Jarmira [ Pretorianin ]
Jak w pełni zapanować nad swoim życiem i czy to jest możliwe??
Ja niestety nie wiem:))))))))
mom [ Centurion ]
w pelni? nie. W kazdym razie ja nic o tym nie wiem
mały_miś [ MIŚtyczna MIŚtyfikacja ]
Publikowałaś juz swoje zdjecie? ;>
Jarmira [ Pretorianin ]
mały-miś ---- nie Czy ktoś na tym forum publikował swoje zdjęcie?:)))))ł
wodnik [ Pretorianin ]
Jak możemy zapanować nad swoim życiem jak na każdym kroku jesteśmy od kogoś uzależnieni. Więc wydaje mi się że raczej nie.

mały_miś [ MIŚtyczna MIŚtyfikacja ]
Jarmira ---> No, taka tu juz mała tradycja, ze kazda nowa dziewczyna na forum publikuje swoje zdjecie. Forma wyróżnienia :-)
The Dragon [ Eternal ]
Popieram małego_misia :) Aha... nad zycem nie da sie zapanowac :)

Astrea [ Genius Loci ]
Jarmira---> nie daj sie wciagnac w pseudotradycje wciąz w wiekszości męskiego GOLa :-)) Żadnych zdjęć - jesli nie chcesz. Przyjedz natomiast na spotkanie do Wawy (czytaj specjalny wątek do tego przeznaczony). Zapraszamy :-))
The Dragon [ Eternal ]
Astrea - jaka "pseudotradycja" ? wlaczymy nawet o taki wpis w Help/FAQ ;)) A co od spotkania w Warszawie, to zapraszamy jak najbardziej!
hetman [ Generaďż˝ ]
maly mis ;) hehehe

Astrea [ Genius Loci ]
Dragon --> Aaaa.... walczcie sobie... ;-PPP. Życzę powodzenia :-) Ps. Zamieszczam z boku swoje ;))
The Dragon [ Eternal ]
Bardzo ciekawe zdjecie.. latwiej mi bedzie Cie rozpoznac na forumowym spotkaniu ;)

