GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

trzy kolory miłości : irracjonalny koniec ( prośba o poradę )

04.01.2004
10:56
[1]

zulu [ Konsul ]

trzy kolory miłości : irracjonalny koniec ( prośba o poradę )

Sytuacja, którą tu opiszę jest mocno nietypowa, mimo że tak naprawdę sprowadza się do rzeczy, która zdarza się bardzo często, tak więc jest nawet banalna. Zawód miłosny. Proszę was o poradę - was, tzn ekspertów od psychologii oraz tych, którzy się za takich uważają, bądz po prostu chcą pomóc. A więc wygląda całość wygląda następująco :

2 miesiące temu spotkałem się z dziewczyną, z którą wcześniej korespondowaliśmy mailowo przez okres kilku miesięcy. Przypadliśmy sobie do gustu, tak więc w tym samym dniu staliśmy się parą. Dziewczyna ta mieszka 180 km ode mnie, a to oznacza że kontakt między nami na co dzień nie był możliwy. Rozwiązanie, jakie realizowaliśmy by poradzić sobie z problemem dzielącej nas odległości polegało na tym, że każdego tygodnia spędzaliśmy z sobą weekendy. W czasie przerwy świątecznej i sylwestrowej spędziliśmy wspólnie cały ten czas. I okazało sie, że przyniósł on niesamowite odkrycia. Zara będzie ciekawie, wystarczy tylko poczytać :P ( śmiech przez łzy ).

Mianowicie dziewczyna odkochała się we mnie. Bynajmniej jej uczucie nie uległy tranformacji w stronę niechęci, nadal odczuwa wobec mnie pozytywne emocje, konkretnie silną sympatię, jednak jak twierdzi - jest to relacje w żaden sposób ponad to, czym jest przyjaźń. Fakt ten pociągnął za sobą znaczące implikacje. Bynajmniej nie przeszły obok mnie obojętnie. Po raz pierwszy od około 8 lat zapłakałem. Mam na myśli mocną definicję tego słowa, stosowną dla oddania potęgi tego, w jakim stopniu mnie to przeszło. Jeśli kogoś interesują szczegóły techniczne, mogę zdradzić, że trwało to około godziny.

Jednakże najistotniejsze implikacje rysują się następująco :

- Zaproponowałem jej związek, w którym bylibyśmy mimo tego, że z jej strony nie promieniowałaby miłość wobec mnie. NIe widzę nic kontrowersyjnego w takim układzie, wystarczy spojrzeć na większość małżeństw : nie ma w nich nawet jednostronnej miłości.

Ona już nie chce być ze mną, gdyż jej umysł podlega wpływom irracjonalnego przekonania, iż na tym całym zafajdanym padole jest tylko jeden jedyny men, w którym może naprawdę się zakochać i wytrwać w tej miłości. Tym menem oczywiście nie jestem ja. Ona łudzi się ( i świetnie zdaje sobie z tego sprawę, jeśli jakiś pierwiastek racjonalny dojdzie w niej do głosu ), że istnieje ktoś taki i czeka na niego. Bardzo interesującym jest to, iż ona doskonale zdaje sobie sprawę z irracjonalności tego przekonania, lecz mimo to nie jest w stanie nic na to poradzic... A może mogłaby, ale nie chce tego uczynić, GDYŻ NIE CHCE ROBIĆ CZEGOŚ WBREW SOBIE ( a dokładniej : WREW TEMU CO CZUJE. Jak zresztą sama powiedziała : "irracjonalista zawsze czuje, a nie uważa ( coś ) ). Ten irracjonalizm jest tym niezwyklejszy, iż ona wie, że podejmując taką decyzję bardzo mnie rani, rani także siebie. Jak ?? Boli ją to, iż zdaje sobie sprawę, że zadaje mi cierpienie. Będzie samotna. Nie będzie przytualana, itd ( dobra wynikające ze stanu bycia w związku ).

- nie chce bym przyjechał do niej za tydzień ( tak jak zwykle ). Dlaczego miałbym to zrobić ?? Aby się odkochać. Jak sobie wyobrażam taki proces : w czasie wspólnego obcowania z sobą byłaby dla mnie dość nieprzyjazna, zachowywałaby się inaczej, aniżeli bliska osoba. Ten stan utrzymywałby się przez kilka najbliższych spotkań. Myślę, że w jakiś zauważalny sposób pomogłoby mi to pogodzić się z jej stratą.

A nie chce tego, gdyż byłoby jej jeszcze trudniej stawić czoła świadomości, co zrobiła ( doskonale zdaje sobie sprawę z okrucieństwa swojej decyzji ). Po prostu miałaby większe wyrzuty sumienia. Albo można to ując w taki sposób : Ona NIE MIAŁABY SERCA podejmować tego rodzaju działania. Nie miałaby serca zachowywać się np oschle wobec mnie, natomiast MA serce, by ze mną zerwać. Rozumiecie ??

Czy jest jakaś szansa ?? Sakramentalne pytanie : co zrobić ??

04.01.2004
11:19
[2]

grzesiek16 [ Feluś ]

zulu drogi powiem Ci cos...

Mam dziewczyne o imieniu Agnieszka. Razem jesteśmy 2 lata i 5 miesięcy. Bardzo się kochamy mimo tego, że dzieli nas 220 kilometrów. Okoliczności nie pozwalają nam na spotykanie się co weekend. Przyjeżdzamy do siebie co dwa tygodnie. Jak to się stało, że tutaj 220 km i 2 lata,5 miesięcy? To było tak - zakochałem się w niej. Nie w tym, że dla mnie jest Ona bóstwem i wogóle; przyciągnęła mnie jej specyficzna uroda, a charakter jaki posiada sprawił, iż ją obdarzyłem naprawdę szczerym i prawdziwym uczuciem. Owszem przez ten czas, były chwile zwątpienia - głównie z jej strony, gdyż strasznie się boi - straty, rozczarowania, i wogóle. Ja jednak nigdy nie dawałem i nie daję za wygraną - może to i niedobrze, jednak byłem upierdliwy (jestem) i uparty do potęgi entej. Gdy trudno jej było uwierzyć czy też podjąć to ryzoko, że warto kochać i wogóle (chwile załamania,zwątpienia) ja nigdy nie traciłem nadzieji ani wiary a moja upartość, była najlepszym co mogło być w tych chwilach. Jesteśmy ze sobą szczęśliwi, mamy wielkie plany na przyszłość, mimo tego, iż nie jestesmy jeszcze na tyle starzy ale tez tak mlodzi. Kochamy sie, rozumiemy, potrafimy sobie wszystko wybaczyc, wiemy o sobie wszystko...

taka jedna uwaga - Zwiazki na odleglosc ... moge Wam powiedziec jedno, wtedy czlowiek potrafi dostrzec i docenic to, czego nie zdola w zwiazku "nie na odleglosc ;p"

dlatego tez, jedz do niej, moze to uczucie co ja naszlo minie, gdy sprawisz i pomozesz jej uwierzyc, ze warto jest kochac. daj jej ten wierszyk moj (to dzieki mojej Agnieszki wiersze pisac zaczalem :) )

"Czy warto...?"

