GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Harry Potter cz.2

18.12.2001
07:32
[1]

kastore [ Troll Slayer ]

Harry Potter cz.2

Przeczytałem ostatnio wszystkie części Harrego Pottera i szczerze wszystkich namawiam do przeczytania go również. Wszystkich którzy sądzą że jest to powieść tylko i wyłącznie dla dzieci zapewniam, że są w niej ukryte treści zrozumiałe również dla dorosłego człowieka. Język jest bardzo obrazowy przez co można naprawdę puścić wodze wyobraźni. dawno już nie przeczytałem jednej książki w ciągu jednego dnia.
Zapraszam więc do czytania. Mam nadzieję że tymi fragmentami z czterech tomów ucieszę tych co już czytali i pragną sobie przypomnieć magię Harrego, tych co się jeszcze wachajączy przeczytać czy nie na pewno uda mi się zachęcić, nato iast zagorzałych przeciwników i tak nie mam zamiaru namawiać.
Mogę tylko powiedzieć że też byłem sceptycznie nastawiony do tej książki i ten stan pogłebiała jeszcze otoczka komercyjna wokół filmu.
Książka jednakże zmieniła moje zdanie całkowicie. Chciałbym żeby parę osób te fragmenty zachęciły do sięgnięcia po Harrego

Oto fragmenty drugiego rozdziału z książki "Harry Potter i Komnata Tajemnic"

Link do części pierwszej

18.12.2001
07:34
[2]

kastore [ Troll Slayer ]

Harry'emu udało się nie krzyknąć, ale niewiele brako- wało. Mały stwór siedzący na jego łóżku miał wielkie uszy nietoperza i wyłupiaste zielone oczy wielkości piłek tenisowych. Harry natychmiast poznał te oczy: to one wpa- trywały się w niego z żywopłotu. Z dołu dobiegł głos Dudleya: - Państwo pozwolą, że wezmę ich płaszcze. Stwór ześliznął się z łóżka i skłonił tak nisko, że koniec jego długiego, cienkiego nosa dotknął dywanu. Harry za- uważył, że stwór ma na sobie coś, co przypominało starą poszewkę na poduszkę, z dziurami na ręce i nogi. - Eee... cześć - powiedział niepewnie Harry. - Harry Potter! - zapiszczał stwór tak przenikli- wym głosem, iż Harry był pewny, że słyszą go na dole. - Ach, sir, Zgredek od tak dawna pragnął pana zobaczyć... Cóż za zaszczyt... - Dź-dziękuję - wyjąkał Harry, przemykając się pod ścianą i siadając przy biurku, tuż obok Hedwigi, która jak zwykle spała w swojej klatce. Chciał zapytać: Czym jesteś?, ale pomyślał, że zabrzmiałoby to zbyt obcesowo, więc zapytał: - Kim jesteś? - Jestem Zgredek, łaskawy panie - odpowiedział stwór. - Po prostu Zgredek. Domowy skrzat.

18.12.2001
07:51
[3]

kastore [ Troll Slayer ]

- Och... naprawdę? Eee... nie chcę być nieuprzejmy, ale... to niezbyt szczęśliwa pora na odwiedziny domowego skrzata w mojej sypialni. Z salonu dobiegł głośny, sztuczny śmiech ciotki Petunii. Skrzat zwiesił głowę. - Oczywiście bardzo się cieszę - powiedział szybko Harry - ale... ee... czy jest jakiś szczególny powód tych odwiedzin? - Och, tak, łaskawy panie - odpowiedział duszek. - Zgredek przyszedł, żeby panu powiedzieć, sir... to dość trudne... Zgredek nie wie, od czego zacząć... - Usiądź. - Harry wskazał łóżko. Ku jego przerażeniu, skrzat wybuchnął płaczem, a robił to bardzo hałaśliwie. - U-usiądź! - zaszlochał. - Jeszcze nigdy, nigdy... Harry'emu wydało się, że głosy na dole jakby przycichły. - Bardzo przepraszam - wyszeptał. - Nie chcia- łem cię urazić, naprawdę. - Urazić?! - zaskrzeczał przenikliwie skrzat. - Jeszcze nigdy żaden czarodziej nie zaprosił Zgredka, żeby usiadł... jak równy z równym... Harry, starając się jednocześnie powiedzieć ŕCiiiicho!Ę i mieć uprzejmą minę, zdołał nakłonić Zgredka, by usiadł z powrotem na łóżku, co też skrzat uczynił, nękany głośną czkawką, przypominając teraz wielką i bardzo brzydką lal- kę. W końcu udało mu się opanować czkawkę i teraz wpa- trywał się w Harry'ego z niemym zachwytem.

