GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

kiedy miłość wygasa

05.11.2003
02:04
smile
[1]

tymczasowy233314 [ Junior ]

kiedy miłość wygasa

Kiedyś było cudownie, nie wyobrażałam sobie dnia bez Niego, wszystko co robiłam robiłam z myślą o Nim, chciałam z Nim przejść za rękę przez całe życie i nic na świecie nie miało większego znaczenia. I nagle.. nie nagle, to działo się stopniowo - uczucie zaczęło wygasać. Nastał taki czas, że zaczęliśmy żyć nie z sobą lecz obok siebie. Przestaliśmy ze sobą rozmawiać. Nastała stagnacja w naszym związku i nie robiliśmy nic by to zmienić. Ja nic nie robiłam. I nagle pojawił się ktoś kto wypełnił tą pustkę w moim sercu. Zakochałam się na nowo choć sama przed sobą nie chciałam tego przyznać. Ktoś inny stał się radością mojego życia i moim najlepszym przyjacielem. Lecz choć moje myśli wciąż krążyły tylko wokół Niego nie odeszłam od tego pierwszego. I przyszedł dzień wyboru, dzień w którym musiałam zdecydować dla kogo chcę się budzić co rano. I być może gdyby ten pierwszy nie zaczął robić wszystkiego by ratować nasz związek dziś nie pisałabym tego listu. Rozmawialiśmy. Przekonał mnie, że możemy wszystko zmienić, że zależy to tylko od nas. Uwierzyłam. I chciałam żeby tak się stało. Odrzuciłam nowe uczucie, zerwałam kontakt z tym, z którym mogłam rozpocząć nowe życie. To była bardzo trudna decyzja. Serce rwało się w stronę tego drugiego, lecz rozum mówił "nie". Myślalam, że nie wolno mi wyrzucić lat spędzonych razem, że przecież bardzo go kochałam, że mieliśmy wspólne plany i że można to wszystko odbudować. Od tamtej chwili minęło już trochę czasu i mogłoby się wydawać, że nasz związek ma się ku dobrej drodze. Lecz chociaż wyrzuciłam z życia tego drugiego, nie potrafię wyrzucić go z serca. Ten drugi wciąż jest moją pierwszą myślą po przebudzeniu. Po co piszę ten list? Może po to żeby ktoś mnie przekonał, że to minie. Nie wiem.

05.11.2003
02:19
[2]

_Luke_ [ Death Incarnate ]

Jesli ten pierwszy bedzie sie staral i naprawde Mu zalezy - bedzie dobrze i zapomnisz o tym drugim. Pomysl - z tamtym nowym moglo byc pozniej tak samo - albo jeszcze gorzej.

05.11.2003
02:57
[3]

Kanon [ Mag Dyżurny ]

05.11.2003
04:22
smile
[4]

Angelord [ sic me servavit Apollo ]

logii ---> Pogratulować refleksu... Czemu miłość wygasa ? Bo raz wyrażone uczucie staje się często niestety przyklepanym układem – Ona jest z Nim, a On z Nią – i sprawa załatwiona. Wzajemna atrakcyjność zanika, a dyskurs codzienności zamienia się w przepaść. Wówczas budzi się głód i pojawiają się „nowe twarze”. Nie znam Twojego dotychczasowego Partnera, ale i tak jestem dla Niego pełen podziwu, że to On podjął walkę – choć pewnie nie odniesie zwycięstwa, bo raz wygnana z serca miłość już nigdy tam nie wraca. Nowemu Partnerowi też dobrze nie wróżę, bo przecież stał się chwilową atrakcją znudzonej Damy, która Go co prawda może i kocha, ale cóż z tego... skoro o uczucia dbać nie umie?. I tak oto wędrował znudzony przez most mały psiak i trzymał w zębach kość, nagle spojrzał w lustro wody i zobaczył innego psiaka, który też trzymał w zębach kość – fajnie by mieć tamtą –pomyślał sobie – nową, inną...ech... I zaszczekał, żeby owego psiaka wystraszyć. Wypuszczona z zębów kość wpadła do wody i nasz psiak został z niczym. I Ty też obudzisz się kiedyś całkowicie sama...

05.11.2003
07:09
[5]

leszko [ Konsul ]

Niemęcz się idź za tym drugim!!!!!!!!!

