GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Z cyklu: Oceńcie moje opowiadanie (temat:Jak nas uwodząreklamy!)

18.10.2003
18:43
[1]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

Z cyklu: Oceńcie moje opowiadanie (temat:Jak nas uwodząreklamy!)

Konrad jest zwykłym 14 letnim chłopcem. Lubi jeździć na deskorolce, lecz nie robi jakiś efektownych trików, dopiero się uczy. Nie lubi natomiast zbytnio oglądać telewizji. Lecz pewnego dnia…
Konrad wstał wyjątkowo wcześnie, wyjątkowo, gdyż były wakacje. Wiedział, że musi się wyrobić, gdyż był umówiony z kolegami, Andrzejem i „Bizonem”, mieli poćwiczyć nowy trik. Ubrał się, umył, zjadł śniadanie, posprzątał pokój. Zostało mu trochę czasu, więc siadł na chwilę przed telewizorem. Leciała reklama napoju energetycznego. W reklamie tej jakiś chłopak jechał na deskorolce, lecz ciągle mu się coś nie udawało, ciągle się wywracał. Następnie napił się reklamowanego napoju i zaczął jeździć jak szalony, wykonywać różne triki, ewolucje powietrzne. Na końcu reklamy widniał napis: „Spróbuj, a nie pożałujesz!!”. Konrad nie wierzył nigdy w reklamy, jednak ta go zafascynowała.
-Musze mieć ten napój -pomyślał- i będę dzisiaj najlepszy,i uda mi się wreszcie zrobić „Kickflipa”.
Niewiele myśląc wziął pieniądze i wyleciał z domu jak strzała. Pobiegł do najbliższego sklepu, lecz nie było tam tego produktu. Czym prędzej udał się do następnego. Po drodze spotkał Andrzeja, który powiedział:
-To co, idziemy ćwiczyć „Kickflipa”???
-Nie -odpowiedział Konrad -mam sprawę do załatwienia. Idźcie sami, później do was dołączę.
-Ok.- zakończył Andrzej.
Konrad dalej szukał napoju, po najróżniejszych sklepach, biegał po całym osiedlu, od sklepu do sklepu, lecz nigdzie nie mógł znaleźć tego napoju. W sklepach na innych osiedlach też nie było tego, czego szukał. Nim się obejrzał, było już południe. Z drugiego końca miasta wrócił autobusem do domu, na obiad. Zawiedzony niepowodzeniem poszukiwań zjadł obiad i położył się. Nagle przypomniał sobie, że miał iść z kumplami do „skateparku”. Wziął deskę i pojechał tam na niej. Niestety, nikogo nie zastał.
-No tak- powiedział na głos- ćwiczyli długo i zmęczeni poszli pewnie na obiad, odpoczywają. Nie ma co, sam nie będę ćwiczył, idę do domu.
Znudzony szedł do domu z deską pod pachą i spuszczoną głową, zły na siebie, że zapomniał o kolegach. Kiedy doszedł do bloków pewna myśl mu zaświtała w głowie. Przypomniał sobie że w jednej z dzielnic jest market, w którym zawsze są rzeczy, które reklamują w telewizji. Był tylko jeden problem. Sklep ten był w najgorszej dzielnicy, pełnej pijaków i przestępców. Ale co tam, czego się nie robi dla napoju, który podniesie mu umiejętności. Nagle zobaczył Andrzeja i „Bizona” idących idących jego stronę.
-Idziesz ?- zapytał „Bizon” -Miałeś do nas dojść!
-Poszedłbym, ale mama mnie wysłała do sklepu i nie mogłem odmówić – skłamał Konrad- Idźcie, kupie co trzeba i przyjdę do was.
-Ok.- powiedział Andrzej- tylko nie zapomnij.

