GRY-Online.pl --> Archiwum Forum

Z cyklu: Opiszcie moje opowiadanie!!!

04.09.2003
18:21
smile
[1]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

Z cyklu: Opiszcie moje opowiadanie!!!

Wyruszyliśmy dnia 20 VIII z Polski celem udania się do Egiptu nad Jezioro Wiktorii.
Byliśmy podzielni na 20 osobowe grupy. Szefem był najmądrzejszy i najsilniejszy bocian Eugeniusz Żabojad. Dowodził on całym zespołem, i niósł medal najlepszego. Oprócz tego byli dwaj nadzory, którzy wieźli jedzenie i wodę oraz paru urzędników.
Nie lecieliśmy za szybko, ponieważ był okropny upał. Wielokrotnie mijały nas żelazne ptaki, niewiedzące gdzie lecieć. Pewnego dnia niebo bardzo się zachmurzyło. Ogień leciał z nieba. Rozpadało się na dobre. Na szczęście znaleźliśmy jakąś jaskinię, w której się schroniliśmy. Padało i padało bez końca. W pewnym momencie zauważyłem lecącą grupę przedszkolaków. Zawołałem kolegów z grupy. Nikt nie chciał wyruszyć po nich. Nie mogłem dłużej patrzeć na zagubione dzieci. Nie byłem żonaty, ale pomyślałem sobie, co bym zrobił jakby tam był mój syn. Poleciałem z prędkością dźwięku : i zawróciłem grupę dzieci do jaskini. Dopiero, gdy przyleciałem ze smykami zorientowałem się, że Żabojad jest tchórzem. Bąble zaczęły mi wiwatować- Kajtek, Kajtek- wołały. Urzędnicy szybko zrobili naradę i zdecydowali,. że to ja powinienem zostać szefem. Początkowo odmawiałem, lecz grupa dzieci ubłagała mnie i to ja niosłem teraz medal najlepszego boćka. Gdy burza odeszła w zapomnienie wyruszyliśmy dalej. Po paru dniach dotarliśmy do długiej wody. Czekał nas najtrudniejszy odcinek. Zarządziłem, że będziemy lecieć szybko, aby jak najszybciej dotrzeć do celu. Początkowo wywołało to bunt, który jednak został szybko stłumiony. Wytłumaczyłem moją decyzję bocianom, i zgodziły się. Przelatywaliśmy obok wielu wiosek ludzi, lecz nie zatrzymywaliśmy się przy nich. Byliśmy pokojowo nastawieni, jednak na koniec podróży musieliśmy podjąć wojenne środki. Lecieliśmy nad rozległymi polami papirusu, gdy nagle usłyszeliśmy dwa strzały. Jeden z bocianów padł od razu na ziemię, drugi począł powoli posuwać się w dół. Zrozumieliśmy, że to ludzie strzelają do nas. Padły kolejne dwa strzały-niecelne. Krzyknąłem-Na nich!!!!!!!- i cała grupa bocianów uderzyła na ludzi, którzy zaczęli uciekać. Podziobaliśmy ich trochę i na widok kolejnych ludzi ze strzelbami uciekliśmy. Nad rzeką leżały dwa bociany: Jeden ledwo zipał, drugi obmywał sobie skrzydło. Ten umierający to był Eugeniusz Żabojad. Szybko skoczyłem do niego. Ostatnimi słowami wyszeptał do mnie:
-Kajtku, ehe, doprowadź innych do, ehe, jeziora bezpiecznie. Jesteś silny i odważny, ehe, wierzę w ciebie. Ale pamiętaj, że wielka siła to wielka odpowiedzialność.
Gienek już nie żył. Łzy popłynęły mi po piórkach. Wpadłem w furię, okropną furię. Poleciałem do ludzi. Leciałem szybko, Jeszcze szybciej niż tego pamiętnego dnia, kiedy to podczas burzy ratowałem brzdące. Ludzie zaczęli strzelać do mnie, jednak kule się mnie nie imały. Zacząłem ich dziobać i dopiero wtedy się opanowałem. Przecież mam służyć przykładem..... . Uciekłem. Pochowaliśmy Eugeniusza. Przypomniałem sobie słowa Żabojada: - Wielka Siła to Wielka Odpowiedzialność.-. Drugim rannym był mój najlepszy przyjaciel Zenek Klekleklekowicz. Słońce chyliło się ku zachodowi. Nie mogliśmy zostać przy zabójcach. Mimo wielkiego zmęczenia kazałem grupie lecieć dalej. Nie chcieli. Wolą zginąć, czy co, pomyślałem. W końcu przekonałem ich, aby lecieli. Wziąłem Zenka na plecy, ponieważ miał zranione skrzydło i nie mógł lecieć. Najbliższy przyjaciel Gienka został, nie chciał lecieć dalej. Odlecieliśmy. Gdy byliśmy już daleko usłyszeliśmy huk wystrzału. Nie pozwoliłem już wracać. Wszyscy mieli łzy w oczach. Przyjaciel Eugeniusza także zginął. Zginął, ale jak się później dowiedzieliśmy w walce. W walce z ludźmi. Chciał pomścić przyjaciela, i udało mu się to, jednak kosztem swojego życia. Pozostanie nam w pamięci na zawsze... . Kto wymyślił przysłowie "Egipskie Ciemności" miał rację, w nocy jest tu bardzo ciemno. Jednak prawie po omacku dotarliśmy do "Ziemi Obiecanej". Było to piękne jezioro z hotelem darmowym dla wszystkich Bocianów Białych. Jak się dowiedziałem ucieczka od pól papirusu była najsłuszniejszą decyzją, ponieważ gdybyśmy zostali, zapewne czekałaby nas rychła śmierć od burzy piaskowej.
Od tamtej podróży minęło już 5 lat. Poznałem w tedy moją żonę i wielu przyjaciół. Mamy czwórkę dzieci i wygodny dom. Szykujemy się do kolejnej podróży do J. Wiktorii. W sumie to już nasz 4 wspólny wylot. Zawsze trzymamy się blisko naszych dzieci, aby w czasie burzy ukryć się z nimi. Zawsze jednak przelatujemy obok pól papirusowych, gdzie Janusz Dzięcioł, najbliższy przyjaciel Eugeniusza Żabojada oddał życie za jego imię. Zawsze przypominam sobie te chwile. Tym bardziej, że Ania-moja żona-była siostrą Gienka Żabojada. Te dwa imiona: Eugeniusz Żabojad i Janusz Dzięcioł zostaną w pamięci naszej grupy na ZAWSZE.
Koniec®©

