GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Jeszcze raz o muzyce TECHNO - tym razem inaczej.

16.10.2003
17:54
smile
[1]

Mastyl [ Legend ]

Jeszcze raz o muzyce TECHNO - tym razem inaczej.

Na wstępie jedna uwaga:

Nie życze sobie w tym wątku krótkich idiotycznych wpisów typu "Ja słucham Offspringa, techno to gówno". Jak nie rozumiecie tematu, albo nie macie w nim nic do powiedzenia - to, mówiąc brzydko - WON!

W związku z pewnym projektem nad którym pracuje, a o którym to nie moge na razie napisac szerzej, pisze o kulturze techno i czynie pewne obserwacje ( wiem, brzmi głupio :) ).

Interesuje mnie, kiedy dokładnie, i w jakich okolicznościach usłyszeliście o muzyce techno, i jak wyglądały Wasze najwcześniejsze doświadczenia z tymi brzmieniami? Nie okreslam definicji techno - piszcie po prostu o tym, co sami uwazacie za muzyke techno - jesli mają byc Manieczki, to niech będą! Nie musicie pisać tyle, ile ja napisze w następnym poście, ale wolałbym wypowiedzi dłuższe niż jedno zdanie.

16.10.2003
17:55
[2]

Mastyl [ Legend ]

I zaczynam od siebie - tak wypada.

Kiedy pierwszy raz usłyszałem o techno?

To było zdaje się gdy miałem 11 lat - w trzeciej klasie szkoły podstawowej. W ramach jakiegoś programu informacyjnego - być może był to Teleekspres - dowiedziałem się, że jest taka muzyka - całkowicie stworzona za pomocą komputera (sic!). Nie ma się jednak co śmiać - był to rok 1990 lub coś koło tego - Polska dopiero wyszła z szarości PRL i izolacji od kultury zachodniej. Miałem już co prawda pojęcie, że gdzieś tam daleko, w USA jest taka muzyka "rap" ( kolega powiedział mi, że to "muzyka mówiona" i nie bardzo miałem pojęcie jak to moze brzmieć) a także, że jest muzyka dyskotekowa , wtedy reprezentowana bodajże przez Top One... ale na techno nie byłem przygotowany. Szybko jednak, bo juz na wakacjach usłyszałem pierwsze kawałki tzw. "techno" i "rapowe" - U96 ( "Das boot" ) czy Doctora Albana ( ). I wtedy po raz pierwszy coś we mnie drgnęło, wiedziałem już, że nie będe słuchał jak moi znajomi z podstawówki Big Cyca, Gun's'roses czy Brygady Kryzys. Byłem wtedy dzieckiem. I tak do końca szkoły podstawowej słuchałem muzyki dyskotekowej ( Snap, Corona, 2 Unlimited itd. ) wierząc głęboko, ze to jest to prawdziwe techno.
A pierwsze doświadczenia z niszową wtedy ( przynajmniej w Polsce ) muzyką techno przyszły pod sam koniec - w ósmej klasie - i na początku liceum. Na jakiejś imprezie domowej ktoś puścił "Higher state of consciousness" Josha Winka. Nikt wtedy nie wiedział jak się nazywa ów utwór, nazywalismy go więc roboczo z kolegami "Dentysta" ze względu na świdrujące brzmienie, przypominające dźwiek wiertarki dentystycznej - uświadomiony technomaniak powiedziałby dziś "acidowy groove". Ten kawałek, jakby dzis nie wydawał się archaiczny, pokazał mi, że muzyka techno to nie musi byc dyskotekowa, łatwa i przyjemna łupanka. I choć zachowałem sentyment do dyskotetkowych hiciorów, przestawiłem się na wyższy poziom edukacji technicznej.
Kolejne etapy to był soundtrack inspirowany grą komputerową "Wipeout 2097" z 1995 - do dziś bardzo świeży i ... po prostu wspaniały. Zawierały się na tej kasecie utwóry takich sław i tuzów ówczesnej elektroniki jak Prodigy, Daft Punk, Photek, Chemical brothers, Underworld, Fluke czy Leftfield. Zacząłem drążyć głębiej tych wykonawców, obowiązkową lekturą stał się wtedy dla mnie nie istniejący już dziś "Plastik" - i to z niego czerpałem głównie wiedze o muzyce techno. Mimo wszystkich swoich wad - pretensjonalności, egzaltacji i wybiórczości - to było dobre pismo. Zaryzykuje stwierdzenie, że nigdy potem nie pojawiło się na polskim rynku tak dobre pismo o kulturze techno. Na ten czas przypadły też pierwsze wizyty na prawdziwych techno-party. Pierwsza, o ile pamiętam to była pizzeria Bambola w Juracie - wakacje między pierwszą a drugą klasa liceum. Prawdziwe rave-party w pizzerii! Byli spoceni raverzy w białych rękawiczkach, były święcące kijki i czapki z błyskającymi rytmicznie rogami - czyli cały to gówno, które z obrzydzeniem oglądam dziś na Love Parade. Ale ważne, że podobało mi się, i wciągnęło mnie bez reszty.
Potem nastapiły wizyty, w także już dziś nie istniejącym warszawskim klubie Trend. Chodziłem tam przez cały okres liceum. Choć było daleko od domu, choć było surowo i brak było lukrowanego blichtru, jaki dzis cechuje warszawskie housownie - to było dla mnie coś wielkiego. Grano tam prawdziwe techno - cięzki minimal, prosto z wytwórni Tresor lub bliżej mi nieznane hard-housy. Powroty do domu rannym tramwajem po całej nocy w Trendzie wspominam do dziś. I będe pewnie do końca zycia, bo wraz z wiekiem wrazenia tracą na intensywności.
Gdy poszedłem na studia Trend zamknięto - zamknięto też w tym czasie tez inny kultowy klub tamtego okresu -Blue Velvet. Skonczyła się pewna epoka w warszawskim clubbingu ( tego słowa nikt jeszcze wtedy nie używał ). Nastały czasy dresiarskich młóckarni i snobistycznych housowni. I tak jest do dziś. Nie znaczy to jednak, że prawdziwego techno już nie ma. Po prostu tamta kultura techno odeszła. A obecna weszła do mainstreamu.
Były jeszcze szczątkowe epizody w rewelacyjnej, choć kameralnej housowni Scena ( dziś studenckie gówno ) a także "klubie na tarasie" - czyli H2O, ale to juz nie było to...