18.10.2003
18:44
[2]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

Konrad musiał pędzić, żeby tylko zdążyć do nich dojść, zanim pójdą do domu. Wskoczył na deskę i pognał do marketu. Po kilku minutach szybkiej jazdy dojechał na miejsce. Przed sklepem, na schodach siedziało kilka pijaków, ale on się tym nie przejmował, jednym susem zeskoczył z deski, wziął ją do ręki i wbiegł do sklepu. Przeszukał półki. Nie znalazł niczego, co było by napojem energetycznym. W końcu na ostatniej półce znalazł obiekt swoich poszukiwań. Zadowolony pojechał na desce do kasy, byle jak najszybciej dołączyć do kolegów. Zapłacił, wziął resztę i upragniony napój, który napojem nie był, tylko proszkiem który trzeba było zalać wodą . Wybiegł ze sklepu. Siedzący na schodach ludzie spojrzeli na niego. Zimny pot zalał mu plecy. Uczucie strachu potęgował jeszcze zapadający zmrok. Przeszedł obok nich, krokiem spokojnym mimo drżących nóg. Przeszedł kilka kroków i usłyszał ochrypły głos:
-Mały, daj 2 złote
-Nie mam- skłamał Konrad, a tak na prawdę miał w kieszeni ok. 15 zł drobnych.
-A mam cie przeszukać ?- rzekł mężczyzna- Ale co znajde to moje!
-Spadaj- krzyknął Konrad, po czym rzucił na chodnik deskę i wskoczył na nią. Zaczął uciekać, uciekać tak szybko jak mu na to nogi pozwalały, ciągle się odpychał, Obejrzał się za siebie, a pijacy dalej biegli, byli bardzo blisko. Nagle zobaczył w pobliżu autobus, który miał za chwilę ruszać. Skierował się w jego stronę i w ostatniej chwili wskoczył do niego na desce. Drzwi się zamknęły, a autobus ruszył. Konrad usiadł na krześle i odetchnął. Nie wiedział nawet co to za autobus, którędy jedzie. Był pusty, on sam w nim siedział. Na następnym przystanku kupił u kierowcy bilet. Okazało się że to jest autobus który jedzie na około miasta, i dopiero na końcówce trasy ma przystanek na osiedlu Konrada. Nie miał wyboru, przesiedział całą trasę Kiedy wysiadł z autobusu uświadomił sobie, że znowu zawiódł kolegów. Spojrzał na zegarek, było bardzo późno. Poszedł w stronę swojego bloku. Przed klatką siedzieli Andrzej i „Bizon”. Konrad podszedł do nich i zaczął rozmowę, mówiąc krótko:
-Cze
-Cze- powiedzieli jednocześnie koledzy
-Sorki, że nie mogłem przyjść, ale…-zaczął się tłumaczyć Konrad
-Nic nie mów, byliśmy po ciebie i twoja mama powiedziała, że nie wysyłała cię do żadnego sklepu- powiedział zdenerwowany Andrzej.
-No właśnie chcę wam wytłumaczyć…- zmieszał się Konrad
-Powiedziała także że od rana gonisz po sklepach za jakimś głupim napojem i myślisz że dzięki niemu będziesz lepiej jeździł-powiedział „Bizon”
-Ale przecież jutro możemy poćwiczyć Kickflipa, dam wam się napić i zobaczycie jaki będzie odlot.-powiedział zadowolony Konrad
- Już wolimy „Morszczyna” od ciebie, on przynajmniej nie sprzedaje kolegów dla jakiegoś napoju…-rzekł smutny Andrzej, załamującym się głosem
-Nie przychodź jutro po nas- powiedział „Bizon”
Konradowi zrobiło się głupio i smutno zarazem, ale był też zły na kolegów. Pobiegł do windy, wjechał na swoje piętro, wbiegł do domu. Rodzice go okrzyczeli za to, że tak długo go nie było, ale on ich nie słuchał. Poszedł do kuchni i przeczytał instrukcję, jak przygotować napój.
-Już ja im pokaże, zaraz zechcą się ze mną dalej kolegować, jak zobaczą co umiem- pomyślał.
Rozpuścił proszek na jedną porcję w wodzie, tak jak kazała instrukcja. Pomieszał, aby wszystko się dokładnie rozpuściło, zamknął oczy, wypił roztwór jednym łykiem i….nic się nie stało.
-Jeszcze raz- pomyślał- może nasypałem za mało.
Rozpuścił jeszcze jedną porcję, pomieszał i znowu nic. Wściekły, że nic się nie dzieje, i że koledzy pójdą do domu, zanim im pokaże co umie dzięki temu napojowi, zrobił sobie jeszcze jedną porcję. I tak rozpuszczał, mieszał i pił dopóty, dopóki proszek się nie skończył. Jednak oprócz pełnego pęcherza, nic się w nim nie zmieniło. Zaspokoił potrzeby fizjologiczne, umył się i położył, wściekły na cały świat. Nic dziwnego, że rano obudził się z gorączką i bólami brzucha….
Teraz Konrad już całkowicie nie wierzy w reklamy, pogodził się także z Andrzejem i „Bizonem”, po tym jak ich przeprosił. Do ich paczki dołączył wspomniany przez Andrzeja „Morszczyn”, brat „Bizona”. Nauczyli się „Kickflipa” nie dzięki pomocy napojów energetycznych, ale dzięki ich wielkiej przyjaźni.
Koniec®©