04.09.2003
18:26
[2]

red_baron [ pVd ]

........niezle......

04.09.2003
18:29
smile
[3]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

MiaBo byc Ocenicie, nie opiszcie! <zawstydzony>

04.09.2003
18:30
[4]

hetman [ Generaďż˝ ]

Pomysl fajny, jestsporo błedów stylistycznych , ale co Ty chcesz opowiadania, bajki pisac?:)

04.09.2003
18:54
[5]

Sandro [ Wymiatacz ]

Hetman ==> to też jest praca. Może mu ona przynieść sławę i kasę :)

Hihihi trochę mnie śmieszy, gdy wyobrażam sobie książkę z napisem: Vegeta0000000000001 - Bociania wyprawa :D

04.09.2003
18:58
[6]

hetman [ Generaďż˝ ]

No tak, ale do tego trzeba miec juz naprawde talent :)
Sandro> No nie mow ze pisaniem mozna zarabiac na zycie? Kto jak kto ale ja juz dobrze o tym wiem hehehe :)

04.09.2003
19:31
smile
[7]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

PatrzaBem co w podstawówce pisalem na wypracowania, i chcialem zeby to ktos ocenil. Babka w tedy nie widziala bledow stylistycznych, a miala oko nie lada, ale 3 interpunkcyjne. Powiedzcie, czy chcecie jeszcze jakies inne moje "dziela"????

PS. Zawsze mówiono ze mam talent pisarski, a ja po prostu pisze co mi w duszy gra (w danej chwili-chciaz czasem sie wysilam i nic)

04.09.2003
19:44
smile
[8]

shubniggurath [ Lost Soul ]

...musisz miec talent ... super:))

04.09.2003
19:52
smile
[9]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

Przed chwila gadalem z gosciem z GOL-u i powiedzial ze niezly text, ale (jak mi to pokazal) roi sie od bledow. Dzieki Pawel ;)

04.09.2003
20:21
[10]

Lupus [ starszy general sztabowy ]

No nie wiem czy się przyjmie . Ludziska wolą jednak Harrego Pottera . Ale zawsze mozna powiedzieć , że twoja twórczość promuje polskie akcenty i ekologię . Spróbuj może coś napisać o żabkach .



