osiąga już nieosiągalne dla najlepszych amig prędkosci- posiada w bebechach Pentium 166 MMX..... Yogh coraz bardziej się wciąga, przypomina już nałogowego komputerowca- baldziuteńki, wychudły.... A dziwne, bo nie nosi okularów po dziś dzień...... Dzieli czas pół na pół nauka-komputer..... katuje coraz to nowsze RPGi i Przygodówki, przechodzi całego Panzer Generala, Allied Genrala i Panzer Generala II.... Parenascie przygodówek na jego koncie.... Kupuje Baldurs Gate I.... jego komp to już prawdziwy terminator- wynalzaek zwany 3d FX kosztuje go dużo, oszcżedxza nań pół roku, ale go ma..... Teraz nikt mu nie może naskoczyć. Yogh zdradza Duke'a z Quaie'iem...... Kupuje coraz więcej gier oryginalnych, opuszczaąc giełdę i stadion dziesięciolecia na dobre..... Morduje swych kumpli w Wormsach i Quakeu podczas gry w sieci. Jego wrażenia- opad szczeki. Jest wtedy rok 1998, czerwiec. Jego pierwszy modem...... trzecie uzależnienie Yogha NET...... Historia Yogha ciagnie sie po dziś dzień, dziś sam śmieje się z tego, że kiedyś zachwycał sie możliwościami Pentium 75 i wybulił na niego tyle, ile dziś kosztuje gigahercowy procesor..... Firmy upadały, powstawały, padł Secret Service i Gambler, nie ma już 3dFXa, komputery domowe mają moc obliczeniową około 600 razy większą niż komputer który wyniósł człowieka na księżyc (zresztą, kalkulatory mają jakieś 50 razy większą:)), ale jedno sie nie zmieniło- Yogh....Podrósł, zmężniał, a jednak andal czasem pójdzie do iwnicy i przetrze kuż w miejscu, gdzie są napisy- NINTENDO 8BIT, AMIGA 500, ATRAI 65XL....Black Box został pochowany ze wszelkimi honorami , jegfo cześci andal spoczywają w jego oryginalnym pudełku...... Ciąg dalszy na pewno nastąpi

28.01.2002
01:40
smile
[48]

tramer [ ]

w związku z artykułem sentymentalnym (heh) a i z różnych pobudek dodatkowo, beszczelnie odświeżam wątek ;-P piszcie, piszcie dalej - interesujące :-)

28.01.2002
22:01
smile
[49]

mosquito [ Centurion ]

a tak w ogóle to sie tak rozczulacie :-)) chceta pograc na C-64 atarkach i amisiach? sciągać emulatory i jazda !!!

28.01.2002
22:39
[50]

Fantazyoosh [ sałatka z pora ]

mosquito --> Święte słowa, ostatnio więcej gram na emulatorach, niż w pecetowe produkcje.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.