GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Agresywny pies

26.03.2004
14:36
smile
[1]

Tomuslaw [ Konsul ]

Agresywny pies

Witam.

Mam 17 lat, a moja Bella (suczka, owczarek niemiecki) 2 lata. Wczoraj szedłem sobie z nią wieczorem (ok. 20.00) na spacerze, aż tu nagle, zza skrzyżowania wyskakuje pit bull (suka). Rzuciła się na Bellę. Nie wiedziałem co robić, po prostu widziałem, jak moja suczka próbuje na smyczy i w kagańcu (tamta nie miała ani tego, ani tamtego) wokół mnie. Pisnęła. Przeraziłem się. Może została pogryziona?! Wystraszyłem się... po iluś sekundach facet jednak wziął swojego psa (tak, facet 20paroletni) na smycz i poszedłem czym prędzej dalej. Bella na szczęście nie miała żadnych ran.

To, co opisałem było dla mnie szokiem. Zawsze sądziłem, iż w takich sytuacjach po prostu chwycę psa (tamtego) za kaganiec, czy też swojego psa "na barana", albo zasłonię. Tymczasem byłem w takim szoku, iż nie mogłem się ruszyć. Kiedy właściciel pit bull'a wziął swojego psa chciałem krzyczeć "Ty skur*********", czy też coś podobnego, jednakże nie powiedziałem tego nie tyle ze względu na lęk przed nim, a przez niemożność powiedzenia czegokolwiek... nie byłem w stanie niczego powiedzieć.

Dzisiaj byłem z psem na dworze koło godziny 14.00 (niedawno) i gdy wychodziłem... bałem się. Kiedy wracałem ze spaceru zauważyłem jakiegoś psa (kundla najprawdopodobniej), który biegł do mnie i do mojej suczki. Był chyba z 30m od nas, a mimo to, jak go zauważyłem krzyknąłem "Jezus, kolejny pies!" i zacząłem szybkim chodem iść do domu (pies ten miał właściciela w moim wieku, może rok starszego, który go wziął na smycz).. nie wiem, czy chciał się bawić, czy to był pies czy suka, czy może chciał podbiec, by powąchać, czy też poczuł (z 30m?), że moja suka ma cieczkę... w każdym razie bałem się.

Serce biło mi w tych dwóch przypadkach dwukrotnie. Mimo zaczynam bać się chodzić z psem. Facet z pit bull'em mieszka w moim bloku (ale w innej klatce schodowej) i nie raz zdarzały się jakieś "spory", ale nie do tego stopnia... jego suka ma bodajże rok, także boję się co będzie dalej, jak będzie starsza, a co za tym idzie - agresywniejsza.

Czy nie wie ktoś, co mogę zrobić w tych wypadkach? Naprawdę boję się, czy mój pies nie zostanie zagryziony.

Z góry za wszelką pomoc dziękuję :(

26.03.2004
14:39
[2]

Soulcatcher [ Prefekt ]

Tomuslaw ---> teraz pomyś sobie jak czuje się człowiek idący z małym dzieckiem do parku gdzie grasuje pluton piesków ze swoimi panami :)

26.03.2004
14:42
[3]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

dlaczego twierdzisz ze pies z wiekiem staje sie agresywniejszy???

26.03.2004
14:43
[4]

cicha woda brzegi rwie ... [ Konsul ]

czy to przypadkiem nie zalezy od zachowania jego pana jaki pies bywea , a nie od wieku ?>

26.03.2004
14:59
[5]

gregol [ Junior ]

jak jeszcze raz zobaczysz tego koleśa z psem to albo zadzwoń na policje lub straż miejską (moze przyjadą) albo skombinuj gaz. To zobaczysz jak szybko pan przybiega do psa! uwierz bardzo szybko

26.03.2004
15:01
[6]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

gregol----->z tym gazem to bbaaardzo glupi pomysl...

generalnie czesc winy lezy po stronie takich ludzi jak ty...bo nie reagujesz...tlumaczysz sie szokiem. trzeba zwracac ludziom uwage na to ze powinno sie prowadzac psy na smyszy i w kagancu.