05.11.2003
07:56
[6]

Bouylion [ Junior ]

To faktycznie jest problem... Pisanie na forum wielu pomaga, wielu pomogło, wielu pomagać będzie... Zawsze można swoje myśli posegregować...

Myślę, że mogę się całkowicie postawić w sytuacji tego drugiego... Wyobrażam sobie, co on może czuć - Pomimo zerwanego kontaktu, przyjaźń... więź... troskę... na pewno nadal więcej... Czy to wszystko mija? Bardzo dobre pytanie... U mnie nie minęło... Nadal się budzę z Jej imieniem na ustach i często sobie zadaję pytanie, co teraz robi? jak sie czuje? co myśli? Ale każda miłość jest inna...

Zawsze w życiu kierowałem się sercem, nie rozumem... I chociaż rozum wie jedno, to serce chciałoby drugie... chociaż to wydaje sie być już takie nie realne...

Angelord --> Każdy człowiek potrzebuje ciepła, uczuć, zrozumienia, drugiej osoby, miłości. Kiedy od kogoś się już tego nie dostaje, kiedy ten ktoś zaczyna Cię już traktować jak zdobycz, to naturalne, że szuka się kogoś, od kogo się to dostaje... Nawet podświadomie...

Pozdrawiam wszystkich.

05.11.2003
08:03
smile
[7]

Reborn [ Konsul ]

Idz za głosem serca heh ale jak.

Ale bierz 2 może to twoja prawdziwa MIŁOŚĆ.

Głowa do Góry. =_=

05.11.2003
08:27
[8]

leszko [ Konsul ]

Kobiety są niestateczne w uczuciach....

05.11.2003
09:23
[9]

Czamber [ Czamberka ]

leszko ---> oczywiście tylko kobiety są niestateczne w uczuciach??
moim zdaniem nie powinno się segregować ludzi według płci w takim wypadku, przecież to kwestia charakteru, a to co Ty napisałeś to uogólnienie.

05.11.2003
10:00
[10]

Krondar [ Death Avatar ]

Angelord --> Poparcie w 100% bracie :) Najlatwniej nie dbac, a potem narzekac ze sie psuje... znam to z autopsji...

leszko --> Faceci rowniez, jesli bedziesz miec "zimna" dziewczyne/zone to jesli pojawi sie osoba dajaca Ci duzo ciepla itd. nie zaczniesz o niej myslec, co? Nie mozesz wrzucac wszystkiego w jeden kociol - "Kobieta zmienna jest" - to prawda, ale ja bym tu nie przesadzal.

05.11.2003
10:07
smile
[11]

leszko [ Konsul ]

Czamber & Krondar ---> stwierdzilem tylko fakt, a ze istnieja też i inne podobne objawy u płci przeciwnej no coz ... tez tak bywa.... aczkolwiek uwazam że kobieta(y) bardziej reagują emocjonalnnie i uczuciowo! a nie jak chłop !

05.11.2003
19:45
[12]

Bouylion [ Junior ]

Życie musi sie toczyć dalej...

05.11.2003
20:05
[13]

Kloshart [ Pretorianin ]

Zapomnij o tamtym drugim. Twoja miłość jest blisko i jestem przekonany, że nie chcesz zrywać z tym pierwszym choć czujesz pewien niedosyt w tym waszym związku. To nie powód żeby go kończyć. Problem polega na tym, że powinniście się rozwijać. Zróbcie coś razem np. wspólny wyjazd. Wspólne zainteresowania bardzo pomagają. Nawet jeżeli ich nie ma to ty spróbuj go czymś zainteresować, spróbuj uatrakcyjnić wasz związek różnymi nowościami, a poczujesz się przy nim lepiej niż poczułabyś się z tym drugim. Daj sobie szansę i nie zrywaj z nim. Ludzie walczą o swoje związki to normalne zjawisko, bo przecież żadne małżeństwo nie przetrwałoby nawet roku.