18.10.2003
18:45
[3]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

Konrad musiał pędzić, żeby tylko zdążyć do nich dojść, zanim pójdą do domu. Wskoczył na deskę i pognał do marketu. Po kilku minutach szybkiej jazdy dojechał na miejsce. Przed sklepem, na schodach siedziało kilka pijaków, ale on się tym nie przejmował, jednym susem zeskoczył z deski, wziął ją do ręki i wbiegł do sklepu. Przeszukał półki. Nie znalazł niczego, co było by napojem energetycznym. W końcu na ostatniej półce znalazł obiekt swoich poszukiwań. Zadowolony pojechał na desce do kasy, byle jak najszybciej dołączyć do kolegów. Zapłacił, wziął resztę i upragniony napój, który napojem nie był, tylko proszkiem który trzeba było zalać wodą . Wybiegł ze sklepu. Siedzący na schodach ludzie spojrzeli na niego. Zimny pot zalał mu plecy. Uczucie strachu potęgował jeszcze zapadający zmrok. Przeszedł obok nich, krokiem spokojnym mimo drżących nóg. Przeszedł kilka kroków i usłyszał ochrypły głos:
-Mały, daj 2 złote
-Nie mam- skłamał Konrad, a tak na prawdę miał w kieszeni ok. 15 zł drobnych.
-A mam cie przeszukać ?- rzekł mężczyzna- Ale co znajde to moje!
-Spadaj- krzyknął Konrad, po czym rzucił na chodnik deskę i wskoczył na nią. Zaczął uciekać, uciekać tak szybko jak mu na to nogi pozwalały, ciągle się odpychał, Obejrzał się za siebie, a pijacy dalej biegli, byli bardzo blisko. Nagle zobaczył w pobliżu autobus, który miał za chwilę ruszać. Skierował się w jego stronę i w ostatniej chwili wskoczył do niego na desce. Drzwi się zamknęły, a autobus ruszył. Konrad usiadł na krześle i odetchnął. Nie wiedział nawet co to za autobus, którędy jedzie. Był pusty, on sam w nim siedział. Na następnym przystanku kupił u kierowcy bilet. Okazało się że to jest autobus który jedzie na około miasta, i dopiero na końcówce trasy ma przystanek na osiedlu Konrada. Nie miał wyboru, przesiedział całą trasę Kiedy wysiadł z autobusu uświadomił sobie, że znowu zawiódł kolegów. Spojrzał na zegarek, było bardzo późno. Poszedł w stronę swojego bloku. Przed klatką siedzieli Andrzej i „Bizon”. Konrad podszedł do nich i zaczął rozmowę, mówiąc krótko:
-Cze
-Cze- powiedzieli jednocześnie koledzy
-Sorki, że nie mogłem przyjść, ale…-zaczął się tłumaczyć Konrad
-Nic nie mów, byliśmy po ciebie i twoja mama powiedziała, że nie wysyłała cię do żadnego sklepu- powiedział zdenerwowany Andrzej.
-No właśnie chcę wam wytłumaczyć…- zmieszał się Konrad
-Powiedziała także że od rana gonisz po sklepach za jakimś głupim napojem i myślisz że dzięki niemu będziesz lepiej jeździł-powiedział „Bizon”
-Ale przecież jutro możemy poćwiczyć Kickflipa, dam wam się napić i zobaczycie jaki będzie odlot.-powiedział zadowolony Konrad
- Już wolimy „Morszczyna” od ciebie, on przynajmniej nie sprzedaje kolegów dla jakiegoś napoju…-rzekł smutny Andrzej, załamującym się głosem
-Nie przychodź jutro po nas- powiedział „Bizon”

18.10.2003
18:47
smile
[4]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

Kurde, sory za tą 3 część, ale coś sie pochrzaniło
i sory za to że w 2 częściach, ale w jednej nie chciało zaskoczyć!

18.10.2003
18:52
[5]

.Jacek 99. [ Senator ]

Puscilem juz na drukareczke, zaraz zapoznam sie z trescia.

18.10.2003
18:53
[6]

mysiek [ @#mysieks@# ]

Vegeta--> nie zanm sie na opowaidaniahc ale :
czytalo mi sie fajnie i mialem ochote przeczytac do konca!!
to wciaga!!