26.03.2004
15:02
[7]

sasquath_ [ Pretorianin ]

wyszkol psa na killera! moj kolega tak zrobil z owczarkiem niemieckim. pies jest spokojny i super sie slucha ale jak powie bierz to nie ma ze boli. po paru pokazowych akcjach wszyscy inni spacerowicze z pieskami przechodza na druga strone ulicy.

26.03.2004
15:03
[8]

xanat0s [ Wind of Change ]

Albo z nim porozmawiaj. Sam mam problem z agresywnym psem (moj zaczyna szczekac i rwie sie do bitki z kazdym psem :/) i wiem co czujesz. Nieraz gryzl sie z wilczurem (moj to czeski terier, czyli nieduzy).

Mam kilka rad:
1. CIAGLE sie rozgladaj. Tylko widzisz psa - spieprzaj jak najdalej
2. Jak jakis pies bedzie chcial zaatakowac twojego to blokuj go noga.
3. Albo bierz psa na rece i odejdz z tamtad.

26.03.2004
15:06
[9]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

juz widze jak koles zaiwania po ulicy z wilczurem na rekach:)))))))

ludzie nie popadajmy ze skrajnosci w skrajnosc...co ja mam sie bac na spacer z psem wyjsc?? kwestia zachowania pewnych od dawna juz ustalonych regol...

26.03.2004
16:08
[10]

Tomuslaw [ Konsul ]

gregol:

wiesz, może jeszcze być tak, że facet się zdenerwuje na mnie (wygląda na takiego, co to by przywalił każdemu, jak tylko można)

ILEK:

wierz mi, iż chciałem to powiedzieć, mówię nawet ludziom, jak widzę psy bez kagańca i smyczy, że nie można, ale tego dnia po prostu byłem w szoku.

sasquath_:

nie chcę, aby mój pies był agresywny, czy tez był tzw. "killerem"...

xanat0s:

porozmawiać... zobaczę, czy będe w stanie.
co do pkt:
1. jak widzę bez kagańca i smyczy - to uciekam.
2. blokować nogą... może się udać, choć wtedy byłem zbyt przestraszony, by pomyśleć o tym...
3. a wiesz, że nawet o tym myślałem? Ale - jak to powiedział ILEK - jak by to wyglądało? Chociaż, w ostateczności...

26.03.2004
16:15
[11]

Zenedon [ Oi! Boots&Braces Oi! ]

Ja zawsze chodzę w butach z blachą w czubach i w kieszeni scyzyk więc się nie boje. Już kiedyś na kopach pieska odpędzałem. Najważniejsze żeby się nie bać!

26.03.2004
16:19
[12]

xywex [ mlask mlask! ]

ILEK --> Dlaczego twierdzisz że gaz to głupi pomysł?

Tomuslaw --> Kup gaz, pieprzowy, żelowy (syntetyczny albo bio), nie CS. Jak będziesz kupował to kup taki który ma szeroką dysze - cienkim strumyczkiem ciężko trafić w szalejącego psa. Oczywiście nie kupuj jakiegoś syfa z bazaru za 10 zł... o gazie najczęściej świadczy cena - od 30 zł w górę juz można coś tym zrobić.

26.03.2004
16:20
[13]

gregol [ Junior ]

ILEK --> dobry pomysł! skutkował kilka razy nie trzeba go urzywać tylko wyciągnąć. Miałem kilka razy sytłacje, że pan psa był wesoły i lał na to że sie zwraca uwage. Wystarczył jeden ruch i już inna gatka

Tomuslaw --> to nie celujesz potem w psa :] tylko w właściciela

26.03.2004
16:21
[14]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

xywex---->na pit bulla i podobne??? bardzo zly...co z tego ze pies nic nie bedzie widzial...to go jeszcze bardziej rozwscieczy i rozjuszy...a wtedy moze sie nawet na wlasciciela przerzucic

26.03.2004
16:22
[15]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

gregol--->to idz na bazar i kup klamke...tez poskutkuje

26.03.2004
16:24
[16]

xywex [ mlask mlask! ]

Pies może rzeczywiście mocno się wściec, ale co z tego, skoro raz, nie będzie widział, dwa, ból nie będzie zbyt miły (chociaż u pitbulla to może nie zrobi wrażenia...), a ILKA już dawno nie będzie w tej okolicy? Gazem w pysk (albo w twarz, bez różnicy) i w nogi - to nie jest broń ofensywna, ani powalająca.