Czy warto kochać?
Czy warto płakać, tęsknić i cierpieć?
Czy warto poświęcić się kochanej osobie?
Warto...?

Pewnego razu dwoje obcych sobie ludzi
stanęło na przeciw siebie.
Żadne z nich wtedy nie pomyślało,
iż prawdziwą miłość napotkało.
W okrutnym świecie ludzkich losów,
gdzie tak trudno szczęśliwym być,
gdzie tak łatwo zwątpić można,
Oni dwoje stawili czoła temu,
co ich rozdzieliść próbowało.
Oni wierzyli i wciąż wierzą,
że warto jest kochać, gdyż nic piękniejszego
spotkać na tym świecie nie można...
gp

04.01.2004
11:29
[3]

brzydki potworek [ wampir z duszą anioła ]

zulu ona po prostu nie potrafi inaczej powiedziec, ze jej sie nie podobasz i robi to wlasnie w taki sposob :P

grzesiek16 2,5 roku co dwa tygodnie, to daje niecale 2 miesiace razem
ja bym uwazal ze stwierdzeniem, ze wiecie o sobie wszystko :)

04.01.2004
13:03
[4]

grzesiek16 [ Feluś ]

brzydki ---> mialem na mysli czas kiedy to mamy nauke i te sprawy. kazda wolna chwile spedzamy ze soba, swieta, wakacje, ferie, poza tym codziennie do siebie dzwonimy, uwierz mi ze Ona wie o mnie wszystko i ja o niej wszystko, bo gdy jest sie szczerym w zwiazku to nawet te 220 km nie robia problemu. owszem wymienilem tutaj malo istotnych szczegolow i mozna odniesc wrazenie sumujac to razem jestesmy kilka miesiecy, ale nie o to w tym chodzi - umiemy zyc ze soba dzien po dniu, przebywajac ze soba 24h na dobe, umiemy zyc daleko od siebie i potrafimy byc lojalnymi wobec siebie. a zreszta, duzo by tu mowic...

04.01.2004
16:33
[5]

zulu [ Konsul ]

grzesiek 16 - Wydaje mi się, że przekladasz sytuacje której musiałeś stawić czoła na to, co mnie spotkało. Problem nie leży w tym, iż ona doszła do wniosku że nie warto jest kochać w sytuacji, kiedy dzieli nas znaczna odległość i nie mozemy się widzieć często. Ona po prostu przestała mnie kochać. Masz jakąś koncepcję zaradczą ??

brzydki - nie wątpię, że istnieją dziewczyny, które - gdyby podstawić je na miejsce mojego obiektu zmartwień - właśnie w taki sposób przekazałyby ten komunikat, jednak taka sytuacji nie ma miejsca w mojej sytuacji. Nie pytaj mnei skąd mam taką pewność. Możesz być jednak spokojny, że właśnie taka jest prawda. Masz może jakąś koncepcję konstruktywną ??

04.01.2004
16:47
[6]

grzesiek16 [ Feluś ]

zulu ---> przestala czy poprostu nie wie, czy to co czuje do Ciebie to milosc?

05.01.2004
16:11
[7]

zulu [ Konsul ]

grzesiek16 - Myślę, że przestała. Taka postać rzeczy jest bardzo prawdopodobna, choć sam wolałbym wierzyć że jest inaczej. Tak więc widzisz ze sprawa jest bardzo poważna, ze względu na swoją nietypowość i trudność. Chyba nie ma szans, by coś zmienić ku lepszemu... Mam jednak pewną hipotezę. Może się wydać naiwna, ale wydaje mi się, iż nei można jej wykluczyć, gdyż pewne fakty obiektywnie do niej pasują. Możliwe, że wszystkiemu winne sa zaburzenia hormonalne spowodowane używaniem nieodpowiednich dla neij tabletek antykoncepcyjnych. Wszelkie uczucia są wynikiem działania potężnej chemicznej machiny naszego mózgu, a gospodarka hormonalna ma tutaj pewne znaczenie. Więc możliwe, że zmiana albo odstawienie tabletek ( to raczej nie, gdyż ona cierpiała na bolesne miesiączkowanie ) spowoduje że uczucie zrodzi sie na nowo. Bardzo pragnąłbym tego... Jednak moja sytuacja nie jest katastrofalna. Zostaniemy przyjaciółmi. Właściwie już jesteśmy. Nie jestem w stanie przestać jej kochać mimo tego co mi zrobiła... Głęboka przyjaźń jest jakąś namiastką...

05.01.2004
16:16
[8]

grzesiek16 [ Feluś ]

zulu ---> a czy Ty wiesz, ze to nie bedzie prawdziwa przyjazn? gdy jedno oczekuje czegos wiecej od drugiego, czy pragnie od niego jeszcze czegos to nie jest to przyjazn. nie zran jej tym faktem, gdyz to bedzie najgorsze co moze sie stac - Ona bedzie pewna ze jestes jej prawdziwym przyjacielem, a Ty bedziesz caly czas mial nadzieje na wiecej, bedziesz kochal ja nie jako przyjaciolke ale osobe z ktora wierzysz ze tak czy siak bedziesz i bardzo mocno ja zranisz. musicie powaznie o tym porozmawiac, by pozniej nie cierpiec.....

