GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Ocencie albo sie posmiejcie ..

06.02.2004
21:45
[1]

deTorquemada [ Pamiętaj ]

Ocencie albo sie posmiejcie ..

No ba .. wlasnie robilem porzadki na hdd i znalazlem to opowiadanko .. czy raczej historie jednej z mojej postaci do pewnej gry rpg ... Wkleje je, tak zeby podzielic sie z wami moim talentem :P Milej lektury. Komentarerze mile widziane aczkolwiek zbyteczne bo pisac wiecej nie bede ... ot tak ciekawym Waszej opini:)



- Dobrze zatem... postawiłeś garniec wina więc i ja dotrzymam swojej części umowy. Co prawda nie jest to najznamienitszy trunek ale i moja historia również nie należy do najciekawszych – powiedział z uśmiechem brodaty mężczyzna.
- Gadanie! – odkrzyknął młodzieniec siedzący naprzeciw – Nawet jeśli to mam czas, a dobrze by było gdybym wiedział coś na temat człowieka z którym ubiłem tego przeklętego ogra... zresztą sam wiesz, potrzebuje pomocy – wyszeptał ostatnie słowa cicho jak gdyby obawiał się, że ktoś w zatłoczonej karczmie usłyszy jego tajemnicę – Opowiadaj zatem – dodał.
- Jak chcesz – starszy mężczyzna wzruszył ramionami po czym wychylił kubek z winem – Do licha ... zalatuje wodą na kilometr – przeklął i pogroził pięścią w stronę karczmarza który uwijał się przy zatłoczonym szynkwasie – Tego starucha to już nic nie nauczy.. -
- Więc ... hmm ... urodziłem się w sumie niedaleko z stąd. Dokładnie, to matka poczęła mnie w lesie – przerwał i spojrzał ma reakcję młodzieńca, nie widząc jednak większego zdziwienia kontynuował dalej – Kobieta to była wspaniała, kochała naturę, piękno .... uwielbiała spacery. Właśnie podczas jednego z nich, przyszła moja pora. Ponoć walczyłem mężnie i nie dałem matce odetchnąć – uśmiechnął się wpatrując w jakiś punkt za plecami towarzysza jak gdyby wspominał stare czasy – Kiedy w końcu ojciec odnalazł nas leżących na łące, nie posiadał się z radości. Podobno doprowadziła go do nas sarna – prychnął pod nosem – wiesz jak ludzie to potrafią wymyślać. Dobrze, że nie wilk bo w tak prostacką historię to raczej nikt by już nie uwierzył – mrugnął szelmowsko okiem i upił kolejny łyk wina.
- Ojciec był drwalem, więc nie dziwota, że to jest mój główny fach. Potrafię machać toporem, wiem jak zbić meble, zbudować dom czy choćby wystrugać miskę z drewna. Tatko sporo mnie nauczył. Po matce z kolei dostałem jakąś taką przedziwną umiejętność uspokajania zwierząt. Nie wiem sam na czym to polega, sam się temu dziwuję... ale potrafię i dobrze mi z tym. Nie ma co się rozwodzić. Dziwak nie jestem. Acha .... – podrapał się w rudą brodę – dobrze również potrafię poruszać się po lesie, spacery z rodzicielką w wieku szczeniackim dobrze na mnie widać wpłynęły bo trudno mi zagubić się w lesie. Dziękuj jej, bo to właśnie ona pozwoliła mi cię wczoraj odnaleźć w tej dziczy – spojrzał spode łba uśmiechając się pod wąsiskami.
- Dobrze mi się żyło z nimi. Byłem jedynakiem więc całą miłość rodzicielska przelali na mnie. Nie byłem rozpieszczany, ale też nie katowali mnie. Ot ... zdrowe wiejskie dziecko. Kiedy miałem szesnaście wiosen wysłali mnie do wujostwa, żebym tam nauczył się czytać i rachować – popatrzył dookoła i ściszył głos – z czym, mówiąc szczerze, do tej pory mam problemy – mrugnął okiem, wyprostował się i pociągnął ponownie z drewnianego kubka – Miła to była rodzinka. W stolicy mieszkałem jakiś rok. Poznałem trochę innego życia, wiesz... ulica... ech .. nie spodobało mi się to. Wolę ciszę i spokój wsi. W każdym razie, zabawiłem tam jakiś rok. Trochę się pouczyłem, ale więcej zbijałem bąki. Bo po co mi – drwalowi jakieś tam literki? Liczby prędzej ale pismo? – popatrzył z wyrzutem na młodzieńca i wzruszył ramionami.
- Kiedy powróciłem, nadal z ojcem pracowałem w tartaku. Mieliśmy tyle szczęścia, że udało nam się otworzyć własny ... mały bo mały ale fachowy! Dało się zarobić tyle, żeby było na utrzymanie... nawet świnka i krówka się trafiła. No ale jak to bywa. Wszystko się kiedyś kończy. Tak było i tym razem – zmarszczył czoło i pogładził brodę.
- Do Vesper powrócił brat mojego ojca z jakiejś zamorskiej wyprawy. Radość była oczywiście wielka... do czasu. Okazało się, że przywlókł z sobą jakąś chorobę ... nawet nie pamiętam jak się to wymawia, język bym sobie połamał gdybym chciał wymówić jej nazwę tak jak medyk. Najpierw zmarła matka .... potem brat i ojciec. Wielu moich rówieśników straciło rodzinę. Bo co dziwne ... nam młodym zaraza nie czyniła żadnej krzywdy – pokręcił głową z rezygnacja po czym wzniósł kielich do góry – Wasze zdrowie!
- Było ciężko ale co mogłem poradzić? Nic. Nie poddałem się i sam teraz kieruję tartakiem. Co prawda nie powodzi mi się znowu tak dobrze, ale nie mam powodów do narzekań. Dobrze mi tu. Tutaj spoczywają moi rodzice, tutaj jest mój dom .. tutaj są moje wspomnienia. Nie wiem czy chciałbym z stąd wyruszyć – zamyślił się na dłużej wpatrując się w gustowną zapinkę od płaszcza swego słuchacza, po czym wstrząsnął ciałem jak gdyby chciał pozbyć się złych wspomnień. Spojrzał na młodzieńca i rzekł – Oto moja historia ... więc co mi teraz powiesz podróżniku? Spełniłem Twoje oczekiwania ? Pij na zdrowie!