26.03.2004
16:25
[17]

xywex [ mlask mlask! ]

Oczywiście dawno nie będzie Tomuslawa, a nie Ciebie... gonitwa myśli :)

26.03.2004
16:26
[18]

X-Cody [ Zabójca z Liberty City ]

Tomuslaw --> Musisz sie opanowac. ta sytacja powinna Ci uświadomić, ze kiepsko reagujesz na sytuacje zagrozenia. To sie moze odbic kiedys na Tobie. Radze o tym pomysleć.

26.03.2004
16:26
[19]

Tomuslaw [ Konsul ]

xywex:

a jeśli "zapieprzę" takiemu pit bullowi, to jaką mam gwarancję, żę uda mi się uciec? Jeśli dużą, to z chęcią kupię (byle w swojego nie trafić)

26.03.2004
16:27
[20]

Tomuslaw [ Konsul ]

X-Cody:

wiem, teraz dopiero zdaję sobie z tego sprawę. Jednak, jak mówisz, trzeba nad tym pracować.

26.03.2004
16:31
[21]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

xywex---->probuje dojsc o co ci chodzi...ale nie trafia to do mnie. zalozycielowi watku chodzi chyba o rozwiazanie na dluzsza mete...a w taki sposob tego nie osiagnie.

Rozumiem o co tu chodzi i wiem ze przed psami bojowymi jest lek...lecz to nie psy nalezy winic i karac za to jak sie zachowuja a ich wlascicieli...moi znajomi maja amstafa...no psina przecudna i przemila...od 3 miesiaca zycia chodza z nim co weekend na szkolenie (w kwietniu ma egzamin) jak ukonczy szkolenie i zda egzamin...wlasciciele dostana papier dzieki ktoremu pies bedzie mogl chodzic bez smyczy i kaganca (pt1 - pies towarzyszacy 1)...ale znajac moich znajomych i tak beda "zakuwac" psine w kaganiec gdyz i tak idac po parku bedzie slychac krzyki i paniki...we wtorek jade odebrac mojego nowego pieska...bedzie to dog niemiecki (juz drugi) wielkie bydle ale tak lagodne ze moge glowa reczyc ze nic nikomu nie zrobi...ale co z tego. ludzie przyzwyczaili sie do mitu dresiarzy i pid bulli (z ktorym sie troche zgadzam bo w wiekszosci tych przypadkow to pies wyprowadza pana na spacer) i wielkich psow...ktore to nic tylko by zagryzaly ich niewinne jazgoczace jak jasna cholera pieseczki...

26.03.2004
16:47
[22]

xywex [ mlask mlask! ]

Tomuslaw --> Nie jestem w stanie Ci powiedzieć jaką masz szanse na to że uciekniesz. Za to moge powiedzieć że na pewno większą, niż gdybyś mu nie "zapieprzył" - nawet pitbull nie będzie biegał za dobrze na ślepo :)
Ale jednak taki gaz traktowałbym jako rozwiązanie na poziome operacyjnym: jak już dojdzie co do czego i widzisz że jest źle. Lepiej myśleć strategicznie, unikać taki sytuacji.... tak, wiem że się nie da, że nie można uciekać na widok każdego psa, ale próbować rozwiązać ten problem, w sposób inny niż broń trzeba.