Bohater Pozytywny [ Legionista ]
Moja odpowiedź co do pytania zamieszczonego w tytule wątku brzmi : ZDECYDOWANIE TAK. TO JEST MOŻLIWE. Co więcej, nie wyobrażam sobie żeby chociaż przez moment było inaczej. Pozdrawiam K.
AnankE [ PZ ]
I mi sie wydaje, ze tak naprawde do konca, od a do z to raczej utopia. Kazdy stara sie panowac nad swoim zyciem we wlasciwy dla siebie sposob. Jedni bardziej drudzy mniej. Efekty i zadowolenie z nich sa rozne. Ostatnio mialam mozliwosc rozmawiac z kobieta na temat jej sytuacji domowej. Dwojka dzieci i maz utrzymujacy dom i zagladajacy do kielicha. Syn, do tej pory ministrant teraz ma kuratora i sparwa rozne problemy. Corka grzeczna, dobrze sie uczy. Klasyka wlasciwe. Kobieta praktycznie sama boryka sie ze wszystkimi zyciowymi problemami swojej rodziny. Bez wsparcia ze strony faceta, a wrecz przeciwnie oskarzajacego malzonke o wszystkie niepowodzenia rodziny. Kobieta przyznala, ze traci grunt pod nogami i... nie robi nic, zeby swoja sytuacje zmienic. Jest zupelnie bezdradna wobec swoich problemow zyciowych. Najzwyczajniej sie boi jakichkolwiek zmian. Ja sama mam czasami wrazenie, ze moje dzialania to jakby reakcja na to co niesie z soba kazdy dzien. Wydaje mi sie, ze planuje, realizuje cos, a tu siup jakas nieprzewidziana okolicznosc i po sprawe. Nasze dzialania to jakby odpowiedz. A zycie potrafi byc krete do bolu.
KinSlayer [ Demon Hunter T ]
Vide tematu watku: a coz to za pytanie? z tej kategorii, do ktorej naleza: "czy mozna zgasic Slonce", "czy mozna zdjac gwazdke z nieba" i "czy istnieje 100% skuteczny system w totka". Odpowiedz jest oczywista. AnankE --> zgadzam sie z Toba w zupelnosci. Zycia nie da sie dokladnie zaplanowac - za duzo zmiennych :)
Astrea [ Genius Loci ]
Wierz mi AnakE, ze nie ma sytuacji, z której nie możnaby znaleźć sensownego wyjścia. Oczywiscie nie mowie o takiej, w ktorej ktos jest beznadziejnie, nieodwracalnie chory, lub przeciwdziałaniu sytuacjom, na które wcale nie ma sie wpływu (powódź, śmierć, nieprzewidywalne działania innych). Klasycznie zła sytuacja życiowa, którą mam ja na mysli - jest efektem determinantów zewnętrznych i/lub własnych nieodpowiednich decyzji - wszysyko jedno jakich - piętrzących problemy jeden na drugi do osiągnięcia punktu kulminacyjnego, w którym dochodzi do załamania - jak w przypadku Twojej znajomej. Problem na początku może wydawać się bagatelny, niezauważalny. Przy braku konsekwencji działania (właśnie - raczej przeciwdziałania) potrafi urosnąć do rozmiarów góry - zdawać by się mogło - nie do przejścia. A jednak nawet w takiej sytuacji - przy odrobinie chęci i dobrej woli (nie tylko osoby obciążonej problemem) można wyjść w całości z konfliktu, problemu, tragedii. Gdyby Twoja znajoma w porę podjęła stosowne kroki zapobiegające ostatecznemu załamaniu - zapewne byłaby teraz może nie szczęśliwą, ale zadowoloną z życia kobietą, żoną, matką. Nie znam sytuacji szczegółowo - nakreśliłaś ją zaledwie, ale jedna dobra rzecz, która już dzieje sie w jej życiu to to, że jesteś przy niej i służysz uchem, radą i być może pomocą :-) A to już bardzo wiele... Taka jest właśnie moja postawa życiowa - planować ( w tym przewidywać zagrożenia), realizować, modyfikować (zależnie od okoliczności), i do przodu :-) Cały czas do przodu z maxymalną kontrolą tego, co dzieje się dookoła mnie. Zapewniam, że w ten sposob mozna realizować własne życie - sama to robie z powodzeniem od kilku lat. Cele pozostają niezmienne, zmieniają się jedynie środki i drogi do ich osiągnięcia :-) Kin---> życie nie ma AZ TAK wielu zmiennych, których nie można przewidzieć, skalkulować i w porę zareagować. Można swoje życie okiełznać, ale trzeba żyć świadomie ;) tzn. wiedzieć czego się tak naprawdę od niego chce. Jego jakość to w lwiej części Twoje własne decyzje :-)
The Dragon [ Eternal ]
Astrea - specjalnie dla Ciebie cytat z mojej ulubionej ksiazki (o kierowaniu swoim zyciem): "Po to, zeby czyms kierowac, trzeba badz co badz miec dokladny plan, obejmujacy jakis mozliwie przyzwoity okres czasu. Pozwoil więc pan [hmm raczej w tym wypadku pasowaloby bardziej pani ;) ], ze go zapytam, jak czlowiek moze czymkolwiek kierowac, skoro pozbawiony jest nie tylko mozliwosci planowania na choby smiesznie krotki czas ... ale nie moze ponadto zareczyc za to, co sie z nim stanie nastepnego dnia?" Pozdrawiam
Astrea [ Genius Loci ]
Dragon---> pozwolisz, ze filozofie pozostawie na boku (poniewaz jest bardzo niewielu jej zwolennikow na GOL :). So.... gdybysmy wychodzili z takiego punktu widzenia, nalezaloby polozyc sie w trumnie i czekac na smierc i/lub... wegetowac. Zycie czlowieka w porownaniu do istnienia wszechswiata jest rzeczywiscie niezauwazalne. Ale nie z takiej perspektywy postrzegamy kazdy - swoje wlasne zycie. Powiedz, czy Ty nie masz planow? Nie uczysz sie? Nie pracujesz? Nie masz rodziny? Obowiazkow, hobby, czy czego tam jeszcze? Wszystkie te przejawy naszego zycia podzielone na jednostkową codziennosc (lub dłuższe etapy) wymagaja planowania. Jedni to robia aktywnie, tzn. realizuja zalozone cele - inni biernie, dostosowujac sie elastycznie do tego co zycie przynosi, lub nie umiejąc sie dostosować - cierpią. To drugie "drugie" nazywam wegetacją lub niezaradnością życiową (nie wnikając w przyczyny). Pzdr. :-)