05.01.2004
16:48
smile
[9]

Coy2K [ Veteran ]

ty to masz problemy...a ja ci zadam pytanie...wam pytanie, po co tak daleko szukacie dziewczyny ? tylko mi nie wciskajcie takich pierdół że w waszym mieście/wsi nie ma interesujących dziewczyn. Naprawdę nie rozumiem was ludzie jak mozna pocinac 200 i wiecej kilosow do laski...to przechodzi ludzkie pojecie. Rozejrzyjcie się wokoło, tego kwata to pół świata i nie ma co sobie dupy zawracać jakąś pokręconą sztuką, nie ta to następna, a jak będziesz jeden z drugim nachalny to jeszcze pogorszycie sytuacje ( sory ze w liczbie mnogiej ale nie chce sie rozdrabniac :-). Damn..do czego ten świat zmierza ;-)

05.01.2004
16:51
smile
[10]

zarith [ ]

globalna wioska, coy2k:) ja sam kiedyś do dziewczyny jeździłem 56.2 km (dokładna odległość między Łodzią a Piotrkowem Tryb.:)). Są takie dla których po prostu warto i tyle:).

05.01.2004
20:50
[11]

zulu [ Konsul ]

grzesiek16 - Nie rozumiem co masz na myśli mówiąc, że zraniłbym gdybym przejawiał taką postawę wobec niej w przyszłości. Wytłumacz mi to. A jak myślę, że to wszystko się potoczy ?? Tak naprawdę chyba nie mam już nadziei na oddzyskanie mojej wspaniałej istoty... Po prostu nie chcę cierpieć jeszcze mocniej, więc muszę nadal się jej trzymać. Widzisz... Myślę, że ona cały czas będzie mieć świadomość, iż chciałbym powrotu dawnych, cudownych czasów, więc sytuacja którą zaryzowałeś miejsca mieć nie może. Wiem, że coś takiego jak przyjaźń między kobietą a mężczyzną, ktorzy są wolni i podobają się sobie, tak naprawdę nei moze miec miejsca, ale w mojej sytuacji naprawdę jestem w stanie zadowalić się samym obcowaniem z nią. Po prostu.

coy - Jeżeli masz na myśli jednostki przeciętne ( zarówno laski jak i facetów ), to muszę przyznac ci rację. Problem jednak polega na tym, że niektórzy trzymają pewien poziom, więc mają określone wymagania. Możesz je określić mianem : wyrafinowane. Możesz określić także w inny sposób : bogowie :))))

05.01.2004
21:01
smile
[12]

Coy2K [ Veteran ]

zarith >>> warto...może 2, 3 razy. I to jest max, ale żeby przez 2,5 roku (sic!) trzymac z panną oddaloną o 200km to przesada. Może i warto, ale powiedzcie mi co to jest za związek skoro z byle głupstwem nie można z nią porozmawiać "na żywo", pójść do kina, do parku, przytulić się, dotknąć chociażby...przecież nawet ten weekend to malutko, jest ta blokada ze tylko sobota/niedziela, a jakby naszła ochota w środę to co ? przeciez na kilka godzin pobytu u niej nie kalkuluje sie jechac 200km...ma się pannę blisko ( +/- 10km ) to problemu nie ma, hormony szaleją ;-) to w furę wsiadamy i po paru minutach jesteśmy i tak codziennie można, a związek na odległość to kupa a nie związek...IMO ;-))
PS. napisałeś "ja sam kiedyś do dziewczyny jeździłem " <<< gratuluję, zmądrzałeś i już nie jeździsz :-))
zulu >>> moja rada...( w koncu po to tu napisales :-) - daj sobie spokój, poszukaj innej albo nie szukaj wcale, no chyba ze jestes masochistą wtedy spoko you're free to go :-)

05.01.2004
21:16
[13]

Walrus [ Centurion ]

Zulu --> Nie angażuj się w tej chwili za bardzo, według mnie to nie pomoże a może przynieść odwrotny skutek. Nie zrywaj kontaktu, ale nie naciskaj. Kobiety to ulotne stworzenia, zwłaszcza gdy jeszcze same nie wiedzą czego chcą (nie wiem co prawda czy one w ogóle kiedykolwiek wiedzą czego chcą :) Nie wykluczone, że za jakiś czas zacznie intensywnie cię poszukiwać, znam takie przypadki, przekorne to bestyjki. A jak nie to cóż - nie ona jedna, „jeszcze będzie przepięknie”

Pierwsza miłość z wiatrem gna, z niepokoju drży
Druga mołość życie zna i z tej pierwszej drwi
A ta trzecia jak tchórz w drzwiach przekręca klucz
I walizkę ma spakowaną już.
...
Trzy Miłości - Bułat Okudżawa

06.01.2004
14:30
[14]

zulu [ Konsul ]

Coy2K - Nie jestem szalencem, nie jesteem irracjonalista, wiec zamierzam postapic zgodnie z tym co mi poradziles, nie mysl jednak ze taka decyzje podjalem z uwagi na ta wlasnie rade :))).

Walrus - Ona nie nalezy do tych betyjek, nie jest wiec przekorna, nie bedzie mnie poszukiwac...
Jesli wezmiemy powaznie wiersz, ktory przytoczyles, oznacza to, ze przede mna conajmniej jeszcze jeden zawod milosny, potem bedzie juz z gorki :)).

06.01.2004
15:23
[15]

głupia baba [ Pretorianin ]

Zulu, tu sami sie faceci wpisują a ja ci cos powiem z babskiego punktu widzenia. jak ktoś trafnie zauważył wcześniej kobiety często używają eufemizmów tzn. nie nazywają rzeczy po imieniu. Nie dlatego że są fałszywe (jak bu z uporem maniaka twierdził niejeden facet) ale dlatego że nie chcą ranić... wiem, że to może okrtne ale ona pewnie stwierdziła że poprostu jej się nie podobasz. I jestem przekonana że nie ma w tym odrobiny twojej winy. Wiesz są takie kobiety które mają w głowie wyidealizowany obraz iwyimaginowanego mężczyzny i takiego szukają (tak niestety jest - znam wiele takich kobiet). Wiesz ja myślę że ona do takich może należeć i zobaczysz pewnego dnia pożałuje że cię odtrąciła:)
....mam nadzieję że cię trochę pocieszyłam:)
Szczerze, daj sobie spokój. Walrus ma rację: jak zechce to sama cię poszuka. A Ty na pewno zapomnisz szybciej niż ci sie wydaje. Nie warto tracić czasu na mrzonki. Jeszcze masz przed sobą mnóstwo doświadczeń.