18.12.2001
08:31
[4]

kastore [ Troll Slayer ]

- Chyba nieczęsto spotykasz czarodziejów - powie- dział Harry, próbując dodać mu otuchy. Zgredek potrząsnął głową. A potem, bez ostrzeżenia, zeskoczył z łóżka i zaczął walić głową w szybę, wrzeszcząc: - Zły Zgredek! Niedobry Zgredek! - Przestań... co ty wyprawiasz! - syknął Harry, podbiegając do niego i zaciągając go z powrotem na łóżko. Hedwiga obudziła się z wyjątkowo donośnym skrzekiem i zaczęła tłuc skrzydłami w pręty klatki. - Zgredek musi się sam ukarać - oznajmił duszek mający już lekkiego zeza. - Zgredek o mały włos nie wyraziłby się źle o swojej rodzinie... - O swojej rodzinie? - O rodzinie czarodziejów, której Zgredek służy, sir... Zgredek jest domowym skrzatem... zobowiązanym służyć na wieki jednemu domowi i jednej rodzinie... - Oni wiedzą, że tutaj jesteś? - zapytał z zacieka- wieniem Harry. - Och, nie, sir, nie... Zgredek będzie musiał ukarać się surowo za to, że tu przyszedł, żeby się zobaczyć z wielmoż- nym panem, sir. Za karę Zgredek przytrzaśnie sobie uszy drzwiczkami piekarnika. Gdyby się dowiedzieli... och, sir... - Ale przecież się połapią, jak sobie przytrzaśniesz uszy drzwiczkami piekarnika... - Nie sądzę, sir. Zgredek wciąż musi się za coś karać. Pozwalają mi na to. Czasami nawet mi przypominają... - Ale dlaczego po prostu nie odejdziesz? Nie uciek- niesz? - Och, nie, domowy skrzat nie może sam odejść. Trze- ba go odprawić. A ta rodzina nigdy Zgredka nie odprawi... Zgredek będzie służył tej rodzinie aż do śmierci, sir... Harry spojrzał na niego ze zdumieniem.

18.12.2001
09:04
[5]

kastore [ Troll Slayer ]

- A ja myślałem, że już nie wytrzymam następnych czterech tygodni w tym domu - powiedział. - Przy twojej rodzinie Dursleyowie wydają się prawie przyzwoity- mi ludźmi. I nikt nie może ci jakoś pomóc? Może ja bym mógł? Prawie natychmiast pożałował tych słów. Z ust Zgredka popłynęła kaskada jękliwych wyrazów wdzięczności. - Błagam - szepnął gorączkowo Harry. - Trochę ciszej, proszę. Jeśli Dursleyowie coś usłyszą, jeśli się dowie- dzą, że tu jesteś... - Harry Potter pyta, czy mógłby pomóc Zgredkowi... Zgredek słyszał o twojej wielkości, sir, ale nie znał bezmiaru twojej wspaniałomyślności... Harry poczuł, że płoną mu policzki. - Kto ci naopowiadał jakichś bzdur o mojej wielkości? Nie jestem nawet najlepszym uczniem. To Hermiona jest na pierwszym miejscu, ona... I urwał, bo sama myśl o Hermionie sprawiła mu ból. - Harry Potter jest wielki, dobry i skromny - rzekł z podziwem Zgredek, a jego wyłupiaste oczy zapłonęły bla- skiem. - Harry Potter nawet nie wspomina o swoim zwy- cięstwie nad Tym, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać. - Mówisz o Voldemorcie? Zgredek wetknął sobie pięści do uszu i jęknął: - Ach, sir, nie wypowiadaj tego imienia! Nie wypowia- daj go! - Przepraszam - powiedział szybko Harry. - Znam wielu, którzy tego nie lubią... mój przyjaciel Ron... Znowu urwał. Wspomnienie Rona również sprawiło mu ból. Skrzat nachylił się do niego, a oczy mu płonęły jak dwa reflektory.

