GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Czy pieniadze daja szczescie? - przyklady plizzz...

07.10.2003
12:11
smile
[1]

xanat0s [ Wind of Change ]

Czy pieniadze daja szczescie? - przyklady plizzz...

Musze na polski napisac rozprawke na wyzej wymieniony temat. Moglibyscie zarzucic kilka przykladow na "nie"? Bardzo was prosze, pomozcie :)))

07.10.2003
12:15
smile
[2]

rothon [ Malleus Maleficarum ]

Troche przewrotna historia, ale zdaje mi sie, ze na tej osi mozna sklecic fajna rozprawke.

Znany amerykanski doradca inwestycyjny siedzial na przybrzeznej skalce w malej meksykanskiej wiosce gdy do brzegu przybila skromna lodka z rybakiem. W lodce lezalo kilka wielkich tunczykow. Amerykanin, podziwiajac ryby, spytal Meksykanina:
- Jak dlugo je lowiles?
- Tylko kilka chwil.
- Dlaczego nie lowiles dluzej - zlapalbys wiecej ryb?
- Te, ktore mam calkiem wystarcza na potrzeby mojej rodziny.
Amerykanin pytal dalej:
- Na co wiec poswiecasz reszte czasu?
- Spie dlugo, troche polowie, pobawie sie z dziecmi, spedze sjeste z moja zona, wieczorem wyskocze do wioski gdzie siorbie wino i gram na gitarze z moimi amigos - pedze wypelnione zajeciami i szczesliwe zycie.
Amerykanin zasmial sie ironicznie i rzekl:
- Jestem absolwentem Harvardu i moge ci pomoc.
Powinienes spedzac wiecej czasu na lowieniu, wtedy bedziesz mogl kupic wieksza lodz, dzieki niej bedziesz lowil wiecej i bedziesz mogl kupic kilka lodzi. W koncu dorobisz sie calej flotylli. Zamiast sprzedawac ryby za bezcen hurtownikowi, bedziesz mogl je dostarczac bezposrednio do sklepow, potem zalozysz wlasna siec sklepow. Bedziesz kontrolowal polowy, przetworstwo i dystrybucje. Bedziesz mogl opuscic te mala wioske i przeprowadzic sie do Mexico City, pozniej Los Angeles a nawet do Nowego Jorku, skad bedziesz zarzadzal swoim wciaz rosnacym biznesem.
Meksykanski rybak przerwal:
- Jak dlugo to wszystko bedzie trwalo?
- 15 moze 20 lat.
- I co wtedy?
Amerykanin usmiechnal sie i stwierdzil:
- Wtedy stanie sie to, co najprzyjemniejsze. W odpowiednim momencie bedziesz mogl sprzedac swoja firme na gieldzie i stac sie strasznie bogatym, zarobisz wiele milionow.
- Milionow? I co dalej?
- Wtedy bedziesz mogl isc na emeryture, przeprowadzic sie do malej wioski na meksykanskim wybrzezu, spac dlugo, troche lowic, bawic sie z dziecmi, spedzac sjeste ze swoja zona, wieczorem wyskoczyc do wioski gdzie bedziesz siorbal wino i gral na gitarze ze swoimi amigos....

07.10.2003
12:52
[3]

Attyla [ Legend ]

To zdanie to totalna bzdura. Jak pieniądze mogą cokolwiek dawać? Po pierwsze ważny jest nie pieniądz a wartość materialną jaką wyraża. Oznacza to, że jeśli nie istniałoby ogólne uznanie, że pieniądz odzwierciedla jakąkolwiek wartość to zatraciłby on swoje znaczenie. Po drugie pieniądz jest przedmiotem martwym - a zatem niemożliwe jest podjęcie przezeń jakiejkolwiek akcji.