06.01.2004
20:31
[16]

zulu [ Konsul ]

głupia baba - No, nareszcie któraś z przedstawicielek lepszej płci wypowiedziała się w moim wątku :)) ( mówię to całkiem poważnie !! ). Myślę jednak, że nie masz racji. Owszem, możliwe ze w zdecydowanej większości przypadków tak jest, ale tutaj mamy do czynienia z czymś innym. Moje uzasadnienie może ci sie wydać mało wiarygodne, tzn naiwne, niemniej jednak jestem całkowicie pewien jego poprawności. Po prostu lepiej znam mój "obiekt" utrapienia i wiem, że tak nie jest. Wiem, że powiedziałaby mi o tym, gdyby rzeczywiście tak było. Pozatym ona - co może sie wydać dziwne - nie szukala kogoś przystojnego, przeciwnie - stroniła od osób cechujących się ponadprzeciętną urodą.

06.01.2004
21:04
[17]

Walrus [ Centurion ]

Oj zulu zulu, biedny naiwny (nie obraź się proszę:) widocznie jesteś dla niej za piękny :-P
A co do tego kawałka Bułata to ja go zgoła inaczej rozumiem, ale trzymaj sie swojej interpretacji jest dużo bardziej optymistyczna.
Poza tym, zgadzam się z głupią babą, która się ze mną zgadza (do czego to doszło ;-D

06.01.2004
21:05
smile
[18]

dzidol [ Konsul ]

ca coz ja mam powiedziec ??

poznalem pewna dziewczyne jakis czas temu (gdzies we wrzesniu) odrazu jak zula przyciagnela mnie jej uroda (tak to juz bywa) po pewnym czasie okazalo sie ze i jej charakter trafia w me gusta w 100% ... i tu zaczyna sie problem ...

zaczne od tego ze napewno sie jej podobam poniewaz spedzilem z nia "namietnego" - ze tak powiem zeby nic nie sugerowac (dzieci moga czytac) - sylwestra. POwiedziala mi to pare razy ze mnie lubi juz wczesniej okazywala mi ze powinnismy sie blizej poznac ... ale ... doszlismy do wnisoku ze poczekamy jeszcze 4 miesiace, poznamy sie blizej a dodatkowo sa 2 powody jeszcze : 1. obiecala mamusi ze bedzie miala chloapka jak skonczy 16 lat bo wczesniejszy nie byl mily dla tesciowej a urodzinki obcdozi 11 kwietnia; 2.jak skonczy 16 to bedzie mogla legalnie sex uprawiac <lol> nie no zartuje juz tym, tak sie nam skojarzylo kiedys :)
(nie myslce ze skoro mam 16 lat to nie jestem jakis taki malo obeznany w syt./ i niewiem co to prawdziwy zwiazek - no moze niewiem do konca ale mam podejrzenia :) tak to mozna interpretowac)

stwierdzilismy ze lepiej poznac ze blizej i utwierdzic w przekonaniach ze bedzie nam ze soba dobrze bo jezeli mielisbymy zaczynac znajomosc na szersza skale to tylko i wylacznie na powaznie a nie na mlodziezowo ... ja sie na to w zupelnosci zgadzam lecz tu sie pojawia najwiekszy zonk

zakochany jestem na maxa mozna tak powiedziec ... z dnia na dzien wiecej o niej mysle, jest poprostu idealna (no prawie ale to tez dobrze) inteligentna, rozmowna, zabawna ... wsyztsko co najlepsze ... lecz dziewczyna ma jedna zasade, nie okazuje uczuc az nie jest pewna wszystkiego ;/ i to nie jest tak ze skoro nie okazuje tzn ze mnie lubi albo cos ... w tej sytuacji zaufajcie mi nie da sie domyslic jaka jest prawda ... juz mnie trafia od tego zastanawiania sie, spac nie moge, w szkole skupic sie nie da ;/ co ja mam myslec, prosze o wypowiedz kobiety najlepiej

dziekuje

06.01.2004
21:06
smile
[19]

Coy2K [ Veteran ]

ona nie szukala kogoś przystojnego, przeciwnie - stroniła od osób cechujących się ponadprzeciętną urodą...to jest jakieś zboczenie ;-)

07.01.2004
12:26
[20]

zulu [ Konsul ]

Walrus - Rozumiem, ze ciezko ci w to uwierzyc ( najwyrazniej przyjecie takiego zalozenia oznaczaloby zburzenie twojego wyobrazenia na temat kobiet :D ), ale sprobuje sprawic, by moja teza byla ci bardziej wiartygodna :)). Widzisz, ona przejechala sie kilka razy na facetach, ktorzy byli przystojni, gdyz obok pieknu cielesnemu niestety nie towarzyszylo duchowe. Jak kiedys powiedziala : okazywalo sie ze kazdy z nich ( tych przystojniakow ) mial pod skora ukrytego wielkiego zaskorniaka.

dzidol - Nie jestem kobieta, ale mysle ze moge udzielic ci pewnej odpowiedzi, byc moze w jakis sposob ci to pomoze :)). Uwazam ze nie ma niczego niezwyklego w twojej sytuacji, ba - nie ma takze powodow do niepokoju. PRzeciez twoja sympatia wyraznie powiedziala, iz nie chce okazywac uczuc, poki nie bedzie pewna czy to co do niej czujesz ma charakter chwilowego zauroczenia, czy tez czegos stalego. WIem ze nie wszystkie panie cechuje taka postawa, prawdopodobnie w wiekszosci przypadkow nic takiego nie ma miejmsca ( zachodzi natomiast analogia co do godzenia sie na wspolzycie ). Tak wiec po prostu mosisz poczekac. Poczekac - nie zrozum mnie zle. Niech twoje kontakty z nia beda rownie intensywne i przepelnione epikurejska przyjemnoscia co przedtem. Do kwietnia jakos dojedziesz. Wazne, ze zostal okreslony termin, gorzej gdyby bylo to nieokreslone - latwo wowczas moglbys stracic morale a nawet sie zalamac.

coy - widzisz, bardzo mozliwe ze ma to jakis zwiazek ze zboczeniem :P bardzo takze mozliwe ze nic takiiego nie zachodzi. Coz - nie mozemy poznac prawdy absolutnej, czesto nawet jest tak ze nie mozemy zblizyc sie do poznania w sposob chocby dostateczny. Podsumowujac : boginie maja to do siebie, ze procz cech zdecydowanie cudownych ( zgodnych z duchem ich boskosci ) przesiaduja w nich cechy, ktore generuja wiele zla, cierpienia, negatywizmu.