16.10.2003
18:25
[3]

Novus [ Generaďż˝ ]

liczby nie klamia - techno to gowno:)))

16.10.2003
19:07
smile
[4]

^JUNKERS^ [ PS2 Hard User ]

Ja jak się nie myle słucham muzyki Techno od 10 roku życia aż po dzień dzisiejszy ;-) i nie mam zamiaru przestać :-D A wszystko zaczeło się od .. zespołu Prodigy : " FireStarter" oraz "Breathe" :-D Wtedy to było coś ... Z czasem zaczełem słuchać coraz to innych odmian Techno aż po rok 2000 kiedy to ... dostałem płytkę ( o ile się nie myle ) Manieczek VOL 13 (: Wg. wielu uważany za początek Maniek :) i od tamtego czasu rozkręciłem się na dobre :-D Nie uważam muzyki jaką jest HH , Metal ( bez obrazania innych ) ale ( wg. mnie ) tylko Techno pozwala się naprawdę dobrze rozerwać i " wyzwolić umysł i duszę " --- To na tyle :-D

16.10.2003
19:23
smile
[5]

Annihilator [ ]

novus -> lepiej milczeć jak idiota, niż się odezwać i rozwiać wątpliwości

Hmm... Mam nadzieję, że Techno w tym przypadku oznacza ogólnie pojęta muzykę elekrtoniczną.
Moja "przygoda" z taką muzyką zaczęła się praktycznie od dzieciństwa - mój Tata bardzo lubił Jarre'a oraz Oldfielda (który był chyba prekursorem takiej muzyki, mimo że nie powstawała ona w sposób elektroniczny). Ja - oczywiście od dziecka jej słuchając - również bardzo ją polubiłem. Jednak wtedy jeszcze nie potrafiłem rozpoznać gatunków a o Techno nie słyszałem. Potem zaczęły się lata tzw. dzieciństwa i słuchania co popadnie - powiedzmy, że nawet wtedy często ciągnęło mnie do takiej muzyki.
Jednak prawdziwe zainteresowanie wszystkimi gatunkami nastąpił za sprawą internetu. Wtedy to poznałem wątek Techno Inside oraz (RIP) Audiogalaxy. Eksperymentowałem, słuchałem, kasowałem, ściągałem. Jednak na zawsze zapadł mi w pamięci "Orbital" - jeden z najlepszych moim zdaniem zespołów (?). Tu spotkałem prawie wszystkie rodzaje tej muzyki - od House do Hardcore'u.
Następne lata to codzienne wbijanie kolegom i koleżankom z klasy, że jak mówię "techno" to nie mam na myśli bezmyślnej łupaniny. Mimo wszystko - uważam, że mi się udało. Kilka osób nauczyło się odróżniać "Manieczki" od, powiedzmy, Rogera Sancheza. Jednak uprzedzenia zostały. Teraz przeszedłem do nowej szkoły - nowi ludzie. I wciąż ten sam pogląd na tą muzykę :/
Jakiś czas temu ktoś na forum podał linka do ciekawej strony z opisaną sporą częścią (ale i tak zbyt małą) stylów muzyki elektronicznej. Dzięki temu wiem, że bardzo lubię muzykę z wysp brytyjskich :)

16.10.2003
20:00
smile
[6]

Templar^ [ Konsul ]

Brawa za temat!

Pomijając fakt, że w sumie powieliłbym wiele słów moich poprzedników Anihilatora i Mastyla co do początków z tą muzyką (jak i zdań typu: „Następne lata to codzienne wbijanie kolegom i koleżankom z klasy, że jak mówię "techno" to nie mam na myśli bezmyślnej łupaniny. Mimo wszystko - uważam, że mi się udało.”) to zacznę już od mojej właściwej pasji pewnym rodzajem muzyki elektronicznej – psychedelic transem.