05.11.2003
20:56
[14]

majka [ Dea di Arcano ]

logii>> obawiam się, że tak łatwo nie wyrzucisz tego uczucia. A dopóki tak bedzie, jakakolwiek forma odbudowania obecnego związku, będzie zablokowana tym, co aktualnie zaprząta twoje serce. I targać tobą będzie ta rozterka, czy zrobiłaś dobry wybór.
Nie wiesz, jak byłoby w kolejnym związku...nie wiesz czy po jakimś czasie nie doszłoby do tego samego. I sądzę,że te pytania będą się kołatać w twoich myślach jeszcze bardzo długo.
Nie wierzę w odbudowywane uczucia...w walkę o przywrócenie miłości. Tego nie da się zrobić....
To nigdy nie będzie już takie samo. Można tylko pogodzic się z myślą i zaakceptować fakt , że po udanej walce, jest lepiej niż było. Nic poza tym...
Podjęłas decyzję i będziesz musiała z nią żyć. Chyba trochę zaniedbałaś i jedno i drugie uczucie...a sama postawiłaś siebie w martwym punkcie...

Kloshart >> nie jestem przekonana, czy w przypadku utraconego gdzieś po drodze uczucia, uatrakcyjnianie związku jest tu w stanie cokolwiek zmienić. :)

05.11.2003
21:37
smile
[15]

Monia87 [ Centurion ]

hmm....byłam happy i weszłam tu żeby zamieścić ogłoszenie, że Matrix był zajebisty.. :) i za nim to zrobiłam, ujrzałam Twój wątek... coś kazało mi tu wejść... być może zrobiłam to, ponieważ .. byłam w tej samej sytuacji..i trwa ona /jej skutki do teraz..:] tyle tylko, że jest to, tak jakby kilka lat później od Twojej teraźniejszości...
czytając Twoja wiadomość miałam łzy w oczach, bo mi o wszystkim przypomniałaś..- przypomniałaś mnie, kilka lat temu, cierpiącą i zadającą sobie podobne pytania. Dlatego niemalże czuje Twój ból, gorycz i rozczarowanie...znam to..;]
I powiem Ci co będzie...pewnego dnia..poczujesz..właściwie to problem tkwi w tym, ze NIC..nie poczujesz..:]
spróbuje jaśniej;)
heh..Jacek był pierwszym i jedynym facetem którego kochałam..był mężczyzną mojego życia, mogłabym za niego oddać życie..kochaliśmy się jak nikt..[hmmm..z dzisiejszego punktu widzenia.. może jednak nie..] i..cos się stało..coś nas rozdzieliło..to było takie głupie i nagłe..życie i śmierć-dwa stany egzystencji człowieka-oba lepsze od tego w którym się wtedy znajdowałam..:] kiedy się rozstaliśmy..pewnego wieczoru połknęłam kilkanaście tabletek nasennych.. rodzice się zorientowali..wcisnełam kit, że nie mogłam zasnąć i nie liczyłam tabletek:] miałam płukanie żołądka..to wszystko działo się w środku nocy..:)) rodzice nie poszli do pracy..ja do szkoły...i ten list pożegnalny:) musiałam przechwycić i wyrzucić:]..pogodziłam się z utratą..cóż miałam zrobić?! ["bo do tanga trzeba dwojga"..]
Ale nie zapomniałam..:] minely 3 lata od tamtego czasu.. nie miałam prawdziwego faceta:] tzn.wielu mnie prosiło o chodzenie, ale..po co się oszukiwać... i ich-swoje serce ofiarowałam tamtemu..
Po 3 latach spotkaliśmy się na balu..moje uczucia znów sie rozbudziły..światął zgasły..świeciły się kolorowe lampiony..i nagle on podszedł.. i zaprosił mnie do tańca..taaaaaaaaaak:] chwila o której nie raz śniłam:]
i wiesz co... tańczyliśmy chyba ze cztery razy..wiesz czemu?:)
bo za pierwzsym razem..nie mogłam uwierzyć, ze nic nie czuje:] że to koniec..umarło śmiercią naturalną..
mineły 3 lata i żyłam wspomnieniami choc tak na prawde już niczego nie ma..nawet jeśli bym chciała..poprostu WYDAWAŁO mi się, ze cos jest..[jakaś szansa..]
Podsumowując: niczego już nie ma [mimo iż to była miłość mojego życia] STRACIŁAM 3 lata, aby to zrozumieć i serce do kochania..
Rada dla Ciebie: zostaw tego kolege..i biegnij do tamtego;) chyba, że Tobie też siętak WYDAJE, to stracisz mnóstwo czasu, aby zrozumieć...............