07.01.2004
12:40
smile
[21]

Attyla [ Legend ]

A ja powiem tak. Lepeij jeżeli dziasiaj mówi, że nie czuje, że jesteś tym jedynym, niż gdyby za 10 lat miała ci kołki na głowie strugać za to, pże jej życie zmarnowaleś. I jeszcze jedno. Nie doszukuj się w takich sprawach racjonalizmu. Uczucia to sfera emocji a emocje nie podporządkowują się założonym celom. Zatem - powtarzam - jest lepiej rozstać się zanim podejmie się jakieś zobowiązania niż marnować sobie i komuś jeszcze życie. Z tego punktu widzenia ta jej decyzja wydaje się całkiem dojżała. Chyba, że przyczyną jest poszukiwanie księcia z bajki. Ale wtedy to w żadnym związku nie będzie zadowolona. Ciesz się a nie martw zatem.

07.01.2004
13:04
[22]

Vader [ Senator ]

ona nie szukala kogoś przystojnego, przeciwnie - stroniła od osób cechujących się ponadprzeciętną urodą

Calkowicie to rozumiem. Powody sa oczywiste. I tez wyznaje taka filozofie. Piekne dziewczyny od razu sobie odpuszczam, i chyba jako jedyny z mojego otoczenia mam odwage rzucic im jakis uszczypliwy ironiczny komenatrz.

07.01.2004
14:49
[23]

radykal [ Konsul ]

Zulu
Tak czytam sobie spokojnym okiem i na chłodno mysle ( mnie to nie dotyczny emocje nie graja ) wiec łatwiej o chłodny osąd. Gdyby sprawa dotyczyła mnie ( wspmonienie z autopsji ) to trudniej podjac racjonalna decyzje bo dochodza emocje
Jezeli ona nie ma kogos ( nikt nie pojawil sie w jej zyciu , badz Ty nie byles próba zapomnienia o kims kiedys waznym ...
to wlacz o ten zwiazek , nie udało sie raz spróbuj drugi raz , moze nie bedzie to płomienne uczucie z jej strony ale czas z dziala dla Ciebie ( jestes , wspierasz pokazujesz ze ONA jest dla Ciebie ważna ) jezeli zorientujesz sie ze jej zalezy na Tobie jako na przyjacielu ( moze nie TYM Ukochanym teraz ) Najlepszym przyjacielu płci odmiennej To WALCZ O SWOJE UCZUCIE .... wartościowe ONE rzadko sie trafiaja i trzeba sie starac nie odpuszczac , przejscie z NAJLEPSZEGO , JEDYNEG PRZYJACIELA na kogoś bliższego jest mozliwe i czasmi kobiety po czasi doceniaja to co maja ...
chyba ze ( dowiesz sie w trakcie ) jestes, badz bedziesz tylko dlatego ze nie ma kogos lepszego , wysnionego ..... takie wyjscie awaryjne , przyjaciel płci odmiennej jeden z wielku ....
wtedy Odejdz i zapomnij

07.01.2004
14:53
[24]

Arcy Hp [ Pan i Władca ]

Takie są już baby ;p 2 razy dostałem kosza ale w jednej dalej sie odkochać nie moge :)

07.01.2004
15:14
[25]

qLa [ oLd GaMeS FaN ]

Jak dla mnie zwiazki na odleglosc sa nonsensem (tylko i jedynie moje zdanie)

07.01.2004
15:17
[26]

Fett [ Avatar ]

hej ja mam troszku podobny problem. Moja muza ;) mieszka 70 km ode mnie (i tak lepiej) ale dtroga z zakretami :P I tez wszystko jest spox tylko ona sie boji normalnego zwiazku i caly czas proponuje mi miłość przyjacielską:) NO cóż ja walcze o swoje :)

07.01.2004
15:57
[27]

Soulcatcher [ Prefekt ]

Miłość to nie jest "ja", miłość to "my". Jeżeli jedna strona nie czuje "miłości" to znaczy że "miłości w takim związku nie ma. Nie jest istotne co czujesz, gdyż jest to tylko twoje samolubne uczucie, tak jak kazdy człowiek potrzebujesz kogoś kochac i być kochanym dlatego nie możesz się pogodzić z tym że dziewczyna cię nie chce, ale im szybciej zrozumiesz że "miłość" to coś co musi czuć do siebie dwie osoby nawzajem, a nie tylko jedna, tym lepiej dla ciebie.

Nie chce cię, zapomnij o niej, szukaj innej, w pewnym wieku nie ma miejsca na "przyjaźń" poniedzy kobieta a mężczyzną, każda znajomość jest w jakiś sposób podszyta sexem. W twoim wypadku jest to dosyć wyraźnie widoczne, a dziewczyna nie ma ochoty "być" razem z tobą to proste.

Normalne w życiu uczą nas że problemy trzeba zwalczać, trzeba dążyc do celu wbrew przeszkodom, ale uczucia to nei jest wyzwanie, nie wywalczysz sobie jej miłości jeżlei cię nie kocha, to nie będzie cię już kochała.

Inaczej jest z parami które są ze sobą długo, kilka, kilkanaście lat i przychodzi zwątpienie, wtedy trzba walczyć za wszelka cenę, bo z powrotem może byc dobrze. Ale w twoim wypadku to żadna znajomość, żaden uczucie, po prostu tak jak wszystcy próbowaliści dobrać sobie partnera i wam się nie uadało. Być moze zaliczysz jeszcze wiele znajomości z kobietami z których nic nie wyniknie, zanim zjakdziesz tą z którą ci się ułoży.

To tylko hormony i nic niezwykłego, tysiące ludzi przeżywa spotakania i rozstania w takim stylu, to całkiem normalne.

Moja rada, ciesz się chwilami które były, wyślij jej kartkę na święta i szukaj nowej kobiety.