26.03.2004
16:55
[23]

Suhoj [ Fochmistrz ]

jak ci zagryzie- to odszkodowanie...
jak nie chcesz żeby ci zagryzł to donieś policji albo straży miejskiej, a ja bym poczekał aż typ bez psa wyjdzie

a tak na przyszłość to raczej zapomnij o odciąganiu cudzych psów szczególnie pittbulli hiehei

26.03.2004
16:57
[24]

Meghan (mph) [ Tarzana przez Tarzana ]

Tomuslaw --> Kiedyś miałam bardzo podobną sytuację. Byłam z moją Dianą na spacerze i w pewnym momencie rzuciła się w jej stronę rottweilerka. Nic się nie stało, bo była na smyczy owiniętej wokół barierki - dziewczynka która tę smycz trzymała na pewno nie dałaby sama rady. Zastanawiałam się, co bym zrobiła gdyby jednak się zerwała ale w sumie każdy pomysł był mniej lub bardziej głupi (tzn. kończył się pogryzieniem i mojego psa, i mnie :)). To jednak nie koniec historii - następnego dnia wieczorem, gdy już wracałam ze spaceru nagle z klatki wypadła ta sama rottweilerka - tym razem nie dość że bez kagańca, to i bez smyczy. Z miejsca rzuciła się na moją Dianę, która dwa razy mniejsza nie miała szans. Schowała się za mną i całe moje szczęście, że napastniczka tak była zapamiętała w atakowaniu psa, że nie rzuciła się na mnie gdy złapałam za kolczatkę i zaczęłam ją odciągać. Właściciel zabrał ją dopiero po paru chwilach - dla mnie to było strasznie długo, ale realnie nie dłużej pewnie niż kilkanaście sekund - i wyglądał na całkowicie rozluźnionego. Przecież nic się nie stało, nieprawdaż? :/
Tyle że to nie do końca prawda. Radziłabym Ci dokładnie obejrzeć psa, bo nawet jeśli nie polała się krew mogło dojść do zakażenia. Myśmy zorientowali się dopiero po kilku dniach, kiedy Diana zaczęła wygryzać i wydrapywać sobie sierść w jednym miejscu - tamta musiała ją drasnąć zębami, w gęstym futrze nie było widać ale bakterie zrobiły swoje. Efekt był taki, że zbierała się ropa, psa to bolało i wygryzał. Na domiar złego antybiotyki, którymi ją leczono tak ją osłabiły że jeszcze się przeziębiła... Dwa tygodnie porządnego leczenia z jednego draśnięcia.
Ja wtedy poszłam na policję - tamta suka w ferworze uderzyła mnie zębami i choć nic mi się nie stało to był ślad. Nie wiem co zrobili właścicielowi bo nazajutrz wyjeżdżałam na wakacje - ale po powrocie psa już nie było... Niemniej od tamtej pory mam uraz do rottweilerów i autentycznie się ich boję, tak samo jak innych dużych psów. Nic nie jestem w stanie na to poradzić.

26.03.2004
16:58
smile
[25]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

Meghan---->moze moge jakos pomoc???:)))))))

26.03.2004
17:09
smile
[26]

Meghan (mph) [ Tarzana przez Tarzana ]

Ilek --> Psycholog amator? :> Jak przedstawisz dyplom i referencje to może rozpatrzę Twoją propozycję :D Aha - kozetka musi być wygodna i w żadnym wypadku nie może być pokryta jakimś sztucznym tworzywem :) Komfort bardzo ważna rzecz! :D

26.03.2004
17:11
[27]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

Meghan--->o losie...taka ciekawa sesja sie szykuje a ja juz z pracy musze wyjsc:((...dyplom to nie problem..."kozetka" tez sie znajdzie:)))

26.03.2004
17:15
smile
[28]

Meghan (mph) [ Tarzana przez Tarzana ]

Ilek --> Ten strach to nie od dzisiaj, jeszcze do poniedziałku dam radę z nim pożyć ;P Przy okazji - udanego łyk-endu :D

26.03.2004
17:19
[29]

ZZar [ Konsul ]

Ta rottweilery potrafią być nieprzewidywalnymi bydlakami ,nie tylko dla obcych ale i dla właściciela i jego rodziny, nie ufam tej rasie.

26.03.2004
17:25
[30]

ZZar [ Konsul ]

Właścicieli groźnych psów powinno się surpwo karać, za to że chodzą bez smyczy i kagańca , ja to swojemu pieskowi zawsze zakładam kaganiec, bo może jest milutki , ale też jest nieprzewidywalny ,co z tego że jest mały, ja nie chcę mieć problemów. A co dopiero jakby był to jakiś pies obroony?!