05.11.2003
22:32
[16]

yagienka [ pułapka na Misia ]

Ach kochany Augustynie wszystko minie, minie, minie :)
Poważnie zaś mowiąc tak to już jest,że miłość z biegiem lat nie jest tym samym uczuciem uniesienia i pełnego zachwytu jak na początku, obezwładnijącym cialo i umysł. Ona ewoluuje. Z biegiem czasu osiąga stablilizację i tylko od konkretnej pary zalezy jak będzie dbać, by nie wygasła, nie spowszedniała i by te fajerwerki nieprzytomnego zakochania zastapić czymś stałym i bardzo cennym, dajacym poczucie spełnienia i bezpieczeństwa zwiazkiem. I czasemi jest też tak, że będąc w zwiazku na swoje drodze spotykamy kolejną osobę, w ktorej mozna by się zakochać, z którą moglibysmy stworzyc całkiem udany nowy zwiazek. Dlaczego ? No cóż po prostu nie jest tak, że pasuje do nas tylko ta jedna osoba na świecie, czyli innymi słowy teoretycznie kazdy z nas może stworzyć pewnie kilka udanych związków, z rożnymi ludzmi. I tylko od nas zależy co wybierzemy i które uczucie minie.

05.11.2003
23:19
[17]

peeyack [ Weekend Warrior ]

Samo życie. Coz ja moge dodac nowego od siebie? Moze tylko tyle ze tez podobnego przezylem. Po 3 latach nasz milosc oklapla, czulismy sie jak w starym malzenstwie. Z jednej strony znalismy sie jak lyse konie, ale z drugiej - to nie byla juz typowa, pelna feromonow milosc, tylko jakis rodzaj szczegolnego przywiazania, przyzwyczajenia. Potem Ona poznala kogos nowego. Kogos, kto jej dal to czego w naszym zwiazku zabraklo - powiew swiezosci. Odeszla. Od tej pory minelo 2 lata i ani ja, ani ona nie zapomnielismy. I ciagle sie zastanawiamy jak by bylo gdyby nie popelnila tego wyboru, ktorego dokonała. Teraz tak to wyglada, ze oszukuje mnie i jego, bo dalej nie jest pewna, co ma zrobic, ze mna wiele ją laczy, z drugiej strony boi sie ze juz za bardzo sie zmienilismy przez ten czas i nie damy rady pociagnac tego zwiazku dalej. Zycie stalo sie meczarnia, nie mozna z kims, kogo sie kocha, ale bez niego tez jest beznadziejnie. A czas powoli leczy rany, o ile w ogole jest w stanie to zrobic. Ja nie wiem. Dlatego mowie Ci ze masz jeszcze szanse wrocic, naprawic te bledy, bo im dluzej bedziesz zwlekac, tym gorzej dla waszego zwiazku. Angerlord z tym psiakiem mial racje - zawsze sie chce sprobowac czegos nowego, ale nie ma gwarancji, ze nowe bedzie lepsze. Nie marnuj zycia sobie i innym. Wedlug mnie powinnas zapomniec o nowym i wrocic do dawnego chlopaka. W ten sposob ucierpi najmniej osob.

05.11.2003
23:56
[18]

Kloshart [ Pretorianin ]

majka===> trudno mi powiedzieć czy było uczucie. Jeżeli jednak trudno się rozstać z kimś tzn że ta osoba nie jest obojetna i trzeba jej pomóc w szczęściu i sobie.

06.11.2003
00:02
[19]

2k6 [ Pretorianin ]

Gdybym ja miał twój problem (mijmy nadzieję że nigdy mnie coś takiego nie spotka) pewnie bym został przy pierwszym partnerze chyba poczucie obowiązku wobec niego lub jakaś siła wyższa kazałaby mi zostać chodz serce pewnie by umieralo z tesknoty za tym kims drugim. Ja tez jestem teraz w swoim pierwszym zwiazku i chodz zdarzaja mi sie chwile kiedy mysle ze lepiej bylo by nam osobno to wiem ze pewnie nigdy nie zdecydowalbym sie na taki krok. Zycie to nie bajka i czasem trzeba powiedziec woz albo przewoz jesli on mowi ze Cie kocha a przeciez cos w koncu kiedys was laczylo to moze uda wam sie sprobowac na nowo