07.01.2004
16:03
[28]

sasquath_ [ Pretorianin ]

zwiazki na odleglosc pielegnuja milosc- glownie do innej osoby:)

07.01.2004
16:04
[29]

Soulcatcher [ Prefekt ]

qLa --> moją żona jest z Warszawy ja z Krakowa, przez lata stanowiliśmy świetną parę, spędzając przez lata razem wakacje i święta, a jak studia się skończyły wzieliśmy ślub i zamieszkaliśmy razem od 10 lat. Z tą różnicą że było nam dobrze i chcieliśmy być ze sobą razem.

Fett --> jeżlei kobieta proponuj "miłość przyjacielską" to znaczy że nie dojrzała do prawdziwego związku. I tu leży problem.

All --> zastanówcie się na czym ma polegać ten "związek" o którym piszecie. Czy chodzi wam o to żebyście mogli pochwalić się że macie dziewczynę i pójść z nią do kina czy też do knajpy? To nie jest związek, w jezyku ludzi dorosłych to nazywa się flirt lub romans i jego celem nie jest "bycie ze sobą" w takim sensie jak myślicie tylko sex.
Związek to wspólne mieszkanie, wspólne problemy, spólna kasa i bycie ze sobą na dobre i złe, to jest prawdziwy związek.
Odpowiedzcie sobie więc czy chodzi wam o romans czy o związek i czy jesteście na tyle dorośli aby ponieść konsekwencje takiego "związku"

07.01.2004
16:15
[30]

Ame_ [ Generaďż˝ ]

czytajac watek nasuwa sie jedno ... ale te kobiety potrafia namieszac :)
w poukladanym zyciu Faceta.
bez nas to dopiero byloby nudno ;)

a tak bardziej powaznie - co moge poradzic?
rozmowa chyba.. szczera az do bolu..
jesli sie rozumiecie dobrze..

a jesli takowa sie juz odbyla -
dwa wyjscia - dawaj Jej delikatnie znac, ze nei zapomniales, ze nadal Ci zalezy
moze zadziala, moze zrozumie, moze pokocha, moze milosc odkryje
lub tez odejdz.. stan sie dobrym znajomym, przyjacielem, kolega.
prawdziwym.
ze wspomnieniami, ale patrzacym na nie chlodniej


zycze powodzenia..
wszytskim tutaj

Coy-u ! hm..
co Ty pleciesz, co?
w sumie.. po czesci i Ty masz racje.
ale zakochaj sie tak mooocno, w dziewczynie, ktora bedzie spelniala 'warunki', ktora wniesie cos w Twoje zycie.
200 km. w sumie to niewiele. swiat maly jest.

zreszta - ja nie wiem :)


A.

07.01.2004
16:27
[31]

Ame_ [ Generaďż˝ ]

zgadzam sie Soul
ale chyba dopiero pewien wiem uswiadamia nam to wszystko.
mlodosc jest glupia. ale i piekna.
rzadzi sie swoimi prawami.

zulu
czujesz?
zadaj sobie pytanie..
dobrze, ze z\aluwazasz fakt, ze nielatwo mowic, ze sie nie kocha.
nawet dla osoby mowiacej..

a czasem 'natretnosc' zniecheca jeszcze bardziej
a czasem 'po przerwie' zaczyna sie rozumiec.


A.

07.01.2004
16:53
smile
[32]

Coy2K [ Veteran ]

Ame_ >>> było...400km ale zrozumiałem że to nie jest warte tych czterystu :-)

07.01.2004
16:59
[33]

Walrus [ Centurion ]

zulu --> Mówisz, że przejechała się kilka razy na facetach, którzy byli przystojni :-D, to całkiem możliwe ;-)
W takim razie albo jesteś zbyt piekny, tak jak napisałem albo masz niezłego “zaskórniaka” :-D

A tak poważnie to piszesz tak jakbyś znał ją na wylot, a to nie prawda, gdyż po pierwsze: gdybyś ją tak świetnie znał to nie pisałbyś tego co napisałeś, a po drugie: doskonałe poznanie drugiego człowieka wydaje mi się niemożliwe. Ludzie podlegają ciągłym przemianom i działają często irracjonalnie. Nawet najbliższa mi osoba z która mieszkam już całe lata potrafi mnie nieźle zaskoczyć (ja ją zresztą również:) i bardzo dobrze, jakże byłoby nudno gdybyśmy byli całkowicie przewidywalni.
Kobiety, podobnie jak my, mówią czasami rzeczy które chcemy usłyszeć, z różnych powodów, by nie urazić, sprawic nam przyjemność, przypodobać się lub osiągnąć jakiś inny zamierzony cel. Inna sprawa, że jak zaobserwowałem, kobiety znacznie częściej niż my kierują się w swoich wyborach emocjami i przeczuciami, a tego to już nie jesteśmy w stanie w żaden sposób przewidzieć. Nie doszukuj się więc w jej zachowaniu jakiejś filozofi, to sa uczucia a tu się kończy nauka. Spodobałes jej się, dobrze wam się ze soba rozmawia, ale z jakiegos powodu się wycofała. Jak już napoisałem wcześniej powodów może być mnóstwo, być może sama nie wie dlaczego tak postapiła, najprawdopodobniej po prostu nie zaiskrzyło. Cóż bywa. :-(

Vader --> Dlaczego szykanujesz dziewczyny z ponadprzeciętną urodą, niska samoocena czy tez masz jakieś inne oczywiste powody?
Rozumiem, że wybranka twego serca nie grzeszy (bądź nie będzie grzeszyć) urodą. Powiedz jej to kiedyś, to miłe dla niej, że tak uważasz. Moja żona jest piękna i mam nadzieję, że taka dla mnie zawsze będzie. Nie obchodzi mnie co kto inny o tym myśli.

Soulcatcher --> W zasadzie trudno mi się z tobą nie zgodzic, jest jednak jedno ale. Piszesz „związek to wspólne mieszkanie, wspólne problemy, wspólna kasa i bycie ze sobą na dobre i złe, to jest prawdziwy związek”. Zgoda, ale czy aby zaistniał taki związek nie musi wcześniej zaistnieć romans, czasem wieloletni, pełen miłości i fascynacji, a nawet poświęceń. Nie od razu zamieszkamy ze sobą, wpierw musimy się nieco tak naprawdę poznać. Dlatego flirt, romans jest taki ważny i do niego dążymy, czy przerodzi się w związek dwojga dusz to już czas pokaże.