26.03.2004
17:34
[31]

kns3k [ Pretorianin ]

W sumie trudna sprawa, u mnie na osiedlu jest z 5 stafordow, dwa pitbule i dwa bulteriery:] powaga a ja mam malego kundla, jakos go nie atakuja, moze tylko nie lubi sie z suka staforda z klatki, ale fightow nie bylo.

Jezeli chodzi o gaz to jest bardzo dobrym srodkiem, dziala w ten sposob ze oczy psu puchna i nic nie widzi, a ze ma bardzo wrazliwy wech podrazniony jest jego nos do tego stopnia ze pies zaczyna sie bac o siebie, a ze tego nie za moalo to jeszcze zaczyna sikac, nie panuje nad soba. Nie wiem tylko w jak duzym stopniu zadziala to na pit bulla, rasy powstalej do walk, co oczywiscie nie oznacza ze sa to zle psy. Pozdrawiam

26.03.2004
17:41
[32]

Gilmar [ Easy Rider ]

Tomuslaw --------> rozmowa z włascicielem pit bulla, jest konieczna. Wasze spotkania i spotkania psów są nieuniknnione, bo jesteście sąsiadami. Po tym pierwszym ataku psy będa juz do siebie wrogo nastawione i sytuacje moga się powtarzać. Środki zaradcze w postaci okutych butów, kija, a nawet gazu zdadzą sie psu na bude w momencie kiedy doszłoby do zwarcia. Miałem okazję oglądac makabryczną scenę konfliktu dwóch suk pit bulli...
Złapaly sie mimo to, ze znały sie wczesniej i żyly w dobrej komitywie, kością niezgody stal sie kij rzucony do aportowania. Zaaportowaly obie i wywiazala się walka. Własciciele- mlodzi, silni dwudziestoparoletni mężczyźni robili co mogli, bicie, kopanie polewanie woda itd, walka trwala ponad pól godziny,krew lała się strumieniem, przyjechala policja, gaz itp srodki zawiodly, psy zostały zastrzelone, wlasciciele z powaznymi ranami od ugryzień pojechali do szpitala.
Napisałem to, nie po to aby Cię straszyć, ale przestrzec przed sytuacja, ktora łatwo moze wyrwac sie spod kontroli.

26.03.2004
18:10
smile
[33]

ILEK [ Plugawy Karzełek ]

Meghan---->jednak jestem:)))...hmmm wolalbym zeby to byla prywatna sesja:)))

26.03.2004
18:21
[34]

gofer [ ]

Tomuslaw - > oddaj psa do tresera albo wytresuj go sam. Niech słucha się max 2-3 osób. Niech będzie zabójczo spokojny, do momentu w którym powiesz 'bierz go'. A tak poza tym, to mając owczarka niemieckiego boisz się kundli?

ILEK - > mając takiego basiora jak Ty, też bym się nie bał psiurów w parku :)

26.03.2004
18:24
[35]

cicha woda brzegi rwie ... [ Konsul ]

moaj koleżanka ma fajngo psa, znaczy się suczkę - nie gryzie, szczeka i liże - tylko tego sie trzeba bac, choc pierwsze wrazenie jest niemile .. lezec .. :P

26.03.2004
18:51
smile
[36]

eskia crew [ Pretorianin ]

Może po prostu zczaj kiedy ten ziomuś z pit bullem wychodzi na spacery i chodź o innych godzinach. Jeżeli chodzi nieregularnie to z nim pogadaj albo zmień trase spacerów.

26.03.2004
22:17
[37]

Tomuslaw [ Konsul ]

Chciałem podziękować wszystkim za cenne komentarze, dające mi wiele do myślenia i zmieniające w pewnym stopniu mój wgląd na tego typu sytuacje. Mam nadzieję, iż będę mógł je wykorzystać w praktyce.

26.03.2004
23:03
[38]

kns3k [ Pretorianin ]

Lub po prostu wychowaj psa aby w takich sytuacjach wykazywal postawe podpozadkowana, pit bull zawsze chce byc gora, a jezeli jeden pies ulega to drugi da mu spoku, zasady zycia w stadzie.