18.12.2001
09:31
[6]

kastore [ Troll Slayer ]

- Zgredek słyszał, jak mówiono - zachrypiał - że Harry Potter spotkał Czarnego Pana po raz drugi, zale- dwie parę tygodni temu... I że Harry Potter znowu wyszedł z tego cało. Harry kiwnął głową, a w oczach Zgredka nagle zabłysły łzy. - Ach, wielmożny panie! - zaszlochał, ocierając twarz rogiem poszewki od poduszki, którą miał na sobie. - Harry Potter jest mężny i odważny! Uniknął już tylu zagro- żeń! Ale Zgredek przyszedł, żeby ostrzec Harry'ego Pottera, tak, nawet jeśli będzie musiał za to przytrzasnąć sobie uszy drzwiczkami od pieca... Harry Potter nie powinien wracać do Hogwartu. Zapanowała cisza, przerywana tylko szczękaniem widel- ców i noży w jadalni i odległym dudnieniem głosu wuja Vernona. - C-cooo? - wyjąkał Harry. - Ale ja tam muszę wrócić... semestr zaczyna się pierwszego września. Tylko to powstrzymuje mnie przed ucieczką z tego domu. Nie wiesz, jak tu jest. Ja nie należę do tego domu. Ja należę do twojego świata... w Hogwarcie. - Nie, nie, nie - zaskrzeczał Zgredek, kręcąc tak gwałtownie głową, że uszy mu załopotały. - Harry Pot- ter musi pozostać tam, gdzie jest bezpieczny. Harry Potter jest za wielki, za dobry, abyśmy go stracili. Jeśli Harry Potter wróci do Hogwartu, znajdzie się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. - Dlaczego? - zapytał Harry, zupełnie zbity z tropu. - Tam jest spisek. Spisek, który ma na celu coś strasz- nego. Jeśli się powiedzie, w tym roku w Szkole Magii i Czarodziejstwa stanie się coś strasznego - wyszeptał Zgredek, dygocąc na całym ciele. - Zgredek wie o tym od paru miesięcy, sir. Harry Potter nie może narażać się na pewną zgubę. Harry Potter jest zbyt ważną osobą!

18.12.2001
10:44
[7]

kastore [ Troll Slayer ]

- O czym ty mówisz? - zapytał Harry. - Jakie straszne rzeczy? Kto spiskuje? Zgredek wydał z siebie dziwny odgłos, jakby się czymś dławił, po czym zaczął walić głową w ścianę. - No dobra! - krzyknął Harry, łapiąc skrzata za ra- mię, by go powstrzymać. - Nie wolno ci powiedzieć, ro- zumiem. Ale dlaczego mnie ostrzegasz? - Nagle wpadła mu do głowy niezbyt miła myśl. - Zaraz, zaraz... czy to ma coś wspólnego z Vol... z Sam-Wiesz-Kim? Możesz po prostu potrząsnąć albo kiwnąć głową - dodał pospiesz- nie, widząc, że głowa Zgredka znowu zbliża się niebezpie- cznie do ściany. Zgredek powoli pokręcił głową. - Nie... to nie Ten, Którego Imienia Nie Wolno Wy- mawiać. Ale wciąż wytrzeszczał oczy, jakby chciał dać Harry'emu coś do zrozumienia. Harry nie miał jednak zielonego poję- cia, o kim mowa. - On chyba nie ma brata, co? Zgredek potrząsnął głową i jeszcze bardziej wytrzeszczył oczy. - No to nie wiem, kto jeszcze mógłby dokonać jakichś strasznych rzeczy w Hogwarcie - powiedział Harry. - Przecież tam jest Dumbledore... chyba wiesz, kto to jest Dumbledore, co? Skrzat skinął głową. - Zgredek dobrze wie, sir. Albus Dumbledore jest największym dyrektorem, jakiego miał Hogwart. Zgredek słyszał, że moc Dumbledore'a równa jest mocy Tego Któ- rego Imienia Nie Wolno Wymawiać, nawet u szczytu jego potęgi. Ale... sir - zniżył głos do natarczywego szeptu - są moce, których nawet Dumbledore nie... moce, któ- rych żaden przyzwoity czarodziej nie...

