Qri$ [ Pretorianin ]
Jaki
Właśnie słuchałem muzyki z Armageddon (I don't want to miss a thing) i zastanawiałem się nad pytaniem w temacie.
Mnie najbardziej wzruszył bohaterski czyn osoby granej przez Willisa właśnie w Armageddon (nie pamiętam jak się nazywała postać) oraz śmierć Russela Crowa jako "Gladiatora". Na końcu tych jedynych dwóch filmów uroniłem parę łez (ale wyznanie :P ). A jak było u Was?
yagienka [ pułapka na Misia ]
No cóz w przypadku Armagedonu to ja się tak wzruszyłam, że malo z krzesła nie spadłam :)
Fett [ Avatar ]
no więc bohater grany przez Bruca to chyba Jack :P
najbardziej wzróuszająca scena to jak Mufasa umarł ;)
wysiu [ ]
Na Armageddonie to tak mnie wszechobecny patos oslabil, ze łzy mi płynely od ziewania..:)
A co do filmu - moze E.T.?:) Pamietam ze bardzo sie wzruszylem, kiedy ET lecial do domu, mialem wtedy niewiele latek...:)
Misio-Jedi [ Legend ]
O rany Qri$, z tym Armageddonem to przesadziłeś (ja ziewałem i śmiałem się na przemian) zaś co do Gladiatora to uważam że film był poprostu zbyt ponury i osobiście uznaję to za wadę (tak poza tym - świetny film).
(Mam nadzieję że nie płakałeś na Titanicu :) )