Co do tego ze ciezko takiego psa rozdzielic... to prawda kolega ma amstafa, ktory lubi sie z moim kundelkiem, byly na osiedlu dwa wielkie wilczury ktore zawsze gryzly mojego psa, rzucaly sie na niego, a nigdy nie chodzily na smyczy ani w kagancach bo to starzy ludzie je mieli i czasem tylko wypuszczali za drzwi( jak na wsi) Amstaf zniszczyl je oba, 3 kolegow sciagalo go sila. Innym razem na tego samego amstafa(pies) rzucila sie suka staforda, wlascicielka nie byla w stanie jej opanowac, kolega sam je rozdzielal, suka gleboko ranila obie rece kolegi, nie obylo sie bez wizyty w szpitalu. Ale nie zaczynam pies tylko suka wlasnie, amstaf byl na tyle wyszkolony ze kolega potrafil nad nim zapanowac, w momecie gdy suka poleciala na rece kolegi on wtedy poszczul swoim. Suki bywaja czesto duzo bardziej agresywne.


Po prostu trzeba uwazac, nic wiecej:))

26.03.2004
23:10
[39]

amoreg1234 [ użytkownik ]

Tomuslaw --> tez mam suczke , tez owczarek niemiecki, w czerwcu bedzie miala 2 lata. po osiedlu chodzi kilka pitbulli (na palcach jednej dloni policzysz), natomiast pelno jest malych beznadziejnych kundli, ratlerkow i innych 'Fafików' nalezacych do 60cio letnich babc... moja Tara jest psem porywczym, wiec mam problem zupelnie odwrotny, boje sie spuscic jej ze smyszczy bo zaraz dorwie jakiegos psa i go zagryzie. niedawno stalem pod brama wjazdowa do mojego domu, ona byl w ogrodzie i jakis maly radosny piesek przebiegl przez to ogrodzenie do mojej Tary aby sie z nia pobawic, niestety ona odebrala to jako wtargniecie na jej teren i... chwycila malego za szyje i rzucila nim, co gorsza to byl pies mojego bylego kolegi z klasy... naszczescie nic mu sie nie stalo, ale zdenerwowal mnie ten fakt :/

26.03.2004
23:18
[40]

bartek [ ]

Trzy lata temu na mojego wowczas trzyletniego dobermana (na smyczy, na szczescie bez kaganca) rzucil sie dog niemiecki (siegal mi do klatki piersiowej :|). Mialem wtedy 13 lat i zalamany swoja bezradnoscia zaopatrzylem sie w paralizator z wbudowana pieprzowka (wydatek rzedu 150 zlotych). Pies w sumie sie wybronil, nawet doga niezle pocial (zdechl w wyniku powiklan), ale chodzi o sam fakt - od teraz nie patrze czy z wlascicielem czy bez - podbiega - to go pradem. Zycie czy zdrowie mojego psa, lub nawet moje jest dla mnie wazniejsze niz to co stanie sie z w sumie nic nie winnym zwierzakiem palanta bez wyobrazni - moze jestem egoista, ale i realista. Na szczescie od tamtej pory zaden pies sie nie naprzykrzal, ale juz kilka razy mialem palec na przycisku...

Porozmawiaj z gosciem od Pit Bulla - jesli nie poskutkuje to uswiadom mu, ze nastepnym razem bedzie musial swojego psa odniesc do domu. To mu da do myslenia. Goraco polecam paralizator, dobra sprawa, nie tylko na psy...

26.03.2004
23:26
[41]

xywex [ mlask mlask! ]

bartek --> Paralizator jest nienajlepszym pomysłem na psy... za mały zasięg, trzeba podejść do kołtłujących się dwóch stosów sierści - czasem ciężko rozróżnić psy, a juz nie mówiąc o tym kótergo psa prądam, i jakim cudem, skoro on cały czas jest w ruchu... tutaj nawet taser by chyba niewiele pomógł, za szybko by się kable splątały... ale to tylko moje gdybanie.