No dobra , będę szczery , trudno że boli .

LIPA :)

29.09.2003
19:09
[11]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

Trudno |e ci sie nie podoba, Lupus. Spróbuj cos napisac i zobaczymy czy sie przyjmie. Wypowiadajcie sie dalej!!

29.09.2003
20:12
[12]

Kanon [ Mag Dyżurny ]

kle kle

29.09.2003
20:15
smile
[13]

Xelloss [ Senator ]

Kiepskie. Niestety. Ale ćwicz, bo jakiś płomyczek talentu się tam pali :).

29.09.2003
20:16
smile
[14]

bartushan [ Cham z Wyboru ]

4+

29.09.2003
21:03
[15]

FoXXXMagda [ Pellamerethiel ]

Jak dla mnie to za bardzo przypomina sprawozdanie...
Ale mogło być gorzej :)

29.09.2003
21:48
[16]

Lupus [ starszy general sztabowy ]

Vegeta ====> proszę bardzo . Jak chcesz to masz . Sporo latek temu napisałem opowiadanie BAZA na konkurs ogłoszony przez przez czasopisoi komputerowe GAMBLER ś.p. . Oryginał przesłałem do redakcji , kopię ktoś mi podpieprzył , a twardy dysk się spalił . Ale jak odtworzyłem z pamięci to było to mniej więcej tak .

Ciemne języki cienia powoli wpełzały w zakamarki poszarpanych skał, zamykających dolinę . Martwotę jej szarej powierzchni zakłócił srebrzysty podłużny kształt poruszający się szybko od strony płaskowyżu w kierunku kopuły, przyczajonej pod urwiskiem góry majestatycznie wspinającej się w kierunku dwóch księżyców połyskujących czerwonym blaskiem . Prędkość z jaką się poruszał znacząc przebytą drogę obłokiem wznieconego pyłu , wskazywała na szczególny pośpiech , powodowany zapewne zapadającym zmrokiem . Po dotarciu w pobliże kopuły srebrzyste cygaro zatrzymało się w tumanie kurzu . Po chwili wynurzyła się z niego ludzka postać ubrana w czerwony kombinezon i przezroczysty kask . Po ostatnim spojrzeniu przez ramię w stronę z której przybył , mężczyzna uchwycił czerwony pojemnik , którego pasek zawiesił sobie na ramieniu i wszedł do kopuły starannie zamykając za sobą właz .

Gładkie ściany odbiły szereg słów będących w swym znaczeniu przekleństwami . Tylko tym mógł zareagować widząc teleporter TX2300 starego typu , po którym zawsze swędziała go skóra . Klnąc wszedł do grodzi i uruchomił procedurę po czym zamknął oczy .