18.12.2001
10:47
[8]

kastore [ Troll Slayer ]

I zanim Harry zdążył go powstrzymać, zeskoczył z łóżka, chwycił z biurka lampę i zaczął się nią okładać po głowie, wydając z siebie ogłuszające wrzaski. Na dole nagle zaległa cisza. Dwie sekundy później Harry usłyszał dochodzące z przedpokoju kroki wuja Vernona i jego głos: - Ach, ten nieznośny Dudley znowu nie wyłączył te- lewizora! - Szybko! Schowaj się! - syknął Harry, wpychając Zgredka do szafy, zamykając za nim drzwi i rzucając się na łóżko w ostatniej chwili, kiedy poruszyła się klamka w drzwiach pokoju. - Co ty... do diabła... wyprawiasz? - zapytał wuj Vernon przez zaciśnięte zęby, zbliżając nabiegłą krwią twarz do twarzy Harry'ego. - Właśnie zniszczyłeś mi puentę najlepszego dowcipu o japońskim graczu w golfa... Jeszcze jeden dźwięk, a pożałujesz, że się urodziłeś, przeklęty ba- chorze! I wyszedł z pokoju, starając się nie robić hałasu. Harry, trzęsąc się cały, wypuścił Zgredka z szafy. - Widzisz, jak tu jest? Już rozumiesz, dlaczego muszę wrócić do Hogwartu? To jedyne miejsce, w którym mam... no, myślę, że mam przyjaciół. - Przyjaciół, którzy nawet nie napiszą do Harry'ego Pottera? - zapytał chytrze skrzat. - Myślę, że są po prostu... zajęci - odrzekł Harry ze złością. - A ty skąd wiesz, że moi przyjaciele do mnie nie piszą? Zgredek przestąpił dwa razy z nogi na nogę.

18.12.2001
11:10
[9]

kastore [ Troll Slayer ]

- Niech się Harry Potter nie złości na Zgredka... Zgre- dek zrobił to dla jego dobra... - Zatrzymywałeś moje listy? - Zgredek ma je tutaj - odpowiedział duszek. Odsunąwszy się od Harry'ego na bezpieczną odległość, wyjął gruby plik kopert z poszewki na poduszkę, w którą był odziany. Harry poznał z daleka kaligrafię Hermiony, niedbałe pismo Rona, a nawet jakieś gryzmoły, które mogły być pismem gajowego Hogwartu, Hagrida. Zgredek zerknął z niepokojem na Harry'ego. - Niech się Harry Potter nie gniewa... Zgredek miał nadzieję... no, jeśli Harry Potter pomyśli, że jego przyjaciele o nim zapomnieli... może nie zechce wrócić do szkoły... Harry nie słuchał. Wyciągnął szybko rękę, chcąc mu wyrwać listy, ale Zgredek jeszcze szybciej odskoczył. - Harry Potter je dostanie, jeśli da Zgredkowi słowo, że nie wróci do Hogwartu. Ach, jaśnie wielmożny czarodzie- ju, tam czeka cię straszliwe niebezpieczeństwo! Powiedz, że tam nie wrócisz! - Nie - powiedział Harry ze złością. - Oddaj mi listy od moich przyjaciół! - A więc Harry Potter nie pozostawia Zgredkowi wy- boru - rzekł ponuro duszek. I zanim Harry zdążył się ruszyć z miejsca, podbiegł do drzwi, otworzył je i zbiegł po schodach. Harry'emu zaschło w ustach, żołądek podskoczył mu do gardła, ale rzucił się za nim w pogoń, starając się nie robić hałasu. Przeskoczył przez ostatnie sześć stopni, wylądował jak kot na dywanie i rozejrzał się, szukając Zgredka. Z ja- dalni dobiegł go głos wuja Vernona: ŕ...niech pan opowie Petunii tę zabawną historię o amerykańskich hydraulikach, panie Mason, bardzo chciała ją usłyszeć...