07.01.2004
19:32
[34]

zulu [ Konsul ]

Atylla - Ona jest dojrzałą istotą, neiwiem jednak czy jej decyzja należy do takich... Chociaż... Wiesz, nie przedstawiłem na forum istotnych szczegółów. co do samej idei - zgoda. Oczywistym jest iż związek tylko z litości, który trwałby długo, nie ma sensu, powinien ulec dekadencji. Jednakze sposób w jaki ona to zrobiła ( zerwanie ze mną )... Zasługuje na potępienie. Jest egoistką i to nie ulega wątpliwości. Cóż, takie odkrycie nei stanowiło dla mnie moze wielkiego zaskoczenie, nie mniej jednak nie wpadłbym na to iż może wyrzadzić coś takiego mojej osobie... Nawet w sytuacji keidy miłośc jej już się wypaliła. Mogła przecież uczynić to w sopsób HUMANITARNY. oszczędzic mi bólu. Ale nie. Wyobrażam to sobie w taki sposób : niech nasze relacje przez jakiś czas ( kilka tygodni, moze nico ponad miesiąc ) pozostaną niezmienione w tym aspekcie : nadal chciałbym miec mozliwosc przyjezdzania do neij co tydzien i zostawania an cały weekend. Ozcywiscie różnica jakaś musiałaby się zamanifestwowac ; np nei okazywalibyśmy sobie uczuc na sposób, do którego przywykliśmy.
Aha, bym zapomniał. Jej decyzji jednak dojrzałą nie można nazwać, ze względu na to, iż ona cały czas podlega zludzeniu księcia z bajki jednego jedynego. Co do irracjonalnosci miłosci : mogę się z tym zgodzic tylko połowicznie. Uważam, że jej przyczyny sa całkiem racjonalnei ( nieracjonalny aspekt to sposób w jaki się przejawia i to co powoduje ), gdyż wynika z naszej biologi, ogólnei mówiąc.
P.S. Jak tam idą studia filozoficzne ?? :)).

radykal - Wiesz, jeszcze kilka dni mógłbym się z tym zgodzic, teraz jednak patrzę na to w sposób bardziej trzezwy. Nie mam zamiaru walczyc o nią, to co było juz nei powróci. Te wydarzenia nauczyły mnie czegoś, przedewszystkim uwolniły mnei od pewnych złudzen, wskutek czego stałem się bardziej cyniczny ( może myslisz ze to zle ?? :))) ). W tej chwli chciałbym nawiązać trochę kontaktów z osobami płci przeciwnej i realizowac te kontaktu na płaszczyznei głęboko przyjacielskiej, jesli to tak mozna nazwać. Możliwe, że wskutek tego zadam jakkiś ból jednej z tych osób ( zakładając ze będzie pragnąc iżbym skoncentrował siętylko na niej ), jednak będę działał humanitarnie, nei zadam bólu w znacznej częsci tak strasznego, co ten spowodowany przez S.

Fett - nie walcz, znajdz sobie kilka innych przyjaciółek i raduj się życiem.

Soul - Na początek dzięki ze udzieliłeś się w moim poscie, gdyż oznacza to pewne dla neigo ( a więc i dla mnei ) wyróznienie :)))). Cenię twoje rady, gdyż - mimo iz cie nei znam - uważam ze jesteś człowiekiem naprawdę mądrym. Zgadzam sie z radą, którą przedstawiłeś, nie mam juz oczekiwan co do kontynuwacji tego związku. Jednak w żadnym wypadku nei będę się ograniczał do wysyłania kartek swiatecznych ( czego zresztą nei mam w zwyczaju :P ), gdyż ona jest i ( mam nadzieję ) będzie moim przyjacielem. Własciwie jest dla mnei największym przyjacielem. Nie mogę zerwac z nią kontaktów.

Napisałeś, że w pewnych chwilach zycia przychodzi zwątpienie ( tzn w związku ) i że wówczas trzeba walczyc o to, by się nei rozejść. Czas niszczy wszystko. Wydaje mi się, iż jesli po wielu latach wspolnego bycia z sobą nagle nadchodzi moment krytyczny, należy to zaakceptować, gdyż nasz przeciwnik jest nie do pokonania - jest nim biologia, która przeciez nei tylko warunkuje istnienie miłosci, ale także określa reguły podług której przejawia się ona w naszym życiu.

Ame - "jesteś popierdolona" "jesteś jebaną irracjonalistką" "jesteś okrutna". PO tych cytatach chyba nie bęzdiesz miec wątpliwosci, czy rozmowa odbyła się czy też nie :))).

Co do przerwy - tak jak powiedziałem, nie zamierzam zrywac kontaktów, w tej chwili byłoby to dla mnei czymś strasznym ( mam na mysli kontakty telefoniczne, gdyż o realny będę mógł zrealizować dopiero za prawie 3 tygodnie ). POztaym nie wydaje mi się by przerwa coś zmieniła. Kkoniec

Walrus - co masz na mysli, że gdybym ja znał, to nie napisałbym tego co juz napisałem ??
Wiesz, co do kwestii znajomosci drugiej osoby- nie twierdzę ze znałem ją na wylot, aczkolwiek znałem ją dobrze. To oczywiste ze nie mzoemy do konca poznac blizniego, nei moze tez poznac samego siebie :))).
Nie wiem co nei zaiskrzyło. jej interpretacjia o tym ksiecu z bajki jest bardzo malo wiarygodna, ale czasem jest tak, iż własnie takie wyajsnienia opisują rzeczywistosc.

07.01.2004
19:55
smile
[35]

grzesiek16 [ Feluś ]

troszke zaniedbalem watek i patrzcie panstwo...