06.11.2003
00:11
[20]

Krondar [ Death Avatar ]

Monia87 --> Sytuacja nie do konca jest taka sama - u Ciebie nie bylo drugiej osoby, prawda? A tu jest i to o nia chodzi. Spytaj swojej mamy czy gdyby wyszla z tego zalozenia co Ty, jeszcze bylaby z Twoim tata ;) Czy moze mialabys dwoch (conajmniej... bo ten drugi tez moze sie znudzic przeciez,prawda?) Dla mnie obie sprawy sa nieporownywalne. Pominalem nawet ze Ty zylas wspomnieniami - a autorka watku staje przed wyborem - i to trudnym. To nie jest wzdychanie do wspomnien ktore z czasem idealizujemy.

logii --> W milosci wg. mnie potrzeba tez troche miejsca aby posluchac tego co mowi rozsadek i rozum - kierowanie sie caly czas sercem nie zawsze jest rozwiazaniem. Przemysl cala sprawe i zastanow sie czego wymagasz od zwiazku? Czy to jest osoba z ktora chcesz spedzic reszte zycia? Czy moze jeszcze nie myslisz o taki sprawach. Jesli masz sie meczyc w obecnym zwiazku - to go zakoncz. Przypomnij sobie jednak ze kiedys cos do tego faceta czulas - moze uda sie to odnalezc znowu? My tu mozemy tylko probowac Ci podpowiedziec - wybor niestety jest Twoj.

06.11.2003
00:17
[21]

Michael_wittmann [ Konsul ]

he he fajne wątak, kurde siedzę na tym CM i nawet nie widzę co jest do okoła, A TU TYLE PROBLEMÓW !! :)))))
Monia 87-->".. nie miałam prawdziwego faceta:] tzn.wielu mnie prosiło o chodzenie, ale..po co się oszukiwać... "
A gdzie oni prosili cię, tzn gdzie chcieli z tobą iść ?? PO chlebekdo sklepu ??, czy po bułki ??
hmm to ty niezła laska musisz być jak tak wszyscy lubią sobie z tobą chodzić ?? :)
PozdrAWIAM, a NO I NIe ZABIJAJCIE SIĘ WSZYSTKO PRZED WAMI

06.11.2003
00:19
smile
[22]

Michael_wittmann [ Konsul ]

GOT MIT UNS

06.11.2003
00:25
[23]

Kloshart [ Pretorianin ]

logii=====> Nie wiem ile masz lat, ale napiszę z mojego punktu widzenia:
-Kolega z pokoju obok za trzy dni się żeni (22 lata).
-Mam prawie 23 lata.
-Jestem w związku od 4,5 roku.
-Były różne chwile. Dobre i złe.
Albo będę z nią albo umrę. Innego wyjścia dla mnie nie ma i jestem szczęśliwy.
Nie wiem jak mam ci pomóc.

06.11.2003
00:29
smile
[24]

Krondar [ Death Avatar ]

Michael_wittmann --> Jesli 87 w tym nicku to od rocznika, to owa pani ma teraz 16nascie lat... - 3 lata bycia sama, to zostaje nam 13nascie, dobrze licze? :) To chyba wszystko jasne. No i to zdaje sie musial byc prawdziwy facet ;)

06.11.2003
00:33
smile
[25]

Michael_wittmann [ Konsul ]

KRONARD --> No widzę że kolega kuma czaczę ;)

06.11.2003
00:54
smile
[26]

Big Money [ Senator ]

Michael_wittmann << Jak w tym liście do bravo... : "ale on nie intertesuje sie dziewczynami, bo chce zostać trenerem Pokemonów..." Pomyslałem o tym samym czytając tamten post :)

06.11.2003
00:59
[27]

Kloshart [ Pretorianin ]

Myślicie że to jakaś małolata. Może i tak ale wtedy są takie problemy dosyć ważne i w tym wieku są to problem przeogromne. Co nie znaczy że trzeba się z taki nabijać im też trzeba pomóc.