18.12.2001
11:37
[10]

kastore [ Troll Slayer ]

Harry przebiegł przez przedpokój, wpadł do kuchni i po- czuł, że po prostu nie ma już żołądka. Wspaniała legumina ciotki Petunii unosiła się pod sufi- tem. Na szczycie kredensu siedział Zgredek. - Nie - zachrypiał Harry. - Błagam cię... oni mnie zabiją... - Harry Potter musi przyrzec, że nie wróci do szkoły... - Zgredku... błagam... - To proszę to przyrzec. - Nie mogę! Zgredek spojrzał na niego z żalem. - Więc Zgredek musi to zrobić. Dla dobra Harry'ego. Budyń spadł na podłogę z okropnym łoskotem. Krem obryzgał ściany i szyby w oknach. Po chwili rozległ się donośny trzask, jakby ktoś strzelił z bata, i Zgredek zniknął. W pokoju jadalnym rozległy się krzyki i po chwili do kuchni wpadł wuj Vernon. Harry stał pośrodku, nie mogąc ruszyć się z miejsca, cały umazany budyniem ciotki Petunii. Z początku wydawało się, że wuj Vernon zbagatelizuje to wydarzenie (To tylko nasz siostrzeniec... okropnie ner- wowy... obcy ludzie wyprowadzają go z równowagi, więc trzymamy go na górze). Zagonił zszokowanych Masonów z powrotem do pokoju jadalnego, przyrzekł Harry'emu, że obedrze go ze skóry, i wręczył mu mopa. Ciotka Petunia wygrzebała z lodówki jakieś lody, a Harry, wciąż dygocąc, zaczął doprowadzać kuchnię do porządku. Wuj Vernon miałby jeszcze szansę zawarcia transakcji życia - gdyby nie sowa. Ciotka Petunia właśnie częstowała wszystkich miętowy- mi pralinkami, kiedy przez okno jadalni wpadła wielka sowa uszata, upuściła list prosto na głowę pani Mason i wyleciała. Pani Mason wrzasnęła jak upiór i wybiegła z domu, wykrzy- kując coś o wariatach. Pan Mason został jeszcze przez chwi- lę, żeby powiedzieć Dursleyom, że jego żona panicznie boi się wszelkich ptaków, i zapytać, czy uważają to za dowcipne. Harry stał w kuchni, ściskając w ręku kij mopa, kiedy wuj Vernon zbliżył się do niego z diabelskim błyskiem w małych oczkach.

18.12.2001
12:24
[11]

kastore [ Troll Slayer ]

- Przeczytaj to! - syknął mściwie, wyciągając do niego list, który dostarczyła sowa. - No, dalej, czytaj! Harry wziął list. Nie były to życzenia urodzinowe. Szanowny Panie Potter, z naszego poufnego źródła otrzymaliśmy właśnie wia- domość, że tego wieczoru, o godzinie dziewiątej dwadzieś- cia, w miejscu pańskiego przebywania użyto Zaklęcia Swo- bodnego Zwisu. Jak Pan wie, niepełnoletnim czarodziejom nie wolno uży- wać czarów poza szkołą. Dalsze takie poczynania mogą doprowadzić do usunięcia Pana z rzeczonej szkoły (Ustawa o Uzasadnionych Restrykcjach wobec Niepełnoletnich Cza- rodziejów, 1875, paragraf C). Pragniemy również Panu przypomnieć, że wszelka dzia- łalność magiczna, która mogłaby być zauważona przez obywateli pozamagicznych (Mugoli) stanowi poważne wy- kroczenie, zgodnie z 13 rozdziałem Zasad Tajności Mię- dzynarodowej Konfederacji Czarodziejów. Życzę udanych wakacji! Z wyrazami szacunku, Mafalda Hopkirk WYDZIAL NIEWŁASCIWEGO UŻYWANIA CZARÓW Ministerstwo Magii Harry podniósł głowę znad listu i głośno przełknął ślinę. - Nie powiedziałeś nam, że nie wolno ci używać cza- rów poza szkołą - rzekł wuj Vernon, a w jego oczach tańczyły iskierki szaleństwa. - Pewno zapomniałeś... wy- leciało ci to z pamięci... Rzucił się na Harry'ego z obnażonymi zębami, jak wielki buldog.