Soul said:
"moją żona jest z Warszawy ja z Krakowa, przez lata stanowiliśmy świetną parę, spędzając przez lata razem wakacje i święta, a jak studia się skończyły wzieliśmy ślub i zamieszkaliśmy razem od 10 lat. Z tą różnicą że było nam dobrze i chcieliśmy być ze sobą razem."

no własnie bylo nam dobrze i chcielismy byc ze soba razem !!!

co Ci tu wiecej Coy2K mowic. nie szukalem dziewczyny na sile, wiec cos takiego jak "spelnianie wymagan" odpada. wiesz spotkalem sie z wieloma osobami, ktore pytaja sie mnie "co to jest za zwiazek ...". a powiedz mi - bo tak piszesz ze +/-10 km, jezdzisz kiedy chcesz (no wiesz o czym mowie) - a tak szczerze: czy kiedykolwiek zateskniliscie za soba tak najmocniej, ze az by Wam serce pekly? "zwiazek na odleglosc to kupa a nie zwiazek" wiesz wtedy czlowiek naprawde dostrzega to co pieknego jest w milosci... Nasz Zwiazek z Agnieszka polega na wzajemnym zaufaniu, szczerosci, otwartosci; widujemy sie niezbyt czesto, za to tak czesto rozmawiamy, ze z rachunkami nie nadazamy :) i nie mow ze strata kasy, bo w milosci nie ma czegos takiego jak kasa. gdy ja przyjezdzam do niej albo Ona do mnie, nadrabiamy to, zarywamy nocki nie tylko z powodu hormonow. chcemy nacieszyc sie kazda chwila ze soba. odnosze Coy2K wrazenie ze jestes typem takiego sielankowego goscia, ktorego mottem jest "carpe diem" jak nie tutaj to moze tam. w tym sie roznimy, mamy inne poglady i na tym powinnismy zakonczyc. milosc dla mnie ma wielkie znaczenie i jesli dziewczyna mieszkalaby za oceanem, a bysmy sie kochali, to zrobilbym wszystko by sie widziec jak najczesciej albo sprawic bysmy byli razem juz zawsze......

07.01.2004
20:05
smile
[36]

Kanon [ Mag Dyżurny ]

07.01.2004
20:12
[37]

grzesiek16 [ Feluś ]

sasquath_ ---> nie prawda ....
Ame_ ---> jak czlowiek kocha to odleglosc nie ma dla niego znaczenia. niekiedy telepie sie autobusem 4 i pol godziny, by spedzic 3 dni ze swoja ukochana. na poczatku to byla meczarnia ta jazda, lecz teraz ...... to jest moment

07.01.2004
20:14
smile
[38]

Coy2K [ Veteran ]

grzesiek16 >>> " gdy ja przyjezdzam do niej albo Ona do mnie, nadrabiamy to, zarywamy nocki nie tylko z powodu hormonow. chcemy nacieszyc sie kazda chwila ze soba." a nie lepiej pomnożyć to razy 7 ? :-) no wlasnie, chocbys chcial to narazie przynajmniej jest to niemożliwe :-) no ale spoko jestem typem sielankowego kolesia hehehe :-) w jednym sie z tobą zgadzam, mamy różne poglądy :-) i na tym koniec :-) oczywiscie nie życze Wam niczego złego, macie moje pozdrowienia i oby Wasz związek przetrwał :-) Pozdrowka

07.01.2004
20:27
smile
[39]

grzesiek16 [ Feluś ]

Coy2K ---> hehe dzieki i wice wersa :]

07.01.2004
21:10
[40]

Misio-Jedi [ Legend ]

zulu ---> Moja rada jest taka: Odszukaj w swojej głowie katalog zawierający wszystko co związane z tą panną, kliknij prawym klawiszem, wybierz "usuń" a następnie naciśnij enter.

07.01.2004
21:11
[41]

Misio-Jedi [ Legend ]

No i nie zapomnij opróżnić kosz ;)

07.01.2004
21:22
[42]

Soulcatcher [ Prefekt ]

Walrus --> tak romans jest bardzo ważny, ale jak to romans może skończyć się na dwa sposoby rozstaniem albo prawdziwym związkiem, a widzę że ludziom trudno jest zrozumieć że romans może się skończyć również rozstaniem i jest to całkiem normalne. Wcale nie musi się zamieniać w związek i nie trzeba sobie z tego rwać włosów z głowy, romanse są słodkie i urocze :) Oby jak najwięcej romansów które się zrywa, bo potem jak przychodzi związek to już jest poważne wyzwanie :)

zulu --> są różne szkoły na temat przyjaźni damsko męskiej, ja reprezentuję taką że przyjaźń pomiędzy zdrowym facetem a seksowną babką zawsze bedzie prowadzić do sexu, (np. romansu) - czyli jako taka czysta przyjaźń pomiędzy facetem i kobietą nie istnieje. Dlatego nie łudź się że zadowoli cię "przyjaźń" gdyż cały czas będziesz oczekiwał czegoś innego.

Co do chwil zwiątpienie w długotrwałym związku to pozostaję przy swoim, zobaczysz kiedyś za 10 lat ile jeszcze będziesz musiał przecierpieć w miłości :)

07.01.2004
21:52
[43]

Walrus [ Centurion ]

zulu --> To bardzo proste, gdybyś ją świetnie znał, rozumiał to wiedziałbyś co robić, a nie pytał nas o radę.

Soulcatcher --> „słodkie i urocze” :-D a to ci się udało, zwłaszcza w kontekście opowieści kolegów z góry :-)))) no ale faktycznie jak się je później wspomina ... hechh sielanka :-]

08.01.2004
17:20
[44]

zulu [ Konsul ]

Misio-Jedi - nie lubię mówić banałów, ale tym razem jestem chyba zmuszony. Po prostu tak łatwo powiedziec, trudniej zrobic. Nie powiem, iżby było to niemożliwe, ale jak trudne... Tego nie wiem, nie zamierzam nawet mysleć na ten temat.

Soul - Wiesz, ja także skłaniam się ku temu poglądowi. Wiadomo że będę oczekiwał czegoś więcej, jednak w mojej aktualnej sytuacji jestem w stanie zadowolić się relacjami o charakterze głębokiej przyjaźni z kobietami i nic poza tym. Natomiast kiedy szok wywołany rozstaniem minie, zaś ja zacznę oczekiwać czegoś więcej od przyjaciółek... No cóż, czas pokaże co się wówczas stanie, możliwe że to przyjaciółki jako pierwsze przejawia inicjatywę, by pogłębić nasze stosunki :))). Nie będę mieć nic przeciwko temu. Natomiast, jeśli któraś z nich zadeklaruje, bym był tylko wyłącznie dla niej, wówczas należałoby powiedizec "nie". Po prostu poligamia ma swoje plusy i całokształt takiej relacji przemawia na jej korzysc w zestawieniu ze związkami monogamicznymi.

Walrus - wiesz, sytuacja nie wygląda tak, ze zupełnie nie mam pojęcia co zrobic. Po prostu pytam was o zdanie w tej sprawie, gdyż moze się przydać.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.