06.02.2004
21:54
smile
[2]

ZZar [ Konsul ]

Całkiem niezłe, proszę o więcej!!

08.02.2004
12:04
[3]

deTorquemada [ Pamiętaj ]

Heh .. dzieki .. ale nie mam nic wiecej jak na razie ;/

08.02.2004
12:12
smile
[4]

Sayet [ White Star Soldier ]

no to jak nic wiecej niemasz to pisz nowe!!!

09.02.2004
13:16
smile
[5]

deTorquemada [ Pamiętaj ]

No ba .. widze, ze faktycznie bede musial cos skrobnac ... i popracowac nad powtorzeniami ;)

Pozdrawiam.




PS: 999 post :)

09.02.2004
14:04
[6]

gladius [ Óglaigh na hÉireann ]

Jednego nie rozumiem - matka poczęła go czy urodziła w lesie? Różnica jest istotna i wpływa, np. na dziedziczenie tytułów szlacheckich...

10.02.2004
15:53
[7]

deTorquemada [ Pamiętaj ]

gladius --> Jezeli poczecie oznacza spolkowanie czy bzykanie to urodzila ... a jesli poczecie znaczy narodzenie to poczela ...

10.02.2004
15:55
smile
[8]

zarith [ ]

będzie z tego jakaś trylogia, powiedzmy ciężar gatunkowy martin?:P

© 2000-2025 GRY-OnLine S.A.