18.12.2001
12:28
[12]

kastore [ Troll Slayer ]

- No więc ja też mam dla ciebie wiadomość, chłop- cze... Zamykam cię... Już nigdy nie wrócisz do tej szkoły... nigdy... A jeśli spróbujesz uwolnić się za pomocą magii... sami cię wyrzucą! I chichocąc jak wariat, zaciągnął Harry'ego na górę. Wuj Vernon nie rzucał pogróżek na wiatr. Następnego ranka sprowadził ślusarza, który wprawił kraty w okno sypialni Harry'ego. Sam zrobił w drzwiach małą klapkę, jaką zwykle robi się dla kota, aby można było przez nią podawać małe ilości jedzenia. Odtąd wypuszczano Har- ry'ego tylko dwa razy dziennie, rano i wieczorem, żeby skorzystał z łazienki. Trzy dni później nic nie wskazywało, by Dursleyom zmiękły serca i Harry zrozumiał, że znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Leżał na łóżku, patrząc przez kraty na zachodzące słońce i zastanawiał się smętnie, jaka go czeka przyszłość. Co mu przyjdzie z uwolnienia się z sypialni za pomocą czarów, skoro wyrzucą go za to z Hogwartu? Z drugiej strony, dalsze życie w domu przy Privet Drive stało się nie do zniesienia. Odkąd Dursleyowie upewnili się, że nie obu- dzą się zamienieni w nietoperze, utracił swoją jedyną broń. Zgredek może i ustrzegł go przed strasznymi wydarzeniami w Hogwarcie, ale wszystko wskazywało na to, że tutaj czeka go po prostu śmierć z głodu.

18.12.2001
12:36
[13]

kastore [ Troll Slayer ]

Klapka w drzwiach zagrzechotała i pojawiła się ręka ciotki Petunii z miską zupy z puszki. Harry'emu żołądek skręcał się z głodu, więc zeskoczył z łóżka i porwał miskę. Zupa była zimna, ale wypił połowę jednym łykiem. Potem podszedł do klatki Hedwigi i zgarnął rozmokłe jarzyny do jej pustej miseczki. Nastroszyła pióra i spojrzała na niego z głęboką odrazą. - Nie ma co odwracać dzioba, to wszystko, co mamy - powiedział ponuro Harry. Postawił pustą miskę przy drzwiach i opadł z powrotem na łóżko, czując, że jest jeszcze bardziej głodny niż przed wypiciem zupy. Założywszy, że za cztery tygodnie będzie jeszcze żywy, co się stanie, jeśli nie stawi się w Hogwarcie? Czy wyślą kogoś, żeby sprawdzić, dlaczego nie przyjechał? Zdołają przekonać Dursleyów, żeby go wypuścili? W pokoju robiło się coraz ciemniej. Wyczerpany, czując, jak mu okropnie burczy w brzuchu, przeżuwając wciąż i wciąż te same pytania, na które nie było odpowiedzi, w końcu zasnął. Śniło mu się, że siedzi w klatce w zoo. Na klatce była tabliczka: NIEPELNOLETNI CZARODZIEJ. Ludzie wytrzeszczali na niego oczy przez kraty, kiedy tak leżał na kupce słomy, wygłodniały i słaby. W tłumie zobaczył twarz Zgredka i zawołał do niego, błagając o pomoc, ale Zgredek odpowie- dział: Harry Potter jest tutaj bezpieczny, sir! i zniknął. A potem pojawili się Dursleyowie i Dudley zabębnił kijem po kratach, naśmiewając się z niego. - Przestań - wymamrotał Harry, bo bębnienie hu- czało mu w obolałej głowie. - Zostaw mnie w spokoju... przestań... próbuję się zdrzemnąć... Otworzył oczy. Przez kraty w oknie świecił księżyc. I ktoś naprawdę wytrzeszczał na niego oczy zza krat: ktoś piegowaty, rudowłosy, z długim nosem... Zza okna patrzył na niego Ron Weasley.

18.12.2001
12:38
smile
[14]

Heinz23 [ Legionista ]

Mógłby ktoś Pottera gazem potraktować. Niedobrze mi się robi, ten koleś jest wszędzie, jak kiedyś Lenin.

18.12.2001
12:40
[15]

zarith [ ]

kastore --> co jest, spoilerujesz książkę? :P Ale spoko, nie jestem mugolem, lubię (i czytam) HP.

18.12.2001
12:45
[16]

kastore [ Troll Slayer ]

I to tyle na dzisiaj. Następne części wrótce. Zapraszam do dyskusji na tematy związane z Harrym, książką, filmem , gra ma już własny wątek. Kulturnie tylko proszę Link do dyskusji o grze

18.12.2001
12:54
[17]

kastore [ Troll Slayer ]

CRUCIO Heinz23

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.