The Dragon [ Eternal ]
Astreo, zgadzamy sie chyba co do tego, ze wegetacja (rozumiana tak, jak to napisalas) nie jest ciekawym modelem zycia. Lecz, czy do tego wlasnie sprowadza sie zycie ze swiadomoscia niemoznosci dlugoterminowego planowania, czy tez panowania nad nim? Moim zdaniem nie. Wrecz przeciwnie. Wiedza o "kruchosci" naszej egzystencji motywuje nas do cieszenia sie chwila, doceniania wartosci zycia, a takze zmusza do skrajnej elastycznosci. Latwo byloby zaplanowac sobie zycie wiedzac, ze nie zachorujemy, nie bedziemy mieli wypadku, nikt nie bedzie nam chcial pomoc/zaszkodzic, itd... Zycie jest jednak wypadkowa wielu czynnikow. Niektore z nich sa zalezne od nas, niektore jednak zupelnie niezalezne. Majac to na uwadze musimy z minuty na minute analizowac nasze postepowanie, tak aby jak najlepiej realizowac zyciowe cele. Nie mozna trzymac sie jednego obranego wczesniej planu, schematu. Mam nadzieje, ze napisalem wszystko co chcialem, ale latwo sie w tym wszystkim pogubic :) Pozdrawiam.
KinSlayer [ Demon Hunter T ]
Astrea --> po przeczytaniu pierwszego akapitu Twej wypowiedzi ("Wiesz AnankE..." itd.) mialem zamiar... niewazne :-) To Ty (ktos Cie za to atakowal :) napisalas, ze "urzadzilas sobie zycie perfekcyjnie" (or cos w tym rodzaju)? Widac od razu :-))) Ale po przeczytaniu drugiego akapitu mi przeszlo - poniewaz piszesz (mniej wiecej) to, o czym sam mysle. Wlasnie o to mi chodzi - nie da sie zaplanowac na samym poczatku i polozyc sie spac czekajac na plony. Trzeba reagowac na biezaco. Czasami okazuje sie, ze plan byl ogolnie do bani, a obecnie cel jest zupelnie inny (wymieniam tu skrajny przypadek, przepraszam, lekkie "skrzywienie zawodowe") PS. Dlaczego "jest niewielu zwolennikow filozofii na GOL". Pewnie jest sporo ludzi, ktorzy podobnie jak ja, lubia filozofie o ile ktos nie opiera na niej calego swojego wywodu :-)
AnankE [ PZ ]
Astreo w konkretnym, opisanym preze mnie przypadku, byla to rozmowa czysto zawodowa. Taki charakter pracy. Przeprowadzilam ja najbardziej profesjonalnie, jak pozwala mi na to moje przygotowanie zawodowe. I moge juz pokusic sie o prognoze. Ta kobieta nic nie zmieni. Dalej bedzie toczylo sie wszystko utartym torem. Moge przypuszczac dlaczego. Ze strachu przez zmiana. To nie ona jest zywicielem rodziny. Pracuje co prawda, ale to praca bardziej symboliczna niz oplacalna. Na terenie, gdzie wyrasta juz kolejne pokolenie bezrobotnych, nie ma szans na znalezienie pracy. Mogla by podejmowac rozne decyzje. Od rozpadu rodziny przez terapie dla rodzin po proby leczenia alkoholizmu meza. Nie zrobi nic. Za bardzo sie boi. Za bardzo uwiklana jest we wlasne poczucie niemocy. W tytule watku Jarmira zadala pytanie, czy mozemy w pelni zapanowac nad wlasnym zyciem. Chyba nalezaloby wyjsc od tego co rozumiemy przez pojecie "w pelni". Moze okazac sie bowiem, ze interpretujemy je w odmienny sposob. Dla jednego "w pelni" moze oznaczac panowanie nad kazda chwila bez wzgledu na okolicznosci, a dla drugiego ciagla modyfikacje i/lub dostosowywanie sie do tego co nieoczekiwanie doswiadczamy. No i jeszcze jedna sprawa. Pozostaje kwestia roznych typow ukladow nerwowych (slaby, silny, chwiejny, stabilny), doswiadczen zyciowych, wychowania, warunkow srodowiskowych, m.in. bytowych. Moze okazac sie zatem, ze w podobnej sytuacji rozni ludzie odmiennie reaguja. To co dla jednego jest sytuacja bez wyjscia, dla sasiada np. bedzie zupelna blahostka. KinSlayer--> czy mozna twierdzic, ze swoje zycie urzadzilo sie perfekcyjne? Mysle, ze mozna. Jesli dana osoba tak to wlasnie odbiera. Jesli czuje sie szczesliwa, zrealizowana etc. Przy czym taki sam model i sposob na zycie, dla kogos innego moze okazac sie zupelnie chybiony. A to ze wzgledu na inne potrzeby, wymagania, obierane cele itp.