26.03.2004
23:27
[42]

peeyack [ Weekend Warrior ]

To nie wina psa tylko bezmyslnego wlasciciela. A musze przyznac z przykroscia, ze bezmyslnych nie brakuje. To wlasni oni kupuja sobi duze psy, zeby budzic RESPEKCIOR. Cos w stylu przedluzenie czlonka - im wiekszy pies tym wiekszy kompleks.
A co do skutecznosci gazu CS - moj kolega kiedys psiknal jakiegos sporego, agresywnego kundla. Pies polozyl sie, zaskomlal i po paru chwilach zdechl.
Ale jesli mialbym wybierac pomiedzu zyciem mojego psa (zawsze na smyczy), a jakims obcym bydlem, to bym sie nie zastanawial ani chwili

26.03.2004
23:30
[43]

bartek [ ]

Xywex, wiekszego psa, nawet w trakcie walki - trafisz bez problemu, odnosnie zasiegu - jest bardzo maly, ale jesli jestes z psem na smyczy to napastnik jest na wyciagniecie reki...

26.03.2004
23:40
[44]

xywex [ mlask mlask! ]

peeyack --> Zdechł od CS-u? Cóż... zdarza się, widać piesek był delikatny. Mimo to ja obstaje przy pieprzowym... zwyczajnie nie mam zaufania do większości sprzedawanych u nas gazów, a zwłaszcza własnie CS.
bartek --> Mi chodizło raczej o sytuacje gdy psy są w jakiejś odległości od Ciebie - wtedy trzeba podejść, co juz samo w sobie jest niezłym wyczynem, a potem wyciągnąć łape w strone tego... sorry, ja nie chce, wole stać sobie 2 metry obok, i nawet prysnąć swojego psa, ale nie oberwać po łapach.

26.03.2004
23:54
[45]

bartek [ ]

Generalnie, gdy masz zwierza na smyczy, a inny "luzem", rzuca sie na niego - konczy sie na ziemi, a wtedy psy sa zbyt zajete soba by interesowac sie Twoja reka... zreszta zawsze pozostaje pieprzowka w plynie bo w sprayu to genialna rzecz - szczegolnie przy wietrze ;)
No i roznie moze byc z tym gazem - wiem co jest w stanie wytrzymac moj pies, a Pitt Bulle sa ponoc jeszcze twardsze... a prad - zawsze dziala. W razie czego mam takze strzelbe na srut, ale tej nie nosze z psem - za duza, chociaz dla chcacego... ;)

27.03.2004
00:07
[46]

Artur20 [ Generaďż˝ ]

Ja pomyślę nad tym paralizatorem. Wprawdzie z psem nie mam problemów, bo biega u mnie po ogrodzie, ale może jakiś dresik się nawinie :-)

27.03.2004
08:34
[47]

Tomuslaw [ Konsul ]

chciałbym zadać jeszcze jedno pytanie odnośnie spray'ów.

Czy to prawda, iż istnieje jakieś urządzenie (małe), które wysyła dźwięki, będące dla psa nie do zniesienia i po prostu odchodzi? Słyszałem, iż takie cacko kiedyś reklamowali i działa bardzo skutecznie. Polega ono bodajże na tym, iż urządzenie to - które jest tak małe, jak "pilot" od samochodu (by alarm włączyć) - nakierowywuje się na nadchodzącego psa, a ten, słysząc te dźwięki, nie może tego znieść i ucieka.

Jeśli ktoś posiada informacje na ten temat, to bardzo prosił bym o dane tego urządzenia (zasięg, cena itp.).

27.03.2004
10:04
[48]

żul_z_norwida [ teraz EXCALIBUR[ak] ]

Slyszalaem o czyms takim, tyle, ze na Komary a nie na psy, ja polecam sprawdzony gaz pieprzowy, albo tupnac noga, przewaznie pomaga, jak nie to zamachnac sie noga, jak i to nie poskutkuje, nie wiem, nie zdazylo mi sie jeszcze

27.03.2004
12:21
[49]

xywex [ mlask mlask! ]

bartek --> Zróć uwage że w pierwszym poście zaznaczyłem żeby gaz był żelowy, a nie zwykły :) I kwestia techniczna: nie strzelbe na śrut, a wiatrówkę. No, chyba że masz shotguna :)
Tomuslaw --> Słyszałem o takich urządzeniach, ale szczerze mówiąc nie ufałbym temu za bardzo... chociaż, nie wykluczam że działa, mimo że wydaje mi się to mało prawdpodobne. Jeśli już myślisz nad czymś takim, to zobacz to [link]. Brzmi to troche śmiesznie, ale mam takie cuś, i naprawdę dobrze daje po uszach... nie wiem, moze psy by jakoś zareagowały jakby wrzucić to między nie? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, to tylko taki pomysł...