Gdy jego oczom ukazało się łagodne niebieskie światło , poczuł pierwsze skutki teleportacji . Pocierając gwałtownie rękami po kombinezonie starał się zniwelować nieprzyjemne swędzenie , gdy poczuł następne . Żołądek niebezpiecznie zbliżył mu się do gardła rozrywając płuca . Gwałtownie zdjął kask aby zdążyć przed najgorszym . Na szczęście przemógł się i skończyło się na zebraniu śliny i potężnym splunięciu . Po otrząśnięciu się mógł wreszcie zająć się tym co go tu sprowadziło , a mianowicie usunięciem awarii , która spowodowała przerwanie łączności bazy BX2 z Centrum HARFA . Po podejściu do pierwszej grodzi zbliżył się do kamery i włożył identyfikator do czytnika . Spojrzał w ciemne oko kamery , lecz te nadal spoglądało martwo na niego . Zaczęło go to już irytować , dlatego pomachał ręką i wskazał palcem swój numer na ramieniu . Pozostało to nadal bez najmniejszej reakcji . W tej sytuacji postanowił sobie poradzić jak potrafił najlepiej . Sprawnie zdemontował pokrywę czytnika i zaczął grzebać w gąszczu różnokolorowych przewodów . Czuł się jednak w tej gęstwinie bardzo pewnie . Niczego innego przecież nie robił od pięciu lat , kiedy to został karnie przeniesiony z plutonu szturmowego na stanowisko technika remontowego . Po chwili usłyszał znajomy mu szum siłowników i grodź stanęła otworem . Zamiast spodziewanego korytarza rozświetlonego lampami protonowymi stał przed nim ciemny tunel . Nie była to jednak dla niego istotna przeszkoda . Przechodził tędy już kilkanaście razy i wiedział , że to tylko kilkanaście metrów . Westchnął i powiesiwszy pojemnik na ramieniu zanurzył się w ciemność , mimowolnie wstrzymując oddech tak jakby zanurzał się w czarnej otchłani wody .
Już po pierwszych krokach ogarnął go jednak niepokój spowodowany dźwiękami , których nie powinien tu usłyszeć . Był to powodujący nieświadome ściskanie szczęk , odgłos kawałków szkła miażdżonych pod podeszwami jego butów . Szedł jednak naprzód starając się stąpać jak najdelikatniej broniąc się przed raniącym jego uszy chrzęstem . Po kilkunastu potwornie trudnych dla niego krokach , trwających w nieskończoność , wyciągnął przed siebie prawą rękę oczekując następnej grodzi . Ręka pozostawała nadal wyciągnięta , a kolejne kroki mimowolnie ubezpieczały ją przed zaskoczeniem przez przeszkodę . Po chwili wydającej się mu wiecznością , zorientował się , że chrzęst ustąpił dudniącym odgłosom przedrzeźniającym ego kolejne kroki . Wniosek mógł być tylko jeden . Grodź była otwarta , a on znajdował się w holu pierwszego poziomu bazy . Zastanawiającym był brak światła również w holu . Świadczyło to co najmniej o awarii jednej z podstacji , lecz dziwnym było to , że nie uruchomiono przenośnych lamp awaryjnych w miejscu tak często użytkowanym przez załogę bazy . Idąc już nieco pewniej skręcił lekko w lewo kierując się w stronę stanowiska dyżurnego operatora . Nagle runął przed siebie upuszczając kask , który z głuchym łoskotem potoczył się po podłodze . Po przekręceniu się na plecy sycząc przez zęby z bólu masował stłuczone kolano . Po zmniejszeniu się bólu zaczął szukać przyczyn jego upadku . Obmacując podłogę jak najdalej od siebie natrafił ręką na obły miękki kształt . Badając go obiema dłońmi rozpoznał postać człowieka . Przesuwając dłońmi po korpusie rozpoznał umundurowanie szturmowca . Ciało było bezwładne jak pijak . Oklepując je po ramionach w górę w kierunku szyi przygotowany był na ostatnie klepnięcie zakończone na policzkach leżącego . W tej samej chwili zamarł jak kamień . Znieruchomiały czuł , że kamienną strukturę tworzy z nim jego serce, oddech i krew . Miał całkowitą pustkę w głowie i jego dłonie samodzielnie pocierały się o siebie, nie wierząc , że niczego pomiędzy nimi nie ma . Bojąc się już tego dotknięcia nie chciał już kontynuować poszukiwań tego , co spodziewał się dotknąć . Po chwili w której czuł jak włosy wracają do poprzedniej pozycji , domyślił się co spowodowało lepkość jego dłoni i słodkawy zapach . Zrozumiał jedno , tej awarii na pewno sam nie usunie . Posuwając się na czworakach dotarł do ściany wzdłuż której doczołgał do pierwszego wejścia . Rozglądając się wokoło w pewnej chwili dostrzegł kątem oka obłoczek szarej poświaty biegnącej od strony niewiadomego słabego źródła światła w głębi pomieszczenia . Pełen otuchy postanowił za wszelką cenę dotrzeć do tego źródła, jak spragniony pustynny wędrowiec do ledwo widocznej oazy . Instynkt podpowiedział mu jednak , że pośpiech może być zgubny , a najważniejszym jego zmysłem był w tej chwili słuch a nie wzrok . Ten sam instynkt kazał mu w pewnej chwili znieruchomieć i wstrzymać oddech . Z głębi bazy dobiegł jego uszu głos jakiego nigdy w życiu nie słyszał i nie był w stanie sobie wyobrazić . Ten głos tak potworny i groźny w swoim brzmieniu , że serce zaczęło mu bić jak oszalałe , tak głośno że jego uderzenia odbijały się echem od sklepienia holu .