18.10.2003
19:05
[7]

.Jacek 99. [ Senator ]

Fajniutkie opowiadanie, muilo cie czyta choc troche dziecinne. Zwlaszcza bajeczkowe zakonczenie "Nauczyli się „Kickflipa” (...) dzięki ich wielkiej przyjaźni. "

Jeszcze nie pasuje mi odrobine chronoligia. W poludnie wrocil na obiad. Pojechal do innej dzielnicy po napoj a gdy wyszedl ze sklepu juz sie robilo pozno. Jak to mozliwe, na desce nie jezdzi sie w srodku zimy, a nawet wtedy nie robi sie ciemno o 13-14 godzinie, bo chyba dluzej niz 1-2 godziny nie jechal do innej dzialnicy, ba powinien tam w niedcala godzinke dotrzec.

No i fakt ze wsiadl do autobusu jadacego dookola miasta. Nie mogl wysiasc na stacji po drodze i pojechac na desce/przesiasc sie? W koncu mial 15zlkoszt biletu, wiec mial kase na szybki powrot bez jazdy dookola miasta. przeciez nie objezdza calego miasta bez zatrzymania sie, bo to by sensu nie mialo.

TO z rzeczy ktore mi nie pasowaly.

Opowiadanko bylo jednak przyjemne i chetnie przeczytalbym wiecej.

18.10.2003
19:08
[8]

gladius [ Óglaigh na hÉireann ]

Poziom mniej więcej gimnazjalnego wypracowania.

18.10.2003
19:09
smile
[9]

K@mil [ Wirnik ]

Opowiadanie dobrze napisane za wyjątkiem błędów jakie już pokazał Jacek. Jednak mi się treściowo nie podobało. Krótko - ogólnie dobre, dobrze napisane, ale nie na mój gust :-)

18.10.2003
19:29
[10]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

Jacek.99->>>Wyjaśnienie trasy na obrazku.

A co do czasu, szukał napoju do 15.30, o 16.10 obiad, o16.30- 17.00 położył sie, o 17.15 dotarł do skate parku, o 17. 40 spotkał bizona i andrzeja, 0 18.00 był pod sklepem, o 19.00 wyszedł bo godzine go szukał(ujme to w texcie) , 19.03 wskoczył do autobusu, i do 21.50 jeździł po Jastrzębiu, bo sie na jastrzębiu wzorował, ale nie całkiem, bo:
1. Tam są bilety na czas
2. Mój kuzyn, Konrad nie jest leniwy i jakby wysiadł na wcześniejszym przystanku, to by sobie dalej pojechał, albo poszedł do naszej babci i dzadek by go odwiózł, albo by u nich przenocował, ale dzienki że mi to pokazałeś, poprawie to trochę.

18.10.2003
19:32
[11]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

Gladius---->Dobrze kombinujesz, gimnazjum :)

18.10.2003
19:35
[12]

.Jacek 99. [ Senator ]

Vegeta0000000000001 - zauwaz ze "Nim się obejrzał, było już południe. Z drugiego końca miasta wrócił autobusem do domu, na obiad". Tak wiec w poludnie skonczyl szukac i pojechal do domu. A tymczasem teraz piszesz "A co do czasu, szukał napoju do 15.30" WIdzisz niescislosc?

18.10.2003
19:38
[13]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

W oryginale już to zmieniłem i jest: Nim sie obejrzał było Popołudnie

18.10.2003
19:46
[14]

Arcy Hp [ Pan i Władca ]

Hm......... mnie jakoś nie ruszyło

18.10.2003
20:08
smile
[15]

Kruk [ In Flames ]

Bardzo naciągane, proste i naiwne, ale biorąc pod uwagę, że chodzisz do Gimnazjum to można je uznać za dosyć dobre.

W ogóle temat zadania "Jak nas uwodzą reklamy !" ("!" czy "?") powinieneś chyba trochę inaczej zinterpretować. Ja nie przedstawiałbym tego jako jednej zwykłej (nudnej co gorsza) historii tylko wyszedłbym od drugiej strony tj. napisałbym o tej (rzekomej) mocy reklam. Bez osób, bez przypadków i bez faktów. Moje rozumienie słowa "reklama", co ja sądzę o niej i do czego ona prowadzi. Można by było nawet troszkę podramatyzować o manipulacji.

Takie opowiadanie jakie nam przedstawiłeś pozbawia odbiorcę jakiegokolwiek myślenia. Spróbuj ukryć swój przekaz, zagmatwać go. Nigdy nie pokazuj rzeczy oczywistych. Ludzie lubią jak się ich zmusza do myślenia, wysuwania twierdzeń, lubimy interpretować w różnoraki sposób. Twoja praca ma tylko jedną prostą interpretację. Popracuj nad tym i będzie dobrze.