Lata temu na jakiejś wycieczce jeszcze w liceum z jednego z domków poleciały dziwne dźwięki. Wiedziony zaciekawieniem postanowiłem sprawdzić co to. Jak się później okazało był to dobrze znany wszystkim transowym maniakom całego świata pierwszy utwór z płyty "Twisted" równie dobrze znanego muzyka Simona Posforda a.k.a. Hallucinogen. Ten dzień był dla mnie wyjątkowy
Tak oto po wycieczce płytka wylądowała u mnie i cały tydzień "katowałem" słuchawki rozkoszując się wykręconymi dźwiękami. Później była pewna przerwa, a jakiś czas później dostałem kilka kompilacji z utworami transowymi / chilloutowymi. I tak się zaczęła moja pasja… Od tego czasu nie jestem człowiekiem. ;] Obecnie moje muzyczne zainteresowania dotyczące (psy)transu oscylują wokół materiału wydawanego przez wytwórnie takie jak brytyjskie labele Twisted Records czy TIP World (niegdyś TIP Records), francuski 3D Vision, dalej Solstice, Agitato i tym podobne. Generalnie lubię kwaśne szybkie i nieschematyczne frykasy. Głównie jest to świat wg Twisted Records i mój bezsprzeczny faworyt – soniczny manipulator i muzyczny magik Simon Posford, czyli Hallucinogen.

„Szaleństwo" związane z elektroniczną muzyką zaowocowało nawet powstaniem serwisu Psytrance.pl (obecny adres www.psytrance.prv.pl , byłaby .pl ale mamy chwilowo pewne kłopoty działalność domeną… :>). Naszą działalność internetową zaczęliśmy w styczniu 2001 pod nazwą Psychedelic Storm. Naszym mottem było "Na początku był Chaos... i nastał Psychedelic Storm”. Od tamtej pory 2 zapaleńców, czyli Ower i ja zaczęło nagłaśniać kwestie muzyki psychedelicznej we fraktalicznym zamęcie Internetu. Jak to w życiu bywa nasza skromna początkowo stronka rosła w siłę w postępie geometrycznym. Obecnie od dłuższego czasu działamy jako serwis Psytrance.pl. Od samego początku wciąż przyświecał nam ten sam cel, czyli propagowanie muzyki Psychedelic Trance w Polsce, a głównie polskiej sceny. Wraz z nami działa jeszcze kilka innych osób, wymieniając tu takie osobistości z czwartego wymiaru jak Liszu, Just-Mike czy Jetman. Na samej stronie znajduje się sporo relacji z imprez popartych zdjęciami m.in. autorstwa naszych nadwornych fotoreporterów Furu i Balkona, recenzje albumów, kompilacji i singli ze świata psychodelicznego transu oraz chilloutu, wywiady z artystami sceny trance, garść bardzo przyzwoitych mixów zarówno z kraju jak i artystów zagranicznych, forum, artykuły… Oczywiście wszystko to jak na razie jest zaledwie kroplą w morzu.
Jak powstała strona? Czysty spontan. Kiedyś siedzieliśmy sobie z Owerem u mnie w domu słuchając muzyki i przeglądając witryny poświęcone transowi na naszym pierwszym łączu. Ower w pewnym momencie stwierdził, że fajnie by było zrobić stronkę o tej tematyce. Taki eksperyment, który powstał z ciekawości i nudów. Trzeba tu zaznaczyć, że niemałą inspiracją w owym momencie był serwis goa2000.net.pl prowadzony przez Gizmo, który jakiś czas temu stał się częścią naszego serwisu. I tak to się zaczęło, od skąpej i ubogiej dziś szaty graficznej z ledwie paroma tekstami. Pomijając niemałą satysfakcję to osiągnęliśmy wiele. Mówiąc tu chociażby o imprezowym elemencie Psytrance.pl, to przez okres naszej działalności nawiązaliśmy współprace z większością polskich organizatorów, wliczając w to takie ekipy jak Toga Dansverg i Stropharia Cubensis Community (obie grupy z Trójmiasta), Uridium Records (Poznań), warszawskie kolektywy Aspect Of Walor, Hallabanaha i Shiva.pl, oraz Spiral Active Project, czyli Wrocław. Patronowaliśmy pierwszemu w Polsce Festiwalowi Muzyki Trance Moondalla, oraz serii imprez Tranceglobal Unity organizowanych przez Uridium Rec. I tak dalej i tak dalej... Ogólnie miło jest później słyszeć / czytać opinie ludzi w stylu: „Ta strona może być dla mnie czarno-biała bez żadnej grafiki, bo nie spotkałem się z lepszą w Polsce”. Naprawdę przyjemne uczucie.


Moje obcowanie z tą muzyką to także spora garść imprez, które głęboko odcisnęły się w mojej pamięci. Pierwsza z nich to historyczna już imprezka w Gdańskim klubie METRO (słynącym z house'owych potańcówek). Impreza owa nazywała się "Old School Goa Experience" i miała miejsce 18 czerwca 2001. Było to w sumie spotkanie kanału ircowego #trance-pl, aniżeli jakaś grubsza impreza, niemniej jednak odpowiednie info pojawiło się na mieście tu i tam. Przyszło niestety zaledwie kilkanaście osób, choć niewątpliwie nie odbiło się na ilości energii wydzielonej przez nasze tańczące przy dobrej psychedelicznej muzyce ciała. Impreza skończyła się dość wcześnie, ale to głównie z naszej (czyt. tych co przyszli) winy... Niemniej jednak świetne wspomnienia pozostały... "Grota Nietoperza" - bo tak nazywała się inna impreza - była również jedną z najciekawszych psychedelic bib na jakich kiedykolwiek byłem. Wszystko zlokalizowano pod starym nieużytkowanym wiaduktem, prąd do potrzebnych instalacji (nagłośnienie itp) czerpany był z pobliskiej latarni - wszystko to dodawało całości pewnego undergroundowego smaczku posypanego szczyptą nielegalu. Zupełnie jak pierwsze imrpezy transowe w Europie tuż po wielkim boomie w Goa. Ach, że już o wlotach policji nie wspomnę... O innych licznych imprezach (m.in. wielkich festiwalach dla dziesiątek osób odbywających sie w plenerze) możecie przeczytać chociażby na mojej stronie w dziale Party.