06.11.2003
01:09
smile
[28]

Michael_wittmann [ Konsul ]

Kurdęę NO JASNE ŻE TRZEBA IM POMÓC!!
LECZCIE SIĘ :)
no nie wiem , ale ja nie pamiętam żebym miał takie problemy, ..jak to jest to tylko dorastające dziewczynki (które myślą że już są półkobietami) mają te problemyy, Achh i ci ich mężczyźni <LOLL>

06.11.2003
01:15
smile
[29]

Angelord [ sic me servavit Apollo ]

eee.. Koledzy... nie śmiać się ze szczerych słów, bo szczerość zawsze bywa naiwna i młoda.. a miłość nie jest kwestią wieku, tylko świadomości...

06.11.2003
01:17
smile
[30]

Angelord [ sic me servavit Apollo ]

Michael_wittmann ---> żadna Ciebie nie chciała ? To i problemów nie miałeś. Ale nie drwij z tego, czego Twoja pamięć ogarnąć nie zdoła !

06.11.2003
01:25
[31]

qLa [ oLd GaMeS FaN ]

Ja mam niestety podobna sytuacje, tylko to ja jestem "ofiara". Kocham moja dziewczyne z calego serca, zawsze gdy mnie potrzebuje jestem przy niej, okazuje jej moja milosc, staram sie jej zawsze pomoc, czesto przynosze kwiaty i inne "dowody" milosci, ale od pewnego czasu wszystko sie psuje (2 tyg.), po pewnym zajsciu (powiedzmy sobie- oklamywaniu mnie w pewnej sprawie przez dwa miesiace) nie potrafie sie w tym wszystkim odnalezc, bezustannie czuje, ze "kreci" z innymi, stara sie jak najmniej czasu ze mna spedzic i ogolnie na mnie zlewa... bardzo "mile" slowa padaja czasem z jej ust w moim kierunku (nie bede cytowal bo az sie wstydze)- nie potrafie z dziewczyna sie rozstac, z jednej strony ja kocham, ale z drugiej strony czasem takiego dola lapie...:( sam nie wiem co robic... ja nie mam za cholere szczescia w milosci:(

06.11.2003
01:26
[32]

qLa [ oLd GaMeS FaN ]

Michael_wittmann [ Centurion ]
Tak, masz racje, jestem gowniarskim 19 latkiem, ktory zwiazki w swoim wieku traktuje BARDZO powaznie...

06.11.2003
01:28
[33]

Mysza [ ]

Angelo --> Czemu mam wrażenie, że rzucasz grochem o pancerz?

herr Wittmann --> Kompleksy to lecz może na "polu walki"... bo przez tą swoją twardzielowatość i pancerność sam na dzieciucha wychodzisz...

06.11.2003
01:32
smile
[34]

Angelord [ sic me servavit Apollo ]

Mysza ---> pancerzyk papierowy, to groch ten wystarczy:-)

06.11.2003
01:43
smile
[35]

Mysza [ ]

Angelo --> Ale żołnierzyk pewno ołowiany :))

06.11.2003
01:47
smile
[36]

Angelord [ sic me servavit Apollo ]

Mysza ---> jak widać po wypowiedziach, to ołowiu pod hełmem sporo ;-)

06.11.2003
01:56
smile
[37]

Mysza [ ]

Angelo --> I tu się pojawia myśl nowa: gdzie się hełm kończy a zaczyna głowa? :)))

06.11.2003
02:43
[38]

TrzyKawki [ smok trojański ]

I wygasła

06.11.2003
03:30
smile
[39]

Angelord [ sic me servavit Apollo ]

Mysza ---> odpowiedź na takie pytanie tylko jedyna być może - głowy nie ma w ogóle - jest ołów w hełmu wypukłym otworze;-)

06.11.2003
04:22
smile
[40]

tymczasowy233314 [ Junior ]

Wiecie co.. tak sobie myślę, że chyba powinnam zostać sama. Może wtedy się przekonam czy to jest miłość - czy zostało po niej tylko przyzwyczajenie. Wiem, że nie będzie na mnie czekał przez ten czas. Nie mogę tego od nikogo wymagać, od żadnego z nich. I kiedy w końcu będę już wiedziała będzie za późno. A życie płynie. Ale nie mogę dłużej nikogo oszukiwać, bo chociaż się staram, żeby to naprawić, to tak na prawdę nadal go oszukuje, bo myślę o innym. Ale z drugiej strony, odejść i znowu Go zranić.. ciężko to zrobić, zwłaszcza gdy On tak się stara..