To jedno. Skąd wzięło się wogóle to zdanie? W swej istocie stanowi ono przeniesienie na język potoczny filozoficznego pytania stawianego od wieków: być czy mieć? Jeśli dorzucić do tego całą platoństką tradycję, tp jastnym się staje, że płynie ono wprost z przeciwstawieniu duchowi materii (ciała) przy czym duch występuje tu jako sacrum a ciało i materia jako profanum. Jeśli zatem uznać, że czowiek jest przede wszystkim duchem a materia stanowi tylko czasowe jego więzienie, to zdanie to uzyskuje absolutną i niezaprzeczalną prawomocność. Wystarczy jednak uznać, że człowiek stanowi konglomerat ducha i ciała i traci ono swoje znaczenie. Dlatecgo? To proste. Ciało to organizm żywy, który dla przeżycia potrzebuje stałego dostarczania dóbr materialnych. Człowiek ma do tego jeszcze wyobraźnię i zwyczaj gromadzenia zapasów "na wszelki wypadek", w związku ilość dóbr jakich potrzebuje jest większa od jego potrzeb chwilowych. Co gorsza - nie istnieją racjonalne granice ilości dóbr, których posiadanie wyłącza dążenie do dalszego gromadzenia. Zwyczaj gromadzenia dóbr stanowi zatem element konstrukcyjny człowieka. A zatem jest potrzebą, której realizowanie daje poczucie bezpieczeństwa i stabilności a nie realizowanie nie (oczywiście co do zasady, bo zawsze istnieją wyjątki, które nie posiadają okreśłlonych cech wcale albo też mają je w bardzo ograniczonym zakresie).

Czym zatej jest szczęście? Pytanie niby proste - ale jedyna możliwa na nie odpowiedź jest identyczna z definicją jaką Prawdzie nadał akwinata: wiem co to jest, ale gdy przychodzi do czego, to brakuje słów. Oznacza to nie mniej nie więcej, że nie istnieje prawomocna definicja szczęścia. Tak jak nie istnieje definicja prawdy czy dobra. Wszystkie te wartości są niepoznawalne empirycznie i jedynym co pozwala na ich zdefiniowanie w praktyce są nasze odczucia. Czyli, jeżeli czujemy się szczęśliwi, to jest to szczęście. Odczuwanie jest elementem acbsolutnie subiektywnym i nieredukowalnym statystycznie. Zatem skoro nie możemy zdefiniować szczęścia jako wartości obiektywnej - nie jest możliwe stwierdzenie, że coś tego szczęścia nie daje. To co możemy powiedzieć to fakt, że w zależności od tego czy potrzeba bezpieczeństwa i stabilizacji majątkowej nie ma dla konkretnego człowieka żadnego znaczenia, to pieniądze nie tylko szczęścia nie dadzą ale nawet nie wpłyną na jego odczuwanie. Jeżeli zaś potrzeba stabilizacji i bezpieczeństwa mają dla kogoś jakieś znaczenie, to stopień zaspokjenia tych potrzeb musi wpływać na odczuwanie lub nie szczęścia.

reasumując - skoro potrzeb posiada inne niż bezpieczeństwo i stabilizacja majątkowa potrzeby to zamo ich zaspokojenie nie może dać pełni szczęścia. Z drugiej strony nie zaspokojenie tych potrzeb, które w mniejszym lub większym stopniu mamy wszyscy musi negatywnie wpływać na odczówanie szczęścia. Zatem jeżeli człowiek zaspokoi swoje potrzeba emocjonalne (np. kocha i czuje się kochany) a potrzeba materialne pozostaną niezaspokojne w stopniu przynajmniej dostatecznym, to kwestia ta prędzej czy później musi wpłynąć na ogólne samopoczucie człowieka - a zatem i odczówanie szczęścia. Dokładnie tak samo jest z sytuacją odwrotną - tzn wtedy gdy potrzeby materialne pozostaną zaspokojone a potrzeby emocjonalne nie. Poczucie władzy, wolności i bezpieczeństwa spowodowane posiadaniem wystarczającej ilości dóbr daje jakiś stopień zadowolenia, ale raczej nie może dać poczucia szczęścia (przynajmniej u uśredni0onego osobnika ludzkiego).

Wniosek: same dobra materialne szczęścia raczej nie zapewnią - ale ich nieposiadanie też nie ułatwi jego odczówania. Należy zatem dążyć do zaspokojenia zarówno potrzeb materialnych jak i innych (w tym emocjonalnych). Dopiero osiągnięcie zadowolenia w zakresie wszystkich potrzeb może dać pełnię szczęścia. Wydaje się to jednak zadaniem awykonalnym. Należy zatem panować nad swoimi potrzebami. świadome ich ograniczanie spowoduje obniżenie wymogów do ich realizacji a zatem przybliża ostateczny moment odczówania szczęścia. W peirwszym zatem rzędzie należy pracować nad sobą. Jeżeli efektem tych prac będzie opanowanie własnych potrzeb - możliwe stanie się odczówanie szczęścia.