27.03.2004
18:31
[50]

kns3k [ Pretorianin ]

Tomuslaw, w zyciu nie skus sie na ten dzwiekowy badziew, moj ojciec dostal to w pracy, bo w jego zawodzie czesto sie z nimi spotyka. Ten szajs wogole nie dziala, piest staje sie jeszcze bardziej agresywny, bo ten dzwiek jest tak niski ze drazni jego uszy. Naprawde nie polecam:) ale paralizatorek:)))) dobre, nietylko piesek padnie ale i dresik zemdleje jak zobaczy czym jego psa potraktujesz:))) dobre:))

27.03.2004
19:33
[51]

SnT [ MokumManiac ]

Tomuslaw >>> [zaznaczam że nie czytałem wszystkich postów] - pierwsze co chciał bym powiedziec to to, że nie wolno winić za to tego Pitbulla - tylko jego dresowatego pana (zapewne o niesamowitej jasności umysłu - w końcu nie używany). I to własnie z tym panem trzeba rozmawiac i to poważnie - nie ważne że koleś moze byc duzy - masz palralizator - to nikt się nie oprze. Ale na początek proponuje jednak "pokojowe" rozmowy. Dróga sprawa - żadko który pies już z daleka widżac innego pieska (tym bardziej suczke) nie zapieprza w jego strone żeby go pogrysc (a w szczegolnosci jak ta suczka ma cieczke - dziwisz sie ze z 30 m wyczuł ten kundel ?? mojemu bije jak suczki maja cieczke nawet jak siedzi w domu :] - ty tego nie czujesz - ale dla psa ten zapach jest wszedzie !). Jedynie psy własnei wychowywane przez takich idiotow jak owy dresik - się za chowują tak agresywnie. Jesli już Twojego pieska zaatakuje takowy najlepiej go zasłaniac sobą, lub wziasc na ręce. Dobrym sposobem tez jest spsikanie spobie nogawe kw spodniach gazem pieprzowym i w razie jak by co, zasłaniac psiaka nogą (ale NIE kopać tego drógiego - w wypadku pitbulli to jeszcze zwiększy agresje i po chwili możesz nie miec nogi...). Mojego psa jak był jeszcze młody (miał chyba wtedy 2 lata) zaatakował Dalmatyńczyk (raz większy od mojego pupilka :) - mam kundelka taki gdzieś "do kolan"), to obroniłem go parasolem...tzn - ten" łąciaty cwel" ;) rzucił sie w strone mojego psa i...zatrzymałsie na otwartym nagle parasolu:). Teraz na szczęście nie musze się już obawiać ataków innych psów - bo moj Bert (tak się nazywa) ma już troche latek - a u psów (w przeciwienstwie do ludzi...) jest cos takiego ja krespekt dla starszego :). Takze mój pies na osiedlu to już za takeigo macho uchodzi :D - ma 9 lat. Wracając do Twojego problemu z dresem i jego Psem...pytas zo użądzenie wydające ultra dźwięki - powiem tak raz się sprawdza raz wrecz przeciwnei - jeden piesk, podwinie ogon i ucieknie, inny się jeszcze bardziej wpieni. Najlepszą obroną dla Twojego psa jesteśTY (z małą pomoća gazu pieprzowego - jednak staraj się nie używac tego bezposrednio na atakującego, tylko własnie przez spryskanie nogawek itp). No i proponuje tą sprawe z dresikiem załatwic - bo to nie może być tak żebyś TY się bał na pole z psem wychodzic.
Pozdrawiam. I powodzenia. Jak by co to pytaj.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.