"...milość nie jest stanem, który trwa sam w sobie. Trzeba ją
umiejętnie traktować, subtelnie prowadzić i czule rozwijać. A to prawdziwa
sztuka! Nie wszystkim dostępna!" Alan Loy McGinnis

Święta prawda. Ech..

06.11.2003
04:38
[41]

Angelord [ sic me servavit Apollo ]

logii ---> "Ale z drugiej strony, odejść i znowu Go zranić.. ciężko to zrobić, zwłaszcza gdy On tak się stara.." - ale nie lituj się nad Nim - bo nie kochając, a będąc z litości, krzywdzisz Go okrutnie - bądź szczera - i odejdź, by nie oszukiwać - lub - staraj się... bardziej, niż On... wejść drugi raz, do tej samej rzeki...

06.11.2003
08:03
[42]

Thc~Jazz [ Pretorianin ]

Z doświadczenia wiem że w nowych związkach są powtzarzne te same błędy co w starych. Trzeba by się zastanowić
co właściwie czujesz bo katowanie sebie nie ma tu najmnieszego sensu. Postaraj się spotkać z tym drugim i logicznie pogadać, spróbuj go wykryc jaki jest naprawde a wtedy będziesz miała pełny obraz tego faceta.

06.11.2003
08:53
smile
[43]

Krondar [ Death Avatar ]

Angelord --> Nic dodac nic ujac. Juz drugi raz w tym watku musze przyznac Ci racje.

qLa --> Pamietam ze mialem ten sam problem i nawet bylem wtedy w tym samym wieku co Ty. Bylem z dziewczyna juz 1,5 roku i cos sie zaczelo kopac. Tak jak Ty staralem sie jak moglem, dawalem z siebie tyle ile tylko mozna (nie myslac przy tym o sobie - i to byl najwiekszy blad). Od poczatku zwiazku, regularnie robilem jej niespodzianki, zabieralem gdzies, zaskakiwalem czyms... tak zeby nie popasc w rutyne. Kiedy sie psulo bylem gotowy zrobic bardzo wiele (wtedy zdawalo mi sie ze wszystko) zeby ona ze mna zostala. Ale to nie mialo sensu, wiesz? Bo z kazdym dniem, ona potrafila sprawic ze to ja czulem sie winny wszystkiego co bylo zle. Okazalo sie ze mnie zdradzila - mimo tego potem zachowywala sie tak, jakbym to ja wpadl w ramiona innej i robi mi tylko łaske tym ze ze mna jest. Mialem dosc - zebralem sie na sily i to ja z nia zerwalem. Kolejny mesiac byl koszmarem, wszystko przypominala mi ja i najlepsze chwile ktore z nia spedzilem... kazdy detal w moim pokoju. Ale to minelo. Bylo ciezko, to prawda - ale minelo, w pewnym momencie zobaczysz co robiles i jak sie zachowywalem pod wplywem uczucia. Przejrzysz tak na prawde na oczy i zyskasz przy tym jedno - staniesz sie duzo silniejszy. qLa - nie mecz sie w tym zwiazku, to jeszcze nie ten wiek zeby sie wiazac na cale zycie i robic z tym plany, wiec naprawde - zbierz sie na odwage (wiem ze jest ciezko... nawet bardzo ciezko, a wrecz wydaje sie to momentami wykonalne) i nie miecz sie z nia, bo bedziesz sie tylko coraz bardziej dolowal ze osoba ktora kochasz tak Cie traktuje. A potem - sam zobaczysz jaka "pusta" byla ta kobieta... i ze nie warto bylo sie starac. Znajdziesz duzo bardziej kochana :)

06.11.2003
08:56
[44]

Krondar [ Death Avatar ]

^^^^^ poprawka - a wrecz wydaje sie to momentami wykonalne - ma byc NIE wykonalne :)

06.11.2003
12:23
[45]

Coy2K [ Veteran ]

Monia87 >>> w wieku 13 lat jest sie jeszcze dzieckiem...dzieci sie nie zakochują, to się nazywa zauroczenie, nic wiec dziwnego ze chcialas sie usmiercić - rozumu wówczas tez ci brakowało...

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.