Przykłady przeciw - większość ludzi:-))))))))))))))
Przykłady za: ???? (bo ja wiem? - może Budda? Albo Czerwony Kapturek?:-))))))))))

07.10.2003
12:54
smile
[4]

Attyla [ Legend ]

Rothon podał idealną ilustrację:-))))))

07.10.2003
12:59
[5]

tygrysek [ behemot ]

powtórzę rothonowską ilustrację słowami jedynego polskiego pozytywnego rapera


Łona - Biznesmen

Raz biznesmen szef siedmiu spółek, sześciu banków
Pięciu hoteli i czterech luksusowych kółek
Miał znajomych w AWS, mój Boże
Jednym słowem wiodło mu się nienajgorzej
Idylla - mogło by się wydawać
Z tym, że podupadł na zdrowiu
Mo a w sumie to miał zawał
Wyszedł z tego, co miał nie wyjść, a jak?
Wziął go lekarz i powiedział tak:
"Panie, co tak spieszno panu z tą ciasną trumnš?
Masz pan żonę, masz pan dzieci, weź pan urlop
Rzuć pan wszystko, serce może walnąć w każdej chwili
I spierdalaj na wakacje, nie wiem, do Brazylii!?"
Ziomek się przestraszył, w końcu zawał to nie katar
Wsiadł w samolot i na drugi koniec świata
A tam: spacer, relaks, joga, chuje muje
Mówił "Tak, teraz odpoczynku potrzebuję"
Tu się rzecz komplikuje, bo po dwóch dniach lenistwa
Cała nadzieja na powrót do zdrowia prysła
Otóż była tam przystań, w tej mieścinie rzadkiej,
Na którą nasz bohater trafił przypadkiem
pomyślał: "O, tu ludzie pracy są też"
I podszedł do rybaka który chlał wino, zresztą piąte
Popatrzył i żeby zaczšć gadkę chyba, powiedział:
-No co tam słychać panie rybaku?
A rybak na to:
-A dobrze, dzisiaj rano wstałem
Odbiłem łódkę, trochę popływałem, kurwa
Przez godzinę wyłowiłem ryb z piętnaście
I odpoczywam sobie od południa tutaj właśnie
-Od dwunastej? - krzyknął biznesmen - Od dwunastej już masz wolne?
-A co? Sišdę tu gdzieś i wino pierdolnę
Biznesmen chociaż na wczasach poczuł się w żywiole:
-Pozwolisz, że dam ci radę...
-A co? Pozwolę!
-Jak to kurwa? O dwunastej dzień pracy skończony?
Przecież mógłbyś zarobić więcej, tylko pomyśl!
Połowiłbyś od rana, aż do chwili kiedy słońce znika
I po tygodniu miałbyś pana pomocnika
Po miesiącu kupiłbyś drugą łódkę, a potem trzecią
Po roku śmigałbyś pięknym miejskim kutrem
Później drugim, siódmym i tak dalej...
Stary, wielka firma - czy to nie brzmi wspaniale?
Tu rybak przerwał:
-Panie, muszę powiedzieć, że pomysł niezły
Ale ze mną co bedzie?
-Jak to co? Będziesz odpoczywał sobie!
-Tak? No a co ja teraz robię?

07.10.2003
13:04
[6]

VinEze [ Hasta la victoria siempre! ]

mimo pieniędzy i władzy należy zachowywać umiar i skromność:

"
Pewien robotnik, niejaki Grigorij Iwanow, przyje-
chał w sprawach służbowych na Kreml.
Iwanow przyjechał z Pitra(Leningradu), by oddać
w kremlow-
skim składzie broni - karabiny, szable, bagnety, rewol-
wery i rozmaitą amunicję.
I oto wykonał swoje zadanie i z czystym sumieniem
wybrał się na spacer po Kremlu. A marzył o tym, że
przypadkiem uda mu się zobaczyć towarzysza Lenina,
którego od dawna chciał ujrzeć.
Lecz nie spotkał nigdzie Lenina, więc w złym humo-
rze wstąpił do zakładu fryzjerskiego na Kremlu. Po-
myślał sobie : "Ostrzygę się, ogolę i czyściutki wrócę
do domu".
Wszedł więc do zakładu fryzjerskiego na Kremlu
i zajął swoją kolejkę. A ludzi w zakładzie było mnós-
two. Dwaj fryzjerzy strzygą i golą, a klienci czekają.
Grigorij Iwanow w niewesołym nastroju siedział
w zakladzie fryzjerskim prawie dwadzieścia minut.
I przez cały czas nie mógł odżałować, że nie spotkał
nigdzie Lenina.
Nagle otwierają się drzwi i wchodzi nowy klient. I oto
wszyscy widzą : przyszedł Włodzimierz Iljicz Lenin
Przewodniczący Rady Komisarzy Ludowych.
I wówczas wszyscy ludzie, znajdujący się w zakładzie
fryzjerskim, wstali z miejsc i mówią :
- Witamy, towarzyszu Leninie !
Grigorij Iwanow również powitał Lenina i, uśmie-
chając się radośnie, patrzy na towarzysza Włodzimie-
rza Iljicza, pragnie go jak najlepiej zapamiętać, by póź-
niej opowiedzieć innym o tym spotkaniu.
Tymczasem towarzysz Lenin też powitał wszystkich
i mówi :
- Kto jest ostatni w kolejce?
Wszyscy byli zdziwieni, że Lenin tak zapytał. I wszy-
scy pomyśleli : "Nie wypada, żeby Lenin czekał w kolej-
ce. Jest przecież szefem rządu; każda jego chwila jest droga".
I wszyscy, którzy znajdowali się w zakładzie, przery-
wając sobie wzajemnie, mówią do Lenina :
Włodzimierzu Iljiczu, to nieważne, kto jest ostat-
ni w kolejce. Zaraz jeden z fryzjerów będzie wolny,
prosimy więc, byście zajęli to miejsce bez kolejki.
Lenin odpowiada :
- Dziękuję wam, towarzysze, ale nie zgadzam się.
Należy przestrzegać koiejności i porządku. My sami
ustalamy prawa i musimy ich przestrzegać w najdrob-
niejszych szczegółach życia.
Mówiąc te słowa Lenin usiadł, wyjął z kieszeni gazetę
i zaczął czytać.
Wówczas podniósł się z miejsca robotnik Grigo-
rij Iwanow i przejęty bardzo, mówi do towarzysza
Lenina :
- Właśnie nadeszła moja kolej. Ale wolę chodzić
pięć Iat nie ogolony, niż żebyście musieli przeze mnie
czekać. I jeśli wy, towarzyszu Leninie, nie chcecie za-
kłócać kolejności, to ja mam uzasadnione prawo ustą-
pienia wam kolejki, a sam zajmę waszą, ostatnią.
Ludzie, którzy znajdowali się w zakładzie, rzekli :
- Dobrze i słusznie mówi.
A mistrzowie-fryzjerzy, brzęcząc nożyczkami, powie-
dzieli również :
- Włodzimierzu Iljiczu, trzeba będzie zrobić tak,
jak proponuje robotnik.
Wówczas Lenin uśmiechnął się. Wszyscy spostrze-
gli, że nie chce urazić robotnika i nie chce sprawić przy-
krości pracownikom zakładu fryzjerskiego oraz klientom.
Włodzimierz Iljicz chowa gazetę do kieszeni i mówi :
"Dziękuję". Po czym siada w fotelu przed lustrem.
Wszyscy patrzą, jak fryzjer ostrożnie i delikatnie goli
Lenina.
Wszyscy patrzą na towarzysza Lenina i myślą : "To
jest wielki człowiek ! A jaki skromny !"
Oto fryzjer zakończył swą pracę, Lenin opuścił za-
kład mówiąc obecnym :
- Do widzenia, towarzysze. Dziękuję wam
"

07.10.2003
13:10
[7]

xanat0s [ Wind of Change ]

Dzieki za natchnienie panowie, ale jakos sobie poradzilem :)

07.10.2003
13:12
smile
[8]

Kłosiu [ Senator ]

Attyla jak zwykle stanales na wysokosci zadania :-). Lepiej bym tego na pewno nie wyrazil :-)

07.10.2003
14:40
smile
[9]

xanat0s [ Wind of Change ]

Attyla --> hmm, latwiejszego w czytaniu znalezc nie mogles :DDD skad ty ten tekst wziales? z encyklopedii filozofii??? :))))))))

07.10.2003
15:47
smile
[10]

VinEze [ Hasta la victoria siempre! ]

Swego czasu Mieczysław Wilczek powiedział: "Pieniądze szczęścia nie dają, ale gotówka tak".

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.