18.10.2003
20:56
[16]

xKx [ CLINIC ]

Nawet,nawet :)

18.10.2003
23:34
[17]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

Może sie wypowie jakiś profesjonalista???;))))))))))))))))))))

19.10.2003
09:24
[18]

Sayet [ White Star Soldier ]

no wiesz jest pare bykow. ale ogolnie tak jest czesto i sam doswiadczylem czegos takiego. mielismy isc na dyskoteke a gosciu se poszedl szukac do empiku najnowszej gry z serii gta.bo widzial reklame ze jest o 10 % taniej.no totalna olewka

19.10.2003
10:01
[19]

mysiek [ @#mysieks@# ]

Sayet---------> ale gra to co innego sluszna sprawa!!

19.10.2003
10:28
smile
[20]

Lupus [ starszy general sztabowy ]

Vegeta ===>Robisz postępy . Czytało sie to lepiej niż poprzednie bociany . Musisz jeszcze znaleźć zamienniiki na wyrażenia , które nie powinny się tam znależć w takim kontekście np :

rodzice nie ukrywali swojego niezadowolenia - zamiast - okrzyczeli

zgodnie z instrukcją - zamiast - jak kazała instrukcja

Poszedł w stronę swojego bloku przed którym siedzieli Andrzej i Bizon - zamiast - Poszedł w stronę swojego bloku. Przed klatką siedzieli Andrzej i „Bizon”.

wybiegł z domu - zamiast - wyleciał z domu

Podziwiam cię za to , że chce ci się pisać . Wielu w twoim wieku wolałoby używać komputera wyłącznie do gier i chatowania . Wielcy pisarze tez jakoś musieli zaczynać .

19.10.2003
11:56
smile
[21]

Long [ Generaďż˝ ]

Zgadzam się z Lupusem, że używanie komputera do celów innych niż giercowanie i chatowanie to pozytywny objaw :) Rację ma też Kruk pisząc o naciąganiu i prostocie - ale nie przejmuj się, to kwestia wprawy. Jeśli miałbym coś zasugerować, to dwie doś podstawowe rzeczy - poświęć trochę czasu interpunkcji i pomyśl nad pisaniem dłuższych zdań. Właściwa interpunkcja nada opowieści większe podobieństwo do rzeczywistego języka mówionego, a dłuższe zdania zwiększą płynność tekstu. Staraj się też unikać nachalnego dydaktyzmu - to nie działa na starszych czytelników, a nawet mocno drażni :)
Pisz dalej - chętnie poczytamy :)

19.10.2003
12:03
smile
[22]

mysiek [ @#mysieks@# ]

Vegeta -> czekamy na dalsza czesc!!
przynajmniej ja czekam

19.10.2003
14:23
smile
[23]

gladius [ Óglaigh na hÉireann ]

(R) na końcu dodane jest bez sensu, pasuje jak widły do dupy. Samo (c) wystarczy.

19.10.2003
14:34
[24]

mar-rol [ Konsul ]

no nie było tak źle. Przeczytałem do końca a jak dla mnie to nielada wyczyn :-) Napisz coś jeszcze i wyślij na forum

19.10.2003
22:35
[25]

Sandro [ Wymiatacz ]

Vegeta, a nie chciałbyś te swoje texty pisać do e-zinu?

20.10.2003
22:09
[26]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

Gladius---------> Zawsze tak robie dla jaj
Mar-rol --------> Dzienki
Sandro--------->Nie wiem co to e-Zin, mógłbyśmi powiedzieć??

17.11.2003
21:42
[27]

Kajkes [ Vegetan ]

Może jeszcze ktośsie wypowie????

17.11.2003
22:07
smile
[28]

Alerik [ Diabolo Pomidoro ]

I robili kickflipa długo i szczęśliwie, aż do końca swoich dni...

17.11.2003
22:27
smile
[29]

yazz_aka_maish [ Legend ]

Sandro odezwij się do mnie na GG (600101) lub na maila ([email protected])

Vegeta opowiadanko średnie, wcześniejszych nie czytałem, jednak samo to, iż zdołałem dotrwać do jego końca to duży plus dla ciebie :)

17.12.2003
10:53
[30]

Kajkes [ Vegetan ]

Jeszcze ktoś nie czytał??

17.12.2003
11:44
[31]

Gasto [ Pretorianin ]

Vegeta --> piszac badz zawsze przygotowany na krytyke, ale w taki sposob aby nie podcinala ci ona skrzydel a wrecz przeciwnie, nasuwala nowe sposoby wyrazania mysli. Jesli bedzisz postepowal w ten sposob to ktowie moze za n lat zobacze twoja ksiazke w ksiegarni :)))

Pozatym sluchaj sie Lupusa i Long'a oni wiedza co mowia (pisza?).

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.