Mógłbym jeszcze tak długo pisać ale nie chcę żebyście posnęli. Tak czy siak do osób, którym wydaje się że wiedzą sporo o techno, a rzucają teksty w stylu „to łupu cupu dla debili1” itp. – to pełnowymiarowa i jak najbardziej inteligentna muzyka, dla wielu będąca całą egzystencją, to styl życia i styl bycia.

16.10.2003
20:22
smile
[7]

tygrysek [ behemot ]

a ja nie będę elaboratów pisał :)

a zaczęło się wszystko od Vanilla Ice i Krafwerk :)
naprawdę ... może większość z was powie, co to ma wspólnego ze sobą, a prawda jest taka że sam nie wiem

bynajmniej pierwsze ataki na moje uszy przeprowadziła jeszcze w podstawówce pewna mała śmietanka. Kraftwerk, do którego dorosłem po Klause Schulze i J.M. Jarre. Do całego kompletu dorzucił się Ravers Nature i Dune, który katował moje zmysły rytmami rave. Jeszczez nie mogę zapomnieć wspomnieć o Yello i Yves de Router, którzy zbudowali pierwsze podstawy do rozumienia muzyki niekoniecznie klasyfikowalnej. Rave katowałem dość długo i z tej opresji muzycznej na początku lat 90 wyciągnęła mnie najpierw kapela Prodigy, która swoimi płytami (płyty przed Music for the Gilte Generation <chyba taka była nazwa>) wyprowadzała mnie z klapek rave'owych.
W połowie lat 90'tych pojawiła się u mnie kaseta Jam & Spoon - Tripomatic Fairlytaste 2001, która zupełnie odmieniła mój światopogląd muzyczny. I wtedy zaczęło się.

Zacząłem poznawać u końcu szczytowej chwały drum'n'bass, który po roku 94 zamarł w bezruchu kilka lat. Pojawił się minimal i detroit katowany przez prekursora, czyli Juan Atkins'a czy Bergovic'a w 95 - 96 roku. W 96 roku też zacząłem ostro słuchać hardcore'u i ambientu, choć tego drugiego troszkę mniej. W 96 roku też powstały pierwsze imprezki techniczne w Poznaniu ale dotyczące podziemnej sceny. To były czasy, gdy na jednej imprezce w Cicero pojawiał się minimal, drum'n'bass, trance czy hardcore i rave :).

Co chwilka przypomina mi się coś nowego ... i mógłbym tego posta pisać w nieskończoność wymieniając od trance, poprzed minimal czy japan techno aż do ambientu i hardcore'u.
Z tego co pamiętam, to z pierwszymi technicznymi brzmieniami spotkałem się w NON STOP KOLOR chyba w 86 czy 87 roku zeszłego stulecia i wtedy właśnie usłyszałem Dune i Yellow.


wybaczcie mi bałagan w poście :)
pozdrawiam



i pamiętajcie
pozytywne wibracje !!

16.10.2003
21:04
smile
[8]

Viti [ Capo Di Tutti Capi ]

Mastyl - Ty sobie nie życz ;), bo jak widać niektórzy to biorą za pretekst do pseudożartów, tylko zrób wątek moderowany i koniec. Jak do kogoś zwyczajna prośba nie dociera, to może dotrą inne formy perswazji. Na początku wycięcie postu, a jak ktoś będzie wyjątkowo upierdliwy to "czerwona kartka" ;)

A teraz ja opiszę jak ja trafiłem za "techno". Pierwszą melodią elektroniczną którą usłyszałem była "Ucieczka z tropiku", nie wiem kiedy to było dokładnie, ale dawno (połowa lat 80tych) ...muzyka była super, i do tego ten teledysk ^_^. Prawdę powiedziawszy później nie słuchałem muzyki elektronicznej, jeśli nie liczyć przygodnego J.M.Jarre'a, Technotronica czy Snap'a etc. Nie mam też tak dobrej pamięci żeby sobie przypomnieć kiedy zacząłem to nazywać "techno". Pewnym przełomem w odbiorze muzyki elektronicznej była emisja, skąd inąd świetnego, serialu rysunkowego "Tajemnicze złote miasta", chodziłem wtedy do 8 klasy podstawówki. Serial ten utkwił mi w pamięci dzięki fabule, ale i dzięki muzyce która w dużej części była elektroniczna i była naprawdę dobra (dla fana filmu ;). I coś w niej musi być, bo i dzisiaj lubię sobie jej czasami posłuchać. W czasie liceum znowu oddaliłem sie od muzyki elektronicznej, by powrócić do niej już definitywnie, najpierw za sprawą OST do Unreal'a, a później Bjork. Dzięki Bjork poznałem kilku wykonawców umownego "techno" - Graham Massey (808 State), Tricky, LFO, Underworld, Fluke, Dillinja, Black Dog później Plaid. Jak już mi się trochę Bjork znudziła, siłą rzeczy sięgnąłem po inne zespoły islandzkiej sceny muzycznej - Gus Gus, LHOOQ i Mum. W międzyczasie był też Moby, Daft Punk, Basement Jaxx i OST z Lost in Space (Apollo440, Crystal Method itd.). A jak i te przyblakły to sobie przypomniałem o soundtracku z pewnej gierki na PS2 - DOA2 (też jest tam sporo elektroniki) a za nim trafiłem na całą j-music w której siedzę od 2 lat, a w której zawsze jest coś do odkrycia, co nie znaczy że nie wracam do innej muzyczki.