To są tylko 2 strony A4 . Tamto opowiadanie miało 24 .

29.09.2003
22:49
[17]

gofer [ ]

1. Za dużo zdań pojedyńczych.
2. Troszkę za mało wyszukany język.
3. Za mało (a raczej brak) środków stylistycznych

30.09.2003
16:19
smile
[18]

Lupus [ starszy general sztabowy ]

gofer ====> Twoje cenne , krytyczne uwagi to do vegety czy do mnie .

12.10.2003
00:00
smile
[19]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

Lupus---->OK, OK wygrałeś!!

12.10.2003
01:20
[20]

bitek1 [ Pretorianin ]

Vegata 0000000000001!dla minie Twoja opowiadanie to (wybacz)albo bujda ,albo musze Ci zazdrościć(jak prawda).to nie jest w tym momencie wcale wazne.Zawszw lubiałem i lubię czytać Sienkiewicza,Prusa,Dąbrowską,Orzeszkową.dla mnie jest to bardzo dobra lektura(wspania ły relaks)mam pytanie do Ciebie drog(i)a Vegeto0000000000001 czy jeszce dopiszesz naspepny wątek???bo chętnie przy Twojej literze zapomnę o trudach codziennej pracy.mój adrers:[email protected] Pozdrawiamn i czekam na dalsze opowiastki,

12.10.2003
02:12
[21]

bitek1 [ Pretorianin ]

no,Vegeta0000000000001.nie wiem kim jesteś(facet,kobieta),pozwoliłem sobie wydrukować Twoje wypracowanie .na spokojnie ,jeszcze raz przeczytałem Twój tekst.I jestem mile zaskoczony.popełniasz parę błedów(z tym sobie poradzisz,kwestia czasu),bo kto ich nie popełnia.(ten co nic nie robi).I tak trzymaj!!!!!!.bo masz coś w sobie czego większość nie ma.DAR OPOWIADANIA.nawet o byle czym.Twoja opowiastka na początku mnie zafascynowała,ale po czasie doszedłem do wniosku że straciłem czas.(jestem zawsze uparty i jak coś zacztynam to kończę).czytając Twój tekst mialem wrażenie jak bym czytał sienkiewicza lub prusa,ale nie z tej epoki.wiele czytam,przewaznie teraz dokumentacyjne sprawy(historia współczesna ) ,ale Twoja opowiastka ma sens,jest logiczna i powiedzmy wiarygodna.jestem przekonany,że za jakis czas bede sie chwalił: a nie mówiłem,z Vegety 0X11 będzie bomba!!.Już dziś podeślij mi swój autograf.Zyczę Ci Wielkiego Sukcesu.(podeślij mi tekst o życiu dzisiejszym)mój adres :[email protected] lub pogadajmy na GG mn.5095640.Mój serrdeczny przyjaciel powinien się Tobą zainteresować.Jest tylko Naczelnym naszej regionalnej gazety NR.i na koniec cytat z Twojej opowiastki:Jesteś silny i odważny,ehe(niepotrzebne!!),wierzę w Ciebie.Ale pamiętaj!!!!!,ze wielka sila to wielka ODPOWIEDZIALNOŚĆ.

12.10.2003
16:11
smile
[22]

xKx [ CLINIC ]

Lajtoweee.

12.10.2003
16:23
smile
[23]

Sharidan [ Chor��y ]

Z przykrościa musze powiedzieć że twoje opowiadanie mi sie nie podobało. Było zbyt nudne i strasznie sie ciągło. Jakbym miał oceniać to dał bym Ci ocene 3+ a to tylko dlatego bo widze że sie starałeś ale pamietaj liczy sie jakość a nie ileość

12.10.2003
21:13
[24]

Vegeta0000000000001 [ Pretorianin ]

bitek1, dzięki za pochwały, xKx także dzięks, Sheridan-dostałęm 5, bitek, nie, nie zamierzam być pisarzem Mam jeszcze kilka opowieśći, możę jak będzie mis ie chciało to zamieszcze je tu, a jak chcesz textu o życiu(troche przynudnawego) to wejdź w link.

© 2000-2024 GRY-OnLine S.A.