16.10.2003
21:14
smile
[9]

redruM< [ Konsul ]

Myślę , że w moim wypadku zaczęło się od Prodigy i najlepszego dancefloor'owego tracka 'No good' . Na początku było niewinne nucenie refrenu ..następnie lekkie poruszanie wszystkimi członami ...aż do szalonego tańca w garażu ( wiem , że to brzmi debilnie ale dokładnie tak to było =p )

BTW. Za tydzień EZ Rollers w Łodzi . Wpadnie ktoś ? B)

16.10.2003
21:23
smile
[10]

Cainoor [ Mów mi wuju ]

U mnie zaczęło się od Prodigy. Słuchałem tego będąc w podstawówce i bardzo przypadła mi ta kapela do gustu. Takie kawałki jak Poison, czy Out of Space są po prostu mistrzowskie. Jednak nie byłem wtedy jeszcze świadom, że to jest muzyka techno. Były inne czasy :P Potem przyszła fascynacja takim typowym euro-dance, czy też najzwyklejszym techno music. Królowała u mnie na osiedlu składanka Club Rotation. Wiecie - wychowałem się wśród kultury tzw. dresów i chcąc nie chcąc coś od nich przejąłem. Bardzo podobał mi się w tych utworach taki "refrenik", który dodawał mi energii. Szczególnie lubiłem sobie puścić taką muzyczkę w czasie ćwiczeń fizycznych :-) Płyta Love Parade '98 dla mnie była hitem sezonu hihi. Jednak z czasem zacząłem zauważać, że to wszystko stało się powoli badziewiem. Te same rytmy, te same motywy przewodnie - jednym słowem: zawiało nudą. I od tego momentu mogę powiedzieć, że się nawróciłem :) Muzyka house - bardzo mi sięspodobała. Od paru lat słucham - i ciągle czymś mnie zaskakuje. Muszę także powiedzieć, że miałem epizod z heavy hardcore (tzn słuchałem tego z 2 miechy), ale potem już nie wytrzymałem (albo muzyka, albo nocleg pod mostem;). Dopiero od niedawna - za zasługą Bzyk'a zacząłem dostrzegać nurt d'n'b - w tej chwili uwarzam go za najlepszy gatunek muzyki ever :P

To by było w wielkim skrócie pisane "na prędkości" :-)

Pozdro Mastyl.

16.10.2003
21:33
smile
[11]

Deser [ neurodeser ]

wszystko zaczęło się od punka :)
później było new wave i rózne wynalazki. Jakis początek lat 80. Trafiłem na artykuły o awangardzie, a jak awangarda to znaczy, że coś robili inaczej ;) The Residents to było chyba pierwsze zafascynowanie elektroniką, taką siermiężną, robioną w domu na samodzielnie konstruowanych instrumentach. Później Cabaret Voltaire, SPK, Throbbling Gristle, Wire itd... Jako osobnik dociekliwy zacząłem poszukiwania, które sprowadziły mnie na kraut rock - Faust, Can, Amon Dull, Ashra Temple, to są te podstawy o ktorych dziś nikt prawie nie wspomina, a naprawdę warto posłuchać jak to kiełkowało. Później wiadomo - Kraftwerk, Yello. Nagle zupełnie znikąd zacząłem grywać na imprezach, które miałem okazję dawno temu prowadzić tak zwany New Beat :) Front 242, KMFDM (tu mogłem cos przekrecić), Front Line Assembly i inne niby industrialne ale jednak mocno zelektronizowane - Young Gods, Laibach, Skinny Puppy, Swans itd.
Potem przerzuciłem się na punk folk :DDD
Jednak ciagle docierały do mnie echa tej elektronicznej rewolucji która gdzieś tam, za granicami rozwijała się w najlepsze. Miałem upadki i wzloty co do stylów ale jednak najbardziej pasuje mi chyba taki post punkowy Acid Techno, Minimal i eksperymenty :)

16.10.2003
21:44
smile
[12]

Deser [ neurodeser ]

Jak ktos ma ochotę posłuchać amatorskich prób Kanona i moich to zapraszam do wątku Neurochirurgia założonego przez Kanona. Są kawałki do ściągnięcia, a chętnie też wysłuchamy innych opinii niż te, które pojawiły się do tej pory :)
Zwłaszcza, że starły się w kawałkach nasze osobowości :) Zamiłowanie do house Kanona i moje eksperymentalne zapędy :)

17.10.2003
00:05
[13]

Bzyk [ Offensive ]

Ehh.... to był rok 1993 bodajże. Kumpel pożyczył mi kasetę PRODIGY. Zakochałem się.
Wcześniej... słuchałem notorycznie muzyki elektronicznej: JM JARRE, Marek Biliński, Kraftwerk, Vangelis, Kitaro itp.

Wraz z Prodigy zrozumiałem, że taki styl najbardziej mi odpowiada. Dynamiczny, z mnóstwem ciekawych dźwięków... synkop (dnb), pięknych wokali, sampli z innych gatunków (atmospheric dnb), miłym flow'em (deep house) itp.

Po prostu: muzyka techniczna (mam na myśli tę pokroju dnb, house) jest dla mnie czymś, co mi w zupełności wystarcza, aby zanurzyć się w świat dźwięków. Z każdym dniem odkrywam nowych wykonawców, z każdym dniem coraz bardziej dochodzę do wniosku, że dobrze wybrałem, utwierdzam się w tym przekonaniu do tego stopnia, że postanowiłem nie tak dawno tworzyć taką muzykę... o czym niebawem będzie oficjalne info w wątku TECHNO INSIDE :)

Przy okazji, pozdro dla kolegów z wątku o muzyce techno: Mastyla, Cainoorka, Massci, koleżanki AnQ, przesympatycznego SnT, Templara, NoBrain i kogoś, kogo niechcący być może pominąłem.

17.10.2003
10:35
smile
[14]

Trapez [ ND4SPD ]

"Techno? Hmmm, to ten elektroniczny jazgot?" Takie miałem pojęcie o tej muzyce gdy już na dobrą sprawę jedną nogą byłem fanem.
Na początku był chaos, czyli kolekcja kaset mojego Papy, w których wtedy dominował Vangelis do spółki z JM Jarrem, chcąc nie chcąc musiałem tego słuchać, więc słuchałem. Jako 9 letni brzdąc dokonałem pierwszego wyboru muzycznego, a więc na pytanie kumpla z klasy: "jestes rap cy depes?", odpowiedziałem że "depes" zastanawiając się o co chodzi, a on powiedział że to bardzo dobrze, że on też jest "depes" i że paru innych gości z klasy też jest "depesami". No i dwa latka prawie nieprzerwanie słuchałem syntezatorków w wykonaniu Depeche Mode, będąc szczęśliwym posiadaczem wszystkich dostępnych na rynku kaset oraz kolekcji przypinek, której nie powstydziłby się ruski generał.
1993 to 2Unlimited - No limit i początek słuchania dancu (wg www.ishkur.com to gatunek techno-dance z gałęzi House). No i dance słucham do dziś można rzec, w wersji takiej jaką sobą reprezentował do 1996 (mniej więcej). Tylko że nie rezygnując ze słuchania densików szukałem coraz mocniejszych brzmien wpierw w obrębie gatunku, a potem w innych, takich jak Rave i Hardcore. No więc przyszedł czas na Scootera (bez śmiechów, pierwsza płytka to jak najbardziej rave o lekko trancowym zabarwieniu :)) i Dune. Potem u kuzyna odkryłem jakies kasety z radia nagrywane z Mayday '94 bodajże i parę HC, no i byłem "kupiony". W koszu z przecanami w hipermarkecie znalazłem Terrordrome i do dance i rave dołączyło HC. Tak do dziś poszerzam liczbę stylów muzycznych, dzięki Techno Inside praktycznie zacząłem patrzeć przyjaznym okiem na Minimal czy Detroit, nawet szeroko w tamtym wątku promowany Disco Gay House :)) ma nieźle brzmiące kawałki.
Teraz to słucham elektroniki w całej rozciągłości, korzystając z jej zasobów jak ze stołu szwedzkiego, wrzucając na talerz co smakowitsze kąski. Posiadam teraz całkiem niezłą kolekcję (jakieś 4000 mp3 z czego większość to elektronika) i chętnie się podzielę. Na Soulseeku mam xywke Jaboloki (zapomniałem hasła do Trapez :PPP). Zapraszam.

17.10.2003
13:34
smile
[15]

Big Money [ Senator ]

Ja o techno pierwszy raz usłyszałem chyba w 5 klasie podstawówki. No dobra, wtedy moze nie o techno ale o Dance, a według mnie te dwa gatunki ze soba sie w pewien sposob łaczą. Wiem, zaraz ktoś mnie zjedzie jak moge porownywac techno do dance:) ale ja uwazam ze od tego własnie zaczeła sie moja przygoda z techno. Póżniej tak naprawde zaczołem tego słuchac dopiero jak dostałem pierwszego kompa, pierwszego własnego :) Czyli gdzies w pierwszej klasie liceum. Pierwsze zespoły jakie kojarze i jakich słuchałem to były chyba jakies z Maydaya, ale dokładnie nie pamietam, kilka lat juz od tego czasu upłyneło. A czym dla mnie jest techno?? Tym przy czym mozna poskakac na imprezie ( chociaz nie mowie ze przy hip hopie nie mozna ) W tej chwili mam kolekcje mniej wiecej 40 Cd z mp3 - około połowy tego to techno, club techno i tym podobne, reszta to hiphop, rap i jakies popowe kawałki. Do tej pory jakos nie trawie dnb, trance itd. wole clubowe kawałki grane np. w energy :))) czy innych tego typu miejscach. Nie mowie ze inne gatunki muzyki to syf, no dobrze - dla mnie metal to syf :)) ale głownie ostatnio koncentruje sie na techno, chociaz to czego słucham zalezy jeszcze od nastroju w danym dniu :)

17.10.2003
13:39
smile
[16]

tygrysek [ behemot ]

zapomniałem dodać, że całość muzyki technicznej liznąłem świeżo po zagłębieniu się w punk rock'a i długo słuchałem punka razem z rave :)

17.10.2003
15:00
smile
[17]

SnT [ MokumManiac ]

Pierwsze moje zetkniecie z techno było w...1997 roku, poznałem goscia odemnie z bloku i zaraził mnie Dune'em (kawąłki takie jak Hardcore vibes, I can't stop raving, katuje do teraz:D), Mark OH, Awex, Scooter (wtedy jeszcze grał świetny ravik/happy hc), pierwsze kaałki Members of Mayday (The Day X), U-96 (Das Boot - RULE). Te nuty były na poczatku dla mnie czym chorym, bo wczesnie jto ja słuchałem takich pierdol jak "2 unlimited", "Pharao"...ogolnie rzec zbiorac dancu (miałem wtedy 11 lat). No ale dziek ipowyzej wymienionym zaczołem sie interesowac czyms mocniejszym, no i tak to sie rozwijało (jak by ktos pytał wtedy nie wiedziałem co to internet, i miałem w domu C-64), kumpel znosił mi nowe płytki (znaczy mojemu bratu....bo w zasadzie to byli kumple ja na tym kozystałem...:D, jednak znamy sie do teraz, i nadal sie jaramy ta sama muza...), i pewnego dnia podrzucił nam wydanie specjalne THUNDERDOMA, była to 4 płytowa składank, moj brat to zazucił no i spadlismy z krzeseł, mojemu bratu sie spodobalo mi w ogole...utkneły mi w pamieci dwa kawłaki: Neophyte - Army of Hardcore oraz, Darkraver - TAMA. No ale dalej były kolejne Thunderdomy, Earthquake itd. Dalej moje zaintereswoania ewulowały do Da Hoola, Westabama, Members of Mayday, Kai Tracid, nowe dokonania Members of Mayday, lajtowy Dj Tonka, Lexy and K-Poul, Takyu Ishino, obsesja na pkt. Love Parade, Mayday To był rok..hmmm... 1999-2000. O HC w zasadzie zapomniałem na dobre. DO czasu kiedy to dostałem w prezencie Stałe łacze (2002):), i wpisałem w KaZie to co mi najbardziej utkwiło w pamieci: ARMY OF HARDCORE no i zaczeła sie jazda, szukanie stron, mp3, ludzi, nadal moj zbior hardcorowych kawąłków jest malutki (190 tracków), jednka zbieram kase na zamowienie wszystkich Thunderdomów od znajomego...jednak dalej pałałem pasja do "normalnej" muzyki. własnie w 2002 zaczeła sie wielka komercjalizacj a techno jednak ja nadal nie odpousciłem nie straciłem wiary w ta muze (jak to paru kumpli z klasy), szukałem Carl Cox, Liebing, Ishino, itd, az wreszcie znalazłem to co mnei kreciło rownie mocno jak HC: minimal/shranz, dzikei tobei tez zajarałem sie d'n'b o którym wczesniej nie miałem za dobrego zdania. Cainoor pomgol mi ogromnie, nagrywajc dla mnei płytke Carl Coxa - FACT2, na ktorej o była nutka któraaa kieeeedys na vinylu słyszałem, jednka do teraz nei wime jak ona sie nazywa...:P. HC, minimal, shranz to moje 3 ulubione gatunki, jednak jestem otwarty na kazde inny z dziedziny non-commercial techno, it ak tez robie słucham w zasadize wszystkeigo od house'u, po d'n'b, jungle, elektro. Jednak uwielbiam to ekstremum jakim jest HC czy minimal. Pamietam jeden dzionek kiedy to sciagnołem z sieci kawłake DARKRAVER - THUNDERDOME...zwołałem kumpla tego ktory m ikiedys tam thunderdoma podrzuciał (a sam juz ich od kilku dobrych lat nie słyszał...bo nie były jego) i zapodałem mu ta nute to kopara mu opadła do samej podłogi :), i jest to jedyna w ogole osoba w kregu moich znjaomych tu z bielska, która interesuje sie taka muza...

17.10.2003
15:10
[18]

SnT [ MokumManiac ]

Bzyku-------> chlip, chlip !! Dziękuje za pozdrowienia i za słowa! Naprawde, o wiele lepiej mi sie zrobiło, po tym jakze dupiatym dniu. Dzięki jeszcze raz i tez pozdrawiam wszytkich z TI!!! A tak w ogole to tobie Bzyku zawdzieczam kolejny nałog jakim jest, dnb...którego zanim cie poznałem w ogole nei trawiłem i nie rozumiaełm....ojjejjjee ale byłem głupi. PEACE !!!

17.10.2003
15:12
smile
[19]

Kharman [ Konsul ]

Zaczęło się od Prodigy, albo U96 juz nie pamiętam, przez jakiś czas słuchałem, starałem się byc na bierzącao, ale w końcu stwierdziłem, że słuchanie techno czy tego co za techno uważałem po prostu mnie męczy. Jest w tym jakaś energia, ale jak dla mnie jest ona przekazywana w sposób zdecydowanie zbyt gwałtowny, jeśliby nie posunąć się do określenia brutalny.

17.10.2003
18:09
smile
[20]

SnT [ MokumManiac ]

Kharman------> zbyt gwłatowny...hmmm to moz esproboj innych gatunków?? Np. GOA TRANCE, i na poczatek kawąłek:

Astral Projection - Still Dreaming [7:48] i w ogole wszytkei nutki Astral Projection, kliat maja niesamowity!!
lub
Apollo 440 - Liquid Cool [12:13]

albo sprobjo cosik z Ambientu,lekkiego dnb bądź industrialu:

Future sound of london - Papua New Guinea [4:59]
Juno Reactor - Nitrogen Part I [8:32] (ten kawałek znajdziesz na https://rodziu.site.pl).

Wszytkie te nuty mają dosłownie hipnotyczny kilmacik, sproboj. A co do twojego stwierdzenia: jeśliby nie posunąć się do określenia brutalny. - to wydaje m isie ze pasuje ono chyba jedynie do hardcore techno, jednak jak dla mnie w ty mwypadku słowo brutalność jest jak najbardziej pozytywne:)

18.10.2003
12:42
smile
[21]

bartushan [ Cham z Wyboru ]

Ja natomiast muzeke zwana techno polubilem jakis rok temu, wczesniej sluchalem hardcoru, rocka, metalu i wszystkiego co zwiazane z gitara elektryczna. Ale w klasie mam kolege ktory slucha takiej muzyki i w dodatku jest w szkolnym radiowezle, wiec jak siedze z nim w wezelku to puszczal przewaznie na przerwy techno. Od tego sie zaczelo poniewaz nie chcialem zamykac sie wylacznie w ostrej muzyce to teraz mam parenascie kawalkow i sobie ich slucham. Nie zmienilem swoich pogladow muzycznych i wcale mi to nie przeszkadza ze ktos mowi "techno to gowno" ja zawsze w takim przypadku ospowiadam "hip hop to gowno" i jestesmy na remisie.

Moje ulubione kawalki to:

Floorfilla - Anthem #5
Creambase 1 - Fiddle 2003
Benny Benassi - Satisfaction
Master Blaster - How Old Are You

21.10.2003
22:06
smile
[22]

AnQ [ Pretorianin ]

no to teraz ja... :)

zaczelo sie... nie wiem czy to sie tak rili "zaczelo". ze niby takie lup! no moze bylo lup, ale calkiem niedawno
najpierw byli rodzice, OLDFIELD i VANGELIS na okraglo. wyjazdy na wakacje, ogniska i taka gra, co sie rzuca pileczka tenisowa opieta materialem i lapie sie takimi tackami z rzepem... no i 2UNLIMITED. potem byly pierwsze imprezy w 6 klasie, duzo dancu i tekno. ale jednoczesnie rockowe stuffy... troche rapu tez bylo, kolo 7 klasy... potem zaczelo sie PRODIGY. jak u wszystkich chyba. razem z APOLLO440. pamietam, ze przeczytalam wtedy tolkiena. przez to wydaje mi sie on nierozlaczny z a440 :)
nastapily czasy liceum... fascynacja britpopem, odejscie w rejony rokowe i punkowe, ale jednoczesnie fascynacja francuskimi gejhalsami itp. i wiecznie towarzyszacy mi triphop. PORTISHEAD i MORCHEEBA na dobre i na zle ;)przewijali sie takze CHEMICAL BROTHERS i ANGIELSKIE POZYTYWKI z machiny. w 3 klasie, pamietam, odeszlam tak mocno w rock, jazz i metal, ze jak na rdst slyszalam ambient czy house, to rpzelaczalam radio, bo nie moglam sluchac tej "lupaniny". potem zaczela sie moja przygoda z jazzam (dzieki tramerowi :>), polskimi basistami, FUNKIEM. i tak powolutku, od funku do NU JAZZU, potem AMBIENTU...
koncert chemical bros byl dla mnie momentem przelomowym. przezylam wyjatkowo marazmowy pierwszy rok na studiach. nie kcialo mi sie nawet na piwo z kolezankami wychodzic. az w lipcu powiedzialam basta! za ostatnia kasa zarobiona na korkach poszlam na koncert, a potem do Mojego klubu :D scielam wlosy, zmienilam ciuchy, sposob zycia i bycia. i od tamtej pory zyje HOUSEM. ale nie tylko... bo wciaz slucham moich najukochanszych britpopow, chodze na koncerty scieranskiego i z utesknieniem czekam na nowe plyty Alphy i Goldfrapp. no i czekam na koncert Radiohead!!!

21.10.2003
22:08
smile
[23]

AnQ [ Pretorianin ]

o, jeszcze mi sie przypomnialo, MARK OH!!! :) ktos mi dal na urodziny w 6 klasie kasete z tym